Skocz do zawartości

Borgi

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    39
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Borgi

  1. Mam podobnie ale trzeba być gotowym na wszystko. Jade sobie przez jakąś wiochę i patrze ogrodzona i zamknięta posesja, za chwile spoglądam jeszcze raz, a tam patrze jak pies jest na górze siatki (wyglądało to komicznie, się tak huśtał). Zaraz patrze a ten wielki wilczur już na jezdni i pełnym pędem na mnie, dobrze, że miałem dobre przełożenie. Takiego dałem speeda, że szybko zrezygnował. Kiedyś bardzo dawno temu przytrafiła mi się inna historia. Jade z kolegą i patrzymy przy drodze (polnej) przed posesją leży wielki pies. Zatrzymaliśmy się i ja mówię, że chyba nie jest przywiązany,a ten bydlak (pies) zerwał się do sprintu i na nas, mieliśmy wtedy 12 czy 13 lat, więc pary w nogach nie było. Dziad mnie dogonił i już mnie miał łapać to ja w czasie jazdy jeszcze zasłoniłem się rowerem stojąc na jednym pedale, wtedy zrezygnował. Normalnie wycieczka z przygodą była jak nie wiem co. Zdecydowaliśmy, że więcej tamtędy nie pojedziemy. Ogólnie w moim powiecie (braniewskim) to psy latające samopas to plaga. Te małe są najgorsze, jakby miały pól nogi odgryźć.
  2. Ostatnio miałem bliskie spotkanie z borsukiem w nocy. Jako, że mam dobre lampy to widziałem go wcześniej, on mnie pewnie też, ale skubaniec z drogi nie zszedł. Zatrzymałem się dosłownie przed nim, byłem trochę zdziwiony ale ten tylko warknął czy syknął po swojemu i dał dyla.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...