kosmonauta80 Napisano 24 Lipca 2019 Autor Napisano 24 Lipca 2019 Mała obserwacja. Jeżeli jedziemy z górki, albo toczymy się po płaskim, to w pewnym sensie oszukujemy. Bo chyba liczy się to, ile "wykręciliśmy", a nie ile koła przejechały? Dla pewności tak zaplanuję trasę, by była pod koniec opcjonalna pętla na 5-10 km.
Gość Napisano 24 Lipca 2019 Napisano 24 Lipca 2019 Dolicz 20 km, bo jak jedziesz przez ostry zakręt to też nie pedałujesz. Ja nie wiem, ten temat idzie w jakąś dziwną stronę. Robisz to żeby się chwalić że zrobiłeś 100 km realnie kręcąc korbą, bo reszta oszukuje?
wkg Napisano 24 Lipca 2019 Napisano 24 Lipca 2019 Nie sądzę, po prostu przeżywa jak mrówka okres A fakt, że jadąc po zamkniętej pętli suma przewyższeń = 0 i wiatr też raz pomaga a raz przeszkadza jakoś umyka uwadze : )
maklakiewicz Napisano 24 Lipca 2019 Napisano 24 Lipca 2019 Pod wiatr dystans liczy się podwójnie, a w deszczu potrójnie.
kipcior Napisano 24 Lipca 2019 Napisano 24 Lipca 2019 A pod górę z podziałem na nachylenie? I czy liczy się jak pchamy? A co jeśli trzeba nieść? Tyle niewiadomych, a może zrobiłem więcej "setek" niż myslę
arek_wro Napisano 24 Lipca 2019 Napisano 24 Lipca 2019 Ja najwięcej setek zrobiłem na studiach. Teraz wątroba już nie pozwala ...
lewocz Napisano 24 Lipca 2019 Napisano 24 Lipca 2019 Jeszcze trzeba pierdy doliczyć..w końcu dają odrzut
kosmonauta80 Napisano 3 Sierpnia 2019 Autor Napisano 3 Sierpnia 2019 Wyczaiłem takie orzechowe batony Corny (zielona etykieta). Nada się takie coś na te 5 godzin jazdy?
Brombosz Napisano 3 Sierpnia 2019 Napisano 3 Sierpnia 2019 Teraz, kosmonauta80 napisał: Wyczaiłem takie orzechowe batony Corny (zielona etykieta). Nada się takie coś na te 5 godzin jazdy? To my mamy napisać Ci ile takie rzeczy będziesz trawił i jak długo nie będziesz po tym głodny? Zjedz pierwszego i czekaj aż pierdniesz dwa razy. Potem wchodzi drugi. A tak serio to każde kalorie, które cię nie zapchają i nie zakleją japy będą dobre. Z batonikami to bardziej chodzi o poręczność i brak potrzeby zatrzymywania się.
wkg Napisano 3 Sierpnia 2019 Napisano 3 Sierpnia 2019 Tak naprawdę to nie ma nic lepszego niż dobry rosół z makaronem. W ogóle obiad gdzieś w 2/3 tylko nie za wielki żeby nie zasnąć
Gość Napisano 4 Sierpnia 2019 Napisano 4 Sierpnia 2019 Przygotowanie do lotu w kosmos nadal trwają widzę Nie ogarniam tematu zupełnie. Było 84 km, zostało 40 minut jazdy do legendarnych 100 km, a przygotowania jakby to miało być 1000 km. Wczoraj na szosie zrobiłem 88 km. Jeden baton owsiany + 1,5l wody. Byłoby więcej ale u mnie w okolicy nie ma gdzie jeździć na szosie i znudziło mi się już robienie kolejnych pętli. Jak się przygotowałem? Nijak, wyszedłem na rower.
lewocz Napisano 4 Sierpnia 2019 Napisano 4 Sierpnia 2019 Zielone Corny się nie nadają, paskudne są. Lepsze są Grześki.
kosmonauta80 Napisano 4 Sierpnia 2019 Autor Napisano 4 Sierpnia 2019 5 godzin temu, skom25 napisał: Przygotowanie do lotu w kosmos nadal trwają widzę Nie ogarniam tematu zupełnie. Było 84 km, zostało 40 minut jazdy do legendarnych 100 km, a przygotowania jakby to miało być 1000 km. Tych 16 km mógłbym nie dojechać. Po ostatnich testach zrozumiałem, że mam za wąskie siodełko. A to powoduje po dłuższej jeździe bóle, które naprawdę utrudniają dalszą jazdę. Nowe (szersze) siodełko już zamówione. Co do kosmosu. Dla mnie ~5 godzin na rowerze to sporo.
kosmonauta80 Napisano 18 Sierpnia 2019 Autor Napisano 18 Sierpnia 2019 Orzeł wylądował czas jazdy: 4:32 h przebyty dystans: 104,6 km średnia prędkość: 22,8 km/h średni puls: 71% HR max ilość zjedzonych batoników: 2 + kilka mini-rogalików z dżemem ilość wypitych płynów (woda + kola): 2,5 litra Mówcie co chcecie, ale to całe planowanie się opłaciło Później napiszę moje wnioski i sugestie dla potomnych. A teraz powiem tylko tyle, że czuje się bardzo dobrze. Zmiana siodełka pomogła. Nic nie boli, a po schodach wchodzę bez problemu. Również plecak się bardzo przydał i sprawdził w praktyce.
kosmonauta80 Napisano 21 Sierpnia 2019 Autor Napisano 21 Sierpnia 2019 Podsumowanie: - co 60-80 minut jazdy robiłem 5-minutową przerwę na batonik, zatankowanie bidonu oraz "reset" zadka - po przejechaniu około 70 km wypiłem puszkę koli, która wyraźnie dodała energii - co 3-4 km popijałem 2 łyki wody - w sumie wypiłem około 2,5 litra - w sumie zjadłem 2 batoniki owsiane oraz kilka mini-rogalików z dżemem - zgodnie z radami starałem się utrzymywać większą kadencję, czego efektem jest niska AVS - pomimo wmordewindu mięśnie nóg w ogóle mnie nie bolały - ani razu nie odczułem kryzysu, z 10 km na pewno bym jeszcze zrobił - na drugi dzień zrobiłem 20 km, ale trochę już czułem mięśnie - zmiana siodełka na szersze oraz jego ustawienie bardzo pomogło Czyli co, chrzest rowerowy zaliczony i mogę już myśleć o trasie 150 km i więcej? Czy może lepiej skupić się na wyższej kadencji? :)
maklakiewicz Napisano 21 Sierpnia 2019 Napisano 21 Sierpnia 2019 Wydaje mi się, że rady odnośnie wyższej kadencji nie miały oznaczać niższej prędkości, a jazdę bezpieczną dla stawów. Skoro jeździsz na rowerze mtb to może zamiast trzaskać kilometry po asfalcie wjedź w las i zobacz jak tam jest pięknie - jedziesz wolniej, mniejszy wiatr, a i tak się zmęczysz. Ja żeby przejechać swoją setkę musiałem pedałować prawie 7,5 godziny.
kosmonauta80 Napisano 21 Sierpnia 2019 Autor Napisano 21 Sierpnia 2019 Chodziło mi o to, że wyższa kadencja uwidoczniła się niższą AVS. I owszem, 100 km w lesie to byłoby co innego. Ale pamiętam dobrze czasy, kiedy po 50 km ledwo stałem na nogach
Gość Napisano 21 Sierpnia 2019 Napisano 21 Sierpnia 2019 Każdy od czegoś zaczynał, tylko niektórzy mają czasami problem żeby się do tego przyznać Widziałem tutaj kilka wpisów typu " ja po miesiącu jazdy zrobiłem 100 km i to było nic". Tyle że zapomniał dodać że wcześniej uprawiał jakiś sport czy inną aktywność fizyczną. Nie ma możliwości, żeby ktoś siedzący przez X lat, nie robiąc absolutnie nic, nagle zaczął robić dobre wyniki. Owszem, słyszałem wśród znajomych że ktoś nagle porwał się i zrobił 50 czy 100 km. Tyle że efekt zawsze był taki, że następnego dnia to były zwłoki a nie człowiek Także jeździj, nie napalaj się na kilometry, tylko na radość z jazdy. Ja chyba popełniłem ten błąd w tym roku, bo jest połowa Sierpnia, a ja czuję się tak wypalony, że nie chce mi się wsiadać na rower.
Sabarolus Napisano 21 Sierpnia 2019 Napisano 21 Sierpnia 2019 1 godzinę temu, skom25 napisał: bo jest połowa Sierpnia, a ja czuję się tak wypalony, że nie chce mi się wsiadać na rower. Znam, mialem podobnie jakieś dwa lata temu... Trzeba sobie zrobić dłuższą przerwę, aby wrócił głód jazdy.
Brombosz Napisano 21 Sierpnia 2019 Napisano 21 Sierpnia 2019 Dlatego boję się wsiadać na szosę. ;) Żeby się potem nie okazało, że liczy się tylko tempo i dystans. Z ciężarami było podobnie. Wszystko fajnie do czasu... a potem jak się człowiek zaczyna sypać to nie nadąża leczyć kontuzji.
lewocz Napisano 21 Sierpnia 2019 Napisano 21 Sierpnia 2019 Tempo i dystans też są ważne :) Ja lubię sobie czasem docisnąć mocniej. Ostatnio chciałem się sprawdzić czy jeszcze dam radę zrobić stóweczkę ze średnią 30/h. Do 85 km szło dobrze, ale złapałem kapcia i tylko 87 zrobiłem. Z dystansem już gorzej bo raczej bardziej chodzi o czas niż o obawę "czy dam radę" Mam od jakiegoś czasu ochotę pobić swój rekord ( 320 km) ale po prostu nie chce mi się "tracić" całego dnia na rowerze
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.