Skocz do zawartości

[rower] Bez{?}sens kupna topowego roweru z poprzedniej epoki - tak, nie, to zależy?


MrJ

Rekomendowane odpowiedzi

@uzurpator - i pewnie na tym się skończy. Sam już widzę nadto wyraźnie, że jakiekolwiek próby racjonalizacji czegokolwiek, a zwłaszcza naginanie technologii i trendów sprzed dwudziestu lat do dzisiejszych realiów jest bez sensu. A póki czegoś faktycznie nie kupię, nie rozmontuję na części pierwsze, nie zmontuję z powrotem wedle własnych preferencji, nie przejadę się i nie wyciągnę wniosków, to nie będę wiedział, co z tego wyszło.

 

(Co nie oznacza, że uważam temat za zamknięty i jeśli ktoś chce, może śmiało dopisać coś od siebie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się wypowiem krótko nie czytając wątku, na podstawie rowerów szosowych, z którymi mam do czynienia. Lepszy nowy sprzęt niskiej klasy niż 15-20 letnia topka. To są zupełnie inne standardy sztywności, pracy osprzętu itd. W momencie jakbyś przesiadł się z aluminiowej szosy rocznik 2010 na aluminiową rocznik 2020 to będziesz miał wrażenie, że ci spod tyłka ucieka przy mocniejszym depnięciu. Retro sprzęt jest ok jeśli chcesz się w weekend potoczyć po bulwarach a nie codziennie katować. A w mtb z uwagi na wielkość koła różnice wobec dzisiejszych konstrukcji będą jeszcze większe. Zostaje też kwestia w jakiej "filozofii" ma to być utrzymywane, kupić i zajechać wymieniając części na najtańsze możliwe a kompatybilne czy dążyć do perfekcyjnego stanu w oryginalnej specyfikacji - stare części w dobrym stanie mają kosmiczne ceny więc po prostu zabawa dla pasjonata a na pewno nie dla "kowalskiego" co się chce przejechać od czasu do czasu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat szosowo to trafiłeś kulą w płot, choć celnie przedstawiłeś swoje odczucia…

bo jazda starą idealnie złożoną szosówką ( i dopasowaną) może dawać nie tylko przyjemność,  ale wiele lat kompletnie bezobsługowych, a poziom fizycznego obciążenia spełnia kryteria pełnowartościowego treningu… ( nie piszę o rywalizacji czy rekordach na strawie)

śmieszny fanatyk i seksista z utuba Duranrider z Australii szuka takich rowerów, które zakurzyły się  w garażach bogaczy… :) dla  niego podstawa to hamulec obręczowy…

Faktycznie są lata szosowe w sztywnym aluminium, albo już biodegradującym się karbonem, które lepiej omijać.   

Dodatkowo stare rowery wymagają na starcie pełnego ogarnięcia tematu, i zwykły Kowalski lepiej zrobi biorąc coś współczesnego żeby nie pakować się na minę.

Zaletą dobrej starej szosówki będzie komfort i bezawaryjność , co ciężko przenieść w świat jazdy na retro mtb gdzie sprzęt dostaje w kość napęd pada w błocie, przerzutki dostają kamieniem, a lagi amortyzatora można zatrzeć  jednego dnia, delikatne startowe kola zawiniemy w chiński precel przy lądowaniu…

Super stalowy frameset jest warty więcej niż cały niż ścigant  Mtb z lat 2005-2010.  Mówię o wartości użytkowej - liczonej w latach przyjemności… cenowo bywa różnie… prawdziwe perły MTB robią się cenne, ale ich nie ma na polskim rynku prawie wcale - ale to sentymentalne, muzealne  rowery  jeszcze na kantilewerach  z epoki komputerów 8 bitowych. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie odpowiem obu przedmówcom naraz ;) 

 

Ja się właściwie od zawsze trzymam zasady (a przynajmniej staram trzymać), że kupuję najlepszy sprzęt w stosunku ceny do jakości w budżecie, jakim na daną chwilę dysponuję. Oczywiście inne były warunki 20 lat temu, inne są teraz, ale ogólnie działa to mniej więcej tak samo. Dopiero na drugim miejscu są pozostałe kwestie, np. kiedyś dość mocno jarałem się wagą komponentów, ale mi przeszło, bo stwierdziłem, że nie miało to większego sensu :P i prowadziło do bezustannych wymian dobrych, niezużytych części "bo jest lżejsza = lepsza". Teraz zdecydowanie bardziej zależy mi na trwałości, bezawaryjności (a jak już coś padnie, to możliwie prostym i niedrogim serwisie) i kompatybilności z ogólnie dostępnymi elementami. Bo niezależnie od tego, jak fajnie jest mieć sprzęt retro, to jego utrzymanie w dobrej formie staje się coraz bardziej kłopotliwe - w ten sposób w zeszłym sezonie zamiast reanimować stare hamulce, kupiłem nowe, bo wyszło łatwiej, prościej i niewiele drożej (o ile w ogóle). I mimo że teoretycznie ten nowy jest z gorszej półki, to i tak działa lepiej niż zużyty stary. Zresztą z przerzutką było dokładnie to samo. 

 

Przyznam raz jeszcze, że wszyscy komentujący dość sporo mi pomogli i będę się teraz musiał zastanowić, co dalej. Już widzę, że ponowne pchanie się w jakiegoś youngtimerskiego :D fulla nie ma sensu, bo będę z nim miał dokładnie te same problemy, co z obecnym, a teraz przynajmniej wiem, co mam i w jakim stanie. Więc wcale się nie zdziwię, jak ostatecznie skończy się na jakimś sztywniaku na 29", czego w zasadzie w ogóle nie przewidywałem. No ale zobaczymy, na razie mamy za oknem Stalingrad i do wiosny pewnie nic konkretnego nie wyniknie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam nowoczesnego sztywniaka, z dobrym amorem, geo trail, oponę 2,4 na mleku i masz namiastkę fulla. A na pewno wygodniejszy w jeździe od starych sprzętów.

Bardzo długo jeździłem na 26er. Faktycznie, nie ma sensu pchać w to kasę, nigdy nie da tyle frajdy co nowocześniejszy sprzęt a koszty podobne. W moim przypadku, tylko kaseta droższa bo 12rz. Amora nie liczę, bo serwis robię sam, a moja jazda po wielu latach nie wymaga wymiany uszczelek, więc pomijam póki co drogiego w częściach foxa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Napisano (edytowane)

Gdyby kogoś to interesowało: po przejrzeniu każdej śrubki, dętki, linki czy zębatki z zapasów jeszcze sprzed -nastu lat, rozłożeniu dwóch rowerów niemal na części pierwsze oraz skontrolowaniu, co jeszcze nadaje / nie nadaje się do dalszego używania, okazało się, że:

- wszystko, co tylko się dało (przerzutka, manetka, kaseta, łańcuch, kierownica, mostek), przełożyłem z roweru swojego do Żony,

- mnie zostały całkowicie sprawne koła, hamulce, amortyzator, siodełko, pedały, ewentualnie damper (wymaga serwisu, ale w razie czego tymczasowo może być) oraz korba,

- po lekturze ogłoszeń, aukcji, popytaniu znajomych, podzwonieniu itp. znalazłem (fakt, że nieco przypadkiem) to, czego mi brakuje: lepszą ramę z lepszą korbą, kasetą i łańcuchem. Resztę drobiazgów (przerzutka, manetka, mostek, kierownica) już ogarnąłem z innych źródeł. Swoją drogą mam cokolwiek ciekawe wnioski z tych poszukiwań, ale nimi podzielę się we właściwym miejscu i czasie,

 

W sumie: tymczasowo zostaję przy 26 calach. Nadal będzie nieco retro, natomiast i tak dalece nowocześniej niż teraz. Być może za sezon czy dwa wrócę do tematu i ostatecznie przesiądę się na 27,5 lub 29", ale to już będzie wymagało przesiadki na nowy rower - tzn. nowy dla mnie, a nie w ogóle ;) O ile taki znajdę, bo wbrew pozorom nie jest to wcale takie proste. Tak czy inaczej jeszcze raz dzięki za pomoc! :) 

Edytowane przez MrJ
  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...