Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 13.08.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
9 punktów
-
8 punktów
-
6 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
4 punkty
-
4 punkty
-
4 punkty
-
Jak chcesz go wkurzyć to go poinformuj że w drugim półroczu był do kupienia z 45% rabatem.3 punkty
-
3 punkty
-
O to, to... Mój sąsiad, właściciel elektryka za 64 000zł, wiedząc że kilka razy w tygodniu wyjeżdżam spod domu na trening, za każdym razem mówi do mnie: "Po co ty się tak męczysz, kupiłbyś sobie elektryka to pojeździłbyś ze mną", albo: "Jedziesz ze mną na 3Stawy ? Wypijemy po piwku i poobcinamy laseczki" 😁. A jak mu mówię, że żeby kręcić wokół Parku Śląskiego, nie potrzeba e-roweru o skoku 180/170, to ma mnie jak na biedaka, którego nie stać 🤔. Myślę że koszulka CalvinKlein i czapeczka ICON mogła by to zmienić 😂. Gwoli ścisłości. Skąd wiem że za 64 000zł ? Bo zostałem o tym poinformowany w pierwszej kolejności 😁.3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
A ja mam jeszcze inny - mam wrażenie, że w górach jest więcej ludzi niż jeszcze kilka lat temu, a ja wolę jak jest spokój i cisza:) Konieczność wpedałowania się o własnych siłach jednak część ludzi odfiltrowywała.2 punkty
-
My mamy analogi. Ale dziś, z powodu awarii hamulców w rowerze żony, wzięliśmy dziś elektryki z wypożyczalni. Żona zawsze była wrogiem elektryków. Doświadczenie z dwóch wycieczek 10 lat temu nie było zachęcające. Ale niestety na dzisiejszej trasie się zakochała. Po pierwsze przejedziemy dwa razy więcej (piszę z połowy trasy, ale bateria nadal pełna i zasięg większy niż przy starcie), po drugie jest wrażenie, jakby cały czas było z górki, po trzecie opony 27+ dodały żonie odwagi. Jutro pojedziemy tę trasę na naszych. Porównamy wrażenia.2 punkty
-
Bo po jeździe na elektryku zmutowało im geny . 🤣Takie to jest zdrowe 😉. A sztuczna inteligencja sprytnie to wykombinowała . Skoro elektryki i grubasy to po co im pedały jak i tak nie będą chcieli się męczyć. Pojadą w trybie autonomicznym. 🤣2 punkty
-
Cóż za piękna gównoburza.... Koleżanka się pożaliła, że ktoś tam na elektryku był od niej szybszy, albo chciał się ścigać i jest jej z tego tytułu smutno, a Wy Panowie łatwo łyknęliście haczyk, aż wątek popłynął, oj popłynął! Aż kończymy jakimiś pseudo malowankami w wykonaniu sztucznej pseudointeligencji, gdzie rowery nie mają pedałów, a gość ma dwa pępki... Ileż autor tej malowanki - tak wiem, że to nie Katrina - musiał w sobie mieć jadu i złości, żeby wygenerować obrazek jakimś zgrabnym poleceniem; "stwórz obrazek z grubasami w lajkrze, na na rowerach i żeby chlali piwo". Niech każdy jeździ na czym chce i tyle...2 punkty
-
@ardb nie ma się co zrażać tymi negatywnymi czynnikami jak to nazwałeś Napędy 12 rzędowe są bardziej trwałe niż mogłoby się zdawać. Na skrajnych zębatkach nie spędzasz większości czasu jazdy więc łańcuch pracujący na przekosie to tylko stan chwilowy. Większość pracy takiego napędu odbywa się na zębatkach środkowych a tam przekosy nie występują (a jeśli występują to niewielkie). Wiele zależy też od konfiguracji samego napędu. Mocniejsza noga pozwala założyć koronkę 34/36T przez co nie ma potrzeby zejścia tak nisko na biegach by uzyskać zadowalającą nas prędkość w danym momencie. A jak wiadomo mniejsze zębatki zużywają się szybciej, bo nacisk łańcucha jest rozłożony na mniej punktów styku. Pytanie tylko czy waty pod nogą starczą aby wszystko podjechać? To już osobista kwestia każdego z nas. Dla tych dla których jest to za mało Shimano przygotowało napędy 2x12. Tam starczy dla każdego. Łańcuch wytrzymuje mi około 1000-1200km zanim rozciągnie się do 0.5%. Kaseta może mieć między 7-8 tysięcy kilometrów.2 punkty
-
Dokładnie tak. Człowiek został przez Naturę skonstruowany tak, że musi od czasu do czasu zaznać ruchu, musi jego serduszko pobić szybciej, mocniej aby ten człowiek żył dłużej i był w lepszej wydolności. Samo siedzenie na 4 literach nie spowoduje, że przy zdrowej diecie będziemy zdrowi. Ale ich zajęcie miejsca na siodełku nie sprawiło, że nagle zaczęli uprawiać sport Ich serduszka biją w takim samym tempie jakby sobie szli. Wysiłek jaki wykonują jest niewspółmierny do tempa z jakim się poruszają. I ta ich jazda na rowerze praktycznie NIC nie wnosi. No może trochę więcej czasu spędzą "idąc". Ale to NIC nie da w wydolności organizmu. Dodatkowo te ich korzystanie z e-rowerów jest sezonowe, za 1-2 miesiące je odstawią "bo za zimno", "bo wieje", "bo za bardzo", "bo za przeciętnie", "bo nie ma słońca"... I wydolność ich organizmów błyskawicznie wróci do stagnacji. Do 1 stycznia. Kiedy w ramach Obietnicy Noworocznej pójdą 3x na treningi na siłownię. Osobiście bym wolała rower, którym jest łatwiej sterować, który szybciej i zwinniej pokonuje te ciasne skręty, który lepiej w nie wchodzi... A nie taki, który leci w dół jak kamień... Wydaje mi się też, że te ebike mają e-dziurę. Tak jak w turbodieseleach masz turbodziurę - tak w elektryku na pewno masz dziurę pomiędzy wykonaniem pełneg obrotu nogami, zanim silnik załapie że ma kręcić? A przez te 1-2 sekundy jedziesz tylko na swojej mocy? Widziałam na YT jak kolarz amator pro robi podjazdy po 20%. Bez wspomagania. Po prostu odpowiedni trening, samozaparcie i da się. Ja też kiedyś nie dawałam rady podjeżdżać, musiałam robić przystanki, odpoczywać... Ale znacznie więcej skorzystałam więcej trenując bazę i jakieś przyspieszenia niż przesiadając się na e-rower. Moim zdaniem e-rower rozleniwia. Trzeba mieć chyba znacznie więcej samozaparcia aby nie odpalić odpowiednio mocnej opcji wspomagania niż żeby docisnąć pedały. Byłam cymbałką Trening jest celem do średniej. Średnia z treningu nie ma żadnego znaczenia. @KNKS, ale to rower ze złota? Z platyny? Wysadzany diamentami? Z czego to jest? I po co? Żeby pokazać się, że się ma... Problem? Że się jeździ elktrykiem bo to modne - mimo iż moda minie, a on zostanie z e-złomem, z którym nic nie zrobi?2 punkty
-
Czekam na odcinek 1 z 10 w którym padnie pytanie - "Ile potrzeba czasu by zrobić formę na e-bajku? Można się pomylić o 25 lat" Nie mam absolutnie nic do jeżdżących na prądzie dopóki pojazdy na których śmigają spełniają wszelkie wymogi techniczne by być zgodne z naszym prawem czyli 25km/h i odcinka prądu. Śmieszy mnie jedynie jak ktoś ma budżet 5 tysięcy złotych i zamiast kupić sobie lekkiego analoga dostosowanego do potrzeb brnie sztywno w elektryka, który w tej cenie będzie ciężkim, nieporęcznym badziewiem na dwa sezony z małym zasięgiem i drogim serwisem. Do tej jeszcze najczęściej jeźdźcem jest zdrowy chłop lekko po 30tce Subiektywnie - robienie kilometrów dystansu i metrów przewyższeń na analogu sprawia mi jednak większą satysfakcje a w ogólnym rozrachunku wypada korzystniej. Zdrowe ciało, niski poziom tkanki tłuszczowej, sprawny układ krążenia są tego warte.2 punkty
-
Ja mam wywalone na e-pojazdy. Patałachy będą patałachować bez względu na to ile szans dostaną na poprawę.2 punkty
-
Wszystko o rowerach elektrycznych w 20 sekund: To tak w kwestii wyjazdu rowerem elektrycznym w dlugie trasy. Zabierajcie ze sobą fotowoltaikę, taka rada. Ale mnie naprawdę od rowerów elektrycznych bardziej dziwią te elektryczne hulajnogi. Szczerze mówiąc, ja bym na tym bał sie jechać. Na takich małych kołach, każdy kamyk na drodze może spowodować upadek. A gdy ktoś jeździ na takim czymś z prędkością 50 km/h? Widziałem nawet takiego zawodnika na ulicy, wieczorem i to jeszcze bez świateł. I gdy tak sobie obserwuję kto jeździ na takim sprzęcie, to są to 3 grupy ludzi - ludzie starsi aby sobie pomóc bo na zwykłym rowerze nie daliby rady, ci nie szaleją, mają legalny sprzęt, z ograniczeniem prędkości takim jak to jest w przepisach, normalni ludzie którzy czasem sobie wypożyczą np rower elektryczny żeby gdzieś dojechać i grubasy bez formy ani kondycji, którzy kupuli sobie elektryka i mają satysfakcję że wyprzedzają kolarzy na ścieżkach, najlepiej pod górkę i pod wiatr bo z górki z wiatrem to już może sie nie udać. I to ci ostatni są najgorsi. Zamiast poćwiczyć kondycję, to kupi taki sobie elektryka albo hulajnogę i zadowolony że nie musi się ruszać, nie zmęczy się a pojedzie tak jak ci którzy mają język na brodzie. No cóż. Nie to że mi to w czymś przeszkadza tylko dziwię się trochę. I nie mówcie mi że na elektryku też się zmęczysz i że to jest to samo.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Mi ten układ pasuje. Ja jadę szosą i kierowcy nie mają do mnie pretensji, a w zamian za to pozwalam im parkować na DDR, z której i tak nie korzystam. A najlepiej DDR-y przerobić na parkingi, a rowerzyści na szosy.2 punkty
-
Smar może i powinien być, ale podstawa to nie za dużo go, bo nadmiar uszczelni te wąskie szpary jakie sam są i się będzie pierścień zasysał. Po drugie musi to być dedykowany Special Grease DT, bo jak się użyje jakiegoś innego, to może być zbyt gęsty i kleić pierścień do ciasnych pasowań powierzchni wieloklinu. Jak oglądałem te mechanizmy przy premierze EXP to tak mi się wydawało, że poprzednie ratchety były bardziej luźne, swobodne. Tutaj precyzja większa i jestem w stanie uwierzyć, że przez zaklejone smarem otwory może być problem z odpowietrzaniem komory po stronie sprężynki. Ratchet się wciska wypychając powietrze, ale sprężynka nie ma siły go wycisnąć. Wielu lata na sucho (dla dźwięku), inni smarują nie smarem ale olejem. Wyczyściłbym do sucha, dał trzy krople oleju i sprawdził działanie. Jeszcze takie coś piszą na stronie DT https://www.dtswiss.com/en/ratchet-exp-maintenance-notice1 punkt
-
Ja lekkie jestem, jeżdżę rekreacyjnie, własnie wpadł mi przymiar 0.5 w 4rtym łańcuchu na kasecie deore z aliexpressu. Ok 10kkm. Myślę, że bez problemu przyjmie następny łańcuch. Ja na płaskim przy oponach 2.25 i blacie 34T koronki 10T nie używałem w ogóle. Kilka razy raptem jak z górki chciałem sobie na asfalcie dokręcić bo to jest na prędkości 40km/h. Oczywiście jak ktos ma kadencję 50 to dramat ale jak ktoś normalnie kręci to naprawdę nie widzę różnicy w cenie użytkowania między tańszymi grupami. Tzn jest ale bez jaj, mało. Jak jest promka to deorka z ali jakies 150zł a slx 190. Mam w dwóch rowerach, polecam.1 punkt
-
Tu, gdzie mieszkam elektryk może mieć sens w sytuacjach lokalnych górek – gdzie nie ma wyciągów – na bio bajku wjadę trzy razy, żeby zjechać fajny trail, na ebajku w tym samym czasie zjadę sobie tym trailem 5 razy. Na właściwych alpejskich trasach enduro (i.e. Davos, Lenzeheide, Laax itp.) ebajki mają średni sens, gdyż tam i tak się jeździ wyciągami. Nie mam ebajka i nie planuję zakupu, ale jeździłem trochę i jak ktoś mówi, że to samo jedzie to niestety jest błędzie, tak, jedzie się szybciej, ale trzeba się też napracować, mniej lub bardziej, ale trzeba - dodatkowo dochodzi temat podjeżdżania pod bardzo techniczne traile co jest zabawą samą w sobie. I generalnie, mam kompletnie gdzieś czy młody gostek jedzie na wypasionym ebajku i mnie pod górę wyprzedza, niech każdy robi to co mu pasuje i cieszy się z tego faktu. Nawracać ludzkość na moja jedyną prawdę objawioną to chciałem jak byłem trochę młodszy…1 punkt
-
Używam miarki do łańcucha. W napędzie 3*9 zakładałen nowy łańcuch przy wyciągnięciu .75. I jak już nowy przeskakiwał, to wracałem do starych i kolejno je katowałem do wyciągnięcia 1%. To się dobrze sprawdzało. Łańcuch HG93 wytrzymywał mi około 2500km do rozciągnięcia na poziomie 0.75% i jakieś 3500km do 1%. W ostatnich latach już bardzo rzadko jeżdżę w błocie, więc to dane dla suchych warunków. Od dłuższego czasu notuję sobie daty i przebiegi komponentów. Co do kaset i koronek 12 rzędowych: 10t: Nadbieg czy nie nadbieg: to tylko kwestia nazwy. Po to jest, żeby jej używać. A, że z przodu tylko 34 zęby (lub mniej) zamiast 44, to używa się jej znacznie częściej niż 11t w układzie 3*9. Na domiar złego przy mniejszym blacie naciągamy łańcuch mocniejszą siłą niż przy większym, więc katuje on zębatki tylne bardziej. I do tego przekosy... No widzę z przerażeniem tyle negatywnych czynników jednocześnie, że mam wrażenie, że łańcuchy i kasety będę wymieniał ze 3 razy częściej niż dawniej. Ile kilometrów ma kaseta? Ile kilometrów wytrzymuje taki łańcuch do rozciągnięcia 0.5%?1 punkt
-
Nie, nie jest potrzebna, nie na tym etapie wkręcenia się w rower. Jak się jedzie na wynik, to ma sens, bo zapewnia się +/- porównywalne warunki, dochodzi się do jakiegoś optimum*. Na początku wystarczy, że opony będą napompowane wystarczająco dobrze, żeby nie było ryzyka przebicia, czy utraty przyczepności. Urywanie jakichś ułamków czasu/mocy na idealnym pompowaniu mija się zupełnie z celem. A tutaj pojawiają się oburzone głosy, że bez manometru, to opony wybuchną i się człowiek zabije... Gdyby jeszcze to było pytanie jaką pompkę kupić, to tak, lepiej od razu kupić coś sensownego i przyszłościowego. Jak już ma co ma, to szkoda kasy, szkoda zagracać dom, szkoda zaśmiecać świat. *Z tym optimum nie jest tak super, ba na każde warunki będą inne. Gładki asfalt latem będzie X, mokrą jesienią X-y, nierówny asfalt X-z, itd. Szarpanie się o kilka dziesiątych bar nie ma za bardzo sensu. 70-100zł 20 lat temu, to obecnie tak 150-200zł. Inflacja robi swoje. A pytaj do skutku, może kiedyś zrozumiesz, że takie pytanie nie ma sensu. Gdyby chodziło o technikę jazdy, to byłoby zasadne. Jednak pompowanie opon jest takie samo czy się jeździ fatbikeim, czy rowerem torowym. Zmieniają się tylko zakresy ciśnień w zależności od szerokości opony.1 punkt
-
Lakierowanie proszkowe powinien ogarnąć każdy lakiernik, który robi rzeczy typu felgi (ci od karoserii czy większych elementów jak zderzaki raczej nie chcą się bawić w takie drobiazgi), ale dla odmiany raczej żaden nie podejmie się rozłożenia / złożenia roweru, bo to nie ich branża. Nie masz jakiegoś kolegi, który "za flaszkę" podejmie się robocizny? Demontaż roweru nie jest wbrew pozorom specjalnie trudny i jeżeli nie masz wynalazku w rodzaju fulla z prowadzonymi wewnętrznie przewodami hydraulicznymi, to poza dwoma-trzema bardziej specjalistycznymi narzędziami (klucz do korby, suportu, ewentualnie sterów + rozkuwacz do łańcucha - wszystko do kupienia na allegro za grosze) nie potrzebujesz niczego, czego nie masz w szufladzie w garażu czy tam piwnicy. A przynajmniej powinieneś mieć No i umiejętności zostaną na przyszłość. Dla informacji: jesteś z Siemianowic, więc do Chorzowa nie masz daleko. Ja lakierowałem alufelgi w lakierni na Gałeczki 59 (wjeżdża się z tyłu na podwórze budynku, wejście po schodkach) razem z ich piaskowaniem i regeneracją rantów i drugi rok nic się z nimi nie dzieje. Możesz zadzwonić i zapytać, ile gość by wziął za ramę: http://federka.pl/kontakt/ i najlepiej zrób to samo w kilku innych lakierniach, będziesz miał porównanie.1 punkt
-
Miałem pierwszego w 2018, nowa odsłona od 2021 ze zmienioną geometrią i większą (podobno) sztywnością.1 punkt
-
1 punkt
-
Opona w szosie zaczęła mi gwałtownie gubić ciśnienie. Zdjąłem ją i mleko okazało się twarogiem. Wydaje mi się, że polecałem MucOff - po dłuższym czasie używania w MTB i szosie zdecydowanie NIE POLECAM, wręcz ODRADZAM! Z kolei na ustawce, jadąc tą samą szosą, nie mogłem zrzucić na 4 najmniejsze koronki, zorientowałem się dopiero podczas ataku na segment, w peletonie nie było potrzeby ich używania. Myślałem, że od jakiegoś uderzenia wygiął się hak, ale po "dochodzeniu" okazało się, że przyczyna problemu leży gdzie indziej...🙃1 punkt
-
Filip - wielkie, wielkie dzięki za mega słowa (naprawdę!). Ale bez fałszywej skromności - nie uważam, abym zrobił coś wyjątkowego. Zresztą dziś trudno o coś takiego, może jakbym nagrywał filmy na golasa to leciałyby suby 😉 Przyznam, że rowerowych kanałów na YT oglądam mało z racji braku czasu. Raczej jeśli już, to samochodowe. Ale lubię Michała Topora - przyjemnie opowiada, dobrze nagrywa. W kwestii czysto warsztatowej (jakość nagrań) Centrum Rowerowe IMHO wypada dobrze. Oczywiście dysponując odpowiednim kapitałem można wszystko ale fajnie byłoby móc nagrywać tego typu filmy.1 punkt
-
Przecież tak działa dobrobyt. Służy lenistwu, a zdrowie i dobra sylwetka to luksus i nie każdego na to stać. Z drugiej strony masz zdjęcia z Korei Północnej, gdzie w całym kraju jest jeden gruby facet.1 punkt
-
Może sport uprawiają nieco częściej, ale wcześniej znacznie częściej pracowali fizycznie. A teraz fizycznie pracuje coraz mniej osób. I wystarczy porównać zdjęcia sprzed paru dekad z obecnymi. Jest obecnie wielokrotnie więcej otyłych osób. A i wśród nie-otyłych mnóstwo ma fatalną kondycję.1 punkt
-
- pedały spd shimano 540 - uchwyt na Garmina - uchwyt Fidlock - wiele części złożonych w jednego gruza1 punkt
-
1 punkt
-
Ja podobnie jak przedmówcy, używam rowery do rekreacji i turystyki, zwykły terenowy i elektryczny, naprzemiennie. W tym elektryku wymieniłem zębatki na miękkie przełożenia aby jeszcze bardziej "uniezależnić się" od baterii😄. O moim stylu jazdy najlepiej świadczy cykl ładowania, co ~250km (serio!), bo preferuję bieg "0"😉 Ktoś spyta: "to po co wozić baterię?". A jednak warto na nieco dłuższe, trudniejsze trasy, warto wspomagać podjazdy, bo w przeciwnym razie musiałbym wspomagać się tabletkami przeciwbólowymi aby zasnąć🥴. E-bike to udany wynalazek i dla mnie na +++, to co jest nie tak? A właśnie to: ..i podobne wynalazki😡. Dosiadają ich "rycerze" 120kg +35kg i taki "zestaw drogowy" pędzi alejkami parkowymi, gdzie ruch rowerowy jest tylko dopuszczony! Świecą reflektorami w oczy, bo to "bezpiecznie" i każdy widzi, na pewno zejdzie z drogi, i rzeczywiście matki zgarniają dzieciaki ze ścieżki, wystraszone dzieciaki biorą swoje pieski na ręce... Skąd to się bierze? A bo lekarz zalecił dietę, ruch na powietrzu, a najlepszy ruch to 35km/h ledwo gmerając pedałami😵💫😂😂. Jest jeszcze kwestia tych co co pracują na rowerze, nie mam sumienia ganić chłopaków za ich wykroczenia, bo podjęli się ciężkiej i pożytecznej roboty. Ale być może te ekstrema zostaną ukrócone, podobnie jak w Niemczech, gdzie Polizai ostro wzięła sie za zabronione e-bike, widziałem na YouTube. Może ktoś ma informacje z pierwszej ręki jak to u Niemców jest?1 punkt
-
1 punkt
-
No dobrze ale co Ci to przeszkadza? To będzie problem tylko jeśli analogi znikną z rynku i nie będzie wyboru. A na elektryku możesz się zmęczyć tak samo jak na analogu, kwestia czy użytkownikowi się chce. Wiadomo, że ludzie są leniwi, tylko to ich problem. W Beskidach na oko 70% rowerów to elektryki. Część z tego to wypożyczalnia ale jednak trend jest wyraźny. Elektryfikacja będzie postępować, bo tak jest łatwiej, po prostu. Znacznie drożej ale łatwiej. To samo zjawisko występuje wszędzie gdzie to możliwe.1 punkt
-
Trafione w sedno. Też wcześniej zdarzyło mi się narzekać na logikę naszych zarządców i projektantów, aż do momentu kiedy spędziłem 40 minut na rowerze w NYC. To dopiero był szał i adrenalina. Jako małomiasteczkowy Polaczek, spędziłem bite czterdzieści minut na pożyczonym mieszczuchu i po tym czasie stwierdziłem, że nie będę więcej ryzykował tam życiem. Po sytuacji, w której jakiś taksówkarz gonił mnie 3 przecznice, łamiąc wszystkie możliwe zasady, tylko po to żeby zapytać skąd jestem i życzyć mi szczęścia, dałem sobie spokój ze zwiedzaniem Brooklynu na rowerze. Potem tylko pieszo albo gdzieś dalej metrem. Rowerzyści tam to jednak hardkory. Głównie kurierzy albo jakieś debile. Ciekawe jest to, że po powrocie do kraju cebuli i ziemniaka, to co się tu spotyka na drodze, nie zasługuje w większości już na nazwanie tego "problemem". Trzeba fest coś odwalić żeby mnie tym poruszyć. Tu jednak większość stosuje się mniej lub bardziej do ogólnych zasad.1 punkt
-
1 punkt
-
No właśnie o to mi chodzi, te ddr-y/cpr-y w większości od początku nie były projektowane tak by zwiększyć bezpieczeństwo i komfort podróży rowerzystów, tylko po to aby: - zgarnąć dotacje - być wyżej w różnych urzędniczych/samorządowych rankingach (np. wybudowanej infra "rowerowej") - wypchnąć rowerzystów z dróg i by ci ustąpili miejsca samochodom1 punkt
-
Ten 'syf' budowali nie z umilowania rowerzystow, tylko na droge z DDR dostawalo sie dotacje. Projektowalo sie byle co, zeby tylko w papierach byla DDR. Zdarzylo mi sie jechac w miesice taka DDR. Nie robilem zadnego treningu, zwykla rekracyjna szybka jazda. To zanczy miala byc szybka, ale sie nie dalo, pomimo ze pusta byla. Takze lepiej by bylo zeby nie robili wcale, niz takie potworki.1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00