Skocz do zawartości

[upały] Czym się schładzac na rowerze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

4 godziny temu, JWO napisał:

Co złego jest w wypiciu piwa podczas jazdy, o ile nie przekracza się dpouszczalnego limitu?

Każda dawka alkoholu odwadnia organizm, tutaj ciekawe informacje:
https://trzymajpion.pl/faq/dlaczego-alkohol-odwadnia/

Nawet jeśli nie przekraczamy norm, to na dłuższej i wymagającej trasie jest to niemądre z wymienionych wyżej powodów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Fuxi napisał:

Nawet jeśli nie przekraczamy norm, to na dłuższej i wymagającej trasie jest to niemądre z wymienionych wyżej powodów.

A wiesz jak szkodzi coca cola, wegańskie jedzenie i wszystkie inne rzeczy które jemy i pijemy. ;) 

Nie namawiam do picia, ale i nie demonizował bym jedengo piwa. Jazda 100km w upale, poczyni dużo większe szkody w organizmie niż wypicie piwa :D . Ja ostatni po 120 km, wypiłem w sklepie colę, bo ten cukier to szybkie dostarczenie energii do mięśni. Piwa po drodze nie pije, bo dla przyjemności potrzebuje trochę celebracji, wiec czekam aż będę w klimatyzowanym domu. Jeżeli wyrosło się z wieku nastoletniego, to powinno sie znać na tyle organizm, ze można zdecydować, wypić czy nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, JWO napisał:

A wiesz jak szkodzi coca cola

Może i szkodzi, ale jednocześnie jest paliwem, a czy węglowodany uzyskasz z coca coli, czy innego żelu, to już Twoja decyzja.
Nie pijesz, nie jesz, nie jedziesz.

Teraz, JWO napisał:

Jazda 100km w upale, poczyni dużo większe szkody w organizmie niż wypicie piwa

Tak, tylko mowa o piciu w czasie jazdy :P.

Żyjemy w takich czasach, że nawet sałata może być szkodliwa. Trzeba wybierać po prostu najmniej szkodliwe produkty, tak jak głosujemy na mniejsze zło :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wróciłem z trasy. Stówka zaliczona, ale kilka km odpuściłem. W kolejnym poście podzielę się doświadczeniami.

Co do piwa, to chyba oszaleliście. Po takim wysiłku "powinienem" napić się teraz piwa? Śmierdzące piwo kojarzące się z żulem jest ostatnią rzeczą, jaką teraz potrzebuje moje ciało. Dobra woda mineralna (z potem trochę soli itp straciłem) oraz ewentualnie puszeczka Pepsi - tego potrzebuje moje, jak i każde inne ciało. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilgotna chusta pod kask, tylko trzeba mieć ze sobą zapas wody lub w miarę czyste zbiorniki wodne po drodze.

Wczoraj niby nie było super gorąco ale lało się ze mnie dosłownie. Na jednym postoju zauważyłem, że jest kałuża na siodełku, poszło z łokcia lub koszulki :teehee:
Pić trzeba, bo woda potrafi niesamowicie uciekać. Ostatnio rozrabiam sok z herbatą z dodatkiem Orsalitu (wczoraj dwie saszetki na około 2l). Niestety po kilku godzinach taka słodka mieszanka średnio wchodzi.

Teraz, kosmonauta80 napisał:

Po takim wysiłku "powinienem" napić się teraz piwa?

A czemu nie? Tylko polecam bezalkoholowe.
Nie raz rozrabiałem sobie jakiegoś żywca czy okocimia z sokiem, mniej więcej pół na pół. Wchodzi lepiej niż czysta woda, plus jakieś dodatkowe kalorie po wysiłku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, przemeg napisał:

Nie wiem czy piwo jest potrzebne organizmowi po wysiłku, ale ładować tam wodę z cukrem i chemią? No ale de gustibus. 

Podobnie jak sex, i spoci się człowiek, i ruchy śmieszne, i potem spać się chce ;) 

Jakbym robił tylko potrzebne rzeczy, to teraz na starość płakałbym z żalu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JWO odnosiłem się posta kolegi @kosmonauta80, że każde ciało potrzebuje Pepsi. Ja takiego sensu nie widzę, myślę, że jest multum smacznych napitków o zdecydowanie zdrowszym składzie. 

Nie jest to żaden przytyk kosmonauto, po prostu mnie wszelkie cole i napoje słodzone gazowane odrzucają. Smakiem i składem. Wolę zjeść banana a popić domową lemoniadą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, przemeg napisał:

@JWO odnosiłem się posta kolegi @kosmonauta80, że każde ciało potrzebuje Pepsi. Ja takiego sensu nie widzę, myślę, że jest multum smacznych napitków o zdecydowanie zdrowszym składzie.

Pewnie tak. Cukier i rozpuszczony w płynie to najszybszy dostarczyciel energii. Są jeszcze bardziej efektywne żele (używałem podczas maratonów biegowych) na niewyścigowej trasie nie widzę sensu używania. Te zdrowsze napitki istnieją, ale celem jest szybkie dostarczenie energii, nawet na krótko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu? Zupełnie inny skład, do tego ten rodzaj maltrodeksyn  który jest w sisowych saszetkach jest polecany przy wysiłku. Plus ja odnosiłem się do twojego wpisu nad moim, co na długie wypady, nie biorę nic do jedzenia jak jadę na standardowe 3 godziny. Jak jadę z samego rana to jem tylko banan w trakcie szykowania się, ewentualnie 2 małe kawałki gorzkiej czekolady do tego. Jak zjadę do domu to jakiś owoc i woda, dużo wody, jak tętno się uspokoi to prysznic i większy posiłek. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Bo pić to czeba umić :icon_wink:
Od razu mówię, że nie umiem...
Odkąd kilka lat temu zrezygnowałem z plecaka, to i nawadniam się słabiej ( może w końcu zorganizuję mocowanie pod drugi bidon, bo na ramie mam tylko jedno ).
Zawsze dbałem o uzupełnianie płynów, ale teraz mam z tym jakiś problem - np. na w większości leśne trasy 40 - 70 km ( 2 - 3 godziny jazdy ), zabieram tylko 700 ml wody, i bywało, że bidon nie był pusty po powrocie...
Z jednej strony mam świadomość, że powinienem pić więcej, a w praktyce staram się popijać co 15 -20 minut, co czasem się oczywiście przeciąga...
Musi być naprawdę gorąco, żebym wracał na rezerwie w baku - tu domyślnie w bidonie.
Oczywiście odbija się to czasem po powrocie, bo sama woda to jednak za mało ( kiedyś piłem izotonik i wodę, ale to jak jeździłem z plecakiem ), a rzadko cokolwiek jem po drodze.
Ogólnie unikam zatrzymywania, a także sklepów, więc siłą rzeczy nie ułatwia to sprawy, i bardzo rzadko robię dolewki ( podczas jazdy nigdy w życiu nic nie jadłem - w sensie pedałując, a i przestawiłem się na picie raptem kilka lat temu ).
Niestety zacząłem po jeździe pić piwo - może nie za każdym razem, ale często - co kiedyś było nie do pomyślenia ( w sumie słusznie, bo to przy zmęczeniu na pewno nie pomaga ).
Ostatnio poszedłem w stronę smakowych piw 0.5% - te akurat mają sporo cukru, więc po wysiłku są dużo lepsze od zwykłego ;)

Co do chłodzenia, to można zjeść np. lody :icon_cool: - aż dziwne, że propozycja jeszcze nie padła...

Garść info o alko :
1. kolega brata jest od niedawna w zawodowej grupie kolarskiej, a jeszcze jako amator pił piwo bezalkoholowe po jeździe ( szczegółów nie znam, ale mogę dopytać ), więc nie każde piwo to zło ( do niedawna bezalkoholowe miały niewielką ilość alkoholu, a dopiero od kilku lat są prawdziwe 0% )
2. osobiście uważam picie kilkuprocentowego piwa po wysiłku za błąd ( jednak często go popełniam )
3. spożywanie podczas jazdy/na postoju to już w ogóle bezsens - przecież to zalega na żołądku i potem kiepsko się jedzie, bo człowiek robi się po prostu ociężały ( wiem, bo 20 lat temu mi się zdarzyło to poczuć ), jeszcze pół biedy jakieś małe, albo jedno 0.5 litrowe, ale 2 lub więcej to pomyłka
4. ciekawostka : w średniowieczu nawet dzieci piły słabe ( powiedzmy do 2% ) piwo - przede wszystkim była to profilaktyka "antybakteryjna", bo mimo braku przemysłu w obecnej formie i chemii wpuszczanej do rzek, woda i tak była kiepskiej jakości ( współcześnie podobno Czesi polewają złocisty trunek swoim pociechom )

Thomlodz
Już widzę co by się działo, gdyby naród jeździł pod większym wpływem...
Wiadomo - część robi to już teraz, ale są również osoby o słabszej tolerancji ( np. kobiety, choć reguły nie ma ), oraz te mniej uważne ( kiepsko orientujące się w przestrzeni - nawet na trzeźwo ), co przy większych dopuszczalnych limitach na pewno wyszłoby tylko i wyłącznie na gorsze ( słaba orientacja jeszcze bardziej by się pogorszyła )...


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.08.2020 o 00:27, przemeg napisał:

Jeśli ktoś ma taką opcję to polecam wstać o 5.30 i kolo 6 wyruszyć.

Nie wziąłeś pod uwagę różnicy temperatu między regionami nawet kraju. Dla przykładu u mnie rano 18 stopni robi się koło 9:30, a o 20:00 jest 15-16, natomiast kolega pod Wrocławiem ma 22 stopnie tuż po 8, a w nocy 22-23.

Także gdybym wyjechał o 6 to miałbym pewnie 6-8 stopni w lesie...

1 godzinę temu, JWO napisał:

Banan jest dobry, tylko trzeba go jeść baaaardzo powoli, a czasami energii potrzeba natychmiast.

A co jak go zjem szybko to organizm się zbuntuje i nie przerobi ? Co za wpis...

4 godziny temu, kosmonauta80 napisał:

Śmierdzące piwo kojarzące się z żulem

Współczuje okolicy, sąsiedztwa.

Można się ubawić na tym forum, czytając co niektórych wynaturzenia, nawet w przypadku zwykłego piwa, czy pepsi. Co drugi z was to ideał, woda tylko, ewentualnie domowa lemoniadka itp. itd. a wszystko co inni piją niezdrowe od razu byście spalili na stosie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy ja komuś nakazuję jechać jak mu zimno? Może na forum są ludzie z Finlandii czy Alaski, ale odnosimy się do upałów i tego, że generalnie w ciągu dnia jest gorąco w ostatnim czasie.

Co do palenia na stosie to chyba znów czytasz bez zrozumienia, ale w sumie mnie to nie dziwi. Tobie podziękuję za dalszą dyskusję, po raz kolejny jest ona stratą czasu dla mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, MaxCava napisał:

A co jak go zjem szybko to organizm się zbuntuje i nie przerobi ? Co za wpis...

Na bananach się nie znam, bo nie jadam ale trawienie zaczyna się już w jamie ustnej, zwłaszcza cukrów.
Banan połknięty na szybko nie wymiesza się właściwie ze śliną i może się gorzej trawić w żołądku i słabiej wchłonąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, KrissDeValnor napisał:

Co do chłodzenia, to można zjeść np. lody :icon_cool:

No ale co niektórzy tyle pakują do plecaka, że lodów by już nie upchali. Chyba... No może... Ale co ze stanem skupienia? :D

 

1 godzinę temu, KrissDeValnor napisał:

poszedłem w stronę smakowych piw 0.5%

Do kaszanki z grilla idealne ;).

 

6 godzin temu, kosmonauta80 napisał:

Śmierdzące piwo kojarzące się z żulem

Wszystko jest dla ludzi tylko trzeba umieć z tego korzystać...

 

6 godzin temu, kosmonauta80 napisał:

puszeczka Pepsi - tego potrzebuje moje, jak i każde inne ciało

Patrz, to tego moje ciało nie wiedziało :(.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, MaxCava napisał:

A co jak go zjem szybko to organizm się zbuntuje i nie przerobi ? Co za wpis...

Chyba nie zauważyłeś że mowa była o żelach, czyli szybkim zastrzyku energii. Jak zjesz szybko to organizm przetrawi to dużo dłużej.  To jest doświadczenie z maratonów biegowych. Na 35km, kiedy widzisz jak te podłe krasnoludki budują przed toba tą osławiona ściane, a na myśl o wciągnięciu czwartego czy piątego żelu robi Ci się niedobrze. Bierzesz tedy kawałek banana i małymi kęsami, przeżuwając każdy długo, da się dostarczyć w miarę szybko troche energii. Zjedzenie całego szybko mija się z celem, raz że przy takim zmęczeniu, żołądek odmówił by posłuszeństwa, a dwa zanim organizm dostał by zastrzyk energii, byłbym juz na mecie.  

Ja na rower nie zabieram żadnego jedzenia. Nawet na trasy 100+. Rano dwie kanpaki z dżemem lub miodem (to też doświadczenie z maratonów) i do 2 - 3 po południu można wytrzymać na samej wodzie, czy innym płynie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjechałem o 8:40, a wróciłem około 14:00. W czasie 4:45 h ujechałem w sumie 114 km. Średnia prędkość 24,09 km/h, co jest całkiem niezłym wynikiem jak na moje jazdy. Średni puls 133.

Początkowo przerwy 5-10 minut robiłem co 1 godzinę. Potem co 40-50 minut. Do południa było ok: rześkie poranne powietrze, albo lekki wmordewind. Potem przestało już być fajnie. Gdy zrobiłem podstawowy wariant musiałem podjąć decyzje: zrobić w drodze do domu dodatkowe pętle dobijające do planowanych 150 km, czy odpuścić. Odpuściłem. Bezchmurne niebo, trasa na otwartej przestrzeni. Czułem, że jest naprawdę gorąco. O ile ze strony ciała nie było sygnałów ostrzegawczych (normalny puls, dobrze nawodniony tj. co najmniej 2,5 litra wypitej wody), to rozum wręcz krzyczał ODPUŚĆ. I dobrze zrobiłem. Ramiona mam do tej pory lekko czerwone (oparzenie I stopnia), a wczoraj po powrocie miałem jakieś pobolewania głowy. Także dobrze zrobiłem, że odpuściłem. Dzisiaj oczywiście siedzę w domu na dupie i jeśli wyjść, to tylko w cieniu (serwis roweru planuję). Podejrzewam, że gdybym nie miał kasku chroniącego w pewnym stopniu (otwory jednak robią swoje - stąd bóle głowy podejrzewam), albo nie pił tak dużo, to by pogotowie mnie zbierało). A kiedyś udar cieplny miałem (na festynie stałem, wystarczyło napić się wody w cieniu, siedząc).

Moja konkluzja jest taka: jeżeli ktoś myśli o jeździe w taką pogodę, w godzinach 12-15, lepiej niech odpuści.

A jeżeli ktoś w taką pogodę pakuje się na maratony i wypruwa się mając puls ponad 145 - sugerują konsultację u psychologa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, JWO napisał:

Na 35km, kiedy widzisz jak te podłe krasnoludki budują przed toba tą osławiona ściane, a na myśl o wciągnięciu czwartego czy piątego żelu robi Ci się niedobrze. Bierzesz tedy kawałek banana i małymi kęsami, przeżuwając każdy długo, da się dostarczyć w miarę szybko troche energii. Zjedzenie całego szybko mija się z celem, raz że przy takim zmęczeniu, żołądek odmówił by posłuszeństwa, a dwa zanim organizm dostał by zastrzyk energii, byłbym juz na mecie. 

 

1 godzinę temu, kosmonauta80 napisał:

Czułem, że jest naprawdę gorąco. O ile ze strony ciała nie było sygnałów ostrzegawczych (normalny puls, dobrze nawodniony tj. co najmniej 2,5 litra wypitej wody), to rozum wręcz krzyczał ODPUŚĆ. I dobrze zrobiłem. Ramiona mam do tej pory lekko czerwone (oparzenie I stopnia), a wczoraj po powrocie miałem jakieś pobolewania głowy. Także dobrze zrobiłem, że odpuściłem. Dzisiaj oczywiście siedzę w domu na dupie i jeśli wyjść, to tylko w cieniu (serwis roweru planuję). Podejrzewam, że gdybym nie miał kasku chroniącego w pewnym stopniu (otwory jednak robią swoje - stąd bóle głowy podejrzewam), albo nie pił tak dużo, to by pogotowie mnie zbierało). A kiedyś udar cieplny miałem (na festynie stałem, wystarczyło napić się wody w cieniu, siedząc).

A nie da się tych opowieści połączyć jakoś razem?  Pomyślcie o tym :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...