Skocz do zawartości

[rower] złe konsekwencje jazdy zimą po mieście


Gość Beszot

Rekomendowane odpowiedzi

Również jeździłem w zimie i takich problemów nie odnotowałem, cały osprzęt slx bez problemu sobie poradził, przy okazji sprawdziłem najtańsze piasty hb-m475, fh-m475 które również nie wykazały zużycia - co zaskoczyło mnie więcej niż pozytywnie,

Napęd czyściłem kiedy tego wymagał ( zwykle 2/3 razy w tygodniu) a suport i piasty były zabezpieczone grubą warstwą łt-43.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beszot:

Niepotrzebnie pociągnąłeś wątek o "nadawaniu się".

Moja wypowiedź jest napisana w kontekście zużywania się części rowerowych. Czy można się dziwić, że wysokiej klasy komponenty zaprojektowane do rowerów sportowych nie wytrzymują soli na drodze? Czy podstawowym celem przy projektowaniu takich części nie jest ułatwianie uzyskiwania coraz lepszych wyników sportowych? Czy dziwne jest, że trwałość w sporcie (szczególnie zawodowym) ma drugorzędne znaczenie? Przecież rower ma przejechać jeden wyścig/zawody, potem idzie do mechanika, który wymieni to co się zużyło.

Dla mnie jest oczywiste, że komponenty sklasyfikowane przez producenta jako trekking czy city powinny mieć większą trwałość niż wysokiej klasy komponenty do sportów rowerowych.

W tym kontekście moja poprzednia wypowiedź jest wciąż aktualna. Jeśli właściwie dobierzemy rodzaj roweru (co determinuje użyte w nim komponenty) do zadania, to będziemy mieć z nim mniej problemów.

Teraz popatrz na specyfikację swojego roweru i zobacz jak shimano klasyfikuje komponenty w nim użyte. Dziwne, że zużyły się w miejsko-zimowej eksploatacji?

 

Pozdrawiam.

 

PS. Poleciłbyś LR Defendera komuś kto w poniedziałki rano wyjeżdza z Poznania do Utrechtu do pracy by w piątki wracać do domu? Przecież się nadaje... :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Czy dziwne jest, że trwałość w sporcie (szczególnie zawodowym) ma drugorzędne znaczenie? Przecież rower ma przejechać jeden wyścig/zawody, potem idzie do mechanika, który wymieni to co się zużyło.

 

Jest jedna podstawowa ale zasadnicza różnica między sprzętem sportowym rowerowym a sprzętem sportowym wykorzystywanym w wielu innych dyscyplinach.

To czego używa zawodnik jest tym samym produktem którego używa zwykły człowiek, jeśli stać go na zakup. A to powoduje że taki produkt nie jest jednorazowy, gdyż firmy zarabiają na nich sprzedając je szarakom.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A to powoduje że taki produkt nie jest jednorazowy, gdyż firmy zarabiają na nich sprzedając je szarakom.

 

 

Firma z pewnością bierze to gdzieś pod uwagę, jednak trochę trudno mi uwierzyć w fakt, że sprzęt zawodniczy i zawodniczy-amatorski (że tak ujmę), jest projektowany pod szarego Kowalskiego. Oczekiwania od tych dwóch grup są inne. Szary Kowalski kupując drogi rower przede wszystkim oczekuje, że będzie 6 razy trwalszy, skoro kosztował 6 razy więcej, bezserwisowy. I patrząc po wątkach na forum, tym większe oczekiwania im mniejsze doświadczenie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przeciwieństwie do wielu "technologicznych" dyscyplin sportowych, np formuły 1, w kolarstwie sprzęt używany przez zawodnika jest dostępny dla zwykłego nabywcy. Kryterium zakupu to nie czy może, tylko czy chce taki sprzęt mieć. Jeśli będziesz chciał i mógł (finansowo) stać się posiadaczem korby, przerzutki, widelca, ramy, której używa pros, to się staniesz, do tego w lepiej ekonomicznie sytuowanym społeczeństwie takie rzeczy leżą bez problemu w zasięgu przeciętnego szaraczka. I mimo wszystko takie produkty nie są jednorazowego użytku i muszą na siebie zarobić, pożyć przynajmniej tyle ile wynosi czas gwarancji, np 24 miesiące.

Części takie nie są projektowane "pod Kowalskiego" ale na pewno z założeniem że mogą trafić do "woła roboczego", na którym będzie jeździł.

 

 



 

Szary Kowalski kupując drogi rower przede wszystkim oczekuje, że będzie 6 razy trwalszy, skoro kosztował 6 razy więcej, bezserwisowy.

Z mojej obserwacji klientów wynika że trwałość nie jest kryterium wyboru, gdyż mają oni do dyspozycji bezproblemową gwarancję - nie biorę w tym momencie pod uwagę Polski. Jeśli coś się dzieje - czekasz chwilę i dostajesz nowe, nawet dobrze bo to wersja produktu na dany sezon, więc nie ma się co martwić.:) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Firma z pewnością bierze to gdzieś pod uwagę, jednak trochę trudno mi uwierzyć w fakt, że sprzęt zawodniczy i zawodniczy-amatorski (że tak ujmę), jest projektowany pod szarego Kowalskiego. Oczekiwania od tych dwóch grup są inne. Szary Kowalski kupując drogi rower przede wszystkim oczekuje, że będzie 6 razy trwalszy, skoro kosztował 6 razy więcej, bezserwisowy. I patrząc po wątkach na forum, tym większe oczekiwania im mniejsze doświadczenie. 

 Doświadczenie i znajomość branży - sięgając pamięcią wstecz - wskazują wyraźnie i jednoznacznie: sprzęt rowerowy wytwarzany dla wymagających użytkowników, czy zawodników, był zawsze synonimem jakości - czyli najoględniej rzecz ujmując właśnie trwałości i odpowiednich parametrów użytkowych. 

Koncerny dzisiaj zręcznie zmieniają tą optykę, pranie konsumenckich mózgów - jak często widać - jest dość skuteczne. Wymyślanie dyrdymałów mających usprawiedliwić ten stan rzeczy, i akceptowanie drogiej tandety, to chyba strzał we własne kolano... :)   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja koronka to Deore LX, szczebel wyżej od Alivio , więc argument , że jako sprzęt high sportowy do super wyników mogła sie tak szybko zużyć  odpada. Deore LX ma tyle wspólnego z wyczynowym sportem co ja z baletem klasycznym - widziałem na oczy, nie podobało mi się ;)

 

ta koronka poleciałą w drzazgi w dwa miesiące , po dystansie mniejszym niż 200 kilometrów, w warunkach jazdy po płaskim - nie z powodu braku wytrzymałości mechanicznej, ale nieodporności na reakcje elektrochemiczną , która zmieniła jej właściwości mechaniczne.

Bo była sportowa? Nie. Bo była aluminiowa? Do rowerów miejskich i trekkingowych Shimano i nie tylko - także produkują tarcze aluminiowe a przecież rowery miejskie i trekkingowe są dedykowane do jazdy po mieście zimą - jak wynika z powyższych postów ich zadowolonych użytkowników.

Bo była szajsowata? Najwyraźniej.

Nie wiem czy to powszechna cecha sprzętu Shimano , czy też ja mam jakiś słaby rocznik korby. Kupiona w Niemczech, żeby nie było.

 

Z drugiej strony w tym wątku wypowiadali się ludzie, którzy według ich słów jeżdżą na "lepszym " sprzęcie cały rok i nie mają problemów - czyli można oczekiwać od sprzętu z wyższej półki odporności na sól większej niż symboliczna.

 

Ja też raczej takiej się spodziewałem, ale z faktami dyskutować nie będę. Na szukanie i testowanie komponentów o odpowiedniej jakości nie mam czasu, ochoty, kasy. Na zimę będzie zimówka, której odporność będzie mnie średnio obchodzić.

 



Bo była szajsowata? Najwyraźniej.

Nie wiem czy to powszechna cecha sprzętu Shimano , czy też ja mam jakiś słaby rocznik korby. Kupiona w Niemczech, żeby nie było.

Zagalopowałem się - mam przerzutki XTR przód i tył i nic im się nie stało.

Czyli na pewno całość Shimano nie jest szajsowata.

 

Adminie, moderatorze - komentuję własny post bo "nie mam prawa edycji" własnych postów. Leo, why?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to powszechna cecha sprzętu Shimano , czy też ja mam jakiś słaby rocznik korby.

 

Jestem skłonny przyjąć wadę materiału (stopu) z czynnik znaczący, gdyż opisywane uszkodzenia są dość poważne. Z pewnością brak odpowiedniej dbałości o rower dołożył swoje w wyraźnym stopniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiednia dbałość w tym wypadku oznaczałaby  powieszenie nad kominkiem obok szabli dziadka. Brak kominka niestety zaowocował zeżarciem koronki.

 

I tak oto wszystkiemu okazali się winni zduni.

 

No i cykliści rzecz jasna.

 

:)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...