Skocz do zawartości

[Wypadki] Wasze gleby- część druga


durnykot

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio jechałem szybko w dól z miejscowej górki. Potem lekko pod górkę, szybki zakręt a za zakrętem jakiś inny gość na rowerze nagle mi wyrósł z nikąd :D Było już za późno na hamowanie i wpadłem w niego z dość dużą prędkością. Na szczęście jechałem starym rowerem (ta maszyna jest kurde niezniszczalna). Jedyne z moich strat to urwany kabelek od sigmy 509, gościowi za to wygięło ramie korby. Na szczęście facet był dość wyrozumiały, stwierdził ze sobie to naprostuje w domu kluczem, a rower i tak ma kupiony za 500zł z biedronki i mu nie żal tych części.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój pierwszy i jak na razie JEDYNY upadek zdarzył się w pierwszym dniu jazdy na pedałach SPD. Podczas jazdy wypinałem i wpinałem buty, aby się przyzwyczaić. Przejechałem na nich jakieś 25 km i wszystko było OK. Podczas dojazdu pod klatkę bloku, zahamowałem i ..... stwierdziłem, że nie mogę oderwać nóg od pedałów :D . Poleciałem jak długi - na szczęście nic się nie stało.

 

Wystukane na klawiaturce lub nabazgrane rysikiem na tablecie Galaxy Note za pomocą Tapatalk 2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ryż absorbuje wilgoć. Stary trick na zalane telefony. :)

Aż się nóż w kieszeni otwiera :o

 

W ryżu, to sobie można suszyć drewno, a nie elektronikę.

 

Wystarczy odrobina wilgoci w środku, a potem... http://t-k.pl/foto/zdjecie/02f42cb24c4ec23262c743d128ac028b.jpg i takie zmiany mogą nastąpić nawet po kilku tygodniach ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja 2-3 dni temu zaliczyłem pierwszą glebę na nowym rowerze.

Jechałem drogą i chciałem wjechać na chodnik ale za późno podniosłem koło i ono zablokowało się na krawężniku.

Skutki?

Stłuczony łokieć

Stłuczone kolano

W rowerze nic się nie stało prócz leciutko obtartej osłony przerzutek i wbiciem się "widelca" od tylniego chamulca w oponę. Dociśnięcie palcem przywróciło go do normalnego położenia.

Glebę uważam za udaną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj 2 gleby podczas jazdy w SPD i jedna w domu.

Postawiłem rower pod ścianą, pedały przykręcone, bloki także, sprężyny ustawione na najmniejszy opór. Najpierw przez około 2 minuty próbowałem się wpiąć, a kiedy się udało coś mnie przechyliło na tą stronę dalszą od ściany. Piękna gleba na bok.

 

Wpiąłem się pod domem i dojeżdżam do skrzyżowania, pali się czerwone, to wypinam prawą nogę i stawiam ją na krawężniku. Znowu, jak mnie nie gibnie w lewo, leżę.

 

Znajomy wyciągną mnie na coś w rodzaju pump tracka, wjeżdżamy na hopkę, coś mnie znowu poniosło i znowu na lewo :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wy zaliczacie tak łatwo te gleby w tych spdkach? Ja przed zamówieniem moim pierwszych spdków naczytałem się postów na forum jaki to horror na początku, ile to gleb się zalicza za pierwszymi razami. Jak doszły to tylko z 15 minut w piwnicy ćwiczyłem wpinanie, potem jak ruszyłem tak do dziś nie udało mi się ani razu wyglebać przez spdki. Na początku przy hamowaniu tylko sobie powtarzałem, by nogę przekręcać w bok, aż to w nawyk weszło i tyle. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wy zaliczacie tak łatwo te gleby w tych spdkach? Ja przed zamówieniem moim pierwszych spdków naczytałem się postów na forum jaki to horror na początku, ile to gleb się zalicza za pierwszymi razami. Jak doszły to tylko z 15 minut w piwnicy ćwiczyłem wpinanie, potem jak ruszyłem tak do dziś nie udało mi się ani razu wyglebać przez spdki. Na początku przy hamowaniu tylko sobie powtarzałem, by nogę przekręcać w bok, aż to w nawyk weszło i tyle. 

tylko pogratulować. Ja 2 dzień jeżdżę. Dzisiaj bez gleby ale było blisko, w ostatniej chwili się wypiąłem.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kilka dni temu na górze morasko, zachciało mi się zjechać z kilku pni drzew położonych na sobie, wysokość jakieś pół metra, nie podniosłem kiery, i OTB było piękne, 

uratowałem się i jakimś cudem spadłem na nogi, nawet ziemi nie dotknąłem. Rower też cały, chociaż trochę piasku załapał. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj zaliczyłem dwie gleby w spd (była to moja druga podróż w nich). Pierwsza na podjeździe w górach, śliskie kamienie, jakoś się koła nagle ześlizgnęły, utrata równowagi i nie zdążyłem się wypiąć. Gleba na lewy boczek, na szczęście bardzo miękka  :laugh: . Za to druga gleba to już "epic fail". Wracam z gór do domu. Podjeżdżam do skrzyżowania gdzie się pali czerwone. Prawie stoję, wypinam lewy but i nagle myśl "Postawie nogę na chodniku" i dup, gleba na prawy boczek. Sam nie wiem jak to się stało, że w ogóle nie pomyślałem o wypięciu prawego buta ale sam się z tego śmiałem. Nawet nie patrzyłem na auta za mną bo pewnie też tam mieli ubaw.  :laugh:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Epici to jak stoisz wpięty jedną nogą i lecisz, Kiedyś tak miałem jak jeszcze w noskach jeździłem. Jesień lub wiosna i spora grupka czekająca na rozpoczęcie przejazdu rowerowego. Jedna noga wpięta, zachwiałem się i nie zdążyłem się wyplątać z pedału.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejszego poranka jadąc do pracy i mnie spotkała mała przygoda. Całą noc i przez całą podróż do pracy padał dość duży deszcz. Jadąc na skróty przez park wyjechałem na chodnik, gdy chciałem wrócić na jezdnię spojrzałem czy nie jedzie samochód (był dość daleko) więc postanowiłem wykonać manewr. Niestety zapomniałem się i nie trzymałem za pewnie kierownicy, do tego wszystko było mokre i ręka ześlizgnęła mi się z kierownicy przez co straciłem równowagę i poleciałem jak długi. Na szczęście asfalt też był śliski i wykonałem piękny ślizg. Ucierpiał co prawda łokieć i piszczel oraz jabłko, które miałem w kieszeni. Jednak na szczęście nic poważniejszego się nie stało. Muszę jeszcze obejrzeć rower i sprawdzić czy lakier nie ucierpiał. 

 

Ps. Mam tylko nadzieję, że samochody, które w między czasie nadjechały nie miały kamerki zamontowanej bo jak tak to zapewne dziś zobaczę to na wykopie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja z ostatniego rajdu. Jako że każdy kto ma rower może przyjechać trafiła się grupa osób w wieku 13-15 lat w rurkach i fullcapach (czy jak to się tam piszę). Na samym początku rajdu pokazane były osoby które obstawiają trasę (czerwono-czarna koszulka ze srebrnym napisem PTTK i każdy z nas w kaskach), dla jasności objaśniliśmy co oznacza LEWA WOLNA i PRAWA WOLNA. Gdy wjechaliśmy do lasu zdarzyła się konieczność abym wyprzedził całą kolumnę prawie 80 rowerów(pędzikiem), jadę jadę krzyknąłem "lewa wolna!" miałem wolną, powtórzyłem po pewnym czasie okrzyk i 5 rowerów zjechało w prawo, a grupka "skejtów" z prawej do lewej... Jednak wjechanie w 5 rowerów przy prędkości 45 km/h boli, dla mnie się skończyło na zadrapaniach i kolcach jarzyn w tyłku(ave piach), dwoje otrzymało po dwa szwy i jeden dużego guza od manetki. Ucierpiał rower... Przecięta przednia opona, skrzywiona tarcza złamana klamka i wyciek oleju ze zbiorniczka. Może nie było by takich uszkodzeń gdyby nie fakt że ważę 100 kg, a trafiłem w peg tego "ala bmx". Mojej winy nawet rodzice dwóch chłopaków w tym nie widzieli, którzy jechali również nieopodal i ustąpili. Padło zapytanie do chłopaków "Czemu pojechaliście w lewo, jak usłyszeliście "Lewa wolna"?" Oni zgodnie "Nikt nam nic nie mówił co to oznacza". Nie zapomnę opowieści znajomych do końca życia jak opowiadali, jak to wyglądało(naj fajniejsze było porównanie, van uderza w peleton :D)

 

Rower jeździ, chłopaki postanowili ostatnio również być na spędzie rowerowym i już wiedzieli, ale jednak gdy grupę wyprzedzałem palce wędrowały na klamki :

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzisiaj 2 gleby na podjazdach :D

- Podjeżdzam pod strome zbocze , dociskam, pożlizg i piękna gleba na bok :)

- Podjazd pod równie strome zbocze, chcę docisnąć, nie mogę, i piękna gleba na przedramię i bezcennie pocieszające słowa jakiegoś nastolatka - "w końcu się zabijesz" :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wprawdzie napisałem o tym w innym temacie ale będzie do kolekcji tutaj :) Las, piasek, nieco zbyt duża prędkość. Generalnie mam tak, że na piasku zrzucam na najniższe biegi co by lepiej przebrnąć przez piasek, wymaga to pewnych ruchów rąk, które wykonane zbyt szybko mogą spowodować zbyt mocny i szybki skręt kierownicy a w efekcie końcowym lot na bok. Efekty w zależności od otoczenia mogą być różne, ja na szczęście padłem w piasek, toteż wystarczyło otrzepać się i jazda dalej. Droga ciaśniejsza i krzaki - pewnie jakieś podrapania plus pajęczyny czy co innego co by tam się znajdowało, droga ciaśniejsza i drzewo przy braku kasku - mogłoby być groźnie. Zbieram się na zakup kasku, ale sytuacja finansowa trochę niepewna, no i poza tym pokładam dużą wiarę w mojego anioła stróża. Jako ciekawostkę dodam, że byłaby to moja pierwsza gleba gdzie spadłem z roweru od kilku lat (zwyczajnie nie pamiętam kiedy ostatnio i czy w ogóle kiedyś takową miałem), jedyne co mi się przypomina to jakieś małe półglebki poślizgowe. Gleba niby nic, w temacie można znaleźć solidniejsze, ale mam nadzieję że w połączeniu z innymi postami, temat da czytelnikom szerszą wyobraźnie odnośnie jazdy na rowerze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rok temu przecenilem swoje mozliwosci i probowalem zrobic Backflipa nad lekka przepascia i po tym chcialem zjechac w dol, niestety w polowie obrotu (do gory nogami) sie zatrzymalem i jakos mialem takie jakby pole silowe ze nie moglem juz sie obrocic i na plecy pierdzielnalem... Szpital grany, peknieta kosc, obojczyk i reka.. Dobrze ze kask byl, co jest obowiazkiem przy downhillu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Miałem wypadek 29 lipca. Jechałem swoją stałą trasę i akurat tego dnia była tak genialna pogoda, że nie wypadało nie docisnąć pedałów. Rozpędziłem się do około 40km/h i z przewrażliwienia złapałem za mostek, żeby sprawdzić, czy się nie poluzował. Był to ten regulowany, niepolecany, a przewrażliwienie wynika z tego, że 2 razy mi sie poluzował. Nawet gdyby się coś poluzowało to żadne problem, bo on nie spada ku dołowi, więc spokojnie można jechać. Trzymając za ten mostek straciłem równowagę i odbiło mnie na lewy pas szosy, lewa ręka trzymała kierę, więc odruchowo na maksa zacisnąłem hamulec. Poleciałem z 4m przez kierownicę, spadłem na łokieć i bark. Łokieć zdarty "do mięsa", a w barku złamana kość. Na szczęście malutkie złamanie i za tydzień wracam na rower. Dobrze, że lewy pas był pusty i na głowie kask. Z rowerem też na szczęście nic się nie stało.

 

Nauczkę mam - już nigdy nic nie będę grzebał bez zatrzymania się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj na skrzyżowaniu na świeżo złożonym rowerze wyleciałem przez kiere :P. Miałem niedokręcone tylne koło. Jak dojeżdżałem do skrzyżowania to się odkręciło i musiałem ostro hamować, a że mam tylko hample na przodzie to wyszło jak wyszło xD. Na szczęście było pusto i nic nam się nie stało :). Wstałem pozbierałem się założyłem koło, MOCNO je dokręciłem i pojechałem dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We wtorek na Morasku zaliczyłem glebę... był taki lekki uskok (1-2 metrowy stromy zjazd) a zaraz za nim zakręt, no i dość mało miejsca między drzewami. Musiałem zrobić mały błąd w obliczeniach trasy ;)  i lekko zahaczyłem kierownicą o drzewo, ale wystarczająco, żeby mi ją obróciło o 90 stopni i przednie koło wylądowało na ziemi skręcone właśnie o 90 stopni, a chwilę później ja na barku po przeleceniu przez kierownicę. Cóż... W czwartek przestał mnie boleć bark, a w piątek odebrałem z serwisu koło z nową obręczą. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...