Skocz do zawartości

[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?


Rekomendowane odpowiedzi

42 minuty temu, TheJW napisał:

I dlaczego ma jeszcze czelność pyskować w takiej sytuacji, zamiast grzecznie powiedzieć "przepraszam"...

Jakby ktoś ci przecinkiem wyjechał, to wątpię, żebyś grzecznie przepraszał...
Taki problem było użyć dzwonka lub krzyknąć uwaga, tak jak to niżej opisałeś?

To już kolejny raz opisujesz jak tryskasz agresją i się dziwisz, że druga strona odpowiada w identyczny sposób. Może jakiś kurs kontroli nad emocjami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytasz to, co ci wygodnie, czy czytasz wszystko, ale nie wszystko rozumiesz, czy wszystko rozumiesz, ale wybierasz to, co ci wygodnie, bo nie czaję?

Napisałem, że ostrzegałem wszystkich słownie (dzwonka nie mam, bo Knog był na tyle cichy, że go zdjąłem i zapomniałem o nim), przytoczyłeś to, więc przeczytałeś i najwidoczniej zrozumiałeś...a mimo to się prujesz, że mam problem z agresją, bo jakiś zapatrzony w Pokemony albo innego Tindera kretyn narażał swojego bąbla. Co do...? :D

Żaden kurs nie jest mi potrzebny. Jeszcze nikt zębów nie stracił (ja też), więc jest OK. :thumbsup:

 

@wkg, mnie też zaciekawiłeś... Nie bądź taki! :D

Edytowane przez TheJW
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poziom rodzicielskiej odpowiedzialności bywa bardzo niski.

Sytuacja sprzed kilku laty. Zima. Idę chodnikiem obok jeziora w moim mieście. Jezioro niewielkie - taki przerośnięty staw. Na jeziorze lód, bo to była jeszcze normalna zima. Oczywiście na tafli lodu to tu to tam wędkarze. Jeden wyróżniał się spośród reszty. Otóż prócz niego na środku jeziora przebywała z nim żona trzymająca za rękę małego synka oraz drugie dziecko zapięte w wózku. Do dziś mam wyrzuty sumienia, że nigdzie nie zadzwoniłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, TheJW napisał:

Napisałem, że ostrzegałem wszystkich słownie

Napisałeś, że kontakt z rowerowym miłośnikiem smartfona zacząłeś przy jego dzieciach od donośnego "*URWA". I że typ powinien był Cię w tej sytuacji grzecznie przeprosić. 

Także ten... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, TheJW napisał:

Czytasz to, co ci wygodnie, czy czytasz wszystko, ale nie wszystko rozumiesz, czy wszystko rozumiesz, ale wybierasz to, co ci wygodnie, bo nie czaję?

Napisałem, że ostrzegałem wszystkich słownie (dzwonka nie mam, bo Knog był na tyle cichy, że go zdjąłem i zapomniałem o nim), przytoczyłeś to, więc przeczytałeś i najwidoczniej zrozumiałeś...a mimo to się prujesz, że mam problem z agresją, bo jakiś zapatrzony w Pokemony albo innego Tindera kretyn narażał swojego bąbla. Co do...? :D

Żaden kurs nie jest mi potrzebny. Jeszcze nikt zębów nie stracił (ja też), więc jest OK. :thumbsup:

Tak go ostrzegłeś, że zakrętem mu wyjechałeś, a nie tak jak w drugiej sytuacji którą opisałeś mniej lub bardziej uprzejmym "uwaga".
Jak ktoś ma problemy z czytaniem, to chyba ty.

No brawo ty, jeszcze nikogo nie pobiłeś, choć tak się chwaliłeś poprzednim razem jak dziarsko wyskakiwałeś z samochodu :down:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nowego, "rowerzyści" narzekają na wszystkich wokół, włączając innych rowerzystów, kierowców samochodów, pieszych a sami zachowują się jak patola. 

Dlatego mam gdzieś jakieś miejskie ddr'y i inne skupiska ludzi. Jadę na legalu i bez wkurzania siebie i innych asfaltem poza miastem, z którego wyjeżdżam najkrótszą możliwą w danym kierunku drogą.

Edytowane przez Mihau_
  • +1 pomógł 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Mihau_ napisał:

Dlatego mam gdzieś jakieś miejskie ddr'y i inne skupiska ludzi. Jadę na legalu i bez wkurzania siebie i innych asfaltem poza miastem, z którego wyjeżdżam najkrótszą możliwą w danym kierunku drogą.

Bardzo słusznie. Tyle, że czasem do lasu (lub asfaltu poza miastem jak ktoś woli szoskę) jest kilkanaście kilometrów :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możecie sie oburzać, ale wybicie kogoś z smartfonowego świata czy to dzwonkiem czy "uwagą" jest coraz trudniejsze i często nierealne. 
Nisko latająca kura daje efekt 99%. Co więcej, często wywołuje to o wiele mniejszy overreact niż grzeczne formy.  

Pominę że kura pomaga wyjść baranowi z sytuacji z twarzą. Jak się grzecznie mu zwróci uwagę to ciężko mu się obronić więc wyskakują z agresją. Lecący wulgaryzm pozwala mu zachować twarz bez skakania do was z łapkami. Jeszcze wyjdzie na tego "kulturalnego".

Tak statystycznie uwaga rozwiązuje zajechania drogi może w 20%.  Najczęściej się sieroty zatrzymują i stoją jak wryci. Skręcają tak, żeby zajechać albo robią inne żeczy nieprzewidziane. Panienka lekkich obyczajów w jakichś niezrozumiały sposób zwiększa odsetek prawidłowych reakcji radykalnie.  
To znaczy ma to podłoże w psychologii.   Jak uwaga to trza się skulić i przeczekać.  Uwaga dziecko słyszy odruchowo staje czasem zaczyna bieg w przeciwnym kierunku albo takim który wydaje sie bezpieczny. I to ludziom zostaje.  Jak cham się na nich drze to podświadomie najpierw schodzą mu z drogi. Agresor włącza im się za chwilę ale mniej pewny i zazwyczaj za późno, żeby chcieli się jeszcze konfrontować.

Jak traficie na kogucika i powiecie mu grzecznie, że zbłądził albo krzykniecie uwaga to macie w najlepszym razie pogadankę a w gorszym dostaniecie bęcki. On jest przeświadczony, że uważa i że Wy macie mu z drogi zejść.
Jak polecicie w jego języku bez strachu to włącza sie mu myślenie że moze dostać w dziub i zazwyczaj kończy się na pyskówce.
Agresor z kobietą to inne zagadnienie. Aczkolwiek znów odpowiednio dobrany "argument" zazwyczaj włącza kobietę, która stopuje swojego agresora.

I jeszcze jeden "drobiazg" 
Czasem panienka lekkich obyczajów się wyrywa jak jesteśmy zaskoczeni i w ciemnej czarnej. Bardziej niż "spadaj na drzewo leszczu" znaczy wtedy "będzie bolało".
Z tego prostego powodu też częściej po niej słyszę sorry niż po uwaga. Uwaga się kojarzy ze zwróceniem uwagi i dla wielu z pouczaniem.
Zdarzyło mi się parę razy, że po wymianie uprzejmości wymienialiśmy się z delikwentem przeprosinami.  Więc straszne oburzanie się o to że ktoś przeklął naprawdę jest przesadne.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo to są dwie kategorie ludzi którzy zachowują się nie tak jak powinni:

- jedna, to "głuptasy". Gada przez telefon bo akurat ktoś zadzwonił. Jedzie szlaczkiem bo inaczej nie umie, skręcając stanął autem na DDR-rze bo się zagapił i nie wie co robić. Idzie z psem na długiej smyczy bo pies w końcu musi mieć trochę ruchu i nie wie, że się pupilek może wkręcić nam w maszynkę. Jedzie z panną i świata poza nią nie widzi - nas też - zresztą musi się wykazać, że jest samczykiem - trudno - niektórzy musza swoje rozmiary udowadniać. Rodzina która idzie całą szerokością drogi bo dzieciaki w pewnym wieku są nieogarnialne - po prostu tak jest. Staruszkowie, którzy już swoje przeżyli i nikt ich nie będzie zaganiał do kąta ... Przecież ich się wszystkich nie naprawi :/

W takich przypadkach pamiętajmy, że  gniew i nerwy to zemsta na samym sobie za głupotę innych. Trudno, pucharek wpadnie innym razem. Mi na szczęście zbyt często nie wpadają :D

- druga to "bezczele". Jadą sobie jeden obok drugiego bo co im kto zrobi. Patrzą bezczelnie w oczy bo tacy są po prostu. Nie wiem, skąd im się to bierze ale w sumie mało mnie to interesuje.  Napiera na DDR-rze bez maseczki, staje na światłach i dyszy  mając w czarnej fakt, że ludzie utrzymują dystans, zakładają coś na usta i nos choć wcale nie sprawia im to przyjemności. 

W takich przypadkach - no cóż, gniew wyartykułowany zapobiega kumulowaniu stresu który nieuwolniony - szkodzi :D

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, zekker napisał:

Taki problem było użyć dzwonka lub krzyknąć uwaga, tak jak to niżej opisałeś?

Pamiętam do dziś jak z odległości parudziesięciu metrów na chodnikościeżce użyłem dzwonka, delikatnie drobne dzyń jak zwykle, ojciec z synkiem na całej szerokości nie chciałem ich rozjechać a jechałem jako pierwszy z czwórki rodzinnej. na końcu nawet przyczepkę ciągneliśmy. Ależ ten tatulcio z mordą na mnie wyskoczył "co ja na niego dzwonię" i jeszcze coś w stylu "u nas w Niemczech to...". No qr.. nie wytrzymałem, wiącha długa poszła, a w towarzystwie byłem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień jak co dzień... Duża część pieszych nie potrafi niestety skojarzyć dźwięku dzwonka jako dobrowolnego gestu rowerzysty, który ma na celu dać czas na manewr obu stronom. Nie mówię tu o wszystkich, ale głownie o tych, którzy z rowerów i samochodów nie korzystają. Ci zazwyczaj mają największy problem żeby się postawić na miejscu rowerzysty i zastanowić się co, kto i kiedy powinien zrobić. 

Z czasem nauczyłem się olewać takich szeryfów chodników. Jak sytuacja się zdarza tam gdzie rowerzysty być nie powinno, np. na chodniku bez DDRu, to siedzę cicho nawet jak komuś się zbierze na kazania pomimo braku jakichkolwiek przyczyn... Jednak jak ktoś wytyka mi używanie dzwonka, tam gdzie mam prawo jechać pomimo ruchu pieszych, to jak już zdobędę się na dyskusję, zazwyczaj słyszy, że miał 3 opcje do wyboru:

1. Zareagować na ten "denerwujący dzwonek".

2. Udawać, że mnie nie widzi i zdać się na moje umiejętności wymijania, nie znając moich zamiarów.

3. Zrobić coś co mnie zaskoczy i zaliczyć strzał kierą przez plecy lub wjazd oponą w d... Ewentualnie jedno i drugie.

Wulgarnych krzykaczy olewam. Czasami tylko jak padnie pytanie w stylu "No i na ch.... na mnie dzwonisz?" to rzucam krótkie "Żebyś użył mózgu." i odjeżdżam. Wyjątkiem są jedynie uparte typy rowerzystów,  którzy często jadąc z naprzeciwka (sami lub w grupie), zajmując cały DDR, chodnik, ulicę itp, i bezczelnie prowokują do zabawy w to kto ustąpi pierwszy. Zazwyczaj są to łepki w wieku szkolnym, ale trafiają się też "dorośli inaczej". Dla takich nie mam litości. Zaliczyłem już tyle drzew, że się zwyczajnie nie boję... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Brombosz napisał:

Wyjątkiem są jedynie uparte typy rowerzystów,  którzy często jadąc z naprzeciwka (sami lub w grupie), zajmując cały DDR, chodnik, ulicę itp, i bezczelnie prowokują do zabawy w to kto ustąpi pierwszy. Zazwyczaj są to łepki w wieku szkolnym, ale trafiają się też "dorośli inaczej". Dla takich nie mam litości. Zaliczyłem już tyle drzew, że się zwyczajnie nie boję... 

Mam takie same obserwacje :/

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra co tam inni ludzie...
Dzisiaj sarenka śliczna mi przebiegła drogę wbiegając w pole rzepaku. Szkoda, tylko że od razu postanowiła wrócić na  drugą stronę i znowu mi się pod koła władowała.
Te pola rzepaku mnie zaczynają przerażać, bo w nich się ciągle sarny chowają.
Drugi przypadek z dzisiaj to piękny jeleń przebiegł przez drogę....  a 5s później łania...   moja córka miała okazję z może 1m ją oglądać :D
I jak tu jeździć jak takie stwory się ładują pod koła?

Żarty oczywiście. Ich prawo po mieście gonić, ale ostatnio to się zaczynam realnie ich obawiać.  Praktycznie nie ma jedego wyjazdu żebym jakiejś sarny z bliska nie widział. 
Jednak Jeleń w granicach miasta  to coś nowego.  Tak wielkiego z tak bliska nie widziałem nigdy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, KrisK napisał:

Dzisiaj sarenka śliczna mi przebiegła drogę wbiegając w pole rzepaku. Szkoda, tylko że od razu postanowiła wrócić na  drugą stronę i znowu mi się pod koła władowała.
Te pola rzepaku mnie zaczynają przerażać, bo w nich się ciągle sarny chowają.
Drugi przypadek z dzisiaj to piękny jeleń przebiegł przez drogę....  a 5s później łania...   moja córka miała okazję z może 1m ją oglądać :D
I jak tu jeździć jak takie stwory się ładują pod koła?

Ja bym zaryzykował stwierdzenie, że kluczowe w takich przypadkach jest nachylenie terenu. ;) To przecież nie od Sarny zależy z jaką siłą na nią wpadasz. :) Z mojego doświadczenia wynika, że takie bliskie spotkanie z naturą, jadąc rowerem ok. 40km/h, powoduje tymczasową chęć do zmiany swojego hobby na myślistwo... Mi przeszło dopiero po około dwóch tygodniach, kiedy to siniaki już były zaleczone, a nowa klamka hamulca zamontowana w rowerze. 

PS. Autem przez 10 lat jazdy było trochę lepiej. Jadąc lasami jakoś zawsze udawało mi się je ominąć... ale też do czasu, aż się jedna sztuka nie przyplątała na środek powiatowego miasta i nie raczyła rzucić się przed 6 rano na maskę mojego samochodu.:) 

Edytowane przez Brombosz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.05.2020 o 12:36, KrisK napisał:

Jak traficie na kogucika i powiecie mu grzecznie, że zbłądził albo krzykniecie uwaga to macie w najlepszym razie pogadankę a w gorszym dostaniecie bęcki.

To może tak zwyczajnie "dzień dobry"? Na pieszych, których nie mam jak wyprzedzić działa.
Albo donośne "alleluja" :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Podsumowanie tygodnia:

Środa - las, turystyczny szlak na spokojnie bez szaleństw. Jadę sobie a przede mną babka z owczarkiem niemieckim. Zwalniam do tych 10km i przejeżdżam obok a pies z warkotem dziab po udzie. Na co babka do mnie z pretensją - następnym razem niech pan jedzie wolniej to go przytrzymam... Na szczęście zarysował mnie tylko kłem i byłem szczepiony w sierpniu na tężec. Plus taki, że rozważam wożenie ze sobą małego szpreju octenisepta na kontuzje na szlaku.

Niedziela - mój ulubiony singielek po ostrych górkach ******** w ****** przez quadowców... Wracam sobie do domu trasą, którą obiecuję sobie, nigdy w niedziele nie będę wracał. Ludzi więcej niż na Krupówkach i cała strona dla rowerzystów zawsze zastawiona maDkami. No nic, podjeżdżam pod ostatnią górkę. naprzeciwko typowa polska rodzina. Facet mnie zauważył tak ze 100m jeszcze przed podjazdem. Dojeżdżam do ludzi, a ci nadal całą szerokością idą - to ja do nich czy mogliby się przesunąć na lewo albo prawo (bez wyzwisk!). A ci nic. Dojechałem, zsiadłem i przechodząc koło nich młoda maDka do mnie: to droga spacerowa dzieci też mają prawo po niej chodzić. Ugryzłem się w jęzor i pomaszerowałem dalej...

Tak w sumie to udany tydzień.

 

A propos jeleni...

 

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może dotrzymaj danej sobie obietnicy i nie licz na to, że rodzice w panice będą zgarniać dzieci ze ścieżki. Zachowują się całkiem racjonalnie - jak rowerzyści którzy na szosie nie jadą tuż przy poboczu żeby ich auta nie wyprzedzały na centymetry. Takie zganianie dzieci nie działa na rowerzystów wychowawczo bo większość po prostu przestałaby zwalniać licząc na zdrowy rozsądek rodziców. A tak zsiadłeś i wszystko odbyło się bezpiecznie i spokojnie.

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem, tylko ci ludzie nie są źli sami z siebie. Coś spowodowało , że zachowują się na granicy agresji. I niestety są to złe doświadczenia z nami. 

Ja po prostu na traskach gdzie są ludzie staram się jeździć w tygodniu albo przy gorszej pogodzie. Nie ma co tej wojenki podsycać.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Wojenki, nie wojenki...
Prawda jest taka, że część dorosłych zachowuje się gorzej niż dzieci - te, a przynajmniej niektóre, jeszcze coś kumają, i np. gdyby szły lub jechały całą szerokością ( 5 m ) leśnej drogi, a z przeciwka nadjeżdżałby rowerzysta, to w 90 % przypadków zostawiłyby trochę miejsca, a dzisiaj spotkałem czworo dorosłych ( +/- 30 lat ), dla których byłem prawie niewidzialny, mimo że nadjeżdżałem z przeciwka, a głowy mieli zwrócone w moją stronę...
Nie cisnąłem ostro, ale akurat ich nie przeprosiłem ( może to był błąd ) - co często robię, lub po prostu mówię "uwaga", i zazwyczaj działa.
Tym razem do ostatniej chwili nie schodzili - właściwie facet zszedł, ale na prawo, a kiedy lekko przyhamowałem ( wcześniej oczywiście odpuściłem, bo normalnie jechałbym nieco szybciej ), to babka zeszła na lewo - potem padł komentarz lekko niecenzuralny z ich strony, ale bez obrażania, na co odpowiedziałem w podobnym tonie, że idą całą szerokością i widzą, że ktoś jedzie, a nie schodzą - tu zaznaczam, że nie jestem "Jaśnie Panem", i nie potrzebuję niewiadomo ile miejsca, ba - czasem nawet zaliczam pobocze, krzaki, gałęzie...
Nie rozumiem takich ludzi - jak oni sobie to wyobrażają ?
Mam przelecieć nad nimi, czy zawrócić ?
A może czekać aż łaskawie przejdą, żebym mógł jechać dalej...

Kolejne, a właściwie wcześniejsze spotkanie, było z pieskiem i jego właścicielami - jadę pod minimalne wzniesienie, z przeciwka idą piesi i pies luzem, który zatrzymuje się tuż przede mną, więc pada uwaga, że jest zakaz i grożą mandaty ( rezerwat - zakaz wprowadzania psów ), na co nikt się nie odezwał...
Jeszcze wcześniej, w innym miejscu, uprzedziłem faceta ze szczurem na smyczy, że jadę, czyli padło "uwaga", no co on, żebym to ja uważał...
Jeśli ostrzegam, to chyba uważam, a on byłby bardziej zaskoczony, gdybym się nie odezwał, i jak debil przemknął mu, czy jego pieskowi przed nosem ( nasze kursy krzyżowały się pod kątem prostym, a piesek miał kilka metrów luzu na smyczy )...
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...