Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 24.07.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
5 punktów
-
Witajcie. Smarowidła do łańcucha temat rzeka, każdy stosuje i uważa że jego mazidło jest najlepsze. Podzielę się z wami moimi 30 letnimi odczuciami. Kiedyś dostęp do takiej szerokiej gamy produktów był zwyczajnie mówiąc nie realny, a łańcuch smarowało się olejem silnikowym, znam takich co i towot nakładali, no bo czym innym, jak w zasadzie nic nie było, a oliwa do maszyn była lekko mówiąc krótko żywotna, jednak gdy już coś nastało to od razu zacząłem stosować a produktów za ten czas było naprawdę sporo. Głównie kręcę szosą, trochę all-rounderem i mało góralem bardziej w zimie. W 95 % to jazda w suchych warunkach ale mieszkam w Beskidach to obciążenia na napęd są znaczne, bo jednak wszędzie góry. Postanowiłem użyć skali 1-10, gdzie 1 to najmniej a 10 to super - olej z Carrfour 3 (takie były pierwsze dostępne, lepiło się na nich wszystko, ale nic nie zgrzypiało) - olej z Decathlonu z teflonem 4 (to z początku istnienia tego sklepu w Polsce, dosyć trwały, ale mocno brudzący) - olej Kross all weather 4 (jakoś smaruje, wytrzymuje 150 km, ale wszystko jest uchlapane) - olej Finish Line czerwony z teflonem 5 (mam wrażenie że kiedyś był to lepszy trwalszy produkt, fajny do 80 km później łańcuch już zaczyna być głośny, plus za czystość) - olej Finish Line zielony 5 (stosowałem krótko głównie w mtb i może dwie trasy szosa, pamiętam że śmierdział strasznie lepił dużo brudu, ale w błocie mtb nie straciło smarowania) - olej Shimano wet 5 (stosowałem sporadycznie trudno o ocenę, na pewno dobrze smarował linki i pancerze) - olej Kross PTFE 6 (tani sposób na przyzwoite smarowanie, może nie jest czysto to minus olei Krosa ale trwały i chichy napęd nawet po 150 km) - olej Muc-Off dry lube żółty 6 (olej którego dużo używałem, bardzo czysty łańcuch, stosował bym go do dzisiaj, jednak kiedy temperatura na polu około 30 stopni to trwałość jego maks do 100 km) - olej Soudal 6 (wygrałem ten olej w konkursie, duża butelka starczyła prawie na sezon, trwały lekko 150-200 km w wysokich temperaturach robi, minus to że łańcuch brudny i skarpetki też) - olej Shimano dry PTFE 7 (dla mnie byłby to jeden z najlepszych preparatów na suche dni, napęd nawet stary chodzi cicho osiągając lekko 200 km, ale brudzi wszystko dookoła) - olej Brunox Top-Kett 7 (chyba zużyłem go najwięcej, idealny na różne warunki, głównie stosuje na jesień/zima, nie syfi się bardzo, łańcuch nawet cicho pracuje po ponad 100km) - olej Motorex All-Round 7 (smarowidło które używam do rowerów moich dzieciaków, mało dla siebie, ale one grandzą rowerami zima, deszcz, lato lekko wytrzyma 300 km, tylko brudzi się bardzo) - olej Weldtite All-Round 7 (to smarowidło głównie używam do mojego roweru mtb i all round, trwałość do 300 km nawet po deszczach, brudzi się akceptowalnie, nie chlapie) - olej Weldtite dry TF2 8 (trafiłem przypadkiem, najlepsze smarowidło jakie używałem, napęd pracuje cicho długie kilometry spokojnie 200 osiąga, brudzi się akceptowalnie, łatwe czyszczenie) - wosk Morgan Blue 3 (użyłem dwa razy i dałem sobie spokój, 40 km i łańcuch już grał, czyszczenie katastrofa) - wosk Maxima Chain Wax 4 (jeśli chodzi o smarowanie to 100 km daje radę, ale nakładanie raczej rozlewanie gdzie się da jest tragedia ocena surowa za dozownik) - wosk Weldtite 6 (plus bo się nie brudzi, w trudnych górzystych terenach wytrzyma trasę 150 km, minus za czyszczenie, jak każdy wosk im temperatura wyższa tym krótsze smarowanie) Trudno znaleźć złoty środek, woski bardzo średnio wypadają pod względem trwałości, ja mocno kręcę waty na podjazdach to i smarowanie musi być dobre, wiele produktów pada w tym zakresie, wosk kiedy temperatura rośnie albo popada to żywotność spada do minimum,. choć Weldtite nie jest najgorszy. Zauważam, że te produkty które mają zastosowanie PTFE bądź inny teflon są trwalsze i cichsze. Stary poczciwy Brunox Top-Kett naprawdę mnie nie zawodzi, jest tani i jest wydajny. Ale o łańcuch trzeba dbać to i napęd dłużej wytrwa, ale patrząc to niektóre oleje skracały życie moich łańcuchów. Motorex All-roun to niezły fajter trwałości, na nim łańcuch nie ma szans przyrdzewieć, żeby ta nie brudził. Co do oszczędności watów..., z całym szacunkiem jestem amatorem z przeszłością w wyścigach amatorskich myślę ze na wet zawodowiec nie rozpozna czy dany olej łańcuchowy oszczędził mu dwa waty A z waszymi jak smarowaniami4 punkty
-
4 punkty
-
A co to prawko zmieni? Skoro obecne przepisy o ograniczeniu prędkości do 20km/h nie są egzekwowane, to i kontrola uprawnień nie będzie. Dodatkowo papierek nie sprawi, że ludzie zaczną jeździć spokojniej (patrz samochody), czy przestaną zdejmować blokady.3 punkty
-
3 punkty
-
2 punkty
-
Plecaki są projektowane do wędrówki z nimi w wyprostowanej pozycji. Jak się pochylisz na rowerze to wszystkie rozwiązania mające poprawić oddychalność przestają działać bo plecak jest dociskany do pleców pod ciężarem własnym i zawartości. Na rynku jest teraz dostępny ogrom rozwiązań które pozwalają umieścić bagaż na rowerze więc kupowanie plecaka nie ma żadnego sensu.2 punkty
-
Jak się powinno prowadzić biznes rowerowy ? W angielskim sklepie Westbrook Cycles zakupiłem pewną część zamienną do widła. Przysłali ale zamiast na lewą stronę w opakowaniu było na prawą . Opakowanie miało dobre prawidłowe oznaczenia ale ktoś gdzieś podczas konfekcjonowania się pomylił . Poprosili o zdjęcia i przyznali mi rację. Przeprosili równocześnie oznajmiając iż takie dostali od dystrybutora. Poprosili też o skan nadania zwrotu do nich . Po przesłaniu dowodu nadania ( fizycznie przesyłkę dostaną za parę dni ) od razu zwrócili całą kasę . Wymiana maili i reakcja - błyskawiczna. Mało tego poinformowali mnie , że w związku z zaistniałą sytuacją jak tylko dostaną z USA prawidłową część ( w Anglii okazało się ,że nie ma ) to wyślą do mnie gratis. Dla tego kocham robić zakupy w "zachodnich" butikowych sklepikach gdzie gwarancja i inne sprawy " późniejsze" są załatwiane od strzała . Dla mnie mega zaxxxste podejście do klienta i dla tego WIELKI POZYTYW dla NICH.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Bo rowery trzy pojechały nad Niagarę, ale jednak Mordor bardziej pasuje2 punkty
-
Cześć! Na blog na początku lipca wpadła relacja z naszej majówki na "królowej niemiecki szlaków rowerowych", jak czasem można przeczytać o Łabie, czy raczej o Szlaku Rowerowym Łaby, w Niemczech i reszcie Europy określanej często oryginalną nazwą Elberadweg. "Królowa", bo Łaba jako przygotowana, zorganizowana trasa rowerowa istnieje już 30 lat. I to rzeczywiście jedna z tych "ikon" turystyki rowerowej w Europie, obok Dunaju, Renu, czy Loary. Zapraszam 👇 Szlak Rowerowy Łaby. Rowerowa podróż z Drezna do Magdeburga (Znajkraj) Całe 1200 kilometrów to nie jest dystans, a tym samym liczba dni, jakie wytrzymalibyśmy na jednym szlaku, więc na te kilka dni w okolicy majówki wybraliśmy sobie część z Drezna do Magdeburga - około 300 kilometrów - czyli mniej więcej jedną trzecią trasy, pierwszą patrząc od źródeł, biegnąca w całości w Niemczech. Taki dobór dystansu wynikał też z logistyki widzianej z punktu widzenia polskiego turysty, bo z centralnej Polski nad Łabę można dostać się: - albo pociągiem, albo samochodem do Frankfurtu nad Odrą, zostawić tam samochód, a potem pociągiem pojechać na start (do Drezna lub Magdeburga) i pociągiem wrócić z mety do Frankfurtu (z Magdeburga lub Drezna), - albo samochodem na start (do Drezna lub Magdeburga), a potem wrócić do samochodu szybkim pociągiem (do Drezna lub Magdeburga). Drezno, choć bliższe Polsce, dostępne jest pociągiem tylko z przesiadkami, albo z Wrocławia, albo z Poznania czy Warszawy - przez Frankfurt, ale za to powrót z Magdeburga przez Berlin do Frankfurtu robi się bardzo wygodnie - jednym bezpośrednim pociągiem regionalnej linii RE1 i w pociągach z chyba największym oznaczeniem przedziału rowerowego w Europie , na której stare składy ostatnio zastąpily nowe, wygodniejsze pociągi Stadler Kiss. A dalekobieżna linia Intercity relacji Drezno-Magdeburg obsługiwana jest przez wygodne, również dwupiętrowe, pociągi DB z 6 miejscami na rowery. Czas jazdy - ok. 2 godz. 40 minut. Ale wróćmy do Elberadweg Jak na rzeczną trasę, Łaba jest bardzo urozmaicona. To nie jest szlak typu Wiślanej Trasy Rowerowej w Małopolsce, gdzie długie kilometry jedziemy jedną drogą rowerową i wśród dość podobnych krajobrazów. Nad Łabą dzieje się znacznie więcej. Miasteczka, miasta, zamki, pałace, trasa po obydwu brzegach, z przeprawami promowymi, czasem na wale bliżej rzeki, czasem lasem nieco dalej, zwykle po asfalcie, ale miejscami po szutrze, kostce, a nawet po bruku. Rzekę obserwujemy czasem z bardzo bliska, a czasem wysoki wał pozwala na ogarnięcie szerszej perspektywy. Czasem w zasięgu wzroku mamy główne koryto Łaby, a czasami jej starorzecza. Ta zmienność i nieprzewidywalność prowadzenia szlaku była dla mnie naprawdę przyjemnym elementem wyjazdu. Wierzę, że to jest też jedna z tych rzeczy, przez które Niemcy wybierają Łabę swoim ulubionym szlakiem rowerowym. A jak się przyjrzycie nawierzchniom... od razu można poczuć, że przed nami przejechały nią już grube tysiące ludzi To nie jest lśniący nowością i wygodą szlak, gdzie w powietrzu czuć jeszcze woń asfaltowania - tu wiele kilometrów przejeżdza się chociażby po niefazowanej kostce, której stan jasno wskazuje na możliwą jej pełnoletność, a zaraz potem zjeżdża się na bruk, który przesuwa wskaźnik pokolenia o jedną wartość wyżej Tylko że to wszystko dzieje się w Niemczech, więc i ta kostka, i ten bruk są takie, że... szczególnie nie przeszkadzają. Kostka jest równiutka, bo przez te lata jak leży, nic po niej ciężkiego codziennie się nie przewalało, więc i nic nie popsuło gładkiej nawierzchni. Bruk? To na szczęście krótkie odcinki, a i tak robione z kostki bardziej delikatnej, spacerowo-parkowej, więc takiej, po której nie musimy uważać, żeby nie przygryźć sobie języka Ciekawostką infrastrukturalną jest stosowanie betonu wałowanego na drogach rowerowych, co w Polsce nie zdarza się często. Tam gdzie się pojawia, od razu wiadomo, gdzie jesteśmy - czyli najprawdopodobniej na odcinku biegnącym po terenach zalewowych Łaby. Generalnie, będąc jednak zwolennikiem szlaków asfaltowanych, przez to wygodnych i dostępnych dla wszystkich, muszę napisać, że Łaba tymi nawierzchniami nie zniechęca. A może nawet urozmaica jazdę tak, że patrzy się na tę mozaikę pod kołami z pewną sympatią. Jak to w Niemczech bywa, całej trasie towarzyszą "miejsca przyjazne rowerzystom", czyli obiekty noclegowe skupione w sieci Bett+Bike. Dodatkową ciekawostką nad Łabą jest, że ta ma jeszcze swoją, mniejszą sieć miejsc przyjaznych, które obok plakietki Bett+Bike wieszają dodatkową z charakterystycznym "e", czyli logiem Elberadweg. Jak je najlepiej rezerwować? Ja zawsze otwieram stronę Bett+Bike, wchodzę w wyszukiwanie, a tam z opcji umieszczonych na mapie wybieram wszystkie połozone przy Elberadweg (z listy "Radrouten..." u góry mapy). A potem sprawdzam, które są dostępne w serwisach noclegowych, z których korzystam. Podczas tego wyjazdu pięć z sześciu noclegów udało się zarezerwować właśnie w miejscach przyjaznych, więc czułem, że zminimalizowałem szansę na pozostawienie mnie z rowerem na chodniku przed hotelem Na koniec - świetna rzecz, świadcząca o pewnym rozmachu, z jakim to wszystko kręci się nad Łabą. Czyli bezpłatny roadbook, przewodnik po szlaku, który dostępny jest w obiektach współpracujących ze szlakiem - informacjach turystycznych, hotelach, restauracjach. Wielkość - nieprzypadkowa, czyli idealnie pasująca do mapnika. W środku nie tylko miejsca warte zobaczenia, właśnie wspomniane miejsca przyjazne, ale - z naszego punktu widzenia - przede wszystkim doskonała mapa, podzielona na odcinki, zwykle pasujące do części dziennych dystansów. A tam także kilometraże i przebiegi szlaku po obydwu brzegach. Oraz to, co nam bardzo się sprawdzało - aktualny stan prac na szlaku, rzeczy o których trzeba wiedzieć, które otwierały się po zeskanowaniu kodu QR dla danego odcinka. Oczywiście na oficjalnej stronie internetowej, czyli www.elberadweg.de. Naprawdę, fajnie wszystko to jest zorganizowane. Oraz - słówko o zwiedzaniu. Oprócz rowerów i spraw rowerowych jest również mnóstwo do zobaczenia, naprawdę. Na początek świetne Drezno, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie, a potem, w środku dystansu, jednego dnia ogląda się miejsca z aż trzech różnych wpisów na listę UNESCO - "Luterańskie miejsca pamięci w Eisleben i Wittenberdze", "Ogrody Dessau-Wörlitz" i "Bauhaus i jego miejsca w Weimarze, Dessau i Bernau". Łaba to prawdziwa uczta od strony kulturalno-historyczno-krajoznawczej Zapraszam po komplet wrażeń na blog https://www.znajkraj.pl/szlak-rowerowy-laby-rowerowa-podroz-z-drezna-do-magdeburga Szy.1 punkt
-
"Trzeba się ratować tylnym"... co by nie pisać rower elektryczny to nie motor więc polecam nauczyć się obu hebli a nawet w wielu sytuacjach więcej tyłem. Kupa problemów szybko odpada.1 punkt
-
Ja mam. Są lepsze od tych dawnych, prawilnych wheelupów ze względu na 3 łożyska vs 2 oraz większą i bardziej płaską platformę.1 punkt
-
Tak może być. Tailfin ma 18l więc załatwia problem obwieszania roweru mnóstwem sakw. Cały ciężar opiera się na tych dwóch prętach a mocowanie do rury podsiodłowej spełnia jedynie rolę stabilizacji. Przy okazji. Gdybyś decydował się na torbę na wierzch górnej rury zwróć uwagę na jej długość. Przy dłuższych i stanięciu okrakiem nad ramą może kolidować z kroczem. Apidura ma krótkie torby na ramę.1 punkt
-
To nie bianchi, bianchi jest celeste. I dobrze bo L może być minimalnie za duży a M byłby na pewno za mały Każdy jest inny i trzeba testować. Osobiście mając podobne wymiary (tzn. 186 i 86) wymieniłbym mostek na 100mm i wywalił podkładki. Na twoim miejscu zacząłbym od podkładek, skoro jeździsz tt to powinieneś być bardziej mobilny niż średnia.1 punkt
-
1 punkt
-
https://pl.aliexpress.com/item/1005001605485444.html?spm=a2g0o.order_list.order_list_main.126.2e721c24EnEqAn&gatewayAdapt=glo2pol MZ 926. Te są świetne, mam od dwóch sezonów w każdych warunkach i nic im nie dolega. W jedym zgubiłem zaślepkę a i tak niewiele się zabrudziły w środku. Używam w mtb po lasach, po suchym, czasem błoto i śnieg. 3 inne osoby którym kupiłem również zadowolone.1 punkt
-
Nie miałem jeszcze plecaka pod którym by się plecy nie pocily czy to przy trekingu czy na rowerze więc nie wiem czy jest sens dopłacać do tych skomplikowanych systemów nośnych. Noszę Gregory Paragon 45 i 55, Gregory Zulu 30, Deuter Bike i Race Wisport Zipperfox 40. Jak temp powietrza przekracza 15 stopni to pod każdym przy wysiłku fizycznym robi się wilgotno.1 punkt
-
Im większa torba tym mniej stabilna. Niektóre mają systemy stabilizacji. Np. ta: https://www.jack-wolfskin.pl/morobbia-seat-bag/2011031.html Jak to działa w praktyce nie wiem. Poszukaj na YT. Ale nawet jak jest jakiś problem ze stabilizacją to i tak wolałbym ją od mokrych pleców.1 punkt
-
Udało mi się zniwelować luz na kole przez dokręcenie drugiego endcupa do osi co wymaga ściągniecie tego wciskanego endcupa . luz na wciskanym endcupie względem osi widać nawet gołym okiem na wymontowanym kole ale po zmontowaniu koło nie ma luzu. Chyba piasta wchodziła ciut szerzej niż 148mm w widełki ramy i stąd ten luz na kole .1 punkt
-
Zdania są podzielone, aczkolwiek jeżeli taką chcesz, to wysupłaj na nią sporo kasy. Te tańsze w większości są niestabilne.1 punkt
-
Parę dni temu jechałem trasę Krasnystaw - Siennica Różana - Boruń - Chełmiec - Kraśniczyn - Krasnystaw. Na odcinku Boruń - Kraśniczyn jest obecnie nowiutki, świetnej jakości asfalt, a po drodze zjazd, na którym fajnie się dokręca. Pewnie dałoby się więcej gdyby wiatr w plecy był mocniejszy), ale i tak fitnessem te 72 km/h osiągnąłem (na 53x11). Cała trasa (43 km) wyszła ze średnią dokładnie 30 km/h. Góra Chełmiecka z Wólka Krasiczyńska - Profil podjazdu1 punkt
-
Ma, bo dobrej klasy plecak kosztuje 300-500 złotych, a zestaw dobrych toreb ze 2000. Znacznie mniej czasu trwa pakowanie takiego plecaka i bardziej komfortowo z niego się korzysta niż z wielu toreb, ma miejsce na bukłak. A i mimo że zazwyczaj nie są takie plecaki zbyt lekkie, to i tak są zazwyczaj lżejsze niż zestaw toreb. Lepiej się także plecak sprawdza w terenie. A już np. kamizelka biegowa to cudowne rowiązanie: mikro-waga, nie czujesz jej i jest super-praktyczna.1 punkt
-
Ten z siatką ma lepszą wentylację, ale... jest też mniej praktyczny. Na środku jest strasznie zwężony. Dlatego też ja wybrałem opcję numer 2. Ma deuter race 14+3 (ten moim zdaniem ma trochę za wąskie szelki co jest odczuwalne jak się go trochę "doładuje") oraz trans alpine 30.1 punkt
-
Deuter w swoich nowych rowerowych plecakach nie stosuje już siatki na "plery", Mam tego starego Race i do wygodnych on nie należy. Na krótkie wypady na "grila" za miasto spoko. Ale tak naprawdę na takie trasy to po stokroć wolę nerkę . Jak chcesz na dłuższe wypady i upierasz się przy plecaku to bierz Deutera Trans Alpinę .1 punkt
-
Pierwsza konstrukcja zapewnia jakąkolwiek wentylację, w drugiej tej wentylacji praktycznie nie ma, mam dwa deutery, oba z tańszej/niżej półki w czasie wysiłku zawsze mam mokre plecy i miejsca pod szelkami. Ale miałem też plecaki z siatką i tam jest lepiej, ale też nie idealnie, jest minimalny przewiew i jakieś tam parowanie przez tą siatkę i dystans między materiałem a plecami. Moim zdaniem na dłuższe dystanse ze spaniem lepiej pójść w bikepaking/sakwy.1 punkt
-
Dodatkowo w drugiej przerzutce ma założony łańcuch, który ją napina. Ruszasz nim w nieporównywalny warunkach, dlatego inaczej się zachowują.1 punkt
-
Jak dobrze ogarniam pamięcią to coś w okolicach 2015-2017. Potem sam Rohloff zmienił "dostawcę " na innego . Stary był potwornie lepki i gęsty nowy zrobił się " cieńszy" 😁 Cały czas mowa o pakowanym oryginalnie i kupowanym u Helmuta. @Pablo59 patrząc na rysuneczek z przekrojem łańcucha to wiedzę czerpiesz z forum motocyklowego ??1 punkt
-
Jeżdżę na Anthemie od kilku lat, ścigam się nim w górach, ścigam się na płaskich trasach. Robię wypady z gravelami gdzie średnia sięga 28km/h na 150km trasie. Zapinam przyczepkę i lecę z dzieciakami na lody, albo pośmigać po szutrach. Wiadomo fajnie by było mieć rower miejski, wiejski i wyścigowy. Nie każdy może. Przesiadłem się kilka lat temu z hardtaila XC i jestem bardzo zadowolony z wyboru.1 punkt
-
Aż przerażony !!! postanowiłem ze stoperem w ręku zmierzyć czas ładowania trasy 126 km od zera do momentu startu w Garmin EDGE 1040 łącznie z wyklikaniem w urządzeniu. Czas to 7 słownie SIEDEM sekund łącznie z klikaniem na ekranie w celu załadowania trasy. Tak , że nie wiem kolego @Janusz56 z jakiego sufitu urwałeś te 2 dwie minuty. Pomijam fakt , że Karoo 3 ma gówniane mapy i równie wybitne co ta brązowa maź algorytmy wytyczania tras . O czasie działania to nawet nie wspominam bo 1040 solar wdeptuje Karoo głęboko w muł na dnie równie głębokiego jeziora. Inna sprawa to mocno niedochlastany sofcik który myślę , że wreszcie im się udało " załatać " ( na początku była tragedia)/1 punkt
-
M8000 to inne klamki, M6000 to identyko jak te mt501, w sieci kiedyś były takie info że m6000 miały takie przypadłości że klikały, nie pamiętam dokładnie czy to nie było spowodowane jakimś pęknięciem czegoś w środku.1 punkt
-
1 punkt
-
Mam podobnie w M6000 w obu klamkach, kilka lat tak jest i nic się z tym nie dzieje.1 punkt
-
1 punkt
-
@Zenon1975, przecież napisał: Musisz przyjąć do wiadomości ze 90% użytkowników tego forum nie jest zainteresowana jazda ‚typowo miejska’. I dla nich taki rower się nie sprawdza.1 punkt
-
Może wspomnisz jaki to sklep? Niemniej osobom, które muszą korzystać z usług serwisów odradzam korzystanie z sklepów wysyłkowych.1 punkt
-
1 punkt
-
Magene C606. No nie 😉 Nawigowanie i rerouting zamiatają podłogę Magene w 1040. Wiem,bo mam C606 od kwietnia. Nie wiem dlaczego piszesz że 1040 tak długo wgrywał Ci trasy lub tak długo przeliczał. Ja wrzucałem po 50-70km i moment. Karoo całkiem spoko. Sam kiedyś o nim myślałem.1 punkt
-
1 punkt
-
To Ci nic nie da. Musisz je założyć i trochę na nim pojeździć. Trek ma program zwrotu. Nie wiem kto jeszcze bo dawno z tego nie korzystałem. Swego czasu wypożyczyłem łącznie ponad 20 siodeł aż ustaliłem swoje preferencje i dobrałem te idealne. Teraz bez problemów robię jazdy po 8-10 godzin dzień po dniu bez żadnych dolegliwości. A bezpośrednio po zakupie gravela miałem problem żeby przejechać 30 km bez odpoczynku.1 punkt
-
Raz, że spada kondycja a dwa to zanik mięśni, który postępuje masakrycznie szybko - ja po operacji kolana, mimo, że praktycznie od początku miałem rehabilitację widziałem różnicę w obwodzie ud, jak bardzo szybko nastąpił zanik mięśni w operowanej nodze1 punkt
-
Zapewne. W mojej rowerzyści często się pozdrawiają, ja tam zawsze łapą machnę, choć nie zawsze ktoś to odwzajemni, ale w większości przypadków tak. Tak w temacie, nie pozdrawiam raczej każdego kto pomyka na rowerze, raczej hobbystów, wyróżniających się sensownym rowerem, strojem i kaskiem. Pisząc "sensowny rower" nie mam na myśli drogiego szpeju, po prostu fakt nie bycia wioskowym kilkunastoletnim składakiem :). No i tak już dwa razy mi się, zdarzyło jadąc gdzieś przez okoliczną wioskę że mi taka miejscowa Grażyna na składaku czy inny Janusz machali łapą Wracając do tematu; mnie wkurzają idioci. Idiotów wszędzie pełno, jeżdżą bezsensownie autami, bezsensownie parkują, pełno ich na motorach, na rowerach i wśród pieszych. I egoiści, którzy dbają tylko o siebie, nie myśląc o innych uczestnikach ruchu. Mógłbym tu opisać sporo sytuacji dotyczących każdej z wymienionych grup, ale po co? Co to da? To jak z rozmowami o polityce, pusta gadka, niepotrzebne nerwy. Po prostu taka mentalność w narodzie, że łamanie przepisów nie jest postrzegane jako coś złego. Czasem nawet przeciwnie, jako coś, czym się można pochwalić. Przykład; znajoma zaparkowała swojego złomka gdzie parkować się nie powinno, po powrocie zastała na szybie naklejki z karnymi członkami, i co? Cyk, foteczka i na FB, żeby się pochwalić. To już normalnie kalectwo umysłowe... P.S. Przenoszę temat, bo tematyk jak najbardziej rowerowa przecież.1 punkt
-
Pierwszą przerzutką bujasz bez włożonego pancerza, drugą z włożonym pancerzem i to on pręży. Innego wytłumaczenia nie widzę.0 punktów
-
Ale sprzęgło jest w innym miejscu... Przy takim ruchu ono nie działa 🙂. Ruch przerzutki z filmiku jest prawidłowy, nie może być sprężysty.0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00