Skocz do zawartości

Ranking

  1. siemalysy

    siemalysy

    Użytkownik


    • Punkty

      25

    • Liczba zawartości

      2 466


  2. sznib

    sznib

    Mod Team


    • Punkty

      17

    • Liczba zawartości

      11 148


  3. __guest

    __guest

    Użytkownik


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      546


  4. keltu

    keltu

    Użytkownik


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      2 190


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 05.12.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. 11 punktów
  2. Bo u Was Zima U mnie tylko przez chwilę padało i znowu normalnie, bez puchu śniegowego ...
    8 punktów
  3. Bo deszcz nie wszędzie smakuje tak samo Moja morda na fotce autorstwa mojego kolegi
    7 punktów
  4. Bo koło torów rower stał. Poza tym ładna pogoda, więc jechać trzeba było.
    4 punkty
  5. 4 punkty
  6. Bo u nas znów dupna pogoda i nieprzyjemny czas Bo dobrze mieć co wspominać
    3 punkty
  7. Bo domek w połowie jak z bajki! Konstancin, wyprawa po po Barzo 2.25
    2 punkty
  8. Bo wolę jak drzewa mają liście...
    2 punkty
  9. Bo pod bunkrem... Bo dziś za oknem plucha...
    2 punkty
  10. Takich pytań w necie naliczyłem na szybko kilkadziesiąt. Pod każdym pytaniem odpowiedzi jasno postawione: 4 tłoczki.
    1 punkt
  11. Nie, to tak nie działa. Są różne szerokości kaset i do tego różne ciągi linki.
    1 punkt
  12. Ahoj https://photos.app.goo.gl/aH69Sz8Hf1XbKD2G8 Czas na podsumowanie pierwszego etapu: odcinek Czech, Słowacja, Węgry, kawalek Bośni i Hercegowiny, Chorwacja. Pod względem ścieżek rowerowych i niezwykle sympatycznych ludzi Słowacja nie ma w sobie rownych. Niekończące się ścieżki, jedna którą jechałam ma 280km, wzdłuż rzeki VAH. I mam na myśli świetny asfalt dla miłośników prawdziwego kolarstwa jak i dla turystów z sakwami. Węgry oprócz Budapesztu i Balatonu nie mogą się pochwalić ścieżkami, ale magistrala rowerowa wokół tych dwóch jest naprawdę dobra. Można objechać cały Balaton dokoła i nie ma żadnych popierdółek na trasie typu Kluki 😝 Oprócz jeżdżenia robiłam też inne rzeczy, np odwiedziłam dwa parki Narodowe w Chorwacji które są niesamowite. Pierwszy Plitwlicki w którym jest kilkanascie kaskad i kilkadziesiąt wodospadów, dosłownie leje się woda ze wszystkich stron, 250 kun wejście trochę dużo kasy ale warto. Drugi park do Paklenica, wejście 60 kun. Od 5 metrów npm do 2000 metrów npm. Ekstra sprawa bo wchodzi się szybciej na szyty niż w Tatrach, startujesz od razu w skałach a nie jakieś asfaltowe morskie oko. Węgry, przepiękny Budapeszt, smaczne Langosy i trochę irytujący Balaton. Irytujący dlatego że jest nad nim pierdylion ludzi, za wejście do wody trzeba zapłacić, więc najlepiej brać od razu kemping który zawiera już w cenie wejście na plażę. Miliony przygód, drugi milion pięknych miejsc i bardzo serdeczni ludzie jakich spotkałam na drodze, tak bym opisała ten miesiąc w skrócie. Żeby nie było że jest tak idealnie, to dodam że miałam już kilka awarii sprzętu, incydent z kleszczami i pszczołą oraz akcje nocną z silną burzą kiedy spałam na dziko. Wrzesień to głównie Słowenia i Włochy. Nie obyło się bez awarii, co za tym idzie musiałam skrócić nieco trasę w Słowenii, by zjechać do Włoskiego Triestu do serwisu rowerowego. Zepsuła się manetka przerzutki tylnej. Nie byłam w stanie robić podjazdów, łańcuch spadł na ostatnią tarcze, nie było sensu się męczyć po Słoweńskich górach. Tak więc z 700 metrów npm zjechałam do 5 metrów npm. Serwis poszedł całkiem sprawnie, Pan Marcel naprawiał Goldusia jedynie 1,5h, za co zapłaciłam 60 euro (plus nowa opona). Co do samej Słowenii, jadąc tam czasami czułam się jakbym była jedynym człowiekiem na świecie, zupełna pustka, tylko góry i lasy, jedna droga która prowadziła mnie do konkretnego celu, Jaskinii Szkocjanskiej. Polecam każdemu te miejsce, co lubi dreszczyk emocji. Dużo ludzi pomija jaskinie szkocjańskie, jadąc tylko do Postojnej, która w ogóle nie przypomina tej pierwszej. Postojna bardziej jak baśniowa kraina, Szkocjańska bardziej jak Mordor z Władcy Pierścieni. Jedyne nad czym ubolewam to fakt że nie można robić tam zdjęć, a to wszystko ze względów na bezpieczeństwo. Ludzie najzwyczajniej zaczęli by potykać się o własne nogi i spadać w głąb jaskini. Są w niej takie miejsca w których pod nogami mamy 50 metrowa przepaść. Niesamowita pusta przestrzeń jest lekko oświetlona, najbardziej spektakularny jest most, na który można spoglądać z półki skalnej, nad i pod mostem oraz po bokach nie ma zupełnie nic. Jak chcecie sobie spojrzeć jak to wygląda, wpiszcie w google, Skocjanskie Jame. We Włoszek, niekończące się ścieżki rowerowe, jeździ się tutaj niesamowicie. W szczególności polecam wszystkie tereny koło Wenecji. Samej Wenecji nie można odwiedzić na rowerze, ale wszystko dookoła jak najbardziej, świetnie przygotowane dla rowerzystów. Najbardziej podobaja mi się kraniki z woda, które są co jakieś 2 km, zawsze można napić się świeżej wody. Powiem szczerze że nieco zaoszczędziłam na wodzie, nie kupowałam wody butelkowanej. Za to w nadmiarze kupowałam ser Parmigiano Reggiano, coś niesamowitego. Co jeszcze we Włoszech mnie urzekło, to to że bardziej stawia się tutaj na sklepiki, nie na duże markety. Co prawda są Lidle, Aldiki, Carrefoury, ale świecą pustkami. Wszyscy żywią się w restauracjach, knajpach, barach, piekarniach. Co mnie wkurza we Włoszech to to że mają obsesje na punkcie maseczek, dosłownie wyrzucają człowieka ze sklepu jak nie ma się maseczki na nosie (nie na ustach). A druga sprawa to kościoły, dzwony biją całą noc, w dodatku nie co godzinę, tylko biją również połówki. Bardzo wkurzające jak się przez niedopatrzenie postawi namiot niedaleko wieży kościelnej, która w nocy o 11 dzwonczy. Najpiękniejszy region Włoch Liguria, przez cały czas jechałam wzdłuż morza po lewej stronie a po prawej góry i miasta. Polecam też miejscówkę jezioro Garda, pięknie stąd widać Alpy, nawet się pokusiłam na jeden szczyt o nazwie Monte Pizzocollo, niestety jak tam doszłam, zeszła mgła i nic nie widziałam tak więc moje wysiłki poszły… Jutro już wyjeżdżam do Francji i Monako, tak więc dzisiaj kończę rozdział Września. A Francję rozpoczynam z Październikiem. Jakby ktoś pytał jaką mam temperaturę to średnio 25 stopni, czasami jest za parno i końcówka września obfituje w pioruny czego nie lubię. Taka jest natura, czasami daje czasami odbiera.
    1 punkt
  13. Mój wpis odnosi się do stwierdzenia że nikt nie wymyślił do tej pory żeby było długo, czysto i cicho. Chyba jednak nawet zastosował. Co do FL zielonego i jazdy w każdych warunkach: gdy go używałem też jeździłem w każdych. To co mnie zniechęcało to olej rozmazany wodą który przy tym dawał efekt chrobotania syfu zebranego w czasie jazdy na mokro. W moim odczuciu ten olej sprawdzał się w takich warunkach dodatkowo źle. No ale cóż, co komu według potrzeb pierwsze buty spd też kupiłem jakie kupiłem bo w promieniu kilkunastu km we wszystkich sklepach była jedna para w moim rozmiarze, na szczęście były zgodne z preferencjami. Wykonując pracę w serwisie miałem dostęp do wielu wynalazków w gratisie, więc serce nie bolało gdy efekt był żałosny. Z doświadczenia: metodologia użytkowania jest dobra dla rowerofili takich jak tu. Tylko że oni są mikro grupą wśród wszystkich jeżdżących i nie wyobrażam sobie że ktokolwiek kto kupuje przeciętny rower do jeżdżenia znajdzie jakikolwiek powód dla umienia aplikacji czegoś. Ja tak podchodzę, teraz. Tym bardziej że żadnych super pozytywnych doświadczeń i korzyści z tych umiejętności nie miałem. Smar suchy - masz na myśli wszystkie na bazie wosku? Moje doświadczenie co do tego że trzeba częściej jest zdecydowanie odmienne. Wspomniałem tu wcześniej: 5 aplikacji na 2500 km. W ciągu 25 lat na niczym, poza fabrycznym campagiem, nie zrobiłem więcej niż ze 250 km. A po 250 oleje na warunki mokre nie tylko znikały w kwestii ciszy a objawiały się czarnym syfem. A ten po 2500 km pozwolił przy wymianie łańcucha usunąć syf w ciągu 5 minut ze wszystkiego co uwikłane w napęd. Squirt to , wg mnie, kiepski środek na mokre warunki. Ja od 5 lat w ogóle takowych nie mam, więc tym bardziej go używam. Ciekawostka: mam squirta zwykłego i "e-bike". Ten drugi, z złożenia, ma być efektywniejszy w przypadku obciążonych mechanicznie napędów. W praktyce napęd pracuje głośniej i jedna aplikacja starcza na krócej niż zwykły. Dlatego zrezygnowałem z eksperymentu squirta na niższe temperatury. Poza tym najniższe lokalne to okolice zera a standardowy squirt nie sprawia wrażenia działania innego w temperaturze 0 i plus 20.
    1 punkt
  14. Przerzutka rd-4700 może działać jako 11s ale musi mieć do tego manetkę 11s. Z manetką 10s nie ma jak.
    1 punkt
  15. Bo lekko mi się zabieliło na dzielni
    1 punkt
  16. Bo jest grudzień to musi być biało 😜
    1 punkt
  17. Bo o tak słonecznym dniu mogę teraz sobie jedynie pomarzyć .
    1 punkt
  18. Bo jeszcze wspomnienie z pogodniej wolności
    1 punkt
  19. Bo zima wisi w powietrzu. Pozostałości przedzamcza zamku Langendreer XVI/XVIIw.
    1 punkt
  20. Bo koniec ciepełka... zaczyna się sezon zimowy. Dzisiaj pod Baranią Górą. Na dole błoto a im wyżej tym więcej białego
    1 punkt
  21. Bo pogoda wbrew prognozom nie była dziś taka zła. Nadrzeczne klimaty.
    1 punkt
  22. Bo przemoczyłem się dziś do suchej nitki...
    1 punkt
  23. I u mnie też Bo jeszcze przed chwilą tak było
    1 punkt
  24. 1 punkt
  25. Bo za oknem beznadzieja... Chwila wspomnień z września
    1 punkt
  26. 1 punkt
  27. Bo zaczyna się ślizgawka w górach Więcej: https://beskidtrail.pl/miziowa-rysianka-i-romanka/
    1 punkt
  28. 1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...