Skocz do zawartości

[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?


Rekomendowane odpowiedzi

Zależy w której części Krakowa mieszka i jakie trasy po której stronie miasta zna. Na początku przygody z szosą znałem tylko trasy po zachodniej stronie, więc zawsze się przebijałem z Czyżyn przez bulwary na zachód, czasami przez Opolską na Rząskę i tamtędy w stronę Kryspinowa. Ale jak ktoś więcej jeździ, to powinien znać coś więcej i uciekać najkrótszą drogą na mniej oblegane trasy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Choć podziwiam upur z jakim On się tam pcha.    Chyba lubi ten konflikt....

Cytat

A jeśli chodzi o bulwary to nie wiem po co się tam w ogóle pchać. Rowerzystów masa, pieszych majacych gdzieś rowery masa, jakość asfaltu dramatyczna. 

Cytat

Zależy w której części Krakowa mieszka i jakie trasy po której stronie miasta zna.

Myślę, że teraz już wszystko jasne :)

Cytat

Nie pisał kiedyś przypadkiem, że kręci średnie cirka 40? Wtedy każdy odstaje. 

To nie ja. Jak są odpowiednie warunki (np ścieżka koło Łęgu), to jestem w stanie jechać mając ponad 30 na liczniku. Dla "zwykłych" rowerzystów kosmos. Pomyślcie jaka to skrajność, gdy toczycie się bulwarami mając < 15 za skrzypiącym gruzem typu makrokesz...

Wracając do tematu.

Kolejne zjawisko mnie wkurza. Jadę sobie bulwarami ze zmniejszoną prędkością i palcami na klamkach. A tu wyprzeda mnie chłopaczek na gravelu. Wyjeżdżamy dalej, tam za Salvatorem gdzie znajdują się niewielkie pagórki (coś jak najazd na skarpę) i co? Albo takiemu zaczyna brakować pary, albo uprawia "taniec" w postaci jazdy na wyprostowanych nogach :D Czyli katowanie napędu i kolan. Bo po co zredukować bieg i "łyknąć" pagórek? Czasami to oni mnie spowalniają... Oczywiście wyprzedziłem go, a dalej jak już było luźniej, to zacząłem jechać z prędkością "nominalną". Został daleko w tyle... To ciekawe, bo sam szczupły nie jestem, jeżdżę bardziej rekreacyjnie i wielu na tym Forum by mnie łyknęło. Naprawdę, nie rozumiem takich kozaczków. Czasami mam ochotę zabrać takich na trasę 100 km :voodoo:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kierowcy którzy mają ból tyłka chyba dla zasady. Zbudowali u mnie ścieżki rowerowe jakiś czas temu. Ulica po której jechałem ścieżki nie miała, dopiero przy samym rondzie, dookoła, były kawałki od jednych do drugich pasów. Nie wjeżdżałem na to, bo i po co? Żeby jechać dookoła ronda po 2 metrowych odcinkach ścieżki, przecinanych przejściem? Przejechałem rondo, żeby wjechać na ścieżkę po zjeździe. Nie zdążyłem. Trafił się debil który specjalnie wyjechał połową samochodu na rondo żeby mnie nastraszyć, trąbił i zaczęły się wyzwiska zakończone pytaniem "czy chce wpie....".

Żeby to jeszcze była jakaś ruchliwa droga, a to boczna, prawie że osiedlowa uliczka. 

Druga sprawa, to rowerzyści którzy chyba mają ubytki w mózgu. Dzień w dzień to samo na DDR. Jazda slalomem, jazda środkiem, zatrzymywanie się na środku, gapienie się w telefon, jazda obok siebie i oczekiwanie że to ja będę jechał 1 cm od krawędzi żeby ich minąć.

Trzecia, jedna z moich ulubionych, to jak na ulicy po obydwu stronach jadą rowerzyści, a mimo to debil w samochodzie postanawia wyprzedzać. Przecież przy odrobinie nieszczęścia, może dojść do katastrofy, całkiem dosłownie.

No i teraz sytuacja jest Patowa. Na ścieżkach debile którzy nie potrafią korzystać z infrastruktury. Na ulicy frustraci. Chyba pozostaje tylko las. Od jakiegoś czasu unikam jazdy ulicą, a jak trzeba, to wybieram takie mało uczęszczane. Gravel to był strzał w dziesiątkę w tych chorych czasach.

Sam jeżdżę samochodem i nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak można mijać rowerzystę niemalże na gazetę. Jak już sytuacja tego wymaga, że trzeba przejechać w miarę blisko, to zawsze staram się to robić z prędkością niewiele większą niż rowerzysta. Dzięki temu ja mam czas na reakcję, a i rowerzysta nie ma wrażenia że go zaraz zdmuchnie. Jak jest możliwość, to zjeżdżam pod drugą krawędź jezdni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to jest taniec na wyprostowanych nogach?

Odnośnie tego na gravelu: Może po prostu jechał po swojemu? Mi się często zdarza, że jazdę sobie urozmaicam takimi niby interwałami. Cisnę sobie mocniej i przy okazji wyprzedzam innych a potem odpuszczam i oni mnie wyprzedają. Jeśli ktoś sobie myśli, że chciałem mu pokazać i nie dałem rady to kij mu w oko . Niech sobie myśli co chce. :) 

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@skom25 wielu rowerzystów to kierowcy i zachowują się tak samo bezmyślnie na drodze jak i na DDR.  

A że u nad DDR to ścieżka a nie drogą to lejce puszczają.   Jak by to oznakować jak drogi i nazywać drogą i posłać tam policję było by lepiej. 

Na telefony to tylko policja z dronami.  Swoją drogą nie rozumiem czemu ludzie w autach nie używają zestawów głośnomówiących. Większość aut ma a jak nie mają to koszt to pod 100zl.... Na rowerze czasem mi się zdarzy sięgnąć po telefon jak chce fotkę zrobić...  

Ja liczę że nowe przepisy mocno poprawia sytuację na drogach.... Poprostu kozaki będą tracić prawka a mandaty będą studzić zapędy.  Poprostu urywanie minut i rajdowanie po ulicach przestanie się opłacać. 

47 minut temu, kosmonauta80 napisał:

to jestem w stanie jechać mając ponad 30 na liczniku.

A może jednak zainstaluj sobie stravę i się pochwal jakimiś statystykami?  Boje się że mógłbyś się zdziwić i może byś zaczął wybierać sensowniejsze trasy.  Te rejony to zabójcy średniej i co istotniejsze rytmu. Tam się nie da równo pojechać. 

Poza tym może byś odkrył trasy w okolicy jak byś sobie dodał kilak osób z KRK do obserwowanych. Zobaczył byś gdzie się włóczą. 

Gdzie za salwatorem masz pagórki? Mówisz o podjeździe pod kopiec?  O której Ty mówisz stronie Wisły?  A z tą 100 to uważaj. Czasem ludzie nie jadą tego co potrafią a to co chcą.... Jest trochę koni w KRK którzy na wałach jadą jak leszcze a średnie na trasach mają po 35... My też często na wałach poprostu zwalniamy gadamy i się turlamy spokojnie do domu. 

A z cyklu wkurza...  Właścicielka kundla który mnie regularnie goni. W końcu podjechałem do właścicielki a ona że nie jej winę ze ma dziury w płocie że on przecież nie ugryzie.... (Skacze bydle do łydek)  i że możemy zmienić trasę.      Na całej trasie są dwa...  Jeden jest lekko dziwny bo jest na  działce nieogrodzonej która ma kawałek płotu z narożnikiem...  I ten skubanie zawsze sprintem leci za ten płot w ten róg i tam zaczyna szczekać na nas ...   Ale ok do nóg nie skacze wie gdzie jest jego teren... To drugie bydle wyskakuje z krzaków i nie odpuszcza....  Musze chyba wykonać telefon na ichsiejszy posterunek. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Gdzie za salwatorem masz pagórki?

Na przykład ten betonowy kawałek trasy do Tyńca. Kiedyś go nie było. I tam jest najazd na skarpę, który nazwałem "pagórkiem". Bo to jest nic innego, jak objazd wału, zjazd i wjazd. Kawałek dalej jest jest jeszcze dłuży pagórek, który zawija się w prawo (jadąc od Krakowa). Niby nic, ale na własne oczy widziałem, jak ludzie tam prowadzili rowery (z przerzutkami)...

Cytat

Co to jest taniec na wyprostowanych nogach?

Pedałowanie na stojąco.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jednak bardzo zależy od geografii. Pojeździłem trochę po Łodzi. Jaka niesamowita różnica!!! Ludzie na ścieżkach jeżdżą jak ludzie. Nikt nie ciśnie na czerwonym. Jak się zagapi to - wyobraźcie sobie - używają tam słowa "przepraszam". Nie ma  chamskiego wciskania sie na trzeciego, wyprzedzania  na siłę....poziom agresji zero. Totalny kosmos po Warszawie. 

Z wkurzających rzeczy to światła. Ulubiony sport Łodzian to włączyć sobie na skrzyżowaniu wszystkie czerwone i grzecznie czekać. Niesamowite! 

Z kierowcami to nigdzie nie mam problemu.... 

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, kosmonauta80 napisał:

Na przykład ten betonowy kawałek trasy do Tyńca. Kiedyś go nie było. I tam jest najazd na skarpę, który nazwałem "pagórkiem". Bo to jest nic innego, jak objazd wału, zjazd i wjazd. Kawałek dalej jest jest jeszcze dłuży pagórek, który zawija się w prawo (jadąc od Krakowa). Niby nic, ale na własne oczy widziałem, jak ludzie tam prowadzili rowery (z przerzutkami)...

Kisnę, pagórkami to nazywać

Też tam jadę na stojąco 35kmh i co z tego? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj... no nie umiem tego opisać. Trasa rowerowa (nie ścieżka - asfalt), ta u nas najbardziej znana. Absolutnie kto tylko mógł przeszkadzać jadącym na rowerze dla jazdy na rowerze (poza tymi który przyszli tam tak samo jak ja pojeździć) to to zrobił. Z 10 razy się darłem do zakochanych par wpatrzonych sobie w oczy a jadących obok siebie zajmujących obie strony. Uśmiechnięci od ucha do ucha kierowcy wyjeżdżający widząc rower na nie swój pas... no bo hrabia wyjeżdża dvpą ze swojej posesji... samochody przepuścił - rower? Po co. Tatuś z dziećmi na skuterze jadący zygzakiem bo jakiś 7latek sobie kieruje. Niby wszystko co mnie trafiało było dalekie od jakiegoś zagrożenia (chociaż raz dziewczyny na jakiś damkach na takim odcinku że nic nie widać brały zakręt po mojej stronie rozmawiając i jadąc prosto na kolizję) ale tak złośliwie upierdliwego wyjścia to dawno nie miałem, nie pamiętam kiedy ostatni wulgarnie do kogoś się odezwałem, a wczoraj mi się udało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Mihau_ napisał:

Kisnę, pagórkami to nazywać

Też tam jadę na stojąco 35kmh i co z tego? 

Zauważ, że:

a) użyłem cudzysłowia

b) wyraźnie napisałem, że niektórzy nawet tam wymiękają

Co do drugiego pytania. Przy tej prędkości nic dziwnego, mniejsze obciążenie kolan i napędu. Co innego toczyć się mając prędkość < 20. To jest jak przysiad bułgarski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kosmonauta80 powiem brutalnie... Jak te "pagórki"  (pojedź ze wreszcie na Jurę i przestaniesz progi zwalniające nazywać pagórkami) jadę szybko to nawet mi sie nie chce wstawać, bo rozpędem je przejedziesz normalnie trzymając kadencje.  ten betonowy fragment często na stojąco robię, bo jest tam wąsko i bez widoczności więc na zjeździe często mocno zwalniam, a nie chce mi sie nawet redukować. 
Ale już jak jedziemy na bajerę to czasem się zdarzy, że po prostu nie mamy weny i rozpędu a redukować mi sie nie chce i sobie je po przepycham na stojąco... Czasem czekam na którąś z dziewczyn i po prostu nie chce tego szybko robić... 
Weź pod uwagę ze nie wszyscy muszą być tacy dobrzy jak ty.  Ostatnio żonę wziąłem na rower po długiejjjj przerwie... i wiesz co? I się turlała ze średnią 14/h a ja za nią. I tak jechała niepewnie i nierówno.  I wiesz gdzie ją zabrałem? Na wały, bo gdzie indziej? Na Jurę mam ją zabrać gdzie się trafiają podjazdy po naście procent.  Zanim sie pochorowała nie zdziwiłbym się jak by Cie objechała dwa razy. A teraz się niepewnie turla I co? Ma nie jechać na rower bo Cię drażni?
Jeszcze raz. To spacerowe ścieżki w środku miasta. Jedź gdzieś gdzie się sprawdzisz, bo masz masę opcji.
Trujesz tu o "lemingach" a pchasz sie na spacerowe ścieżki, na których trochę pozerów robi trening w weekendy...   Normalni raczej unikają jak ognia chyba ze jako dojazd na i zjazd z trasy. Treningowo jak chcesz tam jechać jedź jak ludzi nie ma bo i takie momenty są. Jak leje  po 21-22 w zimie...  Wtedy tam jest fajnie bo masz asfalt dla siebie i dzielisz go tylko z dzikami i sarnami.  Zawsze to jakieś towarzystwo jak dzik sobie biegnie koło ciebie, a nie tak samemu cały czas jechać i sie do nikogo nie odezwać :)   Jak już pchasz tam to leć północną stroną i lec dalej na Piekary. Tam masz fajne puste asfalty a wrócić możesz wtr pod Tyniec. Jak ciśniesz t polecam jazdę tyniecką, a nie wałem. Potem skręcasz na kolną przeskakujesz kładkę i północną stroną wracasz do miasta. 
Jak sie nie boisz szutrów to masz cały pas Tęczyński...  Jak się boisz to i da sie tam asfaltem dostać. Opcji jest do wyboru do koloru.

Nie znasz pytaj...  Wiem nie używasz elektroniki wiec gpx Ci niewiele da... Ale na upartego mogę Ci pokazać gdzie są jakieś sensowne trasy. Z tym ze ja lubię zjechać na szutry poza tym ja wolno się turlam.  Pojedź sobie na Jurę, bo tam jest zabawa. Tam masz podjazdy i  po 15% a nawet więcej. Tam masz trasy, na których za każdym szczytem masz nie zjazd a dalszą część podjazdu...   Oczywiście sam Ojców odradzam, bo będziesz narzekał na ludzi. Chociaż po południu w tygodniu da się jechać. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wkg Wilanów-G.K. przez Gassy. To trochę wymaga wyjaśnienia, bo obraz wyszedł jakiejś nieprzyjemnej trasy a chodzi o konkretne wnerwienie na konkretnej jeździe. Ale to taka powiedzmy nakładające się różne kwestie. Dochodzenie do koła na "wymęczeniu" robiliśmy. A pora taka nie rowerowa po 18.00 z domu wyszliśmy, masz już wtedy właśnie randki i tatów z dziećmi (to też tam na jakiś fragmencikach a nie że tak trasa wygląda). Wiesz jak jedziesz mocno i zmiany robisz specjalnie żeby zrywać, to każde wybicie z rytmu zgrzyta między zębami. Specjalnie zabrany cięższy rower, który zamula w przyspieszaniu... młoda ma zmianę, ma ją zrobić mocną - minuta i ma być Xkm/h... po czym wyłażę jej zza koła dokładając trochę, a Ona ma dojść do koła, ja nie czekam dodaje po prostu Ykm/h... dojdzie do koła słyszę świst rozpaczliwego oddechu, przytrzymam 60sekund te X+Ykm/h potem daję odpocząć wracając do prędkości X i tak w koło Macieju - mocny interwał robiony na mocnej jeździe i na dodatek wybierany specjalnie na zakrętach, podjazdach - takie same "w trupa" no i Ci wtedy właśnie ktoś jadący z naprzeciwka powolutku z uśmiechem zjeżdża... albo gość wyjeżdża samochodem bo przecież rowerem tak szybko się nie jeździ to on sobie zdąży wyjechać, no zdąży. A Ty zwolnisz o 5km... i wszystko będzie OK tyle że te 5km zwolnienia kilka razy rozpieprza cały trening tego typu w drobny mak. Widzisz dziury poniżej średniej (strava córki - fragment po odcinku dla zmęczenia jazdy równej no i bez rozjazdu) - o tu właśnie zębami zgrzytałem.

 

 

strava.jpg

A tak na marginesie to kiedy Ty z tej Łodzi zawracasz?

Edytowane przez abdesign
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KrisK,

przeczytaj proszę jeszcze raz ze zrozumieniem to, co napisałem wcześniej odnośnie "pchania się na wały", czy "pagórki" :)

Właściwie, to tych kozaczkach którzy na bulwarach mnie wyprzedzają, a na wałach zostają daleko w tyle powinienem napisać w temacie "Co mnie rozbawiło" :D

Co do szutrów. Unikam nie bo boję się, tylko bo mam opony o kiepskiej przyczepności o czym przekonałem się boleśnie rok temu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 @abdesign Hehe .. znam tą trase, czasem jeżdżę :) Co prawda zwykle jak już się tam zapuszczam to bliżej Wisły ale że tam dają mocno w kość wertepy  to czasem i asfaltem wracam.

Ale zrewanżuję sie śmieszną sytuacją z tych rejonów. Jakiś czas temu na wale jadąc od Siekierkowskiego w kierunku POW - pusto dookoła - tnę sobie licząc na jakiegoś PR bo cyrkulacja zachodnia pomaga a z daleka stoją dwie panie. Z pieskami. Twarzą do siebie, widzą mnie z daleka. Zajmują całą ścieżkę, pieski na smyczy. No to cisnę. A one nic. Stoją. Pańcie z Wilanowa. 

No to dojechałem do nich, trochę skonfundowany, nie wiem o co chodzi, zatrzymałem się i mówię: "No dziewczyny, co jest grane ?" A jedna: "A NIBY Z JAKIEJ RACJI MY MAMY PANU USTEPOWAĆ ???". Formalnie mnie zamurowało. Nie wiedziałem co powiedzieć :D W tym momencie pies (taki wilczurkowaty, ładny) się zaczął do mnie łasić - uwielbiam psy to pogłaskałem. Pani się wściekła, zaczęła odciągać psa więc się zrobiło miejsce. Pojechałem. Do teraz mnie trzyma zdziwienie :)

 

Dzisiaj wracam :)

 

 

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@abdesign ja to Cię nawet rozumiem, ale... z dróg i ścieżek ma prawo korzystać każdy. Wiem że zdarzają się debilne sytuacje, bo sam o tym pisałem, ale jednak Gassy itd to wciąż trasy gdzie zdarza się sporo ludzi jeżdżących rekreacyjnie. Są ludzie jeżdżący jak debile, zarówno w samochodach i rowerach, no ale musisz też wziąć pod uwagę inni też chcą z tych tras korzystać.

Wiem że tym co napisze trochę sobie nagrabię, ale czytając Twoja dwa ostatnie posty, mam właśnie przed oczami szosowca "napinacza", któremu wszyscy powinni zejść z drogi, bo akurat robi Trenning.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@skom25 Co tam sobie masz nagrabiać ;) bez jaj.

Ależ ja lubię ludzi na rowerach z koszyczkami, uwielbiam berbeciów na małych rowerach, zakochane pary zawsze wywołują u mnie miłe skojarzenia... ale niech jadą po prawej nie po lewej nie mieszkamy w Anglii, niech przepuszczają zgodnie z pierwszeństwem, Niech tatuś nie pozwala prowadzić skutera siedmiolatkowi po drodze publicznej, niech wyjeżdżające samochody z podporządkowanej stosują się do przepisów a nie tylko boją się Tiów bo z nimi nie mają szans a rowerzysta to niech sobie zwolni... "Gassy" to nie jest ścieżka rowerowa - to droga publiczna...

@wkg Ja kiedyś na wale Wału Miedzeszyńskiego - masz tam ścieżkę i chodnik jechałem sobie naprzeciw Pani z dzieckiem może 3 letnim, widzę dziecko zaaaaaaawsze zwolnię, no i tym razem też. Pani trzyma tego malucha za rękę, ja się z bezpieczną prędkością już prawie zrównałem... został metr i Pni puszcza dziecko bo dziecku na moją stronę wypadła piłeczka... prosto mi pod koła. Co mam zrobić - kierownice w prawo (szosa) i w trawę nasypu wału - leżę z fikołkiem na dole. Wstałem, srać rower, wspinam się na wał lecę do Pani bo nie wiem czy nie wywaliło się i dziecko po prostu ze strachu i sobie kolanka nie stłukło (ja owszem podszlifowany) ... Pytam czy wszystko w porządku - na co Pani odpowiada - "DEBIL" - mnie chyba bardziej zamurowało niż Ciebie.

Edytowane przez abdesign
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, pod tym względem masz rację. Na Gassach byłem chyba 2 razy. O ile ta ścieżka wzdłuż wału jest tragiczna z powodu powyżej, o tyle cała reszta nie jest taka zła. Chociaż może mało widziałem, nie wiem. Za to droga do Góry Kalwarii, te dziury i uskoki :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

I pomyśleć, że kiedyś z Kępy Okrzewskiej do Gassów jechało się szutrówką ( być może z Obórek do Ciszycy był kiepski asfalt ), ale wtedy nie było tej całej szosowo - gravelowej mody...

Co do jazdy wśród ludzi ( a czasem bywa, że i teoretycznie z dala - o czym za chwilę ), to trzeba uważać, przewidywać, i niejednokrotnie myśleć za innych, co nie zawsze bywa łatwe...
Wspominałem już kiedyś ( to na fali powyższych postów ), jak zostałem zwymyślany przez biegaczkę, która biegła przez las ze słuchawkami na uszach, a kiedy ją wyprzedzałem, to najwidoczniej została zaskoczona, i odebrała to jak jakiś niedoszły atak, podczas gdy wyprzedzałem normalnie - miałem zapas i nie jechałem nikomu po butach, a ona nagle zrobiła krok w bok, żeby kogoś ominąć.
Kilka dni temu nad J. Czerniakowskim robiłem objazd ( nieudany, bo przegrałem walkę z roślinnością - pochlastała mnie konkretnie, a omijając powalone drzewo natknąłem się na błotną kałużę, a właściwie to już brzeg jeziorka, i nie mając kaloszy zawróciłem podrapany do krwi ), i na ślepym zakręcie po minimalnym spadku, prawie wpadliśmy na siebie z biegaczem - na szczęście obaj wykazaliśmy się refleksem ( on praktycznie zatrzymał się momentalnie, a ja przyhamowałem zjeżdżając delikatnie do prawej - jest tam wąsko, powiedzmy na dwóch pieszych ), a żeby nie było, to tam nie da się mocno rozpędzić, zwłaszcza przy ograniczonej przez roślinność widoczności.
A propos szybkości i "lepszości" - niedawno miałem nietypową sytuację na leśnej pożarówce : jadę dość żwawo, dojeżdżam do krzyżówki, widzę gościa naprzeciw, który minimalnie później wchodzi w zakręt, a widząc mnie w trybie lekkiego chomika, też nie odpuszcza, ja kręcę dość mocno pod lekkie wzniesienie ( w skali górali płasko ), i potem na spadku przyspieszam ( zazwyczaj nieco tam odpuszczam ), następnie zauważam końskie balasy, a z lewej na ławce siedzi kobieta, więc odpuszczam i mocno zwalniam - w tym momencie zrównuje się ze mną ów gość, i rzuca "co, spuchliśmy ?", na co odpowiadam nawet nie zdyszany "nie, dlaczego ?", po czym gość mnie wyprzedza i minimalnie odchodzi ( w efekcie max 20 m ), w sumie wyszło 1.2 km ze średnią > 30 km/h - on karbonowy niner, ja średnie koło alu, i niby z założenia luźniejszy dzień ( tylko jakoś trudno to zrealizować ).
Kiedyś też w teoretycznie luźnym dniu, wyprzedził mnie najwidoczniej trenujący według planu - ja w tym momencie bardziej się toczyłem niż jechałem + akurat piłem wodę, ale po chwili rzuciłem się w "pogoń", następnie po ok. 3 km zwolnił, więc ja też - w końcu miało być spokojniej - na co on coś w stylu "śmiało", a ja, że mi się nie spieszy i nie będę wyprzedzał na piątego ( jechało kilka osób w obie strony ) i że zaraz jadę do domu 😉 , a on "to ostatnia okazja"..., co za pewność siebie, a nawet mi oddechu nie przyspieszył 😉, w sumie wyszło 5.5 km ze średnią 24 +, a odszedł może góra 50 - 60 m ( las, piach, szuter ) ;)
Skąd się biorą takie dziwne uwagi i ta "lepszość" ?
Tu mi się jeszcze dwaj przypomnieli - facet na czymś w rodzaju Jubilata ( choć w zapiskach mam "mieszczuch na kole 26", cokolwiek to znaczy ), i drugi w stylu wujek z wąsem, pierwszy po wyprzedzeniu przeze mnie nie odpuszczał krzycząc "dawaj, dawaj !" ( las, prędkość 30 + ), drugi to już istny "miszcz" - nie dość, że ugniatał kapuchę, to po kilkuset metrach od wyprzedzenia przeze mnie, nagle prawie na mnie zaparkował ( sądząc po odgłosie dohamowania tuż za mną ), kiedy zwolniłem, bo pojawło się kilka osób, a ten krzyczał "jedziesz facet, jedziesz !"...
Także ten tego, sami "miszcze szkierownicy" :icon_lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wkg nic się nie kończy.  Zawsze są tory...  Poza tym zawsze można znaleźć górskie grogi na którym na legalu pojedziesz ostrzej. No i wciąż udział w rajdach nie jest niemożliwy.  Za to szanse na to że nasze dzieci wrócą do domu może wzrosną. Z zalet to raz że coraz lepiej da się zaplanować czas podróży. 

Co do tych politycznych wywodów to szkoda już słów.  Myślisz że te sebiksy to z tą władza mają coś wspólnego?  Tak jak kibole co to niby PiS popierają. Prawda jest taka że ludzie pletą takie bzdury ale podejść i pogadać z nimi to nie mają nabiału.  Na pewno to nie elektorat PiSu a nawet nie konfederacji. 

A wracając do ruchu to myślisz że łamią przepisy jacyś konkretni wyborcy i  nadreprezentacja jest tych z PiSu? Naprawdę?  

To ciekawe bo pomijając znajomych uważających że rząd chce ich złupić i go szczerze nienawidzą  a oni po tych wsiach to muszą 90 pomykać bo inaczej to nigdzie nie dojadą to dość często zdarzało mi się hamskie i niebezpieczne akcje w wykonaniu aut oznaczonych gwiazdkami i piorunami... boje się że zbyt dużo polityki spowodowali że nasz zachwiany osąd.  Głupota, hamstwo, buractwo i tendencja do przekonania że się jest świetnym kierowcą jest ponad podziałami partyjnymi.  Wiara w to że PiS popierają idioci a innych to intelektualną śmietanka jest niebezpieczna.  Możesz się obudzić w jednym rzędzie z sebiksami i będzie głupio... 

A tak na marginesie to ostatnio bardzo pozytywnie mnie zaskakują od dość dawna chłopaki z za głośnymi wydechami... Ich kultura jazdy jest całkiem ok. Ich wycie przyprawia o ciary i człowiek się nastawia na chamskie wyprzedzanie a tu pełna kultura ... Za to za chwilę pani w sumie z błyskawica na szybie potrafi prawie cię w rów wyprasować ... 

 Boje się kierowców którzy wyrażają swoje polityczne milosci i światopogląd na autach... Tak samo drażnią mnie ryby...  Tu symbol i to silny a chamskie zachowanie....  Ale już mnie tęczowe auta chciały zabić a przecież też niby miłość głoszą. Boje się że frustracja nie jest tu bez znaczenia.  

A i taka uwaga co do tego że nie łapią więc się nic nie zmieni....  Pośród znajomych którzy muszą szybko a policja to łupi niewinnych panuje pogląd że w miejscowości to można 90....   A więc jest progres bo wcześniej dostawali mandaty i się chwalili że mieli po 120 w zabudowanym....  Więc jednak się boją... strach przed tramwajem a nie daj Bóg rowerem  jest potężny ... 🤣

Dla jasności przewaga tam popierających  8*  i nie są to prostaki. Spotkacie ich częściej w galeriach sztuki i w światku uważanym za śmietankę niż wśród plebsu...   Większe poszanowanie prawa i zrozumienie go jest wśród chłopaków z osiedla.   Oni przynajmniej nie wmawiają wszystkim że policja ich chce zgrabić za niewinność.  Jak dostaną mandat to nie są źli na system bo wiedzą co zrobili. 

10 godzin temu, KrissDeValnor napisał:

Kiedyś też w teoretycznie luźnym dniu, wyprzedził mnie najwidoczniej trenujący według planu -

A jak wyprzedzi to jeszcze nieźle... Możesz odpuścić .. mi jak wyjeżdżałem na 100 wsiadł na koło gość ..  jak na moment wyprzedził to się za nim nie dało jechać bo był za wolny. Tak przez prawie 10km go cholowalem....  To nie komfortowe jak ktoś jedzie na ogonie i ani be ani me ani kukuryku.  Ale natrzaskał PR wtedy sporo 🤣. Niestety ja też kilka a nie taki był plan. 

A w temacie górskiego ścigania to jakiś czas temu z gościem się mijaliśmy ale pieszym.  Tak się spacerkiem turlaliśmy po górach. To postój na fotkę to na siku to na jedzenie ...  I tak nas wyprzedzał ze trzy razy... I za każdym razem coś o ściganiu o tym że znowu wyprzedził....   Nie docierało do niego że się nie scigamy. Cóż nam rybka on miał radochę. Nawet nas nawracać chciał. 

Ale tacy co cisną i podsmiechują sie jak wyprzedzają to w górach  górach sie  spotyka. Wprawdzie potem oni zostają w schronisku z obiadkiem a my jedziemy dalej i często na parkingu po nas się pojawiają ale radość widać im daje że wyprzedzili 🤣. Nagorsze jak wyprzedzają i zaraz zdychają szczególnie na jakimś trudniejszym fragmencie na którym trudno ominąć. To mnie strasznie irytuje. Tak samo na szosie jak jadę sobie spokojnie swoje ktoś mnie wyprzedza i zamiast odejść jedzie przede mną i zwalnia....  A już najbardziej irytuje jak jadę grawelem gdzieś w lesie a gość na MTB na siłę wyprzedzi i za chwilę polegnie ...  I zamiast spadać z trasy to stoji jak ciele...   A jak jeszcze mądrość ludowa poleci że się nie da...  

Jak jadę i widzę mocniejszych za sobą a przypuszczam że za chwilę utknę to nawet odpuszczę żeby oni przejechali. Jak nie jestem pewien że po wyprzedzeniu przejadę to odpuszczam i jadę za .. jak już wyprzedze i spartole to staram się zrobić przejazd natychmiast a nie stoję i  się głupio gapie... No niby proste a działa średnio.   

Kolejna taka kolarska zabawa to wyprzedzanie bez słowa.  I to na szosach potrafią na cm przejść zza pleców. Czasem można zawału dostać.   A wystarczy część, uwaga, lewa ...    W górach też się tacy czasem trafiają.  Podjazd i nagle się ma takiego misia z lewej dokładnie w miejscu w które się planowało wjechać.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...