Skocz do zawartości

[Rower] przesiadka z samochodu na rower


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 17.04.2024 o 09:56, PiastPolski napisał:

Niestety finanse pozwalają tylko na jeden środek transportu a nie ukrywam, że kusi mnie dosyć ostro aby zamienić samochód na rower 😁

113kg na 184cm wzrostu 

A nie zdołasz wyskrobać choćby paru stówek np. na coś takiego, pozostawiając na razie samochód?

PIĘKNY ROWER MĘSKI "DRIVE" KOŁA 28'' 21 BIEGÓW SHIMANO ALIVIO - ROWERDRIVE - 15155400245 - Allegro.pl

Takie stare trekkingi czy crossy na stalowych ramach potrafią znieść wiele, są tanie w utrzymaniu (kaseta czy wolnobieg 7-rz to koszt około 40 zł, klocki hamulcowe po 10 zł za parę, suport na kwadrat 20-30 zł). A podobnych ofert jest wiele na allegro czy olx, często nawet tańszych. Niektóre naprawdę są bardzo mało zużyte i wymagają co najwyżej wymiany opon, linek czy klocków hamulcowych.

Weź pod uwagę, że miesięcznie przejeżdżasz do pracy około 600 km, co na rowerze (z powodu oszczędności na paliwie) pozwoli odrobić jego koszt zakupu w dwa, trzy miesiące (w zależności od spalania samochodu i rodzaju paliwa).

Mam w pracy kolegę, który dojeżdża rowerem cały rok. Wprawdzie mniej, bo około 10 km w jedną stronę, ale tak już ze 20 lat. Ma trzy rowery, w tym dwa ode mnie. Jednym z nich jest mój Romet Pasat, rocznik ramy 1982, przerobiony na kierownicę jaskółkę i manetki na ramie. Napęd 2x6 (52/40, 14-28). Drugi to jakaś niemiecka damka na kołach 26", pewnie ze 40 lat ma, piasta oryginalnie 3CC, obecnie Nexus 3 (inny kolega chciał go złomować, ale uratowałem doprowadziłem do stanu używalności i sprzedałem temu koledze z pracy za trochę ponad stówkę), Trzeci, taki na najgorszą pogodę, to jakiś pordzewiały Jubilat z jednym biegiem i torpedo. Jak któryś niedomaga, to bierze inny i zawsze ma czym dojechać. Nie jest typem sportowca, nie spieszy się, ale jak wziął ode mnie tego Pasata na próbę (przed kupnem) to był w szoku, że rowerem tak szybko można jechać i od razu o parę minut skrócił czas dojazdu. Naprawdę, nie trzeba mieć roweru za 4000 zł, by dojeżdżać nim do pracy.   

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez wiele lat mieliśmy dwa a czasem i 3 auta. Żona jest jednak mocno wkręcona eko (próbuje w branży) i właściwie wszędzie jeździ na rowerze, nawet po 140 jaj. Córka do szkoły na rowerze, nawet dziś, choć był 1 stopień i taka sobie prognoza. Ja pracuję zdalnie, ale pewnie więcej do biura rowerem niż autem (10km w jedną stronę). Ale - na razie nie wyobrażam sobie życia bez tego jednego auta - są pogody poza moją wytrzymałość, są odległości, trzeba przewieźć babcię i przede wszystkim są wakacje - postawię tezę, że ponad 60% przebiegu nasz samochód robi wożąc rowery na wakacje.

EDIT: bardzo się zgadzam z Marvelo - jak trafisz niezajechanego, starszego trekinga za parę stów, to będzie 2 w 1, już ci chciałem zaproponować swój, ale widelec ma sprężynę zmienioną pod chudzielca. 

Edytowane przez Wojcio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napiszę coś z perspektywy osoby, która miała taki dystans do pracy i stosunkowo podobną sylwetkę. 

Tldr: nie idź w to, ew. odłóż i kup używkę za 1000-1500 i sprawdź czy się będzie chciało. 

Poza wspomnianymi kosztami związanymi z akcesoriami, częściami i ubiorem rowerowym, musisz pamiętać o:

- nie zawsze będzie chciało się jechać rowerem, 

- plany mogą się zmienić i trzeba gdzieś zajechać, 

- wstaniesz rano, niby będzie ok, dojedziesz do pracy, poczujesz się gorzej, powrotne 15 km jesienią/zimą wpakują Cię od razu w L4, znane z autopsji, 

- zakupy staną się katorgą, chyba, że obwiesisz rower sakwami i będziesz je robił po drodze co 2 dni,

- 15 km wiosną/latem, to 25-30 km zimą/w deszczu

- więcej czasu straconego na dojazdy, po takiej przerwie Vśr=20 km/h będzie sukcesem, a trzeba doliczyć "kosmetykę" po przyjeździe do pracy. 

- skrajne uzależnienie od roweru i wszystkie związane z tym konsekwencje. 

O ile auta można się pozbyć mieszkając w mieście, gdzie masz 300 metrów do biedry, 500 do Lidla, rowery na wynajem, 5 km do pracy, do tego tramwaj pod nosem i 2 przystanki autobusowe, a w alternatywie ubera za 5 minut, tak mieszkając poza miastem, jest to delikatnie mówiąc ryzykowny ruch. Odłóż 1000-1500 na rower, zobacz jak zmieni się Twoje życie, a dopiero potem zadecyduj czy warto iść Va Banque. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.04.2024 o 10:44, HSM napisał:

@Theartem nie obraź się, ale propozycja mtb (specjalizowanego roweru do jazdy w ciężkim terenie tak, by czerpać z tego przyjemność) na codzienne dojazdy do pracy 15 km w jedną stronę, jest dla mnie tak niedorzeczna, że muszę głośno zaprotestować, Hipotetyczne możliwości takiego mtb są nic nie warte, jeśli musisz na niego codziennie wsiadać i się męczyć na asfalcie tę godzinę w jedną i godzinę w drugą stronę - bo nie uwierzę, że ktoś będzie dzień w dzień utrzymywał na opasłych oponach i śmiesznej z punktu widzenia asfaltu zębatce 32-34 taką średnią, żeby zejść poniżej tej godziny. I co z tego, że tym mtb możesz "po robocie" wyskoczyć przejechać się dla przyjemności po lasach, singlach itp., jak gwarantuję Ci, że w takiej sytuacji nie będzie w ogóle Ci się chciało spojrzeć na ten rower...

Mowa jest o facecie, który waży solidnie ponad stówę i na rowerze pewnie nie siedział od lat. Ciężko tu mówić o jakiejś wielkiej optymalizacji aero, idealnej kadencji i takich tam. Przecież nie będzie się łapał koła za autami ani dokręcał z górki.

Czy MTB jest optymalnym rowerem na asfalt? Wiadomo że nie. Ale różnica w efektywności między przyjemnym lekkim hardtailem z dobrze dobraną oponą, a rekreacyjnym gravelem/fitnessem jest niewielka - a dla kogoś kto nie jest obyty z rowerami, pewnie dosłownie żadna. No bo co, na MTB pojedzie 16 km/h, a na innym rowerze nagle magicznie 25? Bez jaj. Nawet jak na MTB straci te 1-2 km/h, to nadal pozostaje dużo innych zalet - jest wygodniejszy, ma więcej lekkich przełożeń, stwarza możliwości jazdy w terenie.

Moim zdaniem, jeżeli koniecznie musi być jeden rower i autor w ogóle rozważa jazdę w terenie, to ciężko polecić cokolwiek innego niż MTB. Tylko oczywiście w rozumieniu takiego "turystycznego MTB" typu Cube Attention albo innego w miarę rekreacyjnego hardtaila, a nie jakiejś endurówki. Do tego dobrze przemyśleć wybór opon (z gładkim bieżnikiem na środku) i będzie spoko rower na jazdę po lesie, i przyzwoity na godzinkę dojazdu po asfalcie do roboty. Pojeździsz na takim rowerze przez jakiś czas, trochę się wjeździsz w temat, przemyślisz co ci się podoba a co nie, i następny rower dobierzesz dokładniej pod swoje preferencje.

Edytowane przez zlatan
  • +1 pomógł 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, marvelo napisał:

Takie stare trekkingi czy crossy na stalowych ramach potrafią znieść wiele, są tanie w utrzymaniu

Są pozornie tanie.

Wolnobieg, pewnie zwykłe szprychy (w sensie nie nierdzewki) i spora masa, to proszenie się o problemy typu wieczne centrowanie, gięcie osi w piastach pod wolnobieg.
Tanie klocki, canti i spora masa, to proszenie się o kłopoty. Raz to kiepskie hamowanie, dwa szybkość zużycia.
Przy planowanych dystansach tanie opony i napęd będą się bardzo szubko zużywać. Dobrze jak wytrzymają rok, choć można przypuszczać, że 2x będzie trzeba coś wymienić. Wsadzenie dobrych opon, to połowa ceny takiego roweru i spora bariera psychologiczna, żeby taką inwestycję zrobić.

19 godzin temu, marvelo napisał:

Jak któryś niedomaga, to bierze inny i zawsze ma czym dojechać.

I to jest jeden z kluczy, kiedy można sobie pozwolić na takie starocie. Autor raczej nie planuje mieć kilku.

Owszem 4k na start to spora przesada, zwłaszcza jak na goły rower. Niemniej używki <1-1,5k to ekstremum w drugą stronę. Do tego wypadałoby mieć już jakąś sensowną wiedzę na co zwracać uwagę, gdzie się spodziewać problemów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dramatyzujesz, zekker. Pół świata jeździ codziennie na dużo gorszych rowerach i oponach po 5-10$ za sztukę. Nawet taki wspomniany Romet Pasat, przy którym ten podlinkowany trekking jest już szczytem techniki, pozwalał pokonywać tysiące kilometrów, gdy już się go trochę ogarnęło. 

Cantilevery to może nie hamują jak się ma klamki z plastiku, zardzewiałe linki i dwudziestoletnie, stwardniałe klocki. Dobrze ustawione, w nową linką, pancerzem i klamką taką jak np. Altus A20 potrafią zrobić OTB. 

Za parę stówek spokojnie da się już znaleźć trekkingi z piastą na kasetę. Czasem nawet szprychy bywają nierdzewne.

Ja nie proponuję takiego roweru jako zamiennik samochodu, ale jego alternatywę, by od czasu do czasu dojechać nim do pracy, np. najpierw w ładną pogodę, co drugi, trzeci dzień, itp. A potem, może nawet codziennie, gdy rower okaże się już sprawdzony, a kondycja się poprawi (a i masa ciała też pewnie trochę spadnie).   

Edytowane przez marvelo
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie,  zekker  snujesz opowieści z mchu i paproci o jakichś zabytkach. Już ponad 20 lat temu w polskich sklepach królowały niedrogie rowery marki Authora.  Crossy, górale, rowery na V-brakeach, Qr-ach, z napedami  3x7, 3x8 (z  kasetami) na grip-shiftach Srama lub triggerach Shimano.  na ramach cro-mo, nawet pierwsze alu się trafiały. Taki rower kosztował wtedy w okolicach 1400-1800 zl (alu trochę więcej).

Do tej pory mam w piwnicy  crossa Authora Stratosa na ramie cro-mo double butted, piastach Quando QR. Zrobił pewnie z 15-20 tysi km lub lepiej  i dalej na chodzie. Jedyne co wymieniałem łańcuchy i  2-3 x kaseta, klocki, linki, opony itp ,  dołożyłem błotniki, lekki bagażnik alu na sakwy. Jest w dobrym stanie i od czasu do czasu jeździ. Ile teraz taki rower może kosztować  ? Pewnie mniej niz 1k zł.

Canti levery, wolnobiegi itp  w  powszechnym użytku to lata 90te ubiegłego wieku. Córka miała takiego składaka Universal z lat 90-tych (a już wtedy miał 3-biegową wewnętrzną przerzutkę w piaście). Nikt nie musi kupować zajeżdżonych staroci. Wystarczy dobrze poszukać.

Edytowane przez dfq
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klucz z obu wypowiedzi:
- trzeba się znać, żeby móc stwierdzić na jakich częściach rower poskładany i czy nie zajechany, do tego często zrobić to korespondencyjnie, bo nie ma możliwości obejrzenia na żywo
- jazda "od czasu do czasu"

22 godziny temu, marvelo napisał:

Pół świata jeździ codziennie na dużo gorszych rowerach i oponach po 5-10$ za sztukę. Nawet taki wspomniany Romet Pasat, przy którym ten podlinkowany trekking jest już szczytem techniki, pozwalał pokonywać tysiące kilometrów, gdy już się go trochę ogarnęło.

Pół świata nie robi dystansów rocznych liczonych w tysiącach km.
Owszem 80% lub nawet więcej ludzi kompletnie nie przejmuje się stanem roweru na którym jeździ. Tyle, że to miejscy turlacze z dziennymi dystansami nie przekraczającymi 10km.
Piszczący łańcuch, niedziałające przerzutki, może jeden w miarę sprawny hamulec. To nie jest sprzęt, który zachęca do jazdy.

Większość tanich używanych będzie kiepska, nie ma się co czarować. To jakieś zajechane sprzęty lub już od nowości tanie (czytaj, na słabych częściach), często zaniedbane.
Jeżeli ktoś zawodowo sprzedaje używki, to byle odpicować i żeby jakoś trochę pojeździł po sprzedaży.

Tak, zdarzają się perełki, ale to tak jak pisałem, trzeba się konkretnie znać, a nierzadko i tak jeszcze poprawić. Sam piszesz, że tego Pasata znajomy jeszcze ogarniał.

Patrząc na to co podlinkowałeś, to widać, że hamulce nie dadzą się dobrze wyregulować, po prostu nie ma miejsca na mocniejsze rozłożenie ramion i zwiększenie siły (klocki pewnie też jakieś najtańsze wynalazki).
Koła wyglądają na wiotkie, obręcze bez żadnych wzmocnień, piasty o minimalnej średnicy, więc szprychy bardo długie. Będą się gięły nawet pode mną, a ważę ledwo 70kg.
Opony albo pójdą po góra 3k, albo nie będą trzymać (zwłaszcza na mokrym).
Korba plastic-fantastic...
Na zdjęciach nie widać czy to kaseta czy wolnobieg. Patrząc po reszcie pewnie wolnobieg.

Gdyby to miał być sprzęt do sporadycznych dojazdów w mieście, w granicach 5km w jedną stronę, to może by uszło. Ale mowa jest o 2x15km, poza miastem, do tego waga przekraczająca 100kg.
Trzeba mierzyć trochę drożej, tak żeby faktycznie była kaseta, minimum nie plastikowe v-brake, wzmacniane obręcze na jakichś pewniejszych szprychach.

@dfq

Nie nie królowały. Najtańsza półka to wiecznie żywy wolnobieg 7rz. Nawet jeszcze kilka lat temu uznane marki miały takie rowery w ofercie. Ba, najtańsze Rockrider-y to nadal wolnobiegi.
Rozumiem sentyment, ale serio nie było tak dobrze jak opisujesz, zwłaszcza że większość kupuje byle taniej.

Cytat

Do tej pory mam w piwnicy  crossa Authora Stratosa na ramie cro-mo double butted, piastach Quando QR. Zrobił pewnie z 15-20 tysi km lub lepiej  i dalej na chodzie. Jedyne co wymieniałem łańcuchy i  2-3 x kaseta, klocki, linki, opony itp ,  dołożyłem błotniki, lekki bagażnik alu na sakwy. Jest w dobrym stanie i od czasu do czasu jeździ. Ile teraz taki rower może kosztować  ? Pewnie mniej niz 1k zł.

A ile ma lat, w jakim czasie zrobiony ten dystans?

Przy zakładanym codziennym 2x15km, to oznacza 3-4 lata.
Jak miałem do pracy 2km, to mieszczuchem rocznie robiłem 1,7-2k i faktycznie zbytnio zużyciem się nie przejmowałem. Jak się przeprowadziłem i zrobiło się 2x10km, to leci 4,5-5,5k. Tutaj już wyraźnie widać jak szybko leci eksploatacja, zwłaszcza zimą. Gdyby to był jedyny rower, to trzeba by dodać jeszcze z 2-3k.

Codzienna jazda niesamowicie nabija dystans i zużycie sprzętu.
Pierwszy rower kupowałem w 96, Romet Trekking (3x6, canti, stalowe obręcze). Zawsze było coś do pogrzebania, a to centrowanie, a to regulacja przerzutek, a innym razem hamulców. Koła były na tyle słabe, że byle krawężnik potrafił je wykrzywić, hamowanie bokiem też im nie służyło.
Jeździć jeździł, ale nie wiem ile by wytrzymał przy moich dystansach (między 96 a 2005 zrobił około 6k). Przy codziennej jeździe byłby uciążliwy w utrzymaniu. To co marvelo podlinkował, to właśnie tego typu rower był, praktycznie ten sam poziom techniczny.

Trzeba też pamiętać, że sentyment podwyższa wartość użytkową roweru. Mając go na co dzień inaczej się patrzy na jego możliwości, wytrzymałość, do pewnych niedogodności się przyzwyczaja.
Przed zmianami mój mieszczuch miał wartość odtworzeniową na poziomie 5k. Realna nie wiem czy 2,5k. Przy sprzedaży nie wiem czy dałoby radę dostać 2k. W subiektywnej ocenie jeździł przyzwoicie, nie było większych problemów, choć część rzeczy już wyraźnie zużyta. No dobra, rama jest pęknięta, w subiektywnej ocenie nie zagraża (tuż pod zaciskiem sztycy), ale zdecydowanie dyskwalifikuje ze sprzedaży.
Jednak nie znając historii, co i ile ma nabite, na ile jest zajechane, nie mając możliwości dobrego przetestowania jak faktycznie się sprawuje, to nikomu bym nie polecił go kupić.

Trafić coś w dobrej cenie, nie zajechane, na sensownych częściach, to nie jest prosta sprawa.

Ja bym tutaj widział dwie opcje.
Nowy za około 2,5k. Można już coś z sensem znaleźć, zwłaszcza na wyprzedażach.
Używany do około 1,5k ale z pomocą kogoś kto się zna i potrafi dobrze ocenić stan. W tej cenie powinno się znaleźć coś co wytrzyma i będzie przyzwoicie jeździć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.04.2024 o 08:27, zekker napisał:

Patrząc na to co podlinkowałeś, to widać, że hamulce nie dadzą się dobrze wyregulować, po prostu nie ma miejsca na mocniejsze rozłożenie ramion i zwiększenie siły (klocki pewnie też jakieś najtańsze wynalazki).
Koła wyglądają na wiotkie, obręcze bez żadnych wzmocnień, piasty o minimalnej średnicy, więc szprychy bardo długie. Będą się gięły nawet pode mną, a ważę ledwo 70kg.
Opony albo pójdą po góra 3k, albo nie będą trzymać (zwłaszcza na mokrym).
Korba plastic-fantastic...
Na zdjęciach nie widać czy to kaseta czy wolnobieg. Patrząc po reszcie pewnie wolnobieg.

xD

Ale zacznijmy od początku. :)

Rower jest na pełnej ( starej i pancernej) grupie Alivio.

Akurat tak się pięknie składa, ze cześć z tej grupy zajeżdżam, zajeżdżam i zajechac nie mogę. Sama korba ma już natargane  lekko w okolicach 50 koła :D Chciałbym, aby obecne korby  były tak proste jak te stare Alivio, plastikowa to jest tylko nakładka i osłona :) Hample : :D Akurat te Canti z oryginalnymi klockami Shimano( bo z całym zestawem były sprzedawane i nie sądzę by producent coś zmieniał) działają, klamki są całkiem fajne, sztywne. Na kole jest kaseta CS-HG 50-7 i to jest jedna z najwytrzymalszych kaset z tamtego okresu :) Obecnie  7/8/9/10 to są gów..a

Koła: Widać , że to są niskoprofilowe dwukomorówki, ale wracając do tych jedno :D Mam Weinmany, mam Mallardy, Rigidy i to jest pancerne, waży a i owszem, ma dużo materiału do ścierania  jak i by obręcze się nie gieły. Żeby coś temu zrobić to trzeba się dobrze z samochodem, albo drzewem spotkać. Oczywiście obręcze w tamtym czasie nigdy proste idealnie nie były( jak i obecne budzetowe), bo taka technologia produkcji. Te nowe Made in China ze stopu łyżek amelinianych gną się od samego patrzenia. Jedyny problem to zaplot maszynowy i przez to i koło się może rozjeżdżać, ale? Wystarczy je oddać do mechanika który robi koła. Rozluźni i ponaciąga jak trzeba :) Zaplot jest widzę na 4-y krzyże, więc 115 spokojnie utrzyma nawet gdy te szprychy nie są najwyższych lotów. Typowe laczki to jest temat akurat najdrobniejszy. Strzelą to sobie kupi tanie Schwalbe np Land Cruisery na których i szybciej pojedzie i  te 10 tys km zrobi.

Czego tutaj nie rozumieć xD

 

P.S.

Co jest złego w wolnobiegach?

Pytam, bo może jest coś czego nie wiem i może to się przyczyni ,bym je wreszcie w kilku rowerach zmienił? :)

Edytowane przez kaido2
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.04.2024 o 10:41, zekker napisał:

Koła wyglądają na wiotkie, obręcze bez żadnych wzmocnień, piasty o minimalnej średnicy, więc szprychy bardo długie. Będą się gięły nawet pode mną, a ważę ledwo 70kg.

Ja tam widzę piasty o typowej średnicy kołnierzy. Zresztą, przy zaplocie na 3-4 krzyże wysokość kołnierza ma tylko niewielki wpływ na długość szprychy. A nawet jeśli, to te kilka mm długości szprychy więcej nie odczujesz.  

W dniu 20.04.2024 o 10:41, zekker napisał:

Jeżeli ktoś zawodowo sprzedaje używki, to byle odpicować i żeby jakoś trochę pojeździł po sprzedaży.

Każdy musi z czegoś żyć i każdy na czymś musi zarobić, ale nie każdy jest od razu oszustem. Akurat ten sprzedawca, patrząc po przygotowaniu i opisie rowerów, jest raczej pasjonatem. Rowery pochodzą z Niemiec i Holandii a tam, wszechobecny konsumpcjonizm powoduje, że ludzie pozbywają się starych rowerów nie dlatego, że są już zużyte, tylko dlatego, że się znudziły i stać ich na nowe albo innego typu. Te rowery są pewnie pozyskiwane za grosze albo z wystawek, ale przeglądając ofertę naprawdę widzę wiele ciekawych propozycji, w dobrym stanie. Są to dobrze zachowane rowery, pięknie przygotowane do sprzedaży (wolałbyś rower brudny, w błocie i smarze, gdzie nie widać stanu lakieru i stanu zębatek?). Ceny nie są szczególnie niskie, no i tu jest właśnie ten zysk. Ktoś je musiał wyszukać, przywieźć, sprawdzić, umyć, nabłyszczyć. Czas kosztuje, a za porządnie wykonaną pracę należy się zapłata, czyż nie? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystawki , gdzie widok płaskich telewizorów LCD, rowerów i to nieraz , że wsiadasz i dojeżdżasz nim do domu nie jest niczym  nowym juz u nas na zachodzie kraju. Swego czasu jak był sprzęt który mnie akurat interesował to zabierałem, ale na dwóch to się jednak ujowo jedzie :) Sprzęty nie zajechane, bo nieraz i łańcuchy stan nówka, jedynie opony do zmiany, bo od stania w szopie im się odechciało być już gumowymi. :D

Edytowane przez kaido2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój szwagier do pracy rowerem jeździ cały rok ( ja nie zimą, wtedy z koleżanką autem ). On ma jednak auto jako alternatywę. Do tego ma komplet kół na zimę i mega kondycję. 

Nie trzeba inwestować w specjalne ubrania , jeżdżę w normalnych. 

Warto zauważyć, że nie każdy rower ma możliwość montażu bagażnika ( co mnie zdziwiło jak szukałam bagażników ) czy błotnika. Bez tego do pracy słabo. Sakwy od razu też nie trzeba kupować ( choć wg mnie lepiej je mieć niż męczyć się latem z plecakiem na plecach ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, kaido2 napisał:

Rower jest na pełnej ( starej i pancernej) grupie Alivio.

To ciekawe czemu jak byk na zdjęciu z tyłu jest Altus...
Korba też nie wygląda na Alivio, no chyba że jakiś prehistoryczna, tylko jakim cudem praktycznie nie zużyta? Brak też widocznych oznaczeń, jedynie jakieś nieczytelne wytłoczenia po wewnętrznej stronie.

20 godzin temu, kaido2 napisał:

Zaplot jest widzę na 4-y krzyże

Jeżeli dobrze widzę, to jest na standardowe 3.
Obręcze serio nie wyglądają na 2 komorowe.

Czy aby na pewno opisujemy ten sam rower podany tutaj?

 

20 godzin temu, kaido2 napisał:

Co jest złego w wolnobiegach?

Rozstaw łożysk na osi, są bardziej centralnie, więc nacisk na oś jest większy.
Przy większej masie ryzyko zgięcia, czy nawet pęknięcia jest wyższe. Swego czasu trochę takich tematów się tu przewijało.

Jak jesteś lekki, to różnicy nie zobaczysz, jedynie kwestia upierdliwego odkręcania przy wymianie.

20 godzin temu, marvelo napisał:

Każdy musi z czegoś żyć i każdy na czymś musi zarobić, ale nie każdy jest od razu oszustem. Akurat ten sprzedawca, patrząc po przygotowaniu i opisie rowerów, jest raczej pasjonatem.

Owszem nie każdy.
Nie wygląda na pasjonata, tylko hurtownika. Przede wszystkim ma dosyć bogatą ofertę. Po drugie tak trochę festyniarsko, jak u typowego handlarza używanych samochodów. Po trzecie bardzo skąpy opis techniczny co tam tak naprawdę siedzi, a na zdjęciach też dobrze nie widać.

Po prostu mam informację z pierwszej ręki jak takie biznesy potrafią działać.
Kolega wystawiał rower i poszedł za +/- 600. Kupujący pięknie pisał, że to dla brata itp. Po tygodniu rower był znowu na allegro, oczywiście z odpowiednią przebitką. W innych branżach jest tak samo, ktoś sprzedaje części komputerowe, to od razu masa ludzi "dej pan taniej", byle tylko podbić sobie marżę na odsprzedaży.

20 godzin temu, marvelo napisał:

gdzie nie widać stanu lakieru i stanu zębatek

Stanu lakieru nie widać, tak jak i innych szczegółów, bo zdjęcia mają zbyt mała ostrość i głębię ostrości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.04.2024 o 10:41, zekker napisał:

To ciekawe czemu jak byk na zdjęciu z tyłu jest Altus...
Korba też nie wygląda na Alivio, no chyba że jakiś prehistoryczna, tylko jakim cudem praktycznie nie zużyta? Brak też widocznych oznaczeń, jedynie jakieś nieczytelne wytłoczenia po wewnętrznej stronie.

Bo się facet pomylił na aukcji :D

Rzeczywiście przerzutka i moja korba, ale ona już jest tak wytarta, ze nic z niej nie odczytam :D . Mój błąd nie sprawdziłem dokładnie( zasugerowałem się aukcją), jednak nie  zmienia to faktu, że to nadal jest  pancerne i dobrze wykonane.

Niskoprofilówek alu anodowanych jednokomorowych nie spotkałem, natomiast mam takie 2-u komorówki i to nie jedne.

Jeżeli oska pod nakrętki, czy pod zacisk nie jest z plasteliny, a odpowiedniego stopu, to się nic nie gnie, oś nie pęknie. Problem w tym, że współczesne piasty w większości są z bele czego, dystansy niejednokrotnie krzywe( nieraz przetaczałem) i tez miękkie, ale wystarczy zmienić oś i stożki z dystansami oraz nakrętki, i można jechać i jechać ważąc nawet 100 kg. Wszystkie piasty które załatwiłem  były z gównolitu ,a i tak trochę trzeba było przejechać  z sakwami, żeby to się na tyle zmęczyło by zaczęło się poddawać.

 

Jeżeli jesteś świadom wielu rzeczy i potrafisz zrobić żeby życie było łatwiejsze to problemu nie ma. :)

Edytowane przez kaido2
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, zekker napisał:

To ciekawe czemu jak byk na zdjęciu z tyłu jest Altus...
Korba też nie wygląda na Alivio, no chyba że jakiś prehistoryczna, tylko jakim cudem praktycznie nie zużyta? Brak też widocznych oznaczeń, jedynie jakieś nieczytelne wytłoczenia po wewnętrznej stronie.

Stary Altus był naprawdę wytrzymały. Mam w góralu klamkomanetki A10 (kupione jako używane). Sam jeżdżę na nich już 15 lat, a nie wiem ile miały przebiegu wcześniej. A jestem z tych, co biegi potrafią zmieniać co kilka sekund i cały zakres kasety 11-28 jest w użyciu, podobnie jak wszystkie zębatki korby.

image.thumb.png.11555594950db971005fca551792e41e.png 

Ta korba wygląda na jakąś starą Shimano, na pewno ma ramiona aluminiowe, a zębatki nie są zużyte. Oznaczenia są, wystarczy poprosić o lepsze zdjęcie i wszystko się wyjaśni. Zębatki kasety też wyglądają dobrze i spokojnie parę tysięcy kilometrów jeszcze wytrzyma. A potem za stówkę nowa kaseta z łańcuchem i dalej nabijamy kilometry. 

Jakąś starą korbę Altus dojeżdżam w damce. 
image.thumb.png.a8e0bbbfdac4eff2a2a1de14634553dc.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, kaido2 napisał:

Jeżeli jesteś świadom wielu rzeczy i potrafisz zrobić żeby życie było łatwiejsze to problemu nie ma. :)

Autor tematu raczej nie jest, więc pchanie w sprzęt, który praktycznie na dzień dobry będzie wymagał zmian, chyba nie jest najlepszym pomysłem.

22 godziny temu, kaido2 napisał:

Niskoprofilówek alu anodowanych jednokomorowych nie spotkałem, natomiast mam takie 2-u komorówki i to nie jedne.

Wątpię żeby to była anoda, raczej zwykła farba, no może odrobina luksusu i proszkowo pociągnęli.
Ja stawiałbym, że to nie jest nawet 1 komorowa ;)

Pewnie coś w tym stylu: https://hollandbikeshop.com/pl-pl/kola-rowerowe/obrecze-rowerowe/obrecz-rowerowa-28-cali/schurmann-615-obrecz-28-36-otwor-czarny-175572/

Musiałbym zajrzeć do piwnicy czy jeszcze gdzieś się poniewiera stare koło, jedno z pierwszych alu jakie miałem. Raczej nie będzie mi się chciało ciąć ale przypuszczam, że miało właśnie bardzo podobny profil. Co i raz trzeba było się bawić w prostowanie.
Przednie jeżeli dobrze pamiętam było już ze stożkiem i lepiej sobie radziło. Obręcz na tyle dobrze się trzymała, że została wykorzystana przy przepleceniu na piastę z dynamem i hamulcem rolkowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zekker, ale co Ty chcesz na dzieńdobry tam zmieniać?

Nawet jeżeli to jest zwykły stary profil, to problem będzie leżał w samym maszynowym naciągu, nie w obręczy. Tego typu kół na obręczach klasycznych z lat 90-tych jeszcze kilka mam. Owszem rozjeżdżały się, ale albo zmieniałem w nich piastę pod kasetę, bo się wolnobiegi pokończyły i zaplot poszedł nowy z ręki, albo była taka kicha, że poluzowałem wszystko, ustawiłem w stan 0  i od zera na nowo ponaciągałem z ręki,   i później  nigdy  problemu n naprawde nie było z jakimś rozcentrowywaniem.

Schurman akurat to są bardzo dobre obręcze ;)

 

Tu już nie ma co gdybać nad niczym.Po prostu  ostatecznie jedyny porządek w przypadku tego roweru to będzie ewentualny naciąg w kołach.

W tego typu rowerach nawet nowych to jest norma. Żaden producent nie zakłada ręcznie zaplatanych kół, więc nawet jeżeli ktoś by chciał coś z takiego Decathlona, salonu Gianta, Treka, czy jakiegokolwiek innego sklepu, to każdy rower zwłaszcza tego typu ma koła na badziewiach zaplatane maszynowo, które na sam widok 115 kg człowieka będą się same składać nawet jak to będą  dwukomorówki, a nie daj jeszcze na kapslach, gdzie obręcz pod takim cieżarem zacznie w moment pękać.

Stary sprzęt tego typu zniesie nie jedno i przejedzie kilka takich nowych rowerów.

20 godzin temu, marvelo napisał:

Ta korba wygląda na jakąś starą Shimano, na pewno ma ramiona aluminiowe, a zębatki nie są zużyte.

Tak, to jest Shimano, mam identyczną tylko po 50-koła jazdy w każdych warunkach ( zima włącznie), jest ona już nieźle wytarta na ramionach i nic z niej  nie odczytasz, bo gołe amelinium. Duży blat który najwięcej przejeździł  wykazuje minimalne ślady zużycia, przejexdzi i 3 razy tyle. Moja była cała czarna. Ba , mam ją teraz założoną na " plastikowy suport" I przy konkretnym obciążeniu nawet na boki nie drgnie, nie ociera o PP, jest idealnie prosta. Co tylko potwierdza fakt, a obala mit, że to nie suporty na kwadrat są be ( mientkie, osie się gną  xD ), a współczesne korby mają problem z jakością i ich wykonaniem.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Sam przez ponad 10 lat dojeżdzałem do pracy rowerem miedzy 10 a 15 km w jedną stronę cały rok a w 2021 nawet 24km w jedną bez względu na warunki pogodowe nawet przy dużych mrozach i nie jest to problemem o ile masz jakąś formę. Początki moga być dla Ciebie trudne jesli dawno na rowerze nie siedziałeś. Też miałem do tego mtb bo ja jestem tylko mtb-iarz😄 i nie zalezało mi na lekkim rowerze z szybkimi oponami, raczej wkładałem kowadła żeby było ciężej😄 . Jezdziłem w zwykłych ciuchach a na deszcz miałem zestaw z decathlonu za 70 zł który nigdy nie zawiodł. Wiec wszystko się da tyle, że poza tymi jazdami w ciągu roku robiłem ładnych kilka tysiecy na rowerze i byłem w formie. Taki wyjazd do i z pracy był dla mnie spacerem bądź rozgrzewką przed wyjazdem własciwym. Oczywiście dla Ciebie też może tak być ale wiedz,że trzeba czasu i kilometrów. Jednak samochód stał w razie czego, nie pozbywałbym się go jak inni pisali. Duzych rzeczy rowerem nie przewieziesz, na rodzinną wigilie rowerem nie pojedziesz, na wesele  ani na pogrzeb tez. Być może najlepiej jakby udało Ci się zdobyć jakiś rower i zacząć od dwoch dni dojazdu aby powoli się przyzwyczajać, może w pewnym momencie nadszedłby czas pozegnania auta gdybyś tak uznał ale lepiej to sprawdzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, kaido2 napisał:

ale co Ty chcesz na dzieńdobry tam zmieniać?

Osobiście to hamulce, dynamo i oświetlenie, sztycę na dzień dobry, potem napęd. Przy okazji koła byłyby nowe w miarę wymiany. Być może bagażnik, po stwierdzeniu, że za słaby.

Piszesz, ze nic nie trzeba, a potem litania o jakości zaplotu...
No nie czarujmy się, tani używany rower, który nawet za nowości był tani, będzie miał wszystkie mankamenty taniego roweru.

20 godzin temu, kaido2 napisał:

nawet jeżeli ktoś by chciał coś z takiego Decathlona, salonu Gianta, Treka, czy jakiegokolwiek innego sklepu, to każdy rower zwłaszcza tego typu ma koła na badziewiach zaplatane maszynowo, które na sam widok 115 kg człowieka będą się same składać nawet jak to będą  dwukomorówki, a nie daj jeszcze na kapslach, gdzie obręcz pod takim cieżarem zacznie w moment pękać.

Kupując nowy masz gwarancję. Od tego też jest przegląd zerowy, żeby mechanik poprawił to co maszynowo niedorobione.
Dodatkowo jeżeli producenci deklarują udźwig rowerów na poziomie 120-130kg (dla przypomnienia innym: jest w to wliczana masa roweru, więc realnie około 15kg mniej dla jeźdźca z bagażami), no to koła nie powinny siadać tak szybko.

Kolega z pracy kupił niedawno Marlina 8, waży koło 130kg, w lesie na zjazdach się nie certoli i jak na razie rower się trzyma. 5 i 4 są do dostania w okolicach 2,5k, koła inne ale przypuszczam, że nie będą znacząco słabsze (Trek deklaruje tak samo 136kg). Tak teraz patrzę dokładniej i 4 jest na wolnobiegu... do skreślenia.
Ten z omawianej aukcji wątpię, żeby dał radę przy spokojnej jeździe po mieście.

Pierwsze słyszę, żeby kapslowanie tak dramatycznie osłabiało obręcz. Dasz jakieś źródła na ten temat?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.04.2024 o 08:25, zekker napisał:

Osobiście to hamulce, dynamo i oświetlenie, sztycę na dzień dobry, potem napęd. Przy okazji koła byłyby nowe w miarę wymiany. Być może bagażnik, po stwierdzeniu, że za słaby.

Piszesz, ze nic nie trzeba, a potem litania o jakości zaplotu...
No nie czarujmy się, tani używany rower, który nawet za nowości był tani, będzie miał wszystkie mankamenty taniego roweru.

xD

Osobiście, to bym sobie cały nowy rower złożył po kosztach od chinola i to w elektryku jakbym miał takiego kaprysa :D

Ale ten wysokiej jakości zaplot masz w każdym takim rowerze nawet nowym, bo zaplot maszynowy i wszystko tam tańczy i śpiewa :D

Patrząc po komponentach to ten rower nie był tani ;) , bo tani z tamtego okresu to jest stal hutnicza do wykonywania rur kanalizacyjnych, przerzutki i manetki obrotowe w standardzie Shimano chińskiego producenta Ping-pong ( które na starcie mają rozjechaną indeksację , a sprężyny tak słabe , że nie są w stanie zrzucić z blatu), korbę stalową z krzywymi blatami i gumową osłoną ważącą 1,5 kg, plastikowe v-ki,  równie plasticzane klamki hamulcowe itd.itd.., a najlepsiejsze są korpusy stalowe piast z z kołnierzami na wcisk :D i jak już jesteśmy dalej przy stali  stalowe obręcze :D

To są taaanie rowery z lat 90-tych, a później było tylko jeszcze gorzej :D

A Romet jaki był wtedy super hiper?  Jeszcze gorsze padło, a taki tani nie był.

Wracając na ziemie, dla typowego kowalskiego na start dojeżdżać i wracać do roboty po 15 km, to ten rower jest jak najbardziej ok.

Przegląd zerowy to jest w ogóle mój ulubiony hicior :D

Wiesz gdybym nie był mechanikiem i nie miał znajomych po warsztatach autoryzowanych to bym w ten przegląd zerowy uwierzył. :) Przegląd zerowy to zakręcenie korbą i czy nic nie lata/odpada.Koła się trzymają i kręcą,- rower działa można oddać. Centrowanie kół ( a już nie mówię o jakiejkolwiek korekcji naciągu) to jest usługa nie wchodząca  w zakres przeglądu zerowego i jest to usługa odpłatna :) Taki jest przegląd zerowy :) Gwarancja? Wymienią koło na takie same koło badziew o ile uznają ;)  Decathlon nie robi problemu, ale z salonami jest różnie ( bo to trzeba się babrać) ;)

W dniu 24.04.2024 o 08:25, zekker napisał:

Pierwsze słyszę, żeby kapslowanie tak dramatycznie osłabiało obręcz. Dasz jakieś źródła na ten temat?

Nie muszę podawać źródeł , bo każdy kto troszeczkę intensywnie sobie na takich pojeździł to dość szybko je załatwiał. Tak samo wyglądało to u mnie. problem polega na tym , ze gdy koło pracuje to nypel  wyciąga mosiężne oczko powodując pękanie obręczy. Obręcze z otworami gdzie materiał jest jednolity i grubszy zwłaszcza w obręczach stożkowych, się nie poddają, a ostatecznie pęka szprycha zaraz za nyplem. Wszelkie kielichowane obręcze Mavica, Macha, Remerxa jak najbardziej polecam, kapslowaną( oczkowaną) ostatecznie można sobie założyć na przód pod warunkiem , ze nie jeździ się po dziurach, krawężnikach, bo inaczej szybko się taka obręcz podda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, zekker napisał:

Kupując nowy masz gwarancję. Od tego też jest przegląd zerowy, żeby mechanik poprawił to co maszynowo niedorobione.

Już to widzę, jak mechanik poprawia koła, włącznie z wyrównaniem naciągu choćby na słuch, koryguje luz w piastach (także gdy są za ciasno skręcone), zdejmuje korby, by dociągnąć niedokręcony suport itp.  

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem u jakich januszexów kupowaliście rowery, że tak u was wyglądał przegląd.
Szczegółów już nie pamiętam, bo kilka lat mięło, ale Trek na gwarancyjnym wyglądał jak po pełnym przeglądzie, a nie tylko obmacaniu.

22 godziny temu, kaido2 napisał:

Ale ten wysokiej jakości zaplot masz w każdym takim rowerze nawet nowym, bo zaplot maszynowy i wszystko tam tańczy i śpiewa :D

No tak, ale w tym używanym jest zaplot prima sort, nic nie siadzie...

22 godziny temu, kaido2 napisał:

Patrząc po komponentach to ten rower nie był tani ;)

Mhm, dlatego w tylu miejscach "shimano" i "alivio" jest wyeksponowane, bardziej się rzuca w oczy niż model i marka.
Obecnie też są takie, wielkie shimano deore w opisie, a tak naprawdę, to tylko jeden komponent tej klasy, a reszta 2-3 klasy niżej.

 

Ja wysiadam, bo nie ma sensu się przekomarzać.
Lubicie starocie i przy nich grzebać - spoko. Ale nie wciskajcie tego ludziom z zerowym doświadczeniem.

22 godziny temu, kaido2 napisał:

Nie muszę podawać źródeł , bo każdy kto troszeczkę intensywnie sobie na takich pojeździł to dość szybko je załatwiał. Tak samo wyglądało to u mnie. problem polega na tym , ze gdy koło pracuje to nypel  wyciąga mosiężne oczko powodując pękanie obręczy. Obręcze z otworami gdzie materiał jest jednolity i grubszy zwłaszcza w obręczach stożkowych, się nie poddają, a ostatecznie pęka szprycha zaraz za nyplem. Wszelkie kielichowane obręcze Mavica, Macha, Remerxa jak najbardziej polecam, kapslowaną( oczkowaną) ostatecznie można sobie założyć na przód pod warunkiem , ze nie jeździ się po dziurach, krawężnikach, bo inaczej szybko się taka obręcz podda.

No to ciekawe jakim cudem moje tylne w mieszczuchu na AlexrimsTD17 dało radę prawie 40k nabić. Poza korozją od zimowej chlapy nie było widać żadnych uszkodzeń, ale jeszcze się przyjrzę na dniach jak będę demontować zębatkę.
Przednie w mieszczuchu na DT Swiss 485D ma nabite jak na razie 25k. Tak samo nic się nie dzieje, jedynie korozja jest widoczna. Mogę się przy najbliższej okazji dokładniej przyjrzeć.
Accent Crossracer w crossie ujeżdżanym po lasach też jakoś nie strzeliła. Ile przejechane ciężko mi określić, bo nie mam dokładnych notatek. Minimum 4,5k, potem ciągłość historii się urywa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jak zrobią przegląd czy poskładają nowy rower nie zależy ani od marki, ani od lokalizacji, ani od wielkości sklepu, a wyłącznie od jego podejścia do tego tematu. Jedni zrobią absolutne minimum, byle tylko wypchnąć jak największą liczbę rowerów i w międzyczasie ogarniać inną robotę, inni przyłożą się do tematu, żeby za kilka dni lub tygodni rower nie wrócił na reklamację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zekkerTo tez styl jazdy, bo wszystkie oczkowane szybko się u mnie poddały przy jeździe dość agresywnej po lesie. Po mieście  gdzie nie walisz po nierównościach, , korzeniach, jeździsz bez ekscesów, uważasz i starasz się nie wjeżdżać w kratery to i możesz i z 50 kkm przejechać, ale ogólnie ja takie obręcze omijam i ludziom odradzam, bo wielu nie podnosi d... i o nypel z oczkiem wylazł, albo  od czego to takie popękane? . Natomiast kielichowanych jak i obręczy z samymi otworami nigdy nie rozwaliłem nigdy , umarły śmiercią naturalną poprzez wytarcie  na powierzchni hamowania.

Crossracera jeszcze posiadam, miałem z przodu tą obręcz, ale koło rozplotłem. Po oględzinach jej stwierdziłem , że jednak nie, bo za chwile będzie to co z resztą oczkowanych Vuelt, Alexrimsów . 

ten używany ma taki sam prima sort zaplot maszynowy , który w normalnych przypadkach wymaga korekcji jak w innych nowych rowerach crossowych, trekkingowych, góralach, gravelach, czy szosach.A jak on jest kiepski to może tylko stwierdzić mechanik biorąc dane koła do ręki. Wracając dalej. W tym rowerze, masz osprzęt Shimano,  jak widać w większości Altusa( bo Alivio są tylko klamki)stary dobry , niezawodny i pancerny bez niedorób i bublarstwa Shimano, który przeżywa wiele obecnego budżetowego sh*tu Shimano.  Tu nie chodzi o to czy lubimy starocie, czy nie. Tu chodzi o to by kupując kupić coś co się zaraz nie rozpadnie to raz, a dwa nie będzie z tym żadnych problemów.

I w żadnym wypadku się Tobą nie przekamarzam, tylko opisuje to z punktu widzenia osoby która z tymi starociami ma ciągły i intensywny kontakt.

@TheJW przegląd zerowy to od wielu producentów te same wytyczne. Ogólnie ,- sprawdzić, czy nadaje się do dalszej jazdy, a to co co robią inni dodatkowo, bo nieraz oczy aż palą to inna sprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...