Wosk to nie tylko squirt, squirt to wosk w jakimś rozpuszczalniku, który akurat w moim przypadku nie odparował w ciągu 5 godzin, łańcuch był oblepiony czymś tłustym i klejącym,
szybko złapało to piach, pył i włosy okolicznych burków. Zwykłe gotowanie łańcucha w zwykłym białym wosku który można kupić na kilogramy w postaci wiórek czy proszku,
było nieco lepsze, ale jak jeździłem twardo łańcuch szybko zaczął charakterystycznie rzęzić, co zwykle działo się na np. Rohloffie po około 80 kilometrach.
Olej rzepakowy litr kosztuje kilkanaście złotych, więc gdyby ktoś się zdecydował na takie smarowanie wyszłoby mu taniej (więc nie wiem skąd to "kto bogatemu zabroni"), przecież w smarowaniu łańcucha chodzi o to żeby
jakaś substancja gęstsza od wody, i nie parująca ograniczyła tarcie, każdy olej to tarcie zmniejszy, takie są właściwości fizyczne olei
Shakowanie łańcucha zajmuje kilka do kilkunastu minut, tylko w ten sposób można usunąć cały brud który dostał się pod rolki,
to właśnie rolki są najmniej odporne na tarcie, celowo zostały wykonane z miększego stopu niż trzpienie i ogniwa na których się obracają,
dziwnym trafem w niektórych łańcuchach rolki są zaskakująco miękkie, produkcja łańcuchow to jednak biznes, robienie ścieralnych lepiej
się opłaca.