Skocz do zawartości

[maniery na rowerze] moje rozważania


Rekomendowane odpowiedzi

 

 

Skoro samochody dają radę przejechać, to jest wystarczająco dużo miejsca. Tobie po prostu ie chce się stać w korku

 

Jazda chodnikiem nie jest błedem o ile się to robi taktownie. 

A stanie w korku w ciągu aut nie jest ani madre ani bezpieczne. Zawsze któryś kierowca postanowi być szybszy i wyprzedzi bez odstepu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No mysle, ze kierowcy jeszcze bardziej "pokochaja" rowerzystow jak ci zaczna blokowac caly pas zwiekszajac dlugosc korka :)

Mhm, przez 200m to panie zrobisz korek na pół miasta.

Poza tym z opisu wynika, że w tym miejscu nie da się szybko jechać, więc rower nie będzie blokował.

 

Tak, jest tyle miejsca, że w sierpniu zostałem zahaczony przez ciężarówkę z naczepą.

A możesz podać konkretnie co to za ulica?

 

Spaliny nie są zdrowe.

Na chodniku tak samo się nawdychasz.

 

 

A stanie w korku w ciągu aut nie jest ani madre ani bezpieczne.

Przeciskanie się między autami, skakanie na chodnik i z powrotem uważam za element cwaniakowania na drodze. Takie zagrywki nie przysparzają nam przychylności kierowców. Stojąc w korku niejako solidaryzuję się w ich niedoli ;)

IMO bezpieczniej stać z innymi, niż lawirować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Na chodniku tak samo się nawdychasz.

 

200m pustym chodnikiem przejedzie raczej sporo szybciej niż gdyby miał stać w korku.

 

 

 

Przeciskanie się między autami, skakanie na chodnik i z powrotem uważam za element cwaniakowania na drodze. Takie zagrywki nie przysparzają nam przychylności kierowców. Stojąc w korku niejako solidaryzuję się w ich niedoli ;) IMO bezpieczniej stać z innymi, niż lawirować.

 

Podstawowa zaletą roweru jest to ze można omijać korki i szybko się przemieszczać w mieście. IMO trzeba być idiotą żeby stać w korku razem z samochodami. Jak tylko korek się skończy żaden kierowca w ramach solidaryzowania się z rowerzystami nie będzie jechał z prędkością max. 30-40km/h

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja czasami jeżdżę u siebie po mieście ( 50 tyś mieszkańców), jak samochody stoją na czerwonym to zawsze wjeżdżam przed pierwszy i w pełnej gotowości czekam na zielone, na ogół nawet się nie wypinając. W taki sposób nikogo nie blokuję i na ogół ja już opuszczam skrzyżowanie a samochód dopiero rusza.

 

Gorzej jak ktoś stoi obok, a samochód skręca i skręci w niego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Przeczytaj ten post do końca, a nie cytujesz urywek.   Nie jechałeś tą drogą, więc nawet nie wiesz, co to znaczy. Jadąc po tej drodze jest wielkie prawdopodobieństwo, że walniesz w samochód - albo jadący albo zaparkowany. Lepiej chyba przejechać 200 metrów chodnikiem, powoli, bo jazda po drodze jest zagrożeniem i dla kierowców i dla rowerzystów. Odległość pomiędzy samochodami zaparkowanymi przy drodze, a jadącymi jest taka, że kierowcy mają problem, żeby się minąć, między nimi jest garb i jeśli ktoś jedzie obniżonym samochodem to i w niego uderzy, bo nie da się tego wyminąć.   Już zdarzyło mi się być tam zahaczonym, a jest to jedyna droga w tym kierunku.

 

Doczytałem do końca i zrozumiałem, że jak Ci pasuje to olewasz przepisy walisz chodnikiem bo tak Ci wygodniej i szybciej. I dorabiasz ideologię do swojego zachowania. Bo skoro mijają się dwa auta (choć z trudem) to jaki trzeba mieć rower żeby się tam nie mieścić? Tak jak napisał @@zekker, zwyczajnie nie chce Ci się zwolnić i wolisz siać popłoch wśród pieszych (jadąc oczywiście powolutku i spokojnie a jednak szybciej niż samochody po ulicy). Właśnie dzięki takim jak Ty piesi łażą po DDRach bo uważają, że skoro Tobie wolno po chodniku to im wolno po DDRach. I koło się zamyka.

 

 

 

Przeciskanie się między autami, skakanie na chodnik i z powrotem uważam za element cwaniakowania na drodze. Takie zagrywki nie przysparzają nam przychylności kierowców. Stojąc w korku niejako solidaryzuję się w ich niedoli IMO bezpieczniej stać z innymi, niż lawirować.
 

Nie uważam tego za solidaryzowanie się z kierowcami. Zwyczajnie tak nakazują przepisy i albo się ich trzymamy albo olewamy i nie mamy do innych pretensji, że robią to samo (a anarchia na drodze to niezbyt dobre rozwiązanie).

 

 

 

Po to właśnie powstały śluzy rowerowe żeby takich sytuacji nie było. niestety część kierowców je w ogóle ignoruje i zamiast zatrzymać się przed nimi stają na nich.

Śluzy to nowy element i nawet wśród znajomych - kompletnych ignorantów rowerowych (mam też takich) - spotkałem się z tym, że nie wiedzieli co to jest. Myślę, że to kwestia czasu aż ludzie się przyzwyczają i zaczną traktować śluzy jako normalny element infrastruktury rowerowej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciskanie się między autami, skakanie na chodnik

Cytuj kompletna wypowiedź prosze a nie fragment wyrwany z kontekstu. 

Czasem na ulicy jest tłok a chodnik szeroki i pusty - wtedy o wiele lepiej i bezpieczniej jest pojechac kawałek chodnikiem. 

Byle taktownie - tak, żeby ewentualnym pieszym to nie przeszkadzało.

A stanie wśród aut gdy obok jest pusty chodnik jest nie tylko niebezpieczne ale jest przejawem braku szacunku dla kierowców. Każdy rower koło auta jest dla kierowcy kłopotem - choćby dla tego, że nie wie co za moment rowerzyście strzeli do głowy. Po prostu jeden element więcej do monitorowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doczytałem do końca i zrozumiałem, że jak Ci pasuje to olewasz przepisy walisz chodnikiem bo tak Ci wygodniej i szybciej. I dorabiasz ideologię do swojego zachowania. Bo skoro mijają się dwa auta (choć z trudem) to jaki trzeba mieć rower żeby się tam nie mieścić? Tak jak napisał @@zekker, zwyczajnie nie chce Ci się zwolnić i wolisz siać popłoch wśród pieszych (jadąc oczywiście powolutku i spokojnie a jednak szybciej niż samochody po ulicy). Właśnie dzięki takim jak Ty piesi łażą po DDRach bo uważają, że skoro Tobie wolno po chodniku to im wolno po DDRach. I koło się zamyka.

 

 

 

 

Nie uważam tego za solidaryzowanie się z kierowcami. Zwyczajnie tak nakazują przepisy i albo się ich trzymamy albo olewamy i nie mamy do innych pretensji, że robią to samo (a anarchia na drodze to niezbyt dobre rozwiązanie).

 

 

 

Śluzy to nowy element i nawet wśród znajomych - kompletnych ignorantów rowerowych (mam też takich) - spotkałem się z tym, że nie wiedzieli co to jest. Myślę, że to kwestia czasu aż ludzie się przyzwyczają i zaczną traktować śluzy jako normalny element infrastruktury rowerowej. 

 

Skoro ty wiesz lepiej co mi się chce, a czego nie, to ja ze swojej strony przestaję pisać w tym temacie. Jeździj ścieżkami rowerowymi szosówką, bo tak nakazują przepisy. Masz dzwonek w rowerze?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro ty wiesz lepiej co mi się chce, a czego nie, to ja ze swojej strony przestaję pisać w tym temacie. Jeździj ścieżkami rowerowymi szosówką, bo tak nakazują przepisy. Masz dzwonek w rowerze?

Nie napisalem, ze wiem. Napisalem co zrozumialem z Twojej wypowiedzi. To spora roznica.

Z pytaniem o dzwonek nie trafiles -dzwonek niestety mam. Choc go nie uzywam bo na chodniku nie wypada (jezdze czasem z 7letnia corka) a na ulicy kierowca w aucie i tak nie uslyszy. Ale te kilka gramow mnie nie zbawi a wisi mi co o mnie pomysla prosi na blyszczacych mtb wyprzedzajacy nas na chodniku.

 

Wysłane z mojego LG-K100 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A ja mysle, ze piesi laza po DDRach, bo na ogol sa obok chodnika i oni na to nie zwracaja uwagi. Wiekszej ideologii tu nie ma. 

 

Drogi też są na ogół obok chodnika a jakoś nie widziałem pieszego idącego po jezdni wzdłuż. Jak nie mogę przejechać DDRem to czasem proponuję pieszym żeby ulicą sobie szli bo i szerzej i równiej ale nikt nie skorzystał jeszcze z rady. Niemniej jednak większość idzie dalej po DDR zamiast zejść na chodnik. Czasem ktoś wejdzie przez nieuwagę i wtedy najczęściej słyszę "przepraszam" i szybko schodzi na chodnik (bez uwag, dzwonienia na niego czy krzyczenia). Jak jeszcze mi się chciało zwracać uwagę pieszym to najczęściej słyszałem "a Wy jeździcie po chodnikach". Także faktycznie ideologii tu nie ma - piesi zwyczajnie uważają (może nie wszyscy, ale większość), że DDR również do nich należy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No bo nie ma tu ideologii i Twoje wynurzenia o zwracaniu uwagi i reakcji pieszych niewiele zmieniają. W Polsce nie ma jednolitego wzorca drogi rowerowej, raz to jest czerwony beton, raz chodnik podzielony na pół, raz asfaltowa połówka chodnika, raz kontrapas itd. Jeśli sroga rowerowa jest w płaszczyźnie chodnika, to jest zrozumiale i normalne, że piesi po tym chodzą i nie widzę w tym niczego nadzwyczajnego, mimo, że oczywiście bywa to uciążliwe, a czasem niebezpieczne.

 

W krajach, w których nikt się nie doktoryzuje z jazdy na rowerze bo po prostu jeździ na rowerze rowerowe są zwykle częścią jezdni oddzieloną jakimś betonowym separatorem, albo farbą. Jeśli są częścią chodnika, to również w jakiś sposób odseparowaną. Tam, gdzie ruch rowerowy jest bardzo duży jest mniej problemów z kolidowaniem ruchu pieszego z rowerowym niezależnie od rozwiązań. Po co ktoś ma prowadzić wózek ze śpiącym dzieckiem po nierównej kostce, jak ma obok niczym nieskrępowany dostęp do asfaltowej drogi rowerowej? Z powodu tych 2 czy 3 rowerów które minie przez 10-15 minut spaceru? 

 

Jeśli widzisz w parku z asfaltowanymi alejkami wydeptane ścieżki - to nie jest wina ludzi, którzy nie szanują zieleni- dla nich wygoda i czas jest więcej wart od skrawka zieleni i to jest jasne. To wina projektantów, którzy za pieniądze tych ludzi zaprojektowali ścieżki niespełniające ich oczekiwań. 

 

Popatrz jak w Krakowie są projektowane drogi rowerowe- zero spójności, jednego wzorca, przewidywalnego zakończenia takiej drogi - no dramat. Jazda po ddr jest możliwa tylko tam, gdzie ją dobrze znasz i ogarniasz absurdy jej towarzyszące. Jeśli jadę w obcym mi rejonie miasta rowerem, to ddr omijam, bo wiem, że zaprowadzi mnie w jakiś absurd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

@ CMIK

 

 

Po co ktoś ma prowadzić wózek ze śpiącym dzieckiem po nierównej kostce, jak ma obok niczym nieskrępowany dostęp do asfaltowej drogi rowerowej? Z powodu tych 2 czy 3 rowerów które minie przez 10-15 minut spaceru?

 

Analogicznie : po co mam jechać kilkaset metrów ścieżką rowerową i zaliczyć np. tzw. " minę ", skoro obok jest ulica po której jadę prosto i nie robię wątpliwej atrakcyjności " urozmaicających " esów - floresów ( jacyś geniusze to wymyślili i stworzyli tym samym dodatkowe zagrożenie w miejscach, w których chodnik ze ścieżką się krzyżują ) :icon_question:

 

 

Jeśli widzisz w parku z asfaltowanymi alejkami wydeptane ścieżki - to nie jest wina ludzi, którzy nie szanują zieleni- dla nich wygoda i czas jest więcej wart od skrawka zieleni i to jest jasne.

 

Ludzie mają w sobie jakąś dziwną cechę, a mianowicie lubią chodzić na skróty, co jest o tyle zaskakujące, że czasami walą z klapkami na oczach przez błoto i o mało butów nie pogubią :teehee:

Paradoksalnie nie zyskują na tym dużo w odległości i czasie, a buty muszą potem czyścić, więc suma sumarum czasowo są na minusie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

200m pustym chodnikiem przejedzie raczej sporo szybciej niż gdyby miał stać w korku.

 

Podstawowa zaletą roweru jest to ze można omijać korki i szybko się przemieszczać w mieście. IMO trzeba być idiotą żeby stać w korku razem z samochodami. Jak tylko korek się skończy żaden kierowca w ramach solidaryzowania się z rowerzystami nie będzie jechał z prędkością max. 30-40km/h

Zgadza się, że szybciej ale koniec końców i tak wszystko kwestia miejsca, którym się nie pochwalił.

 

IMO to jest mit o ile trzymamy się przepisów lub szanujemy cudze mienie. Jak jest korek, to wszyscy stoją dosyć ciasno i choćbyś się skichał, nie wciśniesz się z rowerem. Nawet przy szerokich pasach wystarczy jeden samochód, żeby zablokować przejazd.

Jeżeli trzymanie się przepisów jest idiotyzmem, a łamanie ich dla własnej wygody mądrością, to nie dziwne, że na drogach mamy piekiełko... Ja tam wolę wolniej ale z całym ruchem.

 

https://www.google.pl/maps/@54.3760111,18.603745,3a,75y,124.15h,78.39t/data=!3m6!1e1!3m4!1spKHtyBvsZuABebPtBO558w!2e0!7i13312!8i6656

Tutaj w godzinach szczytu prawy pas, to sznurek samochodów. Żeby nie stać do wyboru wąski chodnik lub jazda na ślepo przeciwległym pasem - super alternatywa.

Tak wygląda w większości przypadków miasto i korki.

 

W kwestii tego czekania przez samochody, to jakoś większość jednak w miarę z sensem wyprzedza jak ma miejsce, a tak czeka i wlecze się za mną te niecałe 30km/h. 

Cytuj kompletna wypowiedź prosze a nie fragment wyrwany z kontekstu. 

Czasem na ulicy jest tłok a chodnik szeroki i pusty - wtedy o wiele lepiej i bezpieczniej jest pojechac kawałek chodnikiem. 

Byle taktownie - tak, żeby ewentualnym pieszym to nie przeszkadzało.

Poniżej kompletna wypowiedź i komentarz do niej.

Patrz wyżej w kontekście piekiełka i pustych, szerokich chodnikach w mieście.

 

A stanie wśród aut gdy obok jest pusty chodnik jest nie tylko niebezpieczne ale jest przejawem braku szacunku dla kierowców. Każdy rower koło auta jest dla kierowcy kłopotem - choćby dla tego, że nie wie co za moment rowerzyście strzeli do głowy. Po prostu jeden element więcej do monitorowania.

To już jest jakaś paranoja i kompletny brak czucia ruchu ulicznego.

Po pierwsze w korku nie stajesz rowerem obok samochodu, a przed/za. Po prostu jesteś kolejnym pojazdem w sznurku, elementem całości, a nie czymś obok.

Po drugie jeżeli zakładasz, że nie wiadomo co rowerzyście strzeli do głowy to:

-jest to wina tego cwaniakowania, o którym piszę, byle mi się jechało wygodniej, raz jezdnią, raz chodnikiem

-tak samo należałoby traktować innych kierowców, też nie wiesz co im do głowy strzeli - po prostu codzienność na drogach

 

Jazda chodnikiem nie jest błedem o ile się to robi taktownie. 

A stanie w korku w ciągu aut nie jest ani madre ani bezpieczne. Zawsze któryś kierowca postanowi być szybszy i wyprzedzi bez odstepu.

Jazda chodnikiem w większości przypadków jest niezgodna z przepisami.

Jak w korku można wyprzedzać? Skoro wszystko stoi lub ledwo co jedzie, to gdzie masz miejsce, żeby wyprzedzić? Trochę logiki...

 

 

Zbiorczo.

Zawsze jako rowerzyści narzekamy jak zachowują się piesi czy kierowcy, jak dla własnej wygody łamią przepisy i wchodzą nam w drogę. A tutaj to samo, usprawiedliwianie łamania przepisów własną wygodą i próby dorobienia teorii, że to w ramach bezpieczeństwa lub mądrości życiowych. Trochę refleksji ludzie.

Święty nie jestem i na koncie mam niejedno przewinienie na drogach ale mam świadomość, że robię to z własnej wygody, nie chwalę się tym publicznie i nie próbuję dorabiać teorii mających usprawiedliwić mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

w korku nie stajesz rowerem obok samochodu, a przed/za. Po prostu jesteś kolejnym pojazdem w sznurku, elementem całości, a nie czymś obok.

 

A gdzie jest powiedziane ze przepisy zabraniają rowerzyście wyprzedzania pojazdów stojących w korku?

 

http://wrower.pl/prawo/wyprzedzanie-rowerem-z-prawej-strony,5785.html

 

Z moich obserwacji na większości dróg osobówki bez problemu można wyprzedzić (jeśli chodzi o miejsce, inna sprawa że zdarzają się złośliwi kierowcy zjeżdżający specjalnie do prawej żeby uniemożliwić wyprzedzenie), autobusy i ciężarówki już zajmują za dużo miejsca i trzeba za nimi postać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Po drugie jeżeli zakładasz, że nie wiadomo co rowerzyście strzeli do głowy to: -jest to wina tego cwaniakowania, o którym piszę, byle mi się jechało wygodniej, raz jezdnią, raz chodnikiem -tak samo należałoby traktować innych kierowców, też nie wiesz co im do głowy strzeli - po prostu codzienność na drogach

 

Mam wrażenie,że rozmawiam z kosmitą ; )

 

Oczywiście, że za kierownicą kieruję się zasadą ograniczonego zaufania. I tak rowerzyści jak piesi przed maską zawsze budza niepokój. 

I podobnie traktuje inych kierowców tyle, że w razie stłuczki jedyny problem to tylko z czyjego ubezpieczenia pójdzie naprawa - to wszystko. W razie potrącenia rowerzysty - obaj mamy spory problem i traumę.

 

A co do cwaniakowania - może Ty po prostu mierzysz wszystkich własną miarą : ((

Bo ja o taktownym zachowaniu - Ty o cwaniakowaniu, ja o bezpieczeństwie - Ty o wygodzie. Przekręcasz sens wypowiedzi i rozpoczynasz krucjate pod sztandarem kodeksu. Bez sensu : (

Naprawde czujesz się bezpiecznie stojąc rowerem wśród kierowców poddenerwowanych staniem w korku ?

 

 

 

A tutaj to samo, usprawiedliwianie łamania przepisów własną wygodą i próby dorobienia teorii, że to w ramach bezpieczeństwa lub mądrości życiowych. Trochę refleksji ludzie.
 

 

Coś filozujesz. Zdrowy rozsądek i takt na dodze to zdecydowanie antidotum na idiotyzmy prowadzenia ścieżek rowerowych w Polsce. I większość innych sytuacji również.

 

 

 

(jeśli chodzi o miejsce, inna sprawa że zdarzają się złośliwi kierowcy zjeżdżający specjalnie do prawej żeby uniemożliwić wyprzedzenie)

To chyba też jest kwestią geografii.  W Warszawie kierowcy są już nieźle wytresowani przez rowerzystów. Mniej wiem o inych miastach bo bywam na rowerze sporadycznie.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ludzie mają w sobie jakąś dziwną cechę, a mianowicie lubią chodzić na skróty, co jest o tyle zaskakujące, że czasami walą z klapkami na oczach przez błoto i o mało butów nie pogubią Paradoksalnie nie zyskują na tym dużo w odległości i czasie, a buty muszą potem czyścić, więc suma sumarum czasowo są na minusie...
Po prostu przy projektowaniu sciezek w parku czy na skrawku zieleni na osiedlu zamiast zatrudniac czlowieka wystarczy zasiac trawe, a po 2 latach zrobic chodniki tam, gdzie jest wydeptane. Proste? Banalne.

 

Jeżeli trzymanie się przepisów jest idiotyzmem, a łamanie ich dla własnej wygody mądrością, to nie dziwne, że na drogach mamy piekiełko...
Nie uogolniaj. Kierowcy nagminnie lamia jeden z przepisow bez ktorego jazda po miescie bylaby dopiero prawdziwym pieklem. Chodzi o wjezdzanie na skrzyzowanie na czerwonym swietle. Ale nie w sytuacji kiedy swieci sie czerwone i ktos wjezdza tylko gdy zaswieca sie zielone, przejezdza1 - 2 samochody, robi sie czerwone i jeszcze mykaja 3 osobowki w czasie gdy na innych pasach jeszcze nikt nie ruszyl. Czasem proporcje sa inne, ale sa miejsca gdzie gdyby nie taka jazda to korek bylby 6krotnie wiekszy. Bo porownaj - 1 samochod kontra 5 samochodow. Albo skret w lewo gdy jada z naprzeciwka. Formalnie nie powinienes wjezdzac na skrzyzowanie gdy nie mozesz go opuscic. Czyli jada z naprzeciwka to stoisz przed skrzyzowaniem majac zielone. Oni przestaja jechac bo im sie robi czerwone i... nadal stoisz bo tez masz czerwone. Przepis jest taki ze jak wjezdzasz na skrzyzowanie to masz opuscic je na zielonym. Czyli wszyscy ktorzy wjezdzaja na zielonym i stoja na srodku czekajac az ci z naprzeciwka beda mieli czerwone lamia przepis bo i oni wowczas maja czerwone.

http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20021701393/O/D20021393.pdf

art 95 pkt 2 podpunkt 2

Sygnał zielony nie zezwala na wjazd za sygnalizator, jeżeli:  ze względu na warunki ruchu na skrzyżowaniu lub za nim opuszczenie skrzyżowania nie byłoby możliwe przed zakończeniem nadawania sygnału zielonego.

 

Nadal chcesz byc taki prawy?

 

Po pierwsze w korku nie stajesz rowerem obok samochodu, a przed/za. Po prostu jesteś kolejnym pojazdem w sznurku, elementem całości, a nie czymś obok.
Rowerzysta nie ma prawa jechac srodkiem ulicy. Czyli musi stanac przy prawej krawedzi, czyli samochod stanie obok niego.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...