Skocz do zawartości

[prawo] 1-2 piwa w upały - jazda rowerem w stanie po użyciu alkoholu


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

@Thomlodz

Wieksza liczba patroli? W celu ścigania tak błahych przewinień? Nie szkoda kasy, która można by skierować na walkę z poważną przestępczością?

 

Co do zasady zgadzam się, że za jazdę rowerem nie powinno zabierać się prawa jazdy. Tylko gdyby takiego bata nie było, spora rzesza osób przestalaby przejmować się limitem, więc raczej trzeba to zostawić jako czynnik dyscyplinujacy. Rozsądni sędziowie nie powinni tego nadużywać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo niestety, ale nas Polaków trzeba trzymać na krótkiej smyczy jeśli chodzi o picie. Podejście do alkoholu powoli się zmienia, ale nadal dla wielu "kultura picia" ogranicza się do nawalenia się przy najbliższej okazji. Szczególnie w okresie wakacyjnym. Wyjście na działeczkę, grill u rodzinki, "bo gorąco", "bo leje", bo sąsiad wpadł, bo "zemnomsienenapiesz?".

 

Gdy to się zmieni, nie widzę przeciwwskazań dla liberalizacji prawa. Dziś? Daj palec, weźmie całą rękę.

Bzdury, bzdury i jeszcze raz bzdury. Polacy wcale nie są większymi pijakami niż reszta Europy. Powiem więcej zachodnie nacje jak piją to dna.

Ja obracam się w takim środowisku, w którym normalne jest wypicie lampki wina lub szklanki piwa do obiady i basta. Nikt w takich sytuacjach nie odjeżdża. A jak jest okazja to można wypić więcej.

Więc to co piszesz to mitologia stosowana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmiać mi się chce jak czytam wypowiedzi niektórych użytkowników. Chyba niepotrzebnie się spinacie bo alkohol działa tak samo na Polaka, Holendra czy kogokolwiek innego a limity tworzą urzędasy a nie fizjolodzy. A jakoś nie widać żeby w krajach gdzie limity dla rowerzystów są wyższe i co najważniejsze - odmienne niż dla kierowców dział się armagedon na drogach. 

 

Najlepsze są historie o tym jak kierowca samochodu chcąc ominąć pijanego i zataczającego się rowerzystę rozjeżdża nam dziewczynę/żonę/kochankę/trójkę dzieci/ukochanego psa itd.

Dużo większe prawdopodobieństwo jest że kierowca zagapi się jedząc coś, paląc cygara, rozmawiając przez telefon czy oglądając za jakąś lasencją na chodniku niż omijając rowerzystę który jest tak pijany że jedzie slalomem. 

 

To prawda, spora część naszych rodaków nie potrafi jeszcze pić ale wierzycie w to że przepisy mają zwiększać bezpieczeństwo? 

Teraz po złagodzenie przepisów jest szansa że coś się zmieni ale łapanie "pijanych" rowerzystów było i nadal jest okazją jedynie do zarobku i poprawienia statystyk. 

 

Parę osób wspomina o tym że jak ktoś po jednym piwie czuje się "na lekkiej fazie" to faktycznie ma problem i powinien odpuścić sobie jazdę - i to jest prawda. Zwłaszcza że alkohol pity po wysiłku działa nieco odmienne. Ale jak po jednym piwie nie czuje prawie żadnej różnicy to w czym problem? Grunt to zdroworozsądkowe podejście do tematu i znanie własnego organizmu a nie oglądanie się na normy czy inne osoby. 

 

Podejście do spożywania piwa wspominanego w temacie się zmienia. Zupełnie inna jest sytuacja gdzie spożywający pije tanie koncernowe sikacze jedynie po to żeby się nawalić niż ta gdzie ktoś wypije jedno dobre piwo "regionalne" w którym zawartość alkoholu ma dla niego najmniejsze znaczenie. 

Piwna rewolucja dopiero do nas dociera ale widać jej efekty - zmniejsza się grono osób dla których najważniejszy jest współczynnik cena/zawartość alkoholu w piwach których smak jest i ma być nijaki. 

A co do pojenia naszym piwem jedynie obcokrajowców - ktoś tu chyba nie pił dobrego polskiego piwa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Bzdury, bzdury i jeszcze raz bzdury. Polacy wcale nie są większymi pijakami niż reszta Europy. Powiem więcej zachodnie nacje jak piją to dna.

A podobno Szwedzi i Finowie to dopiero gazerzy :002:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na mnie piwo działa usypiająco (za sprawą lupuliny zawartej w chmielu).

A wiesz, że obecnie wiele piw nie ma w składzie chmielu? :-)

 

Na mnie też czasem działa usypiajaco, ale może to bardziej skutek podniesienia cukru?

 

Ogólnie zauważam spowolnienie reakcji, także nie wyobrażam sobie jazdy nawet po jednym.

I dlatego nie powinieneś w ogóle łączyć jazdy i piwa. I dobrze, że nie zamierzasz.

 

Natomiast wszystkim biadolacym, że po piwie spada wydolność wyjasniam, że przy jeździe w tempie wycieczkowym nie ma to żadnego znaczenia. Nie każdy sadzi ciągle z wywieszonym ozorem. Jeśli jeździ się w mocnym tempie, to piwo najlepiej sprawdza się po wysiłku - rzecz oczywista.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedziesz, nie pij. Piłeś nie jedź.

Każde odstępstwo od tej reguły oznacza, że jest się idiotą.

 

 

http://ibikekrakow.com/2012/07/09/szwedzka-kultura-rowerowo-alkoholowa/

http://ibikekrakow.com/2012/01/03/niemcy-dla-pijanych-rowerzystow-limit-16-%E2%80%B0/

 

Polecam spokojnie przeczytac do końca...... jakby nie liczyc, to 30-40 mln idiotów juz znaleźliśmy......  :-)

 

 

Tak trochę na marginesie: z zasady nie jeżdże po piwie, ale kiedyś spróbowałem (1 piwo 0,5 l 4,5%) i zauważyłem, że u mnie wypite piwo osłabia kondycję. Niewiele, ale na tych samych co zwykle podjazdach szybciej dostawałem zadyszki. Ponieważ na rowerze jeżdżę głównie dla przyjemności to od czasu tej próby przed/w trakcie jazdy rowerem piję wyłącznie bezalkoholowe napoje, bo po co psuć sobie zabawę zmniejszonym "uciągiem"? Czy ktoś zauważył u siebie podobne objawy?

 

dokładnie to samo - piwo na dole przed podjazdem to katastrofa....

 

 

Bo niestety, ale nas Polaków trzeba trzymać na krótkiej smyczy jeśli chodzi o picie. Podejście do alkoholu powoli się zmienia, ale nadal dla wielu "kultura picia" ogranicza się do nawalenia się przy najbliższej okazji. Szczególnie w okresie wakacyjnym. Wyjście na działeczkę, grill u rodzinki, "bo gorąco", "bo leje", bo sąsiad wpadł, bo "zemnomsienenapiesz?".

 

Gdy to się zmieni, nie widzę przeciwwskazań dla liberalizacji prawa. Dziś? Daj palec, weźmie całą rękę.

Bzdura... powyżej masz sytuację u skandynawów gdzie trzeba było wprowadzić prawie prohibicje, bo rzadko trzeźwieli.... mimo to nie dali sie zwariować ortodoksom.

--

Pozdrawiam

Michał

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mig12345

Naprawdę wyborne linki. Autorem obu artykułów jest pan Adam Łaczek. Jak popatrzysz w jego inne artykuły, to zobaczysz, że autor ten kładzie szczególny nacisk na liberyzację przepisów związanych z alkoholem i rowerzystami. Wyborny dobór argumentów i statystyk.

 

Przykład podobnych demagogicznych stastystyk:

- Wiecie ilu ludzi zabito broną palną w zeszłym roku? Ilu rowerzystów zastrzeliło kogoś bronią palną w zeszłym roku? Zezwólny kazdemu rowerzyście na wożenie broni palnej.

- Ile osób rozjechało kogoś autem będąc pod wpływem syntetycznej meskaliny w stosunku do innych używek? Zezwólmy na jej sprzedaż.

 

@cała reszta piwoszy rowerowych

Ja się poddaję ... wypisuję się z tego wątku, bo serio nie wiem do czego zmierzacie? Jeśli ktoś z pas pije i wsiadaja na rower, to wasza sprawa, wasze sumienie.

"Taliban" powiadacie ... spoko. Tylko wyślijcie potem dzieciaka na drogę pełną podchmielonych rowerzystów i kierowców z zaledwie 0.2 promila czy ile tam chcecie, żeby limit był ustalony. Prawo i jego skutki działa w obie strony. Wam nie jest zabronione, ale innym też. Przecież większość nietrzeźwych, a przepraszam - w stanie po spożyciu alkoholu, rowerzystów w Polsce, to nie tacy świadomi swoich limitów szanowni czytelnicy tego forum.

 

Myślcie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Tylko wyślijcie potem dzieciaka na drogę pełną podchmielonych rowerzystów i kierowców z zaledwie 0.2 promila czy ile tam chcecie, żeby limit był ustalony.
 

Już o tym wspominałem ale chyba postów nie czytasz - prawdopodobieństwo tego że weźmie udział w wypadku spowodowanym przez kierowcę po piwku a kierowcę który popełnił szereg innych rzeczy jest nieporównywalne. Odsyłam do statystyk wypadków w Polsce i krajach gdzie pijani jeżdżą legalnie po drogach.

 

U nas poważniejszym problemem od alkoholu jest brak poszanowania drugiej osoby = "ja mam większy samochód, ja Ci pokażę i nauczę jeździć".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rambolbambol

 

cześć mu zatem i chwała, że zwrócił uwagę na bzdurne przepisy....

 

a co do reszty rozumowania spytam przekornie: zdecydowaną wiekszośc wypadków powoduję trzeźwi kierowcy.... czego zabronisz w takim wypadku?

chcesz inny przykład? Kilka(nascie już?) lat temu zlikwidowano 'kartę rowerową' (tzn zlikwidowano jej obligatoryjnośc dla dorosłych rowerzystów). W dyskusjach wieszczono podobny amargedon jak w tym wątku. I co? i nic..... Apokalipsy nie było i nie ma. Ludzie wcale nie są takimi idiotami za jakich ich uważasz.

 

--

Pozdrawiam

Michał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ja się poddaję ... wypisuję się z tego wątku, bo serio nie wiem do czego zmierzacie? Jeśli ktoś z pas pije i wsiadaja na rower, to wasza sprawa, wasze sumienie. "Taliban" powiadacie ... spoko. Tylko wyślijcie potem dzieciaka na drogę pełną podchmielonych rowerzystów i kierowców z zaledwie 0.2 promila czy ile tam chcecie, żeby limit był ustalony. Prawo i jego skutki działa w obie strony. Wam nie jest zabronione, ale innym też. Przecież większość nietrzeźwych, a przepraszam - w stanie po spożyciu alkoholu, rowerzystów w Polsce, to nie tacy świadomi swoich limitów szanowni czytelnicy tego forum

 

Myślcie!

 

No właśnie, myślimy. Nie wiem jak inni, ja zmierzam do przystanku "zdrowy rozsądek". Argumenty z zagrożonymi przez podchmielonych rowerzystów dziećmi może oddziaływują na wyobraźnię, ale nie są specjalnie "mocne". Zamiast podchmielonych mogą być przecież rowerzyści zbyt szybko jeżdżący (ograniczenia prędkości i obowiązkowe prędkościomierze?). Wysłałbyś dziecko na drogę pełną zapieprzających jak wariaci trzeźwych rowerzystów?

 

Obecnie przepisy są ok, naprawdę pijani nie mogą jeździć, a tysiące (czy dziesiątki tysięcy) niewinnych ludzi nie zmarunje sobie życia, bo wypiło piwo z przyjaciółmi czy trochę wina do obiadu/kolacji na mieście. Jednym przepisem można ok. 90% społeczeństwa uczynić przestępcami, zakazując np. posiadania ściągniętej muzyki czy filmów z internetu. Zresztą o stworzenie w Polsce dwudziestu paru milionów "złodziei" gorąco walczą duże koncerny medialne i obrońcy "praw autorskich" (choć autorzy są ostatnimi o których tu chodzi). Koncerny też przecież walczą ze "złodziejami".

 

Sory, ja nie kupuje takiego totalnego podejścia. Wole myśleć, tak jak napisałeś. Zdrowego rozsądku nic nie zastąpi, żadne zakazy - banalne do bólu ale prawdziwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę wyborne linki. Autorem obu artykułów jest pan Adam Łaczek.

No to zdemaskowales cyklistę! Sorry, ale to argumentum ad personam.

 

 

U nas poważniejszym problemem od alkoholu jest brak poszanowania drugiej osoby = "ja mam większy samochód, ja Ci pokażę i nauczę jeździć".

O to, to!!

 

I za to kolejnego plusa klikam.

 

Skąd takie nowiny?

Z etykiet na piwie i z pewnego programu, w którym informowano, że po roku nieurodzaju na chmiel (=wysoka cena) wielu producentów zrezygnowało z jego stosowania przy produkcji piwa. Nie wiem jak z aktualności tej informacji, ale chciałem zaznaczyć, że piwo nie musi zawierać chmielu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętajcie, że oprócz piwa na rowerze nie wolno również oglądać się za laskami oraz pić wody z bidonu (wyobraźcie sobie, że podczas brania łyka wyskakuje wam na drogę dziecko!). Mnóstwo osób wraca też po drogach publicznych z wielogodzinnych rajdów po górach. Zastanawialiście się kiedyś jak skrajne zmęczenie wpływa na wasze czasy reakcji? A wspomniane w temacie upały?! Czasem słońce tak smaży, że jazda powinna być całkowicie zakazana, bo ktoś zemdleje na środku drogi powodując karambol. Czekam aż ktoś to wszystko zbada z dokładnością do milisekund i wprowadzi tachografy na rower - 4 godziny jazdy = 2 godziny postoju.
Wtedy będziemy mieć na forum tematy
" jazda drogą po 6 godzinach w lesie. Co myślicie?"
" -Jak jesteś idiotą to jeździj, obyś tylko ty zginął przez swoją nieodpowiedzialność!"

Post oczywiście skierowany do radykałów. Większość na szczęście ma trochę swojego rozumu i wie, że przepisy są dla ludzi a nie ludzie dla przepisów. Dzięki temu czuję się bezpieczniej, bo jak kiedyś zlikwidują zakaz jazdy pod wpływem to te osoby same dobrze ocenią, kiedy można jechać rowerem a kiedy należy wezwać taksówkę. Pozdro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z etykiet na piwie i z pewnego programu, w którym informowano, że po roku nieurodzaju na chmiel (=wysoka cena) wielu producentów zrezygnowało z jego stosowania przy produkcji piwa. Nie wiem jak z aktualności tej informacji, ale chciałem zaznaczyć, że piwo nie musi zawierać chmielu.

Polecam zgłębić temat. Ponieważ producenci nie muszą wymieniać wszystkich składników na etykiecie to nie zawsze wymieniają chmiel.

Piwo owszem, można uwarzyć bez chmielu ale i tak jest on dodawany w na tyle małych ilościach że jego cena nie ma prawie wpływu na cenę końcową więc koncernom nie opłacało by się kombinować. 

W Polsce niestety większość "ekspertów" pije jedyne koncernowe siki więc potem powstają najróżniejsze artykuły, informacje czy legendy krążące wśród ludzi wg. których Tatra za 1,69 "kiedyś była lepsza a teraz to woda i w ogóle syf i Harnaś za 1,65 jest lepszy"  :laugh:

 

Podpisuję się również pod tym że sama jazda na rowerze może mieć dużo gorszy wpływ na kondycję niż wypicie niewielkich ilości alkoholu. Często wracając do domu będąc już w mieście jadę resztkami sił i ciężko wtedy mówić o reakcji w sytuacjach nadzwyczajnych. Taką sytuację miałem i wczoraj w nocy - jazda lekkim zygzakiem i średnia <15 km/h. Powód? Zero alkoholu, cały dzień ciężkiej pracy w upale. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Z własnego doświadczenia wiem,że po piwie jeżdzi się ciężko-wlewasz sobie np,litr browaru na szybko,wsiadasz i okazuje się,że jedzie się gorzej.

Zdarzyło mi się także jechać po kilku ( chyba 4 piwach wypitych na spokojnie ) i niestety nastąpiło przyziemienie,bo tak mnie poniosło-było za szybko i zbyt agresywnie. :teehee:

Czyli czasem występuje efekt lekkiego dopingu,co bywa niebezpieczne.

W początkach kolarstwa alkohol był stosowany jako forma dopingu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc Twoje doświadczenie, podpowiada Tobie, że dla Ciebie jazda i alkohol, to nic dobrego a nie, że dla wszystkich.

 

Żeby nie było, nie twierdzę, że napisałeś coś czego nie napisałeś, ale zrobiłem tłumaczenie dla frakcji "talibskiej" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałem jeszcze o jednym argumencie - parę osób mówi o hipotetycznych wypadkach śmiertelnych powodowanych przez osoby omijające zataczających się rowerzystów ale nikt nie wspomniał o drugiej stronie medalu - o tym że na krótkich dystansach (na jakich jeździ się w miejscach zamieszkania) po zwiększeniu dopuszczalnych limitów wiele osób wybrałoby rower zamiast samochodu a to spowodowałoby realny a nie tylko hipotetyczny spadek wypadków - rower powoduje zdecydowanie mniejsze zagrożenie, do tego automatycznie eliminuje jednostki które wypiły za dużo i co najważniejsze jadąc rowerem znacznie lepiej kontrolować sytuację na drodze - tutaj mamy pole widzenia ponad 180 stopni a nie widok ograniczony blaszaną puszką, do tego prędkości mniejsze i masa do zatrzymania to 15 a nie 1500 kg. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem radykałem z prostego powodu. W Polsce nie ma kultury picia - 0,2 promila nie wpływa zapewne specjalnie negatywnie na czas reakcji, ale jak wprowadzimy np. normę 0,5 to zaraz się znajdzie kilku co przeliczy to na 3 piwa "bo bezpiecznie", wypije pięć "bo zna swój organizm" i dołoży szóste "bo miał ciężki dzień w pracy". Niestety ale tak to wygląda. Dodatkowo są dwa kolejne czynniki:

- Niemiec po wypiciu 3 piw nadal przestrzega przepisów - tj. jedzie z określoną prędkością, omija rowerzystów z założonym dystansem itp., czego Polak statystycznie niestety nie robi nawet na trzeźwo. Polak na rowerze to już w ogóle zagrożenie dla wszystkich - sorry, ale takie są fakty i każdy kto patrzy na to co robią nasi rowerzyści na drogach wie o czym mówię

- Niemiec do domu dociera szeroką, równą jak stół drogą, a Polak musi radzić sobie w drogach ciaśniejszych i bardziej zatłoczonych, czasami dziurawych - czas reakcji nabiera więc na znaczeniu

 

Co do statystyk, że pijani kierowcy powodują mniejszość wypadków... Jest tak dlatego, że stanowią margines kierowców na drogach. Jeśli przeliczymy prawdopodobieństwo wypadku na trzeźwo i pod wpływem to takie liczby już będą działały na wyobraźnię. Na każdego też alkohol działa inaczej - np. ja po 2 piwach (a pewnie nawet po jednym) stanowiłbym spore zagrożenie na drodze. Nie wiem jak to się przelicza u mnie na promile, ale wiem, ze mam bardzo małą tolerancję na alkohol.

 

Jak ktoś nie może się powstrzymać przed wypiciem zimnego piwa w czasie jazdy rowerem...  to chyba ma problem, z którym warto coś zrobić. Zdrowy dorosły człowiek raczej nie powinien mieć problem z odmówieniem sobie piwa i wypiciem go np. po powrocie do domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niemiec do domu dociera szeroką, równą jak stół drogą, a Polak musi radzić sobie w drogach ciaśniejszych i bardziej zatłoczonych, czasami dziurawych - czas reakcji nabiera więc na znaczeniu

 

Kolega oglądał Niemcy chyba tylko w telewizji. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...