No to co do gleb. Pod koniec listopada wybrałem się na przejażdżkę. Osiem stopni w słońcu, pozornie sucho. Ale że okolice rzeki, dużo drzew, to trafiłem na miejsce, gdzie było trochę gołoledzi. Zakręt w prawo 90 stopni, jechałem teoretycznie powoli i ostrożnie, ale tylko poczułem jak mi tylne koło ucieka spod tyłka a ułamek sekundy później już sunę po asfalcie.
Efekt - wygięty hak, odrapana przerzutka i klamka (Di2 🙈), łańcuch jakimś cudem spadł mi do wewnątrz, lekko odrapane ciuchy. Doturlałem się do domu, a tam, pomimo tego że spodnie całe - zdarta skóra na udzie wielkości pięści, do tego mega napuchnięte puco, które goiło mi się miesiąc...
Zdjęć nogi nie będę pokazywał, bo drastyczne i za dużo tyłka widać