Skocz do zawartości

[Kilkudniowa wyprawa] gdy zimno i pada


spidelli

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie, za tydzień chcemy wyruszyć nad morze, trasa w jedną stronę to 4 dni jazdy/3 noclegi, domyślnie namiot ale awaryjnie jakaś agroturystyka wchodzi w grę.
 

Pogoda nie wzbudza entuzjazmu, jakby miało lać ciurkiem, to odpuszczamy, może uda się w połowie czerwca?

Jednak przy przelotnych deszczach zaryzykowałbym w maju. Ufam, że uda się przesuszyć zmoczoną odzież czy namiot, jeśli od czasu do czasu wyjdzie słońce.

Sakwy mamy wodoszczelne, dodatkowe worki itp. więc suche rzeczy na przebranie będą.

Ciekaw jestem jakie macie patenty na deszcz i zimno. Mnie pogoda do tej pory rozpieszczała, więc mam raczej wyobrażenia niż doświadczenia. Sądzę, że np. lepiej jechać na lekko, tj. w lekkiej kurtce i zmoknąć niż gotować się w szczelnym poncho.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W turystyce używałem peleryn - działa trochę jak żagiel, ale chroni do kolan i mniej się człowiek poci niż w kurtce. Ma sens przy spokojnej jeździe. W MTB kurtka z membraną (niestety nie goretex) i spodnie z membraną albo krótkie jak ciepło - i tak człowiek mokry, ale nie zimny. Do tego zaklejanie otworów w kasku srebrną taśmą :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przypadku spania w kwaterach bywa problem z wysuszeniem ubrań, przy spaniu w namiocie problem może być bardzo duży. Ubrania tylko techniczne/szybkoschnące. Największy problem jest z wysuszeniem  butów.

Jak jest zimno i wietrznie, to zdecydowanie lepiej sie spocić, niż jechać mokrym od zimnego deszczu. Jak jest ciepło, to zmoknięcie nie jest wielkim problemem.

Osobiście nie wyobrażam sobie jazdy w pelerynie, szczególnie dłuższych dystansów. Telepanie dość luźnej kurtki mnie irytuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam patent, który stosuję przy przemoczeniu. Co prawda w innej dziedzinie ale działa. Tu też powinien się sprawdzić. Jak śpię pod namiotem lub pod chmurką to nie ściągam mokrych ciuchów. Pozwalam im wyschnąć na sobie. Gorzej jest z butami. Jak są mokre jakby w rzece leżały to ściągam. Jak są tylko wilgotne to tylko wymieniam skarpetki na suche. Najlepiej kup sobie ochraniacze przeciwdeszczowe na buty. Nie są skuteczne w 100% ale zawsze coś dadzą. Na kask też można kupić pokrowiec przeciwdeszczowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śpisz w mokrych ciuchach, w których jechałeś cały dzień? Widzę tu kilka problemów. Mokre ciuchy nie grzeją, nawet w śpiworze. Gdy jest ciepło pewnie jakoś można to przeboleć lecz gdy temperatura spadnie może być proplem. Ja osobiście jadąc wyprawę i planując nocleg w namiocie mogę mieć wszystko mokre z wyjątkiem śpiwora i ciuchów do spania. Druga sprawa to w jakim stanie będzie śpwiwór po kilku takich nocach. To, że prześmierdnie na wylot to nic, ale może po prostu przestać swoje funkcje.

Podczas wuelodniowych wyjazdów trzeba łapać każdą chwilę dobrej pogody i suszyć ekwipunek. Rzadko jest tak, żeby lało kilka dni pod rząd nonstop. Trzeba polować okienka i się suszyć.

Nie ma kurtek, które by zapobiegały poceniu się. Antyperspirantowych kurtek jeszcze nie wynaleźli. Zwłaszcza wtedy gdy jest stosunkowo ciepło ( jak w maju) człowiek na rowerze poci się dosyć intensywnie. Ja osobiście uważam, że latem można jechać w byle czym. Dopiero gdy robi się naprawdę zimno zaczynam przywiązywać wagę do odpowiedniej jakości ciuchów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, spidelli napisał:

Sądzę, że np. lepiej jechać na lekko, tj. w lekkiej kurtce i zmoknąć niż gotować się w szczelnym poncho

To zależy, jak długo i w jakiej temperaturze :)

Dla mnie najważniejsze jest suche i ciepłe spanie, jeśli masz wilgotny sprzęt biwakowy, to każdy moment dobrej pogody należy wykorzystać na suszenie namiotu i śpiwora. Kładzenie się w mokrych ciuchach dopuszczam tylko w jakiś ekstremalnych przypadkach, należy pamiętać, że woda dąży do równowagi energetycznej, którą osiąga w temperaturze około 4 stopni Celsjusza.

Jeśli nie jeździsz w espedach, to mogę polecić patent sandały+skarpety z neoprenu (albo na bogato: wodoodporne z membraną). Jeśli spd - to wąska folia streczowa ;)

Jak jest ciepło, to przemoknięcie mniej boli i można jechać w czymś, co bardziej będzie chronić przed nadmiernym wychłodzeniem, niż przed samą wilgocią, chociaż przed wilgocią też trochę powinno - nie cierpię jeździć w mokrych gaciach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za tydzień będzie kilkanaście stopni. Mój pomysł to jechać w technicznej, grubszej koszulce - może i z długimi rękawami, używam Bionics a suche rzeczy trzymać na wieczór, postoje. Spać trzeba w suchym ! Do rana techniczne przeschną a jak nie przeschną to wyschną na ciele w kilka minut. Goretexy, ortaliony, ceraty - wszystko jedno - człowiek sie pod tym tylko poci. Większe ulewy przeczekac pod mostem albo jakąś wiatą. A jak będzie cały czas lać to i tak przerąbane. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za uwagi. Spanie raczej w suchym przewiduję, najwyżej wezmę ze 2 dodatkowe koszulki.

Trochę się boję porannego chłodu i zwijania mokrego namiotu ale tak czy siak przerwy będziemy robić, w tym obiadową więc może uda się podsuszyć.

Buty - pojadę w biegówkach z siatką, jakby było zimno - biegówki z goreteksu - sprawdzają się, dopóki się woda od góry nie wsączy.

Wydałem majątek na lio-żarełko, więc jadę w tym co mam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIe lepiej celować w nie-burzową pogodę i przeżyć przygodę pod chmurką?  Ja tak bym się nie bał deszczów, co nagłych burz, albo porannych mgieł i zimna. (to jest dziadostwo). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam odwrotnie. Burze są gwałtowne ale szybko przechodzą i po przeczekaniu można komfortowo kontynuować jazdę. 

Gorzej jak faktycznie robi się uroda na deszcz, to potrafi zepsuć cały wyjazd, a już na pewno odebrać zeń przyjemność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mareq_BB
Dzięki!
Refleksje po 1dniu (130 km):
1) Nigdy nie ufaj automatom do wyznaczania tras. Co z tego, że na mapie masz drogę a w praktyce jest to zarośnięta do pasa leśna droga, dziurawa, z leżącymi gałęziami, które wyrywają linki? Mea culpa
2) Połowa kierowców to bezmózgi - jak nazwać człowieka w Dodge Ram, który znajdując lukę wyskakuje zza rowerzysty, z nogą w podłodze i rykiem silnika wpada w teren zabudowany? Albo takiego, który wyprzedza auto nas wyprzedzające? Masakra....
3) Wieczorne zimno + zmęczenie = delirka. Myślałem, że bluzy nie wyjmę.
4) Na jednego buca z kampingu przypada jedna mega pomocna osoba, która wynajmuje nam awaryjnie domek
5) Gorące pozdrowienia dla Kolegi z Polkowic, który dołączył do nas i przez kilka km prowadziliśmy rowerową pogawędkę :)

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbieraj doświadczenia :)

1 - nigdy nie korzystaj z automatycznych tras. Trasa ma być zaplanowana w domu, sprawdzona  na kilku mapach, na streetview itp. Cały ten routing to jest ogromna kicha dlatego dziwię się tymi ciągłymi  tematami o apkach i rodzajach map. Wszystko to bazuje na open street i rózni się tylko kolorkami. Jak dla mnie trasa ma być wyrysowana w domu na kompie, wczytana jako ślad. Ja osobiście wyłączam mapy w garminie co by ślad nie zlewał się z podkładem mapy. 

2 - nie jest tak źle. To tak jak z mediami. Mało kto pisze, że ktoś kogoś uratował, za to jak ktoś kogoś zabił to trąbią o tym wszyscy.

3 - dla mnie te chwile to jest  creme de la creme    takich wyjazdów

4 - nigdy nie nocuj na kempingach bo to magnes na wszelkiego rodzaju buców i onny margines. Oni wiedzą, że znajdą tam coś dla siebie i ciągną tam jak ćmy do światła. Tylko noclegi na dziko, rozsądnie zaplanowane i realizowane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można też jakiegoś gospodarza na wsi zapytać o pozwolenie, żeby się rozbić na jego terenie a może się okazać, że jeszcze dostaniesz zaproszenie na kolację czy śniadanie. Mimo tego, że dużo ludzi to buce to mimo wszystko da się trafić na serdecznych ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj tylko stówka. Trochę wojewódzkimi z tirami, trochę leśnymi. Lubuskie i Wielkopolska ma sporo ścieżek bez las, ino piach i z sakwami bywa trudno. Znaczy łatwo. O glebę.

Znów kamping. Tym razem warunki lux. Lodówka, tv i gorący kaloryfer. Doszliśmy do wniosku (ja i żona) że szukamy domku z wygodami kosztem 30 km z rozpiski, zwłaszcza, że na docelowym kampingu nikt przez pół dnia nie odbierał telefonu.

Może jestem palcem robiony ale ostatnie, na co mam ochotę to namiot :)

Dwie uwagi jeszcze - wiatr nie jest taki zły, ściąga ale i przegania deszcze. Bez wiatru byłby opad ciągły.

Garmin eTrex - albo mam bubla albo Garmin robi buble. Wczoraj się zawiesił, musiałem wydłubać baterie, dziś się wyłączył. Poza tym ekran jest super, bo czytelny w słońcu. Ekran jest do d.py bo... za mały..

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dotarliśmy nad jezioro Miedwie. Serdeczne dzięki dla kolegi ze Stargardu, który nas pilotował, zaczepiony pytaniem o drogę.

Ruszaliśmy z okolicy Międzychodu, przez Puszczę Notecką. Absolutnie fantastyczna okolica - pagórki, jeziora i lasy. Jazda szosą.

Potem trochę wzdłuż wałów nad Notecią, asfalt, lasy. Byliśmy w środku niczego :) Bardzo odludne tereny, jedynie ślady bytności leśników.

Albo leśne drogi wykładane kocimi łbami, cudo :)

Padam na pysk... 119 km dzisiaj ale z odcinkami cyclocrossowymi :) Zmywałem błoto z hamulców wodą z bidonu.

@Tomek21001

Dzięki za priva

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...