Skocz do zawartości

[bikepacking] Podróże na rowerze


Rekomendowane odpowiedzi

Dziewczyny nie kłóćcie się :]

 

Każdy orze jak może.

Brawo kolego. Krótko i treściwie. 

 

Do kolegi poniżej. 

 

Niczego nie sugeruję. Stwierdzam fakty. Wszyscy zawodowi sportowcy w wieku ok.40 lat mają praktycznie zrujnowane układy kostno-szkieletowe. Adekwatnie do tego co uprawiali. Np. Małysz teoretycznie długo powinien się cieszyć swoimi nadgarstkami. Ale już całą resztą nie. Co do kierownicy to w moim przypadku wyrosły jej dawno rogi. Ale zmiana położenie dłoni to jedno, a

drgania, które pochłania amor to drugie. Ok. 1/3 swojego ciężaru ciała naciskasz na kierownicę i nadgarstki w tym pośredniczą. Są najsłabszym elementem ręki - to w większości słabe, drobne kosteczki - stąd te szybkie zwyrodnienia. Nasuwa mi się takie małe skojarzenie działanie  młota pneumatycznego na nadgarstki w  przypadku sztywniaka. A nie oczywiście amortyzatora (a jakże także) pneumatycznego.    My nie zawodowcy w pierwszej kolejności dbamy o zdrowie i relaks. Rowerowa zabawa ma nam wydłużyć życie w komforcie zdrowotnym.  Zawodowcy walczą o wynik i o czas. Do tego jest odpowiedni sprzęt - np. wspomniani przełajowcy. I to tyle.  

Edytowane przez bazzz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zeeober

 

Ooo... Podobnie jak bagażu, nie ogranicza Pan ilości i kalibru słów.  To co Pan przedstawił wygląda jak parodia bajpakingu.

 

Do tej pory myślałem, że bikepacking to jazda na rowerze z jak najmniejszą ilością sprzętu używając specyficznych toreb do tego dostosowanych.

I tu Pan się nie myli, tylko czy 20 kg bagażu to ta " najmniejsza ilość sprzętu"? "Specyficzne torby" to podsiodłówka i bagażnik z byle jak poprzypinanym eksanderami ekwipunkiem?

W przedniej uprzęży oprócz dwóch drybagów jeszcze mata, kurtka, bidon. I o ile fajnie, że uprząż pomieści tyle, to niestety tak wyładowana podczas jazdy z odblokowanym amortyzatorem będzie ciorała o oponę.

Jednocześnie zostawiasz trójkąt ramy prawie pusty. Według mnie właśnie ta torba jest najważniejsza, o tym niżej.

I jeszcze klapeczki, kubeczki, kurteczki poprzypinane na zewnatrz.  Bez komentarza.

Bajkpaking umożliwia dotarcie do takich miejsc, gdzie z tradycyjnie spakowanym rowerem moglibyśmy tylko pomarzyć. Kiedyś patrzyłem na góry, teraz mogę patrzeć z góry.  A na szosie dzięki lekkośc mozna wykręcić po 300 km dziennie tj. w maratonie dookoła Polski.

Jakoś nie widzę przejechania GSB z takim zestawem.

Jak byś się przyjrzał się to nie zobaczysz u mnie żadnego logo czy napisów. Torby Giant Scout to  może i amerykańskie, ale z Tajwanu. Bardzo ekonomiczne (cały set ok 400 zł).

Patenty na spontanie masz na myśli luzujące się koszyki na amortyzatorze? Wybacz ale jak bym miał jechać cały czas z obawą, że coś się urwie, odpadnie, zgubi, nie miałbym radochy z jazdy.

Zestaw sobie swój set z np. tym http://st14.static.bikestats.pl/userimages,20170726,189374,190725,orig.jpg

kolegi Pawła (P_A_B_L_O)

Ot prostota mała wodoszczelna podsiodłówka i problem kiwania znika. Duży trójkąt i uprząż z drybagiem. Dużym, ale Paweł jeździ na sztywno więc to nie przeszkadza. Popatrz na wycieczki jakie Paweł odbył i wiedz, że to mu wystarcza.

 

Mój set na 3-dniową wycieczkę Bikeraftingową (160 km jazdy rowerem ok. 80 po górach i 70 km spływu):

post-180251-0-70035000-1503565128_thumb.jpg

Uprząż+drybag 6l: śpiwór, mata pompowana, ubrania (2 koszulki z długim rękawem, kalesony, majtki, skarpety, komin wełniany) 

Podsiodłówka12-15 l: namiot, ponton (kurtka p.deszczowa)

Torba w ramie 5l: zestaw naprawczy, apteczka, powerbank, nóż, łyżka, latarka, jedzenie na 3 dni

Plecak: wiosła, bukłak na wodę, buty, butelka 0,5l. dokumenty

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozdrawiam kolegę z Gdańska. Też się po mału przymierzam do skompletowania toreb na przyszłysezon i wyjazd na kilka dni. Gdzie mozna taką promocję 50% znaleźć ? bo ceny apidury są jakieś chore. W baranku dlatego nie bolą was nadgarstki i nie drętwieją dłonie, gdyż masz kilka chwytów, a w prostej kierownicy tylko jeden.

Było wcześniej w okolicach czerwca w tym wątku o pomyłce w cenie jednego ze sklepów rowerowych. Pare osób wtedy skorzystało a i sklep ostatecznie zachował się jak należy (choć najpierw chcieli się wycofać) i zrealizował zamówienia. Ceny normalne apidury są faktycznie wręcz zaporowe nie wiem dlaczego tyle jej we wszelkich relacjach wyrypowych w internecie. Lekkie są i materiał i wykonanie w wersji dry na szosę/gravel wygląda na odpowiednio konkretny. Może się wypowiedzą też inni nabywcy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dankams2 Rower imponujący ! 
Nie przejmuje się, ale uderzyło mnie to, bo miałem romantyczną wizję, że bikepackerzy to sami wyluzowani podróżnicy. 
Musze koniecznie upolować lekki śpiwór i kompaktowy materac. Namiot, który kupiłem przed tripem jest na tyle lekki i zajmuje w miarę mało miejsca, że spokojnie powinien zmieścić się w framebagu. Może uda się znaleźć odpowiedniego, aby pasował i do szosy i mtb. Rozpinany Blackburn wygląda rozsądnie. 
@bazzz 
Nie potrafiłem pojąc intencji wpisu Pana Wojtka. Do reklamowania / promowania swojego produktu prawo ma każdy. Sam kajak wygląda kozacko, ale gdyby na zdjęciu Pan Wojtek płynął tratwą ze styropianu i drewna, zdjęcia były by równie cudowne. 
Do sztywnych widelców nic nie mam. Idea jazdy na sztywnym widelcu mi się podoba, czy to na 3 calowej oponie, 2 calowej czy 30c. Sam zastanawiałem się nad zmianą amortyzatora na sztywny widelec, ale nie znalazłem nic solidnego o odpowiedniej długości. Zdziwiło mnie, że ktoś oskarża mnie o szpanowanie sprężynowym amortyzatorem, (który btw. nie posiada blokady) jeżdżąc na foxie z kashimą. 

Jeżeli chodzi o ból nadgarstków, moim zdaniem jest to indywidualna sprawa zależąca nie tylko od rodzaju widelca ale również wielkości dłoni, rodzaju chwytów, kierownicy. Niektórym ręce drętwieją w rękawiczkach, a innym bez rękawiczek. Jeżeli ktoś źle ustawi się na rowerze i w dziwny sposób trzyma ręce to wiadomo, że będą boleć. No i nie oszukujmy się, jak przejedziesz 50km po górach czy 150km po polnych dziurach, to szanse, że nie odczujesz tego w rękach i tyłku są niewielkie. 
Ja nie miałem nigdy wielkiego problemu z bólem nadgarstków czy przedramion. Jednak w domowym zaciszu zimą porzucałem trochę sztangą czy potrzymałem hantle przed sobą. Odczułem różnice podczas długich zjazdów. 
Dobrze jednak wiedzieć, że takie zwyrodnienia mogą sie pojawiać. 

 


@Mayfly

Gdzieś tam wspominałem, że była to moja pierwsza wyprawa rowerowa z moich kumplem o charakterze wakacyjnym
Mata, ponieważ kosztowała całe 10zł, pare lat temu. Gdybym tylko mógł zabrał bym samopompujący się materac ważący 400g. 
Kurtkę wiozłem na uprzęży raz, bo wyszło piękne słońce. Bidon, aby móc napić się wody podczas jazdy. Rozumiem, że prawdziwi bikepackerzy piją tylko ze strumieni nad morzem, wiadomo z morza.  Amortyzator był odblokowany i nic nie ciorało o oponę, bo to amortyzator sprężynowy. 
Gdyby nawet był powietrzny, to można ustawić odpowiednio ciśnienie.  Inne rzeczy, które szcześliwie powiewały na uprzęży to pranie. 12 dni wymaga jednak by czasem przeprać wkładkę. Klapeczki i kubek zamocowane by nie zajmowały miejsca. Josh Ibbett to jednak frajer z tym kubkiem. 
Chińskie expandery? No prosta rzecz, burze ostatnio na północy i mi pranie nie wyschło. Potrzebowałem coś , żeby pranie mi nie uciekło. 
Myślę, że spokojnie przejechał bym GSB z takim zestawem , ale nie zrobię tego, bo mam zamiar go ULEPSZYĆ, gdyż to był mój PIERWSZY wyjazd. 
Generalnie jak się jeździ na rowerze wystarczająco szybko to istnieje obawa, że bidon wypadnie, czy jest zamocowany w koszyku czy gdzie indziej.
Nie widział Pan nigdy na maratonie mtb jak bidony latają? 
Popatrzę na wycieczki kolegi Pawła i na pewno się zainspiruje. A ten litrowy bicok pod ramą mu nie haczy o kamienie? 

A widział Pan zestawy zawodników z MRDP? Proszę wypić melisę wcześniej, bo Ci to dopiero kombinują. Reklamówki z biedry, pierogi przy kierownicy. Tragedia! 

Bardzo mnie cieszy, że ukazałem parodie bikepackingu. Oto mi chodziło, żeby wiedzieć jak się pakować, a jak nie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego ZIOBER, każdy jeżdzi na takim amorze jaki ma i wybrał z różnych powodów. Prawie każdy jest lepszy niż jego brak. I nic mi do komentowania wyborów innych. Zwłaszcza cenowych. Ja jeżdzę na powietrznym. Ma tę pozytywną cechę, że waży 1 KILO mniej niż sprężynowi. Za to kosztuje 1 KILO więcej. Co już jest wadą.

Podsumowując - najfajniejsze jest "doświadczanie ŚWIATA" w trakcie wycieczek rowerowych, a sprzęt (zarówno lepszy i gorszy) to tylko środek do tego. 

ps. Miałem dziś  trzeci raz w tym roku objeżdżać kozą Rugię, ale coś mi wypadło. Stąd to pisanie. Ale za to jutro ZNIKAM.

Edytowane przez bazzz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moją pierwsza "poważniejszą" wycieczkę zrobiłem w takim setupie jak na zdjęciu

post-201194-0-33549400-1503572859_thumb.jpg

post-201194-0-18353900-1503573427_thumb.jpg

 

Była to dwunocna wycieczka po Pieszym szlaku Orlich Gniazd Jury która przerodziła się w dwudniową z ominięciem Ojcowskiego. Uzupełniając jedzenie i picie byłem w stanie jechać tak jeszcze ze dwa dni :) (80km dziennie)

 

Nic nigdzie nie ocierało ani nie przeszkadzało w czasami skocznych zjazdach i żwawych podjazdach. Czasami trzeba było prowadzić po piachach ale generalnei nie było źle :) Amortyzatory podpompowałem do prawidłowej wartości dla załadowanej wagi. Żadnych dolegliwości bólowych poza wieloletnim kłopotem z kolanem nie miałem. Dziś mam fajny mniejszy plecak 12L i bym tylną podsiodłówkę z chęcią zamienił na jakąś 10-12L i dodał jeszcze jedną toptube od strony siodełka na narzędzia (cały serwis mieścił się w podsiodłówce łącznie z przejścówką do pompki aby awaryjnie dopompować amora i olejem do łancucha ;) ) Bidony były 2x 950ml (drugi na opaskach pod dolną rurą, bardzo solidnie się trzymał).

 

Taki tytanowy rower jak kolega wyżej mi się marzy bo lokalnie mam bardzo płasko i na długie wycieczki wygodniej by mi było z barankiem. :)

Edytowane przez MikeDozer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego ZIOBER, każdy jeżdzi na takim amorze jaki ma i wybrał z różnych powodów. Prawie każdy jest lepszy niż jego brak. I nic mi do komentowania wyborów innych. Zwłaszcza cenowych. Ja jeżdzę na powietrznym. Ma tę pozytywną cechę, że waży 1 KILO mniej niż sprężynowi. Za to kosztuje 1 KILO więcej. Co już jest wadą.

Podsumowując - najfajniejsze jest "doświadczanie ŚWIATA" w trakcie wycieczek rowerowych, a sprzęt (zarówno lepszy i gorszy) to tylko środek do tego. 

ps. Miałem dziś  trzeci raz w tym roku objeżdżać kozą Rugię, ale coś mi wypadło. Stąd to pisanie. Ale za to jutro ZNIKAM.

Mój sprężynowy amor jest pancerny i prosty w serwisie ale waży to cholerstwo chyba z 3 kg. 

Z tego powodu powoli rozmyślam nad właśnie wspominaną Rebą, Yarim albo czymś od Suntoura typu Auron. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moją pierwsza "poważniejszą" wycieczkę zrobiłem w takim setupie jak na zdjęciu

attachicon.gifbike1.jpg

attachicon.gifbike2.jpg

.

.

Taki tytanowy rower jak kolega wyżej mi się marzy bo lokalnie mam bardzo płasko i na długie wycieczki wygodniej by mi było z barankiem. :)

 

Może jakbyś jechał takim tytanowym rowerem, to byśmy nie musieli tak za Tobą gonić ;)

 

Te wszystkie gravele/przełaje mają jedną zaletę - świetnie się prezentują z tymi torbami. Gdybym miał tylko taki rower, to pewnie byłbym zachwycony. Ale mam bezpośrednie porównanie FAT/gravel, i fat deklasuje wygodą w nawet łatwym terenie. Owszem, gravelem da się czerpać przyjemność z jazdy (o czym świadczą liczne wyprawy użytkowników), ale trzeba sporo zwolnić ;) Gdybym pojechał Koną, to pewnie byłbym na samym końcu, a tak dotrzymałem Ci tempa, pomimo roweru ważącego 35kg :P Na zjazdach Waszym fullom też nie ustępowałem.

 

8oA6BOO.jpg

 

0NWmJiW.jpg

 

Średnio na facie jestem w stanie przejechać 2x więcej km. Duże znaczenie ma amortyzowana sztyca, bo ciągłe podnoszenie tyłka zabiera sporo energii.

Ostatnio przekonałem się, że nawet spore dystanse są osiągalne dla fata, bo udało się przejechać 200km jednego dnia, co prawda już bez bagażnika, ale jednak. Więc gravel zostawiam na asfalt i sporadyczne skróty w terenie, a przy przewadze terenu, wybieram grubasa :icon_cool:

 

Na zdjęciu Kona z bardziej szosowymi oponkami 2,0", ale nawet 2,25" Rocket Ron tubeless nie zbliża się komfortem do FAT'a ;)

Edytowane przez 4mat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak w praktyce nawiguje się na facie, w nieznanym terenie? Jaka mapa, garmin, nawigacja sprawdza się najlepiej kiedy można jechać w zasadzie na przełaj przez pola i las na azymut, w której z Wam znanych dobrze widać w czasie jazdy teren bagna czyli co i jak..

 

w tym roku własnie nawigacja asfaltowa dała mi pstryczka w nos ( przeszłość papierowa mapowa, dzisiejszość komórkowa natomiast jeszcze nieopanowana i w końcu nawet gulgot maps mnie ratowało w wersj przez ucho bo tablet na plecach)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie radzicie z energią elektryczną, a dokładniej z utrzymaniem telefonu/nawigacji przy życiu? Myślę tu o kilkudniowych wyrypach z noclegami na dziko. Powerbank? Czy może dymano w piaście?

Sam zwykle biorę powerbank xiaomi 16000mAh, ale to straszne kowadło i myślę nad czymś mądrzejszo - lżejszym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak w praktyce nawiguje się na facie, w nieznanym terenie? Jaka mapa, garmin, nawigacja sprawdza się najlepiej kiedy można jechać w zasadzie na przełaj przez pola i las na azymut, w której z Wam znanych dobrze widać w czasie jazdy teren bagna czyli co i jak..

 

Od 2 tygodni testuję Garmin 820. Zakupiłem nawet na próbę Birdseye, ale za mały ekran i za ciemno (na max jasności już ok, ale bateria wtedy wytrzymuje 5h). Lepiej sprawdza się odpowiednio oddalona mapa TOPO. Teraz ograniczają mnie już tylko bagna, i zbyt gęsty las. Dopiero stare lasy (nadające się już do wycinki ;) ) pozwalają na odrobinę swobody :) Skręcam w każdą napotkaną dróżkę i zwiedzam. Świetna zabawa :D

 

@Psobol - xiaomi 16000 i 20000. Ale rozważam dynamo w piaście. Wtedy 1 powerbank wystarczy ;)

Edytowane przez 4mat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak w praktyce nawiguje się na facie, w nieznanym terenie? Jaka mapa, garmin, nawigacja sprawdza się najlepiej kiedy można jechać w zasadzie na przełaj przez pola i las na azymut, w której z Wam znanych dobrze widać w czasie jazdy teren bagna czyli co i jak..

 

 

Ja za wczasu robie sobie mniej więcej ślad po kótrym potem lecę na azymut ale prawie zawsze na miejscu okazuje się że są "ciekawe" odcinki.

A to trzeba na przełaj przez las albo po kolana w bagnie ale dzięki temu jest przefajnie :]

 

Przykład?  Nielegalna przedzierka przez wydmy, w poszukiwaniu drogi która wieki temu została zasypana (na mapie była urwana, intrygująca linia).

 

Dojechałem do zbocza pasma... patrzę w dół no nie ma drogi ale Ooooo!!! jaka fajna polanka :]

Co zrobił Ishi? Puścił klamki i sruuu z góry. Problem w tym, że to co z góry miało być polaną jakieś na dole okazało się bagnem z pływającym po wierzchu zielonym korzuchem!

 

W ostatniej chwili postawiłem Bułę w poprzek i wleciałem lewą nogą po udo w te bajoro. No i tak stoję jak pi*** lewa noga w bagnie, prawa zasypana wydmą. Myślę zayebiśceee, totalna dzicz... grubo poza szlakiem. Ah! Walne se fotę przynajmniej :devil: Wyciągnałem aparat no i się rozglądam. Okazało się ze ta pradawna droga tam była... kilkadziesiąt metrów ode mnie...!!!

 

04t43809ghjvdfsvxc.jpg

 

Ten niezbyt długi odcinek przeprawiałem się prawie 30 min walcząc z 30kg rowerem (przypominam szedłem po linii -  lewa nadal w bagnie, prawa nieustannie zasypywana bardzo niestabilnym zboczem ruchomej wydmy). Umordowałem się nieźle ale nie było wyjścia bo nikt by mnie tam nie uratował. Po wyjściu z 15 min dochodziłem do siebie (poniżej fotka już na wale) :] Lewy but capił już do samego końca wyprawy.

 

048thwgfhdsjvk9r.jpg

 

Technicznie nawiguję w oparciu o Locus Pro na telefonie + wgrane mapy offline danego regionu (np. Compasu)

Edytowane przez ishi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ishi -też wcześniej nawigowałem telefonem, ale bateria szybko padała, a Z3C przy ładowaniu i włączonej nawigacji potwornie się grzeje. A bagna są zdradzieckie. Coś co wygląda na drogę, okazuje się bagnem. Raz się tak wpakowałem, że zawróciłem jak obręcze już przykryło bagno. Trzeba było szybko po odwróceniu roweru na niego wskoczyć, bo nogi się głębiej zapadały niż fat. O robieniu zdjęć w tym momencie nie było mowy :bye2:

 

Też jak ishi często korzystam z http://www.gpsvisualizer.com/draw/ bo pozwala rysować ślad na przełaj, i jeszcze ani razu nie udało mi się przejechać po wyznaczonej trasie ;)

Edytowane przez 4mat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tsaa... najlepsze bagna to te półpłynne :] Jak konkretnie zassie grubola to masz przewalone bo czasami to i we dóch ciężko jest wyciągnąć takiego klamota.

 

Tam gdzie wtedy jeździłem występowały też miejscami tzw. kurzawki od których zawsze trzymałem się z daleka bo w nich to można już zostać na zawsze.

 

 

To jak Mareczku? Nadal masz ochotę na nawigacyjne przygody w "terenie"? :]

 

PS.

Mój tele na właczonym tylko i wyłącznie GPS/GSM trzyma półtora dnia więc nie najgorzej.

Edytowane przez ishi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie szlaków jak na lekarstwo ale Puszcza spora i duuuuzo drog i dróżek do zwiedzania :) Mam to szczęście ze jest dostępna dosc dokładna mapa wektorowa, screen wycinka moze 1/4 powierzchni, wszystkie te małe przerywane linie to drogi między działkami, czasami przejezdzne czasami nie:

 

SaoRpoK.jpg

 

Jest bardzo piaszczysta i czasami mocno pofałdowana (bo to wydmy) wiec korzystam też z innych map tego typu oraz nakładam zwykłe bitmapy z innymi danymi np wysokością zeby znalezc wiecej górek :)

 

mPlk6Cp.jpg

 

Potem wrzucam do etrexa30 i de volay :) Mniej wiecej po sladzie jade chyba ze znajduje w polu widzenia cos ciekawszego to wtedy po prostu zbaczam z kursu, a ciagly podgląd mapy daje mi kontekst nawigacji. 

 

Na zdjeciu etrex30 i moj wierny epix ktory zrobił ze mną tysiące km w puszczy ale biegowo. Też mapy ale w mniejszej wersji. Na rowerze robi za licznik i śledzenie online dla rodziny.

Fakt ze by mi się FAT przydał na te tereny, ale trafiam na miejsca, że bez wspomagania elektrycznego w FATcie wycieczka skonczyła by się na 50km :) Czasami na 10km potrafi być 500m przewyższeń typu 40m 10% do góry i nagle na dół po piachu. Dlatego zwiedzam je biegiem :)

 

vAkp2Tv.jpg

 

Generalnie dłuższych wycieczek niz 10h nie robię więc jedno ładowanie mi wystarczy. W etrexie są zwykłe paluszki i wrazie końca baterii wystarcza podmiana akumulatorków. Epixa i telefon mogę naładować w trasie z powerbanka, ale generalnie ładowałem go w nocy w czasie snu.

 

 

 

Edytowane przez MikeDozer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie najlepsza jest nawigacja na paluszki, używam Dakoty Garmina. Przy umiarkowanym korzystaniu dwa paluszki białe Eneloop to 2 dni jazdy, czarne Fujitsu dają kilka godzin więcej.

 

Teraz jeżdżę z mapami UMP i głównie po wyznaczonej wcześniej trasie ale jak jeszcze pracowałem sporo w terenie (zwykle bardzo dzikim w którym powrót bez nawigacji byłby jeśli nawet możliwy to bardzo trudny) pamiętam że chwaliłem mapy PL Topo, właśnie za dokładność. Do tego jeszcze jakaś nakładka ze szlakami i drogami leśnymi. 

 

Telefon tylko w razie konieczności albo raz na jakiś czas wiec powerbank 5000mAh Lenovo/10000 Xiaomi w zależności od wypadu wystarcza do utrzymania przy życiu. I według mnie jeśli nie nawiguje się przy użyciu telefonu czy nie jedzie na bardzo długą wyprawę szkoda pchać się w dynamo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pole powierzchni trójkąta ramy x 10cm i będziesz wiedział ile Ci do ramy wejdzie ;)

 

A z odwłoków dostępnych w kraju to chyba najbardziej polecane są nowy Topeak i nowy Ortlieb (stary lubił "zgubić" połączenie z siodłem), blackburn chyba nie do kupienia w Polsce.

 

Edit: Blackburn to uprząż a nie torba, zapomniałem ;) 

 

Jest jeszcze polski Bikepack i jego Repack

Edytowane przez akkwlsk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

starego orliba mozna w koncu oswoić ( w jednym położeniu wsuwki przestaje odpadać) ale jest za mały, u mnie robi za kospetyczkę, choć dość wygodny w dostępie i szybkim demontażu. Nowy ortlib wygląda zacnie nie buja się strasznie o ile nie jedzie się na stojąco.

Fajny jest Porcelain Rakiet z podparciem antygrawitacyjnooscyulacyjnym ale cena około chyba 200 $ to uprząż na wora, ale zacna na oko.

Edytowane przez itr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Tyle litrów to chyba pod ramę nie wejdzie, nie?

A zerknąłeś ile zajmuje Topeak Midloader? Niewiele, kilkanaście cm poniżej górnej rurki. Na pewno jest to rozwiązanie stabilniejsze niż odwłok pod siodełkiem. Jak potrzebujesz więcej pojemności to może Leniwiec z Triglava, on jest do 14cm wysokości i dopasowany do ramy. Byłoby stabilnie a objętościowo wypadło pewnie koło 5-6 litrów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leniwiec z Triglava

 

podaj jakąś googlowatą nazwę. 

 

No ale ten Topeak Midloader to trochę za mały (4,5l). Wiem, najlepiej byłoby kupić pod ramę na cięższe rzeczy i w odwłok na jakieś lekkie szmaty, ale to ze 4 stówki wyjdzie. Dziwne, że ludzie nic nie sprzedają używanego na tych różnych portalach.

Edytowane przez thepanone
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...