Skocz do zawartości

[pasta do karbonu] Jaka najlepsza i czy tylko do osuwającej się sztycy?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Tak jak w tytule. Jakiego środka najlepiej użyć do montażu myk-myka w karbonowej ramie? Pierwszy raz jestem zmuszony czegoś takiego użyć i potrzebuję podpytać bardziej doświadczonych kolegów:

1. Jak i ile się tego nakłada? Cała długość sztycy nasmarowana i schowana w ramie? Czy tylko maźnąć kapkę tu i tam przed montażem?

2. Co ile się to czyści i nakłada nowy? Jest ryzyko zapieczenia, zaschnięcia czy innej reakcji np. z wodą?

3. Czy jest różnica między jednym producentem, a innym? (Mowa o różnych środkach ale do tego samego zastosowania.)

4. Czy efekt jest zadowalający? Czyli czy robi się po montażu beton, czy to tylko pomocne w jakimś tam niewielkim procencie? (Chodzi o moją sporą wagę i brak możliwości dokręcenia zacisku z większą siłą jak to robiłem w aluminiowej ramie.)

5. Czy takie środki śmierdzą czy raczej są dla nosa neutralne? (Pytanie może głupie, ale kupiłem taką pastę Expand o zapachu wiśniowym i mnie zastanawia po co produkować coś takiego, jak nie ma potrzeby... No chyba, że potrzeba jednak jest. ;)

6. Czy smarować tylko sztycę? Czy np. suport press-fit też? Albo czy w pełni karbonowej ramie z zawieszeniem jest jeszcze coś o czym nie pomyślałem? Stery chyba się w to nie wliczają, bo ściągnięte mostkiem raczej są bezpieczne na zwykłym smarowidle... Czy się mylę? (Sterówka amortyzatora jest aluminiowa)

7. I ostatnie dwa pytania, tak w razie ewentualnej porażki przy montażu:

Co zrobić, gdy sztyca pomimo tej pasty dalej będzie powoli schodzić w dół? Miał ktoś już takie problemy? I czy do karbonidu potrzebny jest szerszy zacisk na podsiodłówkę skoro jest na niego miejsce? Czy wystarczy zwykły, zajmujący np. 50% dedykowanego przetłoczenia na ramie? Pytam bo dopiero nabiorę doświadczenia w tej kwestii, a chciałbym to zrobić bez niepotrzebnych uszkodzeń. :) 

 

Z góry dzięki za opinie. Internety za odpowiedziami już przeszukiwałem, ale jest za dużo sprzecznych informacji... No i nie chcę słuchać rad kogoś, kto np. jeździł tylko karbonową szosą, albo zapodał mi instruktaż używania tej pasty, samemu nigdy karbonidu nie mając w rękach... bo i tacy się trafiali. :) Najbardziej interesuje mnie to co mają do napisania osoby, które przerabiały ten temat jeżdżąc ciężko w terenie.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem jak ja zrobiłem, chociaż nie zastanawiałem się czy dobrze.

1. Na całość która chowa się w rurze.
2. Nigdy nie czyściłem, po roku wyciągałem sztyce, żadnych problemów nie było
4. 97kg, nigdy nie było problemów.
5. Moja jest bezzapachowa
6. Ja smarowałem tylko sztyce, ale w moim gravelu mufa BB jest aluminiowa
 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tych past które używałem najlepiej sprawdza się Muc Off Carbon. Finish Line Fiber Grip też jest dobry. Warto stosować, zwłaszcza przy sztycach aero gdzie dokręcamy z momentem 4-5Nm. Przy połączeniach karbon-alu chyba można sobie darować.

 

Edytowane przez KNKS
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra. Jakieś tam nazwy produktów padły, kilka opinii już znam i wychodzi na to, że w aptekę bawić się nie muszę. ;) Za odpowiedzi dziękuję, ale tych nigdy nie jest za mało... Więc gdyby ktoś chciał przestrzec mnie przed tym wiśniowym wynalazkiem od Expanda, to proszę się nie krępować, bo niedługo myślę to przetestować. :)

Plan jest taki, żeby nie kombinować z za małym zaciskiem i kupić taki jaki wymyślili projektanci, po czym bez zbędnego czarowania, maźnąć smarowidłem po całej, chowanej długości sztycy, tak jak to się robi z np. popychaczem tłoka w bebechach widelca... Czy dobrze, się okaże. W razie problemów dokupię coś z wyżej polecanych past.

Jeszcze taka rozkmina mnie naszła w nocy... Nie mieliście później problemów ze zbierającym sie glutem w podsiodłówce po którejś tam aplikacji? Idzie to wydłubać jakimś prętem i szmatą? Czy lepiej do tego nie dopuścić? U mnie ta rura nie dość, że załamana jest dwa razy i w dwie różne strony, to jeszcze że sporym zwężeniem od samego wahacza, aż po suport. Dłubanie za starym smarem może być tam dosyć trudne. ;)

Do tego sama sztyca nie jest gładka, tylko szkiełkowana, oksydowana (czy cokolwiek tam z nią innego przy produkcji zrobili), że byle kałuża czy błoto i wygląda jakby z białej farby dopiero ją czyścili... Fox jeszcze tak wymyślił, że białe napisy, numery, oznaczenia i podziałka, też zamiast zwykłym spray'em, to chyba sitodrukiem były zrobione, bo efekt jest taki, że nawet ślepy literki wszystkie wymaca. ;) 

Stąd ostatnie pytanko: Jak te pasty się zachowują przy myciu wodą, czy wycieraniu szmatą na aluminiowych, porowatych elementach? Załóżmy, że pożyczam rower dziecku na pumptrack i wsuwam sztycę do końca w dół. Dziecko sobie jeździ, kończy, oddaje mi rower i ja znowu sztycę wyciągam... Jak tam z wycieraniem tego będzie? Sucha szmata, trochę wody, sekunda na miejscu i czyste? Czy raczej garaż, demontaż, chemia, nerwy, piwo i przekleństwa?

Ciekawi mnie to i pytam serio, bo w przypadku tej drugiej opcji, moi niscy koledzy, dziewczyna, czy nawet jakieś dzieci tym rowerem jeździć nie będą... Co by mi później zbędnej roboty nie przybywało. ;) 

Jak tam z waszymi sprzętami w czyszczeniu bywało? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do czyszczenia, polecam IPA i drut. Namaczasz ściereczkę, wsadzasz w rurę i obrotowym ruchem wyciągasz.

Co do czyszczenia, to tak jak ze smarem. iPA, benzyna, odtłuszczacz. Nie jest to tak upierdliwe jak smar, ale wodą tego nie zmyjesz.

Pamiętaj że przy tak częstej zmianie pozycji, po chwili nie będziesz miał ani napisów, ani częściowo powłoki na sztycy. To działa jak pasta ścierna, bo w sumie nią jest.

Edytowane przez ChuChu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ChuChu napisał:

Pamiętaj że przy tak częstej zmianie pozycji, po chwili nie będziesz miał ani napisów, ani częściowo powłoki na sztycy. To działa jak pasta ścierna, bo w sumie nią jest.

Cytat

przy częstej zmianie ustawienia sztycy musisz liczyć się z jej porysowaniem, zmatowieniem, zeszlifowaniem powłoki lakierniczej do gołego aluminium.

Rozumiem... I w sumie to z tego powodu żadnego płaczu nie będzie. ;) Przez ten matowy, szorstki lakier (czy co to tam w ogóle jest) i grubo nadrukowane, białe napisy/znaki, muszę to regularnie czyścić z drobin piasku i wilgoci co każdy wyjazd, albo co każde kilka miejskich przejażdżek. 

Pomimo tego, że mocowanie linki mam na zewnątrz, to jest to mocno upierdliwe i będę miał głęboko gdzieś jak wygląda schowana część sztycy, aby tylko nic tam nie trzeszczało mi od razu po rozgrzewce albo po pierwszym błotku... No i oby tylko później nie przetarło jej na wylot. ;)

Dziękuję wam za wskazówki i postaram się tej sztycy za często nie ruszać, ale myślę, że czasami bez tego się nie obejdzie... Plusem tej ramy jest duży rozmiar (XXL) i rura podsiodłowa z zaciskiem w kosmosie. :) Ewentualne przestawianie pod inną osobę, to na oko jakies maksymalne 1,5-2cm w górę i ze względu na to ograniczenie rozmiarem, podobnie w dół.

Bo ja wiem... Myślę, że chyba będzie bez tragedii. :) Na pewno będzie lepiej niż w jakimś Santa Gruzie w rozmiarze M/L, ze sztycą prawie dwu-setą oraz podsiodłówką sięgającą do kolan...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...