Ranking

Bo świetne miejsce na pit stop w upalny dzień.

Bo później było już za ciemno na zdjęcia

Se stoję i se patrzę.

Bo stare z "nowym".

Myślałem, że CYRKIEL jest tylko jeden.

Bo właśnie trwa Mega Avalanche, kwalifikacje w sobotę a wyścig w niedzielę

Bo gdy dziecki szukają śladów saren i dzików tata szuka śladów Minionów, Nobby Niców...

Wczoraj objechałem kilka jezior. Po drodze trzy burze i to takie solidne. Miałem nadzieję, że po mokrych piaszczystych drogach będzie twardo ale gdzie tam Mikołajki zalane, strażacy pracują pełną parą a namiot suchutki Pewnie będę zabierał zapasowy bb52 bo kałuże powyżej suportu 😕

Bo mostek na linkach.

Kolejny niedźwiadek od Canyona w tym wątku. Opony wymienione na Gravelkingi SS+.

Odpowiem na czym ja to opieram. Była moda na szejkowanie, szejkowali wszyscy i prześcigali się w sposobach. Łańcuch na błysk, można śmigać. Ale jeżdżąc dużo i robiąc parę łańcuchów rocznie doszedłem do wnoiosku, że wyszejkowany na początku łańcuch pada najszybciej. Szejkowany rzadko później, a nieszejkowany jako ostatni. Łańcuchy w fabryce są przecież kąpane w gorącym gęstym smarze, który siedzi w każdej szczelince łańcucha. Wypłukanie tego otwiera te przestrzenie, wlanie oleju sprawia, że dostaje się tam krzemionka z podłoża. Bo olej nigdy nie gęstnieje, cały czas pracuje w ogniwie. Więc ja swoje przemyślenia opieram na praktyce, doświadczeniu. Szejkowanie łańcuchów uważam za zło, a szejkowanie nowego łańcucha i brednie o tym, że to co fabryczne to nie smar a konserwant (CO ZA DUREŃ TO WYMYŚLIŁ?!) powinny być ścigane przez prokuraturę z urzędu. Generalnie to taka przypadłość rodaków, że zawsze i wszystko wiedzą lepiej. Co tam, że producent łańcuchów robi je od 50 lat, wytwarza gotowy produkt, w instrukcji pisze, że szejkowanie jest zakazane...

Bo,Wycinają ile się da,i gdzie się da......................☹️☹️

bo miało nie padać, a padało 🙂 wyjazd z domu 4:15

Kona po edytor że Pozdrow'er

No dobra to się pochwalę. Wczoraj skończony dzisiaj trochę objeżdżony. Parę rzeczy jeszcze trzeba ustawić. Starałem się wykorzystać jak najwięcej części, które mam w domu. Dlatego zaciski hamulców to tektro novela [oryginalne klocki żywiczne] na chińskich tarczach o średnicy 203 mm. Kierownica Ritchey Kyote, manetka sram gripsh*t 12sp, przerzutka SLX7000 SGS, kaseta chińskie VG Sports 11-50 12sp, Klamki hamulcowe Avid FR-5. Manetka z przerzutką bardzo fajnie się dogadały. Kaseta nie sprawia żadnych problemów. Na małych zębatkach biegi wchodzą trochę leniwie. Nic nie przeskakuje . Można kręcić korbą do tyłu na największej zębatce i łańcuch nie spada Problemów z przerzucaniem biegów nie ma. Łańcuch też jest vg sports był razem z kasetą w zestawie. Łańcuch jest naoliwiony bardzo dziwnym smarowidłem o ile kaseta jest jeszcze czysta to zęby na korbie są już czarne, do tego olej jest dość rzadki i brudzi dosyć mocno.

Nie wiem czy zdjęcia, które ostatnio dodałem są widoczne. Na moim kompie wszystko ładnie widać, na drugim kompie nie widziałem dodanych przeze mnie zdjęć. W sumie nie wiem dlaczego Ale teraz mogę pokazać małą transformację gienka. Tak było A tak jest teraz Ciężko było kupić kierownicę ale w końcu się udało. Wszędzie są tylko srebrne. Pierwsza jazda bardzo fajnie mnie zaskoczyła. Odzwyczaiłem się od takich szerokich kierownic.

No, prześwit na bletkę być musi, bałdzo radnie 🤡 ...u mnie bz

Kawałek w miarę sztywnego drutu od lat. Bez sensu kupowanie czegoś takiego.

A może rękawki uv? https://bikeboard.pl/artykul/kolarskie-rekawki-uv

U nas ten "eklektyzm" jakby inny, bardziej w typie Bangladeszu

I z ogniw i pinów też usunie krzem z opiłkami czy tylko mizia po wierzchu?

X-force. Ważąc 48 kg i nie uprawiając zbyt agresywną jazdę nie potrzebujesz tarczówek. A piszczeć potrafią tarczowe i Vbrake, jak tłustą są czy jak mokro jest. Jak piszczy pod czas normalnej eksploatacji, zwykle pomaga wymiana klocków czy tarcz.

Na samym początku, na górze, na śniegu wszyscy lecą, ale nic poważnego się zwykle nie dzieje :-)

Bo ciany.

Bo póki zielono...

Bo w środowisku nienaturalnym.

Bo nowa linia po lewej Pozdrow'er

No, właśnie przerażające... Bo port, to jet poezja!