Skocz do zawartości

[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?


Rekomendowane odpowiedzi

7 godzin temu, wkg napisał:

Ja wiem, tylko ci ludzie nie są źli sami z siebie. Coś spowodowało , że zachowują się na granicy agresji.

W większości to absolutna bezmyślność, która jak wychodzi na jaw albo jest im pokazana powoduje wybuch agresji. 
A mnie i tak chyba najbardziej nadal irytują kundle na wolności.  
No i dzisiaj na wale.. Jedzie sie dobrze, ale co kawałek parki na rowerze. I zero reakcji na uwaga.  Zresztą i na dzwonek reagują średnio.  Jak ja słyszę uwagę z tyłu to robie przejazd... Nie wiem, w czym taki wielki problem, że części korona spada z głowy.  

Za to kilka dni temu zaskoczył mnie miło gość z dzieckiem. Przed wąską ścieżką na wale się kazał młodziakowi zatrzymać i nas puścił.  Ot mała rzecz a cieszy. Może będzie z młodziaka świadomy rowerzysta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, KrisK napisał:

ale co kawałek parki na rowerze.

To jest najgorsza plaga. Pieszym trudno się dziwić, że nie uciekają przerażeni na widok lecącej na nich petardy - w ten sposób wychowują rowerzystów, Ale parki na rowerze obok siebie - to zmora. I to w różnych konfiguracjach - dorosłe chłopy zachowują się tak samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, KrisK napisał:

W większości to absolutna bezmyślność, która jak wychodzi na jaw albo jest im pokazana powoduje wybuch agresji. 
A mnie i tak chyba najbardziej nadal irytują kundle na wolności.  
No i dzisiaj na wale.. Jedzie sie dobrze, ale co kawałek parki na rowerze. I zero reakcji na uwaga.  Zresztą i na dzwonek reagują średnio.  Jak ja słyszę uwagę z tyłu to robie przejazd... Nie wiem, w czym taki wielki problem, że części korona spada z głowy.  

Za to kilka dni temu zaskoczył mnie miło gość z dzieckiem. Przed wąską ścieżką na wale się kazał młodziakowi zatrzymać i nas puścił.  Ot mała rzecz a cieszy. Może będzie z młodziaka świadomy rowerzysta.

To raczej efekt obaw o zdrowie dziecka niż uprzejmość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, KOKESZ napisał:

To raczej efekt obaw o zdrowie dziecka niż uprzejmość.

"Puść ich, bo jedziemy wolniej i byśmy ich blokowali.... "  
Nie sądzę, żeby to ze strachu o niego.

 

Teraz, wkg napisał:

dorosłe chłopy zachowują się tak samo.

Cóż... Kilka dni temu miałem serdecznie dość zwalniania na wałach co kilka metrów i jak dla dzieci i rodzinek miałem sporo zrozumienia to dla panów w obcisłych gaciach jadących i bajdurzących nie.  Jak nie ja wyprzedzałem ich każdą możliwą wolną luką i każde wyzwiska wywoływały uśmiech na moich ustach. 
Kilka par wyprzedziłem środkiem między nimi...   Zjeżdżanie do prawej zaraz po wyprzedzeniu i takie tam... ALe naprawdę miałem zły dzień byłem zmęczony bolały mnie kolana i ciągłe zwalnianie, bo oni sobie chcą pogadać i nie umieją jechać na tyle blisko, żeby dało się ich wyprzedzić było ponad moje siły. Szczególnie ze wiatr wiał ze złej strony.
No Ale to "droga do Tyńca wałami :D"   Tam chyba po prostu spor laserów jeździ, bo już w kierunku łęgu rowerzyści częściej i rozumniej robią przejazd.  
Ale spoko pogoda ma być pod psem... Będzie można bezstresowo sobie jeździć przez około tydzień. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, KrissDeValnor napisał:

Jeszcze wcześniej, w innym miejscu, uprzedziłem faceta ze szczurem na smyczy, że jadę, czyli padło "uwaga", no co on, żebym to ja uważał...

W takich przypadkach to ostrzeżenie jest bardziej dla psa. Ja jak widzę czworonoga przy właścicielu to zawsze zadzwonię dzwonkiem, pisnę tarczą, zakręcę ratchetem, czy zrobię cokolwiek innego co poinformuje psa o mojej obecności. Za rowerzystą rzucają się głównie jak są zaskoczone. Podejrzewam, że już sporo nieprzyjemnych sytuacji mnie ominęło, tylko dlatego, że patrzyłem na reakcję zwierzęcia zamiast czekać na to co zrobi właściciel jak pojadę bliżej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, KrisK napisał:

Cóż... Kilka dni temu miałem serdecznie dość zwalniania na wałach co kilka metrów i jak dla dzieci i rodzinek miałem sporo zrozumienia to dla panów w obcisłych gaciach jadących i bajdurzących nie. 

Samo sedno. Dajmy już spokój tym rodzinom na spacerze, nie zmienimy tych ludzi. Żyją po prostu w innej czasoprzestrzeni. Patrzmy na siebie. Ja dla takich kolesi raczej nie mam litości.

6 minut temu, Brombosz napisał:

W takich przypadkach to ostrzeżenie jest bardziej dla psa. Ja jak widzę czworonoga przy właścicielu to zawsze zadzwonię dzwonkiem, pisnę tarczą, zakręcę ratchetem, czy zrobię cokolwiek innego co poinformuje psa o mojej obecności.

Bo jak rozumiesz psi charakter i lubisz psy to wszystko inaczej się układa. Psy są piekielnie empatyczne. Ale nie każdy lubi psy i nie każdy musi je rozumieć. Trochę patowa sytuacja bo cokolwiek byśmy sobie nie powiedzieli to psy muszą się wybiegać. Bo są psami :)

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę z dziećmi więc powoli ciągle ktoś nas wyprzedza i jeszcze żaden rowerowy będąc z tyłu nie użył ostrzegawczo dzwonka, chyba zacznę w tych wyprzedzających cichociemnych qrwami rzucać (niech się uczą ;-))

Teraz, wkg napisał:

cokolwiek byśmy sobie nie powiedzieli to psy muszą się wybiegać. Bo są psami

Święta racja, dlatego Ty jeżdzisz psom po trawnikach i wybiegach dla psów, a one Tobie srają wyprowadzane na smyczy na ścieżkę rowerową ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, R10 napisał:

i jeszcze żaden rowerowy będąc z tyłu nie użył ostrzegawczo dzwonka

Jak jedziecie sensownie tak, że da sie wyprzedzić to użycie dzwonka jest bez sensu troszkę. Szczególnie jak jedziesz dziećmi.
Dzieci różnie reagują na dzwonek. 
Widziałem takie akcje, że ładnie jadące gęsiego dzieci na dzwonek zareagowały:

Jedno zjechaniem do lewej. 
Drugie natychmiastowym zatrzymaniem pod skosem.
W efekcie zrobił się mały zator....  Nie na dzieci nie dzwonię zwalniam i tyle.

45 minut temu, Brombosz napisał:

Za rowerzystą rzucają się głównie jak są zaskoczone.

Nie no nie opowiadaj nam tu bajek.

Stoi przy drodze widzi mnie  i nagle start i leci....  
I sprawdzałem jak je mijam wolno to robią dokładnie to samo tylko startuja jak je minę.
A najczęściej to jak sie jedzie w kilka osób to gonią ostatniego. I to mnie utwierdza w przekonaniu, że nie chcą się bawić ani nie chcą sie wybiegać a poprostu polują.
Jedzie stado zwierzyny łownej to wybierają najsłabsze i lecą za nim. 

Coraz bardziej jestem zdeterminowany na trasach, które robię częściej i już wiem, że są tam kundle goniące mieć ze sobą gaz i każdego poczęstować. Może by się nauczyły siedzieć za bramą, a nie gonić mnie po ulicach.   I ja wiem, że należałoby ten gaz właścicielowi władować w twarz, ale nie liczę, że on zrozumie.  A pies moze nie wpadnie pod koła albo nie spowoduje ze jakiś rowerzysta sie wywali abo wpadnie pod auto.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj miałem taką sytuacje , że aż mi się zrobiło głupio. Jadę w miarę popularną drogą w lasku. Wiem, że tam mogę spotkać spacerujących wiec jadę spokojnie . Widzę idzie starsza parka z małym pieskiem na smyczy. Smycz krótka, piesek idzie grzecznie ok 1m od nogi właścicielki, mam sporo miejsca żeby przejechać więc nie wołam. Gdy jestem na wysokości spacerującej pary właścicielka pieska jak nie szarpnie za smycz, piesek normalnie poleciał w powietrze wystrzelony jak z procy (dobrze, że smycz była przyczepiona do szelek nie do obroży).  Zatrzymuję się i pytam właścicielki co ona wyprawia, czemu jest taka nerwowa, bo było sporo miejsca żebyśmy się wszyscy zmieścili. Jej odpowiedż mnie pokonała. Poprzedniego jej pieska  gość na motorze właśnie tak przejechał i się wystraszyła, że będzie podobnie.

Także nie zawsze to pieski i ich właściciele są winni głupich zachowań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, KrisK napisał:
23 godziny temu, Brombosz napisał:

Za rowerzystą rzucają się głównie jak są zaskoczone.

Nie no nie opowiadaj nam tu bajek.

Stoi przy drodze widzi mnie  i nagle start i leci....  
I sprawdzałem jak je mijam wolno to robią dokładnie to samo tylko startuja jak je minę.
A najczęściej to jak sie jedzie w kilka osób to gonią ostatniego. I to mnie utwierdza w przekonaniu, że nie chcą się bawić ani nie chcą sie wybiegać a poprostu polują.
Jedzie stado zwierzyny łownej to wybierają najsłabsze i lecą za nim.

@KrisK Zgubiłeś kontekst. Moja wypowiedź dotyczyła psów prowadzonych na smyczy lub przebywających w pobliżu właściciela (cytat, który przytoczyłem jasno na to wskazywał). ;)

Chyba sam przyznasz, że lepiej takiego psa uprzedzić wcześniej, niż śmignąć obok niego, prowokując do zerwania się ze smyczy i zdać się na bardziej lub mniej udaną reakcję właściciela. Poza tym słowo "głównie" ma inne znaczenie od słowa "zawsze" i ja wcale nie twierdzę, że wszystkie psy zachowują się tak samo... Wiadomo. Są na wichurach burki biegające luzem, które czasami za rowerem polecą nawet po to żeby ugryźć, ale to przecież są sytuacje patologiczne, które nas, rowerzystów spotykają od czasu do czasu... Nie można przecież twierdzić, że każdy pies na świecie chce mnie ugryźć, jak na 100 spotkanych po drodze, gonił mnie może jeden czy dwa... To dopiero byłaby bajka z elementami fantastyki. :)

 

22 godziny temu, KrisK napisał:

Coraz bardziej jestem zdeterminowany na trasach, które robię częściej i już wiem, że są tam kundle goniące mieć ze sobą gaz i każdego poczęstować. Może by się nauczyły siedzieć za bramą, a nie gonić mnie po ulicach.   I ja wiem, że należałoby ten gaz właścicielowi władować w twarz, ale nie liczę, że on zrozumie.  A pies moze nie wpadnie pod koła albo nie spowoduje ze jakiś rowerzysta sie wywali abo wpadnie pod auto.

Nie kupuj gazu. Nie mówię Ci tego bo jestem jakimś przeciwnikiem, tylko dlatego, że gaz zwyczajnie się nie przydaje. Było kilka różnych sytuacji, po których zdecydowałem się na taki zakup i potem cztery lata woziłem to na mostku zamiast licznika, nie używając ani razu... Może i miałem to szczęście, że nie musiałem, ale jakby przyszło co do czego to i tak pomoc jest niewielka. Podczas ucieczki rowerem jest problem żeby trafić. Jak mocniej wieje to w ogóle może się to nie udać. Jak się zatrzymasz i pies nie odpuści, to użycie gazu odbierze pewnie jako atak, na który odpowiedź może być fatalna. Do tego gaz na psy jest dużo słabszy od takiego zwykłego, obronnego i raz, że zadziała dopiero po chwili, to dwa, nie licz na za dużo w przypadku spotkania z Amstaffem, Bullterrierem, Rottweilerem, Pittbullem czy innym Staffem... szczególnie kiedy są nastawione wrogo. Chciałoby się dodać, że chociaż na właściciela będzie dobry, ale niestety i tu się nie sprawdzi. Tak słaby roztwór Kapsaicyny zamiast obezwładnić delikwenta (oczywiście w sytuacji gdzie jest winny i się należy), zaostrzy jedynie konflikt i narazi nas na same nieprzyjemności...   

W skrócie: Nie polecam. Jedynym małym plusem jest efekt placebo posiadania, który daje na początku troszkę więcej pewności siebie, i co za tym idzie,  większe szanse na zaniechanie ataku przez psa... Bo one też zazwyczaj głupie nie są. Strachliwi rowerzyści mają gorzej. :) 

 

PS. A gdybyś faktycznie chciał kupić, to mogę ci mój z pokrowcem oddać za jakieś ciemne piwo. Nówka, nie użyty ani razu. Przestałem go wozić bo to było bez sensu. ;) 

Edytowane przez Brombosz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się z kolegą Brombosz . Gaz jest bardzo skuteczny w odstraszaniu agresywnych psów . Trzeba wziąć pod uwagę że po wsiach , polnych drogach itp nie pałętają się raczej luzem amstafy czy inne pitbule tylko zwykłe burki nie większe od taboretu . Niby niegroźne ale użerać mogą , szczególnie jak jest ich kilka . Zresztą na pasterskie psy gaz też działa . Oczywiście mówię o gazie na psy . Taki wielkiej krzywdy zwierzęciu nie zrobi ale atak powstrzyma . Trzeba kupić taki strzelający chmurą . Nie trzeba celować w pysk czy oczy wystarczy w kierunku psa , a nawet w ziemię między nas , a psa . W moim przypadku żaden nie przekroczył tej bariery . Najczęściej nadal ujadają ale biegną już w drugą stronę . 

Na pojedynczego małego burka nie potrzeba gazu , wystarczy woda z bidonu . Tylko tu już trzeba trafić .

Aha , ja lubię psy .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Niekoniecznie - miałem sytuacje, gdzie pies odpuszczał, kiedy puszczały mi nerwy :devil:

Co do ras uznawanych za agresywne, to nie ma reguły, więc te w/w wcale nie muszą być bardziej cięte od zwykłego kundla - inna rzecz, że jak już postanowią coś zrobić, to można mieć problem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musiałbym mieć refleks małpy, żeby chwycić za gaz, wycelować i zagazować bydlaka. Nie minęła sekunda gdy spokojny piesek idący z panią dziabnął mnie w mogę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, WaGiant napisał:

Aha , ja lubię psy .

Od tego trzeba zacząć...

26 minut temu, WaGiant napisał:

Trzeba kupić taki strzelający chmurą . Nie trzeba celować w pysk czy oczy wystarczy w kierunku psa , a nawet w ziemię między nas , a psa . W moim przypadku żaden nie przekroczył tej bariery . Najczęściej nadal ujadają ale biegną już w drugą stronę . 

...że gaz (nawet ten na psy) to środek do obrony koniecznej, którego używa się w razie faktycznego zagrożenia, a nie np. po to żeby uciszyć Burka, który pomimo usilnych starań nie może nas dogonić... No bo na logikę: skoro podczas ucieczki, gdzie zamiast deptać korbę do odcięcia, mam czas na to aby sięgnąć po gaz, zlokalizować psa, użyć tego gazu i przy okazji nie wyrżnąć orła, to chyba nie jest aż tak źle... Zatrzymanie się, zasłonięcie rowerem, albo nawet porządny zamach nogą czy ręką, odstraszy 90% kundli. Po co od razu gaz? 

Ja go trzymałem w razie jakiejś grubszej sprawy, gdzie np. nie pozostałoby mi już nic innego jak rozpylić dookoła siebie chmurę (nawet jakbym sam to odczuł) i przybrać pozycję żółwia, bo np. pies wygrywa i jest agresywny. Nie rozumiem totalnie osób, którym wystarczy 3 szczeknięcia i 100m pogoni żeby ładować w tego psa prawie całą zawartość puszki. :/

Teraz, wkg napisał:

Nie ma ras agresywnych, są tylko strachliwe. Albo mające agresywnych właścicieli.  Amstaffy na przykład to słodziaki. Opiekuńcze, rodzinne, przyjazne - agresywne tylko czasem do innych psów - tak chowana rasa. 

Nie ma to jedynie reguły. Niech taki słodziak Amstaff się zgubi i pomieszka rok czy dwa w lesie... Potem spotykasz go na polniaku za lasem i co? Wiesz co mu w głowie siedzi? A przecież ułożony pies był, opiekuńczy słodziak.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Brombosz napisał:

Nie rozumiem totalnie osób, którym wystarczy 3 szczeknięcia i 100m pogoni żeby ładować w tego psa prawie całą zawartość puszki. :/

Mnie kiedyś wilczur ugryzł bez jednego szczeknięcia. Myślałem, że tak tylko chce pogonić z obowiązku ale nie żartował. Jak zsiadłem z roweru i do niego zagadałem to podał łapę i pokazał brzuszek. To dopiero kłopotliwa sytuacja :D

Teraz, Brombosz napisał:

Niech taki słodziak Amstaff się zgubi i pomieszka rok czy dwa w lesie... Potem spotykasz go na polniaku za lasem i co? Wiesz co mu w głowie siedzi? A przecież ułożony pies był, opiekuńczy słodziak.

Nie przeżyje. Złapią go hycle albo wyląduje w wietnamskiej restauracji. Amstaffy są przyjazne z natury - nie z ułożenia :D

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, wkg napisał:

Nie przeżyje. Złapią go hycle albo wyląduje w wietnamskiej restauracji. Amstaffy są przyjazne z natury - nie z ułożenia

@wkg Nie rozbrajaj mnie. :) Bezpańskie psy łączą się w sfory. Mniejsze, większe, różne... i widzę, że nie wiesz w jakim tempie może się zmienić charakter takiego ułożonego psa.  Nie wiem jak wyglądają dzikie tereny wokół Warszawy, ale w moich rejonach przez ostatnie lata, takich zdziczałych sfor już kilka widziałem i nie życzę nikomu, żeby dał się takiej podejść i zdominować, bo to już jest poważne zagrożenie dla zdrowia a nawet życia...

A hycla w życiu to widziałem przy pracy dwa razy. I to w mieście.

1 minutę temu, wkg napisał:

Mnie kiedyś wilczur ugryzł bez jednego szczeknięcia. Myślałem, że tak tylko chce pogonić z obowiązku ale nie żartował. Jak zsiadłem z roweru i do niego zagadałem to podał łapę i pokazał brzuszek. To dopiero kłopotliwa sytuacja :D

No bo po co kombinowałeś? Trzeba było zejść z roweru, pogłaskać, poszukać właściciela... A nie jechać z pełnymi gaciami, obracając się za siebie, zastanawiając się czy ugryzie czy nie. Jak berek nie ucieka to przecież nie ma zabawy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...