Skocz do zawartości

[prawo] 1-2 piwa w upały - jazda rowerem w stanie po użyciu alkoholu


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Trzeba nas trzymać za mordę?

 

A zachłyśnięcie wolnością, to może mieli nasi rodzice 20 lat temu, bo teraz to mam zupełnie odmienne obserwacje. Podatki jedne z najwyższych w Europie, dochód rozporządzalny (średni) za to jeden z najniższych - przy porównywalnych cenach, poziom podsłuchów wobec własnych obywateli rekordowy w Europie, chyba z 10 różnych mundurowych (poza policją), na włąsnej działce nie możesz sobie ściąć drzewka nawet jeśli sam je posadziłeś, brak odpowiedzialności fiskusa za działania sprzeczne z prawem, i tak można długo wymieniać. 

Ja bym tego nie nazwał zachłyśnięciem się wolnością... Ale to już nie na ten topik dyskusja.

Popatrz na historię, za dużo swobody i kraj leciał w rozsypkę. "Gdzie polaków dwóch tam trzy zdania" nie wzięło się z powietrza.

Zjednoczyć się na hura, tak to potrafimy doskonale, ale na co dzień już nam takie zgranie nie wychodzi.

 

Patrz na społeczeństwo, a nie podatki, dochody i przepisy prawa (polityczno dygresyjnie, rząd i sejm to nie są jacyś obcy z kosmosu, to są ludzie ze społeczeństwa, których wybieramy, to jacy się tam dostają jest odbiciem naszej populacji). Gnębiła komuna i wszyscy jechali na tym samym wózku, to się jakoś trzymaliśmy i wspieraliśmy. Zrzuciliśmy kaganiec to każdy sobie rzepkę skrobie, ma w nosie innych. Mamy wolność, ale nie potrafimy z niej korzystać, bierzemy swobody ale nie pamiętamy o odpowiedzialności.

Obraz tego mamy między innymi na drogach. Ograniczenie prędkości? To nie dla mnie, przecież nikomu nie wadzę, mam dobry samochód to mogę więcej... W Polsce król szos, pojedzie za granicę gdzie się bardziej przykładają do kontroli i nagle każdy potrafi jeździć przepisowo, bo kary wysokie, bo pewność złapania większa. Jak czuje bat, to umie jeździć, jak poczuje swobodę to hulaj dusza.

 

Chodzi o to, żeby tej wolności się nauczyć, brać odpowiedzialność za siebie, dbać o otoczenie, przyjmować ogólnie pojęte postawy obywatelskie. Chcemy luźniejszych przepisów, to pokażmy, że zachowujemy się rozsądnie. Obecnie narzekamy, że przepisy cisną, ale nadal czekamy aż państwo zajmie się robieniem porządku na drogach.

Tą pracę trzeba zacząć od siebie, przestać naginać prawo bo tak mi wygodniej (oczywiście mamy już setkę wymówek w pogotowiu), obniżmy tolerancję na to naginanie, to właśnie jest przykładem brania odpowiedzialności. Przestrzegam przepisów nie ze strachu przed karą, a ze zrozumienia po co istnieją i jak wpływa ich łamanie na innych.

 

Z drugiej strony trzeba pilnować własnych swobód, zaangażować się w sprawy kraju czy miasta (wsi także ;) ), dać coś od siebie, zamiast mieć na wszystko wylane i wiecznie narzekać.

Nasi rodzice w tym zachłyśnięciu nie dopilnowali tego, popełniali błędy i płacimy za to. Tym bardziej trzeba wyciągać z tego wnioski i uczyć się na przyszłość, bo teraz od nas młodych zależy jak się Polska rozwinie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, przecież jak się pojawia jakaś kontrowersja, to w zasadzie dobrze, że ludzie rozmawiają. Ileż można nawijać o amortyzatorze Reba czy innej tam piaście Nexus? :)

 

 

 

Oj, zekker... ja naprawdę nic nie mam do Ciebie, wiesz o różnych dziwnych piastach znacznie więcej ode mnie i w ogóle. Ale skoro wątek jest polityczny, to nie mogę nie zaoponować, bo czuję się, jakbym oglądał telewizję.

 

Polacy byli tyle czasu trzymani za mordę, że już naprawdę najwyższy czas trochę poluzować. A kraj rozpadał się, bo co jakiś czas Niemcy i Rosja tak się przytulały, że nas miażdżyły, ewentualnie tak się lały, że w końcu to my obrywaliśmy najbardziej. Czy Polacy potrafią się zjednoczyć tylko na "hura"? Nie, nie tylko. Poczytaj waść o tym, jak przed wojną ludzie oddawali ślubne obrączki na Fundusz Obrony Narodowej.

 

(Obecnie rządzący też pewnie by nam obrączki pozabierali - na premie dla rządu, tylko jeszcze nikt nie jest na tyle bezczelny.)

 

Czujesz się wolny, suwerenny i niezawisły, bo wybierasz polityków? To się czuj, nie zabronię Ci.

 

Ja z kolei przeczytałem dość dokładnie konstytucję i ustawy, zwłaszcza pod kątem obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej, referendum, powoływania urzędników najwyższego szczebla; poznałem przepisy i urzędowe niuanse dotyczące zakładania działalności gospodarczej i dostępu do broni palnej. Dowiedziałem się o umocowaniu prawnym i składzie osobowym PKW, czyli organizacji, która liczy głosy; przeczytałem ustawę o udziale zagranicznych funkcjonariuszy w operacjach na terenie RP; poznałem obowiązującą koncepcję wolnego mandatu parlamentarnego.

 

Obywatel = niewolnik. Tyle w tej kwestii, życzę miłej lektury. Żadnego kagańca nie zrzuciliśmy, po prostu teraz mamy inny model, pokryty mięciutkim pluszem przymusu ekonomicznego w miejsce fizycznego.

 

 

Polacy za granicą jeżdżą przepisowo, bo tamtejszych przepisów nie tworzy się pod łapówki i zakładane przychody z mandatów. To duża różnica, taka, jak między "to serve and protect" a "my jesteśmy rozbójnicy, bardzo groźni, bardzo dzicy". Ile razy (zakładam, ze byłeś w Wielkim Świecie) widziałeś ograniczenie do 40 pierdyknięte w samym środku niczego? A może funkcjonariuszy stojących ze źle ustawionym radarem (Emil Rau zdemaskował mnóstwo nielegalnych pomiarów lubuskich straży miejskich, ale Lubuskie to tylko malutki kawałeczek...)?

 

Jeżeli chcemy luzu, to mamy się przystosować do zamordyzmu? Jest takie chińskie przysłowie "kiedy cię gwałcą, staraj się leżeć spokojnie i mieć przyjemność"... od naszej uległości władza nie przestanie.

 

A do uciekania się pod opiekę państwa namawiają właśnie moi szanowni oponenci, chcąc, by to państwo zmuszało, kontrolowało itp. itd.  - INNYCH

 

[Żeby nie było: swoje pierwsze procenty wypiłem po 18 latach życia. Ciekawe ilu z moich szanownych adwersarzy zrobiło podobnie?

Jeżdżę zgodnie z ograniczeniami prędkości. 50 w mieście i ani jednego więcej. Wkurza mnie projekt ustawy, która ma skasować 60 w godzinach 23:00-6:00, ale myślę, że wielu ludziom głupawa kampania "10 mniej" już tak nasączyła głowy, że się nawet ucieszą, że władza tak słodko, przyjemnie, cieplutko zaciska chwyt na mordzie obywatela.

Oczywiście innego obywatela, bo "ja tam w nocy śpię, a nie się szlajam po drogach jak jakiś pijany rowerzysta"].

 

O postawach obywatelskich nie będę tutaj pisać, bo zaraz będzie, że to takie tanie "argumentum ad komunizmum".

 

Pijani rowerzyści są naprawdę nieznacznym problemem. Rozdmuchiwanie go to odwracanie uwagi od ważniejszych rzeczy w tym życiu.

 

@hadwao,

 

pytania o limity zadali już wcześniej niektórzy koledzy, więc temat mi się wyczerpał... ach nie, nie wyczerpał. Odblaski i kompromis.

 

No więc tak: 

 

jak miałem kilka lat, to mi matka wyjaśniła, dlaczego trzeba chodzić lewym poboczem i przewidywać zagrożenia na drodze. Że się na rowerze światła włącza w nocy. Że trzeba się rozejrzeć dookoła przed przejściem itd. itd.

Nigdy nie miałem odblaskowych elementów (no, może przy rowerze).

Żyję do dziś. 

I jak chodziłem od lat w zimie w ciemnoszarym płaszczu w dzień i w nocy, tak chodził będę, a władzy nic do tego, co mam mieć na ubraniu.

 

Bo istnieje coś takiego jak nieposłuszeństwo cywilne.

 

Amerykanin by jeszcze na dodatek pozwał władzę do sądu i wygrał wielomilionowe odszkodowanie za niesłusznie mu zabraną wolność, ale ja zbyt dobrze wiem, co się stanie, gdy spróbuję zrobić to samo z polskimi sądami... po 50 latach przyjdzie wyrok, że zgodne z konstytucją, a zapłacić trzeba będzie milion pińcet sto dziewińcet kosztów sądowych. W tym czasie wejdzie w życie nakaz chodzenia z dzwoneczkiem i krzyczenia "pieszy, pieszy".

 

A co do kompromisu... polega on na tym, że obie strony rezygnują z części swoich roszczeń. W efekcie nikt nie jest zadowolony i wybucha awantura. Jeżeli zaś jedna strona przewalczy, to druga jest wściekła i również wybucha awantura. Oczywiście zakładam, że żadnej ze stron nie przestało zależeć.

 

To nie robi sensu, jak mawiają Anglosasi.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, rzecz w tym, że jesteśmy traktowani jak niewolnicy. Natomiast najlepsze w tym jest, ze część niewolników zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy i nawołuje do jeszcze większego zniewolenia. A cwaniaki się śmieją, się śmieją, się śmieją, że tak sparafrazuję pewną piosenkarkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdzie jest zdroworozsądkowe podejście do sprawy, gdzie statystyki? Jestem pewien że w ciągu roku więcej potrąceń pieszych dokonują trzeźwi a nie pijani rowerzyści.

 

 

No i z tego powodu powinni absolutnie nakazać jazdę rowerem po piwie!!!!!

TRZEŹWI SĄ NIEBEZPIECZNI!!! 

 

 

Ten sam argument kiedyś podnosili pijani kierowcy..... 

Wierzycie im?   A przecież statystyki mówią same za siebie pijani kierowcy powodują miej wypadków niż trzeźwi więc trzeba ich WYELIMINOWAĆ. 

Prawda?

 

 

Podałem przykłady na to że rowerzysta może zabić...

Zostałem zmieszany z błotem przez fanatyków. Ok

Fakty bolą.... W końcu głównym argumentem za tym żeby zwiększać zagrożenie na drodze jest to ze ono jest tylko dla pijącego.

 

Sprowadzanie do absurdu jest świetną formą ośmieszania rozmówców....

W końcu jak argumenty nie są dość mocne trzeba bić absurdem i obrażaniem.

 

Tylko nie jest absurdalną sytuacją debil jadący tylko 20 za szybko i rowerzysta po dwóch piwach który sie zatoczył....

Kierowca odbija i trafia w was. W aucie czy na rowerze....

A teraz zastanówcie jaka jest szansa takiego zbiegu w Niemczech.

 

Ponieważ tam wszyscy uważają na wszystkich mogą sobie pozwolić na więcej.

Ponieważ u nas wszyscy uważają ze oni to zagrożenia nie sprawiają swoim zachowaniem, ograniczenia są dla leszczy a limity alkoholu złośliwe mamy co mamy.

Niestety nie umiemy przestać wmawiać sobie iluzję.

 

Uważacie się za ę ą ale naprawdę próbujecie wmawiać sobie iluzję że jedno piwko nie wpływa....

Mniejszą szkodę wyrządza to jedno piwo niż to błędne przekonanie.

Tak naprawę to ono jest śmiertelnie niebezpieczne. To ono pozwala sięgnąć po następne.

 

To w dużej mierze odróżnia nas od innych bardziej liberalnych krajów.

To u nas nie jest czymś nienormalnym wsiąść do auta z pijanym kierowcą.

To  u nas jak ktoś zabiera komuś po alkoholu kluczyki to jest traktowany ja agresor nie tylko przez pijanego ale i całe otoczenie.

 

Umiecie to pojąć?

Umiecie to uczciwie sobie przeanalizować?

W Polsce wszyscy zwolennicy zwiększania limitów są rozsądni i oni nigdy....

Ale jakoś wciąż ilość pijanych kierowców nie potwierdza tego rozsądku.

Oczywiście oficjalnie to oni wypili wczoraj wieczorem jedno no może dwa (ach ta skleroza) piwka do kolacji.....

A zatrzymał ich złośliwy policjant rano.... Moment przecież jedno dwa piwo po 2-3h znika....

 

Tatuś wiozący zygzakiem dziecko na bagażniku tez pewnie był rozsądny....

 

Alkohol i wysiłek to głupota z punktu widzenia medycyny.

Picie w upalny dzień i wsiadanie na rower to głupota z punktu widzenia medycznego.

Alkohol wypłukuje z organizmu to co nam w zwiększonym wysiłku potrzebne

Ale na potrzeby tego tematu nagle to izotonik....

Ale to ja jestem talibem a wy się nie oszukujecie :)

Są piwa bezalkoholowe czemu ich nie pić? 

 

 

Alkohol i ruch uliczny to połączenie bardzo niebezpieczne. Niepotrzebne zwiększanie ryzyka. Nie tylko swojego ale i innych uczestników.  PO CO?

Po co skoro można wypić bezalkoholowe?

Więc?   Czemu nie wypić bezalkoholowego albo rzeczywiste jakiegoś 2% które rzeczywiste będzie miało znikomy wpływ?

 

Prawda jest taka że jedno piwo u nas bardzo często jest równoznaczne z "jeszcze jedno"

Wiec z jednego robią się dwa a przecież jak jest tak miło to jedno piwo nie zaszkodzi.

 

Będąc w Niemczech zauważyłem ze bardzo często ludzie nie dopijają piwa czy nawet wina w restauracjach.

Możecie mówić co chcecie ale tam jest mimo wszystko inna kultura picia i CEL picia.

 

Jak się upijają to się upijają jak piją do obiadu to nie po to żeby czuć alkohol a smak trunku.

To jednak jest inna kultura. Niewygodne to ale tak jest kto pił trochę z naszymi i nimi ten wie o czym piszę.

Te różnice się zacierają bo do nas przyszła moda na upijanie się w zachodnim stylu ale moda na picie do posiłków jest w krzakach.

 

W kwestii zamordyzmu to odsyłam do forów motoryzacyjnych gdzie rodacy skuczą na mandaty  na zachodzie :)

Niemczy ostatnio "dyskryminują rowerzystów" to znaczy ponieważ się towarzystwo rozbestwiło to zrobili sobie "zero tolerancji" i ładują mandatami 20-50euro

 

"W skandynawi" z kolei alkohol jest reglamentowany a za duże zakupy są nagradzanie wizytami pomocy społecznej z leczeniem alkoholizmu. Myślicie ze czemu jeżdżą z bimbrowniami na wieś? :D

Myślicie że u nich jest wolność :D

Chcecie ich rozwiązań ale tylko tych popuszczających śrubkę a te które ich trzymają za mordę przemilczacie :D

 

Tak na marginesie wiecie coś się stanie jak rowerzysta w ich normie spowoduje w Niemczech wypadek?

Limity i klasyfikacja spada nagle do norm samochodowych.....

I wystarczy że zrobi komuś siniaka.... 

 

I tu zwolennicy poluzowywania śruby jakoś zapominają przy okazji poprosić o takie studzące zapisy....

Ciekawe prawda?

Przecież to by zamykało usta przeciwnikom.

 

Przemyśle to "na zimno"

 

Chcecie pić ii potem parę godzin jeździć po lesie?

Ok tylko nie powiedzcie uczciwe że po prostu macie ochotę się napić a nie opowiadajcie o izotoniach i gaszeniu pragnienia.

Izotonik to to nie jest a pragnienie możecie zgasić izotonikiem :)

 

Strasznie mnie śmieszy jak ktoś chcący się napić tłumaczy to na tysiąc rożnych sposobów zamiast powiedzieć że chce się napić....

Bardzo dojrzałe podejście do alkoholu :D

 

To co panowie może bezalkoholowe?

Co wy na to?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolność to taka idea, którą się czuje i rozumie, albo nie. Ja mam wrażenie, że w tym wątku dyskutuje ze ślepymi o kolorach. Drugą stroną medalu z napisem wolność jest odpowiedzialność, ale ta zapisana przede wszystkim w głowie a nie tylko w kodeksach.

 

KrisK, dyskutujesz sam ze sobą. Ty nie rozmawiasz z nami, tylko przemawiasz. Skoro Ty nie odnosisz się do argumentów, to ja też nie czuję się w obowiązku. Zresztą nic nowego nie wnosisz. Skomentuje tylko dwie rzeczy:

 

1. W Twoim opisie wypadku z zataczajacym się rowerzysta (a gdyby tu nagle było przedszkole w przyszłości...), kierowca jedzie plus 20km/h. Czemu cala wina spada na rowerzyste? Może z kierowcami powalcz. Ja jeżdżę przepisowo+10 i widzę jak powszechne jest przekraczanie prędkości. Setki tysięcy jeździ bez prawka (tu jest miejsce na zaostrzenie przepisu). Natomiast nie pamiętam, kiedy ostatnio miałem pijanego rowerzysta na drodze.

 

2. Bezalkoholowe. Temat już był. Mi się zdarza, ale na ogół wolę nie udawać, ze pije piwo i całkiem rezygnuje. Prosiłem już wczesniej, żeby nie wmawiać mi, ze jestem alkoholikiem. To jest argument personalny, że każdy kto chce podnieść limit jest alkoholikiem i bredzi w wódczanej malignie. Wypija jedno i kończy po pięciu. "Wszyscy wiemy jak się w Polsce pije". Taaa... A ja mam wrażenie, ze tu nie chodzi o podniesienie poziomu bezpieczeństwa, tylko o to, żeby dopiec innym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, jeżdżę nieprzepisowo. Ale nie przekraczam o więcej niż 10 km/h.

 

Dodam, ze chętnie jezdzilbym przepisowo, ale wtedy zbyt często jestem niebezpiecznie wyprzedzany (np. Rzadko który tir zwalnia na 70 itp.), wiec te +10 to taki kompromis.

 

Masz jakiś rzeczowy argument czy tylko szukasz personalnego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Krisk gratuluję długiej wypowiedzi, wreszcie rozumiem przez pryzmat czego patrzysz na problem tego wątku. Nie zamierzam tutaj uciekać się do ucieczek personalnych, proszę poniższego tak nie traktować; po prostu nasze doświadczenia są zgoła różne:

To u nas nie jest czymś nienormalnym wsiąść do auta z pijanym kierowcą.

To  u nas jak ktoś zabiera komuś po alkoholu kluczyki to jest traktowany ja agresor nie tylko przez pijanego ale i całe otoczenie.

Nie dziwię się wtedy Twojemu oburzeniu. Mnie jednak jakoś nigdy nie zdarzyło się, żebym widział człowieka wsiadającego po pijaku do auta. Nie widziałem nigdy sytuacji, że ktoś zabiera pijanemu kluczyki. Sam bym zabrał, gdyby ten koniecznie chciał jechać! Takiego zachowania nie widziałem jednak w swoim życiu, zawsze kierowca nie pije absolutnie nic i jest to jasne jak słońce. Za pomysł samego częstowania kierowcy piwem można się narazić na swego rodzaju ostracyzm...

 

Będąc w Niemczech zauważyłem ze bardzo często ludzie nie dopijają piwa czy nawet wina w restauracjach.

Możecie mówić co chcecie ale tam jest mimo wszystko inna kultura picia i CEL picia.

Jak się upijają to się upijają jak piją do obiadu to nie po to żeby czuć alkohol a smak trunku.

Jestem chyba jakiś dziwny. Kupuję piwo, bo... lubię jego smak. Są piwa o bardzo wątpliwym aromacie i tych nie kupuję. Często natomiast jedno piwo wystarcza mi na 2 dni, zakapslowane z powrotem po pierwszej degustacji :) Naprawdę, nie mam znajomych pijących piwo celem upojenia się. Do tego celu służą mocne alkohole, najczęściej stojące przez pół roku, czekające na stosowną okazję. Owszem, widuję pod sklepem panów żuli, oni owszem biorą co najtańsze i byle % miało, ale chyba nasz kraj nie składa się głównie z meneli?...

 

Ok tylko nie powiedzcie uczciwe że po prostu macie ochotę się napić a nie opowiadajcie o izotoniach i gaszeniu pragnienia.

Izotonik to to nie jest a pragnienie możecie zgasić izotonikiem :)

Dwuznacznie to brzmi, "napić się". Niemniej czyjąś tu wypowiedź że piwo to izotonik potraktowałem za zabawny dowcip, bo to jest tak durne że aż strach; naprawdę, nikt tu nie potraktował tego poważnie. Badań nt. wpływu alkoholu na organizm jest o jakieś 60% więcej niż by wystarczyło do przekonania mnie że C2H5OH jest szkodliwy :D Doskonale zdaję sobie sprawę, jak zapewne grom kolarzy tutaj, że przykładowe piwo obniża wydolność organizmu. "Niestety", pomimo tego (a nie dlatego!) całkiem kusząca jest wizja bodajże kolegi Beskid, że jazda po górach, hop do schroniska na jedno piwo i dalej jazda. Myślę że nie dlatego chciał autor tej wizji zamówić ten napój że nie może wytrzymać bez alkoholu, tylko dlatego, że piwo jest orzeźwiające, smaczne i zimne. Ktoś powie że Coca-cola i Tymbark również takie są. Jak najbardziej! Bardzo chętnie je piję na szlakach. Ale tu dochodzimy do tego, że piwa mi wypić nie wolno, bo zrobię sobie krzywdę...

 

To co panowie może bezalkoholowe?

Co wy na to?

Bardzo chętnie, jak tylko przestanie ono smakować jak siki :sweat: Co jakiś czas wypróbowuję nowe bezalkoholowe piwa, ale cóż... Nie wiem czym to jest spowodowane, ale one smakują strasznie. O zawartość alkoholu tu nie chodzi, po prostu te piwa kompletnie nie mają zapachu ani smaku piwa... Może nie da się zrobić tak, żeby odparować z piwa alkohol nie zabijając jego aromatów? Nie wiem.

 

Wybaczcie że jako osoba zaliczona do grona anarchokomucholiberałów nie powiedziałem nic o zniewoleniu, sitwie i innych tego typu frazesach. Następnym razem nie zawiodę :huh:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nie ma tu miejsca na żaden kompromis.

A jednak usilnie probujesz wykazać mi niekonsekwencje. Przecież wprost pisze, że jeżdżę do +10 ponad limit, więc nieprzepisowo.

 

Kompromis jest miedzy jazda przepisową a jazdą bezpieczna*. Bycie zawalidroga nie jest bezpieczne, a jazda przepisowa spycha do roli zawalidrogi. Zatem jadąc +10 ani nie jadę płynnie z innymi ani nie jadę przepisowo. To jest ten kompromis.

 

*chodzi mi tylko o ten aspekt bezpieczeństwa, który wynika z płynnej jazdy z innymi i nie generowania dużej ilości manewrów wyprzedzania. Abstrahuje od prędkości. Gwiazdkuje to, żeby zaraz nie było mi wmawiane, że uważam jazdę +30 za bezpieczną.

 

djzatorze, fajnie że chce Ci się tłumaczyć, że nie jesteśmy wielbłądami. Obawiam się jednak, ze zaraz padna słowa, że taka postawa to w Polsce tylko wyjątek potwierdzajacy regułę... i kolejny powód, aby uścisku na mordzie nie zwalniać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A jednak usilnie probujesz wykazać mi niekonsekwencje.

 

Ja nic nie muszę wykazywać.

 

 

 

Ja jeżdżę przepisowo+10 i widzę jak powszechne jest przekraczanie prędkości.

 

 

Tak, jeżdżę nieprzepisowo. Ale nie przekraczam o więcej niż 10 km/h.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polacy byli tyle czasu trzymani za mordę, że już naprawdę najwyższy czas trochę poluzować. A kraj rozpadał się, bo co jakiś czas Niemcy i Rosja tak się przytulały, że nas miażdżyły, ewentualnie tak się lały, że w końcu to my obrywaliśmy najbardziej. Czy Polacy potrafią się zjednoczyć tylko na "hura"? Nie, nie tylko. Poczytaj waść o tym, jak przed wojną ludzie oddawali ślubne obrączki na Fundusz Obrony Narodowej.

 

Czujesz się wolny, suwerenny i niezawisły, bo wybierasz polityków? To się czuj, nie zabronię Ci.

 

Polacy za granicą jeżdżą przepisowo, bo tamtejszych przepisów nie tworzy się pod łapówki i zakładane przychody z mandatów. To duża różnica, taka, jak między "to serve and protect" a "my jesteśmy rozbójnicy, bardzo groźni, bardzo dzicy". Ile razy (zakładam, ze byłeś w Wielkim Świecie) widziałeś ograniczenie do 40 pierdyknięte w samym środku niczego? A może funkcjonariuszy stojących ze źle ustawionym radarem (Emil Rau zdemaskował mnóstwo nielegalnych pomiarów lubuskich straży miejskich, ale Lubuskie to tylko malutki kawałeczek...)?

 

Jeżeli chcemy luzu, to mamy się przystosować do zamordyzmu?

 

A do uciekania się pod opiekę państwa namawiają właśnie moi szanowni oponenci, chcąc, by to państwo zmuszało, kontrolowało itp. itd.  - INNYCH

 

Pijani rowerzyści są naprawdę nieznacznym problemem. Rozdmuchiwanie go to odwracanie uwagi od ważniejszych rzeczy w tym życiu.

Kraj się rozpadał bo był słaby i podzielony wewnętrznie. Ważniejsze było własne dobro, a nie państwa. IMO FON to był jeden z tych zrywów.

 

Wybory to tylko jeden z aspektów wolności. Jest jeszcze masa innych jak wolność słowa, przemieszczania się. Na pewno nie jest to ideał (istnieje taki, jest realny do wprowadzenia?), na pewno może być lepiej, ale trzeba na to pracować. Tylko od nas zależy jak i na ile z tego korzystamy.

Nie twierdzę, że chcę zamordyzmu (no dobra mam w niektórych sprawach takie ciągoty), stwierdzam fakty, że inaczej nie potrafimy, że trzeba nauczyć się wolności, żeby zamordyzm stał się zbędny.

 

Czym się różni ograniczenie do 50 w miastach w Niemczech, Francji i u nas? Zapewne niczym, więc dlaczego u nas nagminne jest łamanie tego ograniczenia?

Problem polowania na kierowców, to efekt podkładania się. Najgłośniej krzyczą, że to łapanka ludzie, którzy mają problemy z przestrzeganiem PoRD. Tacy zawsze znajdują wymówki, że to dla trzepania kasy, że przecież pusta droga, że znaki bez sensu.

Nie uważam, że systemowo działa się na rzecz koszenia kasy z kierowców. Bardziej jest to niekompetencja zarządców dróg (dlaczego tak mało jest zgłoszeń o nieprawidłowościach?) lub lokalne działania służb.

Na razie widziałem mało, bo po prostu nie jeżdżę samochodem. Doświadczenia mam głównie z miast jako pieszy. Ale u nas "bezsensowne znaki i ograniczenia" to w sporej mierze tylko takie poczucie, bo ktoś mnie ogranicza i nie wiem dlaczego.

 

Nie chodzi o podporządkowanie się w sensie niewolnictwa, tylko pokazanie, że zachowujemy się odpowiedzialnie, że szczegółowe przepisy nie są już potrzebne i można je uprościć.

 

I właśnie o tym mówię, że ogół społeczeństwa nie rozumie na czym polega wolność i nadal siedzi w przekonaniu, że państwo załatwi sprawę.

 

Owszem problem pijanych nie jest najistotniejszy, ale bardzo medialny, zwłaszcza jak jest jakiś spektakularny wypadek. Niestety sedno siedzi głębiej w codziennych zachowaniach na drodze, % jedynie wzmacniają takie sytuacje. Jeżeli ktoś jeździ normalnie, to nie wsiądzie za kierownicę pijany, jeżeli ktoś nagminnie łamie przepisy, nie będzie miał oporów.

W kontekście rowerów tak samo jest z oświetleniem i też nie podobają mi się pomysły z obowiązkowymi kamizelkami czy kaskami. Powinien być rozsądek, a nie przymus.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze powiedziane, ale zaraz ci jakiś anarchokomucholiberał wyjedzie z płomienną agitą udowadniając, że jesteś zniewolonym pionkiem w rękach rządzącej sitwy.

Podam Ci jeden przykład, jakim to jesteś "pionkiem". W 2007 został wprowadzony nakaz używania przez całą dobę świateł mijania  w samochodach podczas jazdy. Jeszcze parę lat temu samo zestawienie " zapal światło w dzień" było logicznie uważane za sprzeczność.  I tyle, nikt się nad tym dalej nie zastanawiał. Natomiast obecnie, dzięki odpowiednim kampaniom marketingowym, manipulacjom, duża część naszego społeczeństwa uważa ten przepis za uzasadniony, wręcz konieczny.

Żeby było śmieszniej coraz częściej na drodze w dzień spotyka się oszołomionych na rowerach, palących lampki z przodu i z tyłu. Kolejnym stopniem zidiocenia są goście, którzy w upalne dni jeżdżą na rowerach w kamizelkach odblaskowych. Myślisz, że skąd tacy się biorą ? To są właśnie typowe przykłady zniewolonych pionków. I to samo dotyczy wypicia piwa. Nikt tutaj nie sugeruje, żeby się upijać, mowa jest o jednym lub dwóch piwach wypitych w ciągu całego dnia, a najczęściej po zakończonej jeździe, kiedy to pozostaje tylko dojechać spacerkiem do domu. W związku z tym używanie argumentów o pijakach na rowerach, tragicznych wypadkach, braniu społeczeństwa za mordę, itp. jest delikatnie rzecz ujmując zabawne i świadczy właśnie o poziomie zniewolenia co poniektórych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W związku z tym używanie argumentów o pijakach na rowerach, tragicznych wypadkach, braniu społeczeństwa za mordę, itp. jest delikatnie rzecz ujmując zabawne i świadczy właśnie o poziomie zniewolenia co poniektórych.

 

Ja nie używam takich argumentów. A to, że nie zdarzyło mi się siadać za kierownicę po alkoholu wynika z szacunku do samego siebie i innych użytkowników dróg. I nie zabraniam żadnemu rowerzyście wypić browarka po jeździe aczkolwiek uważam to za fizjologiczny bezsens.

 

 

 

Podam Ci jeden przykład, jakim to jesteś "pionkiem". W 2007 został wprowadzony nakaz używania przez całą dobę świateł mijania w samochodach podczas jazdy. Jeszcze parę lat temu samo zestawienie " zapal światło w dzień" było logicznie uważane za sprzeczność.

 

Na światłach mój ojciec jeździł już w 1975 roku po swoim pobycie w Szwecji gdzie już wtedy świateł mijania używano w dzień. Dla mnie więc nie jest to bezsensownym zarządzeniem zwłaszcza, że jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drogach możemy tylko skandynawom pozazdrościć.

 

 

 

 

Żeby było śmieszniej coraz częściej na drodze w dzień spotyka się oszołomionych na rowerach, palących lampki z przodu i z tyłu. Kolejnym stopniem zidiocenia są goście, którzy w upalne dni jeżdżą na rowerach w kamizelkach odblaskowych. Myślisz, że skąd tacy się biorą ?

 

Dlaczego nazywasz tych rowerzystów oszołomami, idiotami? Bo są inni od Ciebie? Chcą jeździć w kamizelkach i z zapalonymi lampkami? Niech jeżdżą. Nikomu tym krzywdy nie robią i to im pot spływa po plecach nie tobie. A skąd się biorą? Może nie czują się bezpiecznie, może w ten sposób chcą być widoczni na drodze? Mnie to nie przeszkadza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Żeby było śmieszniej coraz częściej na drodze w dzień spotyka się oszołomionych na rowerach, palących lampki z przodu i z tyłu. Kolejnym stopniem zidiocenia są goście, którzy w upalne dni jeżdżą na rowerach w kamizelkach odblaskowych. Myślisz, że skąd tacy się biorą ? To są właśnie typowe przykłady zniewolonych pionków.

Chyba mocno przesadziłeś :down:  Akurat w słoneczny dzień jak taka osoba jedzie mając  słońce za plecami, albo w lesie czy po zacienionej ścieżce rowerowej to zapalonymi światłami czy kamizelka odblaskową zwiększa swoją widoczność i bezpieczeństwo. Kamizelki i światła rowerzystów bardziej rzucają się w oczy kierowcom na drogach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A to, że nie zdarzyło mi się siadać za kierownicę po alkoholu wynika z szacunku do samego siebie i innych użytkowników dróg.

Powinieneś dodać, że masz na mysli kierownicę rowerową.

"Na światłach mój ojciec jeździł już w 1975 roku po swoim pobycie w Szwecji gdzie już wtedy świateł mijania używano w dzień. Dla mnie więc nie jest to bezsensownym zarządzeniem zwłaszcza, że jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drogach możemy tylko skandynawom pozazdrościć."

No to jednak jesteś "pionkiem.

"Dlaczego nazywasz tych rowerzystów oszołomami, idiotami? Bo są inni od Ciebie? Chcą jeździć w kamizelkach i z zapalonymi lampkami? Niech jeżdżą. Nikomu tym krzywdy nie robią i to im pot spływa po plecach nie tobie. A skąd się biorą? Może nie czują się bezpiecznie, może w ten sposób chcą być widoczni na drodze? Mnie to nie przeszkadza."

Bo doszło właśnie do takich paradoksów i jeżeli nie będziemy się temu przeciwstawiać, nawoływać do opamiętania, to będziemy mieć coraz bardziej idiotyczne przepisy, właśnie dzięki takim nadgorliwcom, których nazywam po imieniu.

 

 

Chyba mocno przesadziłeś :down: Akurat w słoneczny dzień jak taka osoba jedzie mając słońce za plecami, albo w lesie czy po zacienionej ścieżce rowerowej to zapalonymi światłami czy kamizelka odblaskową zwiększa swoją widoczność i bezpieczeństwo. Kamizelki i światła rowerzystów bardziej rzucają się w oczy kierowcom na drogach.

Światła i kamizelki odblaskowe jak sama nazwa wskazuje sa przeznaczone do stosowania w nocy lub w warunkach ograniczonej widoczności. Nie pisz bzdur.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Światła i kamizelki odblaskowe jak sama nazwa wskazuje sa przeznaczone do stosowania w nocy lub w warunkach ograniczonej widoczności. Nie pisz bzdur.

Ty masz w ogóle prawo jazdy? :wallbash:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...