Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 15.08.2025 w Odpowiedzi
-
14 punktów
-
Bo okoliczna przyroda była tak interesująca, że specjalnie pchałem rower, żeby dłużej ją podziwiać14 punktów
-
13 punktów
-
11 punktów
-
11 punktów
-
10 punktów
-
8 punktów
-
7 punktów
-
7 punktów
-
6 punktów
-
5 punktów
-
4 punkty
-
4 punkty
-
No i na co ci ten speedbox? Żeby szybciej jeździć po chodniku? Nie kumam co jest nie tak z seryjnymi rowerami, później będzie nowy temat, bo mi silnik padł. Jakbyś używał roweru zgodnie z przeznaczeniem to gwarantuje Ci, że nie potrzebowałbyś więcej niż 25kmh bo dalej ciągnie cie grawitacja a pod górę i tak więcej nie pojedziesz.3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
No i jest przesiadka z 20'' na 24'', trafił się White, młody już testował i mu się podoba, gripshift nie działa a że ich i tak nie lubimy wpadnie manetka deore i napęd 9s miast 8s. Oraz ogólny przegląd roweru żeby śmigał jak talala. Oraz kilka innych gruzów do rekonstrukcji🫠😉 Małżeńska parka Scottów Szoska na Sorze 27ery 26ery Jest jeszcze fajny White w rozmiarze xxl, nie zrobiłem zdjęcia ale zrobię jutro i chyba go sobie zostawię 🫠 Pozdrow'er 😘2 punkty
-
W ramach długołikendowej aktywności rekreacyjnej przejechałem kawałek R10 ze Świnoujścia do Kołobrzegu - wyszło 115 km Przejazd przez miejscowości rekreacyjno-letniskowe to była porażka - ludziska łażące pełną szerokością ddr-ów z wózkami, przyczepkami i całym szpejem plażowym typu napompowane materace czy inne flamingi...2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
To nie kwestia full/hardtail. Lepiej by było jechać 12kg fullem niż 16kg HTkiem.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
1 punkt
-
Xl na allegro jest za 5.5k nie bierz 1x12, mam taki i teraz na 100% bralbym 2x121 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Race Kingi do powiedzmy tralówki... coraz lepiej. Niech wozi szpej do szycia bo to przyszłości nie ma. Już pomijam jak to się w terenie zachowuje. Chcecie chyba niektórzy by chłop wracał w karetce... Dziś współczesne fulle z kat trail/enduro za Chiny nie podpadają pod "bo się da". Nie na takich dystansach, nie na stałe w takich klimatach i takich warunkach bytowych. Opony jak już trzeba zmienić na takie trailowe typu Hansy Schwalbe albo High Rollery Maxxisa. Proponuję jednak zejść na ziemię i jak już tak "parkować" by gdziekolwiek nie było dalej niż powiedzmy max do 15 km w jedną stronę. Wtedy jest o czym rozmawiać.1 punkt
-
A to w jedną stronę czy w obie A tak serio skoro gość ma plany na jakieś single to raczej płasko w okolicy nie jest. Już widzę jak dymacie analogiem 20-parę kilosów z takiego Żywca do Bielska "bo się da" zwłaszcza ujechani na powrocie i na terenowych kapciach. Prawie setka km dojazdu i powrotu to jest tak chory temat, że nawet nie wymaga komentarza. To tak jak bym od siebie z pod Wieliczki dymał tam i z powrotem do Kasiny1 punkt
-
Dokładnie, kultura się nie zmieni, bo problem leży w ludziach i mogę tylko potwierdzić, że z roku na rok jest coraz gorzej. Jedyny spokój to są bardzo trudne ultra maratony, bo na takich imprezach nie ma ludzi z przypadku, a druga sprawa, że nawet jak pojawi się ktoś słabszy technicznie,czy fizycznie to na Podhalu od Świętokrzyskich, czy Jury jedzie już dawno sam, niejednokrotnie deenefiąc i puszczając w fejsbuki " nie jedźcie, bo zginiecie" . . Dlatego wszelkiej maści amatorzy wolą jednak te krótkie , prestiżowe ( bo focia na FB musieć być tu najważniejsza) no i jest jak jest. Gdyby nadal prężnie działały kluby to wielu chętnych amatorów można by bylo wyszkolić . Podniosła by się tam kultura jazdy i można by też było ograniczyć dostęp poprzez kwalifikacje( tak jak było kiedyś )chociażby, co by odsialo zagrożenia spowodowane ludźmi nie znającymi podstaw o podstawowych umiejętnosciach nie wspominając. Dopóki będzie na to duży popyt i wspomniana sytuacja się nie zmieni dopóty będzie taka podaż śiejąca pewne zagrożenia z tym związane.1 punkt
-
No to lecimy z opisem. Logistyka Do samego końca nie wiedziałem, czy wystartuję. Przez ostatni miesiąc lało, a nie widzi mi się ścigać w deszczu. Nie podobało mi się też przeniesienie mety na odludzie, wyrzucenie ostatniego podjazdu i mety z kibicami. Amatorów potraktowano jako zło konieczne. Dlatego do ostatniej chwili zwlekałem z rezerwacją hotelu i biletów PKP. Polecieć z dnia na dzień do Calpe się udało. Do Bukowiny niestety nie. O ile nocleg znalazłem na FB, to nie dało się kupić biletu PKP na rower. Pozostał plan awaryjny, czyli dojechać do Bukowiny rowerem. Poszło szybko, ale ostatni podjazd 400 m pod górę mnie wykończył. Czyli na wstępie zaliczony Tour of Małopolska. Przygotowanie Została godzina do wyścigu. Zjeść nie ma gdzie, więc idę po bułkę do delikatesów, szybki posiłek i trzeba się ustawić. A wcześniej odebrać pakiet od osoby, która zgodziła się odebrać dzień wcześniej (bo w dniu zawodów nie dało się) i przypiąć numery: jeden do koszulki, drugi na sztycę. Wszystko trwało tak długo, że ustawiłem się na końcu. Start o 7:30 Najpierw startował sektor VIP, potem policjanci, goście specjalni, a na końcu pozostali uczestnicy. Z moich obserwacji na początku puszczali sektorami co kilka minut, a potem zaczęli wszystkich puszczać na raz w wolnym tempie, więc stawka się rozciągnęła na tyle, że dało się bezpiecznie wyprzedzać. Początek trasy Po szybkim zjeździe, gdzie strażacy krzyczeli, aby nie wyprzedzać (kiedyś tego zjazdu się bałem, a teraz wcale i wyprzedzałem nawet na zakrętach), trasa się wypłaszczyła i tutaj udało się wyprzedzić całe grupki osób. Przed startem nie wiedziałem, czy po nocnym dojeździe i braku snu w ogóle dojadę do mety i nawet nie myślałem o poważnej rywalizacji, byle trzymać koło. Szybko się okazało, że sił nie brakuje, by na tym płaskim odcinku przedostać się bliżej czoła stawki. A moim rowerem z tym zawsze mam problem. No ale z tyłu jechali najsłabsi, a kto miał ambicje na wysoki wynik, to przychodził już o 6:30 i zajmował miejsce w kolejce do linii startu. Jednak krótki odpoczynek przed startem, posilenie się pod sklepem, batony, a w bidonach izotonik i napój węglowodanowy, pomogły odzyskać siły i wykrzesać resztki mocy - do pewnego pułapu. Ścianka Harnaś Prawie wszyscy prowadzili i nie było którędy jechać, więc też wstałem. Kto chce jechać, to musi ustawić się na początku i utrzymać koło najlepszym. Pozostałe podjazdy Na podjazdach miałem zaskakująco dużo siły, biorąc pod uwagę wyczerpanie, występowała rywalizacja między uczestnikami i może to dodawało motywacji. Łapały mnie skurcze. Na podjazdach też wyprzedziłem dużo osób. Zjazdy Jedne zjazdy dobrze poszły - bo jazdy grupowe spełniły zadanie - nie boję się już zjeżdżać, więc tam, gdzie się dało, to ciąłem w dół i dokręcałem, by lecieć jeszcze szybciej. Ale były też zjazdy, gdzie bałem się wyprzedzać, bo z lewej strony też wyprzedzali i mógłbym spowodować wypadek. Niepotrzebnie oddałem im pole. Trzeba było ciąć w dół. Asfalt na tyle szeroki, że wszyscy byśmy się zmieścili. Ale biorąc pod uwagę, że uczestnicy byli nieprzewidywalni i często wykonywali dziwne manewry, jednak zapalała się czerwona lampka. Tak więc kiedy nie było to bezpieczne wyprzedzać, to wlokłem się za wolniejszymi, najczęściej za dziewczynami. W TDPA to standard, że ktoś odpadnie z grupy i zamiast dokręcić, to zjeżdża 20 km/h. Ściana Bukovina Zacząłem podjeżdżać, ale mięśnie zaczęły już tak boleć, że za chwilę dopadłby mnie solidny skurcz, dlatego zszedłem. Dodatkowo rower nie był w pełni sprawny, łańcuch przeskakiwał na najniższym biegu, a w bucie miałem uszkodzony blok i nie zdążyłem już zmienić bloków na nowe. To tu straciłem od 50 do 100 miejsc. Organizatorzy pilnowali, aby po lewej stronie był przejazd dla tych, co jadą zamiast prowadzić. Dojazd do mety Udało mi się na sam koniec kilka osób wyprzedzić, bo było lekko pod górkę. Gdyby nie zabrano podjazdu do Bukowiny, to bym odrobił straty. Meta Może jednak meta na stacji to dobry pomysł, bo ludzi było tyle, że pod hotelem w Bukowinie wszyscy by się nie pomieścili, a tam był luz i dużo miejsca. To może trzeba zrobić tak, żeby zostawić ten ostatni podjazd i dodać jeszcze jeden przez Wierch Olczański do stacji. Trochę brakuje klimatu jakby finiszować w zawodowym TDP i dopingu kibiców. Robert Kubica Lista startowa słabo się zapełniała, więc organizatorzy wpadli na pomysł, aby pojawił się ktoś znany i pomogło, bo gość przekonał wiele osób do wystartowania w TDPA. Pobito rekord frekwencji (choć zdaje się, że w 2018-2019 startowało jeszcze więcej osób). Robert swojego wyniku nie ujawnił, ale internauci obliczyli, że koło 150 miejsca. Powrót Okazało się, że pociągiem także nie wrócę, bo nie ma wolnych miejsc na rowery. Zatem powrót rowerem, tylko przez Poronin i Biały Dunajec. Wiatr nie pomagał, szło bardzo powoli, dopiero po przerwie i posileniu się bananami na moment odzyskałem więcej mocy. Podsumowanie Nie było tak źle, choć niedosyt jest. Złudzenie, że nie poszło źle, bierze się stąd, że jechałem wśród słabszych, a potem wśród średniaków. Za rok, jeśli z logistyką wszystko pójdzie ok, to chcę pojechać z koniami, utrzymać im koło i wyjechać obie ścianki w siodle. Kiedy byłem sam (przed pandemią), to obie wyjechałem, co prawda crossem, ale lokalnie też mamy podobną ściankę i szosą bez problemu wyjeżdżam, więc to kwestia świeżości nóg i wypoczynku. Ocena Organizacja w tym roku świetna, choć godzina startu zbyt wczesna, ogólnie 5/6. InPeak już zamówiony (na oryginalną korbę). Co do elektroniki, to do ostatniej chwili się wahałem, ale jednak zamontuję. Trzeba iść do przodu. Natomiast co do kół, to jutro zobaczę, jakie gotowce są dostępne, a jak nie ma, to jaki jest czas realizacji. Jeszcze jedna ważna kwestia. Nie wiem, czy w tym roku zakończę ściganie, czy będzie jeszcze jeden sezon. Podoba mi się rywalizacja, chcę się ścigać, ale to wszystko wymaga potężnych zasobów. Trzeba poświęcić mnóstwo czasu na trening, czytanie o treningu, pielęgnację rowerów, dojazdy, dietę, planowanie, a to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie zostaje już czasu na nic. A mam więcej zainteresowań niż rower. Dlatego w sezonie 2026 wprowadzę pewne zmiany i tylko pod tymi warunkami będę kontynuował: współpraca z trenerem - trzeba jeszcze jesienią szukać, najpóźniej końcem roku docelowy sprzęt - albo zostawię obecny po zmianach, albo zmienię na lżejszy i bardziej aero minimalny czas na trening - w tym mniej ustawek, po których idzie się na piwo (oszczędność czasu) samochód - w mieście niepotrzebny, ale na dojazdy na zawody musi być (uwolnić się od PKP) nowa drużyna - która będzie mnie wspierać (od początku uczę się sam) raczej skupię się tylko na szosie (a MTB tylko lokalne wyścigi) wpływ na zdrowie (bywa tak, że 2-3 dni po zawodach jestem osłabiony i gorzej myślę) w zimie trenażer (trener oceni, czy da się zastąpić basenem, czy chomik musi być) niepopełnianie błędów z zeszłych sezonów (np. zajeżdżanie się przed zawodami)1 punkt
-
Vittoria Mezcal XC Race 2,25" na tył - do tej pory miałem 2,40" więc jestem bardzo ciekawy jakie będą odczucia (oby na plus 🙃) Vittoria Barzo XC Race 2,40" na przód Wysokość kostek wbrew pozorom jest bardzo zbliżona, 3-4 mm (3 bliżej środka, 4 bliżej zew.). Jedynie bieżnik na samym środku w Mezcal ma 2,6 mm wysokości. No i nowa koronka do kasety, trochę więcej tutaj o tym napisałem.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Dobra, wentyle zamontowane. Okazało się, że razem z wentylami kupiłem adapter oraz dodatkową całą głowicę W ramach testu: pompowałem klasyczną głowicą - poszło bez problemu, szybko i sprawnie, pompowałem przez adapter. Tym razem poprawnie się osadził w głowicy i nic nie uciekało. Tutaj zaskoczenia. Pompuje się łatwiej i szybciej Coś czuje, że to będzie dobry zakup...1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00