Jesienią byłem na testach rowerów (drogich). Wpierw wsiadłem na elektryka - "ale super - no nie podjechałbym tego podjazdu bez prądu" itd. Potem wsiadłem do dobry rower analogowy - okazało się, że podjechałem wszystkie te podjazdy, co na elektryku. Okazało się jednak też, że w dwie godziny zrobiłem połowę podjazdu w porównaniu z e-bike. Ja może bym elektryka kupił (sam jestem elektrykiem ), ale mnie nie stać, bo choć są elektryki w cenie mojego nieelektryka, to zbudowane są z głównie z kompromisów, a noszenie na plecach 25kg pod jakąś skarpę czy przez zwalone drzewa mi się nie uśmiecha.
Uważam, że może być uzasadnienie zakazu elektryków w pewnych miejscach. Jeden bike-park w Czechach nie wpuszcza elektryków, bo "trasy delikatne, ręcznie robione, elektryk za dużo przejedzie". Srebrna Góra nie wozi elektryków tarpanami, są trasy, na których bardzo ryzykowne jest wyprzedzanie (wiem, bo wyprzedzałem elektryki).