Skocz do zawartości

[Pożyczanie] Jaki macie stosunek do pożyczania roweru lub sprzętu


Rekomendowane odpowiedzi

Osobiście swojego roweru na który oszczędzałem pół roku nie pożyczę nikomu. Baaaardzo wyjątowe sytuacje w przypadku zaufanych osób tego nie obowiązują. W kązdym razie "żeby sobie pojezdzić" czy do sklepu nie użycze roweru na pewno. Zresztą sam nawet na u-locka nie zostawiłbym go zapietego nigdzie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja od dłuższego czasu nie pożyczam już od znajomych, rodziny niczego. I oczekuję od innych tego samego. Ostatnio nawet unikam pożyczania książek z biblioteki, wolę zbierać własną kolekcję, skromną, bo skromną ale własną. Zresztą co do książek mam mało czasu na ich czytanie, a kiedy kupię to jest pewność, że przysiądę, jakaś większa motywacja. Wracając do roweru nie pożyczam, bo zdaję sobie sprawę, że fantazja i wyobraźnia może ponieść każdego. "A podjadę sobie tutaj, zjadę tam, o, rozpędzę się do 40 i wyprzedzę ten samochód jadąc przez rynek" Nie chcę nawet sobie wyobrażać jaki finał mogą mieć podobne pomysły. 

Jest też kwestia tego, że jeśli znam kogoś bardzo długo to potrafię stwierdzić jakich rzeczy wręcz nie powinno się pożyczać. Jak już wspominaliście wielu ludzi przywiązuję wielką wagę do nawet najmniejszych przedmiotów i to z różnych powodów. Dziwi mnie czasami pytanie "A dlaczego nie chcesz pożyczyć?", bo każdy ma jakiś powód i powinno się go szanować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Mówi się, że szczoteczki do zębów i gitary się nie pożycza... ja bym dodał do tego rower xD 

Ewentualnie chwilę "przejechać dam"... ale wtedy powyższe powiedzenie tracy sens logiczny ( masz moją szczoteczkę ale tylko jedno mycie i nie dłużej niż 30 minuty, I NIE ZARYSUJ!)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie wszystko zależy od tego komu mam pożyczyć i w jakim celu. Nie mam oporów, by pożyczyć rower bratu czy szwagierce, jeśli zamierzają np. pojechać gdzieś za miasto ze znajomymi. Ale też znam ich i wiem, że o "cudze" będą dbali tak samo jak o własne albo i bardziej ;-)

Z drugiej strony nie wyobrażam sobie, żeby pożyczyć rower, samochód czy porządną wiertarkę np. znajomym z pracy czy sąsiadowi, którego widuję może raz w tygodniu na klatce schodowej. Nie ten poziom zaufania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj mi się ostatnio trafiła pożyczka w temacie jak nic. Złożyłem sobie kiedyś trekkinga z zamiarem zużycia w trakcie jednorazowego wyjazdu do Hiszpanii. Z wyjazdu nic nie wyszło ale rower został. Niby sprzęt bez szału ale sprawny z nowym napędem i oporządzeniem podróżniczym.

Będąc po długiej niebytności na weekend w domu, myślę odkurzę. Przy okazji wymieniłem w nim klocki hamulcowe, założyłem nowe chwyty co by się wygodniej prowadziło. A że w tym czasie robiłem remont u siostry to  byłem dość zajęty i jakoś nawinął się znajomy i zabrał się za rower i paczy.... i skończyło się tym że pojechał nim sprawdzić czy nowe klocki nie piszczą. Po 10 minutach wrócił niosąc rower w ręku:/ Straty: zmielona przerzutka (nowa), pogięty łańcuch (nowy), krzywa korba (j/w:/), z koła 8 i kilka szprych do wymiany i o zgrozo krzywy niewymienny hak przerzutki. Znajomy sobie przy okazji chciał sprawdzić v-max, tylko jakim cudem on bez zadraśnięcia z tego wyszedł? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj mi się ostatnio trafiła pożyczka w temacie jak nic. Złożyłem sobie kiedyś trekkinga z zamiarem zużycia w trakcie jednorazowego wyjazdu do Hiszpanii. Z wyjazdu nic nie wyszło ale rower został. Niby sprzęt bez szału ale sprawny z nowym napędem i oporządzeniem podróżniczym.

Będąc po długiej niebytności na weekend w domu, myślę odkurzę. Przy okazji wymieniłem w nim klocki hamulcowe, założyłem nowe chwyty co by się wygodniej prowadziło. A że w tym czasie robiłem remont u siostry to  byłem dość zajęty i jakoś nawinął się znajomy i zabrał się za rower i paczy.... i skończyło się tym że pojechał nim sprawdzić czy nowe klocki nie piszczą. Po 10 minutach wrócił niosąc rower w ręku:/ Straty: zmielona przerzutka (nowa), pogięty łańcuch (nowy), krzywa korba (j/w:/), z koła 8 i kilka szprych do wymiany i o zgrozo krzywy niewymienny hak przerzutki. Znajomy sobie przy okazji chciał sprawdzić v-max, tylko jakim cudem on bez zadraśnięcia z tego wyszedł? 

 

Zacytuję tutaj słowa pewnego wybitnego aktora:

"Bo są na tym świecie rzeczy o których się fizjologom nie śniło" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Mam nadzieje, że to ironia. Ja od nikogo staram się nie pożyczać a jeśli byłbym zmuszony to pilnowałbym jak oka w głowie. Jakbym miał drogie wozidełko to bałbym się pożyczać osobie dla której osprzęt jest nieważny a byle jeździł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieje, że to ironia. Ja od nikogo staram się nie pożyczać a jeśli byłbym zmuszony to pilnowałbym jak oka w głowie. Jakbym miał drogie wozidełko to bałbym się pożyczać osobie dla której osprzęt jest nieważny a byle jeździł.

 

 

Nie, no serio pisałam. Mam w piwnicy już tuzin rowerów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio się nadziałem... pożyczyłem rower koleżance na dość długi czas (pół roku) miała problemy z kolanem i w ramach rehabilitacji miała sobie śmigać nim po okolicznych lasach
Wyszło jednak tak, że nie użyła go ani razu ale wystawiła na balkon i tak sobie stał.

Wyobraźcie sobie jak wygląda rower po zimie/wiośnie pobytu pod chmurką :/ Wszystko co tylko mogło pokryło się rdzą... serio nie wiedziałem, że woda ma tak niszczycielski wpływ na rower.W amortyzatorze na którym był odprysk lakieru zrobiła się dziura na wylot (nie sądziłem, że magnez aż tak szybko się utlenia), manetki od środka wyglądały jak zalane zaprawą murarską o wszystkich śrubkach, pancerzach i linkach to już nie wspominam :( Zgroza... Liczyłem się z solą i wodą podczas jazdy. Ten rower już dużo zimowych dni widział ale te kilka miesięcy stania w miejscu wpłynęło na niego gorzej niż kilka sezonów w roli "zimówki".

Powiem tak rower pożyczę komuś kto widzę, że dba o swój własny. Nie miał bym problemu pożyczyć kumplowi (który zna się na rzeczy) swojej maszyny do ścigania bo wiem, że by wróciła po serwisie i kąpieli. 


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio się nadziałem... pożyczyłem rower koleżance na dość długi czas (pół roku) miała problemy z kolanem i w ramach rehabilitacji miała sobie śmigać nim po okolicznych lasach

Wyszło jednak tak, że nie użyła go ani razu ale wystawiła na balkon i tak sobie stał.

Wyobraźcie sobie jak wygląda rower po zimie/wiośnie pobytu pod chmurką :/ Wszystko co tylko mogło pokryło się rdzą... serio nie wiedziałem, że woda ma tak niszczycielski wpływ na rower.W amortyzatorze na którym był odprysk lakieru zrobiła się dziura na wylot (nie sądziłem, że magnez aż tak szybko się utlenia), manetki od środka wyglądały jak zalane zaprawą murarską o wszystkich śrubkach, pancerzach i linkach to już nie wspominam :( Zgroza... Liczyłem się z solą i wodą podczas jazdy. Ten rower już dużo zimowych dni widział ale te kilka miesięcy stania w miejscu wpłynęło na niego gorzej niż kilka sezonów w roli "zimówki".

 

 

 

 

 

 

 

Mnie by trafił szlag. Trudno by mi było utrzymać kontakt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak punt widzenia zależy od punktu siedzenia. Kiedyś miałem mocno materialne i sentymentalne przywiązanie do samochodu. Od czasu jak pracuję jako kierowca to stosunek do auta zmienił mi się diametralnie. Jeśli do mnie przychodzi ktoś żeby mu dać autko ok no problem masz kluczyki papiery i jedź, to tylko przedmiot użytkowy a że się zużywa no cóż taka jego natura. Zupełnie inaczej podchodzi do tego moja żonka która nie pożyczy auta nikomu. Nawet nie bardzo godzi się na sytuacje kiedy ktoś ma nas np. zawieźć na imprezę a potem z niej odebrać. Do roweru mam trochę inne podejście na pewno nie pożyczyłbym roweru na dłużej no może na okres kiedy mnie nie ma w domku. Kiedy wracam z trasy sam chce trochę pośmigać :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na długi okres na pewno bym sie bał.
jak mam jakis lekko niesprawny rower, nie lubie nikomu dawac nawet by sie przejechal, (np jesli jakies biegi nie wchodzą).
poza tym jak już w.w ostra selekcja, bo kilku moich znajomch to wrecz idioci.  (do dzis pamietam, jak jeden driftował na wigrach...)
Natomiast z nowym rowerkiem, wydaje mi się że sprawa będzie  o tyle prostsza, że zakupię SPD. Wtedy będzie spokoj i nie potrzeba zbednych tłumaczen, bo po prostu bez buta za ch** nie ujedziesz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale niekumatych wystraszysz. 

 

Ja takiemu zwykłemu znajomemu czy pół-znajomemu to mogę dać się co najwyżej przejechać. o sprzęt się nie boje bo żaden extra light to nie jest :D Części raczej z zapasem wytrzymałości.

 

Póki co nie miałem nieprzyjemnych doświadczeń. No właśnie, ja nie. Jednak jeden pół-znajomy miał :D Dałem mu się przejechać no bo dziwny rower mam no a on na takim nigdy nie jeździł. No i zapomniałem go upomnieć że hamulce są jak dla mnie normalne no i w dodatku założone na moto-style (przód z prawej, tył z lewej). Przejażdżka skończyła się po około 20 metrach złamaniem ręki. Było piękne OTB z lądowaniem łokciem na nawierzchni twardej (kostka brukowa). Owy pół-znajomy żalu do mnie nie ma, rower cały itp.

 

Nie przeżyłbym bym jednak pożyczenia na dłuższą jazdę (tzn. po za zasięgiem mojego wzroku) roweru komukolwiek innemu jak bratu i kilku naprawdę spoko ludziom do których mam zaufanie. Chociaż wolę jednam mimo wszystko aby każdy miał swój sprzęt i jeździł na swoim bo raz zdarzyło mi się że pożyczyłem jednemu z tych spoko ludzi rower i wrócił z rozregulowanym hamulcem co spowodowane było zgubieniem śrubki od hebla. Nie mam pojęcia jak to się stało i jak ten "spoko ludź" nie zauważył że coś jest nie tak podczas jazdy. W odpowiedzi usłyszałem: "bo chu*** przykręciłeś" :D a inny "spoko ludź" na to:  "bo on to zawsze coś roz*****li" co niestety jest pośrednio faktem bo ilekroć miał swój rower to pozostawiał on (jak dla mnie) wiele do życzenia.

 

Jeśli chodzi o pożyczanie narzędzi to jest to dla mnie tak normalne jak "pożyczenie" długopisu. Nawet teraz moje imbusy leżą u kolegi, a jego Torxy u mnie (od roku). On wie że jego rzeczy są u mnie, ja wiem że moje u niego. Jak chcę to idę wchodzę po prostu do jego "komórki" i biorę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Jak widzę jak znajomi traktują swoje rowery i na czym jeżdżą to w życiu bym nie pożyczył - na szczęście mam jeden rower "awaryjny" - taki co stoi i czeka na pytanie "Pożyczysz mi rower?". Często jeździ. Przyjaciołom bym pożyczył - mam dwóch - i choć bałbym się to jednak zaufanie zobowiązuje. Oczywiście zasada "uszkodzisz - płącisz" również :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...