Skocz do zawartości

[towarzysze potrzebni]


AuthorTraction2010

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Zamierzam w kolejne wakacje spełnić w końcu długo oczekiwane marzenie.

Jedna wersją jest ambitny 3 miesięczny kurs wytrzymałościowy i hart ducha w trasie przez całą Europę. Polska na zachód Hiszpania, na południe Włochy i Chorwacaja i do domu. (Bardzo ogólnie)

Drugą wersją jest mniej zaspakająca potrzeby poznawcze trasa "cztery strony Polski" obiegająca najdalej wysuniete punkty naszej Ojczyzny w 4 kierunki świata i zobaczenie najciekawszych miejc po drodze. Około 35 dni. (Bardzo luzacko)

Nie jestem maratończykiem więc dzienne odcinki to nie mniej niż 100km, a więcej.. zależne od WSZYSTKIEGO

Jeżeli ktoś poszukuję kompana do podobnej trasy polecam się na przyszłość, jeżeli ktoś chętny na "moje" propozycje, szczgóły określimy mailowo. Jest jeszcze dużo czasu.

 

Pozdrawiam i zachęcam do poznania programu :D

 

Hubert

 

hubert.rams@gmail.com

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wow to byłoby coś... Skąd jesteś? A rower raczej porządny trekking do tego?

 

 

Studiuję w Olsztynie na Warmii, a jestem ze śląska.

 

Jaki rower? Ja posiadam jak w nazwie użytkownika, ale do tego schwalbe silento. Przyzwyczajony jestem do MTB ale wąska opona na trase :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A masz jakieś doświadczenia z wprawami tego typu?

 

 

Poza głęboką teoretyką, uporem osła ze "shreka", codziennym dojeżdzaniem na uczelnie, bez względu na porę roku i kilkoma 2 dniowymi trasami, NIE :-D

Najlepiej uczy się na swoich błedach, więc od Olsztyna do Niemieckiej granicy zdąże wyrzucić niepotrzebny nadbagaż i dokupić co potrzebne :)

 

Jak mam możliwość, chcę dokonać i udowodnić reszcie "maników", którzy na 10 km trasę po asfalcie ubierają się w "zabawki rowerowe" za 5 tyś zł, (tylko po to by podnieś swoje Ego i ocenę innych na swój temat), ŻE DA SIĘ pokonać Europę nie posiadając wypaśnych spodenek i kolorowych koszulek za tyś zł, przy minimalnym nakładzie gotówki i nie posiadając roweru z osprzętem lepszym niż misja łazika na Marsa. Ograniczając się do krytycznego minimum będzie to PRZYGODA z (na pewno wieloma niedogodnieniami), a nie żmudne kręcenie od A do B. Jeżeli uda się pokonać taką trasę paromu lewakom i porządne opisanie trasy po powrocie będzie to punkt zaczepny dla ludzi, którzy tkwią w przekonaniu, że "a rower to tylko Giant", "a na trasę to tylko z osprzętem Garmina i minimum Ortileba", "a stój to tylko MARKOWY", "osprzęt w rowerze? minimum XT!" i siedzą w domach rozmyślając jak zarobić, a się nie narobić.

WIEM, że da się zwiedzać ŚWIAT (nie tylko Europę) bez złotówki!

 

Trasa będzie moim testem. Jeżeli wszysto się uda za dwa lata będą 4 punty graniczne Europy. (około 6 miesięcy trasy)

Fakt, brzmi to niczym dziecięce marzenie o księdze zaklęć i czarów, ale nie nikt tego nie osiągnie siedząc przed swoim jaskrawym monitorem.

 

A się rozpisałem....

Do meritum... NIE mam doświadczenia na taką trasę:D ale od czego mam doświadczonych kolegów na forum :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzmi to fantastycznie, jednak na taką wyprawę zaopatrzyłbym się w porządne "gadżety", aby nie było bólu w trakcie trwania wyprawy, że coś się popsuło. I niestety, ładny kawałek grosza trzeba na to wydać. Bo bez porządnych spodenek to tylko obtarć i czyraków na dupie można się nabawić. A sprzęt poniżej klasy XT może zwyczajne niedomagać przy zmiennych warunkach w jakich się znajdziesz. Chodzi mi o deszcz, piach, błoto, podjazdy czy wstrząsy na zjazdach. Przemyśl sobie wszystko i poczytaj fora wyprawowe. Bo jechać na wariata to nie ma sensu. Jak miałbym się wybierać na takie eskapady, to tylko z kimś, kto poważnie podchodzi do tematu. A z tego co piszesz wynika, że masz tylko sporo chęci i zapału ale niestety bujasz w chmurach. Do takiej wyprawy trzeba sie naprawdę przygotować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym roku udało mi się zrealizować swoje marzenie o wyprawie z południa na północ bez żadnych przygotowań! Fakt, miałem szczęście, że przy ponad 600km nie miałem ani jednej awarii sprzętu ( a przecież mój rower to jakaś tam używana Koga Miyata za 670 zł), ale myślę, że koszty takiej podróży można obniżyć radykalnie. Jechałem w zwykłych spodenkach, takich w jakich ćwiczyłem na WFie w szkole, koszulki też tego samego pokroju. Nie wspominam już o butach ;) Gdyby strzelił mi łańcuch, lub szprycha to nie dałbym sobie z tym rady- ale od czego jest pomoc innych? Wyprawa zajęła mi 4 dni, a nigdy wcześniej nie przejechałem więcej niż 110km. Nigdy też nie jeździłem pare dni pod rząd...Impossible is nothing !

http://www.forumrowerowe.org/topic/122769-relacja-przeciszow-okoswiecimia-gdansk-23-26-lipca-2012/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym roku udało mi się zrealizować swoje marzenie o wyprawie z południa na północ bez żadnych przygotowań! Fakt, miałem szczęście, że przy ponad 600km nie miałem ani jednej awarii sprzętu ( a przecież mój rower to jakaś tam używana Koga Miyata za 670 zł), ale myślę, że koszty takiej podróży można obniżyć radykalnie. Jechałem w zwykłych spodenkach, takich w jakich ćwiczyłem na WFie w szkole, koszulki też tego samego pokroju. Nie wspominam już o butach ;) Gdyby strzelił mi łańcuch, lub szprycha to nie dałbym sobie z tym rady- ale od czego jest pomoc innych? Wyprawa zajęła mi 4 dni, a nigdy wcześniej nie przejechałem więcej niż 110km. Nigdy też nie jeździłem pare dni pod rząd...Impossible is nothing !

[relacja] Przeciszów (ok.Oświęcimia) - Gdańsk, 23-26 lipca 2012 - Wycieczki i ekspedycje rowerowe - Forum Rowerowe - Największe w Polsce

 

I właśnie takie podejście mi się podoba.

 

Wujek mi zawsze mówi, że przejechac 100km na rowerze to żaden wyczyn, ale przejechać 100 km na ruskim rowerze ważacym 24 kg. JEST wyczyn.

(przykładem którym się kieruje jest właśnie wujek, który w 93 dojechał na półwysep peloponezki właśnie na takim rowerze. Nie było wtedy super spodenek itp, a z resztą po co spodenki jak siedzonko było tylko obszyte skórą)

Dokonał niemożliwego (wg kolegi maniaka, który odpowiedział na mój post) i przejechał duzy kawał Europy i WRÓCIŁ! na sprzecie wartym dziś łacznie 400 zł, a za sakwy na spawanym bagazniku z drutu zebrowanego służyły mu dwie słynne lanianie torby na zakupy. Dokonał tego przy kwocie w portwelu bagatela! 250zł!

Wiec nie mówcie bzdur, że na taką trase potrzebny jest sprzed klasy minimum XT, uzywajac ironi w poprzednim poscie juz to wyśmiałem :D

 

 

I właśnie takie podejście mi się podoba.

 

Wujek mi zawsze mówi, że przejechac 100km na rowerze to żaden wyczyn, ale przejechać 100 km na ruskim rowerze ważacym 24 kg. JEST wyczyn.

(przykładem którym się kieruje jest właśnie wujek, który w 93 dojechał na półwysep peloponezki właśnie na takim rowerze. Nie było wtedy super spodenek itp, a z resztą po co spodenki jak siedzonko było tylko obszyte skórą)

Dokonał niemożliwego (wg kolegi maniaka, który odpowiedział na mój post) i przejechał duzy kawał Europy i WRÓCIŁ! na sprzecie wartym dziś łacznie 400 zł, a za sakwy na spawanym bagazniku z drutu zebrowanego służyły mu dwie słynne lanianie torby na zakupy. Dokonał tego przy kwocie w portwelu bagatela! 250zł!

Wiec nie mówcie bzdur, że na taką trase potrzebny jest sprzed klasy minimum XT, uzywajac ironi w poprzednim poscie juz to wyśmiałem :D

 

A z resztą naprawa roweru należy do czynności, które powinien zrobić rozwiniety 6 latek, a sprzetu do naprawy kazdego roweru jest w co drugim domu na trasie po uszy. Od czego słuzy poznany jezyk obcy i uśmiech?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dokładnie, naprawdę dużo nie potrzeba :) poczytaj sobie relacje ludzi na bikestats, niektórzy za 500 zł (w tym jedzenie, noclegi - spanie na dziko lub u przypadkowych ludzi) 30 dni po Europie Zachodniej jeździli, a sprzęt klasy deore/alivio jak się planuje jeździć asfaltem lub szutrem bez problemu da radę, xt jest osprzętem zawodniczym, do jazdy terenowej po górach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślałem, że takie wypady robi się dla siebie, żeby coś zobaczyć i oderwać się trochę od tego świata, a nie po to żeby urowadniać komuś, że jego GPS za 4000zł jest zbędny bo można mieć mapę etc...

 

100km dziennie przez 90 dni to nie jest jakiś pryszcz... organizm trochę inaczej reaguje na kilka setek pod rząd niż na pojedyncze wypady. Dasz radę! Powodzenia życzę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślałem, że takie wypady robi się dla siebie, żeby coś zobaczyć i oderwać się trochę od tego świata, a nie po to żeby urowadniać komuś, że jego GPS za 4000zł jest zbędny bo można mieć mapę etc...

 

100km dziennie przez 90 dni to nie jest jakiś pryszcz... organizm trochę inaczej reaguje na kilka setek pod rząd niż na pojedyncze wypady. Dasz radę! Powodzenia życzę

 

Wypad będzie tylko i wyłącznie dla siebie. Bardzo egoistycznie? Fakt. Ale chcę pokazać, że jest to możliwe i osoby nie posiadające GPS'a za 4 koła dostały zastrzyk pt. "mogę, zrobie"

Klasycznie z systemem tworzenia świata, moim przypadku tworzenia wspomnien bedzie "system biblijny" pt. siódmego dnia odpoczamy przed kolejnymi szecioma wysilku.

Baardzo trudne będzie osiągnięcie wyniku setki i więcej dzień w dzień (6), ale przecież nie nastawiam się podróż z ciągłym uśmiechem i brakiem zmeczenia w słoneczku i wiatrem w plecy:D

 

2 lata śledzę wyprawy zwykłych "leszczy", co za każdym razem mnie utwierdza, Oni tak, a ja nie? Biorę pod uwagę wszystkie niedogodności i 10% extra zła do spotkania na drodze, ale zgodnie z zasadą Stefana: "Jeżeli czegoś nie da sie zrobić, trzeba wziąć kogoś kto o tym nie wie. Przyjdzie i to zrobi"

Nie uważam, że jestem chłopcem z marzeniami, bujający w przestrzeni nierealności, wręcz przeciwnie jestem cholernym REALISTĄ, (co denerwuje moją narzeczoną) i WIEM, że jest to wykonalne dla większości ludzi, którzy jezdza rowerem częsciej niż raz w tygodniu. To nie będzie tak trudne jak mówią Ci, co nie byli.

 

Dlatego zachęcam wszystkich do udziału!

 

P.S. Co myślicie na temat stworzenia jakiegoś "fanpejdża" :) na Facebook'u? Biorąc pod uwagę, zę większa cześć społeczeństwa jest w ten syf zapisana może poszerzyło by się "pole poszukiwań"?

 

Hubert

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rób nie mam tam konta, ale ten syf ma moc w dzisiejszym świecie.

Moja dziewczyna po moim majowym wypadku nie chce słyszeć o takiej trasie :bye2:

Ale byłoby o czym wnukom opowiadać...

 

Jeżeli towarzysz obywatel z moich rodzinnych Kieleckich rejonów chce poopowiadać wnukom, że nie miał fejsa i iPhone'a 5 i pomimo tego był szczęsliwy tworząc swoją własna historie na rowerze w krajach Europejskich zapraszam do udziału. Na pewno bedzie d*pa bolała, ale jaka przygoda?!

 

Jestem pełnym homofobem, ale zacytuje słowa jednego posła które będą tu pasowały. "Jak boli d*pa , to znaczy, że było dobrze"

 

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano góral jestem spod samego Łyśca:D

Chciałbym, do wakacji jeszcze kawałek właśnie kupuję rower i przez ten temat znów mam dylemat czy cross czy 29er :woot:

 

"Skąd: Kielce" Mylne dane:P

Dwie wersje są dobre na tę trasę:)

Czasu jeszcze dużo, ale strasznie szybko upływa..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jakbyś potrenował tak żeby robić dziennie te 150 km i skrócił czas wyprawy do 45 dni to prawdopodobnie byłbym chętny, a wchodzą w rachubę tylko wakacyjne miesiące?

 

Żeby skrócić cza do 45 dni musiałbym krecić 200km dziennie, a to już na pewno nie będzie pryjemność, tylko katorga... Tak tylko okres wakacji studenckich. Koniec czerwca - pażdziernik.

 

Zapraszam mimo to!:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podtrzymuję nadal temat dalszej rekrutacji na trasę po Europie w czasie 28 czerwca - 1 października 2013.

Jedna osoba poza mna jest gotowa i wszystko w trakcie realizacji planów.

Skład chciałbym ograniczyć do max 6 osób na grupę. Grup może być 200 jezeli bedzei tyle chętych, jednak będą one od siebie niezależne i wkażdej z nich bedzie "przewodnik".

Trasę zaczynamy ze śląska 28 czerwca i ciśniemy na południe przez najciekawsze zakątki Państw. Trasę ustalimy i wszystkie jej elementy po nowym roku. Wstępnie to ZOBACZYĆ JAK NAJWIECEJ, SFOTOGRAFOWAC JAK NAJWIECEJ, POKAZAC JAK NAJWIECEJ.

Czas ekspedycji zależny oczywiście od trasy. Na pewno nie ominiemy Alp, Pirenei, Atlantyku i Paryża :)

Trasa tylko asfaltem, jednak nie tym szerokim trzypasmowym, bo z niego niewiee widac.. Nie bedziemy się wspinac po leśnych ścieżkach.

 

Dziennie min 100km. Granica górna 250 km:P

 

Ekspedycja z kategorii nie dla mięczaków z hotelu Marriot, tylko tych co lubią się kąpać w rzece i spać w namiocie. Poznawac po drodze ciekawych ludzi itych drugich też:)

 

chętni pisać w odpowiedzi lub

 

hubert.rams@gmail.com

europerowerem@gmail.com

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

100km dziennie to wcale nie tak dużo. Swego czasu zrobiłem coś podobnego. W 2008 roku przejechałem rowerem z Wiednia do Pragi przez Salzburg. A rok później z Chałupek (wieś na granicy Polsko-Czeskiej), przez Alpy do Niceii, następnie wzdłuż wybrzeża morza Śródziemnego do Rzymu. Łącznie przejechałem 9 państw. Powiem tak, wyprawa ekstra. Najfajniejsze wakacje w życiu. Jeśli jesteś zainteresowany moimi wyprawami zachęcam do wejśćia na mojego bloga, na którym opisałem wszystko opisale. Zamieściłem na nim również pełno fotografii, cennych uwag i spostrzerzeń. Oto aderes: www.naekskursji.wordpress.com W tym roku chcę przejechać z dziewczyną Bałtyk dookoła. Zobaczym co z tego wyjdzie.

Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...