Skocz do zawartości

[szalone zwierzaki]kłopot bikerów


Rekomendowane odpowiedzi

Ten pies co Mnie dziabnął to jakis kundel nie wiem jaka rasa. Ale wiem że nie ktore psy są takie jak powiedział Biera biegnie i nie patrzy ja jak go mijasz to on Ci pod koła ;) Wtedy wole już albo zatrzymać się albo jechać wolniutko...

 

joł :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Wczoraj jedziemy z bratem rowerami, przejeżdżamy obok spacerującego z wózkiem i psem małżeństwa. Pies duży, ale raczej spokojny z wyglądu. Przejachaliśmy koło nich, brat z tyłu i nagle słyszę: "spie...my". Obracam się, kilka metrów za mną brat ostro nabierający tempa a tuż za nim to bydlę. Gonitwa w terenie z prędkością 40km/h jakieś 200-300m. Brachol już miał gaz wyjęty, ale pies odpuścił. A w ogóle to w takiej sytuacji najchętniej bym zawrócił i tym durnym właścicielom władował cały gaz w ślepia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..hmmm.. chyba ktoś już wspominał, że jednym ze skuteczniejszych sposobów na pozbycie się natrętnego psa jest woda z bidona.. w moim przypadku zawsze działa :]

 

A jak nie pomoze ? Niewiem jeszcze się nie spotkałem zeby ktoś psa polewał bidonem :)

 

Widziałem jak pies łapał buta na klate lub tak jak Napisał Odi gazem :(

 

Wole nie sprawdzać czy wypaliło by z bidonem

 

joł B)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedy jadę wieczorkiem, kiedy widzę kota, który nie chce zejśc mi z drogi, a nie chce mi się go mijać ani hamowac, wydaję z siebie nieartykułowane dźwięki, oprzerażające krzyki bojowe, przypominające zew napalonego lemura w walce o samicę lwa, czyli innymi słowy budzę pół okolicy, a futrzete swtorzenie przerażone ucieka mi z drogi :D. A niegy nie przejechałem nic futrzetego poza żaba, która raczej chciała popełnić samobójstwo i setkami muszek i meszek, które zbierałem z moich okularów i ramy :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Dzisiaj wjeżdżałem sobie w zakręt, gdy nagle z podwórka wyskoczył pies.

 

Niby wszystko ok :) .

 

Oczywiście spierdzielam. Po sekundzie oglądam się i widzę (nie wiem co to za rasa, czy to kundlowaty jakiś) piesek trochę większy od mojej dłoni. Kundel tak niesamowicie ujadał, jakbym mu sukę i 3 szczeniąt rozjechał. Wyobraźcie sobie psa z pyskiem mordercy :twisted: . Zęby wyszczerzone do granic możliwości, wchodziły mu prawie na oczy. Normalnie Diabeł Tasmański. Inaczej tego nie można opisać. Może miał dzisiaj załamanie nerwowe. Jutro też tamtędy pojadę. Może mu przeszło :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj miałem niezłą jazdę :lol:

Wracam z pracy, z drugiej zmiany rowerkiem. Jest godzina 23.30, ciemno jak u ... w ... :D , oczywiście lampki migają. Jako, że było wyjątkowo ciepło jak na tę porę dnia, nastrój miałem bardzo pogodny (jak zawsze) a więc jadę sobie i gwizdam melodię "Smog on the water". Nagle z tyłu słyszę jakąś bestię, pies około 40kg żywej wagi, jak biegnie, nie szczeka , żadnych dźwięków tylko leci w moja stronę. Nieźle się wystraszyłem. No to depnąłem na pedały. Do domu jakieś 1,5km. Po przejechaniu na maksa około 300metrów, zwalniam, oglądam się za siebie i odetchnąłem z ulgą, nie ma Go. Ale nagle, oczom nie wierzę, z ciemności znowu wyłania się to cielsko i znowu beż dźwięku ku mnie podąża. Nieźle wystraszony znowu wyciskam ile mocy w nogach i powietrza w płucach. Gdy do domu miałem już około 200 metrów (teraz muszę odbić z asfaltu i te 200 metrów polną dojechać), zatrzymałem się. Do siebie powiedziałem :D , że taki sprint to by tylko Husky wytrzymał. Dycham na tym rozjeździe, dycham, oglądam się do tyłu i już mi się płakać chciało, znowu On, teraz już zauważyłem (lampa była), że to owczarek niemiecki, znowu bez najmniejszego szczeknięcia. No to dawaj po wybojach, plecak prawie wyskoczył z koszyka, przy furtce szybki zeskok z roweru, prawie wypadek (do pracy na ostrym kole jeżdżę, ciężko się zatrzymać z dużej prędkości), trzęsącymi się rękoma otwieram furtkę, wbiegam na podwórko, zatrzaskują ją a tu podlatuje do mnie mój własny pies, dlatego nie szczekał, z merdającym ogonem. Ciotunia była mamę odwiedzić i jak wychodziła nie zamknęła za sobą furtki. Pies skwapliwie wykorzystał okazję i spacerował sobie bez kontroli. Biedak był tak zdyszany, myślałem, że zawał dostanie. Ja byłem taki wystraszony i szczęśliwy, że jednak nie zginę w paszczy jakiegoś wilkołaka, że nawet zbytnio go nie wyzywałem. Ale tą przeygodę zapamiętam do końca życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem wczoraj ciekawą przygodę z psem. Jeździłem na Olechowie po jakichś ścieżkach niedaleko budującego się Della, chciałem dojechać do ulicy Olechowskiej, więc jadę. Patrzę, a tam wielkie bydle za ogrodzeniem. Mówię sobie spoko, jest ogrodzenie, to się nie ma czego obawiać. Jadę, a tu nagle suprise. W siatce była dziura i czarna bestia się na mnie rzuciła. Przyspieszyłem, żeby jak najszybciej dojechać do asfaltu, ale skubaniec nie chciał odpuścić. Na szczęście mnie nie pogryzł i w końcu sobie odpuścił. Zastanawiam się tylko, jaki cymbał trzyma takie bydle, które nie wiadomo co może zrobić i żeby jeszcze ogrodzenie było dziurawe. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ps: tego samego dnia kiedy spotkalem panienkę ubraną w popiersie;) na drodze w środku lasu zobaczyłem kundelka

jak się okazało kundelek kundelkiem był tylko z daleka

z bliska okazał się wielkim ciemnym buldogiem

stwierdził chyba że jestem dla niego zbyt żylasty;)

rzucił na mnie tylko okiem i pobiegł dalej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Huh dzisiaj to miałem dopiero przygode!! Jade z kumplami pod Hrobaczą Łąkę (taka góra) patrze na łańcuch podnosze głowe i widze takie ciemne łuskowate i poskręcane przede mną. Najechałem na to i wtedy do mnie dotarło, że to była żmija!!!! Przejechałem po niej (ta się zwinęla albo skoczyła na mnie), po czym wrzasnąłem i zacząłem przyspieszać ile fabryka dała. Adrenalina wręcz rozrywała mi żyły i w życiu się tak nie czułem. Po jakiś 2 sekundach usłyszałem wrzask towarzyszy, odwracam się a Ci za mną uciekają ;) Potem kumpel mi mówi, że w życiu nie widział,żebym tak szybko przyśpieszał i się troche zastanawiał dlaczego krzyczałem po czym zobaczył tą ok 1 metrową bestie i sam zaczął uciekać :P

Edytowane przez Biera
ort
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, jakies weze tez wczoraj mijalem.... a i przez chwile gonil nas jakis burek przez wioche... no ale zostal w tyle...

 

A co zrobic jak nagle jakis wilczur zaczyna Cie gonic? Takiemu kopa sprzedac to by z roweru mogl sciagnac, a to by sie moglo bardzo nieciekawie skonczyc... jakies inne pomysly? Gazu raczej nie kupie, bo to jest sytuacja ekstremalna, a i tak pewnie bym go nie zdazyl wyjac (a z przyczepionym do kierownicy raczej bym nie jezdzil)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jadac z kolega w glebokim lesie, jakies pare dni temu mielismy dziwne spotkanie z szopem. Zwierzak stal na srodku drogi i jak pedzilismy na niego, to ten zupelnie nie chcial z niej zejsc. Tylko cos prychal i sapal. Mogl miec wscieklizne, bo stan jego futra byl oplakany. Na pierwszy rzut oka widac bylo, ze cos z nim bylo nie tak. Spotkanie skonczylo sie tym, ze kazdy udal sie w swoja strone. Wydaje mi sie jednak, ze zwierzak dlugo nie pozyje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj jadę sobie spokojnie a nagle z jakiegoś podwórka wybiega jakiś duży pies (chyba Stafford, albo coś podobnego) ja jechałem ok 35km/h a ten pies dogonił mnie w 3 sekundy, ale na szczęście uderzył w mój rower pod kątem 90* i nadział się na pedał z którego się wypiąłem i na szczęście oszołomiony zaczął uciekać w drugą stronę. Mną trochę zatrzęsło, ale wszystko się dobrze skończyło (przynajmniej dla mnie, ale chyba dla pieska też)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja Pewnego ranka normalnie leganie zasuwałem do mojej dziewczyny rowerem drogą polna obok jakiegos gospodarstwa i wyskoczyły mi kury ;) były chyba bardziej przerażone niż ja (w sumie trudno to określić)

Żadnej nie przejechał, ale zaistniała bardziej komedyjna sytuacja :) Jedna z kur podleciałą do góry i walnałem ją z dyńki ;) :lol: skutkiem tego miałem podbite oko... ;/

Co ja się musiałem tłumaczyć dziewczynie że to kura mi oko podbiła ... wiem wiem trudno to sobie wyobrazić ;):) :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Scr , normalnie padłem ze śmiechu :-)

 

Ja miałem kiedyś sytuacje taką że wracając z kolegami gdzieś o 23 lasem , ciemno, nagle rzuciło się na nas cos takiego http://www.pelosepatas.com.br/cachorro/Rottweiler-1.jpg , zwolnilismy do predkosci 1km/h a ten bydlak zaczal skakac koledze na rower - warcząc .... na szczescie po chwili odpuscil .. psiur prawdopodobnie spuszczony na noc z pobliskiego domu ... nastepnym razem jechalismy okrezna drogą byle tego bydlaka nie spotkać ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś jade do siebie na wieś ale tak chciałem poszaleć i pojechałem dookoła.

 

Jako, że wracałem to byłem już zmęczony. Mijam jakieś psy stojące z boku. Ja je mijam a one nadal stoją. No to jade po chwili słyszę szczekanie z 3 chyba mord. Nawet sie nie obracam tylko przyspieszam. Jade jakies 40 km/h już ze 250 m a te dalej są za mną. Patrze jakieś kałuże. Woda leci na te psiury i sie odczepiają. ufff

 

Swoją drogą ten patent z bidonem może działać:)

 

A jeślichodzi o kury to jedziemy w sobote i zjeżdzamy do jakiejś wioski. Było mocno w dół, na drodze przy gospodarstwie stały kury. Jedna zaczeła uciekać ale była dokładnie na wprost mnie zaczęła machać skrzydłami a że było mocno w dół to przeleciała 6 czy 7 metrów w poziomie. A podobno nie latają - rispect!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...