Skocz do zawartości

[Rower] CX, Gravel, Trail?


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, skom25 napisał:

Ja ogólnie nie mam problemu z 26', bo jeżdżę dla zabawy a nie wyników.

To jest całkowicie inny świat.....znacznie lepszy. Każdy myśli że 26 było fajne- nie było. 29 jest znacznie wygodniejsza i wszechstronniejsza od starego dobrego 26 i piszę to jako świeżak w 29- 4 sezony z 30 ;-)) Full to znacznie bardziej upierdliwy sprzęt. Obsługa 2 amorów i całego systemu zawieszenia.

Znam wiele przykładów 29 które w ciągu 15 minut stają się gravelami, szczególnie te sztywne 29. Generalnie przemyślana 29 (seryjna będzie droga) na sztywnym widelcu jeździ prawie jak gravel, ale jest znacznie wygodniejsza i bardziej universalna. No i 29 możesz spokojnie wziąć w góry - nawet na sztywnym widelcu, gravel to już mordęga. Optymalnie to gravel+29 (szosa, mimo że królowa kolarstwa jest bee)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

skom25

Coś tu się nie zgadza, bo z jednej strony piszesz, że gravel :

Cytat

Fajnie lata po asfalcie i płaskiej drodze, ale już lekkie przeszkody stają się problemem, a na pewno przy aktualnym stylu jazdy

, a z drugiej chyba próbujesz sobie wmówić, że jest uniwersalny :

Cytat

No i podoba mi się uniwersalność , czyli to czego aktualnie mi troszeczkę brakuje

  - no jest, ale tylko w bardzo lekkim terenie...

Trail na pewno nie będzie bardziej uniwersalny od XC, a na pewno nie u nas :no:
Co do kół 27.5", to są stosunkowo rzadkie, ale jeszcze istnieją, a do tego mogą być tańsze w zakupie i nieco lżejsze.
Lepiej dobrze przemyśl temat, żeby nowy zakup Ci przez jakiś czas posłużył, a nie od razu wylądował na aukcji :icon_wink:
Za 5 k masz np. XC 500 z Deca - nie sądzę, żebyś kręcił nosem na Rebę ;)
Za 3 k na wyprzedaży mają XC 050 LTD, gdzie np. po pozbyciu się/wymianie ciężkiego amorka i być może zmianie napędu, też by to była jakaś opcja i pewnie fajnie by to latało - nawet na sztywnym widelcu.
Ewentualnie możesz kupić coś dla samej ramy ( karbon ? ), a potem stopniowo ulepszać - tyle, że finalnie może wyjść z 10 k..., choć masz też gotowca za 7 k - znów z Deca, czyli XC 900 ;)
Na marginesie dodam, że za 5 -6 k mają też full'e, jednak pewnie dość toporne ze względu na masę...
 

PS
Gravel na pewno wymusi inny styl jazdy w terenie, a jedyna jego przewaga, to to, że zmieści się łatwiej na bardzo wąskich singlach ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, skom25 napisał:

Właśnie z tego powodu o którym wspomniałem powyżej, wpadł pomysł Gravela. Nie płaci się za amortyzator, przez co zyskuje cała reszta roweru lub cena jest odpowiednio niższa.

Za samą metkę "gravel" cena jest odpowiednio wyższa. Kilkaset a czasem ponad tysiąc PLN względem szosy o podobnej specyfikacji. Rozbudowa i wymiana pojedynczych części też utrudniona. 

3 godziny temu, skom25 napisał:

Swoją drogą. Czemu wszyscy piszą o kołach 29'? 27,5' jest już Passe?  

Patrząc na ofertę nowych rowerów to tak, przynajmniej w XC i Trail. Trzymają się jeszcze w Enduro za to przybywa ich w gravelach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrissDeValnor oczywiście poleciałem skrótem myślowym, jak to ja, wcześniej nie podając kontekstu. Miałem na myśli połączenie szosy i z rowerem do lekkiego terenu. Aktualnie jest tak, że na MTB robię czasami dość długie dojazdy po asfalcie, co jest mało ciekawe i męczące. Z drugiej strony, jeżdżąc na szosie, nie raz miałem ochotę skręcić gdzieś w las. Dlatego pojawił się pomysł Gravela.

Parę minut temu oglądałem na GCN porównanie Gravela z MTB. 3 trasy, 2 zawodników, przejazdy na obydwu rowerach. Gravel był szybszy na równej drodze, na kamieniach i typowym singlu MTB było widać że to jednak nie to. A był to chyba Topowy model Canyona... Także chyba kolejny kandydat odpada.

 

Teraz, some1 napisał:

Rozbudowa i wymiana pojedynczych części też utrudniona. 

Wiem, wspomniałem o tym wcześniej, a osobiście spotkałem się z tym w szosie. Ruszysz jedno, to zaraz trzeba wymienić całą resztę...

Swoją drogą, Accent wypuszcza nową serię rowerów: Point.

https://velo.pl/gorskie/gorskie-sztywne/maraton-xc-29/accent/point-slx

Gdyby nie to że jestem lekko uprzedzony do Accenta ( mówi to ktoś kto ma dwa rowery Accent, w tym jeden praktycznie w całości na ich komponentach, o ironio) to bym się zastanowił. Rama wygląda schludnie, sztywne ośki. W gotowej wersji z Manitou. Pewnie realnie do kupienia za jakieś 4700 zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gravel może być ciekawą opcją szczególnie dla osób które planują cały dzień w siodle z mieszaną nawierzchnią i często z wiatrem w twarz. np z Warszawy do Płocka, czy  Włocławka można od biedy przedrzeć się przez Puszczę, potem wzdłuż wału itp Np na asfaltach i ubitych szutrach bez tarki będzie przyjemnie.... Ale realnie w moim stołecznym bytowaniu nie ma racji bytu, najbardziej uniwersalne jednak są opony od 2,1...  tylko zaraz za moment ma wejść w Deka jakiś ich turystyczny model 920 z takimi gumami na 29.... Sam założyłem Riczeja Venturamax  do moich dwóch 29 erów... co chyba nie uczyniło z nich graveli, w żartach nazywam je graWelami... No i są na rynku warte krocie karbonowe szosówki z miejscem na 27,5 ponad 2 cale... lekkie, zbaraniałe z napędem bez prawdziwego blatu...  Dlatego decyzję czy z baranem czy bez  można wydzielić na bok, a do pytania gravel dodać maksymalną szerokość opony, i zrezygnować z tych ze zbyt ciasnymi widelcami...

No i dla mnie np uchwyt na klamkach jest  wygodny dla przyzwyczajeń z ostrego do miasta... ale już w bardzo trudnych warunkach "szału nie ma" lepiej mieć zwykłą kierownicą.

Dolny chwyt w baranie to w zasadzie tylko zjazdy i pod wiatr

Nie lubię też w 105 zrzucania biegów po jednym, trwa to i trwa, co w napędzie 1x jest frustrujące. hamowanie mam na bb7 sprawne ale jak się rękoma amortyzuje dziury na zjeździe, to górny chwyt nie radzi sobie z płynną modulacją. na prostej kierownicy łatwiej rozdzielić palce hamujące od siły uchwytu kierownicy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, skom25 napisał:

Aktualnie jest tak, że na MTB robię czasami dość długie dojazdy po asfalcie, co jest mało ciekawe i męczące.

Kurcze ja na moje szutry i leśne ścieżki mam podjazdu + powrót 25-30 km. Mam 26" i opony Continetale - nie odczuwam nic a nic tego podjazdu do miejsca docelowego. 

Jak Ty to robisz, że odczuwasz ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Męczące psychicznie, bo emocje jak na grzybach. Opona 2.2 i ciśnienie 1.5 Bar robi swoje. Kręci się dość żwawo, a rower wcale nie jedzie. Tak jak pisałem wcześniej. Miałem okazję jechać z kimś na Gravelu, a potem nastąpiła zmiana rowerów. Różnica prędkości na asfalcie i równym terenie jest naprawdę duża.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@skom25 nie wiem czy już się zorietowałeś ale masz tu trudną dyskusję bo rozmawiasz z fanatykami.

W mojej opinii zdecydowanie masz ochotę na gravela na średnio grubych kołach do "napie...." po asfalcie i uciekania w polne drogi
Po prostu szukasz szybszej i fajniejszej wersji tego co masz. Dobrze dobrany gravel Ci to da. A jak zgłębisz temat ół to może zykła podmiana kół na drugi komplet bedzie Ci go przesuwała z  "do lekkiego terenu" w kierunku "do ambitnych wądołów."

Ja w tym momencie ma stara 26.. wisi sobie i czeka aż zdemontuje bagażniki i ją sprzeda. Nie miałem na nią ochoty wsiadać od zakupu nowych. 
Gravel na cienkich kołach na jazdy po asfalcie i no jak mam puszczę niepołomicką w trakcie takiej jazdy przeciąć to luzik. Jedyne co to dętki załatwiam seryjnie wiec myślę nad mlekiem
Full.  niedrogi w sumie jeden z podstawowych modeli ale kupę frajdy daje docelowo ma służyć w górach ale z braku czasu służy na podkrakowskich bezdrżach.
A już mi świta w głowie jakiś elektryczny full. :D  Jeszcze poczekam kilka lat pokatuję się, ale wiem, że za jakiś czas....

Do tego elektryczny ht... Teoretycznie żony, ale widzę, że będzie sie nim bawić córka i ja.   Każdy ma swoje wady i zalety. Jak czytam takie autorytatywne stwierdzenia co jest bardziej a co mniej uniwersalne to mnie troszkę śmiech bierze.  W zasadzie nieważne, którego roweru bym nie wyprowadzał na spacer przychodzi moment kiedy przydał by się inny.  HT elektryczny jest najbardziej uniwersalny.... Ale tylko do 25/h :D:D:D i nie dalej niż 100k od domu przy oszczędnym traktowaniu   Np w gravelu często mi brakuje ciut grubszej opony. To znaczy tylko jak łapię gumę..;). tylko że jak jadę 90km i z tego 4 są w terenie tyle ze usra... ostrymi kamieniami to HT nie będzie bardziej uniwersalny a szersza opona też była by balastem na 86km. Taki HT będzie niezawodnym środkiem transportu, ale chyba niektórzy to  trochę mylą z uniwersalnością. 

Jakoś ludzie tłukący szybciej dystanse  ponad 150 w większości biorą coś z okolic szos graveli fitness.  Z jakiegoś powodu BP biorą gravele w całkiem sensowne górki. 
Poważniejsze góry z ostrymi zjazdami.. HT?  no średnio bo jednak na fulu zupełnie to inaczej wygląda. Owszem na grubszej oponie HT można pojechać sprawnie ale i tak tylne koło bedzie się zabawiało w piłeczkę pingpongową.  
I jeśli ktoś mówi ze full jest bez sensu to albo nie umie na nim pojechać albo ma coś z fanboja albo  nie ma kasy/ możliwości i sie pociesza... Albo lubi ten dreszczyk emocji walki z kołem, które sobie chce pojechać w las z gracją piłeczki pingongowej.  Dodatkowo powszechna opinia ze amortyzacja przeszkadza na podjazdach... No to ja nie wiem skąd oni to biorą skoro taki leszcz jak  ja wiem że niejeden podjazd mi uratowała. Na początku na leśnych  podjazdach za namową wielu opinii skręcałem teraz wprost przeciwnie.  "pompowanie/bujanie" na asfalcie...  W sklepie jak marudziłem że nie ma blokady... usłyszałem, żebym spróbował i że to kwestia techniki pedałowania.  Nie bujał... W sumie zastanawiałem sie i odkryłem. To niestety ale chyba jednak jest kwestia techniki. Jak jadę na odwal to mi sie zdarza ze mi amorek  zaczyna sie odzywać ale normalnie wiele to go nie czuć.  Widuję gości na fullach, którym to wszystko łazi jak porąbane a oni sie mordują i takich których rower jest sztywny... a za chwilę w terenie że te amorki to nie atrapa...

Może jak masz dylemat to idź po bandzie...  :)

Niner-Full-Suspension-Gravel-Bike_25-200

 

Wiesz do czego zmierzam? 

Mam cztery rowery. I najbardziej uniwersalna jest stara dobra 26... Ma z przodu uginacz który się nie ugina :D  opony 1,6albo 1,7
Wiesz czeu jest najbardziej uniwesalna?  Bo  byłem nią i w górach i na wycieczkach szosowych i na szutrach, ale i woziła mnie po pomorskich szlakach... Po prostu był jedynym rowerem...

Teraz mam kilka i mając wybierać jeden najbardziej uniwersalny musiałbym sobie z radości strzelić w łeb bo w zależności, w którym kierunku jadę każdy jest najbardziej uniwesalny.

A całą jurę zjeździłem na takim cudzie.
rower-romet-samba-2-27384401.jpg

Do tej pory nie wiem jak podjechałem na tym wszystkie podjazdy w lasku wolskim i wszystkie na jurze..   I szczerze to do głowy mi nie przyszło że w sumie to nie do tego ten rower służy...  Choć w sumie to taki pradziadek gravela był :D

Potem byl  "stalowy góral" oczywiście bez amortyzatora.  I od nowa wszystko zaliczałem.
 

Kilka osób pisze tu że HT jest super bo nawet w góry pojedziesz na nim. No niby tak ale jak już przyjdzie do podprowadzania... Grawela łatwiej na plecy zarzucisz i żwawiej będzie Ci sie z nim szło go góry. ;)  Owszem na zjeździe szybciej poojedzie HT ale kto powiedział, że nie znajdziesz przyjemności w spokojnym zjeżdżaniu...  A jak sobie wymyślisz kilkudniową wycieczkę w góry z zaliczaniem kolejnych szczytów? Zadziwiająco trudno wyznaczyć jakiś dłuższy ślad z pominięciem sporych odległości asfaltem.

Wszystko zależy od tego co cię kręci. 
Jak kupujesz rower nie kieruj się religią. Szczególnie religią innych. 
Wiesz ile osób jak wybierałem gravela i fulla uważało, że to bez sensu. Oba, żeby sie udało musiały być kompromiasami.  Też słyszałem ze przecież HT załatwi wszystko :D
Nie nie uważam tego wyboru za głupi.  Mój grawel jest bliżej szosy i daje tam pełną radość i świetnie daje radę na odcinkach szutrów płyt czy nawet leśnej ścieżki.  Spore poczucie wolności. A jak coś trudniejszego przejadę mam taką wewnętrzną radość, że dałem radę. A jeszcze jak widzisz, że ktoś na "najbardziej uniwersalnym rowerze " nie dał rady :D:D:D:D   Raz zbierałem gostka na HT... Pytał jak ja to na kolarce zrobiłem... Nie uwierzył jak powiedziałem ze to przez spd bo nie miałem pomysłu jak się wypiąć i nie zabić wiec po prostu przejechałem ;)  
Full daje 100% radości w lasach i na różnych bezdrożach, Po prostu idzie to jak czołg.  Na asfalcie.... No jedzie niespiesznie.  HT wszystko przejedzie, ale w mojej opinii daje najmniej radości i nie pozwala na taki pełny flow.   Ot taki rozsądny uniwersalny i w każdym punkcie nudny... (oj teraz sie naraziłem :D:D:D)

Pisze to z perspektywy osoby, która przejechała te same trasy w krótkim czasie na 4 różnych rowerach.  W perspektywie lat na 7...

Musisz sobie wyznaczyć co rower ma robić i pod to dobierać.  Potem musisz sie zastanowić co powinien znieść i to będą punkty "uniwersalności".
Rzeczywiście parę wypadów na konkretnych rowerach może Dać ci jakieś światełko co chcesz dalej rowerowo robić. 

A jeśli na dzień dzisiejszy Twoim największym zmartwieniem są dojazdy do tras to może czas zainwestować w auto?   JA ostatnio odpuściłem sobie 20km po mieście w deszczu i zimnie, bo chce sobie po lesie pojeździć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KrisK.

Nie uwzględniasz miejsca zamieszkania kolegi. Osobiście nie widzę spinania się na fulla,  teren górski widzi się raz na rok, jak urlop dopisze.  Prawda jest  taka że HT jest prostszy, tańszy i łatwiejszy w obsłudze.

Dust i gravel wydaje się niezłym tandemem w tym przypadku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, KrisK napisał:

Full daje 100% radości w lasach i na różnych bezdrożach, Po prostu idzie to jak czołg. 

Ano właśnie. I ukształtowanie terenu nie ma nic do rzeczy ... idzie jak czołg. Korzenie, dziury wymyte wodą - zupełnie inna jazda. Ale na asfalcie trochę zamula. Tyle , że na asfalt to szoska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@clavdivs uwzględniam.. jak również to ze jak jadę z KRK w góry to nieraz muszę tyle przejechać co i On.. Kwestia, które góry wybiorę  A ja potrafiłem być w górach w różnej formie w każdy weekend. Ba potrafiłem być w sobotę w innym paśmie a w niedzielę w innym.. Pomijam, że są okolice Kielc bliżej jest cała jura gdzie też sie znajdzie coś do pokręcenia.  To jest tylko kwestia jak bardzo masz popsute pod berecikiem obwody i czy wyłączysz włochatego siedzącego na ramieniu lenia.

No i ja tam doceniam fula na polnych drogach. Szczególnie jak przejadą maszyny i są one w opłakanym stanie.  Ostatnio mnie wyślizgało z drogi wprost na zaorane pole. Droga szła na takim fajnym wale około 1,2.. porośniętym dużymi kępami trawy.  jak mnie postawiło bokiem na dordze to byłem pewny że zaliczę brzydką glebę a tu niespodzianka... jak bym po ubitej ziemi jechał. Potem po skraju pola bez problemu pojechałem.  Drugi przypadek to droga w lesie (i na mapie zresztą) nagle się pojawia terenścinki  droga znika pod liśćmi i resztkami drzew... gubię ją i prę przez las poprzecinany jakimiś wądołami.  Znów doceniłem zawieszenie.  W HT w takich warunkach tylne koło co chwila mieli, bo je cos podbija. I nie nie masz wpływu, bo liśćmi wszystko przykryte było.
Poza tym ja nie namawiam Go na fula a próbuję naprowadzić na pewne różnice coby troszkę obalic mit uniwersalności.

A co do

32 minuty temu, clavdivs napisał:

HT jest prostszy, tańszy i łatwiejszy w obsłudze.

To masz grubsze koła do gravela.    Jeszcze prostsze i tańsze w obsłudze.   I dość uniwersalnie wszystkożerne jak sie dobierze dobrze koła do planowanej trasy.

A Dust i gravel... może, ale jak dla mnie zbyt podobne rowery. Szczególnie jeśli gravel nie miał by być mocno szosowy.   No i co Dust ma robić  pod tą warszawą?  Co czego nie zrobi sztywny gravel na odpowiednio dobranej oponie. 

A w góry jak ustaliłeś jeździ na urlop... To jak tak to bez sensu się pchać w HT tylko na urlopie wypożyczyć sobie rower w górach i do nich dostosowany? Szczególnie ze full może trochę wybaczać braki w wjeżdżeniu.

Mam fula gravela i HT... Jedyne co daje mi jakąś DODATKOWA frajdę w HT ponadto ze jadę rowerem  to jego silnik.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak by nie mieć zrytego beretu, geografii się nie zmieni. HT ma mocne strony i tym bardziej się to uwidacznia kiedy zdajesz sobie sprawę że na HT dajesz radę w każdym terenie w twojej okolicy.

10 godzin temu, KrisK napisał:

To masz grubsze koła do gravela.    Jeszcze prostsze i tańsze w obsłudze.   I dość uniwersalnie wszystkożerne jak sie dobierze dobrze koła do planowanej trasy.

A Dust i gravel... może, ale jak dla mnie zbyt podobne rowery. Szczególnie jeśli gravel nie miał by być mocno szosowy.   No i co Dust ma robić  pod tą warszawą?  Co czego nie zrobi sztywny gravel na odpowiednio dobranej oponie. 

 

Nie zaklinajmy rzeczywistości. Rower trailowy nie jest w żaden sposób podobny do gravela. Jak ma się 2 rowery, to raczej sie ich nie upodabnia tylko nadaje cechy bardzo rożne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, KrisK napisał:

A już mi świta w głowie jakiś elektryczny full. :D  Jeszcze poczekam kilka lat pokatuję się, ale wiem, że za jakiś czas....

To jest niestety zupełnie inny typ jazdy, ja choć początkowo byłem zafascynowany to odpuściłem po jeździe testowej. Po płaskim - wszystko fajnie, dopóki nie odetnie Ci zasilania przy 25km/h. Owszem, można to modyfikować i przerabiać żeby odcinało później, ale wtedy odbije się to negatywnie na dystansie na jaki wystarczy wspomagania. Po wyczerpaniu baterii jazda to mordęga. 

Zjazdy - zupełnie w innym stylu niż na zwykłym fullu. Ot spokojna jazda w dół, powiedziałbym że trudniejsza - w szaleństwach nie pomagają dodatkowe kilogramy. W dodatku rower poprzez wspomaganie jest trochę mniej "przewidywalny" i czasem wyrwie się do przodu. 

Jak dla mnie to rower dla emerytów, albo słabszych kondycyjnie "niedzielnych" rowerzystów - i żeby nie było nie uważam w żadnym wypadku że gorszych. Pod górę mają wspomaganie (a podjazdy zaczyna się lubić dopiero na pewnym etapie rowerowej zajawki), w dół i tak jadą wolno i częściej hamując, dystanse jakie pokonuję to kilkadziesiąt kilometrów dziennie. 

Ale czego w ogóle o tym piszę - full 29 (bez wspomagania), w miarę lekki, z odpowiednią geometrią i ogumieniem to naprawdę fajny sprzęt jeśli jeździ się samotnie i bez spinki. Na asfalcie i po płaskim spokojnie można jechać powyżej 30km/h, podjazdy dzięki geometrii górala są łatwe, blokowane zawieszenie to w sumie już standard, pozycja za kierownicą wygodna. Jedyne co wymusza to nieco bardziej kadencyjną jazdę, ale to raczej nie problem w przypadku autora tematu.

Naszło mnie na takie przemyślenia jak w zeszłym roku jechałem na zlot FR szlakiem rowerowym wzdłuż Dunajca - teren typowo na jakiegoś gravela, asfalt, polne szutry - generalnie do przejechania nawet na szosie. Ale komfort na fullu nieporównywalny z niczym innym ^_^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja też trochę dziwię się że autor odrzuca rower crossowy, o którym wspominałem na początku. 

Ja z górala 26" (przerobionego na coś trekkingowego na slickach 26), poprzez górala na sztywnym widelcu i też 26", a potem gravela doszedłem do crossa - gdzie to była pierwsza myśl lata temu która jakoś przeminęła.

I choć gravela nie odrzucam (ale traktuję bardziej jako rower szosowy z szerszą oponą) to z crossowym bardzo się polubiłem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi, nie spodziewałem się że będę musiał przeczytać tyle tekstu :P

W dniu 2.01.2020 o 13:04, MikeSkywalker napisał:

No ja też trochę dziwię się że autor odrzuca rower crossowy

Krótko wyjaśnię dlaczego. Uważam że taki rower nie ma dla mnie kompletnie sensu. Rower nadal przypomina MTB, czyli tracimy baranka, jednocześnie oferując stosunkowo cienkie opony, czyli tracimy to co jest fajnego w MTB. Przejechałem się kiedyś takim rowerem, nie moja bajka.

Im dłużej myślę na ten temat, tym moje przemyślenia bardziej kierują się ku temu, że to chyba trzeba z szosą zrobić porządek a nie MTB.

Szosę kupiłem trochę ponad rok temu, jako odskocznię od MTB i spełniła swoje zadanie idealnie. Miło jest wyskoczyć na asfalt i pojeździć z zupełnie innymi prędkościami. Problem jest taki, że owszem, pojeździć jest gdzie, natomiast większość miejsc jest poprzecinana beznadziejnej jakości ścieżkami rowerowymi, dziurawym jak ser asfaltem czy szutrowymi drogami. Skończyło się na tym, że połowę lata przejeździłem w jednym miejscu (przejeździłem to dużo powiedziane, jeden wyjazd w weekend, nawet nie każdy) , bo tylko tam dało się jako tako dojechać i zrobić dystans 50-70 km, przy okazji nie będąc rozjechanym i otrąbionym z każdej strony.

Zastanawiam się czy nie byłoby dobrym pomysłem kupić ramy Gravel, do tego kół i opon pozwalających na przejechanie po tym wszystkim, co wymieniłem powyżej. MTB by zostało na swoim miejscu, a Gravelo Szosa pozwoliłaby jeździć w taki sposób jak sobie to wyobrażałem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, zauważyłem to już, bo przegrzebałem internet wzdłuż i wszerz. To co jest w moim zasięgu finansowym to Accent, może Octane One czy NS. Czy są ciekawe? Nie bardzo, zupełnie przeciętne ramy, nawet bez wewnętrznego prowadzenia pancerzy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz spory problem - chciałbyś zmiany ale do końca nie wiesz na co : ) Ja w sumie mam tak samo a najgorsze jest to, że w sumie po doinwestowaniu jestem całkiem zadowolony z mojego 29 o wadze 11.8. Masz w sumie podobny rower - nieco inny ale podobny. Do tego w świetnym stanie.

Ale czasem się zastanawiam w co bym szedł gdybym nie miał roweru a chciałbym mieć dwa. I wychodzi mi, że przy moim profilu używania chciałbym mieć gravela i ścieżkowca o małym (130mm) skoku. 

Gravela około 9 kg , bo dużo jeżdżę na ścieżkach nad Wisłą - tak od  Góry Kalwarii do Modlina i na ścieżkach rowerowych (trzeba jakoś dojechać). Do tego na Wisłę 1200 by się pewnie nadał (nie jestem pewien), można by zapakować namiot, śpiwór i jakieś ciuchy i na kilka dni wyskoczyć na Podlasie czy Mazury i Suwalszczyznę. Szutry, dziurawe asfalty, przygodnie poznani fajni ludzie, ognisko - uwielbiam takie klimaty. Spływ kajakowy ale na rowerze :) Na szczęście szosa mnie nie kręci, może dlatego, że dawno nie miałem : )

Ścieżkowiec bo czasem bywam w górach. To naprawdę jest inne przeżycie niż niziny. Męczysz się przyjemnie na podjazdach, potem schronisko, wyżerka i jazda po grzbietach. Bajka. Ale tu amortyzowany tył i płaska główka + myk-myk robi robotę. W lasach koło Warszawy wcale nie byłbym wolniejszy - korzenie i dołki czasem ostro dają w tyłek. A nawet jakbym był - to co z tego ? Czasem startuję w "maratonach" więc na ścieżkowcu byłbym może jeden sektor dalej - świat się  nie zawali. Jak kiedyś pierwszy sektor stanie się realny (co raczej nie nastąpi) to sprzedam nerkę i kupię coś szybszego. Oby nie niedługo :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, skom25 napisał:

Miło jest wyskoczyć na asfalt i pojeździć z zupełnie innymi prędkościami. Problem jest taki, że owszem, pojeździć jest gdzie, natomiast większość miejsc jest poprzecinana beznadziejnej jakości ścieżkami rowerowymi, dziurawym jak ser asfaltem czy szutrowymi drogami.

Ewidentnie ciągnie cię do barania a nie koniecznie chcesz rower w ciężki teren. Niebezpiecznie się zbliżasz do jakiegoś gravela zblizonego do szosy.  Gestalt 2 by tu troche pasował...  Ze swoją olbrzymią wadą, że jednak załatwić koło łatwo daje jednak możliwość wsadzenia czegoś bardziej wytrzymałego, ale bez przesady.    To taka trochę bardziej  ludzka szosa.

 

17 godzin temu, skom25 napisał:

i zrobić dystans 50-70 km, przy okazji nie będąc rozjechanym i otrąbionym z każdej strony.

Trochę mi sie to wydaje abstrakcyjne... Czyżby aż tak u nas  w Małopolsce wzrosła kultura kierowców i odporność na rowery?

 

17 godzin temu, skom25 napisał:

Zastanawiam się czy nie byłoby dobrym pomysłem kupić ramy Gravel, do tego kół i opon pozwalających na przejechanie po tym wszystkim, co wymieniłem powyżej

A chce Ci sie z tym bujać?  Opłaci Ci się to?
Rozważ jednak gravela dostosowanego pod spory zakres kół. 
Chcesz barana chcesz się włóczyć.. Może po ambitniejszym terenie ale bez przesady..
Ale zdecydowanie na dojeździe chcesz mieć lekki rower niosący z przyjemnością... 

Po to wynaleźli gravela. Co tu dużo kombinować. 
Rower do pokonywania tras umożliwiający podróżowanie i zjazd na bezdroża i mający barana.

Może poszukaj jakiegoś sklepu chcącego sprzedać dogadaj się z nimi że ci porzyczą kilka upatrzonych przez Ciebie rowerów i się przejedź każdym.
albo jakaś sensowna wypożyczalnia. Żebyś sie określił czego chcesz zanim wtopisz kasę i zaczniesz dostosowywać.

 

13 godzin temu, wkg napisał:

Do tego na Wisłę 1200 by się pewnie nadał (nie jestem pewien),

No nie wiem.. Też mi gdzieś świta w głowie, ale jak sobie pooglądałem filmiki z tego to to w sporym kawałku przypomina rajd terenowy. Na pewno bym musiał włożyć maksymalnie grube opony.. 

https://youtu.be/E0hBGYRJC6I

Tu masz sporo nawierzchni pokazanej...

14 godzin temu, wkg napisał:

można by zapakować namiot, śpiwór i jakieś ciuchy i na kilka dni wyskoczyć na Podlasie czy Mazury i Suwalszczyznę. Szutry, dziurawe asfalty, przygodnie poznani fajni ludzie, ognisko - uwielbiam takie klimaty. Spływ kajakowy ale na rowerze

Zdaje się że to jest najbardziej naturalne środowisko gravela.   Włóczęgostwo bez specjalnej napinki.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, KrisK napisał:

Czyżby aż tak u nas  w Małopolsce wzrosła kultura kierowców i odporność na rowery?

Mazowieckim ;)

Powiem krótko, może się to komuś podobać lub nie. Jedziesz rowerem szosowym i dojeżdżasz do DDR. Problem jest taki, że jest to DDR tylko z nazwy, bo nawet na MTB komfortowo nie jest. Uskoki co 10 metrów, bo wjazdy na posesje, kostka brukowa pokrzywiona tak, że nawet opony 2.2 czasami tego nie wybierają. Co robisz? Jedziesz pewnie asfaltem, ale po kilku otrąbieniach i przejazdach na gazetę Ci się odechciewa. Nie jest problemem, gdy takich miejsc jest jedno czy dwa. Problem jest wtedy, tak jak u mnie, że miejsc gdzie da się spokojnie przejechać a ścieżki są dobre, jest właśnie jedno czy dwa :) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, skom25 napisał:

Dzięki za odpowiedzi, nie spodziewałem się że będę musiał przeczytać tyle tekstu :P

Krótko wyjaśnię dlaczego. Uważam że taki rower nie ma dla mnie kompletnie sensu. Rower nadal przypomina MTB, czyli tracimy baranka, jednocześnie oferując stosunkowo cienkie opony, czyli tracimy to co jest fajnego w MTB. Przejechałem się kiedyś takim rowerem, nie moja bajka.I

 

Rozumiem, że z jakichś powodów nie chcesz roweru crossowego, ale:

1. Baranek w terenie to zdecydowanie nie jest  zaleta.

2. Do wielu rowerów crossowych "wchodzą" opony co najmniej tej samej szerokości co do gravela, a zdarza się, że znacznie szersze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, skom25 napisał:

Mazowieckim 

Miałem na myśli wije podwórko, bo co do zasady to, co opisujesz to u mnie już rzadkość. Raczej częstsze są zachowania wprost przyjazne.

Choćby sytuacja, w której z podporządkowanej wbijam w lewo na DK. z lewej luka z prawej sznur aut... już kilka razy mnie kogoś wpuścił a przecież wiedzą ze będzie musiał mnie wyprzedzać.  Pare dni temu mnie jakis pierwszy raz od dawna strąbił ale to jakiś burak z dziwną rejestracją był. 

Co do Twojej rozkminki z ddrami to w KRK je omijam jak mogę choć jest coraz trudniej. Część ddrek jest znośna więc je toleruję.  W wielu miejscach sie kierowcy nie ciskają jak by wiedzieli, że ddr jest nieprzejezdny. I inna sprawa że staram sie tam jechać na tyle sprawnie, żeby nie przeszkadzać.
Za to jak jadę się gdzieś  poza miasto to u nas sie ddrki nie specjalnie przyjęły. To znaczy jest pare, ale na konkretnych podjazdach, więc że jestem cienias, a i asfalt tam jest znośny to na nie wskakuję. Przy zjazdach olewam i auta nie mają problemu, bo rzadko tam jadę wolniej niz oni. 

Choć jak sie czasem szlajam i widze niektóre wynalazki to sie zastanawiam kto i do czego to wymyślał :D:D:D Na pewno nie do jazdy rowerem.

54 minuty temu, Chociemir napisał:

1. Baranek w terenie to zdecydowanie nie jest  zaleta.

To zależy od terenu. Ja baranem całą jurę i lasek wolski zjeździłem :D  Chwaliłem sobie a przesiadka na prostą kierownicę była traumatyczna. W terenie wcale nie czułem jej przewag a może wprost przeciwnie. A powrót po latach do tej kierownicy przyszedł naturalnie. Dość szybko trafiłem na pierwsze terenowe podjazdy i zdecydowanie jest ok.
Ba na sambie nawet na maciejową pojechałem. ;)  Więc wiecie rozumiecie.. Kto co lubi, ale zdecydowanie baran nie jest jakąś przeszkodą. Jedyne co to przy zjazdach należy się mocno pochylić nad hydraulika albo usprawnieniem hamulców, żeby łapki nie odpadły. Jak za smarkacza jeździłem z baranem to choć siłą nie grzeszyłem to chwyt miałem stalowy. 

54 minuty temu, Chociemir napisał:

Do wielu rowerów crossowych "wchodzą" opony co najmniej tej samej szerokości co do gravela, a zdarza się, że znacznie szersze.

Ale to jest rower tozrzsamy z tym co skom25 ma :D A on szuka zmiany...
Jego znudziła jazda dla jazdy.  chce czegoś fajnego co mu pomoże się przekonać że chce wsiadać na rower. 
I tu są dwie opcje IMO  Jakiś fajny grawel bo daje to co malowniczo opisał @wkg  albo full bo daje dużo  zabawy, a i do bezstresowego szlajania się świetnie nada.

Niestety, ale w kategorii zabawy i wolności te rowery wygrywają.

W dniu 2.01.2020 o 12:27, MikeSkywalker napisał:

Zjazdy - zupełnie w innym stylu niż na zwykłym fullu. Ot spokojna jazda w dół, powiedziałbym że trudniejsza - w szaleństwach nie pomagają dodatkowe kilogramy. W dodatku rower poprzez wspomaganie jest trochę mniej "przewidywalny" i czasem wyrwie się do przodu. 

Oj widziałem zgoła co innego :D  A ja na moim HT też zdecy

 

downie nie oszczędzałem go na zjazdach.

 

W dniu 2.01.2020 o 12:27, MikeSkywalker napisał:

Jak dla mnie to rower dla emerytów, albo słabszych kondycyjnie "niedzielnych" rowerzystów - i żeby nie było nie uważam w żadnym wypadku że gorszych. Pod górę mają wspomaganie (a podjazdy zaczyna się lubić dopiero na pewnym etapie rowerowej zajawki), w dół i tak jadą wolno i częściej hamując, dystanse jakie pokonuję to kilkadziesiąt kilometrów dziennie. 

No tak ja jestem kondycyjnie słaby ale cos mi nie pasuje... Biorąc elektryka nieraz sie zajade bardziej niż na innych moich rowerach... Bo cisnę mocniej.  Bo jadę to czego normalnie bym nie miał szans podjechać i bym odpuścił...  Wiec zapomniałeś dodać ze dla kogoś kto chce dojechać dalej niż się da bez elektryka. Dla kogoś, kto chce mniej podprowadzać. Kto chce większy dystans w górach zrobić... 

Owszem na emeryturę juz od dzieci zamówiłem elektryki z domem w Bieszczadach,:D Ae wtedy to już jako wycieczkowce do spokojniej jazdy. Choć znając siebie i tak będę sie starał, choć troszkę ambitnie  do tematu podejść. (jak na swoje możliwości oczywiście)

Zdecydowanie nie doceniasz tematu elektryka. Miałem takie samo podejście do momentu kiedy nie zabrałem go na chwile i nie skończyło sie tak że ledwo dyszałem. Banan był zaje... i dojechałem dalej niż bym mógł na zwykłym w tak krótkim czasie ale mocno sobie dałem do pieca. pierwszy raz od dawna naprawdę poczułem na drugi dzień mięśnie po rowerze.  

W dniu 2.01.2020 o 12:27, MikeSkywalker napisał:

Po płaskim - wszystko fajnie, dopóki nie odetnie Ci zasilania przy 25km/h

Ale nóżek Ci wtedy nie odcina :D:D:D  Zapewniam :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Próbowałem, nie przyjęło się, może kiedyś spróbuję jeszcze raz. 

Zgodzę się że elektryk ma spory potencjał do turystyki górskiej i jak najbardziej doceniam sprzęt ale jako "funbike" który sam prosi o odrywanie go od ziemi już niekoniecznie. Waga waga i jeszcze raz waga.  Dla mnie bez porównania jest szybki zjazd na elektryku 24kg albo lekkim fullu ważącym połowę z tego. 

A z tym "zajechaniem się" to oczywiście święta racja. Pamiętam jak kiedyś zrobiliśmy z kumplem po pracy traskę MTB okrężną drogą. Jechał w trybie "eco" na testowym elektryku bo bateria była słaba, zmachał się nieźle choć też nie narzeka na brak kondycji. A jadąc za nim bez wspomagania ale na lekkim rowerze zmeczyłem się dużo mniej. 

Co do jazdy po odcięciu - owszem, nożek nie odcina ale przyjemność z jazdy dla samego zmęczenia się nie odczuwam :D Tę samą energię można na lekkim rowerze wykorzystać dużo przyjemniej. Trochę odbiegamy od tematu ale jak sobie teraz pomyślałem o lekkim ścieżkowcu, tak w okolicach właśnie tych 12-13kg, że skokiem 120/120 - jeśli miałbym spróbować czegoś nowego to chyba właśnie tego :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...