Skocz do zawartości

[szalone zwierzaki]kłopot bikerów


Rekomendowane odpowiedzi

Inną sprawą, jest to, że pomimo iż takie sytuacje mnie nie stresują (pomijając większe psy) to po prostu wkurzają.

Czemu jadąc przez każdą wioskę muszę minąć kilkanaście otwartych bram, a w nich psy. Czemu mam co chwilę zwalniać, aby tylko nie musieć biec z psami u boku przez 0,5km. Czemu ludzie zostawiają otwartą furtkę, a w niej jest śpiący bernardyn. To jest po prostu strasznie wkurzające. Ciągle wszędzie szczekające psy. Co jakieś gospodarstwo trzeba się zastanawiać czy będący w nim pies za chwilę na mnie nie wyskoczy. Jadę nad zalew, a tam właściciele i ich dwa biegające luzem owczarki, które już na mnie patrzą. I co? Mam teraz pojechać dalej ścieżką, aby mieć za chwilę te dwa psy u boku?

 

Mam podobnie ale trzeba być gotowym na wszystko. Jade sobie przez jakąś wiochę i patrze ogrodzona i zamknięta posesja, za chwile spoglądam jeszcze raz, a tam patrze jak pies jest na górze siatki (wyglądało to komicznie, się tak huśtał). Zaraz patrze a ten wielki wilczur już na jezdni i pełnym pędem na mnie, dobrze, że miałem dobre przełożenie. Takiego dałem speeda, że szybko zrezygnował.

 

Kiedyś bardzo dawno temu przytrafiła mi się inna historia. Jade z kolegą i patrzymy przy drodze (polnej) przed posesją leży wielki pies. Zatrzymaliśmy się i ja mówię, że chyba nie jest przywiązany,a ten bydlak (pies) zerwał się do sprintu i na nas, mieliśmy wtedy 12 czy 13 lat, więc pary w nogach nie było. Dziad mnie dogonił i już mnie miał łapać to ja w czasie jazdy jeszcze zasłoniłem się rowerem stojąc na jednym pedale, wtedy zrezygnował. Normalnie wycieczka z przygodą była jak nie wiem co. Zdecydowaliśmy, że więcej tamtędy nie pojedziemy. :D

Ogólnie w moim powiecie (braniewskim) to psy latające samopas to plaga. Te małe są najgorsze, jakby miały pól nogi odgryźć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja prewencyjnie zawsze mam przy sobie gaz. Czy to pies, borsuk albo "król ortalionu", warto ze sobą takie coś wozić - waży niewiele, nie jest ciężkie to i upchnąć można do kieszonki albo przymocować do kierownicy.
Mój patent "na dwa zipy":

jjmkh3.jpg



Jeśli goni mnie mały/średni pies to zazwyczaj hamuje, zawracam i z bananem na twarzy rozpędzam się dość żwawo w jego stronę. Nic nie opisze zdziwienia, jakie wtedy łapią te czworonogi :D Już nie raz zdarzało mi się tak "odprowadzać" psa na posesje, ale niestety właściciela nie było na podwórku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...

Ja miałem ostatnio spotkanie oko w oko z ogromnym dzikiem wielkosci mojego roweru (18") był to wąski singiel wiec o odwrocie szybkim mowy nie bylo, a mial przy sobie gromadke młodych. Podobno potrafią zaatakować jak z młodymi są, na szczeście zmierzył mnie i uciekł chrumkając z niezadowolenia ;D przygoda ciekawa ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Mieszkam na wsi zaraz obok lasu to często zdarza mi się przępędzać zwierzęta z mojego podwórka gdy wcześnie rano wyciągam rower z garażu. Ale może teraz nie o tym. Swego czasu wracałem do domu jak zwykle głębokim lasem, myśląc ogólnie o obłokach niebiańskich i genezie wszechświata. Nagle kątem oka zobaczyłem jakąś niezgodność na drodze tuż obok przedniej opony. Odruchowy unik, nieco za ostry plus lekko podmokłe podłoże i jedna z moich ładniejszych gleb w życiu (oraz bez żadnych obrażeń). Była to około 30cm ropucha doskonale wtapiająca się z tłem jesiennych liści na drodze, cała, zdrowa i brzydka. Wiem. Głupota ryzykować wypadek z powodu zwierzęcia, ale jak zwykle w takich wypadkach odruch to odruch.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja miałem ostatnio spotkanie oko w oko z ogromnym dzikiem wielkosci mojego roweru (18") był to wąski singiel wiec o odwrocie szybkim mowy nie bylo, a mial przy sobie gromadke młodych. Podobno potrafią zaatakować jak z młodymi są, na szczeście zmierzył mnie i uciekł chrumkając z niezadowolenia ;D przygoda ciekawa ;)

 

Hehe teraz się z tego uśmiecham, ale pewnie niezłego stracha wtedy miałeś? Ja na szczęście nie mam takich zdarzeń :) No może psem sąsiadów, który jakoś za mną nie przepada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głupota ryzykować wypadek z powodu zwierzęcia

Wcale nie. Dla ropuszki zrobiłbym to samo. :)

 

 

Podobno potrafią zaatakować jak z młodymi są,

Jak zrobisz coś młodemu, albo się zanadto do niego zbliżysz, to i owszem, ale tak, to rzadko się zdarza. Dziki to raczej spokojne zwierzęta, ale jak już postanowią walczyć, to ratuj się kto może... :P  No i mają piękne irokezy. :teehee:

Edytowane przez cienkun
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechałem wraz z kolegą po bezdrożach i drożach lasu, gdy z niego wyjeżdżaliśmy zauważyłem w krzakach coś wielkiego i szarego. To dziwne coś gdy przejeżdżałem zaczęło szykować się do startu, rozpostarło skrzydła, parę razy nimi zatrzepotało. Kolega który jechał z tyłu, bardzo się zdziwił, gdy to dziwne coś ledwo co ominęło kurs kolizyjny z górą jego głowy zwaną czołem.

 

Prawdopodobnie był to jakiś jastrząb, wielkie bydle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja kiedyś o mały włos nie wjechałam w psa. Psiak w ogóle sie nie bał na widok nadjeżdżającego roweru. Zero reakcji :laugh:  A ja nie miałam jak go ominąć, z lewej żywopłot, z prawej gorzej bo jeziorko :w00t:  Na szczęście w porę zahamowałam z impetem i nic się nikomu nie stało, choć strachu trochę się najadłam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja się raz omało nie przestraszyłam kota, bo zabiegł drogę. Miał szczęście, że szybciej nie jechałam. Mama się zatrzymała aż przez niego.

Kłopot to też kierowców samochodów. Wczoraj jechałam z mamą z kierowcą to opowiadał jak to aż polami jechał, bo kot zabiegł drogę. Potem kota nie było nigdzie jak już wrócił na szosę.....

Nie jest też przyjemnie jak pies goni zwłaszcza, że mi nie jest łatwo przyspieszyć od razu. Ale jakoś pies mnie nie goni na pewnym odcinku drogi, bo jest z reguły sam, a jak są dwa to jest gorzej. Chciały raz gonić rowerzystę, a ja przyspieszyłam i zniknęłam stamtąd.

Edytowane przez Martynos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 4 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Gdzie je spotkałeś?

U nas też podobno już są, ale ja jeszcze ich tu nie widziałem. Chowają się przede mną. Boją się łajzy jedne. :P

 

spotkałem je na drodze leśnej ze strękowizny do augustowa (woj podlaskie). To był jeden jedyny raz w życiu i udało się tylko dlatego, że jechaliśmy pod wiatr. Co ciekawe, jak je zobaczyliśmy, to jeden stal na drodze a kilka było w lesie obok drogi, no i ten jeden wcale nie wyglądał na spłoszonego, popatrzył sobie i zszedł z drogi wcale nie śpiesząc się. A jak obróciłem się do kolegów żeby powiedzieć, ze jedziemy dalej, to po drugiej stronie drogi zauważyłem stado saren. Miazga doświadczenie, a wilki były dużo większe niż się spodziewałem ze będą, nie idzie tego z psem pomylić.

Edytowane przez mess
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...