Skocz do zawartości

[sens] czy jest sens kupować gravela


Rekomendowane odpowiedzi

każdemu wg potrzeb i tyle...dla mnie gravel/szutrówka to brakujące ogniwo między mtb, a szosą. Wsiadłem z ciekawości, a dziś jego przebiegi równe są przebiegom w mojej szosie. Teraz szosa służy do zapie...a, mtb do tego do czego został stworzony czyli single i górskie szaleństwa, a gravel/szutrówka od listopada do marca praktycznie cały czas w użyciu, a szosa w tym czasie od święta jak pogoda łaskawa. Mi tego brakowało, a jestem świadomym kolarzem amatorem. Gdybym miał zostać z jednym rowerem, uwzględniając płaskie tereny w których mieszkam, byłby to lekki gravel/szutrówka.  No ale cóż...jeden do espresso potrzebuje dobrej kolby i jeszcze lepszego młynka, a drugi zadowoli się shotem z byle automatu co dla pierwszego będzie profanacją. Taka właśnie jest ta cała powyższa dyskusja, dla mnie w większości o niczym z bólem pupy ludzi, którym z gravelem nie po drodze albo romans jednak się nie udał no bo przecież nie musiał. Jakoś w październiku wracałem sobie szosą z rundy, 2-3km do domu, prędkość ok.30kmh, nagle dogania mnie jakiś koleś na fullu i zasapany pyta dosłownie na ch..j mi ta szosa na karbonach skoro na fullu tez można tyle jechać, a i można później po korzeniach poskakać😀...to tak a propos niektórych wpisów tutaj.

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Mentos napisał:

 A z tym świadomym wyborem byłbym baaaardzo ostrożny 😉 

Zakładam że osoba chcąca już nieco więcej wydać niż za rower z auchana jest bardziej świadoma wyboru, ale mogę się oczywiście mylić ;) 

2 godziny temu, Mihau_ napisał:

 Na gravelach jeżdżą głównie kowalscy, którym rower jest potrzebny na niedzielną przejażdżkę z rodziną, change my mind

Typowy kowalski raczej nie spojrzy na gravela bo po pierwsze:
- Za sama nazwę trzeba dodatkowo zabulić.

- Nie ma za bardzo miejsca na koszyczek przy kierownicy.

- Musiałby od razu poszukać takiego z błotnikami by nie musieć tego osobno dobierać, by na swoich niedzielnych wypadach nie upie...ił sobie niedzielnego wdzianka ;) . 

Typowy kowalski jeżdżący okazjonalnie z rodziną w niedzielne przejażdżki wybiera inny typ roweru np. tańszego i bardziej dostępnego trekkinga którego można nawet kupić w sklepie razem z codziennymi zakupami. 

 

Może to kwestia miejscowości gdzie mieszkam, ale osobiście to ja mało widuje graveli, co prawda szosówek też za dużo nie ma z racji złych dróg u mnie, ale częściej i tak widać kogoś na szosie niż na tym nieszczęsnym gravelu. Za to od groma jest rowerów marketowych, nawet E-bike nie są rzadkim widokiem, ale gravel.... coś cinko, chyba nie do końca jednak ten marketing działa jak należy. Na tych wszystkich imprezach też wielu jeździ nie gravelami ;) . 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod Warszawą w sezonie ogórkowym na szosowych pętlach oprócz ścigantów widać sporo Typowy Kowalski Typowa Kowalska na grawelach ze sklepu... I bardzo dobrze...  na drogach rowerowych w mieście dopracowo też. Często z plecaczkiem i w obcisłym. Pewnie zdarza się, że na grawelu siedzi „niemającyszosyewernewer"

.....a na takich nie za bliskich fajnych odcinkach na lux grawel w Kampinosie w lecie graweli brak, lepiej jeździć po asfalcie piasek się do butów nie sypie  :D

Sam po okresie nabijania się, powróciłem z sukcesem do opon przełajowo-grawelowych 32-40 mm.  I dobrze mi z nimi.

Baran to już tak pół na pół, dlatego trochę się dziwię że dużo " TYPOWYCH" ryzykuje rower z baranem...   Mi jest łatwiej, bo normalna szosa płynie we krwi,  ale w tym całym rowerowaniu to w zasadzie za bardziej uniwersalny od Barana dla mnie w teren i na szosę zawsze wydawał się podstawowy kawałek czasowej kierownicy  czyli - byczerogi, zupełnie nie stosowane powszechnie poza fanatykami ostrego koła.  
Dziś mój Pordzewus ma zwykłe, proste rogi nawleczone centralnie w stronę mostka i względnie prostą kierownicę, optymalnie zamieniłbym te rogi na leżak, ale w tym rowerze jest uchwyt na foto sakwę.
W grawelu mam Venturę max  w szosówkach baranki , a w czasówce ostrej czasową do leżenia.... I w tej całej mojej flocie największy  przebieg ma Pordzewus czyli prosta kierownica 66 i małe rogi na środku... do samotnej jazdy bez męskiego pobudzenia czy patrzenia na czas, licznik najbardziej nadaje się właśnie możliwość przekładki chwytu —>>prosta —>> rogi, z tym że rogi na 66cm wypadają z rozstawem 37 cm czyli imitują górny chwyt na szosówce.  Geriatria lubi w ten sposób :)

 

Zaskoczyło mnie,  że po latach na szosowych gumach, tak mi się na szerszych dobrze jedzie po mieście do pracy że hej i teraz jak odbudowałem właściwy wąski rower  na dojazdy do pracy to mi dziwnie z tymi wąskimi gumami...  komfort wygrywa, a semi slik toczy się dobrze,  w sumie to zużycie opon zrobiło  semi slika, więc rower coraz bardziej przyspiesza, ale niestety  Pordzwus w zimie lepiej, żeby soli nie oglądał, wskoczył na trenażer gdzie pomaga po chorobie ...   także wszystko się zmienia nasze preferencje i predyspozycje też, styczeń do pracy pojeżdżę ma wąskich z baranem. ☺️

Edytowane przez itr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, itr napisał:

No właśnie po to jest grawmoda aby dyrektorzy działu sprzedaży cieszyli się słupkami sprzedaży😀

...poza tym statystyczny człowiek wchodzący w świat graveli nie jest doświadczonym kolarzem i łyka jak pelikan marketingowy bełkot sprzedawców i instagramowych influenserów. Szosowiec jest świadomy czego potrzebuje i raczej cieżko mu zaszczepić jakieś bezeceństwa w typie amortyzowanych sztyc czy mostków. Wśród zawodników mtb również. Tam dylemat ogranicza się do HT/FS i raczej nikt nie proponuje stali zamiast karbonu.

Tymczasem wśród ofiar gravelowej propagandy cały czas pojawiają się pytania odnośnie amortyzacji oraz absurdalnie szerokiego ogumienia rodem z MTB... Kierownice z flarą i jedynkowy napęd zbliżony do MTB również nie pomaga kiedy się okazuje że nawet w lekkim terenie wali po siedzeniu i ręce bola.

Pisze te słowa jako posiadacz szosy i XC, który kupił gravela i niezwłocznie się z nim pożegnał, nie mogąc doszukać się w tej koncepcji żadnego sensu, bo ten sprzęt  nawet na rolkę się nie nadawał. Na szosie, wiadomo, brak podejścia do typowej szosy. W terenie ? hahahaha😆 Może jak ktoś wklepie mi gravelem kilkadziesiąt sekund na rundzie XCM to zmienię zdanie 😉

A tymczasem kolejny użytkownik pyta na forum czy warto kupić amortyzowanego gravela do jazdy po asfalcie. To się nazywa skuteczna propaganda 😁

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega chyba przespał trochę lat skoro twierdzi, że w szosach nikt nie proponuje amortyzowanych mostków ani sztyc.

Specialized Roubaix, Trek Domane to nie szosy?

Canyon VCLS czy Giant Dfuse, to nie są sztyce które zostałty stworzone dla rowerów szosowych?

A stal jest proponowana głównie ludziom, którzy chcą na gravelach jeździć na wyprawy, a nie ścigać się.

 

Bolące nadgarstki i tyłek? Ani ja ani nikt ze znanych mi osób jeźdżących dużo na gravelach nie narzeka na bolące nadgarstki. A na tyłek? Zdarza się, jak jedzie kilkanaście godzin+. Ale jak ktoś chce jeździć w terenie na gravelu dokładnie tak samo jak fullem, to z pewnością nadgarstki i tyłek mogą zaboleć.

Edytowane przez hulk14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KNKS napisał:

Pisze te słowa jako posiadacz szosy i XC, który kupił gravela i niezwłocznie się z nim pożegnał,

 

Takie są efekty, jeśli ktoś "łyka jak pelikan marketingowy bełkot sprzedawców" i daje z siebie zrobić "ofiarę gravelowej propagandy", a nie idzie za rzeczywistą potrzebą: kończy się to wylewaniem  żali...

Edytowane przez Chociemir
  • +1 pomógł 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, hulk14 napisał:

Kolega chyba przespał trochę lat skoro twierdzi, że w szosach nikt nie proponuje amortyzowanych mostków ani sztyc.

Specialized Roubaix, Trek Domane to nie szosy?

Canyon VCLS czy Giant Dfuse, to nie są sztyce które zostałty stworzone dla rowerów szosowych?

Zapomniałeś dodać, że te wiekopomne wynalazki są szeroko stosowane i ogólnie dostępne w większości szosowych modeli 😆

@Chociemir A widzisz, niekoniecznie. Kupiłem, pojeżdziłem i podzieliłem się osobistymi spostrzeżeniami. Na tym polega proces poznawczy, a nie na bezkrytycznym powielaniu wyświechtanych sloganów internetowych znawców, dla opasłych brodaczy 😁

Edytowane przez KNKS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marketing, propaganda, jeszcze spisek w branży rowerowej oczywiście ;) Jak czytam takie opinie to już sam nie wiem czy to w ludziach drzemie jakaś wewnętrzna potrzeba przekonania wszystkich w koło, że "jak mi się coś nie podoba, to znaczy że jest do d...". I w koło Macieja, ta sama dyskusja jak to na gravelu nie da się jeździć po czymś innym niż po asfalcie i gładkim szutrze, jak to baran się nie nadaje do jazdy po lesie. A prawda jest jak d... i każdy ma swoją. Jak ktoś siedzi na rowerze spięty, jak na przesłuchaniu w urzędzie skarbowym, to potem wypisuje na forach, że wszystko boli a [gravel] to [kupa]. Kto inny wstaje z siodła i jeździ, tylko jeden nie może zrozumieć, że drugi tak może, więc wietrzy spiski i zmowy. 

To, że rower A (nazwijmy go roboczo "szosą") jest dobry w jednym konkretnym zastosowaniu i kiepski w każdym innym, nie czyni go lepszym pojazdem niż rower B, który lepiej lub gorzej radzi sobie w całej gamie różnych zastosowań. Specjalizacja jest przeciwieństwem wszechstronności i jako taka może być zarówno zaletą jak i wadą, w zależności od tego czy chcemy śrubować parametry w jednej konkretnej kategorii zastosowań, czy też nie. Jakoś nikt nie wylewa żali, że szosa nie nadaje się do zajadów w wąwozach lessowych, a na enduro ciężko wykręcić czasy na strawie po obwodnicy Wrocławia. Bo te rowery mają jasno określone spektrum zastosowań, a gravel nie ma, więc zaraz się pojawiają opinie, że nie nadaje się do MTB (niespodzianka!) a asfalcie wolniejszy niż szosa (niemożliwe!). Tymczasem nikt przy zdrowych zmysłach, kto takiego gravela użytkuje na co dzień, nie oczekuje, że ten rower mu zastąpi wszystkie inne maszyny. Za to jak chcesz przejechać 80 km, wstęgi szos przeplatając z jazdą po leśnych drogach i polach, a na wyłożonych twardą nawierzchnią aodcinkach gładki asfalt przeplata się z dziurami jak po nalocie dywanowym to nagle taki rower zaczyna wyglądać atrakcyjnie. Bo nie trzeba przed wyjściem na rower analizować każdego skrzyżowania, tylko wsiadasz i ruszasz przed siebie i gdzie się nie wpakujesz, to rower sobie jakoś tam poradzi.

I tak samo ma sens gravel z prostą kierownicą, bo tak jak mi nie odpowiada prosta kiera, tak komuś może nie leżeć baran, bo sama esencja roweru zostaje, a uchwyt, którym jeździec przytwierdzony jest do maszyny ma znaczenie drugorzędne. 

Edytowane przez krakonos
  • +1 pomógł 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam wrażenie, że ktoś że tak powiem podsłuchał o czym myślę, bo gravel jest rowerem stworzonym pod moje potrzeby. Chciałem już coś takiego zanim ktoś to zbudował.  Marketingowy bełkot był na początku, póki to jeszcze miało daremny szosowy napęd. Kupiłem jak tylko Shimano wypuściło GRX, który jak dla mnie nadal jest za twardy ale już od biedy da się z tym żyć. Teraz to jest faktycznie sprzęt, który może więcej niż wygląda i robi to nieźle. A że nie jest tak szybki jak szosa, ani tak sprawny jak MTB? No i co z tego?
Ale ewolucja nadal trwa i koncepcja lekkiego fulla z niewielkim skokiem i barankiem bardzo by mi odpowiadała.

Miałbym też bardziej radykalne pomysły i potrzeby jak full fat enduro elektryk z barankiem no ale tego już bym nie nazwał gravelem ;) 

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To odpowiedz sobie szczerze na pytanie kiedy ostatnio widziałes Roubaix, czy innego Domane na kolarskiej ustawce. Oświecę cię. Światek kolarski z przymrużeniem oka patrzy nawet na IsoSpeed w Madone, a co dopiero na FutureShock w Spec'u.

Domane i Roubaix to niszowe modele. Bardziej Road+ niż Race. 

Oczywiście jesli założymy, że IsoSpeed działa, bo to także sporna kwestia.

12 minut temu, kipcior napisał:

Ja mam wrażenie, że ktoś że tak powiem podsłuchał o czym myślę, bo gravel jest rowerem stworzonym pod moje potrzeby.

Szanuje. Cieszę się że nie dorabiasz do tego jedynie słusznej ideologii 😎

12 minut temu, krakonos napisał:

Tymczasem nikt przy zdrowych zmysłach, kto takiego gravela użytkuje na co dzień, nie oczekuje, że ten rower mu zastąpi wszystkie inne maszyny. 

Właśnie potwierdzenia powyższego oczekuje grono początkujących użytkowników tego forum, którzy mniemają że gravel zastąpi szosę i mtb w równym stopniu.

 

Edytowane przez KNKS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, KNKS napisał:

To odpowiedz sobie szczerze na pytanie kiedy ostatnio widziałes Roubaix, czy innego Domane na kolarskiej ustawce. Oświecę cię. Światek kolarski z przymrużeniem oka patrzy nawet na IsoSpeed w Madone, a co dopiero na FutureShock w Spec'u.

Domane i Roubaix to niszowe modele. Bardziej Road+ niż Race. 

Zdecydowanie częściej bywam na ustawkach gravelowych aniżeli szosowych. Jak byłem ostatnio, to najwięcej było canyonów (z w/w sztycą vcls): endurace i ultimate. Jakieś spece i treki też były, ale nie przypatrywałem się jakie to były konkretnie modele. Skoro światek kolarski tak nimi niby gardzi, to jakim cudem dalej są w sprzedaży? Jakby się nie sprzedawały, to by tyle lat w sprzedaży ich nie było. Ba, nawet zawodowi kolarze nimi jeżdżą w wyścigach i są w ścisłej czołówce Paris-Roubaix.

Na ustawkach gravelowych zresztą też coraz więcej canyonów: tutaj prawie same grizzle, a jeszcze ~2 lata temu najwięcej było krossów esker 6.

 

Zresztą, czy nie uważasz, że to trochę śmieszne, że z jednej strny narzekasz na bolący tyłek i nadgarstki, a następnie śmiejesz się z amortyzowanych sztyc i mostków?

Edytowane przez hulk14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem  dlaczego na siebie wjeżdżacie, ani pisanie o grawelowym marketingu ani o tym że komuś idealnie pasuje grawel nie jest w sprzeczności. Amortyzacje dziwnej treści- dlaczego nie…Nikomu to nie przeszkadza.

Zastawiające jest natomiast kreowanie mody, zjawisko rozszerzanie sprzedaży nie w środowisku doświadczonych wszechstronnie użytkowników naszego forum, tylko w grupie owczej masy mało ogarniętej, konceptualnych poszukiwaczy pogodzenia estetycznego wysiłku przyjemności i mody z grabieniem rąk krzyża stopy i miednicy przysiodłowej 😀 Kiedyś sprzedawcy wciskali wszystkim sztywne MTB , potem miękkie,  i tak przyszedł czas na grawele, i nic złego tylko tak jak ktoś napisał że polskie firmy chwyciły temat oferują co modne, zresztą co tu o rowerach, wystarczy popatrzyć z przerażeniem jak mężczyźni dali sobie wmówić że broda jest fajna, jak baby kiecki po prostu, i wdrukowali sobie zarost po chyba 30 latach codziennie  dżilet o poranku, nagle tyłki i nogi wygolone a gęby jak kołtuny i wszyscy się cieszą 😀🙃☺️

Edytowane przez itr
  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KNKS
 

Cytat

 

właśnie tego oczekuje grono początkujących użytkowników tego forum, którzy oczekują że gravel zastapi szosę i mtb w równym stopniu.

Czy nie o tym traktuje ten wątek ?

 

Rzecz w tym, że "w równym stopniu" dla przykładowego Janka będzie oznaczać zupełnie co innego niż dla przykładowego Mietka, bo Mietek lubi sobie poskakać i generalnie mieszka w górach. Tymczasem Janek kupił swojego górala żeby poturlać się po singlach wyjeżdżonych w okolicznym lesie, gdzie najbardziej stroma górka ma 7% nachylenia. I dlatego Janek jest w stanie objechać gravelem swoje trasy "MTB" a Mietek nie. Problem polega na tym, że Janek po zakupie gravela chwali się kolegom, że [gravel] jest [cool], a [mtb] to [kupa]. Natomiast Mietek się wkurzył i dla niego [gravel] to [kupa]. Więc generalnie twierdzenie, że  gravel jest w stanie zastąpić MTB jest prawdą i to, że nie jest w stanie zastąpić MTB też jest prawdą, taki paradoks. Podobnie z szosą.

Tylko zdaje się, że tu pytanie było czy gravel zastąpi Cube Hyde. I w porównaniu z tym gravel będzie szybszy na prostych drogach, i w lekkim terenie porównywalny lub znacznie gorszy, w zależności od gibkości jeźdźca i jego chęci lub braku chęci do wygibasów (bez znaczenia czy z baranem czy z prostą kierą). Natomiast czy ta różnica będzie "znacząca" to już trzeba sobie niestety odpowiedzieć samemu, testując w praktyce. 

Edytowane przez krakonos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, hulk14 napisał:

Zresztą, czy nie uważasz, że to trochę śmieszne, że z jednej strny narzekasz na bolący tyłek i nadgarstki, a następnie śmiejesz się z amortyzowanych sztyc i mostków?

Znowu nic nie zrozumiałeś. Ja absolutnie nie narzekam na bolący tyłek bo tenże, przy ambitnym podejściu do kolarstwa, zarówno szosowego, jak i XC, jest nieunikniony. Jak zainwestujesz w dobre wkładki i odpowiednie chamois creme, to da się z tym żyć 😁 Śmieje się z tego że ktoś predysponuje do jazdy w terenie sztywny, najczęściej aluminiowy, rower bez zawieszenia, i peroruje o jego zaletach względem w pełni zawieszonego roweru MTB.

A potem, zgodnie z hasłem "potrzeba matką wynalazków" dokupuje amortyzowany mostek, sztycę pochłaniającą drgania, bo ciężko ujechać te 40km na ustawce...  Potem opony w rozmiarze rodem z MTB,  szersza kierownica z grubszą owijka i żelowymi podkładkami pod nią...

Czy można ? Można. Kto  bogatemu zabroni. 

1 godzinę temu, hulk14 napisał:

Zdecydowanie częściej bywam na ustawkach gravelowych aniżeli szosowych. 

No, widać, widać... Inaczej nie pisałbyś o Domane i Roubaix w nawiązaniu do kolarstwa szosowego. A jeśli już to o jego turystycznej odmianie.

Zmartwię cię ale w kolarstwie szosowym liczy się przede wszystkim sztywność konstrukcji, która to pozwala zaoszczędzić drogocenne waty. Oczywiście karbonowa rama, kokpit, sztyca i koła są bardziej komfortowe niż ich aluminiowe odpowiedniki, ale to tylko w pewnym stopniu. Wszelkie elastometry i temu podobne uginacze nie są pożądane. Chyba że do turystyki. Ale to już inna bajka. Taka o szosach PLUS na grubych oponach i z mostkami na + .

@krakonos Jak to mówią, nie to jest piękne co jest piękne, ale co się komu podoba. 

Tyle...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, hulk14 napisał:

Popatrz sobie na liczbę imprez gravelowych. Jest kilkadziesiąt ultramaratonów gravelowych/w mieszanym terenie w następnym roku, szosowych jest kilka? I to wszystko w <5 lat.

I ile osób w tych ultramaratonach startuje? Ile "unikatowych" nazwisk? Przecież ciągle ci sami się przewijają/wygrywają.

Zresztą gdzie liczba osób startujących w jakichkolwiek zawodach a gdzie ogólna liczba rowerzystów w kraju

 

7 godzin temu, clavdivs napisał:

Spójrzmy na ofertę paru firm na Polskim rynku. 

Kross prawie dosłownie zrezygnował z rowerów szosowych, z graveli nie.  Romet podobnie, gravele dominują, szosa to jakiś ułamek oferty. Rondo, Marin tylko grvele, żadnych modeli rowerów szosowych itp, itd.

Kross, Romet, Marin - a po co kopać się z koniem? Nikt ich rowerów szosowych ponad alu na tiagrze kupować nie chciał bo się znaczek nie zgadza, takie szosowe środowisko i tyle

Rondo na starcie robiło przede wszystkim gravele, przecież nawet ich "szosy" mają być w teorii gravelem na 27,5

  

5 godzin temu, Mandoleran napisał:

Typowy kowalski raczej nie spojrzy na gravela bo po pierwsze:
- Za sama nazwę trzeba dodatkowo zabulić.

- Nie ma za bardzo miejsca na koszyczek przy kierownicy.

- Musiałby od razu poszukać takiego z błotnikami by nie musieć tego osobno dobierać, by na swoich niedzielnych wypadach nie upie...ił sobie niedzielnego wdzianka ;) . 

Typowy kowalski jeżdżący okazjonalnie z rodziną w niedzielne przejażdżki wybiera inny typ roweru np. tańszego i bardziej dostępnego trekkinga którego można nawet kupić w sklepie razem z codziennymi zakupami. 

Zapraszamy do Krakowa, gdzie gravelem jeździ się w sandałach, z siodełkiem za nisko o 10cm i klamkomanetkami zadartymi ku niebu

"Kowalski" idzie do sklepu i pyta sprzedawcy co mu może polecić a nie doktoryzuje w temacie o jakim nie ma pojęcia. Druga sprawa, że średnie zarobki ciągle rosną i te 4-7k na jakiegoś krossa, rometa czy rondo (tego akurat bardzo dużo mamy ze względu na lokalnych dystrybutorów) na coraz mniejszej liczbie ludzi robi wrażenie

A koszyczek i bagażnik to ma stara jadąca obok w swoim miejskim rowerku z ładną ramą i kolorowymi oponami, gravelem jedzie sportowiec z niewielkim brzuszkiem

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, KNKS napisał:

Znowu nic nie zrozumiałeś. Ja absolutnie nie narzekam na bolący tyłek bo tenże, przy ambitnym podejściu do kolarstwa, zarówno szosowego, jak i XC, jest nieunikniony. Jak zainwestujesz w dobre wkładki i odpowiednie chamois creme, to da się z tym żyć 😁 Śmieje się z tego że ktoś predysponuje do jazdy w terenie sztywny, najczęściej aluminiowy, rower bez zawieszenia, i peroruje o jego zaletach względem w pełni zawieszonego roweru MTB.

A potem, zgodnie z hasłem "potrzeba matką wynalazków" dokupuje amortyzowany mostek, sztycę pochłaniającą drgania, bo ciężko ujechać te 40km na ustawce...  Potem opony w rozmiarze rodem z MTB,  szersza kierownica z grubszą owijka i żelowymi podkładkami pod nią...

Czy można ? Można. Kto  bogatemu zabroni. 

No, widać, widać... Inaczej nie pisałbyś o Domane i Roubaix w nawiązaniu do kolarstwa szosowego. A jeśli już to o jego turystycznej odmianie.

Zmartwię cię ale w kolarstwie szosowym liczy się przede wszystkim sztywność konstrukcji, która to pozwala zaoszczędzić drogocenne waty. Oczywiście karbonowa rama, kokpit, sztyca i koła są bardziej komfortowe niż ich aluminiowe odpowiedniki, ale to tylko w pewnym stopniu. Wszelkie elastometry i temu podobne uginacze nie są pożądane. Chyba że do turystyki. Ale to już inna bajka. Taka o szosach PLUS na grubych oponach i z mostkami na + .

Po tobie natomiast widać, że na gravelowych ustawkach nie bywałeś w ogóle :) Na 40 km to się prawie nikomu ruszać nawet nie chce. Norma to ok. 100, latem i 200 km. 40 km to ja średnio na ustawkę dojeżdżam (w dwie strony).

Ile waży amortyzowany mostek? 200 gram. Ile kosztuje? Redshift około 800 złotych. Ile kosztuje przyzwoity amor? 2000-3000? I dodatkowo trzeba doliczyć z kilogram dodatkowo. To samo z tyłu, taka sztyca carbonowa kosztuje 500-1000 złotych, sztyca redshifta chyba coś koło 1000 zł. Waga: zbliżona/nieco wyższa od zwykłej aluminiowej. Do jazdy 40 km dookoła komina raczej nikt ich nie kupuje. Ale skąd możesz wiedzieć :)?

Czy taki zestaw da tyle co pełne zawieszenie? Oczywiście, że nie. Ale waży znacznie mniej, nie przeszkadza na asfalcie i daje wystarczająco dużo do takiej jazdy do jakiej jest stworzony gravel. Jeżeli oczekiwałeś (nie bardzo wiem tylko na jakiej podstawie), że gravel będzie tak szybki i komfortowy na górskich singlach, to jest tylko twoja wina i tego że się dałeś złapać na marketingowy bełkot.

To jeszcze raz: skoro są takie niepożądane, nikt ich nie chce, nikt ich nie kupuje, to co one robią w katalogu treka i speca? Co one robią w sklepach? I kto je kupuje, bo jednak ludzie je kupują?

Jaka jest największa różnica między ustawkami na gravelach i szosie? Taka że w tej drugiej grupie znacznie więcej osób zachowuje się jakby miało kija w d**ie.

Na forum to zresztą też widać.

 

@Mihau_ tylko na mazowieckiego gravela zapisanych było sporo ponad 400 osób + chyba koło setki na gravel folks (impreza "obok", bez ścigania, na ok. 100 km)
W sumie będzie z parę tysięcy. Nie wszyscy oczywiście startują na gravelach, ale zdecydowana większość (choć na górskich ta przewaga gravelów będzie nieco mniejsza).

Edytowane przez hulk14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@hulk14Tak z ciekawości, bez złośliwości. ile zajmuje gravelovej ustawce przejechanie tych rzeczonych 200 km które byłeś łaskaw przywołać ?  Sprawnej grupie szosowej, poruszającej się, po zmianach, ze średnią dajmy na to 30 km/h zajmie coś koło 7,5 - 8 godzin (z postojem na ciastko). To ile zajmuje tobie ? Rozumiem że średnia z takiego dystansu (szutrami i lasami omijając asfalt, zgodnie z gravelową doktryną) oscyluje pewnie gdzieś koło 22 km/h .

Piszę o tym ponieważ, jak wspomniałem powyżej, trochę pokręciłem na współczesnym gravelu i praktycznie nigdy nie wykręciłem średniej powyżej 24km/h. A jadąc w grupie, w terenie średnia znacząco spada. Do tego kręciłem raczej po płaskim i bardziej po szutrowym ubitym niż wymagającym.

Czyli ile ? 11-12 godzin bez postojów ? Bo jeśli gravel potrafi szybciej to aż dziw bierze że pudło w elicie podczas pierwszych Gravelowych Mistrzostw Polski obstawili goście na MTB 😁

 

Edytowane przez KNKS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jak już jest okazja to opowiedzcie o znanych Wam ustawkach na grawelach, jakie miasto, jaka trasa ile ludzi, w jakiej formie? Tempie?  Jaki procent już zaprzyjaźnionych kumpli do obcych? Odkąd na przestrzeni lat wysuwa mi się kij od szczotki, (pal licho chyba już go zgubiłem) - straciłem kontakt z bracią kolarską, za to całe peletony kolarskich sióstr wydają się być hermetyczne jak klauzula w zakonie .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gravel jest taki uniwersalny, że ja mam dwa :D Oba na Tiagrze; jeden 50/34 i 11-34, drugi 46/36 i 11-34. Jeden ma oponę 32 (Schwalbe G-One), drugi ma jakiegoś Bontragera 40. Jeden jest dla mnie substytutem szosy (dalej łeb mi skacze na dziurach), drugi ma bagażnik i woził mi w tym roku sakwy i mimo że jest wolniejszy, to chyba wygodniejszy. Gdybym miał z jednego zrezygnować, to miałbym problem z którego :)

Generalnie nie interesuje mnie męczenie (siebie) i gravela na dziurach, ot tyle co dziurawy asfalt albo gorszy odcinek na sakwiarskim wypadzie. Bardziej podoba mi się właśnie setka bocznymi drogami, szybki zjazd z jakiejś przełęczy czy sakwy. Do tłuczenia po dziurach użyłbym MTB. Pierwotnie myślałem o XC, teraz nawet o ścieżkowym fullu. Ale tylko po to, żeby wjechać tam, gdzie gravel nie wjedzie, a nie by jeździć te same trasy na bujaku.

Wszystko jednak rozbija się o to, gdzie i jak kto jeździ, co już tutaj padło w dyskusji. Gravel jest fajny jak się robi różne trasy, np. w turystyce czy w sakwach, gdzie będzie przekrój nawierzchni, wtedy jego uniwersalność będzie zaletą. Ale świadomy underbiking po kamolcach? Mnie by było szkoda roweru :)

Jeśli jak się ma ochotę jednego dnia pojeździć po szosie, a innego - po kamolcach, to lepiej mieć chyba dwa rowery - każdy pod daną specyfikę. No chyba że ktoś nie ma miejsca na dwa, budżet nie pozwala albo wręcz przeciwnie - stać kogoś na wypasiony rower, to wtedy można myśleć o gravelu jako uniwersalnym rowerze

Edytowane przez spidelli
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, KNKS napisał:

@hulk14Tak z ciekawości, bez złośliwości. ile zajmuje gravelovej ustawce przejechanie tych rzeczonych 200 km które byłeś łaskaw przywołać ?  Sprawnej grupie szosowej, poruszającej się, po zmianach, ze średnią dajmy na to 30 km/h zajmie coś koło 7,5 - 8 godzin (z postojem na ciastko). To ile zajmuje tobie ? Rozumiem że średnia z takiego dystansu (szutrami i lasami omijając asfalt, zgodnie z gravelową doktryną) oscyluje pewnie gdzieś koło 22 km/h .

Piszę o tym ponieważ, jak wspomniałem powyżej, trochę pokręciłem na współczesnym gravelu i praktycznie nigdy nie wykręciłem średniej powyżej 24km/h. A jadąc w grupie, w terenie średnia znacząco spada. Do tego kręciłem raczej po płaskim i bardziej po szutrowym ubitym niż wymagającym.

Czyli ile ? 11-12 godzin bez postojów ? Bo jeśli gravel potrafi szybciej to aż dziw bierze że pudło w elicie podczas pierwszych Gravelowych Mistrzostw Polski obstawili goście na MTB 😁

 

To zależy od terenu, potencjalnych przygód (w terenie, na szutrze znacznie łatwiej o "gumę" czy o inne problemy techniczne), a także tego ile czasu się przeznaczy na postoje. Średnia z jazdy zazwyczaj 20-25 km/h. Zależna od w/w a także tego kto akurat na ustawkę wpadnie. Na ustawkach gravelowych panuje raczej zasada "no-drop". A "doktryna gravelowa" w polskiej rzeczywistości, to w większości przypadków mieszany teren, a nie same lasy/szutry. W Parku Bolimowskim, mocna grupa może i zrobić średnią 28 km/h+ (pętla ok. 80 km/zdecydowana większość szutry). Więc nie, bez postojów będzie to poniżej 10 godzin. Z postojami oczywiście więcej.

Średnie z "płaskich" ultramaratonów mam powyżej 20km/h przy przebiegu dziennym ok. 250-350 km.

 

"Gravelowe mistrzostwa Polski" zostały zignorowane przez najlepszych, ze względu na organizatora okrytego raczej kiepską sławą. W nadchodzącym roku kto inny ma je organizować.

Radek Gołębiewski zrobił Galicja Gravel Race w niecałe 16 i pół godziny, prawie 500km. Mało szosowców zrobi taki dystans w takim czasie po szosie.

 

 

Edytowane przez hulk14
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...