Skocz do zawartości

Ranking

  1. zekker

    zekker

    Użytkownik


    • Punkty

      14

    • Liczba zawartości

      8 018


  2. siemalysy

    siemalysy

    Użytkownik


    • Punkty

      13

    • Liczba zawartości

      2 462


  3. Sobek82

    Sobek82

    Użytkownik


    • Punkty

      11

    • Liczba zawartości

      7 656


  4. Mentos

    Mentos

    Użytkownik


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      1 969


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.09.2024 w Odpowiedzi

  1. Mostek tak długi że końca nie widać.
    8 punktów
  2. Bo dogoniłem peleton, jeden kolarz trafił bor suka i wywinął orła z przemieszczeniem tył rzutki, przetartym bokiem z obojczykiem🫠😉 Pozdrow'er😘
    8 punktów
  3. 7 punktów
  4. @axis Bez pinezki w google to sie nie liczy:)
    6 punktów
  5. Bo wrzosowa piaskownica nie jest taka straszna
    5 punktów
  6. Na urlopie trafiliśmy na ścieżkę rowerową z ciekawymi roślinami pastewnymi wzdłuż. Taka ciekawostka
    5 punktów
  7. Na Kaszubach tymczasem 😎 Dużo dobrego dzieje się po cichu i rękami różnych podmiotów. Jeszcze przed wakacjami zrobiliśmy rundkę dookoła Szwajcarii Kaszubskiej dając prowadzić się drogami rowerowymi oraz do przebiegu wycieczki włączając dwa z ulubionych szosowych fragmentów. Gdy nieco przymknąć oko i połatać całość krótkimi przelotami po drogach publicznych, wszystko układa się w niezłą pętlę po centralnej części Kaszub. W zależności od odbiorcy - albo na weekend, albo na jeden dzień Mamy po kolei drogi rowerowe lub dobre, rowerowe szosy: - z Kartuz do Sianowa Leśnego, - z Mirachowa do Kamienicy Królewskiej, - z Kamienicy Królewskiej do Sierakowic, - z Sierakowic do Gowidlina, - z Gowidlina do Sulęczyna, - ze Stężycy do Wygody Łączyńskiej, - ze Stężycy pod Wieżycę, - z Ostrzyc do Goręczyna, - z Goręczyna do Kartuz. Całość daje ok. 140 kilometrów, w większości po izolowanej infrastrukturze. Oczywiście, taki przejazd odbywa się nieco kosztem miejsc, do których infrastruktura nie prowadzi, aaale... Na tej trasie miejsc, z których Kaszuby słyną, wcale nie brakuje. Mapa ze śladem do pobrania tutaj, zapraszam: Szwajcaria Kaszubska na drogach rowerowych. Rowerem po Kaszubach (Znajkraj) Nie twierdzę, że to najlepsza trasa po Kaszubach, ale na dziś na pewno najbezpieczniejsza. Kaszuby to nie jest łatwy teren na rower, więc każda taka inwestycja jest na wagę złota. Wtedy, przed wakacjami widzieliśmy, że buduje się drogę rowerową z Miszewa w kierunku Przodkowa i mam nadzieję, że jej bankowa popularność otworzy wielu osobom oczy, jak bardzo takich rzeczy potrzebujemy. Ideałem by było, gdyby ten uklad został poprzecinany przez "tylko ddry", czyli drogi rowerowe, które nie towarzyszą szosom, gdzie jesteśmy tylko my - rowerzyści. Na razie o takich inwstycjach nie słychać, ale może to kwestia czasu? Kilka zdjęć, droga rowerowa z Kartuz do Sianowa Leśnego: Szosa z Mirachowa do Kamienicy Królewskiej: Droga rowerowa z Kamienicy Królewskiej do Sierakowic: Droga rowerowa z Sierakowic do Gowidlina: Droga rowerowa z Gowidlina do Sulęczyna: Droga rowerowa z Gowidlina do Sulęczyna: Droga rowerowa ze Stężycy pod Wieżycę: Z pozdrowerem, oczywiście Szy.
    3 punkty
  8. Czołem. Postaram się streścić moje dzisiejsze osiągnięcia rowerowe. Najpierw postanowiłem założyć nowe Mezcale (tak, z przodu też, bo nigdy nie miałem z przodu, więc postanowiłem przetestować). Pierwsza godzina przekleństw, najpierw wewnętrznych, a po jakimś czasie artykułowanych w sposób być może słyszalny dla osób przechodzących w pobliżu garażu, przerodziła się w ciche łkanie na pograniczu rozstroju nerwowego. Na szczęście słońce mocno dziś prażyło (w ogóle od samego rana pogoda mnie wyciągała na rower brutalnie i bez sentymentów, błękit nieba, lekki wiaterek, jakaś taka wilgotność powietrza, że aż chce się nim oddychać, nawet ziemia pachniała zapraszająco - no dobra, zapach ziemi to nie do końca to, co chcielibyśmy poczuć podczas rowerowej wycieczki), więc podszedłem do sprawy mądrze, chytrze i podstępnie. Opony rozłożyłem na balkonie, żeby się rozgrzały, a w tym czasie wróciłem do garażu aby dokonać reszty zaplanowanych i spontanicznych zabiegów. Jakiś czas temu jeden z pinów mi się poluzował i podczas naciskania na niego wydaje taki wkurzający, pykający odgłos jak kamyki obijające się o ramę. Da się go wkręcić, ale po kilku godzinach znowu ma nawroty. Uznałem, że go klejem do gwintów potraktuję. Miałem w garażu nową buteleczkę z której trzeba było odciąć "kapturek". No i tak niefortunnie wyszło, że mi to niebieskie cholerstwo chlapnęło na koszulę (wcześniej ubrałem się "po cywilnemu", bo miałem pojechać po klej, ale już w garażu przypomniałem sobie, że mam gdzieś zapasową butelkę). Nic to, gorsze rzeczy się ludziom przytrafiają, pomyślałem. Wróciłem do domu, żeby to jakoś zmyć (octem go zaatakowałem, nie wiem czy dobrze, ale intuicja mi tak podpowiedziała), przebrałem się i do garażu. Szkoda czasu na pierdoły, ranek zaraz przejdzie w południe, a dzień coraz krótszy. Gwint posmarowałem, przykręciłem, g... to dało (jak się ostatecznie okazało). Ale nie bądźmy małostkowi, z pykającym pinem też da się jeździć. Mijają mnie czasem ludzie, których słychać 100m dalej i też się dobrze bawią. Chyba. Uznałem, że i tak muszę poczekać na opony, więc zrobię coś pożytecznego. Na przykład korzystając z tego, że mam zdjęte koło, wyczyszczę sobie porządnie kasetę. No i okazało się, że mam tam lekki luz. Drobiazg. Wystarczy dokręcić, prawda? Prawda, pod warunkiem, że nie zgubiło się gdzieś klucza. Szukałem go z pół godziny, aż narastające zniecierpliwienie wygoniło mnie z garażu. Robiło się coraz później, więc zamiast się skupić, mój układ nerwowy postanowił na chwilę stracić czujność i sięgając po kłódkę leżącą na półce nad rowerem jakoś tak ją w pośpiechu smyrnąłem, że się ześlizgnęła lądując na tylnym trójkącie. Chyba nic nie pękło, ale kawałek lakieru poszedł w cholerę. Z kołem w ręce poszedłem do pobliskiego serwisu, żeby pożyczyć narzędzie. Minę musiałem już mieć cierpką, bo facet, którego poprosiłem o pożyczenie klucza przerwał majstrowanie przy jakimś rowerze, bez słowa go wręczył, przyglądając mi się przez chwilę jak psychiatra najnowszemu Napoleonowi na oddziale, temu który naprawdę, bardziej od innych twierdzi, że jest tym prawdziwym. Przeprosiłem za kłopot, podziękowałem, wróciłem do garażu. Minęło już tyle czasu, że opony zdążyły się rozgrzać. Już się bałem, że doznam kolejnej bolesnej i wstydliwej klęski, ale okazało się, że tym razem udało się je ładnie nałożyć. Odrobinę popsuła mi humor świadomość, że 2 dni wcześniej pożyczyłem siostrze stacjonarną pompkę i musiałem się kilka razy pitolić awaryjną, żeby porządnie opony wycentrować, ale co tam - dopiero 13. Jeszcze kawał dnia przede mną, piękna pogoda, jak tylko wsiądę na rower cały wku...znaczy, negatywna energia się szybko rozjeździ. Niestety, nie było mi to pisane. Założyłem koła, sprawdzam sobie hamulce czy po tarczach nie szorują, aż tu nagle, za plecami słyszę znajomy, mrożący krew w żyłach głos. To mój sąsiad. Velominati. O nim można książkę napisać, ale streszczę w trzech zdaniach. To jest facet, który jeździ wyobraźnią. O sobie i o świecie. Kupuje co rok-dwa jakieś szosowe rowery za 30k, Pinarello itp. Wiecie o co chodzi. Jeździ tym wokół komina z dwoma podobnymi kolegami, chyba nigdy nie pojechali dalej niż 20 km od domu. Szpeju na sobie i na rowerze jakby treningi przed TdF robili, mierniki kadencji, jakieś gpsy, radary, czujniki tętna, oddechu, kalorii, składu bąków, co chcecie. Skarpety pod kolor ramy, trykoty jakichś grup kolarskich, pełny odlot. Ja ze swoim podejściem do tych spraw uchodzę w tym towarzystwie za pariasa, jak sądzę. Chłop dawno stracił panowanie nad tym wszystkim. Jednakże, nie mi oceniać kto co sobie kupuje i po co, w jakich gaciach jeździ i jakiego rodzaju podniety mu to niesie. Problem w tym, że za każdym razem gdy widzi, że robię coś przy rowerze, przychodzi i prosi, żebym mu też coś pomógł - korbę przełożyć, siodełko pomóc wyregulować, dętkę k...a wymienić itp. Wiecie, raz czy czwarty po sąsiedzku pomogłem, ale facetowi odległe są powszechnie przyjęte standardy międzyludzkich relacji. Na przykład ma w zwyczaju stać nonszalancko oparty o ścianę i podczas, gdy ja robię przy jego rowerze jakąś plebejską czynność, którą on się nie splami, prawi morały o tym, że używam jakiegoś klucza Topeak, a Pedros byłby lepszy Skąd on to wie, skoro żadnego nie trzymał w ręce? Normalnie jasnowidz (albo za dużo czasu na forach siedzi :D). Dotychczas znosiłem to z pewnym rozbawieniem, bo wiecie - na razie nie porypało mnie na tyle, żeby kupować sobie jakieś butikowe kasety za 3k, albo pedały za 1,5k (zwłaszcza, że głównie jeżdżę w terenie, więc rozwalenie tego to kwestia czasu), więc miałem okazję przyjrzeć się tym rzeczom z bliska, obejrzeć jak to działa, czym się różni i mieć czyste sumienie, że jak coś spieprzę to on się będzie martwił. Mnie to nie zaboli. Było oddać do serwisu. Ale nie dziś. Przyszedł, zagadał, zaczął coś jakby mimochodem, że widzi, że mam nowe opony. On też sobie kupił i czy bym mu nie przełożył, bo on by w sumie sam spróbował, ale boi się, że coś krzywo założy i będzie mu biło, a poza tym kompresor mu się popsuł. Ja, na tyle grzecznie na ile było mnie stać odparłem, że nie mam czasu, a poza tym nie napompuję mu tego, bo mam (w sumie nie miałem, bo pożyczyłem siostrze) pompkę do 4 bar, a ten jego niedorozwinięty rower chyba by chciał więcej. No i jakby diaboł w niego wstąpił. Gorzej niż żonę obrazić. Coś tam zaczął o prestiżowych markach, a nie jakichś Orbeach z masowej produkcji, że ja się jeszcze muszę dużo nauczyć, że przychodzi z prośbą o pomoc, a spotyka się z tak opryskliwym przyjęciem etc. 14:30. Mnie nosi już od kilku godzin, ale mam coś takiego, że im bardziej jestem zdenerwowany, tym bardziej staram się być spokojny, bo jak wybuchnę, to będzie z kosmosu widać. Pożegnaliśmy się oschle. Po jakimś czasie, kończąc przy swoim rowerze uświadomiłem sobie, że od kilkunastu minut myślę o tym jak to zrobić i jak to technicznie rozwiązać, żeby następnym razem, gdy przyjdzie w sprawie roweru tak mu go złożyć, żeby jedno koło kręciło się do przodu, a drugie w przeciwną stronę. Wówczas uznałem, że chyba nigdzie dzisiaj nie pojadę. Jutro jadę na Ślężę. Albo będę się dobrze bawił, albo rozbiję sobie ten głupi ryj. Pozdrawiam wszystkich
    3 punkty
  9. Raz sypialnia, dyskoteka albo paleta 🫠 Pozdrow'er 😘 Ps. Szatan złamał hak, peak idzie na serwis, dałem mu w zamian stlowego 26era, po powrocie na nim do domu, dzwonił kiedy mu przywiozę peak'a bo już tęskni za jego za jedwab i sto ością.
    2 punkty
  10. Nowe-stare na blogu, czyli artykuł napisany krótko sprzed wyjazdu na wakacyjne trasy: Szwajcaria Kaszubska na drogach rowerowych. Rowerem po Kaszubach "Szwajcaria Kaszubska to jedna z najlepiej kojarzących się marek w polskiej turystyce, a Kaszuby ze swoim naturalnym ukształtowaniem należą do najpopularniejszych regionów wakacyjnych w Polsce. Jednocześnie, Kaszuby - przez połączenie kilku mało korzystnych czynników - zawsze były bardzo wymagające dla turystyki rowerowej. Aby pokazać, że bezpieczna jazda rowerem po Kaszubach jest możliwa, że Szwajcaria Kaszubska może być atrakcyjnym tłem dla rowerowej wycieczki, stworzyłem propozycję okrężnej trasy, korzystając przede wszystkim z wybudowanych w ostatnich latach dróg rowerowych, a także wybranych bezpiecznych fragmentów dróg publicznych." Tak piszę we wstępie. Jest i wątek na Forum: Zapraszam! Szy.
    2 punkty
  11. Ośka tylnego koła - bo się poprzednia wzięła i pękła. Spodenki Quest Endurance Racing - kolejna para, bo są dla mnie genialne! Koszulka Quest Cambridge - w prawidłowym rozmiarze, w miejsce odesłanej za dużej.
    2 punkty
  12. Oczywiście kolega pyta, nie? 😛
    2 punkty
  13. Projekt zakończony chciałbym podziękować wszystkim za propozycje i uwagi @vdcmike, @Wojcio ! Projekt 1000/10 - tysiąc złotych/ 10kg wagi Garść technikali: Rama Specialized Hotrock pod koła 24" Widelec sztywny Bolany X6 pod koła 26/2,57 według opisu, ale oś-korona ma 413mm więc niewiele więcej niż armor z Hotrocka Napęd 1x11 Korba Goldix dziecięca 30T/140mm Kaseta XT M8000 Przerzutka M8000 GS Hamulce MT200 z Mirwoodsa Tarcze 160mm RT66 Koła Dartmoor (ciężkie jak diabli ale za 50zł para z piastami M525 shimano) więc żal było nie brać Poza rzeczami Aliexpresowymi wszystko używane/cześć to moje zapasy Czy się udało spełnić założenia projektu? Wagowo lekko przekroczone 10kg (10,476) - ale już idą obręcze accenta i wagowo pójdzie w dół z 1kg jak nie więcej (te dartmoory z oponami ponad 4 kg!) Cenowo 1000 przekroczone - o jakieś 70+zł - głównie przez drobiazgi Syn zadowolony, dzielnie pomagał i składał niektóre rzeczy sam
    2 punkty
  14. https://www.facebook.com/BabiogorskiParkNarodowy/posts/pfbid0VSGrQyjDbDoGm2WDQYMKGvXrYKPuQUFnfZVos5AtzHFmUHDWqh4GrfVmkpQgynXMl No tak kamyczki poukładane przez być może jakieś dzieci przeszkadzają w ochronie przyrody i zaburzają krajobraz ale jak non stop remontują stare naturalne szlaki to już jest cacy. To też jest super bo przecież wszystko co parkowa głowa wmyśli jest super i to już nie ma wpływu na krajobraz;
    2 punkty
  15. Bo Beskid Niski wcale nie taki niski.
    2 punkty
  16. Bo poranek w Tyńcu ale kawki nie było (jeszcze zamknięte)
    2 punkty
  17. Bo podjazd na raty: Glacensis Międzylesie (podjazdowa).
    2 punkty
  18. Bo tata świnka, mama świnka i świnki trzy.
    2 punkty
  19. Mnie zaintrygowało działanie kreatyny na mózg, bo to było głównym tematem tamtego filmu. A tak poza tym. Ja zażywam Kreatynę+ beta alaninę już od wielu lat. Nie powiem że nic nie daje. Przeciwnie, po kilku tygodniach zażywania (stałe niewielkie dawki) rzeczywiście przesuwa się próg zmęczenia.
    1 punkt
  20. Kieruję się kryteriami które sobie ustaliłem po 26 latach składania rowerów i 16 lat pracy jako mechanik. Koło za 80 pln to śmietnik. Nie jest możliwe skompletowanie koła za tyle zbudowanego na choćby znośnych częściach. Nadal nie odniosłeś się do jakości pakietu za 500 pln. Rozumiem że masz go, używasz, widziałeś co jest w środku i że jakość tego jest sensowna? To samo z widelcem za 250 - rozumiem że wiesz z czego jest zrobiony, jak złożony i jak działa? 500 km zrobiłeś i uznajesz że to jest jakość? Ja w tym roku zrobiłem 8000 tysięcy. Zanim coś polecisz, zasugerujesz - użyj tego powiedzmy przez 5 tysi. Potem rozbierz piastę, sprawdź czy nyple się kręcą, czy koło jest proste. Wtedy wróć i poleć taką rzecz. Bo na razie to ta dyskusja jest dość śmieszna.
    1 punkt
  21. Przypomnę czego dotyczy temat, bo widzę że trochę zbaczamy z niego. To ma być rower dla żony Wycieczki około 50 - 60 kilometrów Na trasie są 4 dosyć długie podjazdy. Rower z polskieg sklepu Najlepiej raty 0% Może załapie się na dofinansowanie Wzrost 174 cm
    1 punkt
  22. Albo piętą zahaczył....no trochę się podpalił bo mu chyba ten w aucie drogę zajechał. Niemniej jednak wypinanie to nawyk, który trzeba nabyć. Ja po latach ścigania po przejechaniu mety zawodów (jakiś Bikemaraton chyba w górach) dość zmęczony podjechałem do bufetu , a jak na rowerze....niestety nieoczekiwanie nastąpił problem z wypięciem, wyj....m się na stół z bananami i arbuzami, wstyd na maska, ale Panie wyrozumiałe były. Jak to się stało to nie wiem...ale od tamtej chwili grzecznie podchodzę z buta😀.
    1 punkt
  23. WERSJA POWER https://www.garmin.com/pl-PL/p/837041
    1 punkt
  24. Nowa zabawka - używany Kross Vento 3.0, żeby zobaczyć o co chodzi z tymi szosami (i żeby można było jeździć po ulicy obok drogi dla rowerów 😁) Zakupem tym chyba osiągnąłem magiczny wskaźnik n-1 🤣
    1 punkt
  25. @pecio jest na to rozwiązanie. => https://www.closethegap.cc/
    1 punkt
  26. @rowerowe_lowe tak średnio bo zobacz: Duży ekran dotykowy o przekątnej 3,5 cala z nasyconymi kolorami. duży ekran ma też 1040, kolory są. Nasycenia starcza, to nie jest sprzęt do oglądania pornhuba Wielopasmowa technologia GNSS. brzmi jak 1040... Do 20 godzin pracy na baterii przy dużym obciążeniu. 1040 ma dłuższy czas pracy. Łaski nie robi Ostrzeżenia o zagrożeniach na drodze zgłaszane przez innych wprowadzone do 1040 Ale cena ponad 3000 tys zł to chyba lekka przesada zwłaszcza, że 1040 kupisz za 1900 zł u biednego Niemca
    1 punkt
  27. A ja w tym tygodniu robie za HotLine . Syn z przyjaciolmi (5 osob) jedzie rowerem z Londynu do Paryza. Jakoze pozostali to mechaniczne ameby, to wspolnie jakos ogarniamy service rowerow. Jak na 5 dni to duzo usterek maja . Jedemu odkrecila sie korba, jeden pokrzywil przednia przerzutke, jeden pokrzywil balt.
    1 punkt
  28. 1 punkt
  29. Bo wczoraj jeżdżone, miejsko - wieczorowo...
    1 punkt
  30. Po 2 gumach na jednej trasie (uszczypanie drugiej) Pompke lezyne aby dobić porządne ciśnienie I 3 dętki TPU na Ali
    1 punkt
  31. Myślę że nie ma między wami jakiejś dużej różnicy wzrostu więc jak kupicie jeden rower który obojgu będzie się ,,podobał,,na pewno razem będziecie mogli z niego korzystać.Jakby Was dzieliło jakieś 35 cm wzrostu to rozumie.Powodzenia
    1 punkt
  32. 1 punkt
  33. Bo nie mam pojęcia jak w czyjejś głowie rodzą się takie pomysły, ale chyba lepsze to niż wieże widokowe na każdym pagórku.
    1 punkt
  34. Zdjęcie pokaż. Może być hak DM a przerzutka pod zwykły. Wtedy będzie brakowało zakresu wózkowi żeby przesunąć się blisko szprych. A przerzutka jest TYLNA, nie TYLNIA.
    1 punkt
  35. Aż czasami człowiek tęskni do tych barbarzyńskich czasów, gdzie się ładowało rowerów ile pociąg z gumy wytrzymał Miałem okazję przejechać się pomorskim Impulsem (31WEbb), obecnie jeżdżącym na trasie SKM Trójmiasto. Bez szału i bez wpadek. Opona 2,4" weszła w zasadzie bez problemu, może nawet 2,6" by dała radę. Na długość rowery już zachodziły na siebie. W samym stojaku rower mało stabilny, trzeba skorzystać z pasa. Potem dosiadły się osoby między innymi z gravelami. Był problem, żeby postawić obok mojego, kierownice haczyły o siebie. Żeby wyciągnąć rowery przy oknach, to te od korytarza też trzeba. Brakowało mi miejsca siedzącego przy rowerze. Tu gdzie siedzieliśmy, to były miejsca dla osób ograniczonych ruchowo, poza tym jak więcej ludzi wsiądzie, to traci się kontakt z rowerem. Z drugiej strony brak składanych siedzeń jest na plus, ludzie bez rowerów tak chętnie nie zajmują tej przestrzeni.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...