Skocz do zawartości

[e-bike] Legalne ulepy to fikcja?


Rekomendowane odpowiedzi

Czytam wszędzie opinie w internecie, oglądam przeróżne filmy instruktażowe i testy, przeglądam oferty zestawów do konwersji klasycznych rowerów na e-ulepy które kuszą niesamowicie, bo są dość tanie i od tego wszystkiego oszaleję! Więc chciałbym żeby ktoś kto jest w temacie mi tutaj wyjaśnił, bo mam kompletny mętlik w głowie. Jeżdżę rowerem miejskim na kołach 28 cali z ramą stalową a z tyłu 3 biegowa piasta z hamulcem torpedo, który waży łącznie z dodanym przednim i tylnym koszem na zakupy i lusterkami około 17 kg. Zakładam że e-bike mógłby tutaj ważyć jakieś 27-30kg. I teraz tak. Zestawy do konwersji na rower elektryczny są już od 1000 zł, baterie tak samo więc całość z powodzeniem można by ogarnąć w kwocie 2000 zł z dość łatwym montażem samodzielnym. Ale jest problem. Bo te zestawy mają często w opisie silniki z większą mocą niż 250W, często 500W a do tego manetki i nie przekonuje mnie tutaj że sterownik może w jakiejś opcji ustawień ograniczyć moc tylko do 250W a manetki można nie montować, bo zestaw będzie nadal konstrukcyjnie przystosowany do pracy z mocą 500W i bez pedałowania.

Ktoś mi napisał że nawet gdybym kupił taki niby to legalny zestaw z silnikiem 250W a mnie tu interesuje koło przednie 28 cali i bez manetki to i tak muszę zrobić odpowiednie badania, certyfikaty ponieważ to wymusza norma EN 15194 i że to jest dyrektywa i że taka certyfikacja jako rower elektryczny spełniający tą normę jest obligatoryjna. Czyli co? Kupując teoretycznie legalny zestaw który konstrukcyjnie nie pozwala na więcej niż 250W mocy i bez manetki, wyłączając się przy 25 km/h, to bez odpowiedniej homologacji czy tam certyfikacji na dzień dobry po zamontowaniu tego wszystkiego ma się ulepa i tak nie dopuszczonego do ruchu po drogach publicznych? To po co w takim razie w ogóle są sprzedawane te zestawy? Czy sprzedawcy i ludzie którzy to promują mają ludzi za debili? Czy to znaczy że chcąc mieć całkowicie legalny rower elektryczny spełniający wymogi EN 15194 i przepisy prawa taki rower może być tylko fabryczny i żadne ulepy nie wchodzą w grę? Można już kupić od 3000 zł, tylko jaką mam gwarancję że spełnia te wymogi i też przypadkiem nie ma mocniejszego silnika albo gniazda do zamontowania manetki? Idzie zgłupieć od natłoku informacji i różnych opinii naprawdę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kup sobie normalny rower który będzie służył latami i nie kombinuj z wynalazkami które należałoby od razu po zakupie oddać na złom. Ceny takich rowerów zaczynają się w przedziale pomiędzy 3000 a 4000 zł. Więc wyobraź sobie z czego jest zrobiony rower elektryczny który tyle kosztuje ?

A tak w ogóle to przeczytaj tego newsa: https://naszosie.pl/2018/01/10/najstarszy-kolarz-swiecie-konczy-kariere/ i nie mów że bez prądu nie dasz rady jeździć.

Edytowane przez chrismel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
21 minut temu, daro0 napisał:

To po co w takim razie w ogóle są sprzedawane te zestawy?

Bo się sprzedają. Zakazać ich sprzedaży nie można, bo teoretycznie rowerem z takim wynalazkiem można się poruszać po drogach niepublicznych. A że masa ludzi jeździ tak, czy na odblokowanych elektrykach po DDRach, bo kontroli praktycznie żadnych nie ma to inna sprawa. Potem się dowiadujemy o pomysłach o fotoradarach dla rowerzystów (kto nie czytał artykułu; jedną z głównych przyczyn tego pomysłu była rosnąca w dużym tempie liczba rowerzystów na odblokowanych E-bike'ach).

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko że mnie chodzi o zestawy które konstrukcyjnie ani w żadnych ustawieniach nie umożliwiają jazdy bez pedałowania, rozłączają się przy 25 km/h i nie mają więcej niż te 250W a paradoksalnie to nawet ciężko takie znaleźć. Bo sklepy pewnie żeby była jakaś sprzedaż oferują coś mocniejszego. Ten marketing to w sumie niezłe mącenie w głowach. A niestety ciężko się jeździ rowerem miejskim na piaście Nexus 3 nawet na pierwszym biegu pod górkę albo pod wiatr. Tak się zastanawiam nad drugim rowerem, jakąś szosówką z większą ilością biegów, bo e-bike to chyba faktycznie dość ciężki temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, daro0 napisał:

nie przekonuje mnie tutaj że sterownik może w jakiejś opcji ustawień ograniczyć moc tylko do 250W a manetki można nie montować, bo zestaw będzie nadal konstrukcyjnie przystosowany do pracy z mocą 500W i bez pedałowania.

Przecież te fabryczne, legalne mają w sofcie mniej więcej to samo. Natomiast może być rzeczywiście lepiej kupić coś jw. i cieszyć się jazdą czymś, co waży 6kg mniej, a będzie tanie i bezproblematyczne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale sprawa rozbiega się o zgodność z normą EN 15194 co powinno być też poświadczone jeszcze odpowiednimi dokumentami czy tam certyfikatami. Żeby potem nie było żadnych podejrzeń że rower nie spełnia określonych norm. Z tym chyba tak łatwo nie jest w przypadku ulepów. Natomiast co do rowerów szosowych, graveli, raczej w mojej ocenie należałoby dobrać rower z odpowiednim napędem i odpowiednią ilością biegów i ogarnąć bikefitting. Wcześniej jak jeździłem rowerami MTB to w zasadzie nie miałem zastrzeżeń. Niestety na rowerze miejskim z wyprostowaną pozycją jeśli jest jakikolwiek nawet lekki wiatr to pod wiatr jest jechać dość ciężko a i 3 przełożenia w piaście nie są zbyt optymalne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opór aerodynamiczny stawia przede wszystkim ubiór kolarza w szczególności nogi. Pozycja + wąsko rozłożone ręce mają znacznie ale wcale nie tak duże jakby się mogło wydawać. No chyba że dosłownie leżymy na kierownicy jak w rowerze TT ale taki rower praktycznie nie nadaje się do użytku na czymś innym jak przygotowana, zamknięta trasa.

Odnośnie napędu warto zwrócić na korbę. Większość producentów w tańszych modelach fitness i gravelowych montuje korby szosowe (50/34). Tylko dlatego że są tanie. Lepszym rozwiązaniem są korby GRX (46/30) lub Cues (40/26).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, daro0 napisał:

Ale sprawa rozbiega się o zgodność z normą EN 15194

Przecież jak kupisz fabrycznego e-bikea to też nie dostaniesz certyfikatu, który by stwierdzał, że rower spełnia normy i można się nim legalnie poruszać po drogach. A nawet jakby producent dołączał od roweru taki certyfikat, to co jakiś czas trzeba by go odnawiać, bo ktoś mógłby rower przerobić. No i jeszcze musiałaby być jakaś służba, która miałaby uprawnienia do kontroli technicznych tych rowerów. Ludzie jeżdżą po ddr'ach "rowerami", które mają kilka kW, a Ty się przejmujesz certyfikatami.

Edytowane przez ArtGD
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To w takim razie jak wyglądają te kontrole i co się dzieje jeśli są jakieś podejrzenia co do mocy silnika i że to może podpadać pod motorower? Tak żeby było wszystko jasne że masz legalny rower ze wspomaganiem. Myślałem że przedstawienie podczas kontroli odpowiedniego dokumentu powinno definitywnie załatwić sprawę. To jakie dokumenty są dołączane przy zakupie fabrycznych rowerów? Tylko faktura i to wystarczy? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, daro0 napisał:

To w takim razie jak wyglądają te kontrole

Realnie nie ma żadnych kontroli. Natomiast bardzo duże problemy pojawiają się w momencie poważnego wypadku. Jest powoływany rzeczoznawca który określa czy pojazd jest rowerem czy nie. Jeżeli nie może zdarzyć się sytuacja że osobie potrąconej przez nas z naszej winy zakład ubezpieczeń wypłaca odszkodowanie (to mały problem) lub rentę (to wielki problem). Potem zgłasza się do nas z żądaniem regresu ubezpieczeniowego i płacimy de facto komuś rentę do końca życia. Możemy też zajechać drogę samochodowi którego kierowca chcąc uniknąć zderzenia zjedzie na bok kasując auto. Pół biedy jak to Dacia Sandero. Ale jak to będzie Porsche 911 za milion to nie mamy mieszkania a i tak dług zostanie. Są to pewnie ekstremalnie rzadkie przypadki ale się zdarzają.

Osobiście znam osobę która prowadziła firmę transportową. Miała wszystkie ubezpieczenia ale kierowca spowodował karambol na autostradzie w Niemczech. Suma gwarantowana z tytułu OC nie wystarczyła na pokrycie szkód i gość został bankrutem.

Edytowane przez chrismel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, ArtGD napisał:

Przecież jak kupisz fabrycznego e-bikea to też nie dostaniesz certyfikatu, który by stwierdzał, że rower spełnia normy i można się nim legalnie poruszać po drogach. A nawet jakby producent dołączał od roweru taki certyfikat, to co jakiś czas trzeba by go odnawiać, bo ktoś mógłby rower przerobić. No i jeszcze musiałaby być jakaś służba, która miałaby uprawnienia do kontroli technicznych tych rowerów. Ludzie jeżdżą po ddr'ach "rowerami", które mają kilka kW, a Ty się przejmujesz certyfikatami.

Z tego co pamiętam to w elektrykach kross'a chyba było na naklejce na ramie że rower zgodny z normą EN 15194 (chyba że jakaś inna norma była).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, daro0 napisał:

Ktoś mi napisał że nawet gdybym kupił taki niby to legalny zestaw z silnikiem 250W a mnie tu interesuje koło przednie 28 cali i bez manetki to i tak muszę zrobić odpowiednie badania, certyfikaty ponieważ to wymusza norma EN 15194 i że to jest dyrektywa i że taka certyfikacja jako rower elektryczny spełniający tą normę jest obligatoryjna.

Proponuję dokładniej poszperać w sieci i ogarnąć czego dotyczy norma, kiedy jest stosowana.
Znając życie, to normy są wymagane przy wprowadzaniu produktu do obrotu, a nie podczas użytkowania. Gdybyś seryjnie montował i sprzedawał takie przeróbki, to by cię norma obowiązywała, jeżeli robisz to na własny użytek, to na 99,99% nie.

Na takiej samej zasadzie musiałbyś robić certyfikację po zmianie opon, klocków hamulcowych itp. żeby zapewnić sobie zgodność z normą 14764.
Ba, nawet więcej, zwykłe zużycie roweru może powodować niespełnienie wymagań, bo np. hamulce są na tyle zużyte, że nie wyhamujesz zgodnie z procedurą testowania hamulców.

Od innej strony, to policja nie ma możliwości kontrolowania na podstawie tych norm. Przede wszystkim nie od tego są, poza tym mogę się założyć, że nie mają pojęcia o istnieniu takich norm, a kończąc na braku środków i możliwości na przeprowadzenie kontroli zgodności.
Tak samo kontrole drogowe samochodów nie są prowadzone pod kątem norm, a zgodnie z innymi przepisami, które opisują wymagania techniczne pojazdów. Homologację owszem mogą sprawdzić ale pewnie sprowadza się to do odnalezienia właściwej naklejki.

14 godzin temu, daro0 napisał:

Czy sprzedawcy i ludzie którzy to promują mają ludzi za debili?

Bardzo często tak ;)
Nie wiem jak obecnie ale kilka lat temu normą było nazywanie rowerami pojazdy bardziej przypominające motocykle. Tylko czasami pojawiały się dopiski o jeździe poza drogami publicznymi.

9 minut temu, Rafał87 napisał:

Z tego co pamiętam to w elektrykach kross'a chyba było na naklejce na ramie że rower zgodny z normą EN 15194 (chyba że jakaś inna norma była).

Tak, naklejki z numerami norm są standardem. Znając życie to w instrukcji obsługi też gdzieś są wymienione, na podobnej zasadzie co certyfikacje zgodności elektromagnetycznej dla elektroniki użytkowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawnikiem nie jestem, ale trochę z normami i certyfikatami mam do czynienia. Zacznijmy od tego, że rower elektryczny aby mógł poruszać się po drogach publicznych musi spełniać wymagania określone w PoRD (i ew. stosownych rozporządzeniach). Czyli ciągła moc maksymalna silnika 250 W malejąca stopniowo ze wzrostem prędkości i całkowitym ocięciem przy 25 km/h, maksymalne napięcie 48V, konieczność pedałowania aby silnik działał. Jeśli rower spełnia te wymagania to można nim jeździć po drogach publicznych ( w tym DDR), bez względu na to, czy to rower fabryczny czy ulep.

Zgodność z normą i ew znakowanie CE to inny sprawa. Znakowanie CE jest obowiązkowe dla producentów. Ale znakowaniu podlega produkt końcowy. Dostawca silnika, baterii nie musi go stosować, ale musi dostarczyć Deklarację Zgodności (Declaration of Conformity). Na jej podstawie (plus inne dokumenty) producent lub użytkownik końcowy może przeprowadzić certyfikację CE. Tylko po co użytkownik roweru ma to robić? To się robi w przypadku instalacji przemysłowych. Albo jak się jest producentem rowerów i sprzedaje je.

Czyli jeśli sam zrobisz konwersję do elektryka ale użyjesz komponentów spełniających wymogi PoRD to masz najzwyklejszy rower. Norma cię nie obowiązuje. Jak któryś z wymogów nie jest spełniony, to masz motorower i musisz go zarejestrować, ubezpieczyć i po DDR nie wolno ci jeździć.

Edytowane przez Garlock
  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rowery zgodne ze standardem EN15194 są uważane za to co u nas może poruszać się po ścieżkach rowerowych itp. i pozostaje rowerem ze wspomaganiem elektrycznym. Regulacja ta opisuje nawet takie detale że po zaprzestatniu pedałowania silnik elektryczny ma zostać odcięty nie później niż po 80ms co powoduje, że czujnik kadencji nie może zliczać obrotów korby a wysyłać impuls np. co 2 stopnie przy kadencji 5 ;). Żaden z zestawów do konwersji nie ogarnie chociażby tego aspektu. Norma określa: "Wymagania bezpieczeństwa i związane z bezpieczeństwem wymagania użytkowe dotyczące budowy, montażu i badania rowerów dwukołowych EPAC przeznaczonych do jazdy po drogach publicznych oraz ustalono wytyczne dotyczące instrukcji korzystania z takiego roweru i jego obsługi". Tak więc IMHO biegłby który miałby badać czy rower spełnia wymogi zapisane w PoRD może jak najbardziej się tą normą posługiwać.

Regulacje UE wprowadzają jeszcze "wyższe" kategorie - "rowery" z silnikiem o mocy 250-1000W oraz do 4000W i max speed up to 45kmh - to już są pojazdy traktowane na równi ze skuterami (rejestracja, uprawnienia, obowiązkowe ubezpieczenie OC) - regulacja 168/2013

Spełnienie wymogów standardu EN15194:2017 jest wymagane jeśli wprowadzasz dany e-rower na rynek EU. Rowery klasyczne, czy też jakiekolwiek ich elementy nie muszą mieć żadnego certyfikatu bezpieczeństwa/nie muszą spełniać norm.

No i jak wspomniał @chrismel w razie większej draki praktycznie z urzędu pojazd będzie badany przez biegłego. W przypadku mniejszej (jakaś "niewinna" kolizja) może być badany na wniosek drugiej strony (nawet sprawca może próbować zrzucić część winy na użytkownika pojazdu nie dopuszczonego do ruchu i/lub kierowcę nie posiadającego uprawnień do kierowania takim pojazdem).

 

Edytowane przez Dokumosa
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa się tutaj rozbija o montaż tych elementów z takiego zestawu czyli silnika który swoje waży, baterii która też swoje waży, sterownika który jakby nie było też swoje waży i pozostałego osprzętu który też swoje waży. A rama w zwykłym rowerze (stalowa, aluminiowa, karbonowa, tytanowa) który po zakupie i złożeniu waży tyle i tyle jest przystosowana do jazdy na zwykłym rowerze, po takiej konwersji miałaby służyć i sprawdzić się jako rama do e-roweru który będzie cięższy i to niemało. Podobna sprawa hamulce które są przystosowane do zwykłego roweru po konwersji miałyby służyć i się sprawdzać żeby e-ulep w porę wyhamował. Tak samo i łańcuch, zębatki, biegi. Ciekawe jak to wszystko ma się do norm i deklaracji zgodności? A i jeszcze bym zapomniał. W jaki sposób podłączyć pod czujnik hamulec w torpedo, żeby silnik się odłączał przy hamowaniu? 

Natomiast co do fabrycznych rowerów, widzę że są reklamowane rowery które niby to są przeznaczone na miasto a także opcjonalnie na jakiś off road czy jakiś mocno pagórkowaty teren po którym normalnie się nie jeździ. A ci którzy to promują to mówią że na drogi publiczne to wystarczy tylko zmienić ustawienia sterownika przy użyciu przycisków na wyświetlaczu i odłączyć manetkę i że niby to legalne. Jasne. Rower który jest przystosowany do jazdy ze wspomaganiem ponad 25 km/h, tak do 40 km/h i bez manetki cudownie ma się zmienić w legalny rower ze wspomaganiem do 25 km/h i trzeba pedałować. Jak dla mnie jest to albo wprowadzanie ludzi w błąd albo jest to agresywna polityka marketingowa w myśl zasady najlepsze jest to co zakazane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, daro0 napisał:

A rama w zwykłym rowerze (stalowa, aluminiowa, karbonowa, tytanowa) który po zakupie i złożeniu waży tyle i tyle jest przystosowana do jazdy na zwykłym rowerze, po takiej konwersji miałaby służyć i sprawdzić się jako rama do e-roweru który będzie cięższy i to niemało

To może być problem ale nie musi, bo weź pod uwagę, że ludzie też różnie ważą. I te 20-30kg różnicy pomiędzy rowerzystami to norma, podczas gdy prąd to "tylko" += 10kg więcej.

Ograniczenie prędkości to przecież tylko kwestia softu, bo silnik 250W da radę właśnie do tych ok 40km/h się rozpędzić. Dlatego do roweru mocniejszy silnik w praktyce w ogóle nie jest potrzebny.

Samo ograniczenie jest wymagane prawem ale nie ma żadnego sensu, bo i tak możesz jechać 50 po mieście, w tym po DDR. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, daro0 napisał:

Podobna sprawa hamulce które są przystosowane do zwykłego roweru po konwersji miałyby służyć i się sprawdzać żeby e-ulep w porę wyhamował. Tak samo i łańcuch, zębatki, biegi. Ciekawe jak to wszystko ma się do norm i deklaracji zgodności? A i jeszcze bym zapomniał. W jaki sposób podłączyć pod czujnik hamulec w torpedo, żeby silnik się odłączał przy hamowaniu? 

Wiele fabrycznych e-bików, które mają silnik w kole, to standardowe rowery, ze standardową ramą z dołożonym system wspomagania. Mają dokładnie ten sam osprzęt co rowery analogowe. Zamontowany w nich system wspomagania, to będzie w zasadzie to samo, co sam sobie zamontujesz.

Czujnik hamowania nie jest Ci jakoś bardzo potrzebny, sporo e-bików w ogóle go nie ma. Jeśli chcesz go mieć, to podłącz go do dźwigni przedniego hamulca.

Edytowane przez ArtGD
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, kipcior napisał:

To może być problem ale nie musi, bo weź pod uwagę, że ludzie też różnie ważą. I te 20-30kg różnicy pomiędzy rowerzystami to norma, podczas gdy prąd to "tylko" += 10kg więcej.

Ograniczenie prędkości to przecież tylko kwestia softu, bo silnik 250W da radę właśnie do tych ok 40km/h się rozpędzić. Dlatego do roweru mocniejszy silnik w praktyce w ogóle nie jest potrzebny.

Samo ograniczenie jest wymagane prawem ale nie ma żadnego sensu, bo i tak możesz jechać 50 po mieście, w tym po DDR. 

No ja ważę aktualnie 90 kg, jeśli rower ma max 120 kg to biorąc pod uwagę jeszcze 15 kg na bagażniku to jeszcze bym się załapał. Trzeba by było spojrzeć na pomiary mocy przez rowerzystów na rowerach z czujnikami mocy, bo te 250W to może być czymś podyktowane. Żeby rozpędzić rower na oponach 28x1.75, zębatkach 38T/18T i piaście Nexus 3 do 40 km/h to na 3 biegu muszę jechać z kadencją 110 a to już wymaga niemałego wysiłku. Dotarłem do EN 15194 gdzieś z maja 2009 i z tego co skumałem to w przedziale 0-25 km/h zależność mocy wspomagania jest paraboliczna i maksymalna moc przy 12.5 km/h a przy 25 km/h powinno być już zero czyli wspomaganie wyłączone a nie żeby jeszcze działało. To może być z powodzeniem obsłużone programowo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Dokumosa napisał:

Rowery klasyczne

Tak samo podlegają normom, tylko innym niż elektryki. Jest nawet podział na miejskie/turystyczne, górskie, dziecięce itp.

19 godzin temu, kipcior napisał:

Samo ograniczenie jest wymagane prawem ale nie ma żadnego sensu, bo i tak możesz jechać 50 po mieście, w tym po DDR.

Jak najbardziej ma sens. To że prawo dopuszcza taką prędkość, nie znaczy że jest ona preferowana na ścieżkach.
Większość ludzi na rowerach jedzie pod 20km/h, bo na tyle mają sił. Serio nie chciałbym mieć na drodze ludzi bez doświadczenia, bez umiejętności, którzy bez wysiłku mogliby się rozpędzić do tych 50km/h.
Jak komuś rower ze wspomaganiem jest za wolny, to niech kupi sobie skuter.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.12.2023 o 18:34, chrismel napisał:

Kup sobie normalny rower który będzie służył latami i nie kombinuj z wynalazkami które należałoby od razu po zakupie oddać na złom.

A kolega to skąd takie mądrości bierze? Ze swoich kompleksów? Na Aliexpress spokojnie można zakupić wszystko co potrzebne, żeby mieć taki zapas mocy, że rozpędzisz się z powodzeniem do 65-70 km/h - pudło na baterie, silnik, manetka, elektronika i sterownik. No chyba że chodziło nie o zestaw do konwersji, a o sam rower który chce kupić autor.

Czy to legalne? Nie, ale póki co nikt tego nie sprawdza. Dopóki nie spowodujesz jakiejś kolizji alby czymś innym nie zwrócisz uwagi policji, raczej nikt się nie doczepi. Policja ani straż miejska jak na razie nie interesuje się tematem aż tak, żeby wyrywkowo zatrzymywać rowerzystów i sprawdzać czy nie mają zamontowanej nielegalnej elektryki bo po prostu za mało tego jeździ po ulicach.

Co do mojego prywatnego zdania na temat rowerów elektrycznych - czy ma to sens, według mnie nie ma żadnego. Ktoś, kto ustalił cenę 15-20k za elektryka o maksymalnych osiągach 25 km/h to powinien się tak dobrze rozpędzić i walnąć durnym łbem o ścianę. Co do rowerów elektycznych jako takich (łącznie z tymi samoróbkami z manetką) - tez nie widze sensu. Jak nie chcesz się zmęczyć to kup sobie skuter, wyjdzie taniej i lepiej. Po co jeździć rowerem, który de facto rowerem nie jest, nie mam pojęcia. Jeśli chodzi nie o to, żeby poprawić kondycję a tylko o to żeby dojechać i się nie zmęczyć aby, to nie ma potrzeby wydziwiać, są lepsze środki transportu niż rower z silnikiem.

Edytowane przez leon7877
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...