Skocz do zawartości

[co wybrać] Jaki rower na kilkudniowe wyprawy dla niskiej kobiety?


Joanna8408

Rekomendowane odpowiedzi

Hej wszystkim! Liczę na poradę, bo im dłużej się zastanawiam, tym większy mam w głowie mętlik. Planuję kupić rower typowo pod kilkudniowe wyjazdy z sakwami oraz wyjazdy treningowe za miasto na dystans ok. 100 km. Jazda raczej po utwardzonej nawierzchni, ale leśne szlaki czy teren wokół jezior też się trafią. Te kilkudniowe trasy o których mówię to np. Wybrzeże Bałtyku, szlak wokół Tatr, green velo a także trasy europejskie (górskie i po płaskim). Zastanawiam się oczywiście nad gravelem, trekkingiem i MTB. Ważne, że mój wzrost to 158 cm, więc rower musi być dostępny w wariancie z małą ramą. Do tej pory jeździłam crossem Romet Orkan 4d, niestety mam go w rozmiarze M i przy dłuższych trasach czuję ból kości ogonowej - prawdopodobnie przez zbyt duży rozmiar ramy. 

Czekam na rady :) 

Budżet max 5-6 tysięcy 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Między wymienionymi przez Ciebie typami rowerów są dość duże różnice właściwie w każdym aspekcie, od pozycji, przez osprzęt, wagę, grubość opon, po wyposażenie.

Zaraz każdy zasypie Cię linkami konkretnych modeli i w rezultacie będziesz wiedzieć jeszcze mniej.

Widać, że trochę wiesz czego chcesz, ale pamiętaj o tym, aby rower tego typu dobierać na podstawie przymiarki i dobrego dopasowania, bo wydając taką kasę, niezależnie od marki dostaniesz dobry rower.

Najpierw idź do sklepu i przymierz się do wspomnianych przez Ciebie różnych typów rowerów.

Ja od siebie poleciłbym zostać przy crossówce, jako złotym środku, tylko odpowiednio dobranej geometrią i rozmiarem pod Twoją budowę ciała i oczekiwania.

Oczywiście zaraz ktoś napisze, że chwila przejażdżki nic Ci nie da, ale dla przykładu porównaj sobie na gorąco przed sklepem na początek trekkinga i przesiądź zaraz się na jakąkolwiek crossówkę. Spróbuj sprawnie się rozpędzić i pojeździć slalomem, a potem powtórz to samo na crossówce. Później każdy zauważony szczegół, który nie pasował Ci w którymś rowerze pommnóż razy ilość pokonanych km i nagle okaże się, że jesteś o krok bliżej do trafienia na ten jeden jedyny ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MTB od razu bym odpuścił. Jest to dość specjalistyczny typ roweru który przez wielu, nie wiedzieć czemu, jest wybierany jako rower uniwersalny. Potem są posty na forum, kupiłem MTB, jeżdżę po ścieżkach rowerowych, co zrobić żeby był szybszy. A on z założenia nie ma być szybki tylko ma umożliwiać jazdę w trudnym terenie.

Gravel będzie najszybszy co przy trasach po kilkadziesiąt a czasami jak napisałaś 100 km będzie miało znaczenie. Jednak pojawiają się dwa problemy. W górzystym terenie z bagażem potrzebne są miękkie przełożenia i standardowa korba GRX 30/46 takich nie zapewni. Często w tańszych gravelach są korby szosowe 34/50 co już jest w ogóle nieporozumieniem. Czyli do ceny roweru dojdzie koszt wymiany korby na taką o stopniowaniu 26/39. Tego typu korby robi Aerozine: https://www.aerozinebike.com/products/transmission/crankset/ Drugi problem to mechaniczne hamulce tarczowe standardowo montowane w tańszych rowerach. Siła hamowania w górnym chwycie będzie za mała zwłaszcza dla kobiety. Czyli musiałabyś szukać gravela z pełnym GRX, najlepiej 2x11, z możliwością założenia opon 42C z błotnikami w którym na dzień dobry zmienisz korbę. Więc nie ma szans żebyś zmieściła się w podanym budżecie. Z drugiej strony podnosząc budżet będziesz miała rower na długie lata który idealnie zaspokoi Twoje potrzeby.

Jeżeli jednak jest on nie naruszalny to pozostaje Ci praktycznie tylko trekking. Kupowanie gołej crossówki a potem dokładanie do niej bagażnika i błotników nie bardzo ma sens. Na błotniki zwracam uwagę po przy wielodniowych wyjazdach zawsze trafisz na opady. Często nie będziesz mogła zmienić planów a kilkugodzinna jazda w deszczu kiedy cała woda i błoto lecą na Ciebie nie jest przyjemna.

Edytowane przez chrismel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trekking jest rowerem stworzonym do tego typu zastosowań, choć to generalnie muł, gdyż wozi się dużo balastu. MTB jest bez sensu, bo to nie do tego służy. A gravel jest świetny ale do bikepackingu, a nie bardzo z sakwami bo jw. przełożenia w góry obładowanym rowerem są nie te. Cena też trochę nie ta, choć niewiele brakuje. I z GRX 2x10, a nie 2x11, bo wtedy występuje najbardziej miękkie przełożenie 30x36, bez zmiany korby, co najwyżej nie specjalnie drogiej kasety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla dziewczyny z obładowanym rowerem w górzystym terenie przełożenie 30x36 jest za twarde. 26x36 być może wystarczy. 26x42 jest optymalne. Bardzo prosto to wyliczyć korzystając z kalkulatora np. http://bikecalculator.com/ i wpisując realną moc jaką taka osoba może dysponować podczas wielodniowej jazdy i długich podjazdów. Wtedy radykalnie zmienia się pogląd na korby 30/46. One są świetne ale do dynamicznej jazdy dla wysportowanej osoby lekkim rowerem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam za odpowiedzi. Jestem skłonna zwiększyć budżet pod kątem gravela, jeżeli to rzeczywiście ma być sensowny sprzęt na takie trasy. Co do sakw - do tej pory jeździłam z sakwami, bo często śpię pod namiotem i tak mi łatwiej go transportować. Mój namiot to ultralekki jedynka, waży trochę ponad 1kg, ale do tego dochodzi mata i śpiwór. Jeśli ktoś ma doswiadczenie z bikepackingiem w takim wydaniu to dajcie znać czy da radę. Jeśli chodzi o trekking to właśnie obawiam się jego masy i "powolności" na podjazdach :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, chrismel napisał:

MTB od razu bym odpuścił. Jest to dość specjalistyczny typ roweru który przez wielu, nie wiedzieć czemu, jest wybierany jako rower uniwersalny.

Tu się zgodzę w 100 %

 

Co do Twojej wypowiedzi w kwestii graveli i przełożeń to też racja, ale...

5 godzin temu, chrismel napisał:

pozostaje Ci praktycznie tylko trekking. Kupowanie gołej crossówki a potem dokładanie do niej bagażnika i błotników nie bardzo ma sens.

Tu nie tyle, że się nie zgodzę, co wręcz mam totalnie odwrotne zdanie. A uzasadnienie poniżej:

Przecież w trekkingu tego całego balastu nie dostajemy za darmo! Za wszystko i tak trzeba zapłacić producentowi, tylko jest to ładnie zakamuflowane w cenie roweru jako całokształt.

Z drugiej strony to ile to wszystko kosztuje?

Bagażnik 150 zł

Błotniki 100 zł

Stopka 100 zł

Oświetlenie ok. 300 zł

Razem masz ok. 650 zł, może to nie mało, ale przede wszystkim czy to wszystko jest niezbędne i czy to co producent wkłada do roweru będzie zgodne z naszymi oczekiwaniami?

Oczywiście, że nie. I tu znowu podam parę przykładów w odniesieniu do każdego gadżetu:

Bagażnik - a skąd wiadomo, czy nap. torby, których będzie chciała używać @Joanna8408 są mocowane w uniwersalny sposób do każdego bagażnika?

Czy może skusi się np. na taki zestaw:

Torba-na-bagaznik-Topeak-MTX-Trunk-BAG-D

1.jpg

 

Nie wiem ile bagażu masz zamiar zabierać, ale ta torba pomimo, że wygląda na małą, to ma możliwość rozłożenia bocznych kieszeni, po czym będzie wyglądać tak:

 

p15485-topeak-mtx-torba-trunk-bag-exp-z-

 

Co daje nam ponad 20 litrów. Możliwe, że w zupełności Ci to wystarczy, a na krótsze dystanse możesz zabierać tą samą torbę, która przy okazji, po złożeniu wygląda zgrabnie.

Poza tym te torby mają rewelacyjny system montażu.

Oczywiście jeżeli podchodzisz do tematu, że torby na rowerze założysz dziś, a zdejmować masz potrzebę raz na pół roku, to jakoś przeżyłbym kilkuminutowe mocowanie się z torbą mocowaną np. na rzepy, ale jeżeli masz potrzebę jeździć raz z torbą, raz bez, a jeszcze innego razu będziesz chciała wejść do sklepu po zakupy i zabrać ze sobą torbę, to tego Topeak'a zdejmujesz i zakładasz dosłownie w 2 sekundy. Jak dla mnie rewelacja. A i jeszcze jedno, te torby są usztywniane, dlatego nawet puste trzymają swój kształt i wyglądają jak na zdjęciach powyżej, a nie są wypchane tekturą na potrzeby zrobienia zdjęcia do katalogu, a później na rowerze wyglądają jak worek na śmieci. Tzn. akurat na tym ostatnim zdjęciu, t boczne uszy są wypchane, ale po złożeniu do mniejszych gabarytów torba ładnie trzyma swój kształt nawet gdy jest pusta.

Dalej.

Błotniki. Hmmm...

Raczej w turystyku się przydają, ale te które dostajemy w standardzie w niektórych trekkingach są po prostu żałosnej jakości. Oczywiście tu mowa o budżecie, który powinien gwarantować komponenty z trochę wyższej półki, o ile producent nie skupił się nad tym aby wcisnąć klientowi wypasioną tylną przerzutkę, która w takim rowerze niczego nie wniesie, kosztem porządnej klasy akcesoriów.

Idealnym przykładem może być pewna popularna polska marka, w której na przestrzeni kilku ostatnich lat do terekkingów do ok. 4 tysi pakowane były błotniki, w których mocowania prętów pękały gdy zamocno się na nie popatrzyło, nie mówiąc już o jeżdżeniu ;)

Dobrze dobrane błotniki do crossówki czy gravela robią co mają robić, a przy okazji nadal dobrze wyglądają, są lekkie i wytrzymałe.

Mój faworyt to SKS Velo:

maxresdefault.jpg

 

Następnie powiem coś o stopkach:

Miałem dziesiątki, a może przekroczyłem już setkę rowerów na swoim koncie.

W żadnym, nigdy nie miałem czegoś takiego jak stopka, a każdy z nich wyglądał niemal jak nowy przez cały okres użytkowania.

W trekkingu na stopkę jesteśmy skazani, bo przecież kupując rower z wyposażeniem nie wyrzucimy stopki, za którą zapłaciliśmy.

Dlaczego mam taką awersję do stopek i uważam to za totalny zbytek.

Powodów jest kilka:

Stopka waży i to nawet 300 - 400 g, a to prawie jeden bidon wody.

Stopka może tłuc się na nierównościach - ja bym tego nie strawił.

Stopka kosztuje, a jej brak nie. Niektóre stopki nawet ponad 100 zł. (przypominam, że tych w trekkingach producenci nie dokłądają tam za darmo)

Ale to co najbardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że stopka to bezsens, to fakt, że klienci wybierający rower ze stopką lub Ci którzy najchętniej założyliby stopkę do wszystkiego co ma koła, łudzą się że stopka uchroni ich rower przed obijaniem się, zadrapaniami itp.

Bo oni przecież nie będą kładli roweru na ziemi.

No nie wiem, ja kładę rower na ziemi, lub opieram o ścianę tylnym kołem i kierownicą i tak jak wspomniałem wcześniej, niemal każdy mój rower wyglądał jak nowy.

Rower położony na ziemi opiera się pedałem i chwytem kierownicy.

Tyle!

I nie ma fizycznej możliwości, aby umiejętnie położony rower uległ jakiemukolwiek uszkodzeniu poza drobnymi zadrapaniami na lewym pedale i kapslu chwytu kierownicy (oba te elementy są i tak tańsze niż stopka)

Natomiast jeżeli dociążony sakwami rower postawisz na stopce, a będzie choćby trochę nie równo, powieje wiatr, lub ktoś nieuważnie szturchnie Ci ten rower, to leci na glebę w sposób, na który nie masz wpływu.

I o ile przewraca się na lewą stronę, na płaską powierzchnię, to podrapiesz sobie pedał i wspomniany, podczas opisu kładzenia, korek chwytu kierownicy - tylko mocniej niż sami byśmy go położyli.

Jest jeszcze przypadek bardziej prawdopodobny, to to że rower przewróci się na prawą stronę, z której znajduje się przerzutka :) naprawdę niewiele trzeba, aby skrzywić lub nawet złamać hak przerzutki przez taką bzdurę.

Nie wspominając już o ekstremalnym przypadku:

Stawiasz rower na stopeczce pod knajpą obok betonowej donicy -> ktoś przechodząc, przypadkiem trąca Twój nowy rower, a on przewracając się tłucze w donicę górną rurą ramy tak mocno, że odprysk lakieru to będzie optymistyczna opcja :P

Ja tego nie wymyśliłem. Po prostu pracuję w zawodzie, dużo jeżdżę na różnych rowerach i sporo się naoglądałęm tego typu akcji.

 

W końcu oświetlenie.

Utarło się, że w trekkingach prawie, albo i zawsze są lampki zasilanie z prądnicy w przedniej piaście.

No fajnie, bo nie rozładują się nam akumulatorki, a całą reszta to same wady:

1. Prądnica to naprawdę niezły odważnik - światła nie potrzebujemy mieć włączonego cały czas, a non stop musimy wozić ten balast.

2. Prądnica nawet wyłączona, a tym bardziej załączona, wytwarza niepotrzebny opów.

3. Lampki zasilane z prądnicy, nawet te z wyższej półki, świecą jakby chciały, a nie mogły.

4. Jeden przerwany kabelek i światła nie ma

5. Światło świeci gdy jedziemy, a co gdy się zatrzymamy, w środku nocy przed skrzyżowaniem?

Co prawda wiele lampek tego typu ma podtrzymanie, nawet w tanich rowerach, natomiast, żeby z przodu było podtrzymanie to już rarytas.

Zmierzam do tego, że za koszt oświetlenia zasilanego z prądnicy kupujemy porządne lampki z wbudowanym akumulatorem i awaryjnie zabieramy powerbanka, którego na takie wyprawy i tak się zabiera.

Za to dostajemy lampki, które świecą nawet gdy leżymy w rowie, są lekkie i świecą o wiele mocniej niż te na prądnicę.

2 godziny temu, kipcior napisał:

Trekking jest rowerem stworzonym do tego typu zastosowań, choć to generalnie muł, gdyż wozi się dużo balastu.

Nie. Trekking wydaje się być takim rowerem, bo większość klientów tego oczekuje.

 A producenci, aby wcisnąć swój produkt, stają na wysokości zadania dopasowując się do oczekiwań rynku.

To niestety nie oznacza, że to jest dobre.

Przede wszystkim z racji 2. połowy przytoczonego powyżej cytatu.

Tak, Niemal każdy trekking to muł, ale nie tylko z racji dużej wagi, ale przede wszystkim z powodu wypionowanej pozycji, którą niemal każdy trekking wymusza, przymykając już oko na brak jakiejkolwiek sztywności w tego typu rowerach.

Podsumowując cały mój wywód i rozkminy kolegów na temat twardości przełożeń w gravelach...

 

Kup crossówkę!

Przełożeń Ci nie braknie, o ile nie podążysz za modą i wybierzesz rower z napędem 3x10.

Pozycja na takich rowerach, w zależności od marki, może spasować niemal każdemu, do bardzo wszechstronnych zastosowań.

A osprzęt, tak jak wspominałem wyżej, kupujesz co chcesz (nawet stopkę) i jaki chcesz. Każdy sklep powinien mieć na miejscu wszelkie akcesoria do "ubrania" crossówki we wszystko co sobie zażyczysz.

I powtórzę: "Ubieranie" crossówki nie wychodzi drożej, ani gorzej niż zakup trekkinga. Jest wręcz lepiej, bo finalnie otrzymujesz rower ze 2-3 kg lżejszy (nawet po zamontowaniu dodatków), lepiej przekazujący, wkładaną przez Ciebie energię w napęd, sztywniejszy (w pozytywnym sensie). ogólnie lepszy.

Ale jak się nie przejedziesz, to się nie dowiesz.

Powodzenia

Edytowane przez Maciek.B
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie stopki. Ta się nie tłucze i jest w miarę lekka (220g): https://www.bikester.pl/hebie-lite-fix-40-stopka-tylna-26-28-1397352_4095483.html U mnie działa bez problemu od półtora roku i około 8000-9000 km przebiegu. A kładzenie gravela na ziemi z klamkomanetkami nie jest wygodne bo będą się obcierały. Podobnie jak opieranie o ścianę. Zwłaszcza jak kierownica jest z flarą - wtedy wystają zawsze. No ale co kto lubi.

Co do wagi to bym jej nie demonizował. Na płaskich odcinkach 2-3 kg nie robią żadnej różnicy. Wtedy wpływ na szybkość mają wyłącznie opory toczenia oraz aerodynamika. A ta druga zawsze będzie gorsza w przypadku prostej kierownicy.

Z drugiej strony przy dłuższych, wielodniowych wypadach połączonych ze zwiedzaniem, bardzo istotny jest komfort. Z tym że akurat dla mnie wygodniejszy jest pod tym względem gravel. W przypadku prostej kierownicy nie bardzo mogę ją obniżyć bo bolą mnie nadgarstki. Z barankiem i lemondką ten problem nie występuje bo mogę zmieniać chwyt. A mocniej pochylona pozycja odciąża mi tyłek i wygodniej mi się siedzi. Dodatkowo mniej wysiłku muszę wkładać w pedałowanie. Trzeba się jednak liczyć z tym że ustawienie gravela pod tym kątem jest dość trudne i osoba bez doświadczenia może potrzebować pomocy specjalisty (fitting). Cross jest zdecydowanie bardziej przyjazny pod tym względem a korekt można dokonywać nawet w trakcie wyjazdu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@chrismel właśnie dlatego crossówka powinna być najlepszą opcją dla danego "przypadku", ale dopóki @Joanna8408 nie przejedzie się na trekkingu, a później nie przesiądzie się na crossowkę, to o różnicach można by książkę napisać, a to i tak nie powie tyle, co kilkaset metrów przejażdżki.

Co do kładzenia, czy opierania gravela, w stosunku do posiadania stopki, to się akurat muszę z tobą zgodzić.

Dawno nie miałem roweru z barankiem i nie wziąłem na to poprawki ;)

Natomiast, cały ten wywód o stopkach napisałem w odniesieniu przede wszystkim do crossówek, czy nawet górali.

Gdzie na codzień sprzedając np. rower XC o dość agresywnej geometrii przeciętnemu Kowalskiemu, który uparł się na taki rower, bo mu się podoba i nie przegadasz, a na końcu, gdy proponuję akcesoria w stylu koszyk bidonu, czy licznik, słyszę: "nie potrzebne mi to, ale chcę stopkę, błotniki i zapięcie".

To zalewa mnie krew, nóż się otwiera w kieszeni, a na końcu ręce opadają, bo pomimo, że wykonałem swoją pracę, czyli sprzedałem rower, to poległem jako doradca ;)

Co prawda klient jest zadowolony, bo ma co chciał, ale bardzo prawdopodobne, że przynajmniej trochę ulegając moim sugestiom mógłby wybrać coś na czym jeżdziłoby mu się lepiej w warunkach w jakich przeważnie będzie używał tego roweru. Na warunki jakie panują w mojej okolicy będzie to przeważnie właśnie crossówka.

Oczywiście nie zawsze mam rację, ale staram się polecić coś co jest dobre dla danego klienta, ale każdemu się nie dogodzi i wielu klientów jest nieufnych. Nie dziwię się, bo sam jak wchodzę do sklepu z artykułami na których się nie znam np. RTV AGD to idę tylko do jednego gdzie pracuje mój znajomy i opieram się na tym co mi doradzi, zazwyczaj są to produkty markowe i czasami przepłacone, ale jeszcze na niczym takim się nie zawiodłem.

Sam nie jestem jakimś turystom długodystansowym, ale mam wielu stałych klientów, dla których pokonywanie 100 i więcej km to niemal codzienności i nie kojarzę, aby którykolwiek z nich chciałby robić to na topornym trekkingu - prawie zawsze jest to doposażona crossówka, lub w przypadku gości powyżej 100 kg nawet lajtowy góral z dołożonymi gadżetami.

Edytowane przez Maciek.B
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.01.2023 o 23:22, Joanna8408 napisał:

Dziękuję Wam za odpowiedzi. Jestem skłonna zwiększyć budżet pod kątem gravela, jeżeli to rzeczywiście ma być sensowny sprzęt na takie trasy. Co do sakw - do tej pory jeździłam z sakwami, bo często śpię pod namiotem i tak mi łatwiej go transportować. Mój namiot to ultralekki jedynka, waży trochę ponad 1kg, ale do tego dochodzi mata i śpiwór. Jeśli ktoś ma doswiadczenie z bikepackingiem w takim wydaniu to dajcie znać czy da radę. Jeśli chodzi o trekking to właśnie obawiam się jego masy i "powolności" na podjazdach :(

Bikepacking to przede wszystkim dużo kombinowania z upychaniem ekwipunku, odchudzaniem bagażu i zabieraniem absolutnego minimum, z sakwami zdecydowanie łatwiej się odnaleźć. Natomiast jeśli w grę wchodzą tylko wypady parudniowe to da się to poupychać, ja zawsze jeżdżę z namiotem i największy problem jest wiosną/jesienią, kiedy trzeba ze sobą zabrać jakieś dodatkowe ciepłe ubrania itp. W lecie, kiedy potrzeba miej ciuchów, spakować się zdecydowanie łatwiej. Weź też pod uwagę, że jesteś dość niska, a mały rower = mała rama. Będziesz mieć mało miejsca na torbę w trójkącie ramy (albo woda albo dodatkowy bagaż), możesz też mieć problem z zawieszeniem dużej podsiodłówki (odległość od siodełka do koła). Z sawkami nie ma takich problemów. Ktoś już polecał tu mój kanał, ale wrzucę jeszcze linka do filmu "bikepacking vs sakwy" https://www.youtube.com/watch?v=vCUSyhzwFH4

Gravela chyba bym Tobie odradzał, bo wspominasz o górskich trasach, a w kontekście jazdy z sakwami przełożenia w gravelach są dość twarde i przy wyższych nachyleniach (powiedzmy od 8% w górę) naprawdę nie będzie to przyjemność. Można kombinować z wymianą korby na korbę MTB, ale wtedy problem jest taki, że przestajesz mieć gravela ;) Może to dziwnie brzmi ze strony kogoś, kto cały kanał zbudował na idei podróży sakwami właśnie na gravelu - ale u mnie to był świadomy wybór, bo zależało mi na baranku, a kombinowanie przy rowerach to moje hobby. 

Osobiście myślę, że najlepsza opcja to cross, bo za te same pieniądze kupisz crossa na lepszym osprzęcie niż gravel, a za zaoszczędzone pieniądze dozbroisz go sobie w przyzwoite komponenty (bagażnik, błotniki) a nie to, co producent akurat tam sobie wymyślił. Trekkingi są... nie wiem, nudne :P 

PS. dołączam się do grona odradzaczy stopek, nic mi tak nie zniszczyło rowerów jak stopki, odkąd rowery opieram albo kładę, to przestały się przewracać.

 

Edytowane przez krakonos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@krakonos piszesz:

"Weź też pod uwagę, że jesteś dość niska, a mały rower = mała rama. Będziesz mieć mało miejsca na torbę w trójkącie ramy"

 

O tym w ogóle wcześniej nie pisałem bo mocno sugerowałem cross'a, gdzie w większości rowerów rama jest typową "damką" i tam miejsca nie ma totalnie na nic.

Dobrze jak zmieści się choćby koszyk bidonu umożliwiający wyjęcie "w bok", ale za to przy właśnie tak niewielkim wzroście cross znowu będzie lepszy w kwestii przekroku.

 

"Trekkingi są... nie wiem, nudne :P "

Jak dla mnie to rowery tego typu razem z mieszczuchami mogłyby nie istnieć.

Jedyny przypadek w jakim rowery trekkingowe i miejskie jako tako mają sens, to wtedy gdy są wyposażone w 2 dodatkowe elementy ułatwiające poruszanie tego kloca = Silnik + bateria :P

 

"PS. dołączam się do grona odradzaczy stopek, nic mi tak nie zniszczyło rowerów jak stopki, odkąd rowery opieram albo kładę, to przestały się przewracać."

Gdzie Ty tu widzisz grono?

Na razie jest nas dwóch ;)

Ale posiadając gravela to wypowiedz się, lub na potwierdzenie, że się da żyć bez stopki nawet w rowerze z barankiem, pokaż jak wygląda Twoja owijka.

Myślę, że będziesz żywym dowodem potwierdzającym moją teorię :)

Edytowane przez Maciek.B
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Maciek.B

Cytat

O tym w ogóle wcześniej nie pisałem bo mocno sugerowałem cross'a, gdzie w większości rowerów rama jest typową "damką" i tam miejsca nie ma totalnie na nic

O widzisz, a o tym w ogóle nie pomyślałem, damskie ramy zdecydowanie nie do bikepackingu.
 

Cytat

Ale posiadając gravela to wypowiedz się, lub na potwierdzenie, że się da żyć bez stopki nawet w rowerze z barankiem, pokaż jak wygląda Twoja owijka.

Owijka owijce nierówna, ostatnio przekładałem kierownice między rowerami więc wyglądają jak nowe, bo są nowe :D Ale np. Supacaz Super Sticky Kush bardzo dobrze wspominam, nie straszne jej były mury i kora drzew. Teraz kupiłem jakiegoś Lizardskina i w drugim rowerze jakiś lepszy Fizik i też wydają się odporne. Za to tania owijka w komplecie z Marinem 4C po paru latach była cała poprzecierana, w Bombtracku miałem jakieś tanie Bikeribbon Drops i też nie jestem zachwycony wytrzymałością. Ale i tak myślę, że owijka bardziej by się zniszczyła jakby się rower wypierdzielił np. na beton 😛 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...