Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 26.09.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
18 punktów
-
18 punktów
-
17 punktów
-
13 punktów
-
13 punktów
-
Bo w lesie wciąż dominuje kolor zielony (i czarny, i biały, i niebieski)12 punktów
-
11 punktów
-
11 punktów
-
11 punktów
-
10 punktów
-
10 punktów
-
8 punktów
-
7 punktów
-
Endura Humvee II, 3/4 już mam teraz wleciały długie.6 punktów
-
6 punktów
-
6 punktów
-
6 punktów
-
6 punktów
-
Servuss, Jest sobie taki pan, nazwijmy go Pan O. Pan O. jest spoiwem zrzeszającym grupę znajomych, rzucającym pierwsze hasła typu: "pora na kajaki, robimy spływ" albo "na rowerze dawno nie siedziałem, wsiadamy i jedziemy". Otóż Pan O. powiedział właśnie, że by się karnął po mojej okolicy. Zatem spotykamy się w zanastępny łikend (5-6 paź.) na rajzę po Pojezierzu Drawskim, trasa jeszcze nie zgiepeiksowana ale nocleg z soboty na niedzielę przyklepałem w stanicy Drawnik. Można tam nabuzować w dwóch kominkach, zamknąć okiennice i peklować się na dechy pod psiwór. Jest prąd, zatem zmarźluchy mogą zabrać farelkę, a elektryczni ładowarki do rowerów No właśnie, z reguły spotykaliśmy się o tej porze roku "na stalowo" ale Pan O. dzielnie się opiera i jeździ glinem, zatem wątek mityngu wisi w różnokołowym a nie stalowym. A więc - kto ma czas, siłę, wolę i ochotę przyjechać w okolice Drawna w pierwszy paździochowy łikend? Tak, wiem, że czasu do namysłu jest za wiele. Logistyka: można dojechać autem do mnie i porzucić blachę na ogródku albo tramwajem zjechać do Choszczna / Gryfina / Kalisza Pomorskiego skąd Cię odbiorę ja, @Sobek82 lub sobie podjedziesz. Koszt wynajęcia budy to 350zł płatne do DPN, już jest osiem osób pewnych, więc koszt się ładnie rozkłada. Transport gratów na wieczór ogarnę, nie ma potrzeby tachać wszystkkiego przez cały dzień. Plan na sobotę jest minimum 50km, oczywiście bez spiny tempo najwolniejszego w peletonie, niedziela wedle widzimisię, ale jakąś pętelkę też się uda zawiązać zależnie od pory powrotu zrzeszonych. Raczej opony MTB, na grawelowych się da ale frajdy za wiele z tego może nie być. @Sobek82 może jeszcze coś od siebie doda, Doda niech milczy, taguj ludzi, masz chyba kapownik w ZFORze a ja mam krótką pamięć @rambolbambol @RafalxM @itr @Greg1 @marcesco @CoolBreezeOne @Tomek21001 @akkwlsk @Kreick @3143k4r2 @MikeSkywalker @Chleje24na75 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
5 punktów
-
Witam,chciałbym przestrzec przed dwoma sklepami internetowymi,to zwykli złodzieje.Jeden z nich to kacikrower.com drugi sklep to swietnyrower.com,Siedziby sklepów oszukane,pod podanymi adresami takich sklepów brak.Niestety na pierwszy rzut oka wszystko ok,ponadto sklep kacikrower.com do kradzieży używa konta banku pko bp w tytule Agnieszka Murat sziedziba Sławno,z drugim jest łatwiej bo to jakiś "azja"bank Abanca Corporacion Bancaria s.a.Sprawa kradzieży zgłoszona do organów ścigania,kasa przepadła,ale może rozgłoszenie tematu uchroni innych.Pozdrawiam2 punkty
-
OK dzięki wielkie. Wiem już wszystko. W takim razie zostaje przy skuterze, którym już 2 lata jeżdzę.2 punkty
-
Wątpię, by cokolwiek pokazanego w tym wątku dało się zarejestrować i wykupić na to coś OC (takie normalne, komunikacyjne regulowane ustawowo). Przecież te wynalazki nie mają żadnej homologacji i raczej nie da się ich zarejestrować. Generalnie to mam już gdzieś, co ludzie robią i czy jeżdżą. Nie da się zbawić świata, zwracając każdemu uwagę, że chce kupić motorower (a w zasadzie motocykl elektryczny, bo przecież te pojazdy nie spełniają także definicji motoroweru/skutera), a nie rower ze wspomaganiem... W dodatku nawet jakby chcieć bawić się w legalne używanie - czyli faktycznie zarejestrować i i spełnić wymogi OC i prawa jazdy AM (co najmniej), to się nie da, więc ludzie kupujący te pojazdy są wybitnie niepraktyczni... Natomiast za każdym razem, kiedy taki "bohater delivery" mija mnie na drodze niezmiennie podziwiam odwagę i fantazję tych ludzi. Kit z niewystawianymi mandatami i nieobecną na drogach policją. Straszenie kogoś konsekwencjami tego rodzaju może wywołać jedynie salwy śmiechu. Za to pierwsze zdarzenie drogowe, przy którym taki król jednośladów natrafi na kogoś do bólu dokładnego i - nie ukrywajmy tego - złośliwego, będzie pasmem nieszczęść i płaczu. Nawet jak taki król będzie ofiarą, a nie sprawcą, to fakt, że jechał nielegalnym pojazdem, bez uprawnień do prowadzenia takich pojazdów, być może w miejscu, gdzie w ogóle nie miał prawa przebywać (w sumie to nie jest trudne, bo przecież te pojazdy nie mogą się poruszać ani po wydzielonej infrastrukturze rowerowej, bo nie są rowerami, ani po jezdniach, bo nie są zarejestrowanymi pojazdami, które tej rejestracji wymagają), można w łatwy sposób wykorzystać do umniejszenia winy np. kierowcy-sprawcy zdarzenia, czy wręcz całkowitego odwrócenia ról sprawca-ofiara... I jak już taki "bohater delivery" będzie np. lizał rany w szpitalnym łóżku, to może spokojnie kombinować, czy z wynagrodzenia na tej kurierce da się pokryć koszty szkód...2 punkty
-
Trochę już po fakcie ale dorzucę info od siebie. Na stanie 2x Mille GT i 1x Mille GT C2. Łączny przebieg około 8 - 9 tys km (C2 najmniej). W zasadzie nie widzę śladów używania. @chrismel Mam GTS Spring Fall od ~wiosny b.r. i są one jednak dosyć ciepłe, to w zasadzie przycięte bibsy zimowe, założyłem je tylko kilka razy w przedwiośniu, podejrzewam, że niedługo wrócą do łask @Eathan jakiś czas temu kupiłem spodenki Castelli Free Aero RC i chyba po dwóch tygodniach wylądowały na OLX-ie. Wykonanie marne, wystające nitki, nierówne szwy, ale co najgorsze - potwornie obcisłe w kroczu (rozmiar M, gdzie w Assosie mam S), poza tym bardzo wąskie nogawki, ubieranie to była męka.2 punkty
-
Hamulce szczękowe są lepsze od tarczowych w większej ilości aspektów. Należą do nich: - awaryjność która jest bardzo niska a wykonując pewne zabiegi żywotność takich hamulców jest bez limitów. Naprawiam cudze rowery od 16 lat (tyle samo mam styczność z szosami) I w tym czasie wymienilem kilkanaście "szczęk" w tym wszystkie były tylne i powodem wymiany było "zaspawanie" wszystkich punktów obrotu przez korozję - woda i syf z tylnej opony. Przy tym ten stan został najczęściej osiągnięty po latach zaniedbań. W tym samym okresie 16 lat wymieniłem czterocyfrową ilość zacisków hydraulicznych. Pracując w dużym serwisie mieliśmy takich 200-300 rocznie na 4 mechaników. Od 4 lat prowadzę jednoosobowy serwis I wymieniłem 2 sztuki hamulców bo były kompletnie sztywne i kilka naprawiłem. Starych szos na szczękach nadal jest dużo i nadal wymiana szczęk to rzadkość mimo że rowery z nimi często są przesuwane do roli zimówek czy roboczych śmietników o które ludzie nie dbają. W ciągu tych 4 lat wymieniłem około setki zacisków hydraulicznych, bez względu na to z której grupy i półki cenowej są hamulce. Oczywiście- często pada pytanie "a ile masz tych wadliwych w stosunku do tej giga ilości która jest w tej chwili we wszystkich rowerach". Jeśli wychodzimy z założenia że dwa hamulce były i są we wszystkich rowerach (poza wynalazkami czy cudami typu ostre) to ilość wad hydraulików wobec szczękowych jest większa kilkaset razy. - łatwość i skuteczność obsługi serwisowej czyli wymiana klocków, linek I pancerzy , regulacja. Skuteczność tych czynności jest 100% tymczasem hydrauliki są wybitnie narowiste. Nie wiem czy to jest wszędzie ale u mnie napawa hamulców hydraulicznych (nie mówię o wymianie klocków) to jedna z najczęstszych napraw nieeksploatacyjnych. - łatwość uszkodzenia układu hydraulicznego nawet w procesie zwykłej obsługi - np pęknięcie tłoczków ceramicznych, uszkodzenie membrany itd. W przypadku szczękowych największa szansa na spindolenie czegoś to obrobienie łba w zapieczonej śrubie mocującej szuflady czy linkę do szczęki. Nie mówiąc o tym że naprawa tego jest bardzo łatwa.2 punkty
-
Oba "sklepy" wyglądają na tych samych oszustów. Jeżeli płaciłeś kartą, to taka transakcja jest ubezpieczona (procedura chargeback) i możesz dostać zwrot kasy. Trochę to trwa, jest upierdliwe, bank broni się rękami i nogami - ale w efekcie oddaje.2 punkty
-
Temat - o ile to nie trolling - w sumie ciekawy. A, że mam trochę swoich spotrzeżen, to się nimi podzielę. Piszę to z perspektywy osoby, która jeździ od wielu, wielu lat. Pewnie niektórych osób nie było jeszcze wtedy w planach i nie mówię to, bo się cieszę tylko smucę. Ale do rzeczy. Moja perspektywa to szeroko rozumiane XC (z własnego wyboru), plus obszerne spektrum amortyzatorów serwisowanych przeze mnie. Także w dobie kół 26", większość amortyzatorów cross country (tych zawodniczych) działała tak, jak powinna na tamtych trasach. Sztywno, dość tępo. Przy czym pokutowało stwierdzenie, że amor ma być lekki i pomagać tylko przy największych dziurach. Oczywiście trasy były znacznie prostsze niż dziś, stąd i takie zapatrywanie na sprawę, ale istniały także naprawdę bardzo trudne, wymagające technicznie. Mam wrażenie, że wiele osób zapomniało jak to kiedyś było, lub widziało niektóre wyścigi na YT i stąd mylne wyobrażenie. Coś jak pokutujący obraz Średniowiecza jako ciemnej epoki rozświetlanej jedynie płomieniami kolejnej palonej czarownicy. Doskonale pamiętam, że przeciętny wideł do XC czy maratonów trudno było ustawić tak, aby pracował doskonale w pełnym spektrum. Najczęściej był po prostu sztywny. Chlubnym wyjątkiem stał się system Dual Air, gdzie użytkownik mógł pompować również komorę negatywną (lub w amortyzatorach typu SID'98 regulować napięcie stalowej sprężyny negatywnej, co dawało ten sam efekt choć było mega uciążliwe). I rzeczywiście zawodniczego SIDa z tamtych lat można ustawić tak, aby był sztywny i nie bujał bądź wybierał liście i nie dobijał. A w wersji z trzema pompowanymi komorami, to była w ogóle poezja. Oleju w takim amortyzatorze prawie nie było, ale imho za siłą stała prostota i wysoka jakość wykonania, oraz trwałość przy regularnym serwisie. Żeby nie być gołosłownym, zerknijcie na mój serwis topowego SIDa z 1999 roku: Po pewnym czasie Rock Shox zrobił badania i ponoć większość użytkowników systemu Dual Air nawet nie wiedziała, że można pompować drugą komorę. Stąd powstał prostszy Solo Air ale zastanawiam się, czy też nie chodziło po prostu o tańszą produkcję i co za tym idzie oszczędność olbrzymich kosztów. Dzisiejsze topowe amortyzatory względem starych są najczęściej potwornie skomplikowane o olbrzymim spektrum regulacji. Zobaczcie dla kontrastu ze wspomnianym SIDem najnowszy zestaw modernizujący tłumik Charger z Lyrika Ultimate, z którego serwisu także nagrałem film (a także mnogość ustawień i regulacji tylko w tym elemencie). Jak dodamy do tego jeszcze zaworowanie, to przeciętny user może się pogubić, czemu się nie dziwię: I nie wiem, czy to kwestia praw patentowych, ale oprócz zewnętrznego - quasi systemu Dual Air - od Vorsprung - jakoś z grubsza cisza temacie. Współczesne widelce do XC genralnie pracują lepiej, ale to karkołomne porównanie. Nie da się sensownie przełożyć 1:1 tych konstrukcji. Zauważam, że użytkownicy raczej mają kłopot z poprawnym ustawieniem ale i niektóre "super systemy na deskach kreślarskich" niekoniecznie są super w realnym użytkowaniu. Odnośnie wspomnianych ślizgów - ilość amortyzatorów z luzami jest obecnie zatrważająca (z czym przychodzą sami właściciele). I dobrze pamiętam, że kiedyś takie luzy kwalifikowałyby amortyzator do miana trupa. Dziś jest to często normalne. Wracając do meritum tematu - czy niegdysiejsze amortyzatory łatwiej było dostosować do różnych przeznaczeń i stylów jazdy? Niektóre rzeczywiście tak, ale były w mniejszości. Czy współczesne bywają bardziej toporne - niektóre tak, ale nie jest to regułą. Mamy teraz olbrzymią specjalizację i wiele osób kupuje amor, bo jest najdroższy (czyli niby topowy, kojarzący się z super działaniem), a będzie pracował doskonale tylko w konkretnym zastosowaniu, o czym czasem się zapomina lub nie wie. Reasumując - wg mnie każda ze stron ma swoje racje.2 punkty
-
Zdemontowałem zacisk hamulca, zapakowałem w pudełko w celu odesłania do CR na diagnozę w ramach gwarancji. Przy okazji odpaliłem palnik i wziąłem się z olane klocki.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Merida Big Nine TR Limited 2024 - manetki Shimano Deore 12sp - hamulce Shimano SLX M7100/7110 - tarcze hamulcowe 180/180 - amortyzator Manitou Machete Comp - rama XXL, mostek 70mm + kierownica 760 mm, - opony Maxxis Rekon 29 x 2.4”, - koła” przód/tył obręcz szer. wew. 25mm, Poprzedni rower Agang Gangsta 7.29: - manetki Sram X-7 GRIPSHIFT 8sp, - hamulce Avid Juicy 7, klocki EBC Gold, - tarcze hamulcowe 180/160, - amortyzator RST First 80mm, - rama 21”, mostek 75mm + kierownica 710mm, - opony: przód Geax Gato 29 x 2.3”, tył Continental Mountain King 29 x 2.2”. - koła: przód obręcz szer. wew. 22mm; tył obręcz szer. wew. 19mm, 2. Geometria/pozycja. Pomimo w mojej ocenie innej geometrii oraz zmiany trendów na przestrzeni ostatnich 10 lat, wsiadając na nowy rower, czułem się tak samo jak na poprzednim (1:1) (kierownica około 1cm wyżej na Meridzie). Od razu podczas składania roweru zmiana chwytów (fabryczne bardzo niskiej jakości) na Ergon GXR L. Nie odczuwam żadnego dyskomfortu, mostek, kierownica, rama – wszystko podpasowało. Do siodełka musiałem się przyzwyczaić, nie chciałem zmieniać na wcześniejsze WTB, ponieważ na zjazdach rzeczywiście poprzez kształt/budowę ułatwia wychylenie się do tyłu. Finalnie się zaprzyjaźniliśmy. Geometria Agang 7.29: Geometria Merida: Podjazdy pokonuję bez problemów w tym samym zakresie co w poprzednim rowerze. Merida miała tendencje do łatwiejszego podrywania się przedniego koła, jednak po wymianie przedniej zębatki w korbie na mniejszą problem został zażegnany. Uwaga: Zarówno w Agangu jak i w Meridzie, sztyca jest wysunięta na maksymalną wartość. Jestem tym zaskoczony, ponieważ producenci wskazują na osoby o wzroście od 195cm (Agang) oraz 192cm (Merida). Przy moich 194cm i długości nóg na poziomie 94,5cm – zapasu na sztycy brak (Merida rama: 500mm + sztyca 430mm, Agang rama: 535mm + sztyca 400mm). 3. Hamulce. Szukając roweru nie chciałem zejść poniżej Shimano Deore. W tym aspekcie miałem duże obawy, ponieważ z działania Avid Juicy 7 byłem bardzo zadowolony. Hamulce w Meridzie (Shimano SLX M7100/7110) spełniają moje wymagania w 100%. Dużym zaskoczeniem i odkryciem (wbrew, mam wrażenie trendowi na forum) jest większa tarcza z tyłu 180mm. Modulacja siły hamowania jak i samo hamowanie uległo znacznej poprawie. Wcześniej przy tarczy 160mm, granica pomiędzy kontrolą tylnego koła, a blokadą była niewielka. Przy tarczy 180mm mogę fenomenalnie dozować siłę hamowania. Jak dla mnie, hamulce 180/180 przy mojej wadze ok. 90kg są optymalnym wyborem. 4. Napęd. Od praktycznie 2011 roku używałem Sram’owski GripShiftów. Jeździłem po górach (Wisła, Ustroń, Szklarska Poręba, Beskid Żywiecki), manetki Sram X-7 były bezbłędne. Oczywiście gripy/chwyty zużywały się szybko, a czasami nawet ginęły w oczach, jednak szybkości dziania i bezpośredniość przekazywania komendy do przerzutki była wzorowa. Kaseta 8 biegowa, o indywidualnym stopniowaniu: 12-15-18-21-24-28-32-36T, do tego kobra dwurzędowa 22-36T, pozwalały na długie podjeżdżanie. W przypadku Meridy, porównanie w Excelu wskazało na minus zębatkę 32T w korbie. Pierwsze podjazdy powodowały grymas na twarzy. Po miesiącu użytkowania, oraz kilku wypadach, gdzie zmęczony walczyłem, aby utrzymać odpowiednią kadencję na podjazdach, podjąłem decyzję o zmianie na 30T. To był strzał w dziesiątkę. Uzyskałem lepszą (optymalną) linię łańcucha – zakupiona zębatka z offsetem 3mm. W większości czasu korzystam z środkowych zębatek kasety (10-51T). Nie miałem sytuacji, aby zabrakło ostatnich przełożeń. Charakter wykorzystania roweru, utwierdził mnie w przekonaniu, że 30T z przodu jest dla mnie. 4 tygodnie uczyłem się obsługi manetki Deore 12sp (~600 km). Częstym błędem w moim przypadku było wrzucanie wyższego przełożenia na podjazdach… Do kolejnego grymasu doprowadzał mnie fakt, że pociągnięcie cyngla manetki nie powoduje reakcji przerzutki… Działanie układu manetka – przerzutka jest zbyt powolne. Nie widzę sensu (poza marketingowym) sparowania manetek Deore z tylną przerzutką Deore XT. W moim przypadku, pozycją nr 2 na liście zmian jest właśnie manetka na Deore XT. 5. Amortyzator. Biorąc pod uwagę nie do końca przychylne opinie w chwili zakupu Agang 7.29 o RST First, był to jeden z lepszych amortyzatorów jakie miałem. Prosty w serwisie, wybierający niewielkie nierówności, mający charakter amortyzatora o progresywnym działaniu (utwardzenie pod koniec skoku). Porównując go z RS Recon/SR Epicon byłem pod wrażeniem pracy RST na zjazdach – zwłaszcza kamienistych. W przypadku Manitou Machete 120mm, nasza przygoda zaczęła się od pompki i zmniejszenia sagu na 10-12%. Niestety, w dalszym ciągu amortyzator pracuje zbyt liniowo. Zdaje sobie sprawę, że mam pewne braki w technice, jednak 120mm w Meridzie zdarza się dobić podczas zjazdów z dropów o wysokości ok. 60cm (lądowanie na dwa koła ;)). Kolejnym aspektem jest gorsza sztywność przedniego zawieszenia podczas hamowania. Ten amortyzator pod moją wagą wizualnie cofa się do tyłu przy intensywnym hamowaniu. Podczas pokonywania „tarek” wydobywa z siebie dźwięki głuchego stukania na odbiciu. Na dzień dzisiejszy nie przypadliśmy sobie do gustu, myślę nad wsadzeniem tokenów w komorę powietrzną, w celu uzyskania jego utwardzenia pod koniec skoku. 6. Opony. Po dzisiejszej błotnej jeździe, jestem zaskoczony i zachwycony oponami Maxxis Rekon 2,4”. Zdaję sobie sprawę, że dużą robotę robią szersze obręcze (Merida ma 25mm), opona zdecydowanie lepiej się układa. Ciśnienie w moim przypadku: przód 1.7, tył 1.9 bar. Układ cały czas na dętkach. Biorę pod uwagę pierwszą moją konwersję na system bezdętkowy i obniżenie ciśnienia. Nie miałbym nic przeciwko, aby w tym rowerze były obręcze 30mm i opony 2,6”. Podsumowując. Merida Big Nine TR Limited jest w mojej ocenie rowerem do XC. Spodziewałem się po przesiadce z poprzedniego Agang’a 7.29 (do której zostałem zmuszony, ponieważ pękła rama przy zacisku sztycy) roweru, który da więcej frajdy na singlach, zjazdach, bike parkach (m.in. BigFoot Works Gdańsk). W tym zakresie się rozczarowałem. Pomimo różnic od poprzednika dotyczących: szerszych opon i obręczy, większego skoku, innych kątów ramy, ten rower jeździ, podjeżdża i zjeżdża jak rower do XC. O ile stabilność na zjazdach jest lepsza od poprzednika, to nie czuję abym przeskoczył tym rowerem w inną kategorię. Brakuje dla mnie szerszych obręczy, możliwości wsadzenia opon 2,6”, amortyzatora z skokiem 140mm. W momencie dokonywania wyboru byłem przekonany (biorąc pod uwagę poprzednika), że biorę sprzęt, który „mi to da”. Ze względu na rozmiar ramy XXL, oraz ograniczoną dostępność w Polsce, rower został zakupiony za cenę katalogową (7 649,00 zł). Konkurencją był: Canyon Grand Canyon 8, Moondraker Chrono DC R, Orbea Laufey H10. Serce podpowiadało full’a lub HT na karbonie, a żona „fotelik rowerowy dla dziecka” – w związku z czym szukałem roweru z ramą aluminiową. Uparłem się, że w nowym rowerze mam mieć sztycę regulowaną – nie żałuję. Zacząłem zjeżdżać zjazdy, których wcześniej po opadach deszczu i w deszczu powodowały u mnie „strach”. Na pumptracku siodło w dół i jedziemy ;).1 punkt
-
Po przygodzie w lesie z przeskakującym łańcuchem, utracie lekkich biegów i braku możliwości korekty naciągu linki, dorobiłem baryłkę regulacyjną do Deore RD-M592, bom się już wk.....ł, tzn. zirytował. Pomysł na baryłkę Jagwire miałem od razu po zakupie zmieniarki Jednak bez baryłki napęd działał więcej niż precyzyjnie, więc zostawiłem tę robotę na później (ponad rok 😁) Drobnych regulacji i korekt można było dokonać dzięki baryłce na pancerzu, tuż za klamkomanetką. Do czasu... Coś się porobiło nie halo i nagle w środku lasu straciłem lekkie biegi, łańcuch zaczął przeskakiwać a korekty jedyną baryłką nie dawały rezultatów. Wróciłem na tym, co dało się na kasecie wrzucić i od razu przerobiłem baryłkę Jagwire na pasującą do gniazda Deorki. Nadmienię, że za pomocą pilnika iglaka z posypką diamentową. Wiem, wiem... Według sztuki powinienem założyć podłużną baryłkę na pancerz przed przerzutką i za nią wpuścić kawałek pancerza do gniazda... Tyle, że zabrakłoby mi linki, bo po wymianie Sory na Deore, linkę ciachnąłem szczypcami bocznymi 😉. A żem niecierpliwy i nowej linki nie miałem na wymianę, to skończyło się na dopasowaniu na wcisk baryły Jagwire. Zadowolonym, bo działa jakby fabryka montowała 😜 To takie druciarstwo piwniczne... P.S. Zapomniałem dodać, że rower to gravel a nie MTB, gdzie baryłki występują nagminnie na kierownictwie 😉1 punkt
-
Teoretycznie skok dźwigni nie powinien się zmieniać wraz ze zużyciem klocków - system taki jak shimano jest typu otwartego czyli gdy klocki ulegają stopniowo życiu i są przesuwane w stronę tarczy to ten przesuw jest kompensowany uzupełnianiem płynu ze zbiornika. Klocki mają rekomendowaną minimalną grubość okładziny. Do tego limitu przesuw klocków i uzupełnienie płynu powinno odbywać się bez żadnych skutków ubocznych a pojemność układu a szczególnie wielkość zbiornika wyrównawczego powinny zapewnić odpowiednią ilość płynu. Klocki fabryczne w tym hamulcu mają miękkie okładziny i ich zużycie odbywa się w różnym zależnym od wielu czynników tempie. 2 tysiące to może być średnio albo bardzo dużo i te klocki mogą być zużyte nawet do blach. Co ciekawe niektóre heble shimano nadal hamują wtedy z tym samym skokiem dźwigni jak na początku, inne mają to co twoje a kolejne przestają działać i trzeba je odpowietrzać. Czy przy wymianie da się uniknąć dolewania i odpowietrzania? Jeśli popchniesz tłoczki do pozycji startowej i wymienisz klocki to jest szansa że - jeśli hamulec zachowuje się tak jak obecnie opisujesz - że wróci do stanu 100% sprawności. Problemy są takie: 1. Zależnie od producenta roweru w montowni wykonano montaż hamulców lepiej lub gorzej. W tym roku złożyłem kilkaset rowerów tego samego producenta, wszystkie na hamulcach shimano. Z takich lub innych powodów sprawdzałem wszystkie hamulce i w każdym z nich było powietrze, nawet jeśli dźwignie sprawiały wrażenie działających jak powinny. 2. Wyjmij klocki i sprawdź grubość okładzin - możesz zrobić zdjęcie. Jeśli ilość okładziny nadal jest ok to w takim przypadku raczej "wpadanie" klamki uznałbym jako powod do odpowietrzania. 3. Nie wiem co rozumiesz przez dolanie płynu. Dla mnie oznacza to uzupełnienie przez odpowietrznik w klamce. Wg mnie działa średnio i nie usuwa powietrza z reszty układu, jeśli ono tam jest. Chyba że dolanie oznacza pełne przelanie/odpowietrzanie. Sugeruję to tak czy inaczej zrobić - te shimano mają to w sobie że nawet jeśli w układzie jest niewielka ilość powietrza to hamulec może mieć "twarde klamki" ale i tak hamować słabiej niż powinien. 4. Na Aliexpress kupisz zestaw ezmtb do hydrauliki - wg mnie jest bardzo dobry i przyda się na kolejne razy (przelałbym hamulce przy każdej wymianie klocków, tak prewencyjnie), do tego mała ilość oleju - powiedzmy z 50 ml. W układzie masz kilka ml płynu więc ta ilość wystarczy na wiele odpowietrzeń. Siemano to bardzo narowiste heble i dzieją się z nimi różne rzeczy , czasem a nawet często bez sensownego powodu.1 punkt
-
Jeżeli, to jest korba na kwadrat, to masz w sumie kilka opcji.: 1. Najmniej inwazyjna, oraz najdroża to kupić ściągacz na kwadrat, z gwintem stożkowym, coś takiego https://allegro.pl/oferta/sciagacz-do-korb-unior-unr-1662-4-stozkowy-13718368636, . Ten ściągacz tylko trzeba ładnie wkręcić, oraz bardzo mocno. Jest tak zrobiony, że wgryza się w uszkodzony gwint, i wtedy bez problemu powinno zejść. 2. Druga opcja, przecinak młotek i mocne uderzanie, w korbę. 3. Trzecia opcja, szlifierka kontowa i tniemy przy suporcie, no ale w tedy całość do wymiany, suport i korba. 4. Kupić ściągacz 3 ramienny , i próbować ściągnąć. Chociaż, duża szansa jak dziadostwo zapieczone, że prędzej blaty, zaczną się wyginać, a niżeli to zejdzie. Ale najlepiej to ten ściągacz stożkowy kupić.1 punkt
-
@Veximolog to są zwykłe Strady wulkanizowane i były robione do 2020 roku. Nie mają nic wspólnego z tymi ręcznie klejonymi. Te późniejsze wulkanizowane są już trochu inne. Bo jakby ktoś nie wiedział to są trzy odmiany tych opon , dwie ręcznie klejone i jedna budżetowa wulkanizowana " maszynowo".1 punkt
-
1 punkt
-
Kontrowersyjny outlet znów coś dostarczył.. Zacznijmy od najbardziej pilnego zakupu: jako że kartonowe pudełko dt swiss wyzionęło ducha jego miejsce zajęła torba dt-swiss.. Materiał gruby, naszyte wzmocnienia w środku, ale brak gąbek/usztywnień/el. dmuchanych itp. Na zdjęciu na stronie wyglądało trochę inaczej (miało pas do noszenia na ramię) ale wydaje mi się że pomylili fotkę z modelem mieszczącym 3 koła. Pozostałe szpeje: bo tanio było i Korba SLX - bo najlepszy stosunek ceny do wartości (zwłaszcza za 40eur) Zestaw 2x11Rival kalkomanetki +przerzutka przód (bo tanio było i dostępne w tym samym czasie) gripy piankowe Lapierre - aby potestować tego typu gripy sztyca Lapierre 27.2x400 - ładnie zrobiona, lekka i 4euro.. Mostki. Mam słabość do tego elementu biżuterii rowerowej. Raceface Turbine R trochę bardziej efektowny od Lapierra za 5euro- naprawdę ładnie obrobionego. Róznica w cenie ( 3:1) moim zdaniem nie jest do końca usprawiedliwiona, zwłaszcza że jest szansa że powstają w tej samej fabryce na Tajwanie...1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Nie wiem, na co był projektowany, ale widzę, jaką grubość mają elementy, z których się składa. Jeżeli dojdzie do zerwania gwintu lub pęknięcia ktorejś z tych trzech rozpórek, to już dawno będę leżał na ziemi z rowerem na plecach z innego powodu. Poza tym zaznaczam: to nie jest patent na przedłużanie sterówki o 10cm w rowerze do DH, a dorobienie małego fragmentu, żeby mostek stabilniej siedział przy normalnej jeździe. Podejrzewam, że umiejętnie nabita klasyczna gwiazdka (tylko dluższa, z trzema tymi pierścieniami a nie dwoma) dałaby ten sam efekt. Tak czy inaczej jeżdżę tak od początku złożenia tego roweru i absolutnie nic się z tym nie dzieje. Jeśli zacznie, sam dam wam wszystkim znać. Próbowałem najpierw zrobić z dwóch uszkodzonych koron jedną dobrą właśnie spawaniem. Ale nie samemu, oglądając jutuba, a oddając do znajomego, który spawa zawodowo aluminium. Wyszło... powiem tak: bez powodu bym sie nie bawił w takie patenty. A to fotka tutaj i teraz. Nie ruszałem tego, nie poprawiałem i nie dokręcałem od początku marca:1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00