Skocz do zawartości

[napad agresji] macie czasem coś takiego?


zido

Rekomendowane odpowiedzi

Wczoraj mój kolega stracił panowanie nad sobą i jego rower boleśnie to odczuł.

A więc kolega ma Authora outset. Rower ma juz spooooro za sobą i jego działanie nie jest już idealne. Wczoraj pojechałem z tym oto kolegą na rower. Najpierw wywalił sie na hopie, tzn nie dojechał do niej, bo wywalił sie na zakręcie (łysa opona) i ubrudził sobie czyste ciuchy. Potem jedziemy miastem, zahaczył chyba o śmietnik i spadł mu łancuch. Kolega zszedl z roweru, zobaczył łancuch i coś dziwnego go napadło. Jaczął kopać w tylne koło z całej siły, a potem rzucił rowerem tak, ze przefikołkował 2 razy i walnąl w lampe :) Skutki : centra tylnego koła o jakies 5cm , peknięta szprycha, rozwalona manetka przerzutki. Potem kolega bardzo załował tego co zrobil i dziwił sie jak był w staniee tak się znęcic nad swoją furką :)

 

Macie też czasem takie napady agresji? Chodzi mi to o fizyczne wyżywanie sie na rowerze (jak przykład wyżej) a nie dodatkowa motywacja, jakaś dziwna siła do jazdy i chęć zkatowania swojego ciała poprzez jakieś mordercze podjazdy :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zazwyczaj staram się panować nad sobą i raczej czegoś takiego nie mam natomiast są momety w których z chcęcią bym coś rozwalił :) Trzymam się tej opcji że nogi ani ręki na rower nie podniose :P

 

Ale najbardziej napada mnie złośc przez naszych wspaniałych kierowców :)

 

Ile razy ja miałem coś takiego że coś rozwaliłem a potem żałowałem zamocne uczucie :P

 

joł :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarzają się, ale nie rzucam, nie kopie do niczego co jest wartościowe :)

 

Na przykład przy pracy coś nie wyjdzie to rzucę łopatą, grabiami itp.

 

Raz rozwaliłem lampe w samochodzie i niestety żałowałem, troszkę z nerwów troszkę z przypadku ...

 

Ps. Dziwny ten wątek ... ;/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem mam ochote skopać rower ale na ochocie się kończy... Najczęściej powiem coś niecenzuralnego pod nosem albo rzuce tekstem w stylu "czemu mi to robisz" :) Ale fizycznie nigdy się nie wyżywam na rowerze.

Czasem jak zalicze glebe albo coś, to przepraszam moją maszynke głaszcząc po ramie albo cos... krzywy schiz ale jakos tak wyszło...

rower i pies to w końcu najlepsi przyjaciele człowieka nie? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do wulgarnych słów... to inna sytuacja z życia tego kolegi.

Zawody mtb w naszym mieście. Najpierw jade ja z 1 kumplem, a potem ten kumpel o którym mowa, bo on był w innej kategorii wiekowej. Siedze sobie na murku, w około pełno bikerów (główie starszych), on po zakonczeniu wyścigu podjeżdza i na głos "KU**A". Ja już sobie myśle ze zaraz ktoś go zjedzie, albo upomni, a tu ku mojemu zdziwieniu ludzie w śmiech :) Potem jeszcze ktoś powiedział "Krótko i na temat" :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie rzuciłem ani nie nie zrobiłem swojemu sprzętowi no chyba że podczas jakiejś gleby. Nie mam serca i gotówki na takie zabawy :] Jak to czytam odrazu przypomina mi się crash test przerzutki srama :o Jak już mnie wkurzy to tylko agresywniej na nim pośmigam i to tyle :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

eee jakiś psychol chyba? jak sie nie panuje nad emocjami to raczej to powinno sie skierować do odpowiedniego lekarza...

 

Prywatnie nigdy nie wkurzam się na sprzęt, nie mam zamiaru go atakować, niszczyć rzucać. Raz chyba pogryzłem dętkę ale to była specyficzna sytuacja;) Poza tym bardziej dla jaj to zrobiłem niż na serio;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie coś zrobie podczas jazdy to raczej jestem zły na siebie, a nie na rower. Jedynie gdy coś robie (właśnie najczęściej przy rowerze) i mi nie wychodzi (najczęściej kasowanie luzów na pieście, bo nie moge znaleźć tego złotego środka aby luzu nie było i oporu też) to dostaje lekko mówiać szału, ale wtedy zamiast kopać rower to biore jakąś niepotrzebną listwe z garażu i "staram się aby nic z niej nie zostało". Pzdr!

 

PS. O to, że kolega wywalił się w czystych ciuchach może mieć prestensje tylko do siebie, bo raczej skakać to się tak ubranym nie jeździ, a opony jak się zużyją też trzeba zmieniać...

 

PS2. Jak już ktoś wyżej napisał: niech kolega zacznie się leczyć... :( (bez obrazy)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem nie dość że wariat to jeszcze nerwus... Jak mnie coś mocno wkurzy to nie chciał bym być w skórze tego delikwenta :twisted: :twisted: :twisted: ... Oczywiście o znęcaniu się nad sprzętem nie może być mowy(raz tylko rzuciłem rowerem) a z reguły to (jak jestem w lesie) podchodzę do drzewa i okładam je pięściami aż skóra popęka(po 10 uderzeń na rękę w szybkim tempie i jestem jak nowo narodzony- chociaż mam pokrwawione ręce)... Takie wybuchy złości są naprawdę sporadyczne... Polecam łykać magnezik i wit. B6

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno przekaże koledze wasze diagnozy ;)

kordzio: co do ciuchów to ja już dawno na to wpadłem i cały czas jeżdze w tych samych brudnych jeansach, chyba ze przesadze. Z regóły wtznaje zasade "co sie wysuszy, to sie wykruszy" :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to ADHD najbardziej prawdopodobne mi sie wydaje :D Nie widzialem nikogo kto by sie tak znęcał nad rowerem :D A ja sam tylko raz trzasnąłem przy kompie szufladą od klawiatury, ale juz naprawde byłem zdesperowany wtedy (4 reinstale w ciagu dnia) :D Z resztą tylko troszke pękła :D Ale nad rowerem to w zyciu :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyślij kolege do psychiatry :D Jego zachowanie na pewno nie jest normalne. Mi nigdy się nie zdarzyło się rzucać rowerem albo kopać w niego, najwyżej mocniej depne po pedałach i mi przejdzie.

Nie wiem skąd niektórzy mają takie podejscie...żeby od razu do psychiatry. Każdy człowiek inaczej reaguje i w różny sposób stara się wyładować agresje czy stres.

Do psychiatry raczej należałoby wysłać osobe która nie rozładowywuje napięcia tłumi je w sobie, aż w pewnym momencie może dojść nawet do tragedii :D .

Ja raczej staram się spokojnie do wszystkiego podchodzić ale były takie 2 momenty kiedy ze złości coś rozwaliłem. Raz był to telefon a drugi raz to klawiatura :D:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem spokojny, jedyną czynnością przy której szlag mnie trafia to ustawianie mojego super hamulca tektro, ale nie uzewnętrzniam tego. Za to kiedyś, grając w Morrowinda, gdy zapisałem save w momencie bez wyjścia i odkryłem że nie mam innego (26poziom, skończony główny quest, mistrz złodziei, wojowników itd :)) to mocno wyżyłem się na klawiaturze. Ale z racji tego, że ona jest pancerna tylko spacja dziwnie chodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...