Skocz do zawartości

[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?


Rekomendowane odpowiedzi

Cytat

Wystarczy jak człowiek :) Mniej kija w dupie, a więcej luzu, zrozumienia i empatii do reszty :)

I niech to będzie komunikat do tych wszystkich tamujących ruch na drogach :) 

Trochę zrozumienia i empatii do samochodziarzy, oni niekoniecznie chcą czołgać się za Tobą 30 km/h, bo ty akurat teraz w tym miejscu chcesz sobie trening zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, marcina napisał:

Trochę zrozumienia i empatii do samochodziarzy, oni niekoniecznie chcą czołgać się za Tobą 30 km/h, bo ty akurat teraz w tym miejscu chcesz sobie trening zrobić.

Nie znasz mnie, nie wiesz jak i gdzie i co trenuję, więc proszę nie nadinterpretuj i nie dopisuj mi rzeczy , które nie mają miejsca. To że coś Ci się wydaje na bazie jakiś stereotypów nie oznacza  , że wszyscy i  wszystko jest takie jak Ci się wydaje.

Zacytuję jeszcze raz to co wcześniej napisałem:

"Jadę tak by nie tamować ruchu, jadąc grupą w odpowiednim szyku umożliwiamy innym bezpieczne przemieszczanie się, wykonywanie manewrów tym samym pasem, grupa jedzie zwarto , ale w taki sposób, by można nagle wykonać przegrupowanie szyku i  bez wytracania prędkości pojazdu chcącego wyminąć grupę. W grupie obowiązuje pełna komunikacja, ostatni jak i pierwszy odpowiedzialni są za sprawne jej działanie w ruchu publicznym."

Wywnioskować zatem możesz , że nikt się za mną nigdy i nigdzie nie wlókł. To jest żelazny zapis , który z uwagi na to co robię jest święte, jak amen w pacieżu. Wszelka niesubordynacja co do powyższej reguły, była surowo karana przez kadrę prowadzącą zajęcia.

Mam nadzieję, że wszystko jest jasne.

Miłego wieczoru życzę  :)

Edytowane przez kaido2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, DekRek napisał:

Takiego populistycznego pie..., śmierdzącego do tego frustracją, to już dawno nie czytałem

 

Widocznie mało czytasz. A na poważnie, to czytaj ze zrozumieniem - parę postów wcześniej wywiązała się dyskusja na temat, że kierowcy samochodów reagują agresją i pretensjami w kierunku rowerzystów, którzy nie jeżdżą DDR "bo nie", mimo że mają ją nowiutką metr obok. Czy to popieram? Nie. Czy mnie to dziwi? Też nie i dlatego podałem celowo przejaskrawiony przykład, że mają aż nadto powodów. Bo niezależnie od tego, jak słuszne jest budowanie dróg rowerowych - bo jest słuszne i nie ma sensu z tym dyskutować - to narracja dookoła nich, ich przebieg, koszty budowy i cała reszta zdecydowanie już taka jednoznacznie pozytywna nie jest. Między innymi z powodów, które podałeś samemu, czyli ślepego wzorowania się na krajach zachodnich, gdzie jest zupełnie inna infrastruktura ogólna, inna rzeźba terenu czy choćby inna pogoda, a i tak pomijam kwestie społeczne, bo to długa i równie niejednoznaczna dyskusja. Do tego dochodzi aktywiszczowe bredzenie, jakby to rowery miały zastąpić samochody (uzupełnić - tak, zastąpić - nie ma szans) i przede wszystkim uszczęśliwianie ludzi na siłę, na zasadzie "zrobimy nową drogę rowerową, ale za to zwęzimy ulicę, żeby w zamian za przejechanie garstki osób na rowerach pół osiedla stało w korkach".

 

I ludzie widzą DDR, na którą są środki, a obok niej dziurawą ulicę, zapadły chodnik i zdewastowany przystanek, które nie mogą doczekać się remontu od dwudziestu lat. No i na sam koniec i tak trafi się taki "pan kolarz", który nie będzie jechał tą nowiutką, pachnącą nowością DDR, tylko środkiem pasa jezdni (bo bardziej z prawej może za 500m trafić na studzienkę), blokując dodatkowo ruch. Dlaczego? To właśnie jest pytanie, które należy zadawać i odpowiedź w rodzaju "bo ja trenuję" nadaje się co najwyżej na plaskacza. I to nie ze strony chamskiego kierowcy czy sfrustrowanego pieszego, a innych rowerzystów, bo takich właśnie 2 na 100 (sam podałeś taką liczbę) patafianów robi czarny PR całemu środowisku. Co gorsza, bez żadnego wyraźnego powodu. Oczywiście, że kierowcy też nie są bez winy, też łamią przepisy i ogólnie mają aż nadto na sumieniu (podobnie jak i piesi), ale czy to ma usprawiedliwiać postawę "oni robią źle, to ja będę robił jeszcze gorzej"? No nie. Podobnie jak to, że nieraz drogi rowerowe są prowadzone bez większej logiki i wręcz zmuszają do lawirowania między nimi, jezdnią i chodnikiem, bo inaczej się po prostu nie da. Ale jest różnica między czymś takim, a sytuacjami w rodzaju jazdy na rowerze po dwupasmówce, mimo że za barierką jest DDR, bo takie przypadki sam widziałem i to nie jeden raz, podobnie jak bezczelne blokowanie drogi przez rowerzystów jadących obok siebie - tu zaznaczę, że nie tylko kolarzy, żeby było uczciwie. Zresztą rozmowa właśnie o tym toczy się od dłuższego czasu dyskusja w tym temacie, czyli "ty mnie nadepnąłeś na pedał, to ja ci nasram na zderzak". 

 

PS Najeździłem się w życiu autobusami, pekaesami i pociągami (nie tylko kilka km do szkoły, ale służbowo jak Polska długa i szeroka) i naprawdę nie musisz mi mówić, jak to wygląda, bo momentami miałem wrażenie, jakbym wszedł w teleport do lat 90. I nie była to specjalnie przyjemna podróż. Ale o tym, co jest powodem, a co przyczyną upadku transportu zbiorowego, to może nawet nie zaczynajmy rozmawiać, bo to nie miejsce ani czas. A wbrew temu, co niektórzy twierdzą, PKP, PKS, MPK i inne podobne instytucje baaardzo się starały przez cale dekady, żeby obrzydzić do siebie ludzi. A potem wielkie zdziwienie, że ci przesiedli się do własnych aut i olali zbiorkom, skutkiem czego trzeba było likwidować całe nierentowne linie, nie mówiąc o wymianie taboru. Bo dzisiaj nikt nie przesiądzie się do transportu zbiorowego, jeżdżącego bezsensową trasą, o idiotycznych godzinach i na dodatek zdezelowanymi gruchotami, jeśli nie jest do tego zmuszony. Bo za niewiele większe pieniądze (a jak się jeździ w kilka osób i zrzuca na kurs, to wręcz taniej) można to zrobić szybciej i wygodniej samochodem. I to zbiorkom powinien zacząć od zaoferowania pasażerom więcej niż transport indywidualny, a nie tylko jojczyć, jak to kiedyś było i że to wina [wstaw jakikolwiek argument, im głupszy tym lepszy], że wszyscy jeżdżą blachosmrodami. Ano jeżdżą i to nie bez powodu.

 

PPS Wszedłem sobie w opis tej książki "Wszyscy tak jeżdżą" i na samym początku zderzyłem się z odklejonym od rzeczywistości stwierdzeniem, ile to w Polsce nie przypada aut na jednego mieszkańca. Za chwilę z CEPIKu zniknie w magiczny sposób ładnych parę milionów takich martwych dusz (różnie czytam w prasie specjalistycznej, więc nie podejmuję się podawać, czy to będzie 5, czy bardziej 7 milionów) i zarówno ilość aut się zmniejszy, jak i ich średni wiek. Ciekawe, na jaki argument będą się wtedy powoływały aktywiszcza. Wybacz, ale jeśli mam się spierać z jakąś propagitką, napisaną pod konkretną tezę, to nie mam ochoty nawet dotykać klawiatury. 

Edytowane przez MrJ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, DekRek napisał:

Takiego populistycznego pie..., śmierdzącego do tego frustracją, to już dawno nie czytałem.

👍 Co zrobić... Dla niektórych forumowiczów to już tylko działeczka i Łomżunia. Ewentualnie moczenie kija nad sadzawką.

14 godzin temu, kaido2 napisał:

Mniej kija w dupie, a więcej luzu, zrozumienia i empatii do reszty :)

Bo wiesz, aktywność co poniektórych ogranicza się do wyjazdu na piwo, elektryczny piździkiem, z innymi otyłymi brodaczami. Gderanie o tym jak to na elektryku można się zmęcyć i porównywanie pojemności baterii i skoku zawieszenia 😂Ciężko im pojąć, że skoro oni nie mogą/nie potrafią, to ktoś inny może traktować sport poważnie 😂. W myśl złotej polskiej zasady " Skoro ja nie potrafię, to innym nie wolno" 😁

12 godzin temu, Sobek82 napisał:

Ja jak jadę busem i widzę rowerzystę, pieszego to zwalniam, robię mu miejsce, pozdrawiam cieplutko i życzę miłego dnia🫠

Bo nie jesteś zakompleksionym frustratem 😎

21 godzin temu, MrJ napisał:

*czy raczej "trenują" na zawody wyciągania łańcucha z wody o puchar sołtysa Wypierdziewic Dolnych, ale wiecie :D 

Od razu widać że jesteś typem sportowca 🤣. Brawo. Lepiej żyć w płaszczyźnie internetu. Nie trenować i nie startować. Bo wszystko poniżej TdF śmierdzi tandetą. 

Edytowane przez KNKS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

8 minut temu, KNKS napisał:

Co zrobić... Dla niektórych forumowiczów to już tylko działeczka i Łomżunia. Ewentualnie moczenie kija nad sadzawką.

Działki nie mam, piwa nie lubię, wędkowanie mnie nudzi. Co poszło nie tak? :D

 

8 minut temu, KNKS napisał:

Od razu widać że jesteś typem sportowca 🤣.

No ba! I to takiego z pucharami! :P

 

 

 

Edytowane przez MrJ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, KNKS napisał:

Lepiej żyć w płaszczyźnie internetu. Nie trenować i nie startować. Bo wszystko poniżej TdF śmierdzi tandetą. 

 

Nie w tym rzecz, że dyplom za zajęcie 2137 miejsca w 69 zawodach "Tour de Wąchock" ma jakąkolwiek wartość poza własną satysfakcją osoby, która go zdobyła (podpowiedź: nie, nie ma), ale w jaki sposób przygotowanie do jego zdobycia wpływa na osoby postronne. Jeżeli sklejasz model na jakiś festiwal modelarski (swoją drogą byłem niedawno na jednym z największych w Bytomiu - jak ktoś ma blisko, to polecam, nawet jeżeli nie jest jakimś wielki fanem), to poświęcasz na to własny czas, pieniądze, uwagę itp., ale poza co najwyżej zrzędzącą za uchem rodziną nikomu nie utrudniasz życia. Podobnie kiedy startujesz w turnieju szachowym, uczysz się wiersza na szkolny konkurs, malujesz obraz na wystawę itp.

 

ALE w momencie, w którym wsiadasz na rower, wyjeżdżasz nim na publiczną drogę i utrudniasz poruszanie się po niej innym uczestnikom pod pretekstem, że "trenujesz", to jest już zupełnie inna sytuacja. I nawet jeśli nie łamiesz przy tym przepisów, a przykładów na ich łamanie podawano w tym temacie aż nadto, to i tak jest to sytuacja bardzo mocno dyskusyjna. Naprawdę nie możesz przejechać tego kawałka nieco wolniej? Wybrać innej drogi? Pojechać o innej godzinie, kiedy ruch samochodowy będzie mniejszy? Wsiąść na trenażer, który przecież (bo jesteś "zawodnikiem", który "trenuje") masz? I dotyczy to nie tylko jazdy na rowerze, ale i innych aktywności w miejscach ogólnodostępnych - siłowni, biegania, gry w piłkę, czego chcecie. W zdecydowanej większości przypadków da się to bez problemu zorganizować tak, żeby nikt nikomu nie wchodził w paradę, wystarczy tylko trochę chęci w wzajemnego zrozumienia. Ale jak się od samego początku zaczyna argumentacja "moja jazda na rowerze jest ważniejsza, bo ty jeździsz dla przyjemności, a ja akurat w tym konkretnym miejscu i o tym konkretnym czasie mam zaplanowaną jazdę, bo za dwa miesiące startuję w zawodach o puchar szkoły", to na serio ciężko jest o jakiekolwiek porozumienie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"ALE w momencie, w którym wsiadasz na rower, wyjeżdżasz nim na publiczną drogę i utrudniasz poruszanie się po niej innym uczestnikom pod pretekstem, że "trenujesz", to jest już zupełnie inna sytuacja."

Korzystając z publicznej infrastruktury w sposób domniemany zgadzasz się na korzystanie z niej na zasadach opisanych w odpowiednich przepisach. "Spowalnanie ruchu" to doświadczanie konsekwencji uważania, że taszczenie ze sobą 1.5 tony stali napędzanej szczątkami dawno wymarłych zwierząt to "normalne". Kierownik musi cierpieć. Dopóki nie zrozumie, że, właśnie, istnieją konsekwencje zużywania ograniczonych zasobów tej planety na swoje wygodnictwo.

"Utrudnianie ruchu" kierowniczego to moralny obowiązek.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Krypto.Szosowiec napisał:

Bardzo lubię też to miejsce:

Zgadnijcie, co wybierają szosowcy?

Jeżeli zdjęcia nie kłamią, to dlaczego mieliby jechać chodnikiem?

https://www.google.pl/maps/@52.0936137,21.3415466,3a,75y,340.57h,75.19t/data=!3m6!1e1!3m4!1sODwXJcidSioyQTeUStxo1Q!2e0!7i16384!8i8192?entry=ttu

 

Trasa nawet nie najgorsza, tylko skoro i tak poszerzali pas drogowy, to po jaką cholerę zmieniali stronę chodnikościeżki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MrJ napisał:

ALE w momencie, w którym wsiadasz na rower, wyjeżdżasz nim na publiczną drogę i utrudniasz poruszanie się po niej innym uczestnikom pod pretekstem, że "trenujesz", to jest już zupełnie inna sytuacja. I nawet jeśli nie łamiesz przy tym przepisów, a przykładów na ich łamanie podawano w tym temacie aż nadto, to i tak jest to sytuacja bardzo mocno dyskusyjna. 

💩 prawda. Jeśli przy tym nie łamiesz zakazu wjazdu dla rowerów, to możesz sobie, co najwyżej podyskutować o tym z teściową/matką/żoną przy niedzielnym obiedzie, a twoje spostrzeżenia na ten temat spowalniania ruchu schować sobie głęboko w... piwnicy 😁. W powyższym przypadku rowerzysta jest pełnoprawnym uczestnikiem ruchu. Musisz się z tym pogodzić. Tyle.

Swoją droga widzę że jesteś z Chorzowa. Możesz mi naświetlić w którym miejscu Śląska kolarze szosowi stanowią "problem" ? Bo to że menele targają wózki ze złomem po całej Cwajce to rozumiem, ale szosowcy ? Tereny szosowe zaczynają się przecież od Euroterminala w stronę Krakowa, od Wesołej w stronę Pszczyny, czy od Huty Katowice w stronę Ogrodzieńca. Gdzież to poczyniłeś te swoje światłe obserwacje ? Bo chyba że przeszkadza ci IC startujące z Mickiewicza, ale w tym przypadku prędkości wykraczają poza te dozwolone na terenie centrum 😎

 

Edytowane przez KNKS
  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, MrJ napisał:

ALE w momencie, w którym wsiadasz na rower, wyjeżdżasz nim na publiczną drogę i utrudniasz poruszanie się po niej innym uczestnikom pod pretekstem, że "trenujesz", to jest już zupełnie inna sytuacja.

Tylko zdajesz sobie, ze "trenujesz" oznacza takie prędkości , że jakie spowalnianie ruchu. :)

Sytuacja jedna z wielu ;)

Szerokopasmówka w mieście, zero B9, DDR mogę jechać rowerem, ograniczenie pisiont bo wiadomo.

Pasy szerokie, że dwa autobusy obok się zmieszcza i podjeżdża mi ulany misiek w skodzie i że mam spier..ć na chodnik, bo mu przeszkadzam xD Zgupiałem , popatrzyłem na budzik 5-ka już z przodu  i pytam się grzecznie jasnie pana:

- " Złociunietki , to ile  chcesz tu zapier..ć, skoro jedziemy w mieście a mam już pisiont na zegarku?"

xD

Polska Pany

"Swoją droga widzę że jesteś z Chorzowa. Możesz mi naświetlić w którym miejscu Śląska kolarze szosowi stanowią "problem" ? "

@KNKS, wracałem rowerem z MPP 2lata temu z Zakopca do chaty, bo stwierdziłem, ze rowerem będę szybciej o pół godziny jak pociągiem :) Wracałem  centralnie przez GOP . Jechałem z samochodami, obok gdzieś tam były jakieś" ścieżki", ale stwierdziłem, że takie krążenie i kombinacje co moment , zjeżdżanie i tamowanie ruchu, bez sensu, po co denerwić ludzi którzy tez chca płynnie i szybko sprawnie przelecieć. B9 brak więc tym bardziej po co rzeźbić. Jechałem z tymi samochodami , autobusami, tirami i nawet nikt mi z klaksona nie pierdnął nie wspominając już o podjeżdżaniu złomteksami jakiś ulańców i pouczaniu przez szybkę . :) Po prostu w rower to trzeba umić, a to w narodzie nie zawsze wychodzi :) :D 

Edytowane przez kaido2
  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KNKS - jeśli chodzi o skrajne przypadki, to widywałem rowerzystów m.in. na DTŚ, w tym na wiadukcie w Katowicach (Estakada Orląt Lwowskich to się chyba nazywa), gdzie w ogóle nie wolno im jechać. Na ul. Katowickiej na różnych odcinkach, w tym takich, przy których jest ścieżka rowerowa obok (między Rynkiem a Placem Powstańców) i jazda tam rowerem jest otwartym proszeniem się o rozjechanie przez auto. A nie dalej jak na wiosnę jechałem za takimi (bo więcej niż jednym) na ul. Łagiewnickiej (tej w Bytomiu, a nie w Chorzowie), gdzie jest droga rowerowa jak z folderów reklamowych wzdłuż całego długiego odcinka. Żeby być uczciwym, nie zawsze byli to kolarze na szosówkach, choć faktycznie stanowili większość.

 

A czy widuję złomiarzy, taszczących wózki po ulicy? Tak, choć co ciekawe rzadziej, niż widywałem w Częstochowie za czasów młodości. A jeśli już, to idą raczej chodnikami. Tyle że porównywanie ludzi z tego środowiska (celowo nie użyję określenia "marginesu społecznego", bo się zaraz jakiś co bardziej wrażliwy przyczepi), którzy zarabiają w tej sposób na życie, do takich na rowerach wartości używanego auta, jeżdżących dla przyjemności / satysfakcji / chęci, jest z założenia bezsensowne. To właśnie ci drudzy powinni dawać przykład, bo są doskonale świadomi tego, co i jak robią źle, a zachowują się jak stereotypowi kierowcy dużych i drogich aut, czyli "niech ten biedak w sejczento się martwi o brak miejsca, a ja mam beemke, to stanę w poprzek chodnika".

 

I zaraz się pewnie oburzycie, że przecież nikt nie jest święty i każdemu zdarza się mniej lub bardziej naginać przepisy, brać udział w mniej lub bardziej kontrowersyjnych zdarzeniach na drodze i tak dalej. Oczywiście, że tak. Ja sam np. nieraz wjeżdżam na chodniki, albo omijam ulicą jakiś kawałek DDR, bo nieraz zaczynają się one równie nagle, co kończą, albo ich przebieg jest tak irracjonalny, że aż nie wiem, jak to wytłumaczyć - o tym samym zresztą pisze @kaido2. Dlatego wiem, żeby nie rzucać oskarżeniami na prawo i lewo, i wbrew niektórym tego nie robię - zwłaszcza że nieodmiennie podtrzymuję zdanie, że po takim Chorzowie jeździ się znacznie gorzej niż po Częstochowie (Parku Śląskiego nie liczę, choć i tam bywa różnie) i momentami najzwyczajniej nie da się robić wszystkiego tak, jak należy.

 

Ale na serio jest różnica między tego typu wymuszonymi sytuacjami, a bezczelnym wyjeżdżaniem na środek pasa, mimo że dwa metry obok jest jasna, długa prosta, szeroka jak morze Trasa Łazienkowska... znaczy DDR :D  A tłumaczenia o przytaczanym tu wielokrotnie "trenowaniu" są najzwyczajniej w świecie głupie, bo ani większość z "trenujących" nijak tak naprawdę nie "trenuje" (na ten zasadzie moje podciągnięcia na drążku zawieszonym na ścianie w salonie czy wyciskania na składanej ławeczce mogę nazwać specjalistycznym treningiem przed zawodami sportów sylwetkowych, bo przecież jak wychodzę na ulicę, to inni mnie widzą i oceniają :P ), a jeśli nawet, to tym bardziej powinna robić to odpowiedzialnie, nie narażając ani siebie, ani innych na niebezpieczeństwo, nie mówiąc już o robieniu k***y z prawa o ruchu drogowym. I nie podoba mi się to tak samo w przypadku kolarzy, jak i dziewczynek z pieskami, przy czym wciąż uważam, że ci pierwsi robią to częściej i stwarzają tym sporo większe potencjalne zagrożenie, choćby z racji osiąganych prędkości. Na serio tego nie widzicie, czy nie chcecie widzieć?

 

Dlatego też sam nie przeginam pałki (choć jakieś tam umiejętności rowerowe posiadam i jestem w stanie np. wskoczyć bokiem na krawężnik w awaryjnej sytuacji) i jeżeli widzę, że jazda danym odcinkiem jest z jakichś powodów niebezpieczna lub mocno uciążliwa dla innych, to się tam nie pcham na siłę - stąd na przykład omijam całe fragmenty przytoczonej przez kolege wyżej Cwajki, a Chorzów Stary omijam bokiem przez Krajcok i tereny wokół ciepłowni. Ale to raczej nie jest miejsce na dokładne opisy, kto i gdzie jeździ, a raczej pokazanie hipokryzji pewnych zachowań rowerowych, jak i samych rowerzystów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MrJ "Na ul. Katowickiej na różnych odcinkach, w tym takich, przy których jest ścieżka rowerowa obok (między Rynkiem a Placem Powstańców) i jazda tam rowerem jest otwartym proszeniem się o rozjechanie przez auto."

Odcinek ten ma ~500m, znikąd do nikąd. Brak legalnej metody wjazdu jadąc z Katowic, brak legalnej metody wjazdu jadąc z Bytomia. Tam gdzie ścieżka rzeczywiście istnieje, wyrzuca nas ślimakiem na Rynek w Chorzowie, gdzie musimy kluczyć aby wrócić na kierunek Katowicki.

Ta ścieżka dla jadącego Byt-Kat lub odwrotnie jest całkowicie bezwartościowa. A to, że kierownictwo to banda psychopatów to insza iność. Jechać trzeba środkiem pasa.

"A nie dalej jak na wiosnę jechałem za takimi (bo więcej niż jednym) na ul. Łagiewnickiej (tej w Bytomiu, a nie w Chorzowie), gdzie jest droga rowerowa jak z folderów reklamowych wzdłuż całego długiego odcinka. Żeby być uczciwym, nie zawsze byli to kolarze na szosówkach, choć faktycznie stanowili większość."

Zależne od kierunku - ale jadąć z Bytomia nie ma legalnego wjazdu na tę ścieżkę, zaś jadąc z Chorzowa i tak jedziemy z góry i z prędkością ruchu kołowego wg ograniczenia. I chyba nie ma też legalnego wjazdu na tę ścieżkę od strony Chorzowa - jedynie można to zrobić z boku,

Aha - ściezka jest znikąd do nikąd. Oczywiście.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@uzurpator - wiem dobrze, jak wygląda ta ścieżka przy Katowickiej i sama Katowicka, zwłaszcza teraz, jak ją remontują i skończyć nie mogą. I tak, zaczyna się bez sensu i kończy bez sensu. Ale wciąż nie wyobrażam sobie w zamian jazdy ulicą i to nie tylko na tym odcinku, ale w ogóle, dlatego unikam tego odcinka, jak tylko mogę. A jak nie mogę, to na nią wjeżdżam przy byłej hali targowej (bo tam się zaczyna) i zjeżdżam ślimakiem koło Winkla (bo tam się kończy), ewentualnie odwrotnie, bo poruszanie się pomiędzy samochodami w tamtym miejscu to nawet przy w pełni czynnej dwupasmowej jezdni to proszenie się o rozjechanie. Mało tego: ile razy tam jadę, tyle razy widzę przed / za sobą innych rowerzystów, więc widocznie się da. 

 

A przy okazji ścieżki na Łagiewnickiej to przecież normalnie można na nią wjechać z jednej strony przy wiadukcie kolejowym, z drugiej na wysokości ul. Krzyżowej i w paru miejscach pomiędzy, gdzie są przejścia czy przecinki. Tylko bez argumentacji, że przecięcie rowerem dwóch metrów chodnika to jest nie wiadomo jakie łamanie przepisów, a jechanie całych kilometrów obok DDR już nie. Poza tym to być powód, że "jadę tak samo szybko, więc nie będę jeździł DDR, tylko ulicą"? WTF, że tak kulturalnie zapytam. A niech sobie taki jedzie nawet szybciej, ale po drodze przeznaczonej dla rowerów, a jeśli już ma o to ból pedalarskiego ego, to się chociaż trzyma prawej strony pasa ruchu. Bo właśnie przez taką postawę pojedynczych osób całe środowisko ma potem opinię taką, jaką ma. 

 

I żeby było jasne - nie mam najmniejszego zamiaru kłócić się ani z Tobą, ani kimkolwiek innym tutaj o konkretne DDR w konkretnym mieście na konkretnej ulicy. Wiem tak samo, jak i Ty, że drogi rowerowe, zwłaszcza w centrach miast, są niejednokrotnie prowadzone tak kretyńsko, że szkoda to w ogóle komentować. Ale jeżeli już są i nie przedstawiają sobą kompletnej patologii, a do tego umożliwiają ominięcie ruchliwej ulicy, to dlaczego mielibyśmy z nich nie korzystać? I tu podam przykład: pewnie nie kojarzysz z nazwy ul. Legnickiej, to ta za CEZ, która potem przechodzi w Wiejską, prowadzącą pod Żabie Doły. I od wiaduktu kolejowego do skrzyżowania z Rębaczy jest wzdłuż niej droga rowerowa. W tamtym miejscu jest tak mały ruch, że nikogo nie będzie obchodziło, czy jedziesz ulicą, czy DDR, zwłaszcza że ta jest schowana za żywopłotem i ma tylko jeden wiazd i jeden wyjazd - przegapisz, to już się na nią nie dostaniesz, a przegapić łatwo. Ale pchanie się na ulice takie jak wspomniana Katowicka (niezależnie od miejsca) to proszenie się nie tylko o wyzwiska od kierowców, ale przede wszystkim wypadek. O owszem, w razie nieszczęścia będzie to zapewne wina samochodziarza, ale połamany rower, nogi czy ręce już rowerzysty. I ciekawe, kto potem "będzie miał rację".

Edytowane przez MrJ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdże sporo po mieście. W**rwia mnie coraz więcej rzeczy. W ostatnią sobote przeprowadzałem rower przez pasy na ruchliwej drodze. Kierowca przed pasami się zatrzymał dostawczakiem nagle z tyłu słyszę trąbienie i się okazuje ,że jakiś idiota wyprzedza tego kierowce na pasach wyjeżdża zza jego pleców z prędkością 60-80 km/h i omal mnie nie zabił. Śmignął mi dosłownie przed stopami - w ostatniej chwili się zatrzymałem. Wkurza mnie też parkowanie po chodnikach i ścieżkach rowerowych przez kierowców. Ograniczają wymijanie pieszych i rowerzystów jadących z naprzeciwka. Niektórzy parkują przy bramach do osiedla przy samej ścieżce zasłaniając widoczność rowerzystom i kierowcom wyjeżdżającym z osiedla. Łatwo wtedy o wypadek. Pomijam już spacerowiczów po ścieżkach rowerowych albo właścicieli z psami. Rowerzyści również nie są święci. Miałem kilka sytuacji ,że o mały włos bym się zderzył z innym rowerzystą jadącym z naprzeciwka na ścieżce rowerowej. Dzisiaj kolo jechał bardzo szybko na pełnej nie patrząc na nic prosto na mnie. Zwolniłem i odbiłem w bok. W przeciwnym przypadku byłby ostry czołowy dzwon a nie miałem kasku i nie wiadomo jakby się to skończyło. Działają mi też na nerwy porozpieprzane hulajnogi po całym mieście i często na ścieżkach rowerowych. Chodniki i same ścieżki również pozostawiają wiele do życzenia. Jak się jeździ na sztywnym widelcu łatwo można zcentrować koło.

Widzę ,że trzeba uważać na każdym kroku i mieć oczy dookoła głowy. Nie wychodzę już na rower bez gazu pieprzowego teraz chyba na każde wyjście będę już zakładał kask a myślę jeszcze o  zakupie ochraniacza na zęby i przymocowaniu jakiejś pałki teleskopowej. Prawko na auto trzeba mieć od 18 lat i zdać egzamin. Na rowerach jeździ też masa gówniarzy która nie ma wyobraźni. Z tego co widzę też powinny być wprowadzone jakieś ostrzejsze przepisy i egzaminy na rower - powiedzmy od 16 roku życia bo bardzo łatwo można wylądować w szpitalu.

Edytowane przez _Jack_
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Rowerzyści również nie są święci. [...] Na rowerach jeździ też masa gówniarzy która nie ma wyobraźni.

Ostatnio szedłem chodnikiem z psem, chodnik niezbyt szeroki, około 1,5 m mimo, że przylega do ulicy i zgodnie z PN powinien mieć 2 m, więc razem z psem zajmowałem ponad pół szerokości chodnika. Z naprzeciwka jedzie kolo, na oko około 17-18 lat, chodnikiem, mimo, że obok jest boczna i mało ruchliwa ulica, jedzie dość szybko, nie zwalnia, patrzy się bezczelnie mi prosto w oczy, żebym mu ustąpił. Lekko zszedłem w prawo ale dużo się nie dało bo chodnik wąski, pies i krzaki obok więc gość zahaczył o mnie i się mało nie wy...kopytnął i z pretensjami do mnie. Ale dostał wiązankę, a raczej lekcję, że rowerami po chodniku się nie jeździ a jak chce się przekonać ile to kosztuje to mogę zadzwonić po Policję. Chyba go zatkało, że starszy Pan mie przestraszył się rosłego gówniarza, grzecznie zjechał na ulicę i bez słowa pojechał dalej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, _Jack_ napisał:

Prawko na auto trzeba mieć od 18 lat i zdać egzamin. Na rowerach jeździ też masa gówniarzy która nie ma wyobraźni. Z tego co widzę też powinny być wprowadzone jakieś ostrzejsze przepisy i egzaminy na rower - powiedzmy od 16 roku życia bo bardzo łatwo można wylądować w szpitalu.

Po pierwsze, to prawko nic nie zmienia, wystarczy popatrzeć jak kierowcy jeżdżą.
Po drugie, żeby legalnie jeździć rowerem po drogach publicznych, to po skończeniu 10 lat trzeba zrobić kartę rowerową.

Ostrzejsze przepisy nic nie zmienią, bo problem jest w braku egzekwowania istniejących, a podstawy leżą w braku edukacji i wychowania.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, MrJ napisał:

Ale wciąż nie wyobrażam sobie w zamian jazdy ulicą i to nie tylko na tym odcinku, ale w ogóle, dlatego unikam tego odcinka, jak tylko mogę.

Nie pamiętam, czy jest tam zakaz jazdy rowerem ( tzn w całym ciągu ) i jak najbardziej zgodzę się, że jazda tam jest ... dyskusyjna. Ale wciąż - po pierwsze psychotyczne zachowania kierownictwa nie są argumentem. Poza może postulatem progów zwalniających co 50m. Jeżeli tam nie ma zakazu, to jazda rowerem jest dozwolona. Rowerzysta może kurtuazuyjnie pomanewrować, dołożyć sobie drogi i skorzystać ze ścieżki, ale...

 

19 godzin temu, MrJ napisał:

A przy okazji ścieżki na Łagiewnickiej to przecież normalnie można na nią wjechać z jednej strony przy wiadukcie kolejowym,

...kurtuazja jest opcjonalna. Jadąc szosą interesują mnie znaki po _prawej_ stronie, w przeważającej większości przypadków. To co znajduje się 20 metrów po lewej stronie mi zwisa i powiewa. Kurtuazyjnie mogę z tej infrastruktury skorzystać, jeżeli wiem, że ona istnieje, ale nie _muszę_. Dokładnie taka sytuacja występuje na Łagiewnickiej z kierunku Bytomia.

W drugim to kłania się totalny brak integracji tego CPR z infrastrukturą drogową. Dopiero ~300m od Krzyżowej można legalnie na niego wjechać, Owszem, mogę 'nielegalnie' ale znowóż - kurtuazja jest opcjonalna.

Ostatecznie zawsze w tych dyskusjach zapominamy o tym, że rowerzysta musi się posunąć do absurdalnie toksycznych zachowań na drodze aby stworzyć chociaż porównywalny poziom zagrożenia co jadący prawidłowo kierowca.

Zaś fakt, że infrastruktura rowerowa w ogólności nie jest kompatybilna ze traktowanym na sportowo kolarstwem szosowym to osobny problem. W społeczeństwie wysokiego zaufania po prostu by zaakceptowano ten wyjątek od reguł, bo trenujących kolarstwo jest garstka.  Z drugiej strony Ci trenujący by po prostu starali się nie mieszać z ruchem kołowym, zwłaszcza aglomeracyjnym i korzystali by z infrastruktury rowerowej w miarę możliwości. Wiesz, taka niepisany rozejm na zasadach ogólnego szacunku.

Ale to w społeczeństwie wysokiego zaufania.

Edytowane przez uzurpator
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ żeście się zafixowali i rozpisali z tym tematem pedalarzy na ulicach, aż mi się czytać nie chce i nie czytam.

Dla odmiany wczoraj na rowerze wkurzyło mnie, że nie mogłem 'Luny' znaleźć, a 'Dziku' też nam się gdzieś był bokiem uciekł, ale 'Rajtki' czy tam "Pitok" zayebiste dzikuski u pana Łobajtka ;-).

 

image.png.bd584ccc044bb0848e5dfde723fda71f.png

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...