Skocz do zawartości

[rower] Miejska jungla - cross czy mtb?


marcelk

Rekomendowane odpowiedzi

56 minut temu, SoloTM napisał:

zjechać z krawężnika o wysokości 15 czy nawet 20 cm i skrócić drogę. ( tu pewnie indywidualne sprawy dochodzą, jak trasy które mamy dookoła - u siebie mam takie kwiatki na ddr-ach i dojazdach /zjazdach z nich, że ten amor się przydaje np. wysokie krawężniki, kocie łby ( nie kostka ale kocie łby ) Jak ktoś chce jeździć jak babcia z koszyczkiem to sobie może wybierać trasę i esy floresy

Serio robisz z siebie takiego kalekę czy to tak żeby brnąć w temat "niezbędnego amortyzatora" skoro już się w to wdepnęło? :)

Takie przeszkody to ludzie na szosówkach jadą z palcem w nosie. Sam mam pomykacza na sztywno z oponami 38c nabitymi ~3-3,5 bara i jest bajka. Jak potrzeba to na szutry i kawałek lasu też będzie ok, większą przeszkodą będzie, że są to opony typu semi slick i jak trafi się błoto czy głęboki piasek, ale na litość nie podjechanie jakiegoś krawężnika czy kawałek bruku/kostki/kocich łbów. 

Te "babcie z koszyczkiem" to mam wrażenie jeżdżą sprawniej od wielu "młodych byczków" co to bez "amora" z krawężnika nie zjadą. I oczywiście mam uwierzyć, że najpierw narzekają na te krawężniki i nawierzchnię, a potem popylają po tym z prędkością wytrenowanego szosowca na dobrym asfalcie..? Albo że pomoże im w tym tani "góral" z atrapą amortyzatora (bo zaraz ktoś się spyta w jakim 29erze dostanie pełnoprawny, działający wideł ~100mm skoku i wyjdzie że ma szykować ze 4000zł)? Kabaret to dobre określenie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu przyzwyczaiłem się do amora i bez niego jest drętwo. Kontrola nad rowerem gdy zjeżdżam ze ścieżki  ( czasami na nierówny teren ) przy wyższych prędkościach, nie kopie mnie nic w ręce. Po prostu dla mnie jest lepiej. Amortyzatora nie blokuję nigdy. ( bolączki typu większa waga i pompowanie przełknąłem w imię komfortu, stabilności w niespodziewanych sytuacjach itp. )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amortyzator na krawężniku i tak nic nie da, przednie koło może łatwiej się wturla, ale i tak trzeba zwolnić żeby tył wrzucić, albo pozwolić mu się wtoczyć samodzielnie. Bardziej amortyzacja się przydaje na ulicy na przeszkodach, które występują na krawędziach jezdni, jakieś dziury, studzienki. Jak jedziesz z 30- 40 km/h i nie zawsze możesz przeszkodę ominąć to jakaś amortyzacja się przyda. Ja mam typowy MTB XC z oponami 27,5 Conti race king i amorek epixona i to naprawdę się przydaje. A jak ciśnienia mam 60 psi to i oporów dużych nie ma. To tak zależy kto co lubi no... Tylko amortyzator jak już to musi być dobry. Dobry, albo sztywny wideł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

;-) chyba żartujesz z tymi przeszkodami na jezdni. 30-40km/h i dziury na jezdni uzasadniajace posiadanie amortyzatora? Ja tam omijam jesli już cos takiego widze, ale gdzie sa takie nierownosci na jezdniach? Absurd czy wspomnienia z Ukrainy?

A jak ktos jezdzi ze srednimi 30-40km/h po ulicy czy ddr, to raczej mu juz nie trzeba tlumaczyc jaki rower ma kupic. Raczej nie bedzie to MTB ;-) bo swoje już wyjezdzil, żeby zrobic noge i  nie zadaje już pytań "jaki rower".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...