Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 13.01.2024 w Odpowiedzi
-
Trzeba zrobić podforum geriatryczne zanim zapomnimy, że trzeba to zrobić: forumGEROrowerowe.org z racji innych kanałów i formuł kontaktôw ludzi młodszych, nasz kontakt tutaj powoli staje się uzdrowiskowy, a profile reklam zamiast rynien dachowych, płukanek silnika, i kształtnych damskich bluzek zmienią się w baner : „pobyt balneologiczny w Ciechocinku” 😀 czas powiesić rower na kołku napisać podział majątku i ostatnią wolę, i zalać owsiankę alby namiękła. Bo jutro też jest szary i gnuśny kolejny dzień, i broń Cie panie myśleć o nakorbianiu, sudoku można poczytać, wyprasować koszulę białą i czarne buty wypastować na błysk, zestaw do łodzi Charona musi być gotowy. Z optymizmem - udanej nocy życzę i snu, nie pijcie bo trzy razy wstaniecie , ave! 🙃😜😛9 punktów
-
7 punktów
-
7 punktów
-
@Sobek82: co to ma być, dla Twoich potrzeb i stanu garażu wieczne pudełko musiałby wyglądać jak piramida. Jak to było…”Niech żona po mojej śmierci nie sprzeda rowerów za tyle, ile mówiłem jej, że są warte” 🤡6 punktów
-
Uczepiliśmy się tego roweru jak rzep psiego ogona, jest tyle rodzajów aktywności, można rower powiesić na ścianie i robić co tylko się chce, biegać, skakać, muchy łapać. Autor wspomniał że poszedł w Więc nie siedzi na doopie. Rzeźba przy rowerach też swoje zabiera a lubię to często bardzej niż samą jazdę, mieszkanie na wsi, ma też swoje ciemne strony, gdzie się nie obejrzysz jest coś do zrobienia na wczoraj. Dzieci, koty, psy, kury i pomaganie wszystkim wkoło potrafi sporo czasu zabrać Lubię posiedzieć wieczorkiem przy HBO Disney'u czy Netfliksie, moja biblioteka growa też pęka w szwach, Steam, Ubisoft, Blizzard, Epic, Xbox. Kiedyś się grało godzinami do rana. Rower był ze mną od 6 roku życia do 20 roku, później zmiana stylu życia na zabawowy wyeliminowała go do 33 roku egzystencji. Za sprawą utraty prawka na 8 mc-y za dwa ciemne żubry, rower wrócił do łask, od zera, biorąc pierwszy lepszy sprawny ze stodoły po dziadku, dojeżdżałem nim codziennie do Bani 5km remontując lokal bo Szczecin odpadał, trochę zmądrzałem i nabrałem pokory. Zimą zapragnąłem mieć rower MTB i tak złożyłem pierwszy jednoślad Peak29er. Było fajnie dopóki się dzieci nie pojawiły😉 teraz jest fajnie ale dzięki posiadanym na pewien nieokreślony okres, pociechom. Nie wiem po co to w ogóle piszę ale w przerwie cięcia desek na pile do palenia w piecu, odpaliłem PC 😘 Pozdrow'er6 punktów
-
Dorzucę kilka słów... Zgadzam się z @kazafaza. Autor podzielił się bardzo osobistą refleksją a niektórzy zapędzili się i traktują ją jako biadolenie i narzekanie wciąż młodego człowieka zamiast podzielić się własnymi doświadczeniami, na czym polega "luźna rozmowa" i o co pytał Autor tematu. Mam 59 lat i wiem, że życie potrafi przewartościować wiele spraw, które uznawaliśmy za priorytetowe. Ile jesteśmy w stanie poświęcić dla realizowania swoich przyjemności? Czy może to być rodzina, którą pozbawiamy czasu spędzonego razem za chwilę radochy z przejażdżki rowerem? To przemyślenie naszło mnie czytając Wasze posty. Jak większość jeżdżę od dziecka. Świadomie od dwóch lat. Rower stał się dla mnie terapią na własne słabości... Starzejący się muzyk rockowy ma wiele pokus, kiedy zapada decyzja o rozstaniu z zespołem. Jestem bezdzietnym rozwodnikiem, więc instytucja żony nie miała wpływu na moje wybory. Nagle jedyną rozrywką stało się tv, browary i fajki. Sadło rosło wprost proporcjonalnie do opróżnianych puszek. W końcówce pandemii coś niedobrego zakomunikował mój organizm, co spowodowało radykalną zmianę i złapanie się deski ratunku jaką była rama mojego starego stalowego MTB z lat 90-tych. Nie spożywam już jakieś 6 lat a fajki rzuciłem właśnie z dniem poważnego zasłabnięcia. Okazało się, że swoboda i luz istnieją także w przepaści, w którą zmierzałem... Od tamtej pory kupiłem używanego crossa Unibike i gravela Marina Four Corners, na którym w zeszłym sezonie zrobiłem 4,5k km, jeśli wierzyć komootowi i przejechałem pierwszą w życiu setkę. Nie spinam się, nie trenuję ani nie ścigam z wiatrem. Ważne jest, że się ruszam, że tv i browary zamieniły się w piękne widoki i cudowne zmęczenie. Jeśli pogoda jest zła to czas poświęcam na dłubanie przy rowerach, natomiast jeśli nie pada, to staram się jeździć jak najwięcej, choćby godzinę, czy dwie, bo jest to dla mnie swoista terapia i czerpanie ogromnej przyjemności z wysypu endorfin. Taka jest moja motywacja. "Rower jest wielce ok, rower to jest świat" (L. Janerka)6 punktów
-
Jak ktoś jest weteranem to raczej to przerabiał. Tylko sportowcy zawodowi układają życie pod sport, reszta upycha sport tam jest czas i chęć. Poza tym każdy łapie jakąś zajawkę i trwa to jakiś czas a potem zmiana na coś innego lub trwa z różną intensywnością. Ja jako weteran też to przechodziłem. Jako kawaler piłka nożna kiedy się dało, jak założyłem rodzinę to sport całkowicie zniknął z mojego życia. Fakt mogłem wygospodarować trochę czasu ale wolałem zająć się dziećmi i niestety więcej czasu przeznaczyć na pracę aby godnie żyć. Po paru latach posuchy starałem się wracać do sportu i pamiętam jak dziś jak zagrałem w piłkę i ponaciągałem sobie mięśnie. Trwało to trochę zanim odbudowałem jako taką formę. Piłka nożna, chodzenia po górach i siłownia. Czasu przeznaczałem coraz wiecej, bo coraz więcej miałem go do rozdysponowania, dzieci podrosły, dom wybudowałem, zacząłem myśleć aby trzymać formę. Raz troche wiecej jednego sportu raz innego. Potrafiłem przez 2 lata skupić się tylko na siłowni albo tyllko na piłce. Potem zmieniłem pracę i szukałem jakiejś innej aktywności bo dostęp do poprzednich byl utrudniony. I tak oto wymyśliłem sobie rower, było to 6 lat temu. Na początku tylko dla samych aktywności po pracy, dla zdrowia ale niestety zapał sportowy pozostał i szybko przerodziło się to we współzawodnictwo. Coraz to nowe rowery, treniningi, rekordy itp. Teraz rower ewaluował i dodatkowo zainteresowałem się bikepackingiem. Także, pokrótce opisałem moją sytuację. Nie każdy z nas ma taki luksus, że może pozwolić sobie na to na co ma ochotę i przeznaczyć tyle czasu ile by chciał. Wg mnie jest to normalne. Są etapy w życiu, że są inne priorytety. Poza tym u nikogo forma nie wzrasta nieustannie. Nawet jak trenujesz cały rok to są przecież okresy gdy celowo forma jest stłumiona aby eksplodowała wtedy kiedy chcesz. A nawet jak trenujesz jak dzik to moze okazać się, że kolega który dopiero co zaczyna ten sam sport co ty uprawiasz od 20 lat , szybko ciebie dogodni albo i przegodni bo ma do tego warunki genetyczne. Tak już jest i trzeba to akceprtować bo inaczej będziesz w depresji. Zaraz startuje na zwifcie w Pucharze Polski i wiem, ze 400 zawodników skończy przede mną ale ja jadę dla zdrowia, pasji i trochę dla współzawodnictwa. Nie łam się, ustal sobie priorytety i bądź konsekwentny.5 punktów
-
Zaraz nam kolega z filmowym nikiem na M podrzuci film instruktażowy z you tuba... ale tak już bez żartów, kiedy byłem nastolatkiem rejestrowałem na pewnym podwórku menela, z całym aromatem upadku C2h5OH, mieszkańca leżącego pod drzwiami klatki czy w piwnicy.. stary grzyb, myślał mózg mój młody... losów, które pana tego w ten stan wprowadziły nie znam, ale to się nazywa życie. 10 czy 15 lat temu pod panem pokazuje się coś jakby Jaguar czy inna stalówka, potem jakieś alu dziś to już regularny trening, jakieś konkretne rowery, świeży wzrok, wycieniowana łydka.... cuda się zdarzają....4 punkty
-
Trochę nam się zrobiła "leżanka u psychologa" 😁 ale to dobrze: szczerość cechuje odważnych a Forum realizuje misję jak (tfu..) TVP😉. Czasem, dzięki jednemu zdaniu kogoś bardziej doświadczonego, jakaś klapka w głowie potrafi się przestawić.4 punkty
-
4 punkty
-
Ja z niczego nie musiałem "wybrnywać". Ponad pół wieku na karku, zawsze jeździłem, jeżdżę i będę jeździł bo mi się to nie znudziło, wręcz przeciwnie, się rozkręcam. A dom jest, piesio chwilowo przerwa, ale znów będzie, jest żona, 2 dzieci, praca i szczerze mówiąc to nie wiem o czym wy piszecie? A żonie kupiłem elektryka i zaczęliśmy proste traski szutrowe i boczno asfaltowe tak do 1000m up i 50km razem jeździć, ona je--bajk, ja analog i też fajnie.4 punkty
-
To ja się jeszcze wypowiem zanim wątek się wyczerpie. Swego czasu też wcześniej jeździłem większość tras jakie pokonywałem zaczynałem w miejscu zamieszkania. W pewnym momencie zaczeły nudzić mnie te same trasu. Jakoś nie specjalnie lubie jeździć specjalnie samochodem z rowerem [ale czasami się zdarza] w nowe miejsca. U mnie pomogło to, że zmieniłem rower na inny z lazaro przeszedłem na przerobionego przezemnie "grawela" później złożyłem mtb. I te same trasy za każdym razem inaczej pokonywałem. Zresztą nie mieszkam tak jak kiedyś centrum miasta tylko na jego obrzeżach i żeby pojechać w las czy też zrobić jakąś fajną trasę asfaltem wystarczy mi odjechać kawałek od domu. Największym problemem obecnie jest brak czasu mam dwójkę dzieci [6 i4,5 lat]. I tak jak @kazafaza napisał jak mam wolną chwilę to wolę wyjść na rower niż przy nim grzebać [btw przerzutka dalej w pudełku niezamontowana ]. Jak robię coś przy rowerze przed domem, wtedy dzieciaki są ze mną. Oczywiście wszystkie takie prace z "pomocnikami" trwają o wiele dłużej, ponieważ trzeba ich pilnować. żeby nic mo nie rozwalili i za bardzo nie namieszali mi w moich częściach i narzędziach. Ogólnie czasami nawet zamiast wyjść na rower sam to jadę z nimi. Mam przyczepkę rowerową do, której jeszcze mieszczą się oprócz dzieciaków ich rowery. Więc nie ma problemu żeby nawet gdzieś dalej pojechać z nimi. Żona nigdy nie robiła mi żadnych problemów, że wychodzę pojeździć lub, że spotykam się gdzieś ze znajomymi więc pod tym względem mam luz. Na początku jak się dzieci urodziły to bardzo mało jeździłem bo było dużo przy nich do robienia i sporo chorowały więc nawet nie było czasu za bardzo na rower i może też dzięki temu żaden kryzys mnie nie dosięgnął. Jeśli autor ma możliwość to niech spróbuje jazdy na innym rodzaju roweru [szosa, mtb, ful, cookolwiek] wtedy spojrzy na trasy, po których jeździ z innej perspektywy. Zawsze można przejść na singla wtedy też inaczej się jeździ.3 punkty
-
Gdybym wykluczył ze swoich jazd w ciągu całego roku takie wyjścia na godzinę czy dwie, to wiele by tego nie zostało i mógłbym to policzyć dosłownie na palcach dwóch rąk. Podobnie gdybym nie jeździł po zmroku. Prawie 100 % moich jazd w okresie jesień - zima to jazdy nocne (czasem nawet po 22:00). Tylko latem i późną wiosną zażyję na rowerze trochę słońca, choć nawet na urlopie niektóre jazdy kończyłem po zmroku. Ostatnio dużo pracowałem na nocnych zmianach (przez ostatnie trzy miesiące to łącznie będzie prawie pół setki), no ale i tak zanim wstaniesz to o tej porze roku już prawie ciemno (śpię "na raz", po pracy), więc wyjazd na rower i tak wypadał po ciemku. Za to w lecie to akurat nocne zmiany najlepiej mi się łączą z rowerem i mam wtedy najlepszą formę. Jak mam pierwsze zmiany to śpię po 3-4 godziny i mocy nie ma, a jak drugie to wolę odespać te pierwsze i przed pracą nie jestem w stanie się skupić na jeździe (bo mało czasu zostaje) i jestem pod presją. Więc czasem wyskoczę na godzinkę przed północą. I takie to życie. Grafik znam zwykle jedynie na dwa dni do przodu (tylko przed weekendem na trzy-cztery). W zasadzie do mogę powiedzieć: "Carpe diem". Co mi się uda wyrwać, to moje, a jakiekolwiek długoterminowe plany treningowe to tylko mrzonki. Ostatni tydzień jestem na urlopie (właściwie zdrowotnym, bo po wizycie na SOR wolałem wykorzystać zaległy i mieć trochę wolności, niż być na L4 i pod kontrolą, że tego nie wolno czy tamtego i płaszczyć się przed lekarzami, że mi się zwolnienie należy), i akurat trafił się śnieg i mróz nawet - 18 st.C. Ale i tak za chwilę wychodzę na godzinkę, a trzy wcześniejsze wyjazdy to było tylko 45 min - 65 min (bo palce u rąk i stóp jednak mi szybko marzną).3 punkty
-
Na rowerze jeżdżę całe życie, ale dopiero od niedawna rower poznaję na nowo. U mnie rower głównie był podstawowym środkiem transportu i w sumie nadal nim jest, ale od kiedy kupiłem sobie "Gryzonia" to poznaje na nowo czym jest jazda dla przyjemności. Nie patrzę na dystanse, nie patrzę kiedy dojadę do celu, same pokonywanie dystansu po nowo nieodkrytych trasach jest wystarczające. Jedynie czego mi trochę brakuje, to to że nie mam z kim jeździć ale z drugiej strony solowa jazda też mi aż tak nie przeszkadza, a czasem na trasie poznaje się fajnych ludzi.3 punkty
-
3 punkty
-
Tak w ogóle to muszę was przeprosić, skłamałem z tym żubrem, pojechałem przed chwilą busem dla śladu węglowego po piwo do Dino, oczywiście na dziś i jutro, prócz tego cztery kilo porcji rosołowej ponieważ mamy siedem psów w boksach i pięć na chacie, puszki psie, banany, mleko, kabanosy, chlebek i ryż długoziarnisty. Na półce stało To piwo, było to Dębowe Mocne. Dwa dębowe, zacząłem koło pierwszej po południu, stawiając komin, byłem już na etapie czwartego metra, cały miał mieć ich czternaście, pod wieczór podjechałem na pierogi do babci i tak straciłem prawo. Obiecuję że jutro wyciągnę Gienka na spacer do lasu bo już mnie ciągnie od kilku tygodni, w sumie złożyłem go do zlotu dla kolegi a we własnej osobie jeszcze nie miałem okazji. A to przecież mix deorki z cues'em, barankiem, klamkami i heblami mech. shimano Pozdrow'er😘2 punkty
-
Jak widać: "Żubr ratuje sytuację" 😉 I mam jeszcze jeden, własny slogan: "Żubr uczy pokory"2 punkty
-
2 punkty
-
Ale chyba generalnie do tego to zmierza, że z biegiem czasu te Tatry to już jednak rzadziej - bo wiek, bo obowiązki i trzeba to chyba zaakceptować. Pewnie że można się spiąć i rozpisać sobie każdy dzień, tak żeby mieć czas na intensywny trening - tylko ilu z nas ma taką motywację? A może warto zarazić dzieciaka rowerem, kupić namiot i zacząć nową przygodę, może już nie w Tatrach ale też fajną?2 punkty
-
@gyrill składaj dirtówkę i leć na najbliższy skatepark/pumptrack - serio, szkoda czasu na pisanie, podziękujesz mi później !!!11111jeden A jak już filozujemy - wiele mądrych słów tu padło, wiele wartych rozważenia, ale też wiele smutnych. Panowie, jeżeli Partnerka neguje Wasze potrzeby i nie potraficie w życiu codziennym wygospodarować czasu dla siebie i swojego hobby, to to jest temat na terapię. Wiadomo, każdy tu pisał o żonie kolegi, nie o swojej mimo wszystko, temat do przemyślenia, bo takie rzeczy trzeba sobie przepracować w związku, a im szybciej tym lepiej. Są lata lepsze i gorsze, (sam mam za sobą dwa gorsze). Z fullem byłem w górach szalone trzy razy w całym 2023 (a w góry mam 1h15 samochodem), coroczny wypad bikepackingowy zakończył się po pierwszej dobie spektakularną klęską, ochoty na milionową rundę po tym samym lesie też nie było, więc postanowiłem temu zaradzić i powstała nowa zajaweczka - dirtówka, mały rower, do fikania po mieście/skateparku/pumptracku. Nie dość, że trening ogólnorozwojowy, to dochodzi element uczenia się nowych rzeczy, a całość jestem w stanie zmieścić w 1,5h - żałuję, że zwlekałem z tym tyle lat! I jedynie fakt, że ziomeczki na skateparku zwracają się do Ciebie "proszę pana" nieco uwiera w żebra, ale to mały problem Wiadomo, nie każdego to kręci, ale dążę do czego innego - nic dziwnego, że po 10 latach jeżdżenia w ten sam sposób zapał nieco maleje. Trzeba sobie stawiać wyzwania rowerowe, próbować czegoś nowego. Jeśli jazda okołoekstremalna Cię nie kręci, to może spakuj klamoty i jedź rowerkiem przenocować w lesie? Albo zrób sobie terenowe ostre koło bez hamulców? Rozumiesz, dołóż coś emocjonującego do oklepanego wychodzenia na rower Sama zmiana roweru na inny, ale służący do tego samego to może być za mało.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Dawno po czterdziestce, czwórka dzieci, pies (i królik, wąż, żółw, patyczaki, rybki ale na szczęście nie spacerujące), dom, ogród, etat…jeżdżę może 10% tego co kiedyś ale i tak załapałem się na foty Sobka. Zmontowałem sobie kilka retro rowerów, bez biegów, w głupiej konfiguracji i badam nieznane. Skoro nie mam czasu na ulubione traile przez cały dzień to szukam jakiegokolwiek zamiennika. Godzina na sztywnym singlu z 41c po mokrych liściach sprawia, że jestem turbo-zgrzany. Wyjazd z dzieckami też daje frajdę choć zostawia pewien niedosyt, dam im jeszcze kilka lat zanim ich zrzucę z Rychleb ale na razie szukam innych pozytywów (pierwsze wheelie, stoppie, przejazd po wymagającej linii itp.). Występowałem w lokalnej podstawówce przed czwartoklasistami jako mechanik i trener przed egzaminem na kartę rowerową. Błyszczące gały dzieciaków jak ogarnęły przerzutki to złoto! Pracuję (jeszcze) z rowerami, więc w pracy też się karnę parę minut. Miałem podobne rozterki co AT na początku kariery rodzicielskiej, ale należy zdać sobie sprawę z ciągłego progresu życia, regresu sprawności ze względu na wiek…nikt nie będzie szaleć jak student w wieku emerytalnym, więc trzeba zaakceptować i zaadoptować się do nowej sytuacji bez zbytnich emocji. Im jestem starszy tym mniej śpię, polubiłem nocne rajdy już jakiś czas temu - ulubione trasy nocą żrą inaczej, polecam! Dobrze tez kilka osób napisało - daj sobie zatęsknić do roweru. A zima to chyba najgorszy czas na takie rozterki. Dajcie se na luz do Marzanny i powinno być lepiej. Kilka dni, tygodni, miesięcy bez dwóch kółek sprawią, że wrócisz z nową weną na bajka. A jak nie to po co się oszukiwać, nie wszystko trwa wiecznie, jak się odpuściło i nie wróciło to tak miało być, et voila! I poślijcie dzieci do szkoły z internatem jak nadal czasu mało 🤡2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Opony z bieżnikiem stawiającym niski opór. Na przykład: Continental race king - dają rade w łatwym terenie (suche warunki) i dobrze toczą się po asfalcie. Od zasobności portfela zależy rodzaj mieszanki z jakiej będzie zrobiona opona. Tam jest napęd 1x10 z korba 32 i kaseta 11-46? Czego konkretnie brakuje? Bo na przykład: Zmiana zębatki z przodu na 34. Przy kadencji 90, da prędkość 35kmh. A to już jest szybko na rekreacyjne mtb1 punkt
-
Ostania największa koronka jest z aluminium, cała reszta to stal, nakrętka również. Dziesiątek nie ma. Jaki to problem z jedenastki zrobić dziesiątkę? Zmieniasz dystanse między koronkami, wywalasz jedną koronkę i już masz dziesiątkę za mniej niż sto złotych. Dostępne na Allegro po wpisaniu XLC w dziale kasety.1 punkt
-
Dewalt jest spoko ale drogo. Do makity i Boscha są części zamienne - każdy plasticzek kupisz. Ogólnie większość tych elektronażędzi jest OK. Co do ręki nie weźmiesz to zrobi robotę. Rożnią się detalami. Ogólnie Bosch ma duże bicie wrzeciona z reguły. Millwaukee też, Dewalt ma z eguły najlepiej wykonaną obudowę szpręgła i jest wjnie wygodny w ręku. Millwaukę potrafi nie leżeć w dłoni. Sam kupiłem ostatnio wiertarkę rozmiaru MIDI, taką M12 na baterię co w rączce się mieści. No i ma elektroniczne sprzęgło - do którego nie mogę się przyzwyczaić, i guzik prawo- lewo wypada mi idealnie między kostkami palca i mam problemy zeby go przełączać. A ja się maszyną 12H dziennie robi - to ma to znaczenie. Generalnie Bosch potrafi wytrzymać 3-4 projekty zanim się rozpadnie w rękach, to duży plus.1 punkt
-
@spidelli Bosch niebieski ( najlepsze i najtrwalsze akumulatory ), Makita i Milwaukee. W Twoim wypadku poszedłbym w Makitę. Kupisz w każdym markecie budowlanym. Co do konkretnego modelu to zależy od zastosowania. Czy tylko wiercenie bez udaru, z jakim momentem wkręcanie ( jakie śrubki/ wkręciki), praca z jakim wiertłem , może jakieś mieszadło od czasu do czasu ? Jak chcesz tylko tą śrubę wykręcić to kup wkrętarkę w casto a jak zrobisz to ją oddajesz . A tymi wykrętakami to robisz tak aby one wkręcając się odkręcały śrubę.1 punkt
-
No właśnie pytający pisał cytuję;"jarało mnie bardzo jeżdżenie daleko, mocno, w dzikie miejsca". Ja sobie aż sprawdziłem i wyszło mnie 75 godzin jazdy w ubiegłym roku. Z każdej da się zrobić fotkę i ktoś kto mnie nie zna mógłby wysnuć wniosek, że nie mało jeżdżę a jak pisałem to był jeden z moich najgorszych sezonów. Też na dziś mam mało czasu i jak czegoś nie zmienię to będzie lipa totalna. A ja być może jak pytający nie rzucam słów na wiatr, że rower to musi być i już. @spidelli jasne, że są osoby co mają mocno pod górę i pytanie też, że się nie wie o co chodzi jest bez sensu. Może ktoś ma kredyty i zapYTla w drugiej robocie. Do tego dzieci, może budowa domu i jeszcze do rodziców trzeba zajrzeć. Ale są tacy co mają "lepiej". Co do kondycji to ponownie nie przesadzajmy. Od pandemii mam 3 znajomych co tyrają na skiturach po górach i ogólnie na to co robią za młodu by się nie odważyli. Zasadniczo jak ktoś coś kocha robić nawet łowić rybki to trzeba zarezerwować na to sobie czas i już. Jak dzieci nie płaczą z głodu, jest robota to jest to do zrobienia. Swego czasu dla mnie mus to była jazda albo w sobotę albo w niedzielę czyli któryś z tych dni tylko dla mnie. Tym żyłem już od środy i już psychicznie było lepiej. Co się wtedy dzieje w domu mnie nie obchodziło bo to jest zadanie dla drugiej połowy. Przekręcam kluczyk i żadnych telefonów, chyba, że był wypadek. Nie ma nad tym ani dyskusji ani jakiegokolwiek kompromisu. Coś w stylu wiedziały gały co brały przy czym to działa w obie strony.1 punkt
-
@spidelli Fajnie że się podoba Myślę blog vs blog będą ostatecznie tyle samo czasu pochłaniać. Też widzisz że nie robisz tego na bieżąco, to znaczy że sporo czasu poświęcasz na selekcję i obróbkę zdjęć, dodanie treści i sklecenie całego bloga. Trochę oczywiście trzeba czasu na naukę programu do montowania, ale po prostu trzeba zacząć to robić i z czasem filmy będą lepsze. No i oczywiście trzeba pamiętać o zabraniu kamery i baterii Powodzenia z blogiem i/lub vlogiem Co do drugiej części, to krążą słuchy że już jest1 punkt
-
U mnie dojazd do pracy na rowerze jednak odpada, w tygodniu pozostaje to co da się zrobić po 18:00 - latem to wiadomo, że można jeszcze sporo pojeździć, jesień i wiosna - jest już gorzej; w tym roku sporo już jeździłem z lampką ale nie lubię takiej jazdy jak jest dziurawo, więc wracam do domu raczej powoli. Czasami po pracy aż człowiek się rwie na ten rower, innym razem się zmusza Limit czasowy powoduje, że jeździ się wokół komina i tych wariantów tras na max. godzinkę nie jest za wiele i wreszcie się człowiekowi przelewa. To o gravelach, bo nie mam problemu z dziurawym asfaltem na MTB bo wtedy nie jeżdżę już asfaltami tylko jadę do lasu - nocna czy raczej wieczorna jazda to frajda sama w sobie. Ponieważ mój dzień zaczyna się o 5 rano, więc typowo nocne jazdy odpadają, może w piątek da się zaszaleć. Sobota to u mnie dzień gospodarczy - zakupy, sprzątanie, coś tam się podolewa do auta, podłubie przy rowerze. Niedziela - w sezonie to jest dzień poza domem. Najczęściej robię wtedy "setkę" albo swoje najdłuższe jazdy albo jakąś całodniową wycieczkę. Czasami jest to tylko 30 km ale po okolicznych polach, lasach i wzgórzach na MTB. Tutaj czekają na mnie jeszcze single, bo nie mam daleko... Tak było do tej pory, bo tej zimy kupiłem trenażer i zburzył wszystko - sezon może już teraz trwać cały rok, bez względu na kaprysy pogody czy stan zadymienia okolicy.... Na problemy z motywacją dobrze jest ułożyć sobie jakiś plan, który zmusza do regularności ale i zwalnia z poczucia winy - jeśli wczoraj trenowałem, to dziś mogę, wręcz muszę leżeć na kanapie przed TV bo regeneracja A zwieńczeniem planu jest jakiś cel; u mnie jest to urlop w okolicy Bożego Ciała, tak by było to 7 - 10 dni wolnego, do wykorzystania na sakwy. Tym się żyje, to motywuje, pod to się planuje, szuka, kupuje Drugim zwieńczeniem jest urlop wakacyjny - nie ma ambitnych planów rowerowych ale rowery nam towarzyszą, np. dwa lata temu spędziliśmy tydzień na Warmii - najczęściej poruszaliśmy się na rowerach, czy to w drodze nad jedno czy drugie jezioro czy na zakupy. Potem miał być plażowy leniwy tydzień w Łebie ale przy okazji objechaliśmy najpierw Jezioro Sarbsko, potem Łebsko (tu blisko 20 km plażą, tym twardym piachem przy wodzie). A dlaczego o tym piszę? Bo wymyśliliśmy, że zrobimy to na retro MTB - jechaliśmy specjalnie do Austrii po stare, stalowe rupiecie na sztywnych widelcach i kołach 26'. I było fajnie, była zajawka na "retro" na jakieś pół roku - czyszczenie, smarowanie, wymiana gripów, jazdy testowe 🤣Teraz "retro" rdzewieją w piwnicy1 punkt
-
Raczysz Pan żartować - chyba prędzej sprężynek pod QR ludzie szukali PS wiem, że niektórzy nie rozkręcają szpilki całkowicie1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@JWO czyli niby rodzina nie ma dużego wpływu na narzekanie, ale jak się jej nie ma, to zamiennie będzie ktokolwiek/cokolwiek innego. Zatem lepiej narzekać na rodzinę i sąsiadkę, czy samą sąsiadkę? 🙂 Ponadto założyciel sam jasno napisał o dość klasycznym przypadku, który obserwuję u wielu znajomych: "Tak się złożyło że w 2017 urodziło mi się dziecko. No i już tego czasu tyle nie było więc rower poszedł w kąt. Do dziś nie mogę wrócić ani do formy ani tej radości z jazdy." Jeśli napisanie takiego zdania na forum nie jest narzekaniem, to czym? @Mentos haha, nie aczkolwiek jak już poruszasz ten temat to widzę to jak w jednym ze standupów. Też lubiłbym dzieci, gdyby przychodziły do mnie raz w tygodniu, na godzinkę. Śpiewały, że jestem za(..)isty, dawały a nie brały kasę i później od razu wracały do swoich domów.1 punkt
-
Wiem, wspomniana dziewczyna, ale to nie wyklucza pytania - Ksiądz ? 😁 Aaaa, mała edytka - autorowi tematu proponuję znienić tytuł z "rower i życie" na "rower to życie", optymizmu życzę ☺️1 punkt
-
Ale ja nie jestem singlem, nie spędzam samotnie wieczorów ani świąt 🙂 Moja Dziewczyna doskonale zna me spojrzenie na świat i je akceptuje. Są ludzie rodzinni, którym pasuje posiadanie potomstwa i świetnie się w tym odnajdują. Wówczas - jeśli są zadowoleni - aż miło popatrzeć. Mój post jest skierowany do osób, które zakładają rodziny bo tak trzeba, koledzy mają, rodzice namawiają, etc. I nagle z fajnych ludzi, którzy miali czas dla siebie postarzeli się o dobrą dekadę i z rozmów wynika, że gdyby kiedyś mieli dzisiejsze spojrzenie na świat, to poszliby inną drogą. Przypomina mi to casus mojego kolegi, który kilkanaście lat temu wprowadził się na osiedle domków jednorodzinnych. Opowiadał, że większość mieszkańców to typowe rodziny, ale w jednym mieszkał pilot rejsowy, który był singlem i z racji niezłych zarobków oraz braku zobowiązań mógł pozwolić sobie na wiele. Dodatkowo jego hobby była fotografia i męska część osiedla trochę z zazdrością, trochę z tęsknotą odprowadzała wzrokiem modelki, które fotografował u siebie w domu. Niby go lubili, ale z jakiegoś powodu wielu "też by tak chciało, a nie mogło". Reasumując, jak zawsze każdemu wg potrzeb. Zgadzam się, mógłbym książkę na ten temat napisać.1 punkt
-
Ten oto wątek pokazał, że większość z nas forumowiczów to oldboje 50+ albo co najmniej 45+ 😁1 punkt
-
Zależy jakie godziny pracy masz …. Ja mam 47 lat w tym roku jedno dziecko i stafika angielskiego 😀😀😀😀 pracuje 12 godzin dzień następnego dnia noc i dwa dni wolne , Poniedzielek załóżmy dzień od 6 do 18 no to z czasem krucho . wtorek noc na 18 do 6 syn rano do szkoły Zonka do pracy 6 godzin moje 😉rodzinka wraca obiadek I na nockę do pracy sroda wolna po nocy śpię do 11 tej znów trochę wolnego, rodzinka wraca obiadek i popołudnie z rodziną . czwartek cały dzień wolny od rana czas dla siebie później obiadek i popołudnie z rodziną . piątek dzień w pracy . duzo zależy jak i gdzie się pracuje jak ciężko się tyra potrzebujesz odpoczynku jak pracujesz codziennnie od rana do popołudnia też czas poświęcić rodzinie i innym zajęciom wiadomo z czasem krucho. Trzeba szukać pozytywów .1 punkt
-
1 punkt
-
Mnie za tydzień stuknie 45 lat. Mam trójkę dzieci, wyżła, któremu codziennie trzeba poświęcić minimum 90 minut na spacerze i nikt mnie nie przekona, że na jazdę zawsze się znajdzie czas. Ja muszę takie aktywności planować minimum 2-3 dni wcześniej. Ostatnio jeszcze rozsypało mi się kolano i doszło do tego, że więcej przyjemności obecnie znajduję z dłubania przy rowerach, niż z samej jazdy. Zwłaszcza, że mogę wejść do warsztatu na 30 minut, coś grzebnąć, pobrudzić się, a potem jak gdyby nigdy, nic, przejść do codziennej rutyny.1 punkt
-
A ja się cieszę jak wyskoczę nawet na godzinę. Do tego ile mam czasu na rower dopasowuję trasę i rower, jak mam tylko godzinę to biorę fitnessa, którego wykorzystuję jako szosę z prostą kierownicą i jadę na szybką przejażdżkę po asfaltach i ścieżkach rowerowych a jak mam 2 godziny to biorę mtb i jadę się umęczyć w lesie na lokalnych pagórkach1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
^^^ Mogę potwierdzić, jakoś Everesting 10k zrobiłem na 50kę, nigdy nie czułem się silniejszy i wytrzymalszy, wcześniej bym nie dał rady, więc całe życie przed Tobą!1 punkt
-
Pogratulować formy. Ja cały czerwiec jeździłem do pracy, 80km/dziennie. Zajmuje to niecałe 4 godziny. Przez pozostałe 20 godzin rower stoi.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
