Skocz do zawartości

[Motoryzacja] Ogólny temat o samochodach, technice prowadzenia i systemach bezpieczeństwa (fizyka mile widziana).


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Mam czwarty samochód z automatem - dwa były klasyczne, jeden CVT i jeden DSG - nie miałem z nimi żadnych problemów. DSG ma co prawda tylko 100.000km, ale jeden z automatów sprzedałem z 248.000 na liczniku. Fakt, że naprawa mechatroniki w bardzo wiekowym aucie może przekroczyć jego wartość, ale naprawa przerdzewiałej podłogi także. Jak się traktuje samochód emocjonalnie i "sportowo" to rozumiem sentyment do manuala, ale jak jako durne narzędzie do jazdy od A do B to automat jest super. Kiedyś ręcznie sterowało się wyprzedzeniem zapłonu i składem mieszanki - też było tańsze w naprawie niż wtrysk elektroniczny :)

  • +1 pomógł 1
Napisano
16 godzin temu, marvelo napisał:

Jest nas zdecydowanie więcej, a wyższość skrzyni manualnej potrafimy uzasadnić.

No i gdzie to uzasadnienie? Film potwornie nudny z kompletnym brakiem uzasadnienia z typowym laniem wody. 

1 Spisek, samochody z maualna skrzynia biegów staja się kolekcjonerskie i droższe. No i producenci nie zauważają tej tendencji rynkowej i nie chcą  zarobić na kolekcjonerach i nie produkują samochodów z maualną. 

2. Teza że samochód z manualną skrzynią biegów pozwala na niższe zużycie paliwa, oczywiście brak jakiegokolwiek  porównania konkretnych modeli, a warunek jest jeden musi byc to doświadczony kierowca, tylko jaki to jest kirowca? Zastanawia mnie że w firmach logistycznych gdzie realnie liczy się to paliwo, wprowadzane są ciężarówki z automatyczna skrzynia biegów.

3 Najlepsze tezy. skrzynia biegów ma decydować czy będę ignorantem motoryzacyjnym, skrzynia biegów decyduje o to czy dbam o samochód.  Skrzynia biegów decyduje o uzaleznieniu finasowym od producenta. itd itp.  zero konkretów. 

 

 

 

  • +1 pomógł 4
Napisano
4 godziny temu, smw44199 napisał:

Marvelo musisz sobie kupić Mercedesa W124 w poczciwym dieslu i do kompletu podnośnik, komorę lakierniczą, garaż i przysłowiowy worek narzędzi. Wtedy powinieneś sie poczuć, że nikt Cię nie oszukuje i wszystko jesteś w stanie zrobić sam.

Jest tylko jeden minus. W wypadku jakieś kolizji możesz jej nie przeżyć i cały misterny plan w p...😁

A myślisz, że w tej swojej micro Daci na linki ma jakiekolwiek sense na przeżycie?

4 godziny temu, Wojcio napisał:

Mam czwarty samochód z automatem - dwa były klasyczne, jeden CVT i jeden DSG - nie miałem z nimi żadnych problemów. DSG ma co prawda tylko 100.000km, ale jeden z automatów sprzedałem z 248.000 na liczniku.

Mój starszy samochód z klasycznym automatem ma już 289 tys. km, kupiony od dealera (pomenadżerski) jako niespełna roczny z przebiegiem 16 tys. km. Olej wymieniałem 2 razy, raz po przebiegu 70 tys. km, drugi raz po ponad 250 tys. km. W międzyczasie, przy przebiegu około 140 tys. km miałem wypadek i olej był uzupełniany tylko, nie wymieniany. Skrzynia działa bez problemów, nic nie szarpie, przyśpiesza i redukuje płynnie

Napisano (edytowane)
W dniu 15.11.2025 o 19:58, Greg1 napisał:

Ma się za znawcę i miłośnika motoryzacji a jeździ jakimś beznadziejnym małym autkiem bez żadnych zdobyczy współczesnej cywilizacji (przewijało się to białe coś na jego zdjęciach)

Pisałem już, że jeżdżę dwoma samochodami z różnych czasów. Są to:

Peugeot 306 1.9d XND (wolnossący diesel XUD9, mechanicznie sterowana pompa wtryskowa Bosch, golas, bez ABS-u, poduszek, szyby na korbkę, gaz na linkę, wspomaganie kierownicy hydrauliczne), rocznik 1995

Dacia Sandero SCE75 Laureate (benzynowy, wolnossący silnik 3-cylindrowy, 4 zawory na cylinder, zmienne fazy rozrządu, wymagane przepisami wspomagacze typu ABS, ESP, kontrola trakcji, start-stop, poduszki powietrzne itp., przednie szyby elektryczne, wspomaganie kierownicy elektro-hydrauliczne), rocznik 2020.  

W dniu 16.11.2025 o 09:00, Greg1 napisał:

Nie, prawda jest taka, że niestety nie miałeś okazji korzystać z dobrodziejstw wysoko zaawansowanych technologii w motoryzacji i zapewne dlatego jestej jej przeciwnikiem.

Wspomniane samochody znacznie się różnią techniką i wyposażeniem, więc jakieś porównanie mam.

W dniu 16.11.2025 o 13:35, Greg1 napisał:

Teraz wyobraź sobie siebie w tym swoim samochodziku na linki w takim zdarzeniu...

O którym w końcu piszesz?

3 godziny temu, Greg1 napisał:

A myślisz, że w tej swojej micro Daci na linki ma jakiekolwiek sense na przeżycie?

Dacia na linki to ma regulację wysokości reflektorów i sterowanie wybierakiem biegów, a pedał gazu niestety jest elektroniczny. 

W dniu 15.11.2025 o 19:58, Greg1 napisał:

Ale żeby to wiedzieć trzeba jeździć dobrymi, zaawansowanymi technicznie samochodami a nie czymś co nie mogło być obiektem westchnień nawet we wczesnych latach 90-tych.

Znów nie wiem, o którym piszesz. Masz jakieś problemy poznawcze, że nie potrafisz na postawie podawanych przeze mnie informacji ustalić co jest czym? 

Peugeot 306 jak na swoje czasy to wcale nie było złe auto. Konstrukcyjnie bazowało na istniejącym już od dwóch lat Citroenie ZX (zawieszenie tylne niezależne, belka drążkach skrętnych z wahaczami na łożyskach igiełkowych, tzw. współkierująca pasywnie, dająca niewielki skręt kół tylnych pod wpływem sił występujących w zakręcie). Silniki XUD9 (a potem DW8) oraz HDI to jedne z najlepszych diesli w historii motoryzacji. Nadwozie 306-ki bardzo dobrze opiera się korozji i np. na drzwiach czy błotnikach nie ma grama rdzy nawet w 30-letnim samochodzie. Gorzej jest z podwoziem, bo tam są słabe punkty, podobnie jak na dachu pod uszczelkami drzwi. Ale i tak jest dużo lepiej niż np. w oplach czy fordach z tamtych lat, czy większości samochodów japońskich. To naprawdę solidne i miłe w prowadzeniu auto, a jego wersje sportowe (np. S16) są wciąż uznawane za jedne z najlepiej prowadzących się hot-hatchy. Dla mnie sylwetka 306-ki jest przepiękna - Golf 3 to przy nim pokraka. 

Dacia Sandero 2 to konstrukcja Renault (występująca tylko pod francuską marką np. w  Ameryce Południowej i w Rosji), oparta na płycie podłogowej modelu Clio 3. Niektóre silniki są już nowsze, ale np. benzynowe 1.2 we wczesnych wersjach czy 1,5 dci (już te poprawione) to również sprawdzone, niezawodne jednostki. SCE75 to już nowszy silnik 3-cylindrowy, ze zmiennymi fazami rozrządu(napę łańcuchem), pompą oleju o zmiennym wydatku itp. Samochód z roku 2020 ma już obowiązkowy start-stop, inteligentne ładowanie akumulatora, kilka poduszek powietrznych, systemy antypoślizgowy, kontroli trakcji i stabilności, a nawet asystenta ruszania pod górę (hill holder). Ale ręczny jest na linkę, zegary są klasyczne, okrągłe z prawdziwymi wskazówkami. Jest nawet komputer pokładowy (ale tylko w wersji Laureate). 

Wciąż jest to stosunkowo proste auto (i dzięki temu dość niezawodne i tanie w utrzymaniu), ale z racji przepisów o bezpieczeństwie i ekologii jest już znacząco różne od Peugeota 306. Jeżdżąc tymi samochodami zamiennie można już wyrobić sobie jakieś zdanie o tym, jak wpłynęły ten zmiany na sposób odbioru takiego samochodu przez kierowcę.     

Edytowane przez marvelo
Napisano

Kiedyś to miałem prawdziwy samochód - bez jakiegokolwiek wspomagania, z wyposażenia były światła, wycieraczki i ogrzewanie. Jedyny system elektroniczny to wskaźnik paliwa. Wartburg 353 (dwusuw). To były piękne czasy, byłem młody, miałem więcej włosów i to główne zalety, które mi się z nim kojarzą. Obecnie mam DSG, ESP, ABS, systemy unikania kolizji, prowadzenia po pasie, aktywny tempomat, ledy, wielostrefową klimatyzację, automatyczne światła mijania i drogowe, nawigację, audio, wszechstronnie regulowane fotele, turbo, samoczynnie przyciemniane lusterka, czujniki cofania i nic z tego mi nie przeszkadza, ba wszystko to doceniam (ok, poza Start-Stop). Nie jestem już w stanie sam przeczyścić gaźnika ani wymienić paska, ale nie tęsknię za tym - przez 100.000km nic się nie zepsuło. Wartburg po 100k  był zardzewiałym rzęchem po zatarciu silnika. A kolejne auto po nim, już zachodnie i nowe, ale z obecnej perspektywy totalnie gołe, było też nie warte ciepłych wspomnień. Głupie w dzisiejszej motoryzacji są przerosty - silniki po 700KM i wielorybowe SUVy. Są nadal auta rozsądne, a jednak nowoczesne i pozwalające korzystać z rozwoju techniki. 

  • +1 pomógł 1
Napisano

Tak jak pisze @Wojcio, kiedyś były takie a nie inne auta bo była inna technologia, inne możliwości produkcyjne, brak lub raczkująca elektronika (np. komputery Odra zajmujące całe piętra budynku), mniejsza dostępność samochodów i mniejszy ruch uliczny więc nawet kiepski kierowca miał szansę na przerzycie. Dzisiaj, przy dzisiejszej dostępności relatywnie tańszych samochodów (za kilka tysięcy można już mieć całkiem niezłą używkę albo nowy w leasingu czy na raty) i kilkudziesięciokrotnie większym ruchu większość kierowców nie przeżyłaby tygodnia bez tych wszystkich wspomagaczy. W jednym, tym starszym aucie mam zwykłe halogeny w nowszym kefy i to jest przepaść w widoczności nacą. Pierdoły typu automatyczne światła czy wycieraczki, niby bzdura, można się obejść, ale fo dobrego człowiek szybko się przyzwyczaja i docenia. Ja rozumiem też rację bytu dla samochodów typu ta Dacia Sandero czy jak ona tam (znam tylko nazwę jednego modelu Daci, gdzie w nazwie producent zawarł instrukcję postępowania dla użytkownika/właściciela, że samochód ma być zakurzony - może ma to na celu ukrycie niedoskonałości lakieru albo rdzę, nie wiem 😁), bo ludzie potrzebują tanie samochody do przemieszczania się z punktu A do punktu B gdzieś w najbliższej okolicy ale samochody tego typu na pewno nigdy nie będą pierwszym a nawet drugim czy trzecim wyborem jako samochody np. do dalszych podróży ponieważ nie oferują żadnego komfortu podróżowania, nie są bezpieczne w razie kolizji, ich małe, wyżyłowane silniki też nie są ekonomiczne w takim zastosowaniu, itp., itd. Takie auto mógłbym kupić jako służbowe dla pracownika, żeby nie było szkoda, ja dla siebie na pewno do miasta wolałbym coś bardziej zaawansowanego, chociażby hybrydową Toyotę Yaris, na pewno coś z automatem, żeby się nie męczyć w korkach. Na długie trasy, a robię takie często po 800-1000 km jednorazowo nawet sobie nie wyobrażam, żebym miał jechać takim samochodem, po 500 km bym miał fość. Kiedyś miałem Ranault Laguna pierwszej generacji z1998 roku, ale nawet to auto miało ABS, centralny zamek z pilota, automatyczną klimę i przednie szyby elektryczne bo te rzeczy uważam za must have, minimum minimorim, było mega wygodne dzięki fotelom i zawieszeniu i nim też robiłem trasy 800-900 km bez jakiegokolwiek problemu, nie odczuwając skutków długotrwałej podróży. A jak ktoś twierdzi, że nie potrzebuje ABS bo będzie sam hamował pulsacyjnie to ten ktoś chyba nigdy nie był w sytuacji awaryjnej i po prostu nie wie co gada

Napisano
2 godziny temu, Wojcio napisał:

Wartburg po 100k  był zardzewiałym rzęchem po zatarciu silnika. A kolejne auto po nim, już zachodnie i nowe, ale z obecnej perspektywy totalnie gołe, było też nie warte ciepłych wspomnień.

Mój ojciec też miał takiego Wartburga, eksportową wersję kombi, z drążkiem biegów w podłodze i szyberdachem. Nie miałem jeszcze prawa jazdy, ale trochę nim podróżowałem jako pasażer - byliśmy nim nawet nad morzem, w Kołobrzegu. Był pakowny, ale też za nim nie tęsknię, bo to była telepiąca się blaszanka, silnik ojciec też wymieniał, drążek biegów się kiedyś złamał itp. No i to były czasy benzyny na kartki, więc w daleką podróż trzeba było zabierać paliwo w kanistrach (kupione gdzieś "na lewo").  

Ale już następny ojca samochód to był inny świat. Jak ja bym go chciał teraz mieć w stanie fabrycznym:

Cressida 

Cressida

Napisano

No tak, ale takie samochody to są egzemplarze kolekcjonerskie, youngtimery a nie auta do użytku codziennego. Taki samochód wyciąga się w niedzielę jak jest ładna pogoda a nie katuje go w korkach i dojazdach do pracy

 

Napisano
W dniu 17.11.2025 o 12:41, marvelo napisał:

Silnik wolnossący (MPI) czy turbo (TSI)?

MPI.

Jak zapomnę wyłączyć tego durnego asystenta, to tak 6/10 przypadków piszczy mi na skrzyżowaniu koło Wroclavii - prawoskręt stoi, lewoskręt stoi, ja jadę środkowym i widocznie bardzo go denerwują auta po bokach.

Ale dziś, skrzyżowanie wcześniej miałem awaryjne hamowanie tego autodebila. Na środku skrzyżowania pisk, komunikat na desce i chrobot ABS. Bez przyczyny, chyba że za takową uznać auta na pasie obok.

Dla mnie to urządzenie sprawia więcej kłopotów niż pożytku, powoduje realne zagrożenie.

Pierwszy raz z tym g. em zetknąłem się w zastępczym Swifcie - jak mi przyhamował w korku to myślałem, że to skrzynia się rozsypała (ABS chrobotał).

Druga akcja to już moja Ibiza - żona prowadziła, skrzyżowanie na drodze krajowej, jakiś remont, trochę blachy na znakach i barierach i ni z gruchy ni z pietruchy - hamowanie, dobrze, że gość za nami nam nie wjechał w kufer. Jako że siedziałem w fotelu pasażera, to wyjąłem  instrukcję (mam w zwyczaju co najmniej przejrzeć w każdym aucie) i czytam - pierwsza strona - jaki to cudowny system bezpieczeństwa, druga strona - pierwsza konkluzja - to jednak Ty jesteś kierowcą i odpowiadasz za to co się dzieje, nie nasz cudowny system. Trzecia strona - nasz system czasami głupieje, jak pada, jak  sypie, jak są roboty drogowe.

I teraz do sedna - ktoś kazał taki system montować w każdym aucie - po co - nie wiem, zakładam przyczyny ideologiczne, bo tym się głównie kieruje Komisja Europejska w swym szale legislacyjnym. Problem w tym, że w autach segmentu A czy B takie systemy będą z g..nolitu bo koszty. Drugi przykład to czujnik ciśnienia w oponach - w droższych autach czujnikiem jest wentyl, w tym segmencie - jakiś algorytm z ABS, w efekcie połowa wskazań w moim przypadku to lipa, jak dla mnie ubytek homeopatyczny. 

Zgadzam się z @chudzinki, że tablety to wymysły producentów ale wszystkie systemy (nie)bezpieczeństwa to wymysł betonu z Brukseli.

Nie odmówię sobie głębszej diagnozy - to efekt przyjęcia Traktatu Lizbońskiego, który dał ogromną władzę biurokratom z KE przy jednoczesnym braku mandatu demokratycznego i zerowej odpowiedzialności. W efekcie mogą bezkarnie przepychać dowolną bzdurę jak zielony wał, jedzenie robaków, merkosury itp. Do tego pewnie siedzą w kieszeni Chińczyków i oligarchów z pewnego państwa. :) 

A część polskich europosłów drugi już raz w ciągu dwóch lat broni Urszuli Wodę Leje przed odwołaniem....

 

@marvelo Żona miała 1.2 TSI w Polo, ten poprawiony na pasku. Pojechaliśmy po auto z DSG ale nieco tańszy był manual :) 

  • +1 pomógł 2
Napisano

Skoro ludzie mają kłopot z obsługą przedniej przerzutki, jarają się obecnie elektrycznymi tylnymi bo "szybciej" i tym podobne to jakim cudem w motoryzacji ma być inaczej? Pamiętam gdzieś taki argument, że ktoś zdawał prawko na manualnej i ciągle nie wiedział jaki ma bieg. Laska na Makowskiej Górze bo często tu mam skrót stanęła na podjeżdzie i lipton. Nie ruszy za Boga, dymi się już z pod auta i trzeba było wsiąść za kółko i jej pomóc. Inny geniusz tutaj ciągle stęka na samochody i cieszy się z upadku motoryzacji. Tylko której bo mądrala zapewne chlebuś gdzieś kupić musi i Chińskie pierdoły, które ktoś dostarczyć też musi. I tacy ludzie też mają opinie na temat motoryzacji gdzie ich opinia ma być na marginesie bo są takimi nieogarami. 

Obecnie flota solidnie się zmieniła u ludzi na najnowsze wynalazki, które  są po części wygodne a wygoda rządzi częścią świata. W dupciach się poprzewracało od dobrobytu co widać w pogardliwym odnoszeniu się do prowincji gdzie nadal jest przewaga starszych aut. Cóż ja mam Ibizę z 2008 roku, która ma wszystko co mi potrzeba. Przebieg 70 tys i nie mogę się opędzić od ludzi, którzy mnie "męczą " o jej sprzedaż. Ostatnio chłop w Bukowinie na parkingu chyba czekał aż wrócę z tripa bo męczył mnie 15 min. Już bym dawno zmienił ale jak czytam i wiem jak to działa co opisuje kolega wyżej w nowszej Ibizie to musiał bym chyba upaść na głowę. To oczywiste, że obecne automaty są tak dopracowane i tak precyzyjne, że niszczą manuala ale trzeba zrozumieć, że są lokalizacje gdzie nikomu to nie jest do szczęścia potrzebne (czytaj prowincja) a z innej strony jak ktoś kocha jazdę to pojedzie wszystkim. 10 lat robiłem w Krakowie po centrum miasta Kangurem Maxxi z 2011 roku. Skurczybyka przeklinam bo posypało się w nim chyba wszystko włącznie z dwoma silnikami. Sprzęgło co jakiś czas wpadało w podłogę i dopiero trytytki załatwiły temat bo ASO wiadomo wymiana i wymiana. Samo sprzęgło chodziło tak ciężko, że nie było na rynku butów, które wytrzymały by więcej niż kilka miesięcy. Zniszczyłem nawet podeszwy w moich butach do chodzenia po Tatrach. Dopiero BHP-wskie Demary załatwiły temat a po ogarnięciu auta poza ASO zacząłem go lubić. Więc tak do miasta automat. Tysiąc km i dalej robiłem Felicją z szybami na korbkę i raczej męczyła mnie "jakość" ówczesnych dróg niż sama jazda. Dziś mamy chyba najlepsze drogi w całej UE albo jest blisko i bidoki się męczą jadąc nimi:laugh: 

Co do nowoczesności każdy kto ma cokolwiek z nowych aut wie ile jest w nim paści. Robią cuda na kiju ale proszę zobaczyć jak obecnie działają światła mijania w wielu autach. W kangurze był czujnik gdzie ściemniło się już lekko, mgła i przełączał na mijania choć były wyłączone. Świecił się też tył a co mamy obecnie jak nie oświetlone obecnie właściwie auta? To co widziałem tej jesieni choćby w okolicach Nowego Targu gdzie mgły są bardzo częste to jest dla mnie szok. Dość często śmigam po górach i co mamy? Ano mamy non stop zapalające się z tyłka światła stopu bo rekuperacja. Jedz za takim to epilepsji idzie dostać. No ale znowu już mamy elektryczne rowerowe motorki z dotykowymi, ekrankami, internetami, ... więc pytam się jak tutaj dogadać się z fanatykami takich zabawek w czymś co ma być banalne z założenia w użytkowaniu? 

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...