Skocz do zawartości

[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?


Rekomendowane odpowiedzi

Zacząłem znowu jeździć na rowerze i nie sądziłem że tak prędko będę miał powód by coś tutaj napisać.

Czwartek, godzina 19:15, Podkowa Leśna, jadę z dwoma kolegami w stronę lasu Młochowskiego, pada delikatnie deszcz od 45 minut, zajmujemy max 1/3 prawej części wyboistej asfaltowej mało uczęszczanej drogi, zero ruchu, samochodów itd. Gadamy sobie, słyszę dryń dryń, pomyślałem, że pewnie ktoś jedzie chodnikiem i nie ma jak przejechać, bo wokół nas na ulicy jest pustka od dawna, po chwili jak rakieta wypruwa w obcisłych żółtych ciuszkach "prawdziwy kolarz" z krzykiem: "chowaj #upę leszczu!" No to pogoniłem za nim i się pytam: o co biega, a ten że jak go widziałem, to czemu mu nie zjechałem(nie miałem możliwości go zobaczyć)i zaczął dzwonić dzwonkiem, jak mu powiedziałem, że go nie widziałem i nie uprawnia go to do chamstwa, to pojechał dalej pokazując kciuk w górę sarkastycznie w jego mniemaniu dzwoniąc dalej dzwonkiem.

Jak pogrzanym trzeba być by zwolnić na pustej ulicy za zwartą grupką rowerzystów, , dzwonić a potem rzucać bluzgami w geście wyższości. Gdy jeździłem na maratonach 10 lat temu to spotykałem takie typy właśnie na Mazovii czy Poland Bike, z kolei w górach na maratonach był spokój od takich elementów. Przypuszczam że typ lubi urywać lusterka samochodom i się kłócić.

Edytowane przez Duke48
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy u Was też się wylęgły komary w ilościach przesłaniających słońce/księżyc?  
Macie jakiś sposób na cholery żeby nie żarły?
Wszelkie ultratony i foresty spływają z człowieka nieprzyzwoicie a wit. B mają bydlaki w nosie. 
Ostatnio zjedzenie batonika wiąże się z bieganiem wkoło roweru, żeby bydlaki w ilości kilkudziesięciu nie siadały na człowieku.
Odcedzenie kartofli to cos z pogranicza sportów ekstremalnych i BDSM.  

Teraz, Duke48 napisał:

Jak pogrzanym trzeba być by zwolnić na pustej ulicy za zwartą grupką rowerzystów,

 

Za ciasne gatki ubrał i mu się  na nabiał rzuciło...  
To samo jest np np jak jeździmy wałami wieczorem. Pusto nie ma ludzi więc czasem sobie jedziemy w dwie osoby a czasem i trzy obok siebie i gadamy. Nagle za pleców bluzgi lecą.   Baranina, zamiast jadąc krzyknąć te 15 m  wcześniej uwaga, dojedzie do nas i się pulta. 
Ale i jak jedziemy tak, że zajmujemy połowę takiego pasa to potrafią mieć problem. To nic, że się mijamy nawet z parami z przeciwka, ale oni nie wyprzedzą tylko będą robić ferment. 

Masz kilka wyjść, ale... Ogolenie się na łyso przy pewnej masie powoduje, że długo nie chcą dyskutować.  To jawna dyskryminacja łysych, ale w tym aspekcie to jest wygodne (ja mam podobno nieprzekonującą facjatę do tego, ale nie wiem, czy to ma znaczenie)  W każdym razie jest coś takiego, że jak widzą łysego to kończą swe wywody chorego na nocniku. 
Drugą opcja? Jeździj z kobietami. Albo lepiej młodymi dziewczynami ;)  łagodzi to obyczaje.  Po pierwsze jak gonią i zajmuje im to chwile to jest im głupio że babby... Po drugie wielu jednak tak po prostu ma wbudowane.  Po trzecie jak się taki pulta i się dziewczyny wią to ma chłopak probbelm, bo nie może ich zerwać.  Zaczyna się obracać nerwowo i ogólnie jest kupa śmiechu....  Bo brutalnie tacy co są naprawdę mocni to w 99% dają o sobie znać krótką uwagą  albo "lewą" krótkie cześć/dzięki i ich nie ma....  A czasem wystarcza jak któraś wymownie spyta "naprawdę? " 
I kolejna opcja to ucieczka z miasta. Powyżej 30 km od dużych skupisk ilość baranów spada w tempie błyskawicznym. Powyżej 40 praktycznie pełna kultura. 

A ten mistrz pewnie się panicznie boi zbliżyć do osi jezdni. Tam jak wiesz kolarzy porywają kosmici. 
A i jak już sie zmęczy i bezie sobie odpoczywał a krzykniesz mu uwaga za pleców to masz 90% pewnoći że zrobi zyzak obróci się przez lewe przez prawe ramie i się zacznie pultać, że to Ty powinieneś uważać. ;) 

Weź też pod uwagę, że ten mistrz może was dogonił sporym wysiłkiem i musiał złapać oddech. ;)   Nawet jak jest silny i silniejszy to jak ma tryb psa ogrodnika to często jak dogoni to się nagle kończy paliwo.  A przecież się nie podczepi na chwile, żeby odpocząć, bo wypadałoby zagadać... 
Kilka razy to już obserwowałem Samotny jeździec jedzie za nami i dość mocno nas dogania. Wyprzedza robi kawałek dystanu i... Zonk, bo żeby go nie wyprzedzić trzeba odpuścić.   My jesteśmy leszcze on wyraźnie mocniejszy. Ale coś idzie nie tak.   Taka głupia sytuacja, bo jak się jedzie swoje i takiego chce wyprzezić zaczyna sie najczęściej szarpanie.  Często potem usłyszysz ze, po co wyprzedzacie jak nie dajecie rady jechać dość szybko. :D
Są też tacy co podjadą zagadają pojadą chilę żegnają się i tyle ich widzieli. Ale najczęściej to akurat tacy co robią naprawdę zacne dystanse i łapią oddech z leszczami. (przekleństwo stravy :))
 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gniew prawdziwego mężczyzny:

Wychodzę ze sklepu i niosę w każdej ręce zgrzewkę wody niegazowanej mineralnej do zalewania bidonu (dlatego mam wymówkę, żeby pisać na tym forum!!!). Przede mną idzie dziewczę (tak z 18lat?) no i idziemy kawałek, a ta się do mnie odwraca i wypala: "może panu pomóc". Normalnie mnie zatkało, ja chłop jeszcze przed 40stką. No i odpowiadam, że nie trzeba, bo mam blisko, a ta, że harcerka i oni pomagają innym.  Zabolało... jeszcze chwila i zaczną mi ustępować miejsce w mzk...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde a jeszcze nigdy w życiu nie wyglądałem i nie czułem się tak fit jak teraz po roku regularnego ujeżdżania roweru!!!

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Danuel napisał:

Kurde a jeszcze nigdy w życiu nie wyglądałem i nie czułem się tak fit jak teraz po roku regularnego ujeżdżania roweru!!!

Wydaje Ci się. Wyglądasz na zmęczonego i nawet dla niektórych chorego.
Ja mam podobnie. Czuję się ok i schudłem i ogólnie jest naprawdę nieźle a znajoma czy nie jestem chory :D  A siostra jak mnie trzy tygodnie nie widziała to się za głowę złapała i stwierdziła ze biednie wygladam. :D

41 minut temu, Danuel napisał:

Przede mną idzie dziewczę (tak z 18lat?) no i idziemy kawałek, a ta się do mnie odwraca i wypala: "może panu pomóc"

Podrywała cię dziewczyna baranie.... :wallbash:   A Ty narzekasz.

Edytowane przez KrisK
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, KrisK napisał:

Podrywała cię dziewczyna baranie.... :wallbash:   A Ty narzekasz.

Patrz pan, co to ten dżenders porobił z dziewczynami! Jakich to ja pięknych czasów dożyłem!

A co do komarów - wezme je wszystkie w zamian za bąki (końskie muchy - zależnie od rejonu Polski). Wielkie jak szerszenie, jak ugryzie, to swędzi jak **** a szybkie, że dopiero po 20km/h odpadają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Danuel napisał:

co to ten dżenders porobił z dziewczynami!

Nie z dziewczynami a z facetami. Jak masz aktywne uprawiające sport dziewczyzny to ich koledzy poprostu wymiękają.
95% kolegów mojej córki jak słyszy miesiac w lesie to już ma miekkoe nogi. Jak słyszy ze mają sobie sami z badyli łużka zrobić to spada z krzeseł.

Jak młoda założyła stravę to oficjalnie jej "jeżdżący" i inni sportowi koledzy znikli w niebycie.  Odpadają w przedbiegach. Dziewczyny aktywne mają problem, bo rówieśnicy się ich boją i nie jest niczym dziwnym jak się oglądną za starszym ale facetem któy nie wygląda jak ulany misiu.  Zresztą i bez tego był to pewien naturalny stan rzeczy, tylko że najnormalniej dorosłeś ;)   Ciesz się chwilą najlepsze 10-20 lat przed tobą jak się nie zapuścisz.  Jedyne co to uważaj, żeby sodówka do głowy nie uderzyła ;)

3 godziny temu, Danuel napisał:

A co do komarów - wezme je wszystkie w zamian za bąki (końskie muchy - zależnie od rejonu Polski).

Znaczy się gzy :D 
Ale spoko u nas działają z zorganizowanych grupach przestępczych z komarami.  Zapomniałeś dodać, że to bydle ciężko utłuc, bo walnąć trzeba tak, że można sobie krzywdę zrobić.  Fakt, że ostatnie lata występowały pojedynczo i w tym wróciły, ale jeszcze nie stadami.
Ale i tak nie wiem, czy byś zamienił. To, co wczoraj nas obsiadło to już nie było normalne  Jak się ztrzymujesz i masz momentalnie na ręce z 20 komarów i to już sie robi malo wesołe. Coś mocno sie zaburzyło i nie ma chyba wystarczająco dużo zwierzątek zjadających te bydlaki...  
 

4 godziny temu, wkg napisał:

a ci się troszczą, że mi grozi anoreksja i coś tam o psychologu

Bo wbrew pozorom jak sie jeździ na rowerze to człowiek wymęczony taki jakiś jest :D
Szczególnie na początku procesu chudnięcia to nie najlepiej wygląda.

Edytowane przez KrisK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie nie to było na nartach w Alpach :D

Co do wymęczenia - jednak 2, 3 dni przerwy w tygodniu mi lepiej robi. 

Teraz, KrisK napisał:

Nie z dziewczynami a z facetami.

To prawda. Albo zniewieściali, zapłakani albo narcyzy albo homoseksualni. Silne kobiety mają statystycznie przerąbane. "Gorzkie Gody" Polańskiego widziałeś ?

Teraz, KrisK napisał:

Znaczy się gzy :D 

Są jeszcze szerszenie - prawdziwe paskudztwo. Po gzach się za to paskudnie ślimaczy :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak przy okazji to nie używajcie preparatów z deet bezpośrednio na odzież rowerową, a nawet na ciało w miejsce gdzie zakładacie koszulkę, spodenki. Zdziwiłem się jak szwy zaczęły puszczać, materiał. Potem wyczytałem, że to żre tworzywa sztuczne.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Duke48 napisał:

Gadamy sobie, słyszę dryń dryń, pomyślałem, że pewnie ktoś jedzie chodnikiem i nie ma jak przejechać, bo wokół nas na ulicy jest pustka od dawna, po chwili jak rakieta wypruwa w obcisłych żółtych ciuszkach "prawdziwy kolarz"

Dzwonek to waga, prawdziwy kolarz nie zakłada zbędnych obciążników. Więc nie zmyślaj bajek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SoloTM napisał:

Zdziwiłem się jak szwy zaczęły puszczać, materiał.

hmm nie zauważyłem tego.. Inna sprawa ze oszczędnie się staram używać , bo jak się spłynie potem to nawet zjedzenie batonika zaczyna być problemem.
Zresztą przy rowerze skuteczność jest naprawdę niska, bo spływa po pierwszym sensownym podjeździe i prędzej my sraczki dostaniemy niż komary albo kleszcze zrezygnują z uczty.  W najbliższym czasie wypróbuję ocet jabkłowy. Zobaczymy czy zadziała.
Od jutra wracam do picia i jeszcze spróbuję się tym pryskać przed jazdą :D

 

2 godziny temu, wkg napisał:

Co do wymęczenia - jednak 2, 3 dni przerwy w tygodniu mi lepiej robi.

Mi niby też, ale straszną zamułe łapię.  Ciężej się pracuje gorzej rano zastartować i nic mi się nie chce. Jak robie codziennie te przynajmniej 30-40km to o wiele wydajniejszy jestem. Problem w tym, że teraz nagle po zamrożeniu wszyscy inwestują i się rozwijają jak głupi i nie mogę sie o ludzkiej porze zebrać na rower. A po 18 ostatnio jest syfska pogoda niezachęcająca do jazdy dalej. 

Co ciekawe jak mniej jeździłem to jazda mnie zamulała. Teraz na odwrót.. jak się człek nie odwróci tyłek z tyłu. 

2 godziny temu, wkg napisał:

"Gorzkie Gody" Polańskiego widziałeś ?

Widziałem. I dla potomności bo ostatnio często mnie ktoś pyta o polskie filmy ;) Chyba każdy "polski" film do ~95r widziałem.  Zresztą  francuskich  czeskich chińskich czy japońskich, ale i rosyjskich naprawdę sporo też obejrzałem.  Jak któregoś z polskich nie widziałem to znaczy że zapomniałem że go widziałem przypomnę sobie po kilku do kilkunastu minutach oglądania :D 
Ale zasadniczo unikam polskiego kina jak ognia. Jest smutne ciężkie i problemowe.  Cenię, ale naprawdę po większości polskich filmów człowiek ma nastrój wisielczy.  Jak już coś oglądam (nie mam telewizji a filmy żadko oglądam ostatnio) to staram się coś skrajnie łupiego i odmóżdżającego. 
Jak będę chciał wychodować depresję to wrócę do polskiego kina. Nawet nasze komedie są depresyjne.
I dla jasności ja bardzo cenię naszą starą kinematografię nawet jak to jest  polański. Ale mnie męczy i dołuje a widziałem już wiec odpuszczam....

2 godziny temu, wkg napisał:

Po gzach się za to paskudnie ślimaczy :/

Podobno odessanie nawet zwykłą strzykawką jadu rozwiązuje ten problem.  Są też specjalne odsysacze, ale duże to jest.

Ja akurat po gzach nie mam w ostatnich latach większych problemów, ale po wczorajszej jeździe mam całe palce tak pogryzione, że ledwo je zginam. Wystarczył jeden trudniejszy kawałek w lesie niepozwalający na tłuczenie ich a wymuszającymi zwolnienie i mam kilkanaście ugryzień.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, KrisK napisał:

Bo wbrew pozorom jak sie jeździ na rowerze to człowiek wymęczony taki jakiś jest :D
Szczególnie na początku procesu chudnięcia to nie najlepiej wygląda.

Nam się wydaje, że jesteśmy w super formie, a dla postronnych wyglądamy jak ci trzej kolarze z filmu Trio z Belleville (te zgarbione sylwetki, podkrążone oczy, wystające grdyki - no po prostu genialna scena, kwintesencja kolarstwa).

  

Edytowane przez marvelo
  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MaxCava napisał:

Dzwonek to waga, prawdziwy kolarz nie zakłada zbędnych obciążników. Więc nie zmyślaj bajek.

Prawdziwy kolarz nie musi dzwonić, bo idzie go wyczuć zanim się go zobaczy. :) 

2 godziny temu, KrisK napisał:

Podobno odessanie nawet zwykłą strzykawką jadu rozwiązuje ten problem.  Są też specjalne odsysacze, ale duże to jest.

To się nazywa Aspivenin i jak trzeba to robi dobrą robotę. Np. w lasach deszczowych, gdzie wszystko co kąsa jest mocno jadowite, ten sprzęt ratuje życia... mimo, że to zwykła pompka na patencie jakiejś firmy. Warunkiem jest tylko stosowanie tego od razu po ukąszeniu. Jak swędzi albo piecze to już jest za późno na użycie, bo jad już zdążył się rozejść po organizmie.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co to są " łużka"? Bez żadnych złośliwości do KrisK;) 

21 godzin temu, KrisK napisał:

To samo jest np np jak jeździmy wałami wieczorem. Pusto nie ma ludzi więc czasem sobie jedziemy w dwie osoby a czasem i trzy obok siebie i gadamy. Nagle za pleców bluzgi lecą.   Baranina, zamiast jadąc krzyknąć te 15 m  wcześniej uwaga, dojedzie do nas i się pulta. 
Ale i jak jedziemy tak, że zajmujemy połowę takiego pasa to potrafią mieć problem. To nic, że się mijamy nawet z parami z przeciwka, ale oni nie wyprzedzą tylko będą robić ferment. 

Jeżeli jest faktycznie pusto, jadąc obok siebie nadal jest miejsce do wyprzedzania, to faktycznie bluzgi niezrozumiałe. Ale jeżeli autentycznie blokujecie drogę, to sorry. Wy blokujecie, We pilnujecie by nie przeszkadzać innym. To nie jest ok kiedy jedziesz, trzymasz tempo, skupiasz się i nagle musisz to wszystko rozwalać bo trzeba krzyknąć/użyć dzwonka. 

21 godzin temu, KrisK napisał:

Kilka razy to już obserwowałem Samotny jeździec jedzie za nami i dość mocno nas dogania. Wyprzedza robi kawałek dystanu i... Zonk, bo żeby go nie wyprzedzić trzeba odpuścić.   My jesteśmy leszcze on wyraźnie mocniejszy. Ale coś idzie nie tak.   Taka głupia sytuacja, bo jak się jedzie swoje i takiego chce wyprzezić zaczyna sie najczęściej szarpanie.  

Jakiś czas temu pisałem dokładnie o tym samym. Spłynął na mnie hejt i sugetia, by napić się melisy. Dziwne zwyczaje na tym forum... -_-

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, kosmonauta80 napisał:

To nie jest ok kiedy jedziesz, trzymasz tempo, skupiasz się i nagle musisz to wszystko rozwalać bo trzeba krzyknąć/użyć dzwonka. 

Jak krzykniecie uwaga rozwala Ci tempo to ja winszuje.  Przyjmij do wiadomości, że masz problem urojony albo nie wiesz kiedy krzyknąć.  Jak zrobisz to z głową to nawet rodzina z małym dzieckiem w 90% Ci na czas zrobi miejsce choć tu zwalniamy dla zasady  i nie rozwal to tempa a jest po prostu wpisane w jazdę na świerzym powietrzu.   Ale jak masz dwie trzy cztery.... osoby na kolarkach i krzykniesz nie tuż zza pleców jak już dałeś po heblach to nie ma bata, żebyś musiał, choć korby odpuścić, bo sie ślicznie zjadą i przytulą do siebie w mniej niż 2s. 

I wybacz, ale jak jedziemy kilka km "za Niepołomicami" wałem i z przeciwka mamy 4 zestawy kolarzy a z tyłu wyprzedają nas dwa konie to po kiego mamy się ściskać? Szczególnie jak jedziemy sobie dla kręcenia i żeby spędzić razem czas. A jak ktoś leci na kolarce i jakimś cudem go nie wypatrzymy  a to ciche ustrojstwo wiec nie słychać to korona mu z głowy nie spadnie jak krzyknie.  I jakoś ewidentnie nie spada, bo zazwyczaj zachowują się przyjaźnie a nie jak byśmy im położyli etap w wyścigu "tur po złotegacie."  Zdarzają się tacy. Ani be ani me ani kukuryku i wielki foch że go nie puściliśmy....  Naprawdę szkoda sobie zawracać głowę takimi amebami ;)

10 minut temu, kosmonauta80 napisał:

Jakiś czas temu pisałem dokładnie o tym samym.

Nie dokładnie ;) 
On nie jedzie swoim tempem.   Poza tym kluczowe jest ostatnie zdanie, które wyciąłeś. Niech sie szarpie my sobie poradzimy wyprzedzimy utrzymamy swoje.  Wiemy co jedziemy wiemy jaki mamy dystans w nogach i do zrobienia i jedziemy to co możemy ale jak ktoś ewidentnie próbuje wyprzedzić a nie ma czym po czym szczerbi jezyk jak my jedziemy swoje i to nie od chwili a nieraz jest to 50 czy 100km to już jest słabiutkie.  Jak się nie odezwie i nie będzie utrudniał to niech mu ziemia lekką będzie. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, kosmonauta80 napisał:
22 godziny temu, KrisK napisał:

Kilka razy to już obserwowałem Samotny jeździec jedzie za nami i dość mocno nas dogania. Wyprzedza robi kawałek dystanu i... Zonk, bo żeby go nie wyprzedzić trzeba odpuścić.   My jesteśmy leszcze on wyraźnie mocniejszy. Ale coś idzie nie tak.   Taka głupia sytuacja, bo jak się jedzie swoje i takiego chce wyprzezić zaczyna sie najczęściej szarpanie.  

Jakiś czas temu pisałem dokładnie o tym samym. Spłynął na mnie hejt i sugetia, by napić się melisy. Dziwne zwyczaje na tym forum... -_-

Mam w pracy takiego jednego wojownika na niemieckiej kozie, jednak daleki jestem od zdenerwowania. Cała sytuacja raczej powoduje uśmiech na mojej twarzy.

Facet co rano do roboty jeździ tą samą drogą i zazwyczaj o tej samej porze co ja. Niby nic nadzwyczajnego, ale przez okrągłe dwa miesiące (czyli od kiedy tylko tam pracuję),  moje spokojne tempo "transportowe", na zimówce 26", było dla niego zbyt dużym wyzwaniem.  Często czekał na wylocie z miasta, po czym gonił mnie bez skutku ciężko sapiąc całą drogę, aż zdążyłem się do tego przyzwyczaić... Jednak w zeszłym tygodniu nastąpił przełom. Na ostatniej prostej, tuż przed samą firmą, mnie dogonił i wyprzedził, wyciskając na stojaka ze swojej kozy ostatnie waty. Aż mi głupio było cokolwiek mówić kiedy zobaczyłem tę dumę na jego twarzy. Nie mam serca aby gościowi demonstrować, że to jakieś 50% tego co mogę... Chciałem kiedyś dać mu się zbliżyć na te 2-3 metry, a następnie depnąć i odjechać, ale nie wiem czy w ten sposób nie popsuję mu zabawy (w tym i swojej), czy może zachęcę do kolejnego kroku w budowaniu formy... :) Z jednej strony to wygląda jak niewinna zabawa, ale co jak gościu okaże się psychiczny i nieświadomie go zniechęcę do jazdy? Do rozmów żadnych nie doszło, więc nie wiem czy on tak na serio, czy tylko taki luzak zgrywus.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za bardzo się koncentrujecie na emocjach innych ludzi. Zresztą ścieżka rowerowa to nie trasa wyścigu. Wkurzające jest tylko gdy jedzie parka (najczęściej panów) obok siebie z przeciwka i zjechać nie chce - ot, takie prostackie zachowanie. Ale na to się nic nie poradzi. Szkoda nerwów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brombosz a może potrzebuje króliczka. To czasem bardzo ułatwia.  A Ty jesteś jego kruliczkiem którego goni. Musisz mu podkręcać tempo powoli. Sie wyrobi i Cie objedzie za rok czy dwa. 

Ja mam takie miejsce gdzie się mierzę z niemożliwym (dla mnie, bo nie dla xxx lepszych ).  I jak jest pusto to kaszana nie mogę się przeskoczyć. Ale jak pojadę za samochodem...To zaczyna to mieć sens.     Problem w tym, że jazda z prędkościami ~50 dłużej  po względnie płaskim to dla mnie wciąż kosmos a mój organizm zdecydowanie daje mi znać że mnie pokręciło. Dopiero auto jadące przede mną i ja je goniący dało mi możliwość zbliżenia sie do tego. Niestety gość za szybko zerwał :D  a ja odpuściłem bo stwierdizłem ze dzisiaj miało być spokojnie.  Jak by jeszcze chwilę dłużej pojechał te 50+ to może by cos z tego było.  I jako zmienną istotną dodam ze najlepszy czas miałem i tym samym PR jak mnie kierowca, pod którego się podczepiłem wił. :D  Nawet sie zrobiło realne wskoczenie do top10....  W końcu co to jest urwać jeszcze 10% czasu  :D:D Jak bym nie odpuścił.... :wallbash:
Tak że wiesz... Króliczek jest ważny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, wkg napisał:

Za bardzo się koncentrujecie na emocjach innych ludzi.

To się nazywa fachowo empatią i nie ma takiej możliwości, żeby ktoś miał jej za dużo... Co najwyżej może jej brakować, np. przez złe wychowanie, chorobę umysłową albo jeszcze inaczej skrzywdzoną psychikę... A jak ktoś celowo ją w sobie tłumi, bo np. uważa, że "za bardzo koncentruje się na emocjach innych ludzi", to nazywając rzeczy po imieniu, zwyczajnie cofa się w rozwoju, hamując swoje naturalne odruchy społeczne. 

Teraz, wkg napisał:

Wkurzające jest tylko gdy jedzie parka (najczęściej panów) obok siebie z przeciwka i zjechać nie chce - ot, takie prostackie zachowanie. Ale na to się nic nie poradzi. Szkoda nerwów.

Nie wiem jak inni, ale ja nie wychodzę na rower po to żeby się denerwować. Ścieżki rowerowe są dla wszystkich. Nawet jak ktoś ją traktuje jak trasę wyścigu, to nie można mu całkiem zakazać wstępu... Nawet jakby całą ścieżkę zajmował peleton paraolimpijczyków albo Magda Gessler gotując razem z Makłowiczem, to zanim bym rzucił przekleństwo, spróbowałbym po prostu ich ominąć.

Nie rozumiem ludzi, którzy rzucają mięsem z byle powodu... Jeden wskoczy na trawnik czy krawężnik, ominie bez żadnego ryzyka i zadowolony z siebie pojedzie dalej, a drugi zrobi dokładnie to samo, ale będzie to okupione stekiem przekleństw i wrażeniem jakby ktoś mu krzywdę robił... Ciekawe, który po latach będzie miał zdrowsze serce?

Teraz, KrisK napisał:

A Ty jesteś jego kruliczkiem którego goni. Musisz mu podkręcać tempo powoli. Sie wyrobi i Cie objedzie za rok czy dwa.

Nie kruliczkiem tylko króliczkiem... i nie wiem czy to dobrze, że takim zostałem. Żeby potem nie wyszło, że zdrowa rywalizacja przerodzi się we wrogość. Coś mam wrażenie, że przyjmując się do tej pracy, nieświadomie zdetronizowałem króla tego odcinka. :) Obym się mylił, ale ludzie są różni... no i chyba pójdę za twoją radą i zamiast pokazywać gościowi całą przepaść, to wprowadzę mu stopniowo program treningowy... przynajmniej do czasu kiedy będzie mnie to jeszcze bawiło. ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...