Skocz do zawartości

szy

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    875
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Zawartość dodana przez szy

  1. Czekaj, czekaj - "po przetarciu zewnętrznego oplotu", to znaczy którego miejsca dokładnie na mojej focie? Szy.
  2. @HSM, tak jest, podpisuję się również pod takim podejściem. Pisząc o tym, co mi się przydarzyło, nie chcę zniechęcać do systemu. Dalej jestem zadowolonym użytkownikiem. Chociaż, gdyby taka awaria paska wydarzyła mi się gdzieś dalej, a w sakwie nie byłoby zapasu, pewnie trochę nerwów by to kosztowało. Jedna uwaga do powyższego: jeśli wymieniać i używać dalej w turystyce, wiedząc też, że to się może posypać w taki sposób, to jednak warto te parę złotych dołożyć do zapasowego CDX, nie CDN. Szy.
  3. Jeszcze za nowości roweru wymieniane były opony, więc to mógłby być dobry trop. Teraz jeszcze coś znalazłem: chciałem porównać stan mojego paska z paskiem Oli - obydwa rowery kupione były razem, jednak Ola przejechała gdzieś o połowę dystansu mniej, mniej waży, mniej wozi i jeździ delikatniej. I co? Generalnie zęby w nieuszkodzonej części u mnie i zęby u Oli wyglądają bardzo podobnie, poprawnie, normalnie, zupełnie nie sugerują jakiegoś nadchodzącego problemu. Ale: dopiero teraz przejechałem palcem po pozostałych moich zębach i widzę, że dwa pojedyncze, niesąsiadujące ze sobą zęby w "zdrowej" cześci paska są już w połowie oderwane. Można je odchylić palcem 😱 Czyli raczej nie można mówić o przypadku, a o rzeczywiście mocno zużytym pasku. Niewłaściwie napięcie paska, miejska wersja i moja waga mogły się złożyć na taki efekt. No i - tak, też nadal uważam że warto 😊 Szy.
  4. Nawet bardziej 3-4 tysiące, niż 7-8. Przód jest kompozytowy, tył metalowy. Wydaje mi się, że widziałem oznaczenie CDN na przedzie, na tyle - nie wiem. Metalowy to zawsze CDX? Znalazłem podobną fotę na reddicie, sprzed trzech miesięcy - wygląda identycznie. Tam ktoś sugeruje niewłaściwy poziom napięcia paska. S.
  5. Trzy lata później Niedzielna przejażdżka, spokojne kręcenie, nagle jakieś dziwne dźwięki z tyłu, pasek spada i widzę że zęby z paska Gates zostały powyrywane z korzeniami. Nie zerwał się cały pasek, jak podobno dzieje się to po długim czasie, ale nie wytrzymały zęby. Początkowo wyleciały 3-4, po czym, po chwili, po założeniu paska w takim stanie i próbie kontynuowania jazdy, kolejne kilka. Pasek - w wersji CDN - ma niecałe trzy lata. Przejeździł jakieś kilka tysięcy kilometrów. Zmieniłem na zapasowy pasek CDX, który, mam nadzieję, będzie bardziej wytrzymały. Same zębatki wyglądają w porządku. Zastanawiam się, czy to oczekiwane w tym rozwiązaniu, że zęby wylatują ze starości? Czy może to jakaś losowa awaria - może jakieś mechaniczne uszkodzenie pojedynczego zęba, potem może krzywe złapanie przez zębatkę i przypadkowa konsekwencja w postaci wycinania następnych przez ostrą tylną zębatkę? Szy.
  6. Kumam. To może pomoże Ci fakt, że to człowiek z forum podrozerowerowe.info. Na priva mogę podesłać bliższy namiar. Całkiem realny, długo bawiący się w rowery człowiek. Jeśli to kwestia "tylko" jakiegoś rowerowego zakupu, a nie powierzenia setek tysięcy złotych, to myślę że godzien zaufania. Szy.
  7. Na Facebooku: https://www.facebook.com/ultracyclingbygravelbike Szy.
  8. Grupa, o której mowa w artykule: https://www.facebook.com/groups/longcovidsuportforenduranceathletes/ Szy.
  9. Odnośniki, liczby, badania, w tym myszy i makaki, specjalnie dla Ciebie z fachowego źródła: https://www.mp.pl/szczepienia/ekspert/ekspert-covid-19/337459,co-wiadomo-o-skutecznosci-szczepionki-nuvaxovid-przeciwko-covid-19 Oraz opinia specjalisty, autorytetu: https://www.prawo.pl/zdrowie/szczepionka-novavax-na-covid-19-wywiad-z-krzysztofem-pyrciem,524255.html * * * @KrissDeValnor, szanuję oczywiście Twoją prośbę, ale mam nadzieję, że nie obrazisz się za rzeczową odpowiedź na - w sumie zasadne (w tych dniach, w tym wątku) - wątpliwości @leejoonidasa I postaram się już 🤐, dzięki. Szy.
  10. Ale akurat to - w świetle aktualnej dostępności szczepień - jest bezsprzeczne Szy.
  11. @marvelo, jeszcze raz Cię zapytam: jakie masz wykształcenie medyczne, jak wygląda Twoja ścieżka kariery medycznej, że uznajesz, że kolejne głupie teorie spiskowe godne są rozpowszechniania, a tym samym dezinformowania społeczeństwa i działania na jego szkodę? Bo ja nie mam żadnego, więc zdaję się na wiedzę i rekomendację tych, którzy je posiadają. A czasem używam wyszukiwarki, by znaleźć uznane, wiarygodne źródła, które wspierają lub obalają interesujące mnie materiały. Jak tutaj: https://demagog.org.pl/fake_news/plandemia-i-falszywe-testy-pcr-w-wywiadzie-z-reinerem-fullmichem/ ... gdzie czytam: "Reiner Füllmich nie ma wykształcenia medycznego. Na jego stronie w rubryce „główne obszary działalności” znajdziemy punkt „prawo medyczne”. Nie oznacza to jednak, że prawnik jest autorytetem w kwestiach dotyczących ochrony zdrowia." Albo sam jesteś trolem, albo nie widzisz, że jesteś narzędziem w rękach innych troli. Dajesz się wodzić za nos tym, którym zależy na osłabianiu społeczeństwa. Wspierasz teorie spiskowe. Dezinformujesz. Szkodzisz. I gdybyś tylko siebie w ten sposób pakował do grobu - Twoja sprawa. Ale niestety ktoś kiedyś Cię tu przeczyta, znajdzie Twoje bzdury i położy się obok Ciebie. Szy. Btw, jestem w niewielkim gronie osób, którym udało się zaszczepić Nuvaxovidem. Zachęcam.
  12. Tak z pamięci to było dobre kilkaset metrów, może kilometr z hakiem. Dojedziesz bez problemu - to droga łącząca Pobiel z Wąsoszem. Szy.
  13. A możesz jeszcze poprzeć swoje przekonanie wspominając Twoje wykształcenie w tym kierunku oraz listę dokonań, którymi uwiarygodniłbyś się i tym samym przekonał mnie czy innych tutaj, że wiesz co robisz promując nazwiska, o których istnieniu jeszcze rok czy dwa lata temu nie miałeś pojęcia? Szy.
  14. @marvelo, żeby wyrobić sobie zdanie na temat tej "deklaracji" wystarczy przejrzeć kilkanaście pierwszych linków z Google'a: https://www.google.com/search?q=great+barrington+declaration Ktoś kiedyś wróci do tego wątku i weźmie takie posty i bezrefleksyjnie podawane stwierdzenia za uwiarygodnienie czyjegoś szaleństwa. Może jednak trzymajmy się twardych osiągnięć nauki, a nie "oświeconej" szarlatanerii. Szy.
  15. O, to, to. Nasze doświadczenie było dość oryginalne. I był to chyba mój największy fckp w historii przygotowań do wyjazdów rowerowych. Otóż jadąc na szlak zamków Loary pomyślałem o wszystkim, tylko nie o tym, by sprawdzić covidowe statsy we Francji. I dzień, w którym Francja odnotowała rekord dziennych zakażeń ich 3. fali - ponad 200,000 przypadków - ... (źródło) ... był też dniem, w którym zobaczyliśmy pozytywny wynik naszych testów To musiało się tak skończyć po tym, gdy przez kilka wcześniejszych dni zwiedziliśmy 12-13 zamków i pałaców, zwykle licznie odwiedzanych, a wszystkie wieczory spędzaliśmy przy 2-3-godzinnych leniwych kolacjach w małych, francuskich restauracjach - znowu - pełnych ludzi. Na szczęście między szlakiem Loary a Szlakiem Jezior w Szwajcarii mieliśmy zaplanowany dzień na przejazd, dwa dni na odpoczynek i zwiedzanie Zurychu, które w praktyce okrutnie przemęczyliśmy w łóżkach z prawie 40-stopniową gorączką. I teraz najlepsze - po dwóch dniach nasilającego się "przeziębienia" jeszcze we Francji, którego nawet nie podejrzewaliśmy o bycie covidem, oraz po kolejnych trzech dniach kompletnego rozłożenia na łopatki, kolejnego dnia przypadał nasz pierwszy, zaplanowany dzień jazdy w Szwajcarii - bo zaplanowane noclegi, bo jeszcze dwa wyjazdy zaplanowane po tym. I co? Obudziliśmy się w podejrzanie dobrej formie, wsiedliśmy na rowery, ruszyliśmy w szwajcarskie "przedalpie" i... mieliśmy niesamowite wrażenie świeżości i mocy. Czyli obydwoje, wspólnie, w tym samym czasie, przeszliśmy zakażenie bardzo intensywnie, dość szybko (jakieś 5 dni) i bez późniejszego wpływu na naszą wydolność fizyczną. Zupełnie nie chcę bagatelizować problemu, jestem zwolennikiem szczepień i przed zakażeniem obawiałem się ewentualnych powikłań po covidzie właśnie w świetle mojego rowerowego zajęcia. Ale rzeczywiście muszę dziś przyznać, że tamten covid nie wyrządził nam krzywdy (albo po prostu jeszcze o tym nie wiemy). Czy pomógł w tym rower? Być może, ponieważ nasza wycieczka po szlaku Loary była najbardziej intensywnym wyjazdem od lat. Mieliśmy poumawianych przewodników i godziny zwiedzania, które w razie spóźnienia by poprzepadały. Pomiędzy zwiedzaniem musieliśmy jeszcze przejechać trasę, robić zdjęcia, posiłki, oglądać inne miejsca. Tę skuteczną obronę przed covidem tłumaczę więc sobie naprawdę intensywnym trybem w którym funkcjonowaliśmy w momencie infekcji i taką mimowolną, nieświadomą obroną przed głębokim wtargnięciem wirusa w organizm. A czy słusznie? Nie mam pojęcia. Szy. PS. Zapraszam, oczywiście 👇
  16. Obstawiam jeszcze, że ceny w Głowaczówce są niższe, bo nie wiem, czy mogą być droższe niż w 8 Rybach Stojaki przed 8R też były, ale poza zasięgiem wzroku, gdy siedzisz w środku. Na szczęście mozna wjechać na taras i jeść z rowerem przy stole. No i poziom dań w 8R na szczęście koreluje z cenami A widziałeś, że tego NEPO(mucena) miałeś na trasie? Szy.
  17. Nie tylko Ci go nie wybaczę, ale nawet podziękuję - jesteśmy w dziale turystycznym, więc myślę, że tematy krajoznawcze są tu nawet wskazane. A już jesteśmy przy Panzer IV - dlaczego w Kołobrzegu miał takie piaskowe malowanie? Wcześniej służył w Afryce czy tak go przemalowano w Kołobrzegu? Szy.
  18. A, sorry, myślałem że mówimy o borealisie. Szy.
  19. To jak z tym właścielem dworu i Muzeum Pancernego w Kłaninie - świetnie, że komuś się chce dbać o takie drobiazgi Byłoby fantastycznie, gdyby Dolnośląska Kraina Rowerowa poprowadziła drugą drogę rowerową na północ od Milicza, równoległą do "kolejowej" trasy - wtedy mogłaby przejść właśnie przez Trzebicko czy Baranowice. I byłaby propozycja na pętlę wokół DKR po izolowanej infrastrukturze. Może, kiedyś. Szy.
  20. Ihnfi ;), ale jestem pełen podziwu dla faceta, że swoją pasję realizuje z taką korzyścią dla regionu. To jego kanał na YT, gdzie jest więcej takich klimatów: Tank Hunter @ Youtube Szy.
  21. Niebieska? W 8a cena za pomarańczową czy zieloną to 400+ za model z kapturem, 300+ za model bez. Szy.
  22. Przeskoczyliśmy dwoma pociągami Głogów-Leszno-Oborniki (wcześniej można wysiąść w Żmigrodzie). Nie mieliśmy dużo czasu by wracać na rowerze, a zależało mi przede wszystkim na "oficjalnych" trasach DKR. Szy.
  23. Cześć, po wrażeniach z Pomorza Zachodniego przyszedł czas na EuroVelo 10 w Pomorskiem, czyli odcinek Ustka-Elbląg przez Łebę, Puck, Trójmiasto i Nowy Dwór Gdański. Jeśli ktoś jechał po poprzedniku - szlaku R10 - jeszcze kilka lat temu, to na nowym EuroVelo 10 poczuje się prawie jak na nowym szlaku. Sukcesywnie znikają najtrudniejsze odcinki - zmieniają się przebiegi lub nawierzchnie. Już jest łatwo, a będzie jeszcze łatwiej. To w końcu trasa turystyczna, rekreacyjna, rodzinna, część europejskiej sieci EuroVelo. A ich założeniem jest wysoka dostępność społeczna. Na EuroVelo nie ma już Kluk - szlak biegnie przesuniętym na południe nowym wariantem. Nie ma terenowej Mierzei Sarbskiej - pięknej, ale trudniej, piaszczystej i korzeniowej. Nie ma leśno-piaszczystej drogi na północnym brzegu Gardna - teraz jedziemy południowym brzegiem, gdzie stare płyty wkrótce zmienią się w szutrową nawierzchnię. Zmienił się również cały układ szlaku w okolicach Trójmiasta. Kiedyś po R10 jechaliśmy na Hel. Teraz jeszcze przed Karwią odbijamy na kolejową drogę rowerową Krokowa-Swarzewo, a jeśli chcemy dojechać do Helu, musimy zjechać na jeden z kilku szlaków łącznikowych, które nazwano... R10. Jeden R10 mamy na Mierzei Helskiej, drugi R10 na Mierzei Wiślanej. Są jeszcze łącznikowe R10 z Pruszcza Gdańskiego i Słupska. Zapraszam, chyba drugi najbardziej obszerny wyprawowy artykuł na blogu 👇 EuroVelo 10 w Pomorskiem. Rowerem wzdłuż wybrzeża Morza Bałtyckiego A tu przegląd nawierzchni i rowerowych drobiazgów, ale najpierw kilka obrazków z Orzechowa i Poddąbia, czyli świetny klimat stworzony przez mgłę adwekcyjną, którą akurat przez te 2-3 dni zalegała nad wąskim pasem wybrzeża. Rowery w tej aurze tajemniczości wypadły dość wdzięcznie No i drogi - stare i nowe drogi nowego EuroVelo 10. Okolice Ustki to sama dobra infrastruktura. Jeszcze wjeżdżając do województwa pomorskiego z zachodu, jedziemy po nowych ddrach wzdłuż lokalnych szos i większej krajówki. Za Ustką pierwsza z nowości - tego- lub zeszłoroczny betonowy odcinek z Zapadłego do Wytowna, potem taki sam przed Poddąbiem oraz budowany chyba jeszcze obecnie za Poddąbiem, jeszcze przed Rowami. Z bardzo naturalnych leśnych dróg robią się leśne autostrady - wyłączony ruch inny niż pieszy i rowerowy: Między Poddąbiem a Rowami mamy do czynienia z pewną osobliwością - pasem rowerowym wymalowanym tylko w jednym kierunku. Na szczęście w tym, w którym jedzie chyba 90% rowerzystów. Właściwie nie wiem nawet, czy to oznaczony pas rowerowy, czy bardziej pobocze tylko "w domyśle" rowerowe? W każdym razie pomaga i zwraca uwagę na rowerzystów, a na tym odcinku jest rzeczywiście spory ruch samochodów. Za Rowami zaczyna się Słowiński Park Narodowy, a w nim objazd jeziora Gardno od południowej strony. Niestety, prawie cały czas płyty z niewielką przerwą w okolicach Gardny Wielkiej. Gdy jesteś pełnym sił człowiekiem, jedziesz na takim rowerze - nie ma dramatu, jasne. Ale z przyczepką dziecięcą chociażby - słabo to widzę. Ten odcinek zmieni się w nową, szutrową drogę w kolejnym lub jeszcze następnym roku - prace ma prowadzić Słowiński Park Narodowy. I w tym momencie na starym R10 zaczynała się magia - kiedyś szlak prowadził na "Kluki", czyli bagienny odcinek przez Ciemińskie Bagno, fragment rezerwatu Bagna Izbickie. Teraz ze Smołdzina odbijamy na południe, na lesny odcinek w kierunku Główczyc. Komfort jazdy - bez porównania. Zamiast kilku kilometrów, które przy braku szczęścia (czytaj: suchej pogody) rower prowadziło się przez błota, bagna w towarzystwie much, komarów, gzów, mamy niezłą drogę - najpierw nowe, gładkie płyty, potem szeroka szutrówka, w części piękną aleją. Na pewno wielu będzie tych emocji żałowało, na pewno Kluki będą za grzęznącymi rowerzystami tęskniły ;), ale jeśli dostępność jest priorytetem, Kluki mogą być tylko opcją specjalną. Za to emocji nie braknie wciąż między Gacią a Żarnowską. Pięć kilometrów z wieloma piaszczystymi przystankami to najgorsze co w tym momencie zostało na całym polskim odcinku EuroVelo 10. Na oponach 2,15'' mogliśmy niektóre z tych fragmentów przejechać, ale na zwykłym trekkingowym 1,4-1,6'' w piachu stają wszyscy. Na szczęście i to ma się wkrótce zmienić - tu też Słowiński Park Narodowy (to wciąż teren Parku) ma położyć szuter w miejscu dzisiejszych piachów. Za Łebą chyba najmniej ciekawy fragment trasy - trochę nowej szutrowej, leśnej autostrady, trochę asfaltu, trochę piachu, na koniec nowa droga rowerowa z Sasina do Osetnika (Stilo). Za to za Osetnikiem z latarnią Stilo zaczyna się kilka kilometrów jednego z najładniejszych fragmentów szlaku - las między Kopalinem a Osetnikiem. Centralną część tego obszaru zajmie za kilkanaście lat elektrownia jądrowa Kopalino-Lubiatowo, a prace przygotowawcze - archeologia i wycinka lasu - planowano wstępnie już na ten rok. To dość naturalny, choć utwardzany czymś ciemnym, odcinek z przyjemnym, sosnowym lasem. Tu zwykle jeździ dużo osób, bo do jadących szlakiem na dużym dystansie dołączają ci, którzy rowerami jadą na te naturalnie szerokie, najpiękniejsze plaże na polskim wybrzeżu. Za Kopalinem nadal las, ale już mieszany, wszystkiego po trochu, trochę zrębów, ale nadal świetna, szybka jazda do celu. I wciąż dużo ludzi, bo na tutejsze plaże to tylko rowerem albo pieszo. W końcu to ten najdzikszy odcinek wybrzeża. I to właśnie "przyciągnęło" elektrownię jądrową. Potem nieco "kurortowych" klimatów - Dębki, Karwieńskie Błota, a szlak nas wyprowadza po krótkim odcinku szutrowej drogi na niedawno odremontowaną drogę rowerową po zlikwidowanej linii kolejowej z Krokowej do Swarzewa. To szybki, przyjemnie widokowy odcinek z kilkoma dworami do zobaczenia wokół. Łącznie około 17 kilometrów po nowej nawierzchni, bez samochodów, tylko z kilkoma wsiami po drodze. Dość przyjemnie jest jeszcze między Puckiem a Gdynią. Najpierw płyty, które wkrótce mają zmienić się w coś bardziej zjadliwego, koło rezerwatu Beka, potem Mostowe Błota - nowa droga rowerowa i jeszcze jedna za chwilę za Mechelinkami. Trójmiasto to dużo dobrej infrastruktury, włącznie z doskonałą trasą nadmorską - doskonałą poza sezonem, oczywiście , bo w sezonie to czasem trudno szpilkę wcisnąć. Różnych dróg, rozwiązań jest tak wiele, że... przelatujemy od razu na Żuławy, gdzie nad Tugą, już przed Nowym Dworem Gdańskim lądujemy na świetnej, choć znów plytowej, drodze rowerowej na małym wale przeciwpowodziowym. Potem już tylko starą siódemką do Elbląga. Jak widać, na pomorskim EuroVelo 10 nie ma tylu fajerwerków jak na Pomorzu Zachodnim, które czaruje pomostami, promenadami, mierzejami... W Pomorskiem jest chyba jednak spokojniej, bez tylu nadmorskch miejscowości, bez tego szumu i zgiełku lata. Ale wcale nie mówię, że któraś część jest lepsza - obydwie są po prostu inne. W Pomorskiem nietrudno nie zauważyć jednolitych miejsc postojowych dla rowerzystów, których ma być nawet kilkadziesiąt. Rzeczywiście, widać je, dobrze służą, niektóre nawet posiadają toaletę, co wydaje się już wejściem na wyższy poziom, choć... powinniśmy na nim być już dawno, wszędzie. I jeszcze jedno polecenie krajoznawcze na koniec - Kłanino. Kiedyś był tu stary dwór rodziny von Grass. Kupił go kilkanaście lat temu młody właściciel firmy produkującej maszyny do lodów, pięknie wyremontował, zamienił w hotel, sprowadził nawet zabytkowe schody z Gdańska, aby odtworzyć dawne niemal identyczne wyposażenie, jakie wywieziono do... Gdańska, a teraz jeszcze w dawnych budynkach gospodarczych dworów stworzył Muzeum Pancerne, gdzie wystawia własną kolekcję militariów. Wszystko pięknie estetyczne, i dwór, i militaria. Ma człowiek i łeb do interesów, i pasję, i zmysł estetyczny. Kłanino - bardzo ciekawy przystanek przy wyżej wspomnianej kolejowej trasie. To nasz pierwszy materiał z nowymi kogami, ale im poświęcę chyba osobny wątek Zapraszam do lektury całego artykułu 👇 https://www.znajkraj.pl/eurovelo-10-w-pomorskiem-rowerem-wzdluz-wybrzeza-morza-baltyckiego Szy.
  24. Niech się dobrze noszą. Ostatnio w borealisie jeździłem przy 8-12 stopniach, pod spodem w zwykłej koszulce (krótkie rękawki) z domieszką merino i dość ciepłej, choć nie zimowej, bluzie i... to chyba dolne granice możliwości tego materiału przy takim zastosowaniu. Przy zimnym wietrze jednak nie miałem pełnego komfortu, przewiewało mnie wyraźnie. I po dwóch dniach przeskoczyłem w paclite'a. Ale wciąż bardzo lubię borealisa, krój jest naprawdę ok. Niekrótkie plecy, świetne kieszenie gdzie fajnie chowa się mapę albo rękawice na płasko, kaptur wchodzący na kask. Udana rzecz. I to, że odpowiedział Ci Rab na mejla - też spoko z ich strony Szy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...