Skocz do zawartości

[Jazda rowerem zimą] zabezpieczenie przed poważniejszymi uszkodzeniami


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Dojeżdżam część drogi do pracy rowerem, w sumie w obie strony wychodzi ok 22 km.

Z ubiorem i oświetleniem się uporałem, więc z doświadczenia wiem, że na mróz -5 stopni i po ciemku spokojnie mogę wychodzić.

Myślałem o zakupie jakiś opon na zimę z bardziej stosownym bieżnikiem.

Moje wątpliwości dotyczą jednak soli drogowej i korozji elementów. Niedawno też wymieniałem cały napęd (w starej korbie były już uwalone zęby i łańcuch przeskakiwał - nie dało się jeździć). Nie mam drogiego roweru więc i części napędu też nie były drogie, aczkolwiek jeśli mogę się jakoś ustrzec przed dodatkowymi wydatkami to wolę to zrobić :)

No i tu pytanie jak tam wasze rowery po zimie ? Czy są jakieś sposoby by jak najmniej go skatować tą solą ? Czy raczej codzienne płukanie go wodą nic nie pomoże a nawet zaszkodzi ? Mam w pracy możliwość postawienia go w suchym i ciepłym miejscu i przepłukania wodą z węża więc czasowo byłyby to 2 minuty.

Na jakie w ogóle elementy należy najbardziej uważać ?

Łańcuch to wiem, pewnie kaseta i blaty korby też mogą być zeżarte rdzą, a nie wiem jak z przerzutkami. Czy one po zimie też mogą iść na śmietnik ? Wiecie pytam też o to że by się nie okazało że będę musiał wszystko poza ramą wymienić :D 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

stosować "mokry olej" na łańcuch

zainwestować w dużą puszkę WD

sprawdzić czy dobrze nasmarowane są wszystkie miejsca ruchome (żeby nie wlazła tam wilgoć).

pełne błotniki (takie które oprócz tyłka to i sam rower ochronią przed breją)

Czy bym go codziennie mył? Pewnie po tygodniu by mi się odechciało. Przy codziennej zimowej jeździe - raczej nie masz szans wyjścia bez szkód.

  • +1 pomógł 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra nie ma szans wyjścia ze szkód i liczę się z tym że coś będę musiał wymienić.

Tylko jeśli skończy się tylko na wymianie łańcucha albo czegoś jeszcze, że zapłacę np 100-200 zł za części to myślę że nie ma się co przejmować.

Gorzej jak się ma okazać, że do wymiany będzie wszystko i koszt przekroczy np 600 zł  xD

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że porada "zdupy", ale nie ma szans żebyś na miesiąc przesiadł się na bambrowozy miejskie? Bilet pewnie ze stówę z hakiem, a tak to będziesz licytował się czy szkody będą za 100zl czy za 600

Z pogody wieloterminowej, której do końca nie ufam nie zapowiada się mega sroga zima 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez pare lat, tj do pierwszej pandemii dojedzailem rowerem codziennie do mojego kombinatu z ogrzewanym garażem dla rowerów... to zawsze było fajne patrzec jak w pare godzin łańcuch potrafi pokryc sie rudym nalotem w cieplych warunkach, w tamtym garazu bylo około +20C. 

Tak jak pisał Rabbit, smarować trzeba, ja chyba nawet mialem w domowym garażu obok roweru zkitrany WEt Lube, i co pare dni waliłem na grubo, bez pierdzielenia sie nawet w jakies wycieranie/czyszczenie  - bo to zaraz bylo brudne wszytko w ciagu jednego dnia w dobrym syfie, a w ciagu drugiego robilo sie suche... 

Osobiscie doszedlem do wniosku, ze na zime, trzeba miec zimowy rower ktorego eksploatuje sie do konca :P

I był to sztywny cross, z pełnymi blotnikami sks i tarczami mechanicznymi 😆 wszystko inne niewytrzymywalo próby czasu, a najszybciej padały mi zawsze Vbrejki, stawały dęba po paru tygodniach... 

Finalnie do tego zimowego roweru, mialem jakies krzywe zimowe koła, z zimowymi oponami, po każdej zimie jesli napędn ie trafiał jeszcze w smietnik - bo nie przeskakiwał łancuch lub nie zrywał sie zbyt czesto...to wszystko to bylo zdejmowane i czekało na nastepna zime włącnzie ze srodkowym blatem korby 3x9.

Zima, szczegolnie gdy jest z lodem/snigiem na ktory sypią sól/piach jest bloto - działą jak papier scierny dla wszytkich elementów powiązanych z napedem czy hamulcami.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Idealnych rozwiązań nie ma. Którąkolwiek strategię wybierzesz, zawsze to będzie mniejszy bądź większy kompromis:

-używanie najtańszego gruza (ale wciąż nadającego się do jazdy lub tej jazdy nie uprzykrzającego), którego nie będzie aż tak szkoda... Wybrałeś tę opcję, ale - jak piszesz - i tak trochę szkoda strat...

-zwiększona dbałość o sprzęt w warunkach, które takiej dbałości wymagają... Tak, czasem, przy "mokrej pogodzie" nawet często, zdarza się, że myję rower codziennie, co zajmuje nie więcej niż 20 min. (chyba że bawię się w szczegóły). Ale ja lubię czysty rower 🙂

-upraszczanie, redukcja sprzętu do niezbędnego minimum - zgodnie z zasadą, że to, czego nie ma, się nie zepsuje i nie będzie trzeba dbać o konserwację takich nieistniejących części.

A tak po prawdzie warto łączyć powyższe elementy. Jeżdżę prostym rowerem. Nie jest to najtańszy gruz (ale też nie super wypasiony model za tysiące monet), więc o niego dbam (jak wyżej). Tylko, że ta dbałość nie jest dla mnie specjalnie problematyczna, bo to prosty single speed, więc nawet wyczyszczenie napędu i dosmarowanie łańcucha jest błahostką. Pojedyncza aluminiowa tarcza z przodu i aluminiowa kuta korba nie są wymagające nawet przy solnej brei. Pojedynczy wolnobieg z tyłu nawet jak padnie (raczej nie po jednej zimie), nie będzie stanowił jakiegoś problemu. Zresztą jakbym chciał pozbyć się zmartwień o smar w wolnobiegu, to bym pewnie przeszedł na ostre koło. 100% pewności, że się nie zepsuje. Nie ma przerzutek, wielu zębatek, kółeczek - wszystkich tych zakamarków, które utrudniają czyszczenie. Nic więc dziwnego, że doprowadzenie całego roweru do stanu błysk (nawet po największej brei) nie zajmuje mi więcej niż 1/2 godz. Sztywny widelec gwarantuje zero problemów z konserwacją widelca. Sztywna aluminiowa rama dzielnie daje odpór warunkom (tak, aluminium się utlenia, ale jest jeszcze coś takiego jak lakier). Nawet proste szczękowe hamulce szosowe dają radę (jak się zadba o nieochlapywanie ich błotem - bo dobre długie błotniki to dobra rzecz nie tylko dla własnego tyłka, ale i hamulców czy okolic suportu).

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jak jedziesz przez snieg/w okolicy zera...to nie dasz rady zrobic tak, żeby snieg/lód nie osadzal sie na hamulcach typu szczeka/vbrejk nawet jak masz pełne pasujące błotniki. 

A teraz rozpatrz kejsta...ze dojedzasz do biura/domu po tych 10km w syfie. w jedna strone.. czasem jestes mokry/ czasem zmarznięty, więc  zwyczajne czyszczenie roweru codziennie, tak żeby zadbac  o to by napęd miał dobre warunki - twierdze żę to jest niemozliwe, na dłuższa metę, chyba ze ktoś ma tyle czasu, ze nie ma z nim co robić i może czyścic w kółko napęd.  

Dla mnie dojazd rowerem do pracy, to po prostu jest jak wyjscie na autobus  czy do samochodu, ide do garazu, odpinam rower  i jade...  moze raz na tydzien czy dwa tyg jak znajde chwile to go ogarnę lepiej...ale na codzień, nie mam czasu na takie zabawy.

A zima nie czeka....rudzielec włazi na łąncuch co 2 dni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli rower jest możliwie prosty (HT na sztywnym widle) to tylko jeździć, łańcuch smarować i niczym się nie przejmować. Na dobrą sprawę nie da się zabezpieczyć na zapas. U mnie np. sól zeżarła w 1 sezon obręcze od środka (nie zwykłem co wyjazd zdejmować opon i opasek z kół i myć wszystkiego z soli ;)). Wszsystko inne przetrwało w stanie nienaruszonym.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DLa mnie trzeba zaakceptować fakt, że zima pożera elementy napędowe roweru, i trzeba dostosować strategie taką ktora każdemu bedize pasowała najlepiej.

Najglubsze co mozna robic, to dojezdzac w zimie codziennie jakims drogim rowerem, na drogim napedzie...a w miescie widywalem gosci dojezdzajacych na fullach carbonowych z napedami klasy XT i wyzej.... i sie tak zastanawiałem, czy oni widzą na bieżąco co sie z tym rowerem dzieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sól zimą jest dużym problemem z którym nie sposób sobie poradzić. Częściowo można zredukować skutki jej działania ale nie całkowicie. Mam pełne błotniki SKS z dołożoną z przodu dedykowaną gumą która przedłuża je o około 15 cm. Pomimo tego na suport zawsze leci błoto. Używam łańcucha KMC EPT który smaruję Rohloff-em. Jest lepiej ale jak go nie przepłuczę po jeździe i nie wytrę to też rdzewieje. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest prosty, tani w eksploatacji rower którego nie szkoda. Zdecydowanie bez przedniej przerzutki bo wymycie błota z pomiędzy przednich zębatek jest prawie niewykonalne w warunkach zimowych. Warto oczywiście go w miarę często opłukać, choćby wodą z 1.5l butelki i potem przetrzeć ręcznikiem papierowym ale szkód się uniknie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, RabbitHood napisał:

Kiedyś się zastanawiałem, czy nie smarować nypli odrobiną smaru - bo powiem, że korozja w środku obręczy to bardzo częsty widok w dziadkowozach które robię.

Zawsze smaruję nyple smarem na styku z obręczą przy składaniu kół ale obawiam się, że pomaga to jedynie w trakcie zaplatania a przy pierwszym myciu już jest po ptakach. U mnie akurat pożarło obręcze dt 533d.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na sól w napędzie jest sposób, nawet jak juz wydaje się że jest za późno bo rdza wyszła, to jeszcze odrdzewi i nasmaruje tak że solanka ma problem to wypłukać. Pomysł kontrowersyjny ale działa, olej rzepakowy lejesz na łańcuch i rdza nie łapie nawet gdy zostawisz rower w ciepłym miejscu. 

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega ma takiego ekstrema - alfine, napęd paskiem gates i hamulce tarczowe hydrauliczne, a do tego opony masywy (bez powietrza) - siada i jedzie. Ja mam ciut gorzej - nexus, łańcuch w obudowie chainglider (nie jest hermetyczna, ale osłania całkowicie łańcuch i zębatki, więc wszystko może być mocno tłuste i nie brudzi) oraz hamulce obręczowe Magura HS11. Oczywiście ramy alu. Kolega ma sztywny widelec, a ja headshock, który na teleskopie ma harmonijkę ściągniętą opaskami. Oczywiście jest kwestia piast, czy suportu, ale szczególnie to bardziej ekstremalne rozwiązanie znacząco obniża pracochłonność. 

Ale ja pracuję teraz z domu, rower czysty, może raz w tygodniu ruszę :( 

Edytowane przez Wojcio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Davy napisał:

No i tu pytanie jak tam wasze rowery po zimie ?

Marnie ;)

Szkód i większego zużycia zimą się nie uniknie. Sól, piasek, woda robią swoje i żre nie tylko stal ale też aluminium.
Pewnie można się bawić w jakieś uszczelnianie obręczy (silikon wokół nypli?), zabezpieczanie woskiem itp. ale jak dla mnie to walka z wiatrakami.
Co jednak warto zabezpieczyć, to śrubki, zwłaszcza te mocno narażone na zachlapanie. Nawet nierdzewki potrafią się zapiec i jeżeli to zrobią w gnieździe w ramie/widelcu, to mogą być już nie do odkręcenia (u mnie kiedyś puściło gniazdo w ramie, a śruba się nie odkręciła). Ewentualnie wymienić tam gdzie się da na trytytki ;)

Łańcuchem bym się nie przejmował, tylko smarował, żeby się nie zapiekł. Można sobie trochę pomóc kupując niklowany, wolniej go korozja chwyta, łatwiej rozruszać i doczyścić.
Rudą na zębatkach nie ma się co przejmować, to powierzchniowa korozja i jak się jeździ to się wyciera. Żeby całkowicie przeżarło raczej nie ma szans i szybciej się po prostu zużyje od normalnej jazdy.

Po sezonie porządny serwis.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...