Sam zajeździłem zwykłego marathona (10tyś+ km) tylko raz złapałem kapcia - kolec z akacji przebił pod kątem prostym oponę. Opona jest praktycznie niesłyszalna na asfalcie i radzi sobie na szutrze (ale trzeba mieć opanowaną kontrolę roweru na sypkich nawierzchniach).
Oczywiście, że brać bez amora (chyba, że stać cię na sprzęt za 4tyś) - muriwoods jest OK - dla mnie sprzęt bardziej pod miasto ale i pewnie km da się zrobić.
Możesz sobie kupić jakąkolwiek oponę - nie musi być szłalbe. Ale jak coś to bierz tą:
https://www.centrumrowerowe.pl/opona-schwalbe-green-marathon-pd37670/?v_Id=216202
Odkąd ktoś wpadł na pomysł stosowania w MTB kierownic szerokich jak w autosanie sam często trzymam ręce bliżej środka kiery.
Co do baranka - już było napisane wcześniej - pora na zmianę kierownicy.
Jak się kierowca "zagapi" to przejedzie kolesia na rowerze co porusza się 10km/h czy pieszego co idzie 4 km/h. Tylko rowerzysta co przejeżdża przejazd 25km/h ma szansę uciec.
Oczywiście, że nie działa - jest głośne i długie. Nie mówiąc już o ryzyku zacięcia się łańcucha na blacie - a to może się skończyć sporym rachunkiem u wyrwizęba.
Nie no jakby tak było z nowym rowerem to byłby niezły "przypał" - przy ulepszeniu z 50t taki problem wystąpił. U mnie w "gravelu" tak wysoko umieszczono hak, że korby gravelowe były za małe