Skocz do zawartości

[rower] złe konsekwencje jazdy zimą po mieście


Gość Beszot

Rekomendowane odpowiedzi

Retro-biking to nie tylko sztuka dla sztuki ale przede wszystkim poważna alternatywa dla miłego dla oka szajsu, który wypluwają z siebie wspólczesne tajwańskie i chińskie fabryki.

 

Jeśli chcesz jeździć cały rok bezawaryjnie (albo przynajmniej zminimalizować ryzyko awarii), w dodatku tanio i bez poczucia, że wyrzuciłes w błoto grube pieniądze to warto poszperać na allegro albo odwiedzić fora tematyczne. Zawsze można poszerzyć swoją wiedzę rowerową oraz znaleźc coś ciekawego w dobrej cenie.

 

Ja również jestem estetą i każda najmniejsza ryska na moim 21-letnim specialized rockhopper sport boli bardziej niż słłuczony łokieć czy kolano po konktretnej glebie. Ale świadomość, że ta ryska jest niczym dla tej ramy, skutecznie koi mój ból ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam zimówkę na ramie GT Avalanche z 1992 roku. Ten sam rocznik reprezentują przerzutki Altus A10 :) oraz cale koło tylne na jakiejś piaście Shimano nawet nie wiem jakiej. Otóz te elementy przetrwały 20 lat jazdy i ostatnie dwie zimy w tym ostatnia dość ciężką. Rama rownież nie ma żadnych oznak zużycia, spora zasługa w tym trwałego lakieru o grubej warstwie.

Współpracują z tym zestawem budżetowe części, jak np. rozlatujące się klamkomanetki acera czy napęd składający się z najtańszej shimanowskiej korby za 80zł i takiej też kasety. Zapomniałem dodać: suport mam 20 letni i cały czas daje radę.

 

Do tego błotniki, opony z-maxy i jest super zestaw na zimę. Swoim "letnim" Zaskarem na nowszych komponentach byłoby mi szkoda taplać go w śniegu i soli a podejrzewam, że takie części jak rama, hamulce hydrauliczne szybciej by się poddały żrącej soli.

 

Mając zimówkę można delektować się przyjemnoscią z zimowej jazdy na rowerze, nie trzeba się martwić, że coś się zabrudzi, uszkodzi, bo po prostu tego tak nie żal. Zimówkę myję raz w roku, po zimie. Napędu też nie myję w niej, szkoda zachodu, umyje sie przy wjeździe w większą kałużę lub zaspę śnieżną :) Raz na jakiś czas prysnę smarem w spray'u motocyklowym po łańcuchu, przerzutkach i tyle. Wydatki w tym roku na zimówkę to 15 zł na klocki hamulcowe nie licząc 30zł na nowy hamulec i 60zł na opony, które to części były fanaberią :). W rowerze letnim na pewno skończyło by się na wyższych wydatkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale my lubimy zabawki; a jak są drogie i ładne.. - budzą też zazdrość u sąsiada... Wolałbym jednak, by cholerny samochód za ponad sto kawałków, nie psuł się jak ruska łada Niva, a kołowrotek za 3 tyś nie był gorszym od tego sprzed 20 lat; to samo dotyczy osprzętu rowerowego i ram. Guzik mnie też obchodzi gdzie i przez kogo to było robione, i czy koncern bankrutuje bo musi płacić azjatyckim niewolnikom. Większych pierdół i ludu ogłupiania ten świat dawno nie widział, może stąd te.., kryzysy. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dowód masz w pierwszym poście.

 

 

Nie wiem i nie przesądzam, ale duża tarcza - także aluminiowa nie ma żadnych oznak uszkodzeń. Może jakaś fatalna partia, może akurat ten typ stopu tak ma.

Zdaje się, że w całym temacie wypowiadali się posiadacze aluminiowych tarcz, którzy "katowali" je w zimie i nie zauważyli ubytków.

Być może tarcza tarczy nie równa - chociaż aluminium. Może grupa lub rok produkcji coś znaczą...

Nie wiem, nie mam danych a jedyny pewny sposób ich zdobycia to zbadanie tych koronek przez jakiegoś speca od metalurgii, a tacy zdaje się tu nie wypowiadali.

Jeszcze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@welocyped, Nie wiem czy pamiętasz te czasy, ale mercedes, który przejeżdżał milion km bez remontu silnika miał gaźnik lub prymitywny wtrysk. W obecnych samochodach komputer sterujący wtryskiem mocą obliczeniową przekracza mój pierwszy komputer. Innej elektroniki jest zatrzęsienie... Filtry cząstek stałych, katalizatory, oszczędne silniki, radia, nawigacje itp. Gdyby współczesny mercedes miałby być tak trwały i niezawodny jak ten sprzed 30 lat, to najprawdopodobniej nie byłoby nikogo na niego stać. Proste. Klient żąda coraz więcej za coraz mniej i oto skutek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@welocyped, Nie wiem czy pamiętasz te czasy, ale mercedes, który przejeżdżał milion km bez remontu silnika miał gaźnik lub prymitywny wtrysk. W obecnych samochodach komputer sterujący wtryskiem mocą obliczeniową przekracza mój pierwszy komputer. Innej elektroniki jest zatrzęsienie... Filtry cząstek stałych, katalizatory, oszczędne silniki, radia, nawigacje itp. Gdyby współczesny mercedes miałby być tak trwały i niezawodny jak ten sprzed 30 lat, to najprawdopodobniej nie byłoby nikogo na niego stać. Proste. Klient żąda coraz więcej za coraz mniej i oto skutek.

 

No tak, ale kiedy ten mercedes wyjeżdżał za bramy fabryki to na ten moment, na rok 1973 dajmy na to - BYŁ szczytem techniki za furę pieniędzy. Miał ABS i klimę a ludzie się dziwowali , jak to jest, że w lato chłodne powietrze leci... 

I ten top cud techniki roku 1973  po 30 latach dalej jeździ choć oczywiście jest już podgniłym gratem. Ale szczerze wątpię aby DZISIEJSZE cuda techniki dożyły 30 lat eksploatacji tak jak ich odpowiedniki sprzed lat.

 

Co z tego że dzisiejsze topowe rowery/auta są bardziej skomplikowane? Można je zrobić tak , że jeździłyby jak ich bracia sprzed 30 lat - przez 30 lat - ale to się producentom nie opłaca. Bo szybsze zużycie to większa sprzedaż nowych wyrobów.

W projektowaniu dużo wysiłku idzie teraz na określenie i ograniczenie trwałości urządzenia. Np. niech się wypowiedzą właściciele drukarek marki Canon - ile wytrzymuje głowica, niezależnie od obciążenia pracą- 2 lata? 2,5?

 

Znakomicie tłumaczy to film dokumentalny "Spisek żarówkowy".

 

 

Ale wracając do rowerów - ja ze swej strony powiem tak

korby i tarcze Deore LX z rocznika 2008 to zły wybór i nie polecam ich ze względów trwałości elementów.

Tak samo łożyska suportu,  - może ktoś doradzi co tu wstawić??? XTR? jakiegoś innego producenta?

Przerzutki XTR rocznik 2010 - okej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@welocyped, Nie wiem czy pamiętasz te czasy, ale mercedes, który przejeżdżał milion km bez remontu silnika miał gaźnik lub prymitywny wtrysk. W obecnych samochodach komputer sterujący wtryskiem mocą obliczeniową przekracza mój pierwszy komputer. Innej elektroniki jest zatrzęsienie... Filtry cząstek stałych, katalizatory, oszczędne silniki, radia, nawigacje itp. Gdyby współczesny mercedes miałby być tak trwały i niezawodny jak ten sprzed 30 lat, to najprawdopodobniej nie byłoby nikogo na niego stać. Proste. Klient żąda coraz więcej za coraz mniej i oto skutek.

 

Nikt, kto autami nie handluje - nie wpadłby na coś takiego :)  Nie rozśmieszaj mnie. Filtry, katalizatory, radia , nawigacje..,- i technologie dziś -Ty wiesz o czym piszesz? A już "oszczędne silniki" to granica hipokryzji; przy dzisiejszych cenach paliwa, na większości globu wciąż jest to główne źródło dochodu Arabów i wielu rządów na świecie, dana nam łaska oszczędności - przy równoczesnym blokowaniu alternatywnych źródeł energii jest wielkim cwaniactwem; o wojnach o ropę nie wspominając. Przemysł motoryzacyjny drwi sobie z konsumenta, lub też na próżności i głupocie jego żeruje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znakomita firma Saab musiała zamknąć działalność bo robili zbyt dobre, czyt. zbyt drogie w produkcji samochodyz punku widzenia ekspertów ekonomistów. I niestety z takimi kosztami nie miała szans z konkurencją typu mercedes czy ford, którzy sobie zaczeli robić jaja zamiast samochodów.

 

Co do osprzętu to trzeba pogrzebać na forach, co ludzie piszą o rożnych firmach. Może zamiast XTR to jakiegoś Race Face?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Filtry, katalizatory, radia , nawigacje..,- i technologie dziś -Ty wiesz o czym piszesz?

 

O kosztach opracowania i testów, które się tnie, a których nie widzisz, a czemu zawdzięczasz awaryjność pojazdów. Ty natomiast piszesz o arabskich spiskach - EOT.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, wróćmy do rowerów.

 

jakie komponenty klasy średniej i wyższej (nie myślę o pancernych retro częsciach) z Waszych doświadczeń dobrze zniosły zimową katorgę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spiskowe teorie to moja specjalność. :) Koszty opracowania i testów???  :D



Panowie, wróćmy do rowerów.

 

jakie komponenty klasy średniej i wyższej (nie myślę o pancernych retro częsciach) z Waszych doświadczeń dobrze zniosły zimową katorgę?

 

Trzeba kupować i testować, jeżdżą ludzie na wszystkim.

 

Po każdej jeździe w błocie z solą i chemią proponuję dokładnie spłukać rower wodą i odstawić go do suchego. Dokładne mycie i smarowanie plus preparaty konserwujące i wypierające wilgoć, i można, a nawet trzeba jeździć zimą. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie dzisiaj umyłem swoją "zimówkę". W lecie też jej używam, bo jak dla mnie to zbyt droga była by tylko w wybrane sezony służyła (dla ciekawych: Gazelle Orange Pure Innergy). W pełnej osłonie łańcucha tyle się błota nazbierało, że pozatykały się otworki do odprowadzania wody. Łańcuch się w tym błotku taplał. Cały rudy był przed umyciem (od błota które się przykleiło). Do tego ruda korba i tylna zębatka.

Jeżdżę tylko do pracy i z powrotem. Śniegu było w tym roku całkiem sporo. Soli na drogach jeszcze więcej. Nigdy nie myję roweru po powrocie z pracy. Rodzina ma priorytet :-) Właściwie to umyłem go pierwszy raz od zakupu (jakieś 11 mięsięcy temu).

Trochę się naszorowałem, żeby go doczyścić, ale nie znalazłem żadnych oznak zwiększonego pozimowego zużycia.

To w kwestii rowerów/komponentów "średnio/wyższej" klasy, które wytrzymują zimowe warunki.

 

Któryś z kolegów dobrze to napisał. Rower trzeba używać zgodnie z przeznaczeniem. Do dojeżdżania do pracy po pośniegowym błocie nawet najlepszy góral się nie nadaje. Dobry mieszczuch jak najbardziej. Zimowe warunki dobremu mieszczuchowi nie szkodzą.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie dzisiaj umyłem swoją "zimówkę". W lecie też jej używam, bo jak dla mnie to zbyt droga była by tylko w wybrane sezony służyła (dla ciekawych: Gazelle Orange Pure Innergy). W pełnej osłonie łańcucha tyle się błota nazbierało, że pozatykały się otworki do odprowadzania wody. Łańcuch się w tym błotku taplał. Cały rudy był przed umyciem (od błota które się przykleiło). Do tego ruda korba i tylna zębatka.

Jeżdżę tylko do pracy i z powrotem. Śniegu było w tym roku całkiem sporo. Soli na drogach jeszcze więcej. Nigdy nie myję roweru po powrocie z pracy. Rodzina ma priorytet :-) Właściwie to umyłem go pierwszy raz od zakupu (jakieś 11 mięsięcy temu).

Trochę się naszorowałem, żeby go doczyścić, ale nie znalazłem żadnych oznak zwiększonego pozimowego zużycia.

To w kwestii rowerów/komponentów "średnio/wyższej" klasy, które wytrzymują zimowe warunki.

 

Któryś z kolegów dobrze to napisał. Rower trzeba używać zgodnie z przeznaczeniem. Do dojeżdżania do pracy po pośniegowym błocie nawet najlepszy góral się nie nadaje. Dobry mieszczuch jak najbardziej. Zimowe warunki dobremu mieszczuchowi nie szkodzą.

 

Pozdrawiam.

 

 

Aha.

Czyli do jazdy po mieście nie będzie się nadawać też BMX , rower trekkingowy oraz wiejski rower typu Ukraina, bo rdzewieją bardziej niż miejski.

Sorry, ale to twierdzenie bardzo słabo mnie przekonuje.  MTB nie nadaje się do jazdy po mieście - i to moim zdaniem tylko teoretycznie- ze względu na - bieżnik opon, ich szerokość, skład gumy, zwyczajowy brak oświetlenia itp. a nie ze względu na to , że "się nie nadaje bo nie jest miejski".

 

To tak jakby mówić, że postawiony na grubych balonach stary Defender z wyciągarką  nadaje się tylko na rajd Wertep 4x4 a w mieście się rozpadnie/zdezintegruje/przeniesie do innego wymiaru.

 

Można mówić o mniejszej przydatności ale nie o nienadawaniu się.

się nie nadaje bolid Formuły 1 do wożenia kartofli albo  traktor Ursus do startu w rajdzie Isle of man.

 

Swoją drogą mój góral na grubym bieżniku napierał przez błoto pośniegowe i zaspy jak czołg. Myślę , że rowerzysta na mieszczuchu by już w takiej sytuacji jęczał na glebie.

 

 

Ludzie, nie chodzi o to do czego się rower MTB nadaje , tylko jaką ma odporność na sól, na szczególne warunki zimowo-miejskie.

I fakt, niskie grupy komponentów , ciężkie, robione ze stali (stosowane w starych lub tańszych MTB oraz rowerach miejskich) mogą wytrzymać więcej, a i łatwiej usunąć zwykłą rdzę niż korozję galwaniczną z aluminium.

 

I w tym temacie próbujemy pozyskać wiedzę, czy góral z wyższej półki może przetrwać słoną kąpiel bez uszkodzeń, ewentualnie jak się zabezpieczyć i czy to możliwe w ogóle. I jak widać , można znaleźć użytkowników mających taki sprzęt wśród "droższych" MTB - ale jest ich mniejszość.

 

Nadal nie mamy żadnego tropu do chemikaliów np. wypłukujących skutki reakcji aluminium z metalem. A zakładam, że skro jest reakcja to jest i jakaś kontr-reakcja.

Są tu jacyś chemicy?

 

Co do osprzętu to trzeba pogrzebać na forach, co ludzie piszą o rożnych firmach. Może zamiast XTR to jakiegoś Race Face?

 

 

Hmm, drogi jest, ale czytam że niektóre suporty "rozbieralne" - czyli można wymienić same łożysko?

Warte ceny? Mam kierownicę tej firmy  , ale to żadne  porównanie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zależy od składu stopu aluminium. Te bardziej odporne na korozję zawierają chyba do 0,1% wagowych miedzi- co tłumaczy dlaczego nie każdemu korozja zżera rower z aluminiowymi elementami. Jeśli zawartość miedzi jest wyższa (np. jak w duraluminium, które szczerze mówiąc to nie wiem czy jest używane w komponentach rowerowych) , wtedy łatwiej o korozję galwaniczną, która zajdzie jeśli stop będzie miał kontakt z elektrolitem, czyli w tym wypadku z solą. Więc najłatwiej w ogóle nie dopuszczać do kontaktu z solą, albo jak najszybciej ją spłukiwać. Istnieje jeszcze ochrona katodowa, która byłaby kompletnie bez sensu pod względem technicznym, albo anodowanie (elektrolityczne pokrycie warstwą tlenku) które na nie każdym stopie aluminium da się przeprowadzić. Plus, po pewnym czasie warstwa tlenku zapewne by się zdarła i trzeba by powtórzyć proces.

 

Możecie o tym poczytać więcej tutaj (w miarę prosty opis), albo tutaj (trochę trudniejsze do ogarnięcia).

 

Tyle od strony teoretycznej. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na co dzień oglądam dzieła zniszczenia spowodowane przez eksploatację całoroczną, zimą w mocno zasolonym mieście (zima nie zaskakuje tu drogowców), przez cały pozostały okres roku w nadmorskim, słonym powietrzu i przy bardzo często padającym deszczu.

Moje wnioski:

- jedyny sposób na mniejsze lub większe ograniczenie działania destrukcyjnych czynniów to: bardzo częsta pielęgnacja roweru - mycie, czyszczenie, smarowanie, najlepiej codziennie, wybór komponentów mimo wszystko trochę lepszej jakości przy tym w miarę ekonomicznych, ważne by podzespoły zamknięte do których nie ma dostępu przy myciu, posiadały dobrej jakości uszczelnienia.

- zakup taniego górala w miejsce drogiego roweru tego typu, do męczenia w takich warunkach nie ograniczy destrukcji, jedynie zmniejszy koszty jej naprawy.

 

Co jeszcze:

- jeśli metalowa część zostanie poddana działaniu czynników powodujących korozję i nie usunie się jej bardzo szybko, to gdy dojdzie do rekacji chemicznej uszkadzającej zewnętrzne ochronne powłoki nie ma szansy na powstrzymanie destrukcji. Parokrotnie pisano tu o zardzewiałych łańcuchach które dało się przy użyciu mniej lub bardziej inwazyjnych substancji jednak doczyścić - problem w tym że jest to zabieg skuteczny jedynie na chwilę. Takiego łańcucha nie moża zostawić bez opieki nawet na jeden dzień, bo bardzo szybko wróci do stanu wcześniejszego. 

 

Moje rekomendacje części do roweru mtb (jeśli ktoś mimo wszystko chce jeździć lepsiejszym rowerem mtb w zimowych warunkach a nie spędzać po każdej jeździe wiele czasu na odgruzowywaniu sprzętu): koła mavic crossride - niesamowicie odporne na destrukcję podogowo-klimatyczną piasty, kasety srama - moim zdaniem powłoki są lepsze niż na porównywalnych kasetach siemano, łańcuchy srama - nawet kompletnie rudy pc 1051 w mojej zimówce nadal nie jest sztywny, tarczówki pracujące na płynie dot.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przelatałem cała zimę do pracy około 25km w jedną stronę z czego ponad 15km po drogach wojewódzkich solonych, reszta po ścieżka rowerowych. Obserwacje jakie poczyniłem są zbliżone do obserwacji tobo czyli zimę bez szwanku przeżył sprzęt klasy średniej lub trochę wyższej. Tak mniej więcej od Alivio w górę zero problemów, śrubki , części metalowe nie zareagowały na zimę. Czyli manetki, korba czy tylna przerzutka SLX.  Za to wszystko poniżej czyli przednia przerzutka Altus, najtańsze V-ki Tektro zżarła rdza - śrubki i stalowe elementy praktycznie nie istnieją. Na kasecie SRAM 950 zero rdzy czy wżerów. Najgorzej te warunki znosiły łańcuchu - zarówno HG53 jak i HG73. Oba po zostawieniu w pracy na 12 godzin były złote, przy czym HG73 dalej się zginał.

Rower jaki mam to lekkie MTB AllTerra bez szaleństwa - wyboru nie ma,może lepsza była by jakaś szosa albo bardziej masywny treking ale nie będę kupował drugiego roweru tym bardziej że poza pracą reszta jazdy odbywa się praktycznie tylko w terenie

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są przezroczyste woski antykorozyjne. Po wyschnięciu tworzy się na powierzchni trwała powłoka ochronna. Kiedyś, jak pracowałem jako ślusarz szef kupił nowy automat tokarski to pamiętam, że cała maszyna od góry do dołu była czymś takim pokryta.

 

Myślę, że w dużej mierze mogłoby to uchronić rower przed degradacją, choć osobiście nie testowałem bo nie jeżdżę zimą. Oczywiście elementy ruchome, jak golenie amortyzatora trzeba by objąć specjalną troską, ale już elementy nieruchome byłyby trwale zabezpieczone. Łatwiej po każdej jeździe przetrzeć samą zawieche czy łańcuch, niż myć cały rower.

 

Tu przykładowo taki preparat http://www.hexagon.biz.pl/oferta/wielofunkcyjny-wosk-antykorozyjny-p-492.html?cPath=2_59

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...