Skocz do zawartości

marcinusz

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 943
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Zawartość dodana przez marcinusz

  1. Nikogo to nie obchodzi. Idź na forum samochodowe trolować, że w kierowców jeżdżących 60 w zabudowanym trzeba walić mandatami ile wlezie. I że sprawa jest prosta. Prawo jest prawo. Idź z całym repertuarem tych głupich odzywek. Napisałem Ci już kim jesteś. Szkoda, że wstydu wystarczyło na kilka dni nieobecności tutaj. Szybko straciłeś luz. Niepotrzebnie karmisz trolla. On tu nie przyszedł merytorycznie rozmawiać tylko irytować ludzi. Próba merytorycznej rozmowy z tym osobnikiem to zwykła strata czasu i - jak widać - nerwów.
  2. Tylko ten przejazd jest tak odsunięty, że skorzystanie z niego wymaga skręcenia w drogę poprzeczną. Kierowca nie zna zamiaru rowerzysty i nie może wiedzieć czy rowerzysta zmienił kierunek, bo musiał to zrobić, aby wjechać na przejazd (ale generalnie zamierzał jechać na wprost) czy zrobił to dlatego, że po prostu tu skręcił i zamierza jechać wzdłuż tej poprzecznej ulicy. Z tego względu uważam, że tak daleko odsunięty przejazd rowerowy, powoduje, że rowerzysta już nie korzysta z przytoczonego przez @Boss przepisu o jeździe na wprost, bo faktycznie zmienił kierunek. I jeszcze dwie uwagi: 1. Samo to, że możemy się doktoryzować na tym przypadku oznacza, że coś poszło nie tak w kwestii ustalania zasad ruchu drogowego i budowy infrastruktury, na której mają te zasady obowiązywać, 2. Pomijam w rozważaniach fakt, że tam nie ma ciągłości DDR. To w ogóle jest jakiś potwór. Mam coś takiego zrobionego kilkukrotnie na dwukilometrowym odcinku drogi. Nie jeżdżę taką DDRką nigdy, bo jezdnia ma dwa pasy w tym samym kierunku. Można mnie wyprzedzać bardzo łatwo lewym pasem. Na szosie bez problemu lecę tam ze średnią 30-35 km/h i wszyscy mnie świetnie widzą. Do tego poprzeczne drogi są pod górę, co jeszcze pogarsza sprawę. Generalnie jazda rowerówką przy tej mojej jezdni trwałaby dwa razy dłużej i byłaby mniej bezpieczna i koszmarnie niewygodna (nie wszędzie są obniżone wjazdy). Powielasz błędne przekonania, że jazda główną jest jazdą na wprost i nie trzeba sygnalizować skrętu. To błąd. Sygnalizuje się zamiar skrętu - fizycznej zmiany kierunku jazdy a nie zjazd z drogi głównej na podporządkowaną. Jeśli jedziesz na wprost na skrzyżowaniu, na którym droga z pierwszeństwem skręca w lewo, to według przepisu nie włączasz kierunkowskazu. Ze względu na to, że de facto funkcjonują dwie szkoły - ta zła i ta poprawna, nigdy nie wiadomo które zasady wyznaje drugi kierowca i nie można na takich skrzyżowaniach jechać w zaufaniu do tego, że inny kierowca prawidłowo sygnalizuje manewry (pomijam kierowców BMW - ci są zwolnieni z korzystania z kierunkowskazów mogą jechać dowolnie bez sygnalizowania czegokolwiek ;)). Jak już kolega wrócił tu trollować, to zapraszam do odpowiedzi na tego posta:
  3. Mogę pytanie przeformułować: czy ignorowanie potrzeb innych osób zawsze Ci imponuje? To Twoja ogólna postawa życiowa czy tylko w sferze ruchu drogowego? Ja uważam, że jak nie da się zrobić dobrej DDRki, bo nie ma miejsca itd. itp., to należy rozważyć czy lepszą opcją nie jest zrezygnowanie z jej robienia. Chciałem obejrzeć na GSV, ale są stare zdjęcia. Jeśli infra jest dobrze zrobiona, to nikogo nie będziesz gazował. Jeśli źle, to wiele osób nie będzie z niej korzystać. To nie rowerzysta ma z szacunku do wydanych pieniędzy jeździć infrastrukturalnym gniotem. To dysponent budżetu ma z szacunku do pieniędzy podatników nie wydawać ich na gnioty. Jeśli uważasz inaczej i chcesz gazem karać rowerzystów za błędy urzędników, to pomyśl czy to na pewno dobra droga.
  4. A jeśli są agresywni bez powodu, to co? Unikać, uciekać, przepraszać, że się żyje? To droga donikąd. Taka postawa zakłada brak szacunku dla samego siebie. Trudno to zaakceptować. Ja nie czuje się podludziem i nie będę się wszystkim usuwał wszystkim z drogi, bo "mądry głupszemu ustępuje". Co gorsze, agresor odczyta w takiej postawie słabość. Zrozumie, że wystarczy być agresywnym, żeby dostać co się chce, nawet jeśli to coś się nie należy. Dlatego wielu kierowców podkreśla: ja mam 1,5 tony, więc nie wchodź mi w drogę. Po lesie se jeźdź (a tam przyjadę quadem i znów pokażę Ci miejsce w szeregu). Trzeba unikać konfrontacji, ale nie za wszelką cenę. Trzeba mądrze sytuację rozgrywać (np. Nie kopać samochodu, bo to nic nie daje).
  5. Czytuję treści motoryzacyjne. Ten portal ma u mnie status smieciowy od dawna. Niestety jest rozpropagowany. Praktykują clickbait level hard. Wystarczy przewinąć w dół i jest sensacją, że producent z Wolsfburga upada że zdjęciem VW. A to nie chodzi o VW tylko o jakiegoś producenta bagażników czy boxów dachowych. W tekście oczywiście skrzętnie pominięto początek zdarzenia. Czyli wychodzi na to, że działanie kierowcy uważają za uzasadnione. Tym samym pewnie za uzasadnienie uważają "karanie" za zbyt wolne wyprzedzanie na autostradzie poprzez zajeżdżanie drogi i wyhamowywanie niemal do zera. Szkoda się nad tym rozwodzić. To prowokacyjny ściek. Pisany bo to się klika. Skutki społeczne nie są ważne. Grunt że kasa się zgadza. Ja dla higieny umysłowej unikam tego rodzaju treści. To szkodzi. Jeśli jest tam opcja napisania do redakcji, to rozważę w poniedziałek epistołę do autorki z wyjaśnieniem co sądzę o jej "dziennikarstwie". Edit: jest do wydawcy i redakcji. Pomyśle... Maja wpisaną misję Misja Chcemy rzetelnie informować, integrować, edukować i bawić. Az się prosi je zbesztać (redakcja złożona z kobiet).
  6. Nie zrozumieliśmy się. Obrona konieczna byłaby przy wypowiedzi o gwałcie (w jednym poście było). W tej akcji drogowej to byłoby przekroczenie granic obrony koniecznej.
  7. To obrona konieczna i uwolnienie społeczeństwa od szkodliwej jednostki.
  8. Ja mam wrażenie, że jednak o tym dyskutujemy, oceniając ich zachowanie. Trudno dokonać oceny, nie zwracając uwagi na ten aspekt.
  9. O, to, to! W oczach agresywnych kierowców hierarchia występków zdaje się wyglądać tak: 1. ludobójstwo i wojna napastnicza, 2. morderstwo lub gwałt ze szczególnym okrucieństwem, 3. jazda rowerem po jezdni, gdy obok jest DDR, 4. pozostałe morderstwa, gwałty i pedofilia, (...) 7946. wyprzedzanie samochodem przed przejściem dla pieszych, 7947. przekraczanie dozwolonej prędkości o więcej niż 20 km/h. Zawsze mnie poraża ta dysproporcja reakcji do rangi naruszonego zakazu. Przez długie lata jazdy nigdy nie miałem problemu z policją, która chciałaby ode mnie egzekwować wymóg jazdy po DDR. Miałem za to kilku "nauczycieli" pouczających zza uchylonej szyby. Miałem jednego debila, który postanowił docisnąć mnie do krawężnika, mimo że droga miała dwa pasy w jednym kierunku i niemal żaden ruch (późna godzina). Kolejny raz w punkt. Serie obniżeń przy posesjach często prowadzą do pól, na które nawet cały rok może nikt nie przyjechać, bo nikt tam nic nie robi. Względnie działka zajmuje się dźwiganiem tablicy "sprzedam". Więc buduje się specjalne obniżenie, z którego czasem nikt nie korzysta cały rok, albo korzysta rzadko a potem na przykład 50 osób jeżdżąc do pracy dwa razy dziennie będzie sobie na tym podskakiwać. Gdzie sens? A da się inaczej... Dokładnie tak powinna zrobić. Na pewno nie powinna kopać w wóz - nic jej to nie dało poza problemami. Ale zrównywanie ich w ocenie jest nieporozumieniem. Jak ktoś binarnie podchodzi do prawa to oboje złamali prawo. Ale czy to sprawia, że są godni takiej samej oceny? Nie. On naruszył więcej przepisów i ważniejszych. Jeśli nie dostrzeżemy wagi występku, to na końcu możemy zrównać rowerzystę olewającego DDR z putinem, wszak jeden z drugim po prostu nie szanują przepisów - są siebie warci. Nonsens.
  10. Te hopeczki co działka to Twoim zdaniem sympatyczny produkt? Wystarczyłoby zrobić nachylony wjazd o szerokości (nachylonego fragmentu) 10-15 cm od strony jezdni i mógłby być jednocześnie wygodny wjazd z jezdni i wygodny przejazd rowerem i wyniesienie ponad jezdnie. 3w1. Wilk syty, owca cała i gołąb na dachu Słowacy robią to źle, więc i my możemy! Wspaniały pomysł! Słowacy mają gdzieś ludzi, których pieniądze i dla których pieniądze wydają. Róbmy tak samo. Do tego sprowadza się Twoja rada. Nie pitolmy się z planktonem. Czy Putin jest Twoim idolem? Ten to się dopiero nie pitoli z planktonem - ma level master. Wyjaśnienie łopatologiczne: dobrze żyje się tam, gdzie przedstawiciele władzy pitolą się z planktonem. To jest idea demokracji szanującej prawa mniejszości. Przeciwieństwem jest tyrania większości albo jednoosobowy zamordyzm. I nie wiem czy Słowacy zrobili źle, bo "nie pitolą się z planktonem" czy po prostu z różnych względów nie mogli lepiej. Albo mają równie mądrych ludzi odpowiedzialnych za DDR co w Polsce powiatowej. Będę się upierał, że zrównywanie ich to jednak nieporozumienie, zacieranie roli agresora i ofiary. Bo tak: 1. kolo zaczął - bez jego debilizmu nie byłoby sprawy, 2. kolo narażał życie i zdrowie "oponentki", 3. kolo poczuł się upoważniony do samodzielnego wymierzania sprawiedliwości. Ona kopnęła mu samochód (nie wiem czy przed gazem czy po gazie, ale mniejsza o to). Oboje na siebie pokrzyczeli - bez znaczenia. Atak na mienie to jednak atak na dobro mniej istotne niż życie i zdrowie. Gdyby się okazało, że kobitka MMA trenuje i przeczołgałaby kolesia to moglibyśmy mówić, że trafił swój na swego. Tak jednak nie było.
  11. Pytałem z zawodowej ciekawości. Odebrałem wypowiedź pierwsza jako sugerowanie układów ("arystokracja"). Może jakiejś korupcji. A jednak chodzi tylko o końcowy rezultat. Ten może być zaskakujący i nie odczuwany jako niesprawiedliwy, ale może oznaczać, że: 1. Gość naprawdę jest niewinny a poszkodowanym trudno to przyjąć, bo w toku procesu zdążyli wszyscy wzajemnie się przekonać, że to zły człowiek zasługujący na karę , lub 2. Gość naprawdę jest winny, tylko nie udało się tego udowodnić. Do tego dochodzi cała niesprawność procesu i trudno wyjść zadowolonym, jeśli się nie "wygrało". Można nawet wygrać i się nie cieszyć (bo za późno, bo za dużym wysiłkiem itd.).
  12. Czyli jesteś po prostu niezadowolony z wyroku, jak 50% podsądnych. Nie napisałeś nic co dowodziłoby, że tam był jakiś przekręt, który sugerujesz. Jak był błąd sądu, to jest druga instancja. @zekker nie twierdzę, że zniknie agresja wśród kierowców. Znikłby główny obecnie wyzwalacz agresji kierowców wobec rowerzystów. Trigger - jak to teraz mówią.
  13. Masz jakieś osobiste doświadczenia w tym zakresie czy powtarzasz obiegowe opinie? Co do stwierdzenie, że najlepiej unikać pełna zgoda. Ale nie ze względu na nierówne traktowanie, tylko koszmarnie przeciągające się sprawy i generalnie kiepski "user experience".
  14. Nie jest aż tak źle. Czasami do pewnych spraw się wraca i komunikuje wyroki. Choć ta chyba nie dość doniosła. Wyrok będzie potrzebny przede wszystkim tej kobiecie, bo za napaść gazem na pewno będzie gość ukarany. To żadną miarą nie była obrona konieczna ani stan wyższej konieczności. Gość ją po prostu zaatakował, bo mu się nie podobało, że jedzie po jezdni. Nie miał prawa w taki sposób wymierzać "sprawiedliwości". Jej najpewniej nie przyklepią jazdy poza DDR. Mogą jej przyklepać jakieś wykroczenie związane z jazdą po lewej stronie pasa. Kopanie samochodu to niszczenie mienia. Może będzie jakieś lakierowanie. Powinna wyjść na plus jak dostanie zadośćuczynienie za agresywne zachowania na drodze i użycie gazu.
  15. Nie zawsze. Warto o tym wiedzieć, zanim komuś zacznie się psikać gazem po twarzy lub tylko "zwyczajowo" każe się komuś "wy.....ć" na ścieżkę. Twoja postawa przypomina mi podział charakterów z pewnej gry RPG (klasyczny książkowy RPG z mistrzem gry, stare czasy...). Wyróżniano tam charakter "praworządny zły". To taka osoba, która instrumentalnie wykorzystuje prawo w złym celu. Gdyby ta kobieta miała po swojej prawej stronie prawidłowo oznakowaną DDRkę, z normalnym wjazdem, ale z tymi hopkami co 10 metrów, które uniemożliwiają jazdę, to najpewniej też by nią nie jechała. Wtedy bez wątpienia popełniałaby wykroczenie. Dla normalnej osoby nie byłby to problem zważywszy na to, że droga jest z małym ruchem i wyprzedzenie jej nie stanowi żadnego problemu a DDR jest mało używalny. Jednak jest typ mendy ludzkiej, która w takim przypadku będzie krzyczeć o poszanowanie prawa. Intencją nie jest ogólnie pojęte dobro publiczne, które przejawia się w ogólnej postawie poszanowania prawa, dzięki któremu wszystkim żyje się lepiej. Tu prawdziwą intencją jest chęć wypieprzenia tych złych pedalarzy, co przeszkadzają w zapieprzaniu po mieście. Czyli intencją jest własna wygoda a nie interes społeczny i poszanowanie prawa. Gdyby chodziło o ogólne poszanowanie prawa, to taka osoba z równą zaciekłością walczyłaby z każdym kierowcą, który jeździ 60 w zabudowanym (czyli prawie z każdym) czy z każdym, kto nie robi full-stop na zielonej strzałce na skrzyżowaniu (znów: z prawie każdym). Prawo jest tylko pretekstem, aby komuś dowalić. Jest to instrumentalne użycie prawa w złym celu. Da się to robić, gdy prawo jest kiepskie. A prawo piszą ludzie i nigdy nie jest doskonałe, więc praworządni źli mają się na czym popisywać. Fajnie się tak ukrywa swój egoizm (żeby nie napisać: swój egoistyczny, marny interesik )od płaszczykiem występowania o poszanowanie prawa? Proszę o precyzyjną odpowiedź Ulice są do trenowania. Cały świat tak robi - trenuje na ulicy.
  16. Czekaj, czekaj... Tyś prawie sąsiad. Zaraz się okaże, że bywasz jak ja na czwartkowej ustawce spod zamku w Będzinie i zaraz się ta okazja pojawi
  17. I czuł się tak zagrożony, że musiał pójść za odchodzącą kobietą, żeby spryskać ją gazem? Sugerujesz, że on to w obronie koniecznej zrobił. Co to za obrona konieczna, w której broniący się goni napastnika? 🤣 Jurysta od siedmiu boleści...
  18. Wiemy że wyjechała z bocznej drogi, więc nie miała czasu niczym sprowokować kierowcy samochodu. Sam fakt popełnienia wykroczenia za 100 złotych podpalił go na tyle, że zaczął trąbić i zajeżdżać drogę. A Ty jak typowy bolszewik zamiast widzieć w tej kobiecie ofiarę agresji drogowej, zaczynasz się "nią zajmować" czy, aby na pewno jest święta. Nie jest i w zaistniałej sytuacji nie dziwię się że nie jest. Wiemy co zrobił ten gość - spryskał ją gazem. Gdyby ktoś tak po prostu spuścił mu tam na miejscu łomot, to czułbym satysfakcję. A Ty takiego gnoja bierzesz w obronę. Zastanów się, co z tobą jest nie tak. Obowiązek jazdy pod DDR nie jest bezwzględny. Wyjeżdżając z bocznej drogi nie miała pionowego znaku informacyjnego o drodze dla rowerów. Obstawiam, że w sądzie nie obroni się teza, że ona miała obowiązek jechać po tej DDRce.
  19. Piesi dostają razem z nami, bo często trafiają do ścieku komunikacyjnego razem z rowerzystami i zwęża im się chodniki (oczywiście podział pieszy, rowerzysta, kierowca jest sztuczny - sam występuję we wszystkich rolach). Kupując auto, kupiłem drogi: autostrady i ekspresowe. Na wszystkich pozostałych należy się godzić z tym, że dzielimy się drogą z innymi. Jak wyjedzie wóz z gnojem to trzeba jechać jego prędkością. On na pewno nie wozi tego gnoju dla przyjemności. Jak wyjedzie kolarz, to znaczy że nie miał lepszej drogi - gdyby miał, to by ją wybrał. Kupując rower, czuję że kupiłem drogi lokalne. Tych dróg nie należy mi zabierać w imię wygody kierowców.
  20. Symetryzm przeniesiony na grunt ruchu drogowego. Nie nie są siebie warci. Debil w samochodzie powinien oddać lejce dożywotnio, bo jego konstrukcja psychiczna dyskwalifikuje go jako kierowcę (oczywiście przepisy na to nie pozwalają). To że kobietę podpalił i nie zachowała spokoju, nie oznacza że ona jest debilem jak ten koleś. Więc nie żadna twierdza. Gość po prostu sprowokował niepotrzebne zdarzenie, bo jest rozchwianym psychicznie pajacem, który powinien bawić się resorakami albo grać w gry komputerowe a nie prowadzić samochody na drogach publicznych. Każdy normalny człowiek by wyprzedził i pojechał dalej. Słuszna obserwacja. 👍 Kobieta tłukła się jakiś guano-asfaltem przez pole, żeby nie natrafiać na przewrażliwionych debili za kółkiem i trafia tuż po wjechaniu na główną drogę. Mega pecha miała. Ja pojechałbym dokładnie jak ona. Po pierwsze brak wjazdu. Po drugie rolercoaster (na początku filmiku seria zjazdów na pola - nie trzeba geoportalu otwierać, żeby zobaczyć podział na działki geodezyjne). Po trzecie - co typowe w na takich śmieszkach - poparkowane samochody. Jako pierwszy biały SUV w zakręcie. Przypadek? Z jej perspektywy nie było pionowego znaku informującego o DDR, więc jest pytanie: czy rzeczywiście miała obowiązek jechać tym DDR (zakładam że gdzieś wcześniej znak pionowy był)? Pomijając pytanie czy miała obowiązek przejeżdżać na drugą stronę, aby na nią wjechać. Mam dla Ciebie propozycję. Pojedź do Hiszpani i pokręć na szosie. Dowiesz się, że jazda na szosie nie musi oznaczać śmiertelnego zagrożenia a kierowcy mogą Cię po prostu szanować. Ciekawe czy jak tego doświadczysz będziesz dalej skłonny odmawiać sobie całkiem przyjemnej części kolarstwa, żeby nie drażnić roszczeniowych debili za kółkiem. Może zamiast kryć się w lasach, należy jednak powalczyć o swoje miejsce na drodze? Poza tym, to nie zawsze jest tak że główna droga jest niebezpieczna a boczna jest bezpieczna. Niebezpieczna jest każda droga, po której jedzie debil. A debil egoista nieprzyzwyczajony do dzielenia się drogą z rowerzystami ma większą szansę rozjechać Cię na dowolnej drodze. Kiedyś jechałem niemal pustą drogą wojewódzką (późna godzina, ruch wygasł). Prawie nikogo nie ma. Nagle nadjeżdża jeden z tyłu, drugi z przodu. Wypadło im się mijać na mojej wysokości. Zrobiło się niebezpiecznie, bo żaden z nich nie wymyślił, że da się zrobić tak, żebyśmy nie byli w pewnym momencie w trójkę obok siebie. Jest prostsze i lepsze rozwiązanie. DDR i DDRiP nie powinny być obowiązkowe. Tam gdzie powstały jako realne rozwiązanie problemu ruchu drogowego nikogo nie trzeba przekonywać do korzystania z nich. Tam gdzie są efektem przypadkowego remontu lub dążenia wójta do wyników na polu wyrzucania rowerów z dróg, zostaną tylko sztucznie napompowaną statystyką. Rozwiązałoby to problem psychopatów, którzy zachowują się agresywnie, gdy widzą obok drogi czerwony bruk (celowo to piszę, bo czerwony bruk może być chodnikiem, albo DDR w budowie - taki agresor zepchnie Cię do rowu, albo zaatakuje gazem pieprzowym nim mu to wytłumaczysz). Odpadłaby paranoja, że jazda jezdnią do połowy wsi jest pogwałceniem wszelkich zasad, grozi mandatem i spotkaniem z debilem takim jak z tego filmiku a już w drugiej połowie wsi, w której brakło na remont drogi i znaków DDRiP jeszcze nie postawiono, nagle ten kolarski wyrzutek staje się pełnoprawnym uczestnikiem ruchu i jednak jego obecność na drodze nie jest śmiertelnym zagrożeniem dla wszystkich. Tam gdzie DDR jest realnym objazdem mocno zatłoczonej DK, można na tej drodze postawić zakaz jazdy rowerem. Oby tylko nie wyglądało to jak na DK44 tu: https://www.google.pl/maps/@50.0751833,19.1787214,3a,75y,139.23h,89.82t/data=!3m6!1e1!3m4!1suqY7hWD6SQM7rhSbUNE4GQ!2e0!7i16384!8i8192?entry=ttu Jest zakaz jazdy rowerem, a na DDRiP drzewa, słupy, brak przejazdów przez poprzeczne drogi. https://www.google.pl/maps/@50.0738841,19.180415,3a,75y,139.23h,89.82t/data=!3m6!1e1!3m4!1sFSumMjAelOqxk6hQfW7dZg!2e0!7i13312!8i6656?entry=ttu Gdy pozmieniać daty z GSV, widać że tych drzew dużo już wycięto. Słupy stoją. Nawiasem... Ktoś kojarzy co z kwestią obowiązkowości DDRiP? Kiedyś wprowadzono nakaz jazdy DDRiP na mocy rozporządzenia o znakach. Tj. z prawa o ruchu drogowym wynikał nakaz jazdy DDR a DDRiP już niekoniecznie. Minister postanowił "uzupełnić" prawo i w rozporządzeniu napisał że znak DDRiP nakazuje jazdę taką drogą. Nie interesowałem się tym kilka lat. Zakodowałem tylko, że jak będzie DDRiP, to w razie problemów mam rozważyć sens przyjmowania mandatu.
  21. Przejeżdżałem takimi fragmentami w lasach murckowskich albo gdzieś dalej w kierunku Tychów. Rzecz w tym, że to się pojawiło na rekreacyjnych ścieżkach podmiejskich - czyli ścieżkach dla wszystkich. Mistrzostwem było zrobienie takiej nawierzchni na zjeździe (tzn. ja akurat zjeżdżałem). OK, ja sobie poradziłem bo leciałem XC HT 29" i jestem objeżdżony w górach, ale to są ścieżki na niedzielną przejażdżkę dla rodzin z dziećmi. Od razu miałem jasność, że tego nie zrobili dla dobra rowerzystów, tylko żeby im się ciężarówkami łatwiej drewno wywoziło. A reszta ma z tym jakoś żyć - tzn. z przerzedzonymi lasami i ścieżkami "ulepszonymi" pod ciężki sprzęt.
  22. Nikt nie mówi, żeby całkowicie zakazać cięcia. Prowadzisz błyskotliwe wywody przeciw tezom, które sam postawiłeś. Gra się toczy o ustanowienie cywilizowanych ram wycince. Żeby wyważyć interesy wszystkich, żeby leśnicy nie cieli wyłącznie według kryterium wyjęcia największej kasy z lasu i to jak najszybciej.
  23. Jeśli otwarcie mówią, że wyrok im się nie podoba i nie zamierzają wykonywać, to chyba jednak czymś specjalnym się wyróżniają? W LP były i będą nomen omen "leśne dziadki". Chodzi o to, że biegają na coraz dłuższej smyczy a powinni na coraz krótszej. Tylko tyle i aż tyle.
  24. @Mentos "ekooszołom" nie odnosił się do Ciebie, tylko do tego, jaką łatkę wszystkim osobom działającym na rzecz ochrony środowiska. Moja wypowiedź jest o tym, że to łatka krzywdząca, bo te organizacje robią dużo dobrego w kwestiach, którymi przeciętnemu obywatelowi nie chce się zajmować i wielu się nie zna. NGOsy wywalczyły ten wyrok i one będą z niego korzystać. Nie wszystko kręci się wokół Ciebie. Dorzucam dwa linki ze źródła o wyższym ratingu niż onet. https://www.rp.pl/srodowisko/art38060481-szafraniuk-wykonanie-wyroku-tsue-moze-doprowadzic-do-prawdziwej-rewolucji https://klimat.rp.pl/lasy/art38104241-aktywisci-nie-mozna-bojkotowac-wyroku-tsue-w-sprawie-polskich-lasow W skrócie. Procedurę zaskarżania PUL trzeba dopiero uchwalić. Na tym polega wykonanie wyroku TSUE w zakresie PULi. Póki co ministerstwo oświadcza, że z wyrokiem się nie zgadza a projekt ustawy, który miałby wprowadzić zaskarżanie PULi utknął w parlamencie. Czyli dzień jak co dzień w naszym kraju. Władza ma gdzieś prawo, będzie robić to, co chce bez względu na interes społeczny. Oby wyborcy ich pogonili. Bardzo żałuję, że te procedury prawne są tak powolne. Sprawa zaczęła się w 2016 i byłoby dobrze, żebyśmy o zaskarżalności PULi mówili w 2018 roku. To co wycięli w międzyczasie nie zostanie przywrócone ustawą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...