Skocz do zawartości

[Trening] Progress, przetrenowanie i podejście - prośba o poradę


Rekomendowane odpowiedzi

Cytat

Te średnie 27-28 to wypracowane są na gravelu ale na drogach asfaltowych czy szutrowych? Bo jeśli tylko lub głównie asfalt, to nie są to powalające wyniki. 

To jeszcze zależy z kim to się porównujesz. Przeciętny amator jakich jest większość jeździ ze średnią 15 km/h

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, leon7877 napisał:

No ale chyba rozumiesz że nie da się w nieskończoność poprawiać wyników. Czemu ktoś na takim samym rowerze jedzie szybciej o 2-5 km/h bo może waży 10 kg mniej albo akurat jest wypoczęty a ja nie itd. 

To trochę naiwne, myśleć że będziesz najlepszy i nigdy nie spotkasz nikogo kto jedzie szybciej. A w wieku około 40 to raczej strasz się utrzymać obecną formę i to jest już sukces.

Sek w tym, ze ten Próg maksymalnych mozliwosci jest tak daleko z przedou przed kazdym amatorem.... a wiekszosc  nawet nie zdaaje sobie sprawy z tego ILE MOŻŃĄ jeszcze poprawić, ale wymaga to ciezkiego tyrania, ktore czaasem jest nieprzyjemne (np do odciny czy porzygu)...i tu jest problem, - duzo nie zawsze znaczy dobrze - zmeczony nie zawsze znaczy dobrze przetrenowany..   No ale to trzeba chciec zrozumiec, chciec sie poprawic.... Koncze moje wywody, bo przypomina to bicie w sciane :P 

Moge polecic jedynie wprowadzenie interwałów typu The Wringer raz w tygodniiu, po nim lekka regeneracja nastepnego dnia i po 4 tyg poprosze o komentarz, czy czuć poprawe. Nie wierze w jej brak jesli beda ucczciwie zrobione te cwiczenia przez kogos kto tego nigdy nie robil 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

 a wiekszosc  nawet nie zdaaje sobie sprawy z tego ILE MOŻŃĄ jeszcze poprawić,

Pewnie to prawda. Ale wtedy już wychodzisz z bycia amatorem i zaczynasz trenować jak profesjonalista. 

Cytat

ale wymaga to ciezkiego tyrania, ktore czaasem jest nieprzyjemne (np do odciny czy porzygu)...i tu jest problem

No i w tym momencie właśnie kończy się amatorskie jeżdżenia dla przyjemności, a zaczyna się tyranie na śrubowanie wyników. To już niech każdy sobie sam odpowie na pytanie czy jest na to gotów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No własnie, dla mnie jako dla rowerowego hobbysty, starszego od Was obu, sprawia mi to fun i jest to czysta przyjemnosc patrzec jak wskazniki "zyciowe" po ciezkiej tyrce idą w góre 😆

A pozniej w cieplej czesci sezonu... smigam sobie na odpowiednim poziomie do posiadanego roweru 😆 Bo uważamn iż nie wypada miec rower za "miliony"i jezdzic nim jak lamus-ogórek . 😉  

Trzeba prezentowac jakis poziom przyzwoitosci. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, player123 napisał:

A pozniej w cieplej czesci sezonu... smigam sobie na odpowiednim poziomie do posiadanego roweru 😆 Bo uważamn iż nie wypada miec rower za "miliony"i jezdzic nim jak lamus-ogórek . 😉  

Trzeba prezentowac jakis poziom przyzwoitosci. 

To trzeba kupić rower nie za miliony, wtedy nie ma się takich dylematów. Polecam gorąco, czysta głowa, brak napinki, jazda dla przyjemności a nie zażynanie organizmu w ramach kryzysu wieku średniego ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No faktycznie, jeśli ktoś w wieku ~50 lat żyłuje się żeby poprawiać swoje wyniki o sekundy i kupuje rower taki, jakimi jeżdżą kolarze w Tour De France, to chyba to może być kryzys wieku średniego. Wtedy jest satysfakcja z wyników lepszych niż tacy w wieku 20 lat, czyli typowe „jeszcze mogę więcej niż młodzi”. Bo wiadomo że w takim wieku czempionem nie będziesz tak czy siak.

Edytowane przez leon7877
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby osiągnąć średnią 28 km/h trzeba praktycznie nie schodzić poniżej 30 km/h - podjazd, jazda pod wiatr, nierówny teren, przymusowe przystanki. Ja jeżdżąc po asfalcie przez miasto rzadko kiedy dochodzę do takiej średniej a wcale powoli nie jeżdżę.

A średniej powyżej 30 km/h nawet zawodowiec nie zrobi gdy warunki będą niekorzystne, np pod wiatr. Chyba że będzie to jazda grupowa w peletonie i wiatr nie ma znaczenia. No ale można tak sobie bajdurzyć, i mowić hej ja to wyjeżdżam sobie  sam do miasta albo do lasu i robię trasę 100 km ze średnią 35 km/h. Chyba że to jazda na odblokowanym elektryku.

Natomiast rzeczywistość jest taka, że jeśli np jedziesz przez miasto drogą dla rowerów z prędkością powiedzmy 30 km/h na prostym i płaskim odcinku, to jesteś szybszy to wyprzedzasz  może 1 na 10 rowerów, które tam spotkasz będzie jechać szybciej od ciebie albo porównywalnie.

Edytowane przez leon7877
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zależy, ja akurat latam na MTB i średnie 23-25 da się pojechać na odcinku 50-60km jazdy ciągłej, jadąc między 22 a 27-28 przez cały dystans. Gravel jest zasadniczo lżejszy, szybszy, więc te 30 predkości przelotowej (nie średniej) to dla osoby średnio wytrenowanej to nie jest jakiś wielki challenge. Zawodowcy o których wspominasz to są średnie 40+, natomiast amatorzy jeżdżący ze średnimi 30 i więcej na gravelach wygrywają ultra maratony na odcinkach 250 km+.

Na DDR jak jedziesz 25 przelotowo to jakieś 95% pozostałych rowerzystów wyprzedzasz na wdechu ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szutermasterze Mazowsze zwycięzca trasy długiej miał średnią 34.8 km/h. Ale większość uczestników miała średnią poniżej 25 km/h.

Trasa ponoć była bardzo daleka od idealnej (sporo piachu, błota, uYebów)

https://wyniki.b4sport.pl/mazowsze-dluga-trasa/e5271.html

Czołówka krótkiej i długiej to są w większości osoby, które trenują. Mniej albo bardziej poważnie.

 

 

Edytowane przez hulk14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, leon7877 napisał:

A średniej powyżej 30 km/h nawet zawodowiec nie zrobi gdy warunki będą niekorzystne, np pod wiatr. Chyba że będzie to jazda grupowa w peletonie i wiatr nie ma znaczenia. No

No nie zrobi, nie ma najmniejszych szans. 29 to może, jak będzie słabo wiało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, leon7877 napisał:

No faktycznie, jeśli ktoś w wieku ~50 lat żyłuje się żeby poprawiać swoje wyniki o sekundy i kupuje rower taki, jakimi jeżdżą kolarze w Tour De France, to chyba to może być kryzys wieku średniego. Wtedy jest satysfakcja z wyników lepszych niż tacy w wieku 20 lat, czyli typowe „jeszcze mogę więcej niż młodzi”. Bo wiadomo że w takim wieku czempionem nie będziesz tak czy siak.

To chyba dobrze w wieku ok. 50 lat miec taka pasje? Mozna siedziec na kanapie i ogladac tv, mozna zapuscic beben itd. To co napisales jest tez o mnie. Ja jestem w tym wieku, bije swoje rekordy, mam satysfakcje, ze objezdam mlodych, ciesze sie ze nie mam nadwagi i prowadze zdrowy tryb zycia. Dodatkowo silownia, bieganie. Kondycje mam lepsza niz 20 lat temu, zaluje, ze jak bylem mlody to nie mialem czasu na sport ani pieniedzy na rower. Teraz czas mam wiec ciesze sie zyciem. Kupilem rowery o jakich marzylem i mam gdzies co inni o mnie sadza, jesli sa komentarze twojego typu to jest to po prostu zawisc. 

Rownie dobrze moznba smiac sie z mlodych co bijaswoje  rekordy skoro nie sa zawodowcami. 

  • +1 pomógł 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysle, ze duzo zmienilo sie w ostatnich latach. Dzisiejsi 50 latkowie a nawet 30 latkowie mocno sie roznia od ich rowiesnikow sprzed 30 lat. Jeszcze jakis czas temu wszyscy sie smiali z tych co chca wieczorem pobiegac, nie mowiac juz o 50 latku w stroju kolarza na rowerze. Dzisiaj to juz codziennosc. Ja jestem pod wrazeniem i dumny ze starszych (ode mnie) osob co aktywnie uprawiaja sport. Taki 70 latek jadacy szosa, rewelacja. Moj dziadek w wieku 70 lat co najwyzej pojechal na uralu do sklepu i juz byl zdyszany. Jakby ubral kask to by cala wioska byla przeciwko niemu..

Co do pierwszego postu na temat trenowania i jazd to w zasadzie wszystko juz zostalo napisane. Jazda dla nabicia km jest dobra ale do pewnego momentu, inaczej dawny listonosz bylby super kolarzem. Dlatego trzeba robic interwaly  na moc, kadencje, VO2 itp. Mozna sobie poprobowac planu np. w zwifcie. Mozna sobie tam podpatrzyc treniningi. Jednak kazdy trenining powinien byc podpasowany indywidualnie bo nie kazdy ma tyle samo czasu na trening i cele tez sa inne. 

U siebie widze, ze same km daja juz bardzo duzo i dzieki temu jestem o wiele lepszy od zwyklego niedzielnego rowerzysty. Jak dokladam treningi to rezultaty mam lepsze. Im bardziej roznorodne (np. build me up na zwifcie) tym szybciej jezdze (w realu na wiosne). Dobrym sposobem jest dolaczenie do treningu jakiejs grupki (czasami maja treningi otwarte) i sprobowania. A wtedy mozna zadecydowac co lepsze, samemu  aby cos sie ruszylo czy pod opieka trenera co na pewno przelozy sie na wyniki. 

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Kaloryfer napisał:

A dlaczego trzeba jezdzic tak jak ty uwazasz? Jesli masz na mysli zdrowie to tak samo ten sport jest niebezpieczny dla starszego jak i mlodego. 

Chyba nie wiesz o czym piszesz. Im jesteś starszy tym łatwiej o kontuzje i tym wolniej się regenerujesz. No i tak, udowadnianie sobie że jesteś lepszy od młodych to właśnie książkowa definicja kryzysu wieku średniego. Jedni wariują na punkcie młodych dziewczyn i zostawiają żony, inni nagle w wieku 60 lat chcą zostać sportowcem. Ile to razy się zdarzyło że taki trenuje tak jakby miał 20 lat a potem nagle coś w stawie strzeli bo były zwyrodnienia albo zawał bo serce nie wytrzymało.

Nie chcę cię martwić, ale chyba wiesz że nie dorównasz młodym, którzy trenują tak samo jak ty. A czy to że prześcigniesz kogoś kto ma 20 lat, ale życie spędza na jedzeniu kebabów przed tv to aż taka satysfakcja?

Edytowane przez leon7877
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wiem, ze mlodszy jak potrenuje to mnie rozjedzie, i co z tego? Ja jezdze dla wlasnej satysfakcji a jest nia jazda bez zamulania. Nie interesuje mnie co inni o tym sadza bo juz z tego wyroslem. Ale widze ze ty masz z tym jakis problem bo swiadczy o tym w jaki sposob piszesz o przesciganiu tylko tych co siedza przed tv , jedza kebaby, kryzysie , udawadnianiu.

Ja sie ciesze z takiego kryzysku wieku sredniego , lepsze to niz operacje chirurgiczne, zycie na pokaz i uganianie sie za mlodymi dziewczynami albo siedzenie na kanapie z browarem i petem w reku.

Nie kazdy kto uprawia sport chce od razu zostac sportowcem, pomyliles definicje. 

To z czego tak sie wysmiewasz na zachodzie jest odbierane normalnie, tylko u nas sa jeszcze jacys zacofani zyjacy sterotypami.

Kazdy sportowiec chcac uprawiaqc sport powinien badac sie u lekarza, nie tylko starsze osoby co chca szybciej pojezdzic rowerem. Ten mlody 20 latek co siedzi przed tv i zajada sie kebabami szybciej nabawi sie zawalu ode mnie,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :icon_wink:  Ja np. nigdy tak naprawdę nie trenowałem konkretnie według jakiegoś planu, nie szedłem na dystansowe rekordy, ani nie startowałem w zawodach (czyżbym był z obozu Leona ? 🤔), więc się wypowiem ;) : w początkach fascynacji ćwierć -sportową jazdą na rowerze (MTB) miałem spore parcie na średnią - spore, żeby nie powiedzieć chorobliwe, bo przecież średnia nie mogła spaść poniżej pewnego poziomu, a jak spadła, to potrafiłem się porządnie wkurzyć (zabrnięcie na łące z kopcami kretów wywołało wręcz wściekłość :wallbash:)...  Wtedy teoretycznie byłem najszybszy - jeśli chodzi o av z całej trasy, to praktycznie, a odcinkowo/segmentowo nadal mogę pojechać podobnie, albo niewiele wolniej, a czasem nawet jakiś nowy przypadkowy PR się trafi (rzadko, ale jednak :icon_cool:, chyba że to błąd GPS'a :teehee:).

Obecnie nie patrzę na średnią, no dobra, z ciekawości rzucę okiem, ale sama w sobie nie jest dla mnie ważna :no:  Lubię jeździć dla samej jazdy, choć chyba bardziej dla znalezienia się np. w lesie (nadal mój nr 1).  Prędkość też mnie nie interesuje - kiedyś był to zwykły licznik + Strava na smartfonie (zawsze schowanym w podsiodłówce podczas jazdy), teraz GPS bez czujnika prędkości + Strava (chcę mieć pamiątkę w postaci śladu na mapie), mam też nawigację z której praktycznie nie korzystam, ale może niebawem kilka razy włączę (ułatwia czasem orientację w nieznanym, albo słabo znanym lesie, kiedy nie ma słońca, i nie chce mi się szukać mchu ;)).

Nie oszukujmy się, przeciętni Kowalscy nie są zbyt szybcy, a nawet jeżeli próbują, to zazwyczaj i tak prędzej czy później odpadają - brakuje tzw. pary/jest pod górkę itp., bywa, że niedzielne gravele zostają (sam też się uważam za niedzielnego), i to już przy średnich z przedziału 25 -30 km/h na powiedzmy 5 km dojazdu w teren.  Tak więc niektóre gravele są szybsze w teorii 😉  Co do szos, to jest to inna bajka - mocni amatorzy jeżdżą na ustawkach >40 km/h, i to średniej (np. stołeczne Rondo Babka sprzed kilku lat to okolice 43 -44 km/h na 140 km), a nawet solo zdarzają się przejazdy w okolicach 40 km/h av na 100 km i 35 km/h na 200 (kolega z forum)...

Na koniec podam swoje cyferki : kiedyś (2016 -2018) przelotowe i głównie leśne MTB "ile fabryka dała" to przedział 24 -27 km/h av na trasach 40 -90km, a z akcentami technicznymi 22 -25 av (łatwy teren) ; obecnie w różnych warunkach i z większym urozmaiceniem konfiguracji tras (chyba nieco więcej zakrętów i czasem podjazdów :icon_wink:) "tylko" 18 do w porywach 24/25, najczęściej chyba 20 -22 km/h av (oczywiście na nizinie), przy tym staram się kręcić w miarę żwawo - jakoś tak sam z siebie, a nie, że muszę, choć miewam tendencje do chwilowego zamulania (kadencja av 80 -85, puls mam nadzieję, że do kalibracji, bo niby okolice 155 -160 av, a jakoś tego nie czuję - ze 2 lata temu było 140 -145, a jeżdżę w podobny sposób/z podobną intensywnością) - tu dodam, że te czujniki bardziej z ciekawości niż rzeczywistej potrzeby, i nie zawsze ich używam (z kadencją nie było zaskoczenia - czułem, że nie mam z nią problemu, a jak mnie najdzie, to krótko kręcę w przedziale 90 -110, widziałem i 125 -127, ale to już dla mnie bez sensu). 

PS  jak przeżyję 3 miesiące, to będę miał 46 na zegarze, mam 1,8 m i aktualnie 77 kg typu żylastego (+ 4 -5 kg w stosunku do ubiegłego roku, i więcej nie potrzebuję :no:), jeżdżę głównie wycieczkowo -przelotowo od 1999 (pierwszy MTB), i tak, wydaje mi się, że jestem szybszy od połowy 20 latków ;) :yes:

EDIT  aaa, byłbym zapomniał - średnie przebiegi z ostatnich lat to >4 k rocznie (nie jeżdżę komunikacyjnie), jazda głównie w weekend'y ; rok temu wysiadło mi kolano - przesunięcie rzepki przy mocniejszym zgięciu 

To tyle ode mnie 😁

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@grzez Dorzucę swój punkt widzenia.

Sposób trenowania który opisałeś to gotowy przepis na przetrenowanie i brak postępów. Forma nie rośnie od jeżdżenia, tylko od odpoczywania, a Ty w ogóle nie odpoczywasz, tylko jeździsz cały sezon.

Tak jak pisali poprzednicy, przy tej ilości godzin, co 3/4 tygodnie musisz zrobić tydzień odpoczynku gdzie jeździsz 50% mniej i robisz 50% mniej interwałów, żeby zebrać owoce treningu.

Jeśli na danym treningu nie robisz iterwałów, to nie marnuj sił, tylko jedź spokojnie, poniżej pierwszego progu tlenowego, żeby niepotrzebnie nie forsować organizmu i oszczędzić siły na treningi interwałowe.

Interwały na progu, vo2max czy anaerobowe to bodziec który powoduje dosłowny wystrzał formy. Te treningi mają być nieprzyjemne i trudne psychicznie, bo inaczej nie dadzą efektów. Z tego powodu mocno też obciążają organizm, więc zanim dorzucisz je do swojego planu, to upewnij się, że wyszedłeś na prostą i nie nagromadziłeś przez ostatnie tygodnie zmęczenia.

Co do bólu nóg, to jeśli nie zaczynasz jazdy za mocno, to może być to efekt długotrwałego zmęczenia. Tylko tyle da się na ten temat powiedzieć na podstawie tej informacji.

Polecam książkę: "Biblia treningu rowerowego" - Joe Friel

Jak kupisz pomiar mocy i znasz angielski, to tu jest dobra lektura: "Training and Racing with a Power Meter" - Hunter Allen, Andrew Coggan

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja w czasie ostatniej wizyty na ortopedii zostałem zapytany przez lekarza "Czy mi za to płacą?". I chociaż wyniki miałem przyzwoite, to tak mi to otworzyło oczy, że totalnie olałem "trenowanie" i spinanie się na wyniki, w tym roku nie byłem na żadnym wyścigu i dosłownie wyczyściłem swój kalendarz startowy, sprzedaję opłacone już pakiety (jak ktoś chce mam Babę Jagę za 250 zł ;)) i zupełnie nic nie planuję. Uświadomiłem sobie, że w wieku 32 lat już nic w tym sporcie nie osiągnę, a żyłowanie się i poświęcanie wszystkiego, w tym zdrowia, dla pudła w wyścigu o uścisk dłoni sołtysa jest co najmniej...bez sensu. Od jakiegoś czasu jeżdżę więc sobie jak, kiedy i gdzie chcę. Bo sport amatorski ma głównie sprawiać przyjemność. I Tobie autorze polecam zrewidować swoje priorytety i zastanowić się, czy na pewno chcesz poświęcić wszystko dla niczego. Gdy przegniesz z treningami, to efekt - jak koledzy wspomnieli - będzie odwrotny, wtedy dodatkowo załamiesz się psychicznie i wszystko szlag trafi.

Edytowane przez TheJW
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Kaloryfer napisał:

Mysle, ze duzo zmienilo sie w ostatnich latach. Dzisiejsi 50 latkowie a nawet 30 latkowie mocno sie roznia od ich rowiesnikow sprzed 30 lat. Jeszcze jakis czas temu wszyscy sie smiali z tych co chca wieczorem pobiegac, nie mowiac juz o 50 latku w stroju kolarza na rowerze. Dzisiaj to juz codziennosc. Ja jestem pod wrazeniem i dumny ze starszych (ode mnie) osob co aktywnie uprawiaja sport. Taki 70 latek jadacy szosa, rewelacja. Moj dziadek w wieku 70 lat co najwyzej pojechal na uralu do sklepu i juz byl zdyszany. Jakby ubral kask to by cala wioska byla przeciwko niemu..

 

Zgadza się i z tym nie ma co polemizować. Natomiast ja mówię o czym innym - piłowaniu organizmu do bólu żeby urwać kilka sekund tu i tam czy poprawić średnie. Kiedyś więcej się jeździło dla samej przyjemności z jazdy, teraz bardzo dużo osób jeździ dla wyników, za tym idzie hype sprzętowy, dochodzi marketing i sprzedawanie ułudy że sam sprzęt uczyni zawodnika. Większości osób to zupełnie nie jest potrzebne, ale ulegają pokusie. Zrobiła się z roweru jakaś ideologia napędzana przez firmy od sprzętu, ciuchów, Zwifta i innych bajerów :)

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale czy ktokolwiek kiedykolwiek twierdził że sport wyczynowy jest zdrowy? Wszystkie badania i cała medycyna twierdzą że nie. Dlatego tez dziwię się, że gdy ktoś, kto nie jest u progu kariery sportowej chce trenować wyczynowo. I to zaczynając w średnim wieku, a to już może być niebezpieczne.

https://zdrowie.pap.pl/ruch/jak-poznac-ze-sport-zamiast-pomagac-szkodzi

Proponuję uważać, żeby właśnie „sport to zdrowie” nie zmieniło się w „przez sport do kalectwa”

Edytowane przez leon7877
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...