Skocz do zawartości

lukaspecrh92

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    593
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez lukaspecrh92

  1. Pozwolę sobie wkleić link do zaprzyjaźnionego forum: http://forum.retromtb.pl/viewtopic.php?p=75580#75580 http://forum.retromtb.pl/viewtopic.php?t=188&postdays=0&postorder=asc&start=1140 Dla kolesia pod czterdziesktę, który nie jest "prosem" zrobienie 80 km w niespełna dwie godziny to coś normalnego, więc 100 spokojnie robi w 2,5h. A lecieć ostatnie 20 km lekuchno 4 dyszki też potrafi. Zacząłem startować w ŚLR, a w zeszłym roku jakieś lokalne xc. Bez żadnych wybitnych rezultatów, nie jestem chyba typem ściganta, nie umiem mocno wystartować, sporo nauki jeszcze przede mną. Ale ja to robię dla przyjemności poznawania nowych tras i bo nasze lokalne już sa objeżdżone do bólu. Masz jakąś masochistyczną przyjemność w tym, że udało Ci się wyrwać z kontekstu kilka słów i zlepić w tą niezdarną, pozbawioną sensu całość? No to Ci wyszło zaledwie 50 km dziennie. Dla kogoś kto regularnie jeździ na i nie jest nawet ścigającym się amatorem to jest rok roczna codzienność. Zdaję sobię sprawę, że jest to forum rowerowe niewyczynowe i pojęcie oraz doświadczenie userów jest naprawdę różne. Tylko nie można wszystkich sądzić swoja miarą. Skoro twierdzisz, że dla Ciebie 5kkm w 90 dni to wielki wyczyn to super, gratulacje, bo na pewno niejeden nie dałby rady. Natomiast ja Ci mówię, znam ludzi którzy codziennie w drodze dom-praca-dom pokonują 60 km i jeszcze dokręcają do tego w wolnej chwili czy w dniu wolnym. Policz sobie ilo to km w roku wychodzi - 15kkm same dojazdy i spokojnie można doliczyć 5kkm luźnych kilometrów.
  2. 100 km w terenie to poniżej 4 godzin, na szosie to jakieś 3. Na góralu wyskakuję na trening szosowy 50 km i zajmuje mi to 1:40g. Dla kolarza szosowego zrobić 100 km dziennie to żaden wyczyn, 2,5 godziny i po treningu. Widać kolego, że jesteś albo początkującym albo mało świadomym rowerzystą i jeszcze wiele Cię dziwi. Ja sam miałem długa przerwę i dopiero od 3 lat zacząłem od zeszłego roku zacząłem robić dzienne przebiegi rzędu 200 km a nawet ponad 300 km i zacząłem startować w zawodach i poznałem ludzi, którzy naprawdę zadziwili mnie swoja siłą i szybkością jak i czasem poświęconym na trening. I to co dla Ciebie jest oderwane od rzeczywistości, to dla wielu 6 godzin dziennie w siodle to chleb powszedni. I to już nie mówie nawet o kurierach rowerowych, bo mam tu na myśli kolegów dojeżdżajacych do mojej pracy 30 km na rowerze w jedna stronę a potem jeszcze wieczorem godzinkę czy dwie kręcą po okolicy tempówki. I sa to ludzie, którzy jedzą dwa obiady dziennie i ważą po 65-70 kg. To, że zdrowo i "czysto" to się rozumie samo przez się, uznałem że nie ma potrzeby tego pisać. Czepiasz się słówek a sam nie przytaczasz rzeczowych argumentów odnośnie żywienia, może powinieneś odłożyć chipsy na bok i spędzić trochę czasy w kuchni aby przy garach.
  3. Sam piszesz głupoty i czytasz bez zrozumienia. A ilu widziałeś otyłych sportowców wytrzymałościowych (pomijając okres poza startowy). Nie pisałem, że można jeść cokolwiek. Napisałem, że trzeba jeść dużo i zdrowo. Zwłaszcza, kiedy się intensywnie trenuje. Nie wiem jak trenujesz i jak jeździsz, ale skoro narzekasz, to może robisz coś źle. Ja jeżdżę, startuje i jem świadomie i pomimo wieku czuje się świetnie i nawet mam czas aby go marnować na takie bezproduktywne dyskusje z kimś, kto myśli że wie za dużo Wystarczy mieć świadomość tego co się je i jaki ma to wpływ na nasz organizm aby móc cieszyć się wybornymi posiłkami bez ograniczeń. Pozdrawiam.
  4. Panowie, w Wasze problemy z hormonami czy metabolizmem to ja nie wnikam. Każdy opisuje własne doświadczenia. Nie wiem co wkładacie do garnka i jakie ilości są dla Was dużo a jaki mało. Ja mam 37 lat i i w ciągu ostatnich 2 lat schudłem z 85 do 77 przy wzroście 176. Ile mam tłuszczu? Pojęcia nie mam, ale do tego ćwiczę siłowo i mięśnie widać. Jeśli robiąc intensywny trening spalę 3000-5000 kcal, to muszę potem tyle zjeść aby nie być na ujemnym bilansie kalorycznym. A 5000 kcal to dużo żarcia. I mam tu na myśli zdrowe, dobre, czyste jedzenie a nie jakieś śmieciowe żarcie. Znam ludzi, którzy robią 40 000 km rocznie i faktycznie nie są chudzi, ale robią te kilometry w wycieczkowym tempie, jeżdżąc do pracy czy w weekendy robiąc sobie 60-80 km w ciągu całego dnia. Pisząc o poważnym traktowaniu, miałem na myśli własnie treningi a nie wycieczki. Sorry, za nieprecyzyjny zwrot. Jane, że można ale tak nie robi osoba, która której zależy na utrzymaniu zdrowia i dobrej formy. Jeśli zjadasz ogromne ilości cukrów (nie wiem czy masz na myśli węglowodany proste, złożone czy cukier w postaci słodyczy) to ja się nie dziwie, że masz problem ze schudnięciem. Co za dużo to i świnia nie zeżre.
  5. Jeśli ktoś poważnie traktuje jazdę na rowerze to niezależnie od tego ile zje to i tak schudnie. Z moich osobistych doświadczeń z ostatniego czasu mogę napisać, że niejedzenie mięsa może mieć negatywne skutki. Przez 3 tygodnie przed pierwszym maratonem w tym sezonie jadłem głównie warzywa i owoce, mięso z kurczaka może 2 razy zjadłem przez ten czas. Oprócz warzyw (w tym fasolka, soczewica) jadłem również jaja, ryż, makaron z pełnego ziarna, ryby w tym głównie tuńczyk, orzechy, płatki owsiane, banany. Ogólnie dieta bogata w węgle i tłuszcze oraz białko roślinne. Na tydzień przed maratonem zrobiłem lekkie 100 km w terenie w czasie 4 godziny i co mnie zaskoczyło to na 60-tym kilometrze złapały mnie skurcze w udach. Pierwszy raz w życiu. W czasie maratonu na 25-tym kilometrze również złapaly mnie skurcze tak intensywne, że na jednym, dosyć długim podjeździe schodziłem z roweru trzykrotnie. Przez to ukończyłem maraton bardzo obolały i słaby na dalekiej pozycji. Pewności nie mam, że to przez brak mięsna ale jakaś zależność istnieje. Dlatego osobiście uważam, że rowerzysta/kolarz robiący 1000km/m-c i więcej i do tego myślący o startach w jakiś imprezach, powinien jeść dużo i zdrowo i na 100% nie będzie miał nadwagi ani zbędnego tłuszczu.
  6. Rulez, widzę że pozjadałeś wszystkie rozumy i teraz jesteś mądralą pełna gębą. Szkoda czasu i energii na dyskusję z Tobą.
  7. Myślę, że przekrok (wysokość) jest równie ważny co długość. Kilka razy miałem sytuację kiedy musiałem zeskoczyć na stromym podjeździe bo nie dawałem rady albo na zeskoczyć z pedałów w trudnym terenie na ramie "niby" dobrej dla mnie. Mam 176cm i długośc nogi 79cm i rama 19" to decydowanie za dużo do efektywnej jazdy w terenie. Teraz się przesiadłem na 17" i jest zdecydowana różnica im plus. Nie dość, że lepiej sie manewruje i podjeżdża to jeszcze nie muszę sie martwić o klejnoty, kiedy w przypadku 19" bywało niebezpiecznie i bardzo niewygodnie w terenie.
  8. Może komuś się przyda, czym się kierować przy wyborze. Ze swojej strony polecam własnie Alpine, spełnia wszystkie warunki. http://mtb.pl/porady/abc-rowerzysty/999,1,jak-kupic-dobry-kask-rowerowy.html
  9. To, że ktoś przejeżdza w pełnej zbroi przez miasto bo jedzie w ciężki teren skakać z metrowych dropów to rzecz normalna. Ale jak ktoś ma fioła aby chronic potlicę, skronie, kości kulszowe, piszczele i inne równie ważne rejony, rozwijając 15km/h po chodniku to lekka przesada. I żeby nie było, że kogoś wskazuje palcem czy sie naśmewam. Sam nie jestem super doświadczony i cały czas sie uczę i popełniam wpadki sprzętowe i stylowe. Jednak jak ktos ma tego typu problemy, jaki kask kupić to oznacza tylko, że nie jest doświadczony w tym temacie i można takiej osobie cos wytłumaczyć, czasem nawet w spsób mało elekancji jeśli materia jest dośc oporna. A co do jazdy na rolkach. Też miałem kiedys miałem epeizod. Skakałem sobie ze schodów, przeskakiwałem smietniki i różne wygłupy. Gleb zaliczyłem bez liku. Fart, że nic sobie nie złamałem i nie doznałem urazów głowy, bo róznież nie uzuwałem kasku. Jednak z tego co wiem to kask do rolek jest bardziej zabudowany niż rowerowy z przeznaczeniem do XC/szosa. Ale nawet popylając na rolakch ostro nie wydzielisz tyle potu i ciepła co cisnąc ostro na rowerze. Dlatego powtarzam sie po raz kolejny, że priorytetem powinna być wentylacja, bo to że kask spełna wymogi bezpieczeństawa jest już potwierdzone atestem.
  10. Jeżdżę bardzo dużo po lesie i zawsze robię to w kasku. Gdyby nie on to miałbym dobrze poorana głowę przez gałęzie. Jednak nie popadajmy w skarajność. Chcę powiedzieć, że żadna ochrona nie zastapi zdrowego rozsądku. W pracy zawodowej mam do czynienia z BHP na okragło i doskonale wiem, że wiekszośc wypadków jest z winy człowieka. I widzę mocno rzucajacą się w oczy analogię do jazdy na rowerze. Mając/nie mając zapewnioną ochronę, jeśli ktoś chce to zrobi sobię krzywdę. Tylko, że jazda na rowerze chyba dla wielu z nas jest przyjemnością i nie ma potrzeby stresować się z powodu nadmiernego dbania o swoje bezpieczeństwo. Oczywiśćie innej ochrony potrzebuje downhillowiec prujący 80km/h po kamorach a innej miejski rowerzysta. Osobiście uważam, że kilka osób niepotrzebnie przytacza albo sugeruje się skrajnymi przypadkami. Jeśli robisz coś niebezpiecznego to ryzyko urazu można automatycznie wkalkulować. Chociaż w dzisejszych czasach nawet spacer po parku z żoną nie jest bezpieczny, ale z tego powodu nie bedę ze soba targał kija baseballowego. Dlatego uważam, że dobrze jest dostosowac ochrone do warunków. Dzięki temu unikniemy dyskomfortu oraz nie narazimy sie na śmieszność. A nawet unikniemy niepotrzebnych wydatków kupując coś co nie zda egzaminu.
  11. Bo wystarczy jeździć z głową a nie z głową zakutą w kask. Nawet najlepsza ochrona czasem jest bez szans w starciu z ludzką głupotą. A jak ktoś się tak bardzo boi o swoje życie i zdrowie zawsze może usiąć z browarem przed laptopem i pooglądać na YT jak jeżdżą inni.
  12. Właśnie jestem tego samego zdania co @@99tomcat. Mój Alpina ma na tyle masywny tył, że nie ma szans aby potylica miała kontakt z czym kolwiek przy upadku.
  13. 18-19" jest idealna. 20" za duża.
  14. Rozumiem, że bedziesz uprawiał skoki ze spadochronem? Słuchaj, jest jeszcze taka sprawa jak wentylacja czachy. Jeśli urawiasz kolarstwo takie, w czasie którego mało pedałujesz i głównie przebywasz w zacienonym lesie to spoko. Taka skorupa na głowie ma swoja racje bytu. Ale jeśli Twoja jazda polega w glównej mierze na kreceniu korbami, czyli tradycujna jazda na rowerze, to pomyśl o kasku, z wieksza ilościa otworów, mniej zabudowany od góry i od tyłu. Lubisz jeździć przy ładnej i słonecznej pogodzie? Taki kask jaki zapodałes zwyczajnie sie nie nadaje. Trzeba pamiętać o zasadzie, która mówi, że w czasie mrozu głowa pierwsza marznie a w czasie upałów pierwsza się przegrzewa. Ochrona potylicy nie polega tylko na zabudowaniu jej styropianem i plastikiem do samego karku. Kaski XC mają bardziej rozbudowany tył, taki lekko wystający, który tez chroni dostepu do potylicy. Przy normalnej jeździe w zwykłym kasku jest czasem bardzo ciepło a co dopiero w takich orzeszkach. Chyba że takie orzechy na zime, to oczywiście jestem za.
  15. Pewnie, że kask ma wyglądać. Dobry kask zawsze dobrze wygląda. Ale może kolega ma facjatę, która źle wygląda w kasku i stąd ten problem
  16. Normalnie kup sobie jakiś zwyczajny kask do jazdy, a nie wydziwiasz jak będziesz wyglądał. W każdym zwyczajnych kasku do XC będziesz prezentował sie o niebo lepiej niz jakiś wymyślnych enduro/freeridowych orzeszkach. Dziwnie wyglądasz w kasku? Każdy wygląda dziwnie, więc chyba jest to normalne. Na ulicę czy do lasu zwykły z decathlonu do XC będzie dobry. Kupisz inny to będziesz wyglądal jak wspomniani przez ciebie bulwarowu dh-owcy.
  17. Nie wiem czy to już gdzieś było wspomniane albo czy jest to dla Was ważne, ale czy te wszystkie rozmiary, które podajecie w cm czy w calach to odległości środek-środek czy środek-koniec? Bo różne firmy inaczej mogą mierzyć a wiele tabelek też nie podaje co to za konkretnie wymiar. A przecież stosuje się oba sposoby mierzenia. Dlatego rozmiar 18" C-C jest zupełnie inny niż rozmiar 18'' C-T. Oczywiście Ameryki nie odkryłem ale wiem, że wiele osób zaczynających przygodę z mtb zwyczajnie o tym nie wie. A sprzedawcy o tysiącu rzeczy zwyczajnie nie informują bo to nie ich interes jest aby nas uświadamiać tylko wciskać chłam, który im na sklepie zalega.
  18. @@Adamspeed, z tym ugotowaniem mózgu nie żartowałem. Te membrany bardzo dobrze utrzymuja ciepło i nie puszczają wiatru. Mając coś takiego na głowie i jadąc rowerem możesz się nieźle spocić przy temperaturach powyżej zera. Ja osobiście przy temp. powyżej 0 zakładałem buffa złożonego w piratkę, czyli pojedyńcza warstwa materiału. Poniżej zera robiłem z buffa czapeczkę z niewielką dziurą na czupku głowy w celu odprowadzania nadmiaru ciepła. Oczywiście na to kask. Trzeba pamiętać, że głowa zarówno może się bardzo wychłodzic jak i bardzo mocno nagrzać. Dlatego trzeba z namysłem dobierac ochronę głowy. Jeszcze nie używałem tej czapeczki, ale jesli miałbym kupować czapkę to zdecydowałbym się na to: http://endurastore.pl/czapka_merino_skip_beanie_2013,47,191.html
  19. Przy dodatnich temperaturach możesz sobie mózg w tym ugotować. I taki czepek jak dla mnie to tylko i bez wyjatku pod kask. A może coś w tym stylu? Można i pod kask i samodzielnie: http://rowertour.com/apis-czapeczka-kolarska-lotto-belisol-2012.html
  20. Ja mogę polecić buffa pod kask. A jak sama czapeczka to może coś z merino?
  21. Na ta porę roku dobrze jeszcze zakładać długą ocieplaną lajkrę. Ja co prawda dzisiaj wieczorem jechałem w zwyklej długiej lajkrze przy 4st.C i zimni mi nie było, ale ja całą zime przejeździłem więc sie może troche zahartowalem. Oczywiście zimą jeździłem w ocieplanej lajkrze, nie w tej co dziesiaj. A te majtadaski, które podlinkowaleś to fajna rzecz. Też się przymierzam do takich gatek. Myślę, że przy temperaturach do 10st.C można spokojnie założyc je pod spodenki kolarskie wyposażone w pampersa i w niczym to nie bedzie przeszkadzać. Latem to może być małe nieporozumienia, ale na to porę roku myślę, że będzie OK. Bo niby słoneczko świeci i jest przyjemnie, ale wiaterek jeszcze chłodnawy.
  22. @@tommiyacht, Do takich butów nie ma sensu zakładać ochraniaczy bo noga Ci i tak nie zmarznie. Buty spd ją cinkie i twarde, bez zadnej ociepliny i raczej przewiewne i ciągnie od spodou od metalowych bloków i pedałów. Je tej zimy jeżdzę w ochraniaczach nowatexu. Pierwsza godzina może być. Ale jak wracam do domu po 3 godzinach jazdy przy -5 to stóp nie czuję przez pierwsze 30 min od powrotu. Na początku sezonu zimowego to prawie płakałem z bólu, teraz już się przyzwycziłem i zmarzniete stopy stały sie normą. Ale na nastepną zime odkładam kasę na zakup zimowych butów spd z prawdziwego zdarzenia. Ocieplane, z gore-texem z wysoką cholewką i innymi bajerami
×
×
  • Dodaj nową pozycję...