Skocz do zawartości

[Wypadki] Wasze gleby- część druga


durnykot

Rekomendowane odpowiedzi

To coś za ostro było jak na pierwsza przejażdżkę? :>

 

Haha, można tak powiedzieć. Generalnie byłam przyzwyczajona do starego roweru gdzie praktycznie "nie miałam" hamulców i musiałam je bardzo mocno "naciskać" aby zadziałały... stare nawyki odezwały się więc na pierwszej przejażdżce nową bryczką. Generalnie nie żałuję ,że tak ostro zaczęłam ,bo na szczęście rower cały a przynajmniej zapamiętam ten moment na długo ;) a noga? do wesela się zagoi.. :)

 

po za tym... ja lubię ostrą jazdę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj gleba pt. jadę na rowerze - już nie jadę na rowerze. Czyli kompletne zaskoczenie. Nawet nie wiem co się stało, ani ślisko nie było, ani grząsko, ani korzeni na drodze. Na szczęście bez obrażeń zarówno moich jak i roweru - rower na mnie, ja na miękkiej leśnej ściółce oparta kolanem i przedramieniem. 

Dwoje biegaczy, którzy w momencie gleby byli w odległości niecałych 100 m ode mnie nawet się nie zainteresowało - tylko to jest przykre  :wallbash:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja opowiem o swojej prawie glebie ;) Było to może jakiś tydzień temu, jedna z pierwszych jazd na nowym MTB. Byłem zachwycony pracą swojego pierwszego amortyzatora (Epicon) jaki mam w życiu, sami wiecie jak to jest kiedy widelec zaczyna pracować, a nie tylko istnieć ;) Więc postanowiłem posprawdzać jak sobie radzi na schodach. Nie raz już tego próbowałem na przeróżnych "rowerach" i zawsze żyłem. Podjeżdżam pod docelowe miejsce (25-30 stopni) i zaczynam, najpierw powoli, hyc za siodełko i jazda, wszystko poszło zgodnie z planem. Manewr powtarzam parę razy i w pewnym momencie pomyślałem "hymmmm, a gdyby tak troszkę szybciej?". No i się stało, nabieram rozpędu jak się potem okazała duuuuużo przesadziłem. Zaczynają się schody, a ja czuję, że nie opadam tylko "jadę po powietrzu". Chwila kompletnej dezorientacji i mini zawał serca, naglę czuje, że zbliżam się do ziemi i stało się, sam nie wiem co. Poskładało mnie w jakiś strasznie dziwny sposób, kolano miałem prawie na ziemi jednak sam rower trzymał pion. W momencie kontaktu z ziemią zacisnąłem hamulce do oporu i stoję. Obracam się za siebie i widzę, że zamiast zjechać przeleciałem całe schody i wylądowałem jakieś 1,5m za nimi (podłoże było suche, a opony wręcz przeciwnie dlatego widziałem miejsce lądowania). Po chwili uświadomiłem sobie, że gdyby nie spd to w bardzo spektakularny sposób zakończył bym swoją jazdę, ale na szczęście stało się inaczej :D Po chwili podszedł jakiś Pan który widział całą sytuacje z tyłu zrobił dosyć oryginalną mine i zapytał się, cytuje "Co tutaj się przed chwilą stało" jedyne co mu odpowiedziałem to, że same nie wiem po czym z dziarskim uśmiechem wróciłem na rower i zacząłem powtarzać zjazdy, lecz tym razem dużo ostrożniej dobierałem prędkość ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ostatnich 2 dni- 5 gleb. Spd.

 

1- w domu na ogródku, chciałem się podeprzeć, zapomniałem że mam spd... wiadomo

2- chciałem zjechać w boczną ścieżkę "na stronę", dosyć stromo było, koło poszło lekko w bok, ja chciałem się podeprzeć, zapomniałem że mam spd- wiadomo :D

3- zjechałem na bok na mostek do kolegi bo chciałem się przywitać.. gleba. 

4- dzisiaj w lesie podjeżdżałem pod górkę, za stromo było, już korby się nie dało obrócić, nie dałem sięrady wypiąc- gleba wprost do kałuży błota

5-nie wiem jak to się stało. Zatrzymałem się w lesie, jeden pedał sobie wypiąłem, zatrzymalem się. Po czym zacząłem obracać rower z jedną nogą wpiętą. Przechylio mnie ciut na ten bok gdzie miałem wpiętą nogę i po chwili byłem na glebie. Później się jeszcze siłowałem z pedałem żeby się wypiąć, bo nawet wstać spod roweru nie mogłem :D

 

Ach te spd 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@domin34,  całkiem normalne są takie gleby, bo jak się nie wywrócisz to się nie nauczysz :D Ja w tamtym roku jak zaczynałem jeździć to też zaliczyłem kilka widowiskowych gleb. Pamiętam jak podjechałem do skrzyżowania z drogą, wypiąłem lewą nogę, a przechyliłem się na prawą. Gość koszący blisko trawę miał niezły ubaw. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem stłuczkę z innym rowerzystą ( jakiś starszy gostek). Jadę sobie z kumplem główną drogą, on jedzie pierwszy a ja jakieś 10 m za nim, widzę z daleka że na podporządkowanej (prawa strona) czeka na wolne rowerzysta. Patrzy na mojego kolegę jak przejeżdża obok niego po czym od razu wyjechał na drogę. Moja reakcja to ogromne zaskoczenie bo byłem pewien że nie wyjedzie do puki ja nie przejadę, dałem po hamulcach ale był zbyt blisko. Skończyło się że wylądowałem na nim z moim rowerem. Najpierw w nerwach zjechałem go obelgami a na końcu zapytałem czy coś mu się nie stało i pomogłem wstać. Całe szczęście że skończyło się bez szkód zdrowotnych i sprzętowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem stłuczkę z innym rowerzystą ( jakiś starszy gostek). Jadę sobie z kumplem główną drogą, on jedzie pierwszy a ja jakieś 10 m za nim, widzę z daleka że na podporządkowanej (prawa strona) czeka na wolne rowerzysta. Patrzy na mojego kolegę jak przejeżdża obok niego po czym od razu wyjechał na drogę. Moja reakcja to ogromne zaskoczenie bo byłem pewien że nie wyjedzie do puki ja nie przejadę, dałem po hamulcach ale był zbyt blisko. Skończyło się że wylądowałem na nim z moim rowerem. Najpierw w nerwach zjechałem go obelgami a na końcu zapytałem czy coś mu się nie stało i pomogłem wstać. Całe szczęście że skończyło się bez szkód zdrowotnych i sprzętowych.

 Miałeś rację. Ja też dobre maniery zostawiam na później :D haha, żartuję. Jakoś mnie tak wzięło, wybacz ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z dzisiaj - DDR, próba wyminięcia dwóch dziewczyn na rolkach które dosłownie jechały zajmując całą szerokość ścieżki mając w dupie rowerzystów.

Jako iż inteligencja podpowiedziała mi "po co hamować lepiej wyminąć" zabrałem się za to przeskakując przy 35km'h na pas jak się okazało podmokłej zieleni. Wszystko ok do czasu gdy po wyminięciu chciałem znowu wskoczyć na ścieżkę - przednie koło nie koniecznie  :D Efekt - piękny kilku metrowy ślizg na boku z rowerem i rozdarte siodełko  :blink:  poza małym śladem na łokciu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lumperator
Po złapaniu techniki jazdy w SPD taki problem nie występuję - jeżeli masz dobrze wyregulowane spd-ki to Ci się same nie wypną na podjazdach. Wypinanie buta wchodzi w nawyk i robisz to odruchowo, przynajmniej ja tak mam jak muszę na platformach się przejechać :sweat:  Ale lepiej przygotuj się na spotkanie z ziemią przy prędkości 0 km/h  :laugh:

 

Nawiązując do prędkości zerowej i nie odbiegając od tematu:
2 lata temu, pole bitwy pod Grunwaldem. Jechałem okrężną drogą, chciałem zapytać się jakiegoś rycerza, który akurat zatrzymał się koło drogi, gdzie jest najbliższy sklep.

-Witam! Gdzie tutaj jest jakiś sklep? Rycerze, jak to honor rycerski nakazuje, udzielił mi dobrej rady, wskazał drogę.
- Dziękuję baaaaaa..... I to była moja pierwsza gleba w SPD, mina rycerza bezcenna :D 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja jestem inny. Nigdy nie wyglebiłem się w spd, zawsze zdążałem się wypiąć. Doskonały trening szybkiego wypinania miałem na malince za Zgierzem. Leżał jeszcze śnieg (to było jakieś 1-2 tyg temu) i jak się ślizgałem to nie miałem wiele czasu aby się podeprzeć nogą w razie stracenia równowagi ale dawałem radę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jadę z dzieckiem na przejażdżkę, ja mam kilka dni SPD. Dziecko na szczęście w przyczepce. Zatrzymuję się bo chcę zobaczyć jak młody się cieszy i gleba. zapomniałem ze mam SPD. Mój młody co chwilę mi przypomina jak zobaczy rower TATA BAM, a żona ma ubaw.

Nauka wypinania jest bolesna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy o SPD`ach tylko, ja ostatnio w ciągu dwóch tygodni wyrwałem jeden po drugim dwa ogromne strupy na prawej nodze od moich Stream`ów. I to złapałem to w ten sam sposób :F

A z takich rzeczy jeszcze dziś był przypadkowy one footer ze schodów ale wylądowałem cało :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piątek po pracy. Wracam do domu, jadę przez rondo ścieżką. Mam zielone. Dojeżdżam od trzeciego (ostatniego) pasa przed którym stoi samochód. Nagle rusza, jak jestem przed nim. Fikołek przez maskę, koło z widełkami połamane, kask rozwalony, gęba obita. Potem policja, sor, itp itd.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

dziś zaliczyłem swoje pierwsze salto na nowym rowerze. Jadąc trasą rowerową przez miasto miałem nieprzyjemność być zaskoczonym przez psa wyskakującego zza winkla (nie było szans, żebym go wcześniej zauważył). Właściciela oczywiście nie było, ale to tak na marginesie. W chwilę zorientowałem się, że albo przywalę w czworonoga, albo go ominę i wjadę w krawężnik.. który był wysokości z 30cm. (Kto coś takiego robi?!) Chwyciłem oba hamulce z całej siły. W efekcie - prócz wytracenia części prędkości zrobiłem pokaźne salto. W tylko mi znany sposób praktycznie nic mi się nie stało, skończyło się na opuchniętych 2 paznokciach u lewej ręki. Bilans w sprzęcie - otarte dźwignie hamulcowe i połamany uchwyt do latarki taktycznej. :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja pewnego spokojnego popołunia wracałem sobie z kolegą do domu po przejażdżce i wpadliśmy na pomysł aby się pościgać. Mieliśmy może z 11 lat. Przed jednym ze skrzyżowań chciałem "zrobić drifta". Na początku wszystko pięknie jadę szybko , w poślizgu. Nagle tył zaczął wyprzedzać przód i gdy puściłem hamulec rower wybił mnie w powietrze. Pamiętam że miałem zdarte kolano i łokieć. Rower dziwnym trafem wylądował tyłem do kierunku lotu. Urwałem wtedy klamkę hamulcową i zrobiłem pokaźną rysę na tylnym wahaczu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmigałem sobie przez podwórko, przejscie, nie wiem jak to nazwać. Z podwórkiem w sumie ma to mało wspólnego oprócz tego, że jest za blokiem. Pewny siebie śmigałem dość szybko jak na takie miejsce bo coś koło 25km/h albo i szybciej.

 

Gdy JĄ zobaczyłem nie miałem szans żadnych na ominięcie. Tyle co "podskoczyłem" przednim kołem, a tył jak mi wpadł i podbiło, to pofrunąłem, dosłownie.

 

https://dl.dropboxusercontent.com/u/15031538/IMG_20130425_151809.jpg

 

Znalazłem się pomiędzy rurkami rusztowania w które mało nie uderzyłem głową. Sporo frunąłem, bo ze 3m lekko.

 

Zdarte kolano, prawie przed ramie, uszkodzona prawa rękawiczka. Co dziwne, rower cały... może dlatego, że się podniosłem i tylne koło nie miało obciążenia?

 

Ale idiotę, który zostawił taką dziurę, chętnie bym wykastrował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj niestety zaliczyłem lot przez kierownicę. A to wszystko przez moją głupotę. Wjeżdżając na wysoki krawężnik, prędkość miałem raczej niską. Przednie koło wrzuciłem na chodnik, a tylne podrzuciłem w górę i niestety nie wiem jak to się stało ale przeleciałem przez kierownicę. Skutek: lekko porysowana klamka przedniego hamulca i przerysowany pedał SPD :( Na szczęście na amortyzatorze, ani na ramie żadnego śladu :) A mnie boli kostka, nadgarstek i przerysowałem sobie kolanko. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzecia przejażdżka w tym roku i ulica a na niej stare tory ukośnie do kierunku jazdy.Koło poszło po szynie i gleba. Zdarta górna warga (i oczywiście zakrwawiona gęba), obity łokieć, nadgarstek i kolano. Rower tylko podrapana klamka hamulca. Radość kolegi z mojego wyczynu bezcenne ;-)

 

Wysyłane z mojego GT-I9070 za pomocą Tapatalk 2

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...