Skocz do zawartości

[GreenVelo] Trasa turystyczna przez wschodnia Polskę


diaglab

Rekomendowane odpowiedzi

Wszystkie inwestycje finansowane z kasy UE powinny mieć tablice promocyjne z informacjami kto dawał kasę (urząd mrszałkowski) i kto dostał kasę. Gdyby zawiadomić na piśmie odpowiedni UM to myślę, że zainteresują się sprawą. Sam myślę o Suwalszczyźnie i Podlasiu w te wakacje i widzę, że najlepiej liczyć na siebie a nie na super nagłośnione szlaki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Pojeździłem fragmentami po podlaskim szlaku Green Velo. W planie był Biebrzański Park Narodowy, ale GV częściowo przez niego przebiega.

 

Nic o szlaku nie wiedziałem ani nie czytałem. Widziałem tylko reklamy promujące - zachęcały.

Mapy rozdawane są za darmo w punktach informacji turystyczne - duży plus. Jak zobaczyłem przejazd koło Goniądza dla samochodów - czerwone pasy spowalniające przed przejazdem dla rowerzystów - jak przed kolejowym, myślę profeska.

 

Minusy:

- Na mapie nie ma zaznaczonego rodzaju nawierzchni. Asfaltowe ścieżki spoko, ale zmieniają się w szuter rozjechany przez ciągniki - nierówności jak na bruku, zęby można zgubić. Momentami trzeba pchać rower bo z ciężkimi sakwami na slickach po prostu się kopie. Pewnie to wina suszy,  ale kopny piach, to mało ciekawa perspektywa z obładowanym rowerem.

- Tylko imbecyl może poprowadzić ścieżkę rowerową przez kocie łby (nie tylko Green Velo ale też inne szlaki)

- MOR - Miejsce obsługi rowerzystów - stolik z ławkami + budka z zadaszeniem i miejsce do przypięcia roweru. Brak kluczy, pompki jak to jest w niektórych miastach. Brak wody!!! Co za problem na szlaku turystycznym na którym bywa, że przez 40km nie ma sklepu założyć pompę do wody? Tak jest w Portugalii, Hiszpanii. Ponad 30C upał i brak dostępu do wody.

Brak choćby toitoia. Na podlasiu nie widziłałem żadnego. Szlak rowerowy z infrastrukturą a walić trzeba w krzaki.

- brak znaków prowadzących do ciekawych miejsc - można im to wybaczyć, trzeba się wyposażyć w przewodnik i nawigację. ,

- nieposprzątane kosze na śmieci - brak jakiejkolwiek segregacji odpadów to wina też lokalesów i rowerzystów.

- W dwóch punktach: Dolistowo - przy MORze - pole namiotowe, przy tym bar z łazienkami. Bar owszem jest czynny w weekend. Łazienki na noc zamykają a tygodniu nieczynne.

Goniądz - plaża miejska -  pole namiotowe - wielka tablica ile na to wydali i że Unia rzuciła z woreczka - w budynku nowa łazienka, pralka, pianki do pływania, nowe kajaki - wszystko pozamykane na klucz. I to nie przez dzień czy dwa. Rozmawiałem z innymi rowerzystami, wszyscy zgodnie mówili, że zamknięte. Tablica mówi, że otwarte sezonowo od 1 maja. Nie wiem czy druga połowa czerwca to przed 1 maja. Telefon podany nie odpowiada.

 

Plusy:

- pomysł

- oznakowanie szlaku - pobłądziłem tylko raz.

- to, że są te nieszczęsne MORy.

 

Ucieszyłem się bardzo, że coś na taką skalę jest budowane. Ale jest to zrobione bardzo po polsku. Tzn. góra pieniędzy a skutek mierny. Po co mi co 10km stolik i ławka + miejsce do przypięcia roweru? Jak się dowiedziałem od pracownika Biebrzańskiego Parku, trasa była wytyczana w Kielcach przy biurku. To wiele tłumaczy, jeśli nie wszystko. Miałem pomysł zrobić cały szlak ale mi przeszło. Z Augustowa już wracałem na południe drogą powiatową, pomimo że prowadzi na południe GV. Przynajmniej można było zaplanować dystans, miejsca gdzie się zapatrzyć w jedzenie a nie przepychać rower w piachu.

 

 

 

ps. spotkałem na trasie faceta, który jechał z Elbląga. Wyjazd z Elbląga to ścieżka z kamienia tłuczonego. Złapał 3 laczki i miał do wymiany opony. :wallbash:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja biję się z myślami, jechać na GV, czy nie?

 

Jeśli jechać, to wybrać odcinek z lepszymi opiniami, żeby cieszyć się wschodnią Polską i nie denerwować, czy uczciwie - po kolei i przez kilka dni jechać z ciśnieniem, widząc, jak zmarnowano piękną ideę?

 

A potem napisać na blogu, zapewne zniechęcając wielu do wyjazdu, tym samym odbierając chleb tym, którzy może wiązali nadzieję z powstaniem GV?

 

* * *

 

Sporo bardzo rzeczowo o GV od Zielonego Mazowsza:

 

http://www.zm.org.pl/?a=green_velo-166-terespol_chelm

 

Szy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny numer od Green Velo. Jeśli macie ochotę wyrazić swoje, zdanie, to zapraszam też tutaj:

 

https://www.facebook.com/znajkraj/photos/a.427533307308708.105014.387101724685200/1135723693156329/?type=3

 

 

"Atlas" na reklamach:

 

13524425_1135727269822638_24106140172374

 

I atlas w realu - trzydzieści stron, 10-12 gównianych mapek, zerowa wartość krajoznawcza.

 

13592448_1135723693156329_86869968545923

 

Szy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupiłem, może się przyda, ale jakość papieru porównywalna do toaletowego.

Jedynie umiejscowienie pól namiotowych i campingów się przyda. Treść krajoznawcza na poziomie prawie zerowym.

 

Wysłane z mojego YOGA Tablet 2-1050L przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też kupiłem. W sumie nie można było się czegoś innego spodziewać, za 3,5 PLN. Podejrzewam, że chcąc ładnie opisać cały szlak, to można by na podstawie tego ładne tomisko wydać...

Broszuka dobra, może kogoś zainteresuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Czy ktos orientuje sie jak jak wygląda oznakowanie GV jadąc od strony Elbląga? Czy jadąc od Elbląga GV też jest oznakowana czy konieczna jest jazda w jednym kierunku od południa na północ? :icon_wink:

 

Z tego co zauważam na zdjęciach z GV oznakowanie jest jednokierunkowe Południe ->> Północ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Czy ktos orientuje sie jak jak wygląda oznakowanie GV jadąc od strony Elbląga? Czy jadąc od Elbląga GV też jest oznakowana czy konieczna jest jazda w jednym kierunku od południa na północ? :icon_wink:

 

Z tego co zauważam na zdjęciach z GV oznakowanie jest jednokierunkowe Południe ->> Północ.

 

Jechałem teraz od Fromborka w kierunku Mazur i szlak jest oznakowany w obu kierunkach. Podejrzewam, że na większości trasy tak jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Zanim wrzucę coś więcej o naszej krótkiej wizytacji na Green Velo, podrzucę Kolegom wakacyjnego transportowego tipa:

 

do końca sierpnia - tylko w weekendy! - kursuje pociąg Kielce-Sandomierz-Kielce, z którego pomocą można sobie urządzić szybki wypad na świętokrzyskie Green Velo. Samochodem do Kielc, zostawić auto, w sobotę i niedzielę rowerem ok. 120 km z Kielc do Sandomierza i powrót w niedzielę po południu (odjazd 1655) do Kielc. 

 

Szy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, że piszesz. Bo ja w maju właśnie w Sandomierzu zamierzałem zakończyć wyjazd - nie do końca samo Green Velo ale sporymi odcinkami. I co - na dworcu PKP informacja o 2 (słownie dwóch) pociągach przez cały dzień... Załama. Świętokrzyskie to po prostu komunikacyjnie jest jeden wielki dramat. Oprócz Kielc i Skarżyska miazga... Dylałem jeszcze 50km do Ostrowca bo mi się nie opłacało czekać na stacji kilka godzin na pociąg. Pusty bus oczywiście podjechał na przystanek - ale kierowca nie chciał wziąć roweru.

Akurat odcinek do Sandomierza od południa jest poprowadzony delikatnie to ujmując nieciekawie - choć wokół piękne tereny to ktoś wyznaczył przy ruchliwej trasie przebiegającej cały czas przez nieciekawe wsie. Ale za to lokalni mają fajne chodniki i przy okazji ścieżkę dla rowerów... Trasy z Sandomierza do Kielc nie znam. Od Kielc w kierunku początku/końca szlaku już jest ciekawie i ładnie (oczywiście moim zdaniem) - nie licząc samego odcinka - od Końskich do Sielpi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczyłem temat to podzielę się tym spostrzeżeniami z mojej majówkowej wyprawy GreenVelo Suwałki -> Elbląg. Domyślnie gdzie się da miałem jechać tytułowym GV, ale w praktyce wyszło różnie. 

Wyjazd z Suwałk dojazd do Gołdapu - tu nie jechałem całą trasą, skróciłem przez Przerośl nie dojeżdżając do granicy. Pierwsze wrażenie pozytywne, albo szlak prowadzi mało uczęszczanymi drogami albo asfaltową ścieżką rowerową. Oznakowanie całkiem dobre. Zwracam uwagę, że odbijając z drogi 655 (ja jechałem tylko do Kruszek) zdarzają się podjazdy, które mogą zaskoczyć.

Gołdap -> Węgorzewo - tu też nie jechałem całą trasą, opuściłem odcinek Konikowo-Okrasin, bo nie bardzo miałem siłę na walkę z nieznanym, pewny asfalt zwyciężył. Między Okrasinem, a Boćwinką rozbiłem się w lasku za MORem. Z tego miejsca jechałem do Węgorzewa już tylko GV. Ścieżka poprowadzona super, mimo słabej pogody widoki świetne. Zastrzeżenia mam do oznakowania i nawierzchni. Oznakowania aż ZA DUŻO. Przecinając drogi gruntowe co kilkaset metrów, a czasem częściej, na każdej krzyżówce znak GV. Wiem, że tak powinno być, ale pieniądze z nadmiaru znaków mogli by zainwestować w lepszą nawierzchnię... No właśnie, nawierzchnia. Czasem piasek, czasem fajny tłuczeń, a czasem taki tłuczeń, że zamiast na oglądaniu widoków trzeba skupić się na prowadzeniu przedniego koła, by nie najechać na ostry kamień nierzadko wielkości małej pięści. Na tym odcinku ostatniego typu tłucznia było na szczęście niewiele, ale tam, gdzie jego ziarnistość była mniejsza lub był piasek już pojawiała się tarka. Okazało się, że szlak jest wytyczony w tym miejscu drogą dojazdową do okolicznych pól dla maszyn rolniczych. Ciekawe jak wygląda teraz ten odcinek. Na wyjeździe z lasu tuż przed Węgorzewem dość grząski piasek przez kilkaset metrów, łatwo można się zakopać.

Węgorzewo -> Bartoszyce
Trasa znów wytyczona bez zastrzeżeń, jednak są dziwne momenty. Na odcinku do Srokowa bardzo często ścieżka rowerowa wzdłuż drogi jest poprowadzona góra->dół->góra->dół, gdzie droga obok ma lekko pod górkę. Po kilku takich podjazdo-zjazdach z sakwami człowiek ma dość i zastanawia się czy jednak nie zjechać na ulicę. Widocznie kasy na równanie do drogi nie było. Gdzieś przed Srokowem jest niezwykle ciekawy moment, gdzie wspinamy się ok. 10 metrów nad poziom drogi, następnie zjeżdżamy kilka metrów poniżej, a sam zjazd ma spadek metr na metr. Może trochę przesadziłem, ale niewiele - nie mam pojęcia kto to wymyślił, ale podjechanie tego z sakwami jest niemożliwe, a i wprowadzenie roweru jeżeli przód nie jest dociążony do najprostszych nie należy. Kontynuując, jak dobrze pamiętam to odcinek ze Srokowa do Barcian jest wysypany tłuczniem zbyt grubym by komfortowo jechać tam rowerem. Co więcej ten tłuczeń lubi czasem strzelić z pod koła w bliżej nieokreślonym kierunku. Pierwsza guma złapana na wlocie do Barcian, gdzie tłuczeń ze zbyt grubego zamienił się w w zdecydowanie zbyt gruby. Podczas wymiany dętki rozmawiałem z mieszkańcem, który na temat tego odcinka trasy wyrażał się dużo bardziej stanowczo niż ja opisuję. Dalej na szczęście bez tłucznia, poprowadzone drogami polnymi, żwirówkami, mało uczęszczanymi asfaltówkami i nowymi ścieżkami rowerowymi. Przed samymi Bartoszycami odbiłem w Smolance na Wirwilty, by skrócić drogę - deszcz + bolące kolana dawały się we znaki. Oznakowanie na tym odcinku uważam za dobre. W samych Bartoszycach na nocleg polecam Hotelik Wikola - bardzo miły właściciel, pozwolił mi rozwiesić przemoczony namiot i inne rzeczy kotłowni. Dodatkowo dla rowerowców jest fajna zniżka. 

Bartoszyce -> Pieniężno
Tutaj opuściłem odcinek GV z Bartoszyc do Górowa Iławeckiego jadąc tam 512. Dalej GV, głównie drogą, ale droga sama w sobie mało uczęszczana więc przyjemnie, widoki świetne. Niestety mi kolana na tym odcinku mocno dawały się we znaki, więc nie bardzo dałem radę napawać się widokami, ale to kolejny świetny odcinek po odcinku Okrasin -> Węgorzewo. W samym Pieniężnie mocno polecam nocleg w klasztorze. Uważam, że to jest po prostu KONIECZNOŚĆ spędzić tam noc. Niesamowity klimat, klasztor nadal funkcjonuje, ale z powodu małej ilości kleryków wynajmują pokoje turystom. W pobliżu dolina rzeki, której nazwy nie pamiętam oraz pieszy szlak turystyczny wzdłuż niej - podobno niezwykły, niestety - kolana. Ogród klasztoru i sama okolica, szczególnie zachód słońca nad zielonym oceanem pól jest niesamowity. Oznakowania nie pamiętam.

Pieniężno -> Braniewo
To odcinek, na którym na chwilę zapominamy o pedałowaniu. Przez większość czasu lecimy z górki, pełen relaks + świetne widoki. Pola zbóż i turbin wiatrowych. Trasa wytyczona zwykle po drogach asfaltowych, na samym początku z Pieniężna do Brzostek tłuczeń/żwir/piasek i dopiero przed Braniewem odbijamy na żwirówkę, ale tylko na chwilę. Asfalt na drogach, którymi prowadzi trasa jest nówka fungiel lub w bardzo dobrym stanie, a z racji rangi drogi jest wąsko - zdarzyli się wariaci prujący grubo ponad 100km/h mijający mnie ZBYT blisko. To akurat minus tej trasy. Ale z drugiej strony to były jedyne auta jakie mnie mijały. Oznakowanie dobre.

Braniewo -> Elbląg
Opuściłem fragment Braniewo -> Frombork, bo kolana, pojechałem 504. Nie polecam, bardzo duży ruch, gówniana droga, brak pobocza i podjazdy. Najgorszy fragment wyprawy. Dalej mam trochę mieszane uczucia. W okolicy Krzyżewa przecinamy 504 i jedziemy - no właśnie podjazd metr do góry na metr wysypany grubym tłuczniem (z nachyleniem przesadzam, ale stromo). Jak już wjedziemy to zjeżdżamy. I zjeżdżamy na poziom, z którego wjeżdzaliśmy. Spoglądamy w lewo, a tam żwirówka do 504. Czyli w skrócie zrobiliśmy gdzieś 100 metrów w linii prostej wspinając się zdecydowanie za wysoko, co można było ominąć jadąc te 100 metrów drogą nr 504. Czysta abstrakcja. Dalej szlak tłuczniowo/żwirowo/piaskowy w nienajlepszym wydaniu. Momentami naprawdę stromo i szybko, można wpaść w grząski piach, można też przelecieć po tłuczniu wielkości małych pięści. Druga dętka przebita. Sam klimat trasy znów świetny, ale na mój obładowany rower było jednak momentami za szybko (umówmy się - jedziemy z dodatkowym solidnym ładunkiem, a nie każdy ma tarczówki). I tak dojeżdżamy do Fromborka. Tam diametralna zmiana trasy - aż do odbicia w kierunku Łęczy jedziemy wałem. Wałem wyłożonym całą paletą typów ażurowych betonowych płyt drogowych. Wyłożone dwa pasy, na koła auta. Jedzie się tym mało przyjemnie, co chwila koło wpada w dziurę i dostajemy po łapach lub dupie. Widoki też tego ostatniego niestety nie urywają. Jest spoko, ale bez szału. Gdzieś na tym odcinku jest problem z oznakowaniem - plaża jest "prywatna" i należy do jakiegoś hotelu/spa/cokolwiek - wstęp wzbroniony, chyba, że jesteś klientem. Niestety tą plażą prowadzi szlak. Cóż, nikt się nie czepia, ale znaków w tym miejscu nie ma. I nie wiadomo, czy masz jechać tam, gdzie niby masz nie wchodzić, czy objeżdżać, czy co. Odpuściłem sobie fragment GV na Elbląg jadąc 503 zamiast na Łęcze, bo miałem nocleg w Kamionku Wielkim. Tu też mogę polecić Agroturystykę w Kamionku Wielkim. Właściciele bardzo mili, widok ze wzniesienia bardzo relaksujący. Do Elbląga dotarłem 503.

Podsumowując - sama inicjatywa to świetny pomysł. Ale kiedy przychodzi do wykonania, to niestety, ale jak zwykle - nie jest tak jak powinno być. Dla mnie największym minusem jest zbyt gruby tłuczeń. Owszem, wybrałem się w tą wyprawę z oponami drogowymi 35c, co same w sobie było moim błędem. Nie zmienia to faktu, że na takim tłuczniu jaki tam spotykałem z sakwami to pewnie bym się czuł chyba dopiero fatem. Trasa wytyczona jest naprawdę fajnie, z większymi lub mniejszymi wpadkami, ale można je pominąć. Oznakowanie wystarczające, w dobie gpsów nie będzie najmniejszego problemów. A i ze zwykłym papierem można sobie poradzić. Do minusów mogę dorzucić gównianą stronę, na której spędziłem 5 minut i rzuciłem w diabły. Szkoda czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

I od sierpnia nikogo na Green Velo nie było? Niemożliwe :]

 

A my byliśmy między innymi na odcinku Kielce-Sandomierz i niedawno na Suwalszczyźnie, na krótkim odcinku między Augustowem a Wigrami. Na wrażenia z pierwszego przyjdzie jeszcze czas. O drugim mogę napisać... że to ewidentnie ciężki orzech do zgryzienia dla rowerzysty.

 

 

Chciałoby się cieszyć, że jedziemy produktem za 250 milionów, ale... częściej ręce opadają, niż tryska się szczęściem. Sporo odcinków było takich, jak ten wzdłuż Kanału Augustowskiego za Augustowem (jeszcze w światłach auta, pierwszego wieczora):

 

wieczorny-rekonesans-po-puszczy-augustow

 

 

... albo takich, wzdłuż Czarnej Hańczy:

 

dziurawa-droga-szlaku-green-velo-suwalsz

 

dziury-na-green-velo-za-okolkiem-suwalsz

 

 

Nie wiem, czy skąd to się bierze, ale z jednej strony mamy wrażenie jazdy po stosunkowo nowej drodze, szerokiej na dwa auta z hakiem, z drugiej - to taka wielkoskalowa tarka, dramatyczne muldy. Samym rowerem na siłę można sobie boczkiem śmignąć. Ale już z przyczepką, albo nie chcąc wciąż balansować między dziurami nie jest tak łatwo. Gdy spotykałem samochody, nie jechały dużo szybciej niż ja. Być może ktoś chciał dobrze, ale wyszło - jak zawsze.

 

 

Zastanawiające są odcinki dróg rowerowych we wsiach. Zastanawiające, bo jedziemy przez wieś, jest szosa, jest droga rowerowa, ale... nie ma chodnika. A znaki i sposób wykonania wyraźnie wskazują na drogę dla rowerów, nie wspólny ciąg pieszo-rowerowy. Więc skoro ruch taki znikomy, że chodnika nie trzeba, to po co rowerzystę z drogi wyrzucać?

 

droga-rowerowa-w-plaskiej-suwalszczyzna-

 

 

Te nowe drogi rowerowe zresztą potrafią być tak fatalnie wyprofilowane przy wyjazdach z posesji, że zapewne mało kto nimi jedzie. Na przykład tu:

 

rowerowy-wjazd-do-mikaszowki-suwalszczyz

 

 

A na leśnym odcinku, kilometry od zabudowań, można natknąć się na przykład na takie coś, w dwóch miejscach - może ktoś wie, jak długo to już tak leży?

 

tu-brakuje-slow-na-okreslenie-autora-suw

 

 

Żeby nie było, to fajne drogi są też. Na około 50 kilometrach trafiłem na dwie, około jednokilometrowe.

 

Pierwsza w Płaskiej, nad jeziorem Orle i nad fragmentem Kanału Augustowskiego. Dla mnie - bomba. Moim zdaniem tak powinna wyglądać turystyczna droga rowerowa - odsunięta od szosy, wyprowadzona gdzieś w urokliwe "haszcze". Przecież wiele nie trzeba!

 

szlak-green-velo-w-plaskiej-suwalszczyzn

 

na-green-velo-nad-kanalem-augustowskim-s

 

 

Druga - gruntówka w Wigrach, omijająca niepozornym skrótem wieś. Wraz z odremontowanym (a może postawionym na nowo?) drewnianym mostem może stanowić ilustrację folderów o Green Velo. Gdyby tylko takich odcinków było więcej niż przysłowiowy 1%?

 

droga-rowerowa-green-velo-w-wigrach-suwa

 

suwalszczyzna-2016-szymon-nitka-1203jpg-

 

suwalszczyzna-2016-szymon-nitka-1199jpg-

 

 

W wielu relacjach z Green Velo pojawia się ten sam problem - znaków jest po prostu zbyt wiele. Stoją na prostej drodze co kilkaset metrów. W obydwu kierunkach. Dlaczego? Po co?

 

W dodatku nie wiem jaki as wymyślał miejsca, gdzie stoją. Proszę, prawda, że bez znaku pojechalibyście prosto lub w lewo, nie? Na szczęście wesoły znakarz o Was zadbał. W obydwie strony!

 

kuriozalne-oznakowanie-green-velo-suwals

 

 

Albo tu: gdzie pojedziesz rowerzysto? Za znakiem - w prawo, za szkołę w Płaskiej, czy prawidłowo - lekko w _lewo_?

 

zle-wskazujacy-drogowskaz-green-velo-suw

 

 

Albo tu - dzięki, Wielki Znakarzu! - że wskazałeś drogę do MORu, bo chyba byśmy nie trafili!

 

kolejny-mor-green-velo-znow-zle-postawio

 

 

Słucham? Że coś Ci nie pasuje na tym zdjęciu wyżej? Owszem, zgadza się - nie tylko na tym MORze zostały źle ustawione stojaki rowerowe. Tutaj też:

 

zle-ustawione-stojaki-rowerowe-mor-green

 

 

Temat MORów można jeszcze rozszerzyć o ich ordynarną, okropną, kompletnie nienaturalną estetykę. Pasują Wam do środka Puszczy Augustowskiej te obrzydliwe, surowe metalowe kształty? Bo ja sądzę, że 90% turystów wybrało by tradycyjne drewniane wiaty. I normalne, klasyczne znakowanie malowanymi znakami.

 

 

Bezdyskusyjnie fajną robotą są za to MPR-y i rzeczywiście fajnie je widać na trasie. Jeśli faktycznie weryfikację przechodzą miejsca, które są naprawdę bike-friendly, to przyklasnąć idei. Nie tylko z powodu wygody rowerzysty, ale zawsze uważałem, że szlaki turystyczne mają być też szansą na rozwój lokalnego biznesu. Tu ewidentnie tak to działa:

 

soltys-przyjazny-rowerzystom-suwalszczyz

 

suwalszczyzna-2016-szymon-nitka-1214jpg-

 

 

Chociaż ten restaurator chyba sądzi, że ma doczynienia ze szlakiem dla niedowidzących:

 

bar-bike-w-plaskiej-suwalszczyzna-2016-s

 

 

A w osobnym poście - jutro - napiszę, dlaczego, jadąc na Suwalszczyznę lepiej zainteresować się innymi szlakami. Tymczasem cała moja listopadowa Suwalszczyzna na:

 

http://www.znajkraj.pl/na-rowerze-po-puszczy-augustowskiej

 

Pozdrower! :]

 

Szy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Patrząc na te dziury na drogach wzdłuż Czarnej Hańczy, cieszę się, że ten odcinek ominąłem robiąc skrót :)

 

Co do oznakowania to fakt, momentami jest tak, że jeszcze się nie dojedzie do jednego znaku, a już się widzi dwa kolejne, ale czasami to dobrze, bo jak się zapomnimy podziwiając okolicę to nie trzeba zerkać na nawigację :)

 

Szymon, tradycyjnie ciekawa relacja i genialne fotki!

 

Green Velo - wyprawa rowerowa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Cześć i czołem,
 
przyszedł czas na wiosenny remanent  - nadrabiam zeszłoroczne zaległości: świętokrzyski odcinek Green Velo.
 
Niespecjalnie odkrywczy post na jego temat na blogu:
 
znajkraj.pl/szlakiem-green-velo-z-kielc-do-sandomierza
 
 
A w specjalnej wersji dla czytelników Forum Rowerowego... ;)
 
Szlak jakby bez swojej zawartości i stojącej za nim idei głębszej, niż po prostu zbudowanie go na siłę i połączenie z tym pierwotnym, prawdziwie wschodnim, przebiegiem szlaku.
 
Zaczyna się w Końskich, dokąd nie sposób zorganizować transport po ludzku. Bo do najbliższej stacji PKP niecałe 30 kilometrów. I jeśli masz dwa tygodnie na jazdę, to 30 km nie zrobi różnicy. Ale jeśli chcesz przyjechać na weekend w Świętokrzyskie i myknąć sobie trasą Końskie-Kielce-Sandomierz, to nie ma opcji, byś zostawił tu auto i potem do niego wrócił.
 
Ale lepsze, że powrót do Kielc z Sandomierza możliwy jest tylko w wakacje i tylko w weekendy. Propsy dla samorządu, który fajnym pociągiem dowozi co tydzień chętnych do Sandomierza - pociąg jeździ pełny. Moze warto puścić go też w tygodniu?
 
Sam szlak... nudny, niestety. Na 120 kilometrach tylko odcinka Kielce-Sandomierz jest kilka bardziej zajmujacych miejsc. I oczywiście, tak: turystyka rowerowa jest też po to, by uciec od cywilizacji i tych mitycznych "miejsc do zobaczenia". Ale tu jednak ich brakuje. A przecież i na północ, i na południe, tyle rzeczy do zobaczenia. 
 
Trochę mam wrażenie, że tych niewielu turystów którzy przyjeżdżali w Świętokrzyskie na rowerze i zaglądali w G. Świętokrzyskie, do Ćmielowa, Opatowa, Szydłowa, teraz będzie tam jeszcze mniej, bo wielu z nich przeleci Świętokrzyskie "autostradą" przez las i szybko nie wróci. Bo "już byli".
 
Ta "autrostrada" to też za dużo. To po prostu lokalne, malutkie drogi. Tak, świetne na rower, zwykle puste, ciche, fajne. Ale jednak niewyłączone z ruchu samochodowego, jak to się robi w Europie. Wciąż masz szansę na zakręcie wpaść na jakiegoś wiejskiego wariata. A więc trudno o to poczucie totalnego luzu, jaki dostajesz na odseparowanej drodze rowerowej.
 
Bezwzględnie pięknie i atrakcyjnie było nam dwa razy: w sadach przed Sandomierzem, gdy szlak schodzi na widać, że specjalnie pod Green Velo utwardzane trasy, kiedy wokół wszędzie wiszą jabłka, śliwki, gruszki, czereśnie... Super, naprawdę, jak podczas jazdy wzdłuż Adygi w Alpach. I w samym Sandomierzu. Europa pełną gębą, pasowały nam tam nawet tłumy ludzi wszędzie, dosłownie wszędzie. Prze-pięk-nie.
 
 
Tym razem skromniej fotograficznie - jeszcze nie wszystko przeszło przez proces mozolnej obróbki. Tymczasem:
 
 
lacznik-green-velo-w-kielcach-swietokrzy
 
To fragment miejskiego łącznika z Kielc do właściwego Green Velo - fajny. Widać, że specjalnie dla rowerzystów, przyjemnie zorganizowany, ze świetnym przejazdem pod rzeką. Takiego poziomu robót, przyłożenia do zadania, oczekiwalibyśmy na całym szlaku.
 
 
konie-w-holendrach-swietokrzyskie-2016-s
 
Cudowna świętokrzyska głusza. Ale takich miejsc z duszą, z uśmiechem, z życiem, jest zaledwie kilka.
 
 
rowerami-po-szlaku-green-velo-w-swietokr
 
Jasny, biały tłuczeń, mimo że naturalny w tym regionie, nadaje przejazdom przez lasy, gdzie utwardza trasę, specyficznego charakteru. Może - subiektywnie - uroczystego? Fajne, inne. Widać też niżej na zdjęciu z sadu.
 
 
palac-krzyztopor-w-ujezdzie-swietokrzysk
 
Ujazd - fajna miejscówka. Z MOR-em naprzeciw, sklepem obok.
 
 
przez-sady-owocowe-kolo-sandomierza-swie
 
Te sady o tej porze roku przy tej pogodzie... I to białe kruszywo - zwróćcie uwagę, na widoczną nienaturalną granicę pomiędzy nim, a naturalnym podłożem. Bardzo specyficzne wizualnie (nie, że złe).
 
 
na-pieknym-rynku-w-sandomierzu-swietokrz
 
Sandomierz. Wisienka na torcie. Na koniec. Na szczęście.
 
 
* * *
 
 
No dobra, jedziecie na Green Velo w tym roku? :]
 
Szy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem:

 

 

lacznik-green-velo-w-kielcach-swietokrzy

 

To fragment miejskiego łącznika z Kielc do właściwego Green Velo - fajny. Widać, że specjalnie dla rowerzystów, przyjemnie zorganizowany, ze świetnym przejazdem pod rzeką. Takiego poziomu robót, przyłożenia do zadania, oczekiwalibyśmy na całym szlaku.

 

 

Fajny skrót relacji i miło słyszeć, że coś na poziomie wykonane - notabene to jest druga, nowsza, lepsza i prawdziwsza ścieżka rowerowa - wyasfaltowana i doposażona w przejazdy przez jezdnię dzięki Green Velo. Jednak dodam małą korektę - niestety nie prowadzi ona przejazdem pod rzeką - a szkoda, bo to byłoby COŚ, a pod mostem, przez rzekę - takim sprytnym, długo wyżebrywanym przejazdem ;-) Najważniejsze, że działa - przejazd jest wygodny, szybki i w miarę bezpieczny (trzeba uważać na ciekawskich pieszych).

Natomiast moje spostrzeżenie jest takie, że Green Velo mija wiele/część atrakcji często tuż obok - jak amfiteatr Kadzielnia w Kielcach czy mur oporowy w Bobrzy. Trzeba o tych atrakcjach wiedzieć i zjechać z trasy - sugerował to już artykuł w BikeBoardzie dla innych odcinków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak dodam małą korektę - niestety nie prowadzi ona przejazdem pod rzeką - a szkoda, bo to byłoby COŚ, a pod mostem, przez rzekę - takim sprytnym, długo wyżebrywanym przejazdem ;-)

Ajjj! :) Moja wina, oczywiście, dzięki za korektę :)

 

A z ciekawości - co było w miejscu tej drogi rowerowej wcześniej - trawa, chodnik? Bo tak jak się bardzo cieszę takimi autostradami dla rowerów w mieście, tak samo zawsze żal mi zieleni, która znika. A tu co było?

 

 

 

W ktora strone jedzie sie z wiatrem ,mam na mysli zaczac od Polnocy ,czy od Poludnia

Dziekuje J

Wiadomo, że trzeba zacząć z góry mapy - na dół będzie z górki ;)

 

Szy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A z ciekawości - co było w miejscu tej drogi rowerowej wcześniej - trawa, chodnik? Bo tak jak się bardzo cieszę takimi autostradami dla rowerów w mieście, tak samo zawsze żal mi zieleni, która znika. A tu co było?
 

 

Żadna tam wina - raczej drobne przejęzyczenie. 

Przed Green Velo była tam "ścieżka rowerowa" z kostki brukowej (o ile dobrze pamiętam i to chyba wspólna dla ruchu pieszego), a wcześniej był chodnik. Po prawej stronie, gdzie stoi "blok" był spory plac manewrowy do nauki jazdy - nie kojarzę tylko czy nie dla motocykli czy też może dzieciaków ??? Wcześniej patrząc z perspektywy zdjęcia był pierwszy kielecki skate-park - chyba na miejscu jakiegoś kina letniego !

Ależ ja jestem stary - tyle rzeczy pamiętam ! ;-) ;-)

Przejazd pod mostem był latami "dyskutowany", bo mzd twierdziło, że "nie da się tak", itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...