Skocz do zawartości

[rama] na duże miasto. Sztywna czy amortyzator?


DropThat

Rekomendowane odpowiedzi

kropak we wczesniejszym poscie napisałeś że amortyzacja pomaga w prowadzeniu kazdego pojazdu no i ok po czesci masz pewnie racje , tylko przywołałeś też samochody , więc powiedz mi dlaczego za trakcję właśnie chwalone są nisko zawieszone bardzo twarde sportowe samochody w ktorych czujesz każdą małą dziurkę na drodze a nie samochody kanapy jak limuzyny od Citroena , Volvo itp. Wytłumacz mi jeszcze czy lepiej czujesz co się dzieje pod kołami i co się dzieje z rowerem kiedy wszystko czujesz bezposrednio czy tłumione przez 2 amortyzatory. Z mojej strony koniec, przeczytalem caly temat napisałem 3 posty i nie mam siły, musiałbym użyć inwektyw ktore w twoim przypadku nie były by obraźliwe , byłyby tylko stwierdzeniem faktów. Pozdrawiam i życzę więcej pokory panie wszechwiedzący.

 

PS. Anarchy dzięki, moje oba rowery są tej firmy (drugi to Level B6) i mimo że jestem z obu zadowolony, to wiem że następny będzie już od innego producenta :)

Edytowane przez bdk1985
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A powiedz ile jest w mieście dziur, wertepów, kolein na chodnikach i bocznych ulicach, źle robionych przejazdach na ścieżkach rowerowych gdzie krawężnik wystaje na 5cm zamiast jednego... ile tego jest? W białym jest tego od groma :) więc nie jest to taka przesada jazda po mieście na full i nie jest to lans tylko dla własnego bezpieczeństwa i przyjemności z jazdy, bo co za frajda jak wytelepie mnie na wszystkie strony nie jestem masochistą. Pomijam jazdę po puszczy bo kto ma fulla to wie jaka jest różnica.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko przywołałeś też samochody , więc powiedz mi dlaczego za trakcję właśnie chwalone są nisko zawieszone bardzo twarde sportowe samochody w ktorych czujesz każdą małą dziurkę na drodze

Czy aby na pewno? Ok, takim na niskim zawieszeniu i niskoprofilowych oponach pojedziesz fajnie na autostradzie :) Zapraszam na drogi i ulice do Białegostoku z tym niskim zawieszeniem zobaczymy co będzie :)

 

Ja bym prosił o nie odwracanie kota ogonem tylko odpowiedź o to latanie i utratę kontroli. Znasz się ,wiesz - lata jazdy i dziesiątki rowerów ( nie, to nie sarkazm) . Wypowiedz się raz rzeczowo.

 

Sam pisałeś o "jakimś" tam lataniu więc dlaczego ja ma odpowiadać? Ty mi udowodnij, że na fullu jest gorasza trakcja i przyczeność to ja Ci odpowiem o lataniu :teehee:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

.. rzeczywiście nie ma sensu wdawać się z Tobą w dyskusje

zakres rowerów jakie proponujesz to zaje....isty full (czy aby aż taki? ) i Wigry3

a na własne teorie nie masz żadnego dobrego dowodu, ba! nawet konstruktywnej odpowiedzi nie potrafisz wyskrobać

ja mówię pas, dobry jesteś!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, czy to aż tak trudne do zrozumienia po co jest amortyzacja :icon_confused: że masz lepszą kontrolę, że koła mają większą przyczepność do podłoża, a więc i sterowność większa.

 

Cały czas mam wrażenie, że piszesz o warunkach górskich, nie o miejskiej dżungli :)

Gdzie Ty tracisz tę przyczepność, że potrzebujesz amortyzacji także z tyłu? Może technika jazdy nie taka?

 

 

Czy to tak ciężko pojąć? A może jak lecisz w powietrzu to masz lepsze panowanie nad maszyną?

 

Jasne że w powietrzu nagle nie skręcisz, to jest oczywista oczywistość, ale :) Ile masz tych lotów w mieście? Raczej nie przeskakujesz nad samochodami, zamiast je omijać... Nie masz też pewnie na myśli lotów "z krawężnika" - do tego full jest potrzebny jak piąte koło u wozu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jazda po mieście na full i nie jest to lans tylko dla własnego bezpieczeństwa i przyjemności z jazdy

 

Jestem dość otwarty na różne pomysły, ludzkie upodobania itp. :) Jazda po mieście na fullu wykracza poza te granice całkowicie. Jak dla mnie to przerost formy nad treścią.

 

Na marginesie, po co są blokady zawieszenia w rowerach? Według mojej wiedzy właśnie po to, aby na twardym i względnie równym podłożu zawieszenie nie pracowało, gdyż jest to czysta strata energii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taa, RS Metro, bardzo fajny wideł. A dlaczego sie to ne przyjęło? A może dlatego, że federacja kolarstwa zawodowego zabroniła kiedyś tam, z korzystania z wszelkiej amortyzacji w szosach. Coś mi sie obiło o uszy, że ktoś wystartował na jakimś rowerku z amorkierm jak te headshocki u cannonów. Było to chyba podczas wyscigu Paris-Roubaix. A jak wiadomo, sport zawodowy to siła napędowa dla marketingu. Dla amorów nie ma miejsca w sporci, więc nie ma go też an półkach sklepowych. A wielka szkoda, bo naprawdę fajnie siw prezentował.

 

A tak wogóle ile tej energii się traci przez amortyzator. Ktoś to potrafi zobrazować? Ja jeżdźę na sztywno z ludzmi, którzy poginają na miękko i nie zauważam specjalnych rożnic. No może w cieższym terenie to ja lekko odstaję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, czy to aż tak trudne do zrozumienia po co jest amortyzacja :icon_confused: że masz lepszą kontrolę, że koła mają większą przyczepność do podłoża, a więc i sterowność większa. Czy to tak ciężko pojąć? A może jak lecisz w powietrzu to masz lepsze panowanie nad maszyną? Może łamiesz prawa fizyki... być może ja tam nie wiem :teehee:

 

I chyba ten post dowiódł, że nie ma sensu czytać reszty tej polemiki.

 

Nie wiem jak Wy, ale ja na rowerze nawet 26" z byle jakimi oponami nigdy nie narzekałem na brak przyczepności (a przynajmniej nie w warunkach, gdzie amortyzacja by coś zmieniła), ani na sterowność - no chyba, że widelec o za dużym skoku. Nie wiem jak u Was, ale ja wstawiając widelec sztywny zamiast amortyzatora zawsze zyskiwałem na zwrotności. Ktoś tam jeszcze pisał, że bez amortyzacji nie da się wjeżdżać pod krawężniki i zjeżdżać po schodach - nie chce mi się szukać, kto to napisał, bo ta polemika wszystko przesłoniła, ale nie potrafię sobie wyobrazić, że jadę np. 25 km/h i zamiast wjechać na krawężnik (czyli - podnoszę najpierw przednie, potem tylne) lub wskoczyć na niego uderzam kolejno obydwoma kołami, żeby amortyzacja wybrała - szkoda by mi było opon i kół.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Najlepsze z popołudnia już w domowych pieleszach - opowiadam Antce (małżonka, zapalona rowerzystka, nie jedno jechała, widziała i z niejednego spadła) przy obiedzie o tym" jakże ciekawym wątku" a Ona krótko: "ale po co? przecież to takie oczywiste". (żeby nie było: w Góry ma Speca 12+12cm+brainy, na miasto... 20 letniego damkowego pegouota na oponach 700x35-38 czy coś koło tego).

Czy ten wątek ma właściwie sens?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Kłaniam,

 

Jak dla mnie na miasto tylko sztywniak i jak najmniej biegów.

Ot choćby taki jak ten.

 

supercommuter.jpg

 

Tu z oponami 700x45. Ale jak komuś mało to niech zakłada Jabłuszka :)

 

Szacunek...

I.

 

PS

 

A wogóle to ostrzynka lub singiel na starej, stalowej ramce...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja podsumuję z mojej strony:

1. Tak, obecnie jeżdżę na sztywnym sztywniaku, na oponach których prawie nie ma, ALE tylko dlatego,że poruszam się po autostradach rowerowych i odcinkach chwilowo w budowie, które jednak potem będą trasami rowerowymi..

2. Gdyby drogi tu przypominały np wałbrzyskie asfalty to na pewno taki rower nie miałby u mnie racji bytu; gdybym tak jak obecnie poruszał się tylko po nawierzchniach twardych to jeżdziłbym hatekiemm z amortyzatorem i na grubych oponkach - miałęm takowego z widelcem 150tką i sobie chwaliłem - mnie to nie upośledza.

3. Gdybym nadal mieszkał w Wałbrzychu to jedynym rowerem jakim chciałbym jeździć byłby podatny full. W teren, na asfalt, do parku, na piwo - dla mnie to jedyny rower który mogę nazwać prawdziwym rowerem. Turlałem się takowym po asfalcie na koleżeńskie wycieczki i po 130 km, jeździłem po zakupy do sklepu, jeździłęm do pracy - ostatni posiadany full był bardzo żwawy, zwrotny i dawał masę radochy, której obecny sztywny sztywniak nie daje.

 

Podchodzę do takich kwestii przyziemnie, niefilozoficzne, nieidelologicznie. Więcej się wypowadał "w tomacie" nie będę. :)

 

Ps: obecny rower jest jaki jest bo - mam zryty beret - miał być lekki i EWENTUALNIE praktyczny :) Może za jakiś czas mi się taka koncepcja odwidzi i zachce mi się bujać po mieście fullem najnerem - tego nie wiem.

 

Kłaniam,

 

Jak dla mnie na miasto tylko sztywniak i jak najmniej biegów.

Ot choćby taki jak ten.

 

supercommuter.jpg

 

Tu z oponami 700x45. Ale jak komuś mało to niech zakłada Jabłuszka :)

 

Szacunek...

I.

 

PS

 

A wogóle to ostrzynka lub singiel na starej, stalowej ramce...

 

Ps. Ivan, jak zwykle harmonia kolorystyczna twoich dzieł miażdży :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I chyba ten post dowiódł, że nie ma sensu czytać reszty tej polemiki.

 

Nie wiem jak Wy, ale ja na rowerze nawet 26" z byle jakimi oponami nigdy nie narzekałem na brak przyczepności (a przynajmniej nie w warunkach, gdzie amortyzacja by coś zmieniła), ani na sterowność - no chyba, że widelec o za dużym skoku. Nie wiem jak u Was, ale ja wstawiając widelec sztywny zamiast amortyzatora zawsze zyskiwałem na zwrotności. Ktoś tam jeszcze pisał, że bez amortyzacji nie da się wjeżdżać pod krawężniki i zjeżdżać po schodach - nie chce mi się szukać, kto to napisał, bo ta polemika wszystko przesłoniła, ale nie potrafię sobie wyobrazić, że jadę np. 25 km/h i zamiast wjechać na krawężnik (czyli - podnoszę najpierw przednie, potem tylne) lub wskoczyć na niego uderzam kolejno obydwoma kołami, żeby amortyzacja wybrała - szkoda by mi było opon i kół.

iu

Dawno temu gdy jeździłem w prawdziwym terenie na prawdziwym rowerze i masa sprzętu nie miała znaczenia, byłem w stanie bez uszczerbku na zdrowiu "uciągnąć" - brykając turystycznie - zjazdowe koła na zjazdowych oponkach :) I na takich oponkach i kołach bez problemu mogłem pokonywać miejską dżunglę nie podnosząc przedniego ani tylnego koła na miejskich przeszkodach i nie ruszając też z siodła tyłka. :) Przy tak mało lotnym i finezyjnym stylu jazdy, przy ciśnieniach rzędu 1 atmosfery nigdy - przez 12 lat - nie wygiąłem obręczy, nie przeciąłem opony i - w wymienionych sytuacjach - nie złapałem snejka. Może w miejscu mojego zamieszkania panowała inna grawitacja, a może byłem wybrańcem. Ale dało się, bez problemu. Przy mejskim widelcu o skoku 180mm łyknięcie krawężnika nie stanowi problemu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Dawno temu gdy jeździłem w prawdziwym terenie na prawdziwym rowerze

 

Starość nieradość kolego... Ale miło powspominać czasy kiedy Tobo to był cyborg jakich mało, z uśmiechem krecił pod górke z blatu a reszta urywała sobie panewki biodrowe na młynkach :D

 

A'propos fullasa w mieście. Jak tylko poskładałem Pryszcza to wracałem do domu wjeżdzajac na wszelkie mozliwe krawężniki i dziurska bez podnoszenia zadeczka z siodełka.

Niezopomniane, pierwsze wrażenie Magicznego Dywanu z 1000 i 1 Nocy :) A było to tylko 145/149mm na horście...

 

Szacunek...

I.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Półżartem:

Torówka specjalnie uszyta do Białegostoku i Wałbrzycha :)

 

Mtbr Forums

 

Nie wiem jak Białystok, ale Wałbrzych, który z perspektywy gościa mnie urzeka ( choć i trochę przeraża) rzeczywiście ma nawierzchnię jak po ostrzale moździerzowym, i nie potrzebne są leżące polic-wałki.

Jednak full w tamtym rejonie to chyba bardziej konsekwencja cudownych okolic :)

Ogólnie to miasto to dla mnie chyba najlepsza geometrycznie lokalizacja, mogło by być perłą, i może i oby.

Choć zdziwił mnie artykuł o jakimś antifa Niemcu, który w okresie chyba lat 20 poznawał oblicza biedy właśnie w Wałbrzychu, czyli teoretycznie nawet w dawnej rzeczywistości ( choć w po I-szo wojennym kryzysie) te piękne miasto nie do końca było oazą dobrobytu, tylko może perłą górniczego establiszmentu... Zresztą Tobo to może się coś wypowiadać, bo ja to tylko przejazdem... PS nienawidzę gały, ale stadion piłkarski koło parku jest świetny jak w starożytnym mieście wykute w zboczu trybuny ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I na takich oponkach i kołach bez problemu mogłem pokonywać miejską dżunglę nie podnosząc przedniego ani tylnego koła na miejskich przeszkodach i nie ruszając też z siodła tyłka. :)

 

Ja, jeśli już przemierzam miasto na fullu, to wolę sobie np. wjechać po schodkach, a z krawężnika skoczyć, ale ja to jestem inny i mieszkam w Warszawie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależeściesięrozgadali :D

 

Widząc temat byłem przekonany, że chodzi o to czy rama sztywna czy z amortyzatorem czyli sztywno/sztywno ewentualnie sztywno/niesztywno D.

Ale chyba autor wątku musi pedzieć o co biega.

Zakładając jednak moje rozumienie tematu czyli odrzucając absurd typu full na miasto (no chyba., że miejski full bo takowe są choć nadal nie wiem czy to ma sens) to chodziło o to czy zakładać amor do sztywnej ramy czy nie.

Osobiście mam w dużej stalowej kisze Minutę z 80mm skoku, ale czasem zmieniam i latam także na sztywnym widelcu/chromiaku Salsy. W samym mieście faktycznie amor niespecjalnie potrzebny, ale lubię też wrócić przez teren do domu Beskidem Wolskim i wówczas już amor się zdaje stąd kompromis i amor jest i ma blokadę której czasem pod większą górę używam bo lubię targać pod górki :D. Składam też drugą dużą stalową sztywną kiszencję, bardziej na okres jesienno/zimowy kiedy w leśne błocko i tak mi się nie chce zapuszczać. Zasyfione przerzuty to mordęga, więc i już w końcu Alfina 11 zamówiona i sztywny widelec Salsy do niej pójdzie.

Wszystkie te założenia oczywiście dotyczą dużej górskiej stalowej kiszencji budowanej na miasto bo chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że mała to jednak porażka :D

Jednak kilku rzeczy do mieszczucha nie mogę zaakceptować, które często wymieniacie.

Po pierwsze primo to wąskie opony. Jak dla mnie muszą byś bardzo szerokie kapcie nabite średnio, ale oczywista z centralnym paskiem by lekko się toczyły czyli semisliki (osobiście super mi paszą Geax Saguaro 2.4, ale mam też Maxisa CrossMarki 2.1) i wszelkie łączenia asfaltu, kocie pały, studzienki i insze miejskie dziadostwo wybiorą na tyle ile trza.

Po drugie primo to singiel. Próbowałem, ale to dla mnie mordęga totalna stąd schludnie i prosto, ale jakaś wielobiegówka to mus. Na Kraków i okoliczne pagurkowate piękne klimatyczne dolinkowe asfalty pewnie i 7 biegów by mi starczyło, to rozumiem, że terenowe dechy typu stulica do wygodnego obrobienia i na 3 biegach.

Po trzecie primo to na ostro. To już dla mnie jakiś fanatyzm i podziwiam gości jak pątników z Filipin co tak śmigają, kilerzy normalnie :D

I po czwarte primo to sama rama - stal a najlepiej tytan - piękności/praktyczności, alu - pospulstwo/uciekać, plastik - mam mieszane uczucia, ale raczej nie.

 

P.S.

4 tysie miesięcznie po mieście - ktoś jest chory ? :D Sporo ostatnio latam, także bo spadły mi rachunki za paliwoi 6-7 rocznie uważam za sporo ale 4 miesięcznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LOL!!!!

 

Zera Ci sie Mentos rozmnożyły chyba...

 

Szacunek...

I.

 

Apolodżajz, 3ci bronek z Lidla, pewnie jeszcze cuś do niego dosypują :D "Pagurki" też mi się podobają jak się sam tera czytam dyslektyk zasrany :D Tak na marginesie i nie na temat. Dziś lecąc lasem po ciemku nauczyłem się "szalonego Iwana" robić bo ciągle cuś słyszałem za sobą :D

Edytowane przez Mentos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...